niedziela, 6 października 2013

Księżna nazistów. Żydówka, arystokratka, agentka Hitlera - Jim Wilson

Wydawnictwo Świat Książki, Okładka twarda, 272 s., Moja ocena 5/6
Bohaterka tej książki, to Jej Książęca Wysokość Stephanie von Hohenlohe-Waldenburg-Schillingsfurst, nazywana (jak podaje autor książki) osobistym ambasadorem lorda Rothermere (zaufanego adiutanta Hitlera). Urodziła się  16 września 1891r., zmarła 13 czerwca 1972r. Żyła długo (biorąc pod uwagę, że przeżyła obie wojny światowe) i to jak żyła. 
Była o tyleż powabną, niesamowicie inteligentną, co niebezpieczną kobietą. Nie bez kozery nazywana przez Hitlera liebe Prinzessin, czyli kochaną Księżną, a przez cały świat, najniebezpieczniejszą kobietą Europy w okresie tuż przed II wojną światową. 
Podejrzewam jednak, że mało osób zna tę postać. A warto ja poznać, przeczytać o jej barwnym życiu, które było jednym pasmem luksusu, podłości, intryg, dwulicowości, a toczyło się w USA, Anglii i Europie kontynentalnej. Miała wszystko, robiła wszystko, o co do pewnego momentu nikt by jej nie podejrzewał. W latach 20. i 30. XX wieku obracała się wśród elit i dygnitarzy Europy i USA. Obserwowała ich grę, rozgrywki polityczne, śledziła i wykradała plany, wspomagała rosnącą w siłę dyktaturę Hitlera. W najwyższych sferach europejskich propagowała faszyzm. Robiła to jednak taktownie, ot tak mimochodem, niezwykle dyplomatycznie. Długo nikt jej nie podejrzewał. Bo kto by podejrzewał tak piękną kobietę o to, że jest szpiegiem i to samego Hitlera. Była przecież czarującą kobietą, a do tego...Żydówką pochodzącą z Wiednia. Tak, dobrze czytacie. Stephanie von Hohenlohe była Żydówką i niezwykle skutecznym szpiegiem nazistów. Ot takie 2 w 1. 
Działała do wybuchu II wojny światowej, kiedy grunt zaczął palić jej się pod nogami. Wraz z matką (pod fałszywym nazwiskiem), 11.12.1939r. wypłynęła z Southampton na holenderskim statku. Stephanie uciekała przed pogłoskami, przed głośnymi już oskarżeniami, przed bardzo realnym aresztowaniem. Po długim rejsie księżna przypływa do Nowego Jorku. Relację z przypłynięcia i opis jak zwykle oszałamiającego jej wyglądu, przedstawił w obszernym artykule New York World Telegram. Co się wydarzyło dalej? Tego nie zdradzę. Bo to nie koniec całej historii. Stephanie żyła jeszcze ponad 30 lat. Czym się zajmowała? Czy holocaust ocucił ją ze ślepego uwielbienia ideologii Hitlera? Czy to w ogóle było ślepe zapatrzenie w przywódcę III Rzeszy, wiara w głoszone przez niego ideały, czy może zwykle wyrachowanie? A może coś zupełnie innego?
Książka napisana jest w konwencji reportażu połączonego z niezwykłą opowieścią przygodową. Efekt jest taki, że całość czyta się niezwykle szybko, a historia niesamowicie wciąga. Autor w trakcie pisania niniejszej pozycji, korzystał z akt brytyjskiego wywiadu, które w 2005r. zostały odtajnione i przekazane archiwum państwowemu. Widać, że Jim Wilson włożył bardzo dużo pracy w przygotowanie książki. Dzięki temu powstała bardzo ciekawa pozycja o osobie, która w takim samym stopniu fascynuje czytelnika, co wzbudza jego niechęć, a momentami wręcz obrzydzenie (biorąc pod uwagę jej postawę).
Zachęcam do lektury. 
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy książki historyczne


9 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa książka i jeszcze do tego napisałaś ciekawą recenzję :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, to książka w sam raz dla mnie! Niebezpieczna, niezwykła kobieta w realiach II wojny światowej - to po prostu musi być dobra książka:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. W rzeczy samej, nie słyszałam wcześniej o tej postaci, ale bardzo chętnie ją poznam. Brzmi niesamowicie intrygująco i jestem pewna że konwencja, w jakiej została napisana, sprawi że nie będę się nudziła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mnie zachęciłaś! Zapisuję sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Intrygująca postać. Nigdy o niej nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. 2 w 1, powiadasz... Zaostrzyłaś apetyt czytelniczy na tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też sobie zapisuję, bardzo mnie zaciekawiłaś Anetko :-)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.