poniedziałek, 31 stycznia 2022

Świąteczne morderstwo

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6
Lekki, dobrze się czytający, nie w 100% kryminał, ale z pewnością bardzo ciekawa powieść obyczajowa z elementami kryminału,  angielskim stylem i klimatem. Z pewnością ciepła, dobra, świetnie się tocząca lektura. Jednak jako kryminał, tak samo w sobie, średnie. Mimo to szczerze zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Nie wątek kryminalny jest w niej najważniejszy. On jest jakby tłem, pretekstem do ukazania czegoś więcej.
Jeżeli szukacie typowego, klasycznego, tajemniczego, z niebanalną intryga kryminału to nie sięgajcie po Świąteczne morderstwo.
Jeżeli natomiast szukacie lekkiej, fascynującej, dobrej do zabicia kilku godzin lektury, Świąteczne morderstwo jest idealne.
Odrobinę retro, odrobinę w stylu królowej Agathy Christie, z ogromną porcją dawnego angielskiego klimatu rodem małych miasteczek, angielskich wiosek i wielkich angielskich domostw. Do tego arystokratyczna rezydencja i morderstwo w Boże Narodzenie. Ahhh, czyta się naprawdę dobrze.
Tuż przed Świętami do wielkiego, arystokratycznego domostwa zjeżdża tłum gości. Następnego dnia, w świąteczny poranek służący znajduje zwłoki zamordowanego gościa. I zaczyna się. Jeden ze znamienitych gości uważa, że było to samobójstwo. Jednak tak naprawdę nikt w to nie wierzy.
Jest koniec lat 30. XX wieku, samo serce Anglii. Mamy genialnie oddany klimat tego miejsca i tego czasu. Jest to ogromna gratka dla wielbicieli Anglii z tego okresu. Klimat Świątecznego morderstwa to taka bombonierka z czekoladkami. Pochlania się je niecierpliwie.
Akcja toczy się powoli, niespiesznie, z angielska flegmą. Niezwykłe śledztwo, niebanalni bohaterowie i ta Anglia w czapach puszystego śniegu...
Może samo dochodzenie nie jest najbardziej klasycznym. Nie jest też krwawym thrillerem, pospiesznym amerykańskim czytadłem. Ale na tym polega urok tej książki i samo sedno doskonałej zabawy. W trakcie lektury miałam wrażenie uczestniczenia w genialnie wyreżyserowanym spektaklu okraszonym angielskim humorem. Dajcie się też porwać. Polecam.


sobota, 29 stycznia 2022

Balsamistka - Magdalena Adaszewska

 

Wydawnictwo harde, Moja ocena 4,5/6
Sięgając po tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać.
Na początek dostałam sporą porcję trupów. Ofiar jest dużo, są różnorodne bo i prawnik, handlarz narkotykami i właściciel nocnego klubu i kilka młodych kobiet. Różne są okoliczności znalezienia zwłok, różne modus operandi. W zasadzie wszystko się różni od siebie. Ofiary zdają się być mordowane bez składu i ładu, jeżeli o morderstwach można tak napisać. Wszystko ma miejsce w pięknym choć mrocznym Poznaniu. Trwa śledztwo. Jednak policja nie może trafić na trop mordercy.
Mamy także młodą, ambitną dziennikarkę, która przyjeżdża do Wielkopolski z Warszawy i pragnie napisać o zbrodniach artykuł, taki na miarę pierwszej strony w gazecie i nagrody i dot ego chce rozwikłać całą sprawę.
Do tego dochodzi emerytowany, mocno przeczołgany przez życie policjant, któremu w/w zbrodnie także nie dają spokoju.
Ostatnim pionkiem w grze jest balsamistka, tytułowa postać, która zajmuje się balsamowaniem zwłok.
Czy te postaci coś może połączyć? Czy wyjaśnią sprawy zabójstw? Czy będą działać razem czy osobno? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedż w trakcie lektury. Chociaż nie ukrywam, początki z Balsamistką są trudne. Nie mogłam przyzwyczaić się do stylu pisania autorki i wgryżć się w treść. Balsamistka to debiut powieściowy autorki znanej z literatury faktu. Literaturę faktu pisze się trochę inaczej niż thrillery, kryminały, odrobinę innym stylem. Stąd może te moje problemy z przystosowaniem się do sposobu pisania autorki.
Jednak po kilkunastu stronach oswoiłam się z treścią, sposobem jej przekazania, wciągnęła i zaciekawiła mnie akcja, niebanalna fabuła i lektura stała się sporą przyjemnością.
Ciekawy pomysł na fabułę, nieżle prowadzone dochodzenie, niebanalni bohaterowie, ciekawy obraz stolicy Wielkopolski. Dodatkowo całkiem spora porcja elementów zaskoczenia i fakt, iż w rzeczywistości nic nie jest tym, czym się wydaje. Kilkakrotnie miałam wrażenie, że pewne fakty, zdarzenia to lekki surrealizm. Nic nie było tym czym sądziłam, że jest. A sama książka z każdą kolejną stroną okazywała się lepsza, ciekawsza. Aż do finału, który mocno mnie zaskoczył.
Jeden niewielki minus, to fakt, iż wydarzenia pod koniec książki dzieją się zbyt szybko. Ja bym je odrobinę zwolniła. Ale to moje subiektywne odczucie. Może wam nie będzie to przeszkadzać.
Balsamistka to debiut powieściowy Magdaleny Adaszewskiej, całkiem udany debiut. Liczę na kolejną książkę. Autorka ma spory potencjał, a poza tym kilka pytań, kwestii z Balsamistki pozostało otwartymi. Daje to niezłe możliwości dla powstania kolejnej części. Polecam. Warto po tę lekturę sięgnąć.






piątek, 28 stycznia 2022

Kraina złotych kłamstw - Anna Górna

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6
Bardzo dobry, ba zaskakująco dobry debiut. Gorąco polecam.
Początkowo pewne obawy może budzić fakt, iż polska autorka akcję umiejscowiła za granicą. Miałam obawy, jak Anna Górna poradziła sobie ze szczegółami życia w obcych krajach z ich realiami. Jednak szybko okazało się, iż wszystko jest ok. Autorka bardzo ciekawie, plastycznie i drobiazgowo oddała angielskie i szwajcarskie realia. Wszystko jest sensownie prowadzone, ciekawie ukazane. Nic tylko czytać.
Jednak jeżeli chodzi o kryminał najważniejsze są intryga i śledztwo oraz zakończenie.Cała sprawa rozpoczyna się w 2004 roku, gdy w angielskim hrabstwie West Sussex dochodzi do zaginięcia dwudziestodwuletniej Julie Pearson. Przez piętnaście lat sprawa pozostaje niewyjaśniona. Daje to początek póżniejszym wydarzeniom rozgrywającym się w Szwajcarii. Następują kolejne zaginięcia młodych kobiet, które są początkiem lawiny dalszych wydarzeń.
Oskarżony o zaginięcia swoich partnerek, znany brytyjski aktor wynajmuje polskiego śledczego, prywatnego detektywa, byłego policjanta Piotra Sauera żeby ten udowodnił jego niewinność. Jak potoczy się śledztwo? Do czego ono doprowadzi? Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni. Dodam tylko, że Sauer to bardzo ciekawie nakreślona postać. Po dramatycznych przejściach, po traumie, szukający wraz z rodzina nowego życia na obczyżnie, były glina. Przy tym to ciepły, normalny, fajny, uczciwy facet z odpowiednio poukładanymi priorytetami. To taki człowiek, którego chciałabym mieć za dobrego kumpla. Liczę, iż autorka pociągnie dalej jego losy. Może być z tego niezła seria.
Górnej udało się bardzo ciekawie, co istotne - logicznie i konsekwentnie całość połączyć, wszystkie wątki, a jest ich kilka, wyjaśnić, niczego nie zgubić i nie zrobić z czytelników idiotów. Szczególnie to ostatnie nie jest oczywiste w przypadku wielu innych pisarzy.
Pisarka stworzyła wciągający kryminał, dobrą powieść obyczajową i społeczną i dołożyła do tego coś, co można nazwać przesłaniem, wskazówką. Chodzi o wyzbycie się uprzedzeń wobec innych ludzi i nie ferowanie wyroków z góry. Może to mieć dramatyczne konsekwencje. Siła uprzedzeń wobec innych ludzi może prowadzić do wielu dramatycznych i zgubnych w skutkach wydarzeń. Do tego nieprawdopodobna siatka kłamstw, matactw, oszustw i liczne trupy w szafie, które ma w zasadzie każdy z nas. Polecam. Dobra, ciekawie napisana książka. Niecierpliwie czekam na kolejną. 



środa, 26 stycznia 2022

Milcząc jak grób - Małgorzata Rogala

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4-/6
Kolejna seria i kolejna książka lubianej przeze mnie, ale bardzo nierównej pisarki Małgorzaty Rogali.
Nowy cykl, nowi bohaterowie. Dotąd moimi ulubionymi byli Górska i Tomczyk. Byłam bardzo ciekawa, jak będzie z nowymi postaciami? Co to za osoby, z jakim charakterem etc.
Milcząc jak grób to 1. tom serii o serii o policjantce Monice Gniewosz. Kolejna postać po traumatycznych przejściach, co częste w naszej polskiej literaturze. Ona także, wzorem innych postaci, ucieka z Warszawy przed niezwykle trudną przeszłości. Schemat zdawałoby się zdarty do bólu...i w sumie, nie ukrywam, nudnawy. Byłam ciekawa, jak Rogala sobie z nim poradzi.
Bohaterka trafia na prowincję, taką prawdziwą, przysłowiową, zabitą dechami. Nieomal od razu dostaje do rozwiązania trudną sprawę. Można powiedzieć, iż miejscowym stróżom prawa spadła, jak z nieba.
Oczywiście wszystko idzie dobrze, z niewielkimi problemami, ale dobrze. Banalne, nudne...zawód. Czy na tym koniec? A może dzieje się w książce coś więcej? Tego wam nie zdradzę. Napiszę tylko, iż najnowsza książka Małgorzaty Rogali to zręcznie napisane, choć, jak już nadmieniłam, dosyć przewidywalne czytadło. To książka z tych, które połyka się w 1-2 wieczory, szybko i równie szybko o niej zapomina. Nie ukrywam, liczyłam na coś więcej, na coś świeżego, ekscytującego.
Tego nie otrzymałam. Dostałam za to poprawną, zręcznie napisaną lekturę, które ciekawie, choć bez euforii zajmuje kilka godzin.
Największą wg. mnie wadą jest kalka setek innych książek i bardzo przewidywalni, sztampowi bohaterowie. Główna bohaterka to jedno. Gorzej, iż tak samo sztampowe są pozostałe postaci. Przede wszystkim chodzi o miejscowych, prowincjonalnych policjantów. Pewną ożywczą ciekawostką jest tubylczy literat Lipowski, popularny pisarz. Bardzo ciekawa, dobrze nakreślona postać. Za tę sylwetkę moje wielkie brawa.
Intryga ciekawa, trochę zbyt lekko prowadzona i zbyt lekko, łatwo bohaterka doszła do zakończenia. Przydałoby się trochę trudu, skomplikowania i problemów. Tego brakuje. To zagadka z typu tych, które nie angażują prawie wcale szarych komórek czytelnika. A szkoda.
Na plus zasługuje ciekawie nakreślony obraz prowincjonalnego, zapyziałego miasteczka. Interesujący i w kilku momentach lekko przerażający. Niby idylliczny, sielankowy, a tuż pod podszewką każdy skrywa sekrety i przysłowiowego trupa w szafie.
Plusem jest także fakt, iż książka porusza ważny problem społeczny. Chodzi o szeroko rozumianą przemoc domową. Brawa dla autorki za ten wątek, za tak szerokie potraktowanie tematu.
Milcząc jak grób to poprawna choć przeciętna powieść. Warto po nią sięgnąć jeżeli szukacie czegoś lekkiego, zajmującego kilka godzin uwagi.

wtorek, 25 stycznia 2022

Zapowiedż, która cieszy...wielki powrót laureata Nagrody Bookera

 

23 marca nakładem Wydawnictwa Literackiego ukaże się kolejna powieść Richarda Flanagana.

Już się na tę premierę cieszę.

Anna – renomowana architektka z Sydney, Terzo – zamożny i pozbawiony skrupułów biznesmen oraz Tommy – niespełniony malarz pracujący dorywczo jako rybak czuwają przy łóżku matki w szpitalu w Hobart na Tasmanii. Osiemdziesięciosześcioletnia Francie umiera i jest na to gotowa. Ale dzieci nie akceptują jej woli. Użyją wszystkich możliwości – wpływów, władzy, znajomości i pieniędzy – aby utrzymać matkę przy życiu. Tylko czy mają do tego prawo?

Podczas gdy Francie w dziwnych snach na jawie szuka ucieczki od coraz bardziej dojmującej udręki, jej córka z lękiem obserwuje własne ciało: pewnego dnia znika jej palec, innego – kolano, potem znikają ludzie. W tym samym czasie pożary trawią australijskie lasy. Wszystko rozpada się, wymiera, ginie. Czy można to zatrzymać? Uratować świat, Francie i miłość?

Arcydzieło literatury światowej i sugestywna wizja epoki antropocenu – Żywe morze snów na jawie jest jak wzbierająca burza, która oświetla to, co zostaje po przejściu piekła: po części lament, po części sen, po części nadzieja.

A tu moje recenzje wcześniej czytany książek autora:

Nieznana terrorystka (klik) 

Śmierć przewodnika rzecznego (klik)

Pragnienie (klik) 

Księga ryb Williama Goulda (klik)

Ścieżki północy (klik) 

poniedziałek, 24 stycznia 2022

Dom Gucci. Potęga mody, szaleństwo pieniędzy, gorycz upadku - Sara Gay Forden

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 4-/6
Dom Gucci to opowieść o modzie, wielkich pieniądzach i rozdzierającej serce tragedii. Uznana przez „The Economist” za jedną z najlepszych książek roku. Ja jednak nie uważam jej za aż takie arcydzieło.
Cała opowieść otwiera dosyć drobiazgowy opis morderstwa popełnionego na Mauriccio Guccim dokonanego w dniu 27 marca 1995 roku. To jakby oś główna całej opowieści. Od niej odchodzą różne historie, wątki poboczne. Jednak to zabójstwo determinuje całość, nadaje jej konkretny ton i kierunek.
Imponuje rozmach i założenie. Autorka, dziennikarka z dość dużym stażem, postanowiła przeanalizować historię rodu Gucci, uwarunkowania, poznać kto, co, kiedy i jak. Zadanie ambitne. Wyszło nie najgorzej. Poczynając od zabójstwa, o którym wspomniałam, dziennikarka cofa się w czasie i bada kolejne lata, dekady, pokolenia. Bardzo drobiazgowe opisy, dla jednych to może być atut, dla innych wada.
Dla mnie to niestety wada. Książka byłaby o wiele lepsza gdyby ją o mniej więcej 1/3 odchudzić, gdyby tych opisów, bardzo drobiazgowych, było po prostu mniej. Owszem, wręcz oszałamia ogrom pracy, jaką autorka wykonała, ale taka książka ma być ciekawa, wciągająca, nie momentami trochę nudząca i nie ma być pomnikiem mrówczej pracy autorki. A tym właśnie Dom Gucci jest.
Ilość szczegółów, postaci, miejsc, czynności, detali wszelakich jest zbyt wielka. Poza tym jest ona bardzo nierówno rozłożona. Są strony, rozdziały bardzo ciekawe, nie nudzące, a są takie będące ich całkowitym przeciwieństwem. Czyta się na zasadzie sinusoidy.
W sumie, tytuł książki bardzo adekwatny.
Pomiędzy drobiazgowymi opisami mnóstwo blichtru, bogactwa i intryg wszelakiego kalibru.
Trochę się to czyta, jak tabloid w który wstawiono dane historyczne. Trochę zaskakujące, zadziwiające, ale jednak da się to przeczytać. Bez euforii, ale czytać można. Nie będzie to czas stracony. Jednak jest to książka na raz. Nie żałuję, że ją przeczytałam, ale z pewnością do niej nie wrócę.

sobota, 22 stycznia 2022

Kara to nie wszystko - Izabela Szolc

 



Wydawnictwo harde, Moja ocena 5,5/6
Bardo dobra, ale dosyć trudna w odbiorze książka. Kryminał, a jednak nie do końca. Chociaż wątek kryminalny jest i to niezły.
Bohaterką jest komisarz Anna Wilk, kobieta po przejściach, mocno doświadczona, walcząca z makabrycznymi demonami przeszłości, w całości oddająca się swojej pracy, dociekliwa, nieustępliwa i bardzo spostrzegawcza.
Niesamowicie ciekawa postać. Autorka bardzo dobrze ją nakreśliła i doskonale poprowadziła przez całą książkę
Pewnego dnia policjantka rozpoczyna śledztwo w sprawie makabrycznego zabójstwa młodej studentki. Krok po kroku zbiera ślady, dowody. Wszystko zdaje się iść zgodnie ze standardową procedurą. Jednak w bliskim otoczeniu komisarz Wilk ma miejsce kilka zdarzeń, które mocno wpływają na przebieg śledztwa. Niby początkowo drobiazgi, jednak szybko okazują się one dramatycznymi, wymagającymi ostrej interwencji zdarzeniami. Miedzy innymi chodzi o problem przemocy domowej, ale nie tylko
Tym samym zbrodnia zabójstwa studentki i toczące się śledztwo stają się pretekstem do ukazania czegoś więcej, nie tylko kwestii kryminalnej. Można śmiało napisać, iż autorka, Izabela Szolc prezentując kilak wydarzeń stworzyła ważny, potrzebny i mocny w swojej wymowie protest book, książkę społeczną.
Nakreśliła także kilka portretów współczesnych kobiet, w których, jestem tego pewna, większość z nas czytelniczek odnajdzie siebie lub mocne, duże fragmenty swojego życia.
Do tego wskazanie oskarżycielskim palcem na sporą gromadę mężczyzn, którzy od zawsze żyją w taki, a nie inny sposób, są władczy, uprzywilejowani, bez cienia refleksji dominują i popełniają przestępstwa wobec kobiet. Warto przeczytać. Mocny, stanowczy, oskarżycielski głos ukazujący losy, sytuację kobiet na wielu płaszczyznach, w wielu rolach..
Opisane wydarzenia, reakcje ich geneza i to co się wydarzy niewątpliwie zwracają uwagę, ale i zmuszają do refleksji, przemyślenia swojego postępowania, zachowań innych, ogólnie przyjętych konwenansów. Dobre, potrzebne. Ale to nie wszystko. Treść książki to także nawiązanie do wydarzeń politycznych, które mają miejsce w naszym kraju. Książka niewątpliwie bardzo emocjonalna, ale to był zamierzeniem autorki. Zaskakująca w swojej treści, wymowie lektura. Tego się nie spodziewałam. Do tego książka odpowiednio traktująca poruszane kwestia, nie robiąca z nich cukierkowej telenoweli, nie epatująca infantylizmem. Ostra, surowa, idealnie do treści pasująca forma. Zaskakująco dobry protest book. Warto, ba trzeba przeczytać. Brawa dla autorki.


piątek, 21 stycznia 2022

A lasy wiecznie śpiewają - Trygve Gulbranssen

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 6/6
Uwielbiam literaturę skandynawską, każdy jej rodzaj. Rzadko która książka z tego kręgu mnie rozczarowuje. Nie inaczej było z omawianą pozycją. Nie rozczarowała mnie, a nawet więcej, zachwyciła.
To wspaniale napisana, bardzo działająca na wyobrażnię saga opisująca losy jednego z najbogatszych norweskich rodów.
Akcja rozpoczyna się w XIX wieku w Skandynawii. Samo to już zachwyca. Mało mamy obrazów życia w tym miejscu blisko 2 wieki temu.
Trudne życie w trudnym, ciężkim, często nieprzyjaznym ludziom otoczeniu. Twarde, nieczułe na drugiego człowieka ludzkie serca. I wspaniała, magiczna, dzika przyroda, która można chłonąc z każdej kolejnej kartki.
Tym, co najbardziej zachwyca mnie w skandynawskiej literaturze są charakterystyki bohaterów. Podobnie jest tutaj. Mocne, ostre, dosadne portrety bohaterów, ludzi niełatwych, mocno doświadczonych przez życie. Dodatkowo mocno, dosadnie ukazane pobudki, które rządzą bohaterami i całą resztą niewielkiej zagubionej w lesie osady. Pieniądz, to on napędza życie, generuje żądze, determinuje poczynania bohaterów. Ma on wpływ na równi na bogatych, jak i biednych. Te zależności są wspaniale ukazane.
Chciwość, żądza, miłość, nienawiść, pożądanie są nierozerwalnie ze sobą splecione. Do tego dochodzi spora porcja innych uczuć. W niewielkiej społeczności kipi niczym w kotle pod ciśnieniem. Z pozoru spokojni, opanowani ludzie okazują się być zupełnie innymi. Całość tworzy mieszankę wybuchową, która nieomal i nie jeden raz doprowadza do tragedii. To wszystko na łonie przepięknej, dzikiej przyrody.
Wspaniale opisane kilkadziesiąt lat życia rodziny Björndal zachwyca, porywa i sprawia, iż od lektury trudno się oderwać. Zatraciłam się w tej książce. Miałam wrażenie bycia tuż obok i obserwowania wydarzeń, uczestniczenia w nich. Cudowna, wspaniała, jedyna w swoim rodzaju książka o ludziach, ich żądzach, sensie życia i wyjątkowej symbiozie przyrody, natury z człowiekiem. Polecam. Arcydzieło.
Wiem, gusta są różne, ale wręcz szokują mnie komentarze na pewnym portalu...nuda, wynudziłem się jak nigdy, szkoda czasu. Takie osoby chyba nie dorosły do tego typu literatury.


czwartek, 20 stycznia 2022

Nowa, przejmująca powieść i 50% rabatu na jej kupno...

 


 Wydawnictwo Marginesy prezentuje doskonałą historyczną powieść obyczajową – „Łabędź” Sylwii Trojanowskiej. To kolejna książka poczytnej autorki, tym razem akcja rozpoczyna się przed II Wojną Światową w podbydgoskim Fordonie. Barwni bohaterowie, bardzo fajnie zbudowana fabuła i odtworzony klimat małego miasteczka, polecam!

Warto pamiętać, iż obecnie mamy do dyspozycji 50% kod rabatowy na kupno książki. Rabat jest do wykorzystania w sklepie Empik.com od 20 do 23 stycznia, na hasło: FORDON.

Łabędż to poruszająca opowieść o sile rodzinnych więzi, o woli życia, nadziei i miłości, trwających nawet w obliczu okrucieństw wojny.
Rok 1938, podbydgoski Fordon. Młodziutka Anna Łabędź przygotowuje się do rozpoczęcia nauki w warszawskiej szkole pielęgniarskiej. Dziewczyna ma ambitne plany i jest zdecydowana walczyć o marzenia, dlatego zatrudnia się w kawiarni, by zarobić pieniądze na nowy etap życia. Początkowo wszystko układa się po jej myśli, ale Fortuna bywa ślepa.
Anna musi stawić czoła sytuacjom, na które żaden człowiek nie jest w stanie się przygotować, oraz dokonać wyboru między wiernością wobec więzów krwi a zakazaną miłością. Na jej drodze staje bowiem tajemniczy Niemiec. Dziewczyna, znając przywiązanie swojego ojca do wartości narodowych, czuje się podczas spotkań z ukochanym tak, jakby zdradzała rodzinę. Mężczyzna natomiast wie, że naziści zabiliby go, gdyby dowiedzieli się o jego relacji z Polką.
Wiszące w powietrzu widmo wojny postawi ich oboje w obliczu dramatycznego wyboru.

Wielkie marzenia, wielkie uczucia, a na horyzoncie wielka wojna… Łabędź to porywająca historia zakazanej miłości – Polki i Niemca. Szalenie wciągająca fabuła, bardzo interesujący bohaterowie, fascynująco zarysowane tło społeczne, wszystko to sprawia, że od tej powieści nie da się oderwać!
Krystyna Mirek

Poruszająca opowieść potwierdzająca, że historia nie jest czarno-biała, a ludzie jednoznacznie źli lub dobrzy. To książka z gatunku tych, o których myśli się długo po odłożeniu jej na półkę. Polecam!
Magdalena Majcher

Rodzina to opoka naszej rzeczywistości, miłość zaś definiuje naszą przyszłość. A co się dzieje, gdy jedno wyklucza drugie? Albo – co gorsza – gdy rzeczywistość się wali, a przyszłość zdaje się nie istnieć? Wojenna zawierucha zrujnowała życie wielu ludzi, nie oszczędziła także Łabędziów. Choć historii wojennych czytałam już wiele, tę mogę polecić ze szczególną serdecznością.
Agnieszka Lis


wtorek, 18 stycznia 2022

Młokos - Fiodor Dostojewski

 

Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6
No jaką ja inną ocenę mogę dać dziełu takiego mistrza, jak Dostojewski?! Pytanie czysto retoryczne. Bo Fiodor Dostojewski wielkim pisarzem był.
Młokos to wyjątkowa i ponadczasowa powieść, która na wiele zwraca uwagę i każe na chwilę przystanąć, zastanowić się i tak dużo przemyśleć. To powieść, wobec której nikt nie pozostanie obojętnym. Polecam zawsze i każdemu, kto szuka czegoś więcej, czegoś wyjątkowego.
Jak to zwykle u Dostojewskiego treść jest skomplikowana, a jednocześnie bardzo prosta, uniwersalna. Dotyczy pewnych aspektów moralnych, pewnych prawd, sytuacji, które mogą się stać udziałem każdego z nas, w każdym momencie. Przy czym, co istotne, poruszanych przez autora spraw nie należy traktować dosłownie. Są one raczej przenośnią i pretekstem, sposobem do pokazania czegoś więcej.
Tytułowy Młokos to 19-letni Arkadiusz, syn z nieprawego łoza, od urodzenia naznaczony, często pogardzany, wychowany z daleka od rodzinnego domu. Pewnego dnia, gdy Arkadiusz kończy szkolę, ojciec wzywa go do Petersburga. Ma dla syna nie podlegającą dyskusji propozycję, a raczej polecenie. Otóż Arkadiusz ma objąć prywatną posadę, bardzo lukratywną, jak dla kogoś nie wahajmy się tego napisać, kto jest traktowany jako bękart. Młody człowiek ma zostać sekretarzem księcia Sokolskiego. Arkadiusza, podróżować ze swoim pracodawcą, wszystko za niego załatwiać, służyć mu.
Dla Arkadiusza to doskonały sposób wejścia na salony, znalezienia się w wielkim świecie, który od dawna go fascynuje. Co z tego wyniknie? Sami się przekonajcie sięgając po tę niezwykłą powieść, która, jestem przekonana, wielokrotnie was zaskoczy. Na początku może odrobinę przeszkadzać lekko patetyczny styl. Mogą też przez moment razić rozdmuchane, trochę nadęte dialogi. Ale trwa to tylko moment i szybko, gdy wnikniemy w treść, przestaje to razić.
Młokos to powieść, która absorbuje całą sobą, pochłania bez reszty i tego w pełni, świadomie wymaga. Pełna prawd, ale i wspaniale nakreślonych, niejednoznacznych bohaterów, z którymi mimo upływu lat, tak wielu z nas może się identyfikować.
Dostojewski, jak mało który pisarz wymaga od swojego czytelnika pełnego zaangażowania, skupienia, uwagi. W zamian wiele daje. Daje pewne życiowe prawdy. Podsuwa wiele śladów, którymi czytelnik podąża. Sprawa, iż w naszej głowie pojawiają się kolejne pytania, na które często nie znajdujemy odpowiedzi. Chociażby takie pytania: jakie znaczenie ma pochodzenie, jak ważne są korzenie i rodzina, czym jest dobro, a czym zło, co powinno być istotne dla młodego człowieka? Ile i co tak naprawdę dzieli pomysły, często idealistyczne od realnego życia? Te i wiele innych pytań do tej pory tkwią w mojej głowie. To pytania ponadczasowe, na które w większości nigdy nie znajdziemy odpowiedzi, ciągle będziemy ich szukać. Tak samo, jak ciągle, gdy już raz spróbujemy, będziemy wracać do prozy Fiodor Dostojewskiego. Bo to wielki pisarz był. Polecam.


niedziela, 16 stycznia 2022

Marlene Dietrich. Prawdziwe życie legendy kina - Maria Riva

 

Wydawnictwo Znak, Moja ocena 6/6
Książka córki Marlene Dietrich. Już samo to zachęciło mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Podskórnie czułam, że będzie to wielka przygoda. I nie zawiodłam się.
Jedyna córka, jedyne dziecko Marlene Dietrich, Maria Riva od zawsze, już jako mały berbeć, towarzyszyła matce w życiu prywatnym i zawodowy. Tak było przez długie lata, przez kolejne dekady.
Siłą rzeczy, będąca nieomal cieniem słynnej matki, Maria znała ją najlepiej.
Ta książka, niebagatelnych rozmiarów bo licząca ponad 900 stron jest najwierniejszym portretem gwiazdy kina przedwojennego. Z opowieści Rivy wyłania się obraz genialnej aktorki, wyjątkowej kobiety, bardzo złej matki, wręcz toksycznej i osoby, z którą tak naprawdę niewiele osób chciałoby mieć cokolwiek do czynienia.
Zadziwiające, bowiem większość osób utożsamia sobie Dietrich z tym, jakie role grała. Siłą rzeczy wielbiąc jakiegoś aktora uważamy, że jest taki, jak postaci w które się wciela. Na ogół jednak jest odwrotnie. Tak samo było z gwiazdą Błękitnego anioła.
Niniejsza książka to wspaniały, cudowny i wyjątkowy w każdym calu obraz Hollywood w złotym okresie, w czasie gdy kręcono najwspanialsze filmy, a gwiazdy filmowe były wręcz bożyszczami.
To obraz świata, którego od dawna już nie ma, a który zastąpiła sztuczność, ułuda...stop, ale czy tak nie było też przedtem, w okresie który opisuje Riva? Tego dowiecie się z lektury tej wyjątkowej książki, którą Riva zaczęła pisać pod koniec lat 80. XX wieku, jeszcze za życia matki.
Jedno jest pewne, to fascynujący zbiór plotek, anegdot, korespondencji prywatnej, fragmentów pamiętników, wspomnień wygrzebanych z zakamarków pamięci i drobiazgów, które może znać tylko ktoś znający doskonale ten świat i samą Dietrich. Taką osobą bez wątpienia jest jej córka.
Dietrich była jedyna w swoim rodzaju. Zdecydowanie szokowała, wyprzedzała epokę, dawała z siebie wszystko, szkoda, że nie w stosunku do swojej jedynej córki.
Czy bycie ikoną, wielbionym aniołem, osobą, która zagrała w pierwszej filmowej scenie pocałunku dwóch kobiet, usprawiedliwia to, jaką kobietą była dla najbliższych?! Sprawdżcie. Naprawdę warto.
Z pozoru może wydawać się, że książka ta to stek infantylnych zapisków, literatura niskich lotów, że szkoda na czytanie czasu. Jednak nic bardziej błędnego. To doskonale napisana, świetnie opracowana, bardzo bogato udokumentowana, choć w wielu miejscach trącąca kiczem pozycja nie tylko dla fanów kina i Marlene Dietrich. To także swoiste rozliczenie na linii matka - córka, wiwisekcja ich wzajemnych stosunków, toksycznego związku i próba powiedzenia wprost...mamo, nie kocham cię. Tego nie mówi wprost, ale to wynika z każdego napisanego zdania. No dobrze, przyznam, może książka jest odrobinę przegadana, ale pomimo to jest fascynująca, świetnie się ją czyta. Jest po prostu bardzo, bardzo dobra. I wciąga. Polecam.


czwartek, 13 stycznia 2022

In(Sekt)a - Maxime Chattam

 


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 4,5/6
Inny Chattam od tego znanego od lat...chociaż jak pod koniec się okaże, jednak ten sam. Książka trochę trąci Danem Brownem, trochę Jamesem Rollinsem. Ot taki miks, niezły, trzymający w napięciu, trochę obrzydliwy, jak to u Chattama.
W sumie, dobra, ciekawie zabijająca kilka godzin lektura. Z pewnością godna polecenia książka.
Główni bohaterowie to Atticus Gore, policjant z Los Angeles i Kat Kordell, prywatna detektyw z Nowego Jorku. Każde z nich w pełni oddane pracy, każde prowadzi jakieś śledztwo. Z pozoru nic tych spraw ze sobą nie łączy. Ale to tylko pozory.
W książce mamy niezłą, ciekawie prowadzoną zagadkę, niebanalnych bohaterów, szalonych naukowców, którzy działają w imię zła dla obrzydliwie bogatych złoczyńców. Generalnie nauka w służbie zła.
Czy naszym śledczym uda się ich powstrzymać?
Poza tym mnogość różnych ...insektów, obrzydliwości, nawet takich jakie trudno sobie wyobrazić. Do tego wyczuwalna niemal od pierwszej strony duszna, oblepiająca, jakoś tak kojarząca się z wilgocią, z pewnością lekko klaustrofobiczna atmosfera. W trakcie lektury czułam, jak zanurzam się w tę atmosferę, pogrążam w niej i nie mogę się z tego czegoś wydostać. A wierzcie mi, kilkakrotnie chciałam się z tego dusznego uścisku wyswobodzić. Książka jest hmmm jak to u Chattama dziwna, obrzydliwa, może nawet trochę szokująca. Z pewnością zaskakująca. Tak, to jego znak charakterystyczny. Jednak tym razem jest trochę inaczej. Tego wszystkiego, co wyróżnia autora jest więcej. Wszystkie tak charakterystyczne dla niego elementy są w mega nasileniu. Kilkakrotnie miałam ochotę rzucić tę lekturę w kąt.
Nie zrobiłam tego. Zwyciężyła ciekawość co dalej plus świetnie nakreśleni główni bohaterowie z Atticusem, bardzo niebanalnym śledczym na czele.
To ciekawy, dobrze napisany thriller z elementami jakby horroru, a z pewnością z elementami techno thrillera, thrillera naukowego. Nie jest to najlepsza książka Chattama. jest raczej odrobinę powyżej średniej. Jednak co ciekawe i dla mnie ważne, to książka z przesłaniem. Autor porusza bardzo ważny temat jakim są ingerencje człowieka w to, co nasz otacza oraz kwestia przeludnienia na ziemi. Bardzo aktualne. Bo wyobrażcie sobie, co by się stało
gdyby wszystkie owady świata nagle zaczęły się porozumiewać między sobą? Organizować się? Myśleliście kiedyś nad tym? Założę się, że nie. A to błąd. Polecam.

wtorek, 11 stycznia 2022

Brakujący obrazek - Anna Ziobro

 

Wydawnictwo Dragon, Moja ocena 4,5/6
Bardzo prawdziwa i bardzo smutna opowieść, która na długo pozostaje w pamięci.
Młoda bohaterka, Ola zaszła w ciążę przed maturą i została wyrzucona z domu przez despotycznego ojca. Konsekwencją tego są bardzo nieudane małżeństwo oraz samotne macierzyństwo. Zdawałoby się życie przegrane na starcie.
Jednak czy na pewno? Czy z takiego układu, startu życiowego może wyjść coś mądrego, fajnego? Czy samotna młoda mama może się stać mądrą, wartościową kobietą, matką zbuntowanej, ale naprawdę fajnej nastolatki? Sami przekonajcie się, jak i czy w ogóle zmieniło się życie Oli.
Czy młoda, obecnie 34-letnia Ola, mimo demonów przeszłości, będzie potrafiła być szczęśliwą? Czy z toksycznej rodziny, traumatycznych doznań może narodzić się coś innego, radosnego, normalnego? A może ktoś, kto nie zaznał w dzieciństwie ciepła, miłości nie będzie potrafił tej miłości dać innym?
Cała opowieść zaczyna się niewinnie, wręcz sztampowo. Ot samotna nastoletnia matka. Bardzo szybko okazuje się, iż to tylko złudny początek. W tej opowieści nie ma nic ze sztampy, ze znanego nam schematu. Brakujący obrazek nie jest kalką setek innych tego typu opowieści. Autorka uczyniła z tej historii prawdziwą, do bólu realną i bardzo, ale to bardzo smutną opowieść.
Do końca czekałam, aż w tej historii pojawi się choćby minimalny promyk słońca, radości. Czy się doczekałam? Sami się przekonajcie sięgając po Brakujący obrazek. Naprawdę warto. To mądra, życiowa książka, zaskakująco mądra, daleka od tego, czego większość czytelniczek będzie oczekiwać. Czyta się doskonale i po kilku godzinach żałuje, że to koniec. Chwytająca za serce opowieść. Polecam.



niedziela, 9 stycznia 2022

Zadupia - Antoni Lobo Antunes

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Nie bez kozery powieść ta jest uznawana za portugalskie arcydzieło. Historia portugalskiego lekarza nękanego wspomnieniami z wojny, chwyta za serce na równi kunsztem literackim pisarza, jak i wymową tekstu. To mocna rozprawa z przeszłością Portugalii, kraju niby w Europie, a tak naprawdę mało znanego istniejącego gdzieś na krańcu starego kontynentu, prawie na odludziu.
To bat na szokującą i nadal nie przepracowaną do końca przeszłość kolonialną i czasy z okresu rządów Salazara, despoty, okrutnika, dyktatora zwalczającego opozycję, wiernego druha generała Franco. To także opowieść o wydarzeniach, czynach, które na długie lata, a może i na zawsze naznaczyły strasznym piętnem miliony Portugalczyków. O tych wydarzeniach przeciętny Europejczyk prawie nic nie wie. Zadupia chociaż w części tę niewiedzę niwelują.
Portugalia ukazana przez Antunesa jest inną od tej z dżwiękami Fado w tle, pysznym winem i smakowitym dorszem na kolację. To inna Portugalia od tej znanej turystom. Warto tę krainę poznać. Chociaż nie ukrywam, będzie to trudne poznanie, bolesna i szokująca znajomość. Wszak to Portugalia aż do połowy XX wieku utrzymywała swoje kolonie w tym w Mozambiku, Gwinei Portugalskiej, na Wyspach Zielonego Przylądka. Niektórzy starają się o tym zapomnieć. Takie książki, jak Zadupia na to nie pozwalają. I chwała im za to.
Opowieść ta udowadnia po raz kolejny, że nie rozmiar, a treść mają znaczenie. Na zdawałoby się zaledwie 400 stronach (w kontekście innych mega powieści, to niewiele) autor zawarł tak wiele.
Nie jest to książka historyczna. Nie oczekujcie tego. To raczej coś na poły jakby pamiętnika wymiksowanego z pijackim monologiem, który bohater prowadzi w zabitej dechami, paskudnej spelunie, gdzie kiwa się nad kolejną szklaneczką. W podobnej sytuacji, jak on są całe rzesze jego rodaków, boleśnie odczuwających swoją mroczną historię.
Bolesna opowieść, pijackie bełkotanie, rzewne dżwięki Fado w tle. To twarz prawdziwej Portugalii. Jak twierdzi sam autor, Zadupia to w sumie jego powieść autobiograficzna. Straszne. Milionom, kolejnym pokoleniom odebrano życie, beztroskę, nadzieję, wiarę.
Niewielkie problemy na początku lektury mogą stwarzać długie, zawiłe zdania i brak linearnej narracji. Jednak te problemy szybko mijają. Lektura warta jest odrobiny wysiłku.
To lektura szokująca, rzucająca od pierwszych stron na głęboką wodę. To także lektura, od której wierzcie mi, trudno się oderwać mimo, iż człowiek czuje się brudny, przerażony, zrozpaczony. Warto, ba trzeba, przeczytać. Nigdy bym nie pomyślała, że to będzie tak doskonała książka. Nie do wiary. Zaskoczenie, szok, radość, że miałam okazję tę książkę przeczytać. Polecam dla szukających czegoś więcej, czegoś innego.

piątek, 7 stycznia 2022

Stan zdumienia - Ann Patchett

 


Wydawnictwo Znak, Moja ocena 6/6
Kolejna po rewelacyjnym Domu Holendrów (klik) książka Ann Patchett i kolejna doskonała, mistrzowska wręcz lektura.
Znając sposób pisania autorki po Stanie zdumienia wiele się spodziewałam, bardzo wiele. Nie zawiodłam się. Nic z tych rzeczy. Chociaż nie ukrywam, nie wszystko było takie, jak sobie to wcześniej wyobraziłam. Co nie znaczy, że było gorsze. Nic takiego. Po prostu inne.
Tym, co już od pierwszej strony rzuca się w oczy, wręcz otula, oblepia czytelnika jest chłód. Nie chodzi o zimno w sensie temperatury, a o chłód emocjonalny. Ta powieść jest nim wręcz przepełniona. Chłód, obojętność, sztywność, coś w sumie nadal dla mnie niezrozumiałego, a przy tym akcja tocząca się w amazońskiej dżungli wśród lekarzy, naukowców, którzy pracują nad lekiem mającym uratować miliony ludzi.
Wydawałoby się, że takim pracom, badaniom, ew. odkryciom będzie towarzyszyć gorączka, także ta w powietrzu. Wszak to Amazonia, gorączka podekscytowania, walki o odkrycie etc. Nic z tych rzeczy. Przez to, poprzez ten dysonans, książka jest grożna, niezrozumiała, zwiastująca coś bardzo niebezpiecznego, wiszącego w powietrzu.
Na wielki plus zasługują opisy amazońskiej dżungli, Manaus. Są cudowne, plastyczne, grożne, obezwładniające i zapraszające w swoje progi. Przypomina mi to historię z Karolem Mayem, który wspaniale nakreślił obraz Dzikiego Zachodu, miejsca gdzie nigdy nie dotarł. Podobnie jest z Patchett, która poza krótkim, bardzo krótkim pobytem w Amazonii, praktycznie Brazylii nie zna. Potrafiła za to świetnie, wręcz po mistrzowsku ją namalować. Widzimy dżunglę, słyszymy ptasie trele, wręcz czujemy jak zwierzęta na siebie polują, jak rozkwitają kwiaty, jak pada deszcz. Wielki talent.
Jednak tym, co naprawdę zachwyca jest wymowa książki i odwieczne pytanie, czy należy ingerować w to co zastaliśmy, "uszczęśliwiać" autochtonów, czy zostawić wszystko takim jakim zbyło/jest. Jedna z bohaterek podejmuje ten temat mówiąc: (...) Pytanie, czy postanawia pani zakłócić porządek otaczającego świata, czy może pozwolić mu trwać, jakby nigdy się pani nie zjawiła. Na tym polega szacunek dla rdzennych mieszkańców. (..) Odwieczny i chyba nierozwiązywalny dylemat. Kwestia ta zastanawia i porusza kolejne pokolenie, a samego czytelnika zmusza do sporej porcji przemyśleń, które niczym drożdże pączkują i za chwilę myśli się np. o rytualnych obrzędach zakazanych w cywilizowanym świecie, o wojnach, innych religiach etc. Mocna, poruszająca, ponadczasowa kwestia. Polecam. Doskonała, mądra powieść, która ma w sobie to coś.




wtorek, 4 stycznia 2022

Gwiazdeczka - Aleksandra Rak

 



Wydawnictwo Dragon, Moja ocena 4,5/6
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Aleksandry Rak i z pewnością nie ostatnie. Gwiazdeczka okazała się dobra, odprężającą lekturą, idealną na mrożne dni i jako odskocznia po trudnym roku.
Gwiazdeczka, jak wskazuje sam tytuł, ma coś wspólnego z Bożym Narodzeniem. Z tym, że w przeciwieństwie do wielu innych odrobinę lukrowanych tego typu opowieści, książka Aleksandry Rak dosyć lużno lawiruje koło Świąt.
To bardzo ładnie, ciekawie i w wielu miejscach wzruszająco napisana opowieść o miłości (ale spokojnie, bez lukru i słodzenia), przebaczeniu, szeroko rozumianym szukaniu szczęścia i odpowiedzi na wiele pytań, walce z problemami i cieszeniu się z nawet najdrobniejszych okruchów szczęścia.
Dodatkowo autorka porusza wiele bardzo trudnych i życiowych problemów, jak ciężka choroba, umiejętność (lub jej brak) radzenia sobie z nią, układanie życia na nowo z kimś chorym i kilka innych zagadnień, które niestety, w każdej chwili mogą dotknąć wielu z nas. Nigdy nie wiadomo, co los dla nas szykuje. I ten realizm, odbicie rzeczywistości jest najmocniejszą stroną Gwiazdeczki.
W tej opowieści nie ma lukru, słodzenia, idealnych postaci, happy endu z różowymi gołąbkami w tle. Są za to problemy, z którymi bohaterowie, a pośrednio także czytelnik, usiłują sobie radzić, nauczyć się dystansu, walki, bycia odpowiedzialnym. Jest po prostu prawdziwe życie ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Ta książka to po prostu realne, czasami trudne, ale mimo to piękne życie. Co prawda to życie jest trochę osłodzone świąteczna atmosferą, ale tylko trochę.
Gorąco zachęcam was do lektury. Zrelaksujecie się przy niej, odpoczniecie, miło spędzicie czas, ale także zastanowicie się nad tym, co tak naprawdę liczy się w życiu, na co warto zwracać uwagę. Polecam.

niedziela, 2 stycznia 2022

Czarna skrzynka - Amos Oz

 

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 6/6
Kolejna doskonała powieść Oza. Brak szybkiej akcji, brak zapierających dech w piersiach zwrotów fabuły.A jednak czyta się tak, iż trudno się oderwać.
Powieść stagnacyjna, spokojna. Czasami, w wielu nawet momentach ma się ochotę ruszyć jakąś korbką, przycisnąć przycisk byle coś się zmieniło, byle miało miejsce jakieś nagłe wydarzenie. Nic takiego się nie dzieje. Fabuła nadal toczy się spokojnie. A i tak książka porywa. Oz ma po prostu niebywały talent.
Fabuły nie da się streścić. Ba, nie da się jej nawet naszkicować. Są takie książki.
Bardzo skomplikowana, niezwykle poruszająca i szokująco prawdziwa analiza, ba wręcz wiwisekcja rodziny, jej istnienia, postępowania i rozpadu. Losy, postępowanie pojedynczych członków rodziny, ale i wszystkich razem, całości. Wszystko osadzone w dniu codziennym, w życiu w Izraelu i przeplatane sporymi porcjami niezwykle skomplikowanej historii tego kraju. Małżeństwo Ilany i Alka to obraz wielu innych małżeństw, nie tylko tych z Izraela. Prawdziwe obrazy, jeszcze bardziej prawdziwe czyny i słowa. To porusza ale i boli swoją realnością, tym, jak bardzo trafia w obraz naszych rodzin.
Do tego ich dorosły syn, który od lat przezywa kryzys, codzienne problemy, list, który daje początek lawinie wspomnień i gorzkich wyrzutów. Dalej wszystko idzie nie wiadomo jak, niczym śnieżna kula.Akcja powolna, momentami nawet bardzo powolna, ale czyta się wspaniale. Oz był jednak cudownym mistrzem słowa.
Czarna skrzynka to obraz izraelskiej rodziny, izraelskiego społeczeństwa. Jednak tak naprawdę na miejscu bohaterów może być wielu z nas, niezależnie od tego gdzie żyjemy, jaki mamy kolor skóry. Pewne kwestie nie znają przynależności narodowej. Granic nie znają także emocje, których w Czarnej skrzynce jest ogrom. One wylewają się z każdej kartki, z każdego słowa. Są nie do opanowania. Do tego mnóstwo innych, często sprzecznych ze sobą uczuć, np. miłość, ale i nienawiść, czułość i agresja...sporo tego.
Książka daje niesamowite możliwości interpretacji. Mimo braku nagłych zwrotów akcji. Mimo stagnacyjnej fabuły wiele się w niej dzieje. Te wydarzenia, treść każdy bez mała czytelnik może odebrać w inny sposób. Można różnie interpretować książkę. Jestem ciekawa, jak wy ją odbierzecie, jakie wrażenie na was wywrze. Polecam tym, którzy szukają literatury wyjątkowej, czegoś więcej, nie bojących się zderzenia z trudnymi kwestiami.

Inne recenzje książek Oza:
Dla fanatyków. Trzy refleksje (klik)
Poznać kobietę (klik)
Opowieść o miłości i mroku (klik)
Wśród swoich (klik)
Mój Michael (klik)

sobota, 1 stycznia 2022

Najlepsze książki 2021 roku...wg. pasji i fascynacji mola książkowego :)

 



Rok 2021 mimo wielu okropieństw dziejących się na świecie, pod względem czytelniczym był bardzo owocny. Ze zdumieniem przed chwilą zauważyła, że w ub. roku przeczytałam 162 książki. Nie wiem, jak, kiedy, jakim cudem...po prostu, przeczytałam. Kładę to na karb zdalnej pracy, mam takie momenty w pracy, ze pół dnia wolnego więc czytam, i na karb bezsenności, która dosyć często mnie dopada...
Zapraszam was na krótkie podsumowanie. Spróbuję wybrać TOP 12, czyli 1 miesiąc - 1 książka.
Do dzieła :)

Styczeń...bezapelacyjnie Zmierzch demokracji, Anne Applebuam (klik)







Luty - bardzo plastyczna, wciągająca Belgravia (klik)


 






 

Marzec - Silva rerum 3 (klik)


 

 

 

 

 

 

Kwiecień - Listy na wyczerpanym papierze - Agnieszki Osieckiej, Jeremiego Przybory i innych


 

 

 

 

 

 

Maj - powrót do klasyki... Na Zachodzie bez zmian - Erich Maria Remarque (klik)  








Czerwiec - niezrównany, przepięknie piszący, ponadczasowy Józef Hen i jego Twarz pokerzysty (klik)


 






Lipiec to bez dwóch zdań Kąkol i Zośka Papużanka (klik)


 

 

 

 

 

 

Sierpień to - 1793, czyli I tom genialnej trylogii Niklasa Natt och Dag (klik)


 

 

 

 

 

 

Wrzesień to... i tu nie będę oryginalna :) 1794, czyli II tom trylogii Bellman Noir. Kolejny raz fantastyczna, wyjątkowa lektura i kolejny raz mój zachwyt. (klik)


 

 

 

 

 

 

Pażdziernik to klasyka i Dziwne Losy Jane Eyre, Charlotte Brontë (klik)







Listopad, Ognie - Sigríður Hagalín Björnsdóttir (klik)


 

 

 

 

 

 

Z grudniem mam duży problem. Za dużo doskonałych książek przeczytałam w końcówce roku. Po długim zastanowieniu wybieram Kissingera, niezrównaną biografię wielkiego polityka.  Link do recenzji Kissinger (klik)