wtorek, 31 grudnia 2013

Jedenaście godzin

Wydawnictwo Świat Książki, Okładka miękka,Moja ocena 5-/6
Paulina Simons to autorka, do której książek podchodzę z mieszanymi uczuciami. O ile osławiony Jeżdziec miedziany zachwycił mnie, o tyle kolejne tytuły...no różnie to z nimi bywało. Zrozumiałym więc jest, iż do Jedenastu godzin podchodziłam ostrożnie, jak przysłowiowa żaba do jeża:). Tymczasem autorka bardzo mile mnie zaskoczyła. Udało jej się stworzyć doskonały thriller, który całkowicie mną zawładnął na kilka godzin.
Wielkim atutem książki jest główna bohaterka, młoda kobieta, matka, żona, z którą może utożsamiać się większość z nas. Didi lada moment ma rodzić. Wybiera się więc do galerii handlowej na ostatnie zakupy.  W pewnym momencie czuje, iż jest obserwowana. Jednak składa to na karb upału i ciążowego zmęczenia. Jednak szybko okazuje się, iż nie były to jej przewidzenia, śledzi ją bowiem pewien męźczyzna. Przestraszona Didi udaje się do samochodu i tu zaczyna się cała akcja. Kobieta zostaje porwana. Dlaczego? Jaki cel ma z pozoru miły człowiek, żeby porwać kobietę w zaawansowanej ciąży?  
Tymczasem na Didi czeka w pobliskiej restauracji niecierpliwiący się coraz bardziej mąż. Po pierwszym zdenerwowaniu, męźczyzna zaczyna szukać Didi. Jednak na próżno. Ta, jakby zapadła się pod ziemię. Rozpoczynają się poszukiwania. Natomiast między Didi, a porywaczem toczy się swoista gra psychologiczna oparta na wielkim strachu i niewiedzy kobiety. Co cenne, akcja toczy się dwutorowo. Równocześnie możemy obserwować coraz bardziej przerażoną Didi i poszukującego ja wraz z policją męża.
Simons udało się w doskonały sposób ukazać narastający strach kobiety i tak dozować napięcie, że od lektury książki nie sposób się oderwać. Jedenaście godzin to jedna z tych książek, które czyta się do końca, bez chwili przerwy. Na tle ogromnego, narastającego napięcia trochę cieniej wypada sam finał. Nie ukrywam, iż oczekiwałam jakiegoś wielkiego bum. Bo po tak umiejętnie podkręcanym napięciu trudno czekać na coś innego. W związku z  tym pod tym względem jestem odrobinę rozczarowana. Ale i tak uważam, iż autorka stworzyła świetny thriller, który porusza, trzyma w napięciu. Czego można chcieć więcej?!
Gorąco zachęcam do lektury.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Moje czytelnicze hity 2013...

Wszyscy robią podsumowania hitów i kitów książkowych, to ja też. A co sobie będę żałować:)
Postaram się wybrać 12 hitów, ale ostrzegam, nie wiem czy w tej liczbie się zmieszczę...

  • jeżeli chodzi o luty to wybór był błyskawiczny, mój hit I tom rewelacyjnej trylogii Anne B. Ragde, czyli Ziemia kłamstw. Recenzję znajdziecie tutaj. 
  • marzec to książka z serii Uczta wyobraźni, czyli Jonathan Strange i pan Norell Recenzja tutaj. 

kwietniowy hit to 
jeżeli chodzi o majowy hit, nie ukrywam z wyborem miałam spory problem, ostatecznie padło na biografie Tove Jansson, czyli mamy Muminków,  recenzję znajdziecie o tutaj.

bezapelacyjny nr. 1 czerwca, to dla mnie dwie książki, przepraszam, ale nie potrafiłam wybrać, ale wierzcie mi starałam się:  
lipcowe hity
sierpniowy hit to wg. mnie Brzechwa nie dla dzieci Mariusza Urbanka recenzję znajdziecie o tutaj;

 wrześniowe hity to:

październikowe hity to:  

  • dla mojego męża Dziki kontynent, czyli o Europie po zakończeniu II wojny światowej recenzja tutaj,  
  • dla mnie to  Rzymianie, czyli porywające pierwsze dwa tomy autorstwa Maxa Gallo, recenzja tutaj;
listopadowe hity to biografia Tuwima pióra niezrównanego Mariusza Urbanka, czyli Tuwim wylękniony bluźnierca recenzja tutaj;

grudniowy hit to  Józef Flawiusz i jego dzieła recenzja tutaj.

Pierwszy śnieg - Jo Nesbo

Wydawnictwo Dolnośląskie, Okładka miękka, 432 s., Moja ocena 5,5/6
Chyba już wszyscy, którzy zaglądają na mój blog wiedzą, że jestem wielką fanką skandynawskiej literatury. Z kryminałami skandynawskimi sami zapewne wiecie, jak jest - na fali Mankella i Larssona wielu próbowało i próbuje się wybić. Efekt czasami bywa delikatnie ujmując żenujący. Jest jednak kilku pisarzy, którzy od jakiegoś czasu piszą świetne, zmuszające do uruchomienia szarych komórek kryminały i niezmiennie utrzymują wysoki poziom. Jo Nesbo bez wątpienia do nich należy, a jego detektyw Harry Hole jest jednym z bardziej lubianych przeze mnie skandynawskich detektywów ( po Kurcie Wallanderze, którego kocham miłością wielką).
Pierwszy śnieg, to 7. tom  przygód detektywa. Tym razem akcja toczy się zimą. Mamy listopad, spada pierwszy śnieg, Oslo prezentuje się w zimowej szacie przepięknie. Sam początek książki także jest sielankowy- ot przeciętna kobieta wraca do domu. Zachwyca się bałwanem stojącym na podwórku. Chwali za jego ulepienie syna i męża. Jednak o dziwo, oni się do tego nie przyznają. Bajkowa sielskość zimowej atmosfery zostaje zakłócona. Matka i zona znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Nikt nie wie, co się z nią mogło stać. A bałwan nadal stoi przed domem. 
Z pozoru spokojne Oslo i okolice przestają takimi być. Po bliższym zbadaniu wychodzi na jaw, iż od dawna nie są już takimi. Rysa na idealnym z pozoru zimowym obrazku norweskiej stolicy powiększa się błyskawicznie, pojawiają się bowiem zwłoki kobiet, i to nie jednej, a wielu, zbyt wielu. Harry Hole wkracza do akcji. Początkowo śledztwo wydaje się banalnym, ot takie zwyczajne, standardowe śledztwo. Jednak gdy Harry zagłębia się w akta, poznaje kolejne tropy, odkrywa, że schemat - pierwszy śnieg i trupy kobiet + bałwan pojawiają się w Oslo od kilku lat. Śledczy zdecydowanie zmienia swoje podejście do sprawy. Wszystko wskazuje na to, że po Oslo i okolicach krąży od lat seryjny zabójca. Jednak biednemu Harry'emu wszystko idzie jak po grudzie, otępienie spowodowane nadużywaniem alkoholu, problemy prywatne to wszystko daje o sobie znać. Czy detektyw otrząśnie się, zbierze w sobie i zabierze do porządnej, detektywistycznej pracy? Czy uda się złapać tego kogo początkowo traktowano za dowcipnisia lepiącego bałwany? Czy uda się uniknąć kolejnych ofiar? Dlaczego nadawca listów podpisanych Bałwan morduje? 
Po raz kolejny Nesbo udowodnił, że jest świetnym pisarzem, doskonale władającym piórem i wyobrażnią czytelników. Pierwszy śnieg, podobnie jak wcześniejsze kryminały jego autorstwa, jest szybki, intrygujący, zmuszający do myślenia i wierzcie mi - bardzo zaskakujący. Nesbo znowu wodzi na manowce, celowo wprowadza w błąd oraz zaskakuje nietypowymi sytuacjami. Tym razem autor przeraża tym, co zazwyczaj odbierane jest przez nas pozytywnie i czego nigdy, ale to przenigdy nie kojarzylibyśmy ze złem. Przyznam wam się, że gdy czytałam tę książkę czułam jakby powoli taki chłód mnie otulał, tak wyraziście jest napisana. I to bynajmniej nie chodzi o śniegowy chód, a o czające się na kartach książki zło. Gdy czytałam co zabójca zrobił z 1. ofiarą, 2x musiałam ten sam fragment czytać żeby zrozumieć. A to dopiero początek.
Co cenne w tym tomie serii, to fakt, iż autor pozwala zajrzeć nam do wnętrza duszy szaleńca, czyli Bałwana. Śledzimy w retrospekcjach jego życie, poznajemy drogę narodzin szaleństwa. Bardzo ciekawa sprawa.
Dodatkowy plus należy się autorowi za ...znormalizowanie detektywa. Bo Hole mimo początkowej kiepskiej formy (bardzo delikatnie do ujęłam), gdy wpada w śledczy szał, chwyta trop, nie puszcza go. O ironio, trafiając na godnego siebie przeciwnika, poprawia (o ile to w jego wypadku możliwe) swoje życie prywatne. 

niedziela, 29 grudnia 2013

Wieczny Grunwald - Szczepan Twardoch

Wydawnictwo Literackie, Okładka miękka, 212 s., Moja ocena 5/6
Wieczny Grunwald to kolejna po Morfinie (recenzja tutaj) książka autorstwa Szczepana Twardocha, po którą miałam okazję sięgnąć. Tym razem wiedziałam czego mniej więcej po autorze się spodziewać, jakiego stylu pisarskiego, ale przyznam, iż kilkakrotnie i tak mnie zaskoczył.
Ponownie Twardoch zabrał się za swoistą polską świętość historyczną. W Morfinie było to walczący-niewalczący Polak, z którego zrobił autor mega oportunistę, w Wiecznym Grunwaldzie mamy....ale po kolei.
Głównym bohaterem książki jest Paszko, jeden z wielu nieślubnych synów (bękartów po prostu, nie wahajmy się użyć tego słowa) króla Kazimierza Wielkiego. Paszko był owocem hmmm.. namiętnej miłości króla do córki kupca (z pochodzenia Niemca). No miał Paszko pecha, nie da się tego ukryć. Pech był wielki, i nie przesadzam ani trochę. No bo jak napisać o chłopcu, który był nieślubnym dzieckiem z ojca, którym nie mógł się chwalić, nie wie w zasadzie kim jest czy Polakiem czy Niemcem, a  do tego przyszło Paszko zginąć pod Grunwaldem i na dodatek walczył on po stronie Krzyżaków. I do tego momentu jest wszystko powiedzmy normalnie. Cała kwintesencja książki rozpoczyna się wraz ze ową śmiercią bohatera. Paszko przeżywa bowiem swoje życie wielokrotnie. Wszystkie wersje jego żywota mają jednak wspólny element - bitwę pod Grunwaldem, która zdaje się być wieczną, stąd tytuł powieści.Zaznaczam od razu, iż żywoty paszko nie oscylują tylko i wyłącznie wokół XV wieku. Autor puścił wodze fantazji i to porządnie, to mu trzeba przyznać. Paszko w swoich alternatywnych żywotach wędruje bowiem nawet do XX wieku.
Całość książki przypomina trochę film Dzień Świstaka, z tym, że tam aktor przezywa na nowo ten sam dzień, a tu Paszko przeżywa to samo, ale inne życie, a na dodatek mierzy się z problemami ciężkiego kalibru, jak Bóg, wiara, głód, śmierć, seks, wojna, pokój etc. 
Trudno cokolwiek więcej napisać o Wiecznym Grunwaldzie. Na pewno jest to inna książka, niezwykle ciekawa, nowatorska, obalająca wiele polskich historycznych świętości, co przyznajmy uczciwie, nie wszystkim musi się podobać. Porównując książkę do Morfiny muszę przyznać, iż Morfina jest dużo lepszą i łatwiejszą lekturą. Wieczny Grunwald czytało mi się gorzej, trudniej, brakowało w nim tego nieuchwytnego czegoś, co mnie zachwyciło w Morfinie. Dodatkowo żywoty Paszko, które rozgrywają się w XIV, XV wieku napisane są językiem stylizowanym na ówczesny, co automatycznie czyni lekturę i tak niezbyt łatwą, jeszcze trudniejszą.
Wieczny Grunwald bardzo przypadł do gustu mojemu mężowi. Ba spodobał mu się dużo bardziej niż Morfina, czemu nadal niepomiernie się dziwię.
Mimo kilku zastrzeżeń, o których wspomniałam, polecam lekturę Wiecznego Grunwaldu. Każdy powinien sięgnąć po tę pozycję i samemu wyrobić sobie zdanie. Jestem pewna, że ilu czytelników tyle opinii. Z tym, że mam jedną radę - jeżeli będzie to pierwsza książka Twardocha od jakiej zaczniecie znajomość z jego twórczością, odłóżcie ja na bok i sięgnijcie po Morfinę. Wieczny Grunwald jest książką, która przy pierwszym spotkaniu z pisarstwem autora, może do niego zrazić, a Szczepan Twardoch jest z pewnością pisarzem niebanalnym, któremu warto dać szansę.
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Polacy nie gęsi 

sobota, 28 grudnia 2013

Książki, których nie dałam rady przeczytać w 2013 r.

Jest kilka takich pozycji, na szczęście niedużo...

 Single, czyli książka widoczna po lewo. Wiem, wiem, wiele osób zachwycało się tą pozycją, ja niestety nie dałam rady jej przeczytać. Wbrew zapowiedziom wydawcy, nic komicznego w niej nie znalazłam. Szkoda mi było po prostu na nią czasu. Zbyt płytka, w zasadzie (jak dla mnie) o niczym.








Prym jednak wiedzie Brudna robota. Nie będę nic więcej pisać, kto ciekawy niech zajrzy do recenzji o tutaj (klik).










Pokonały mnie jeszcze Szatańskie wersety. To było moje 1. zetknięcie z twórczością autora, upewniłam się, że jednak nie dla mnie on pisze.

A jak to wygląda u was? Czy jakaś książka was pokonała? A może rzuciliście ja w kąt, bo uznaliście, że szkoda dla niej czasu?
Aha, byłabym szczerze zobowiązana gdybyście rozszerzyli swoje wypowiedzi:)

Cel Tirpitz

Wydawnictwo Rebis, Okładka twarda z obwolutą, 472 s., Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża, miłośnika wszystkiego, co z II wojną światową związane.

Czym był Tirpitz? Było to oczko w głowie Hitlera, bliżniak słynnego Bismarcka, czyli flagowy okręt wojenny III Rzeszy. Budowę okrętu rozpoczęto jesienią 1936 roku w stoczni Kriegsmarine Werft w Wilhelmshaven. Wodowany 01 kwietnia 1939 roku; matką chrzestną była córka admirała Alfreda von Tirpitza. Dane techniczne okrętu były imponujące: uzbrojenie - art. gł. - 8x380 mm/L47, śred. - 12x150 mm/L55, 16x105 mm/L65, 16x37 mm/L83, 78x20 mm. Napęd 12 turbin parowych Wagnera z 3 śrubami Brown Bowery o mocy 138 tys. KM. Załogę tworzyło 108 oficerów i 2500 marynarzy. Długość okrętu to 253,6 m, szerokość - 36 m, zanurzenie - 9,9 m, prędkość - 30,8 węzłów (57 km/h)
Tirpitz w trakcie II wojny światowej siał grozę i spustoszenie na światowych wodach. Był zagrożeniem zarówno dla innych jednostek pływających, jak i ludzi. Gdziekolwiek pojawił się Tirpitz, tam czekała na ludzi znajdujących się na innym okręcie pewna śmierć. Wydawałoby się, jeden okręt, nawet najlepszy i takie zagrożenie?! Tak, bowiem był to okręt wyjątkowy. To Tirpitz był tajną bronią Hitlera, przy pomocy której chciał pokonać europejską flotę, a  przede wszystkim brytyjską i zawładnąć całą Europą.
Bishop w swojej książce opowiada nierówną i fascynującą historię walk i kilkuletnich podchodów jakie prowadziły wojska sojusznicze z okrętem. Zmagania z Tirpitzem trwały od 1940 roku do listopada 1944 roku. W tym okresie okręt był celem 24 operacji powietrznych i morskich. Każdy kolejny wdrażany plan był bardziej ryzykowny od poprzednich. Wszystkie akcje razem wzięte tworzą swoistą mission impossible II wojny światowej. Dzięki Bishopowi śledzimy losy kolejnych prób zniszczenia jednostki, jak i historię ludzi, dla których pokonanie Tirpitza stało się priorytetem, żeby nie napisać obsesją, równoznaczną ze zwycięstwem nad Hitlerem. W celu odniesienia zwycięstwa budowano żywe torpedy, miniaturowe łodzie podwodne,  potężne bomby i wiele innych broni, przy pomocy których zamierzano raz na zawsze rozwiązać kwestię Tirpitza. Jednak wysiłki wojsk sojuszniczych na nic się nie zdawały. Ofiar po stronie niemieckiej nie było żadnych, w przeciwieństwie do strony przeciwnej. Jednak próbowano, próbowano znowu i znowu. Każda próba to kolejne kilka lub kilkanaście ludzkich ofiar. Co było dalej? Jakie były losy Tirpitza i ludzi, którzy z nim walczyli? Tego dowiecie się z lektury niniejszej książki. Gorąco do niej zachęcam. 
Bishop opiera się na nielicznych dokumentach oraz na wspomnieniach, listach, zapiskach osób, które na przestrzeni kilku lat brały udział w akcji niszczenia Tirpitza. Za każdym razem, gdy jest taka możliwość, to oni, świadkowie tamtych wydarzeń zabierają głos, przemawiają do nas z kart książki.
Chociaż (jak wspomina sam autor) materiałów, na których mógłby się oprzeć było niewiele, udało mu się stworzyć niezwykle ciekawą opowieść, która wciąga już od 1. strony. Co istotne Bishopowi udało się nie naginając faktów historycznych stworzyć opowieść zapierająca dech w piersiach, a jednocześnie ludzką, taką, do której w trakcie lektury przywiązujemy się. Ogromnym plusem jest lekki język, jakiego używa autor oraz fakt ukazania prywatnej strony życia ludzi, którzy walczyli z  Tirpitzem. Dzięki takiemu zabiegowi cała walka z okrętem nabiera jeszcze bardziej ludzkiego, osobistego charakteru. 
Niewątpliwą ozdobą są liczne zdjęcia i plany zamieszczone w książce:




Zachęcam do lektury tej fascynującej opowieści.

piątek, 27 grudnia 2013

Niewierna

Wydawnictwo WAM, Okładka miękka, 580 s., Moja ocena 5,5/6
W trakcie lektury towarzyszyły mi dwa uczucia: w stosunku do głównej bohaterki : biedna kobieta, a jej hmmm...partnera...co za świr.
Główna bohaterka książki, Hiszpanka Sara uczy języka hiszpańskiego w szkole językowej. Jej życie układa się dobrze, ma ukochanego synka, w opiece nad którym pomaga jej ojciec. Pewnego dnia Sara poznaje Nahiba, niezwykle przystojnego, czarującego, na poziomie Marokańczyka. Męźczyzna adoruje Sarę, prawi jej komplementy, służy pomocą, daje jej to czego potrzebowała. Można śmiało powiedzieć, że oplata ją siecią, z której jak się szybko okaże, Sarze będzie niezwykle trudno się uwolnić. Między Nahibem i Sarą wybucha płomienny romans. Sara całym sercem angażuje się w niego, wierzy Nahibowi we wszystko co ten jej mówi. Bez oporów przyjmuje do wiadomości, iż jej ukochany jest prześladowany tylko za bycie Arabem. Coś jednak sprawia, iż Sarze spadają przysłowiowe klapki z oczu. Jednak wtedy jest już za póżno. Spada na nią okropny cios. Musi wybierać. Jakiego wyboru dokona? Co stanie się z nią i jej synkiem? Zachęcam do lektury. Szokująca historia.
Mimo, iż od kilku lat w literaturze światowej roi się od tego typu publikacji, Niewierna wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Od lektury książki nie mogłam się oderwać i mimo sporej objętości, przeczytałam ją bardzo szybko. Zawdzięczać to należy przede wszystkim sprawnemu pióru autorki, której na papier, oprócz tragicznej historii udało się przelać coś jeszcze. 
Książka jest jakby podzielona na dwie części. Pierwsza część to historia rozwijającego się na naszych oczach romansu Sary i Nahiba. Tu muszę przyznać, że dosyć banalna, choć zręcznie opisana. Za to druga część opowieści, w której mają miejsce niezwykle tragiczne wydarzenia, gdy Nahib odkrywa swoją prawdziwą twarz, gdy poznajemy jego faktyczne intencje, to jest coś, co zwala z nóg. Autorka zręcznie i przerażająco sugestywnie ukazuje kolejne etapy poniżania, zastraszania i uzależniania kobiety od okrutnego, złego męźczyzny. Historia tym bardziej przerażająca, iż oparta na faktach.
Jednak ta książka to nie tylko opowieść o romansie i jego konsekwencjach. To także przyczynek do chwili zadumy, nad tym ile kobiet podzieliło i podzieli los Sary, jak ślepe i zwodnicze może być uczucie.I niech mi żadna z czytelniczek tego posta nie pisze, że gdzie tam, ona z pewnością nie dałaby się tak omamić. Bzdura. Gdy w grę wchodzi uczucie, namiętność, spełnienie marzeń (a to dostała Sara) każda kobieta jest ślepa, niestety.
Sam finał z pewnością was zaskoczy. Jest zupełnie inny niż można by się było spodziewać.Gorąco zachęcam do lektury.


czwartek, 26 grudnia 2013

Najpiękniejszy kraj - Ake Edwardson

Wydawnictwo Czarna Owca, Okładka miękka, Moja ocena 5/6
Skandynawskie kryminały lubię, chociaż sami zapewne wiecie, iż różnie z ich jakością bywa.Do serii o Eriku Winterze miałam hmm różnorodny stosunek, niektóre tomy są świetne, a niektóre odrobinę zbyt ciągnące się, sztywne. Kilkakrotnie już zastanawiałam się z czego to wynika. W związku z  tym po Najpiękniejszy kraj sięgnęłam z pewną dozą nieufności, ostrożnie. Tymczasem książka bardzo mile mnie zaskoczyła. Moim zdaniem jest to najlepszy tom przygód Ericka Wintera. Akcja odrobinę przyspiesza niż w poprzednich siedmiu tomach, ale należy pamiętać, że to skandynawski kryminał. Dialogi są lepsze niż w poprzednich częściach serii, nie takie hmmm...drewniane. Najciekawsza i stanowiąca o mojej wysokiej ocenie jest jednak intryga, zupełnie niespodziewana i trzeba autorowi przyznać, iż dopracowana w każdym calu.
W osiedlowym całodobowym sklepie na przedmieściach w brutalny sposób zostaje zamordowanych trzech mężczyzn. Morderca lub mordercy odstrzelił im przód głowy. Przy czym co zastanawiające, żaden z mężczyzn nie uciekał, żaden się nie bronił, wiec albo zostali...zahipnotyzowani, albo napastników było kilku. Jakim jednak cudem nie zostawili najmniejszego nawet śladu?  Dowody wskazują na to, że strzały padły z bliska, dlaczego pozwolili do siebie podejść zabójcy z bronią w ręku? To tylko niektóre z pytań, jakie nasuwają nam się w trakcie lektury, a które mnożą się w zastraszającym tempie. Wiele kwestii w początkowej fazie jest dziwne. Np. fakt, iż ze sklepowej kasy nie zostały zrabowane pieniądze. Jakie wiec było podłoże napadu? Czy zabici są ofiarami przestępczych porachunków? A może to była zemsta? Jeżeli tak, to dlaczego morderstwa miały miejsce w osiedlowym sklepie, a nie w innym miejscu? Do sklepu przecież w każdej chwili ktoś może wejść. Wątpliwości się mnożą, brak natomiast świadków, jakichkolwiek poszlak. Ci, którzy mogliby pomóc w wyjaśnieniu sprawy, znikają w tajemniczych okolicznościach. Nikt nie chce współpracować z policją, wszyscy uparcie milczą.
Przed komisarzem Winterem stoi zadanie rozwiązania najtrudniejszego w jego karierze śledztwa. Jak sobie z tym poradzi?
Krok po kroku odkrywamy kolejne warstwy naprawdę zagadkowej sprawy. Niby wszystko toczy się powoli (jak to w skandynawskim kryminale bywa), ale tym razem Edwardson tak umiejętnie dozuje fakty, tak buduje napięcie, iż od lektury nie możemy się oderwać, a w jej trakcie zaciskamy kciuki.
Ciekawym jest aspekt społeczny, polityczny, a mianowicie kwestia nielegalnych imigrantów z Afryki, którzy bardzo duże grupy rokrocznie przybywają do Szwecji. 
Autor pokusił się także o zaprezentowanie odrobiny lokalnych obyczajów, które związane są z najważniejszym obok Bożego Narodzenia szwedzkim świętem, Świętem Midsommar, które obchodzone jest w pierwszą sobotę po 21 czerwca. 
Gorąco zachęcam do lektury 8. tomu przygód Erika Wintera, doskonała, wciągająca i trzymająca w napięciu lektura.  

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt...

Wszystkim czytelnikom mojego bloga, tym obecnym i przyszłym, życzę przede wszystkim zdrowych, rodzinnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia w towarzystwie dobrej lektury.
 
Nie mogłam się oprzeć Ciastkowi:)
 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Moda w przedwojennej Polsce - Anna Sieradzka

Wydawnictwo Naukowe PWN, Okładka twarda, Moja ocena 6/6
Podczytywałam, podczytywałam i w końcu skończyłam:).
Moda w przedwojennej Polsce to kolejny tom z fantastycznej serii wydawanej sukcesywni przez Wydawnictwo Naukowe PWN. Są to arcyciekawe, wspaniale wydane pozycje i jak pięknie wyglądają na półce:)
Rok 1918 to rok niezwykle ważny w naszej historii, moment odzyskania przez Polskę po wielu, wielu latach niepodległości, własnego bytu na europejskiej mapie. W tym momencie otwierają się granice, ale i nowe możliwości, także w kwestii mody, ubioru i tego co jest na salonach europejskich na topie. Co prawda okres zaborów nie sprawił, że Polacy ubierali się buro, niemodnie, czy we włosienicę, niemniej dostęp do mody był dla wielu utrudniony. Najlepiej pod tym względem miały osoby mieszkające w zaborze austriackim. Czerpano tam modę prosto z C.K. Wiednia, a na tamtejszych salonach nosiło się, oj nosiło. Odzyskanie przez naszą ojczyznę niepodległości, sprawiło, iż moda stała się ogólnie dostępna (przynajmniej dla tych, których było stać na nowe stroje).
Zaczynają powstawać nowe pisma o modzie, które pomagają zorientować się w  tym co nosi europejska śmietanka towarzyska, oraz w tym, czego pod żadnym pozorem nie należy na siebie wkładać. Jednym z takich opiniotwórczych pism była powstała w 1922 roku Pani.
Jednak największą rolę w propagowaniu mody odegrał fakt, iż naszym kraju narodziła się instytucja gwiazdy filmowej, a sam film stał się niezwykle popularną rozrywką. Najpopularniejsze aktorki propagowały modę, nosiły ubrania, które dostarczały im konkretne polskie firmy. Była to dla obu stron niezwykle zyskowna współpraca. Firmy miały reklamę bowiem w czołówce każdego filmu pojawiał się adres firmy, a trzeba zaznaczyć, iż do kin przychodziły prawdziwe tłumy.
Lata 20. XX wieku, to także rozwój publicznych, ogólnie dostępnych pokazów mody. Modelkami były na nich zazwyczaj osoby publiczne. Damską modę prezentowały nie tylko aktorki, ale także inni artyści, jak chociażby słynna malarka Zofia Raczyńska- Arciszewska. Królowały wtedy dużo krótsze spódnice i sukienki, niż kilka lat wcześniej, stroje były lużne, ukrywały kobiece kształty.
Istotną okazją do promowania strojów były różne spotkania towarzyskie, bale, polowania, wyjazdy do wód etc. Kreacje śmietanki towarzyskiej były póżniej omawiane i przedstawiane w ówczesnej prasie. Swoistą nowością była moda sportowa.
Wzorami i wyroczniami, swoistymi ikonami mody były także osoby publiczne, piastujące najwyższe stanowiska w II Rzeczypospolitej oraz ich małżonki. Za arbitrów elegancji uchodzili: prezydent Ignacy Mościcki oraz ministrowa Jadwiga Beck. 
Kolejne dziesieciolecie, czyli lata 30. to renesans strojów niezmiernie podkreślających sylwetkę, tzw. sukien-tub, niezwykle strojnych, takich jakie do dziś możemy podziwiać na filmach ze Starego Kina. Na salony wchodzą swetry i kostiumy.
Trochę mniej ewolucji przechodziły stroje męskie. Jednak i one nie oparły się modzie.
Niezależnie jednak od tego, jaka była moda, do wszystkich spraw z nią związanych podchodzono z reguły niezwykle patriotycznie promując firmy polski.
Co jeszcze istotnego o modzie przedwojennej Polski ma do przekazania Anna Sieradzka dowiecie się z tej arcyciekawej lektury. Książka napisana jest w sposób barwny, merytorycznie dopracowany i dosłownie porywający nas do podróży wstecz. Autorka doskonale podzieliła treść na sześć rozdziałów. Opowiada w nich o: modzie codziennej, sportowej, wieczorowej, ślubnej, dziecięcej oraz bieliźnie. 
Tekst ozdobiony jest licznymi fotografiami archiwalnymi. Co istotne, zdjęcia te uzupełnione są zdjęciami współczesnymi, kolorowymi, przedstawiającymi stroje z 20-lecia międzywojennego, które znajdują się w muzeach. 








Gorąco zachęcam do lektury tej niezwykle ciekawej, pięknie wydanej książki. Jestem przekonana, iż każdy znajdzie w niej rozdział, który go zainteresuje.

Książka przeczytana w ramach wyzwania - Polacy nie gęsi 

Świadek - Lars Keppler

Wydawnictwo Czarne, Okładka miękka, Moja ocena 5,5/6
Pod pseudonimem Lars Kepler kryje się para znanych szwedzkich pisarzy: Alexander Ahndoril i Alexandra Coelho Ahndoril. Ich pierwsza książka Hipnotyzer odniosła w Szwecji ogromny sukces, prawa do niej zostały sprzedane do 32 krajów, a film na jej podstawie był szwedzkim kandydatem do Oscara. Świadek to po Kontrakcie Paganiniego i w/w Hipnotyzerze trzeci tom z serii powieści kryminalnych z komisarzem Jooną Linną w roli głównej. 
Tym razem akcja rozpoczyna się w niezwykle mrocznej (nawet jak na warunki skandynawskie) scenerii. Mamy środek nocy, ciemny las i ośrodek wychowawczy dla dziewcząt. Jedna z jego pensjonariuszek zostaje w brutalny sposób zamordowana, a ciao tak upozowane, jakby bawiła się z mordercą w chowanego. Co prawda śledztwo prowadzi miejscowa policja, ale w roli obserwatora zostaje tam wysłany Joona Linna. Ma on tylko obserwować, nie wtrącać się, nie sprawiać kłopotów. Ale tak łatwo to się tylko mówi. Linna od razu popada w konflikt z przemądrzałym, kierującym policjantami komisarzem. A to dopiero początek problemów komisarza. Chodzi oczywiście o maksymalnie spapranie życie prywatne Linny. Przecież w rasowym, skandynawskim kryminale, policjant prowadzący śledztwo nie może mieć udanego życia, no po prostu nie może. Na równi ze śledztwem poznajemy problemy prywatne Linny, kwestię zaginiecie jego żony i córeczki i wszystko, co z tym związane. Wielce dramatyczna historia, która sprawia, że do komisarza czujemy wielką sympatię i bardzo mu współczujemy. 
Śledztwo w sprawie zabójstwa nastolatki prowadzone jest niezależnie przez obu policjantów. Podczas, gdy szef miejscowej policji stara się je, jak najszybciej zamknąć, Linna krok po kroku rekonstruuje życie ofiary, problemy jej oraz jej domniemanej zabójczyni i bardzo szybko odkrywając nowe fakty, dochodzi do wniosku, iż zabójcą z pewnością jest ktoś inny. Autorzy wprowadzają nas wiele razy w zaułki, które okazują się ślepymi, podsuwają nam tropy, które mimo naszej pewności, że są właściwymi, okazują się nic nie wartymi. Jeżeli do tego dodamy niesłychanie ponury klimat całej książki, silne psychologiczne portrety wszystkich głównych bohaterów i skąpe opisy, mamy doskonały skandynawski kryminał, taki prawdziwy, jaki najbardziej lubię. 
Niecierpliwie czekam na 4. tom przygód komisarza Linny. 
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy kryminały 
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy literaturę skandynawską 

niedziela, 22 grudnia 2013

To nie jest zawód dla cyników - Ryszard Kapuściński

Wydawnictwo Naukowe PWN, Okładka twarda, 240 s., Moja ocena 5/6
Recenzja mojego męża.

Jest to cykl wy­kła­dów wy­gło­szo­nych pod­czas dzien­ni­kar­skich warsz­ta­tów. Wykłady te zostały następnie ze­bra­ne i wydane w formie niniejszej książki. Jest to lektura o tyleż ciekawa, co trudna, interesująca głównie dla osób zafascynowanych Kapuścińskim lub pracujących, ew. chcących pracować w branży dziennikarskiej. Kapuściński przedstawia bowiem zawód dziennikarza w sposób niezwykle ciekawy (jakże by u tego autora mogło być inaczej), lecz spogląda na niego z punktu widzenia zasad, etyki, idei, misji. Nie każdego więc powyższa książka zainteresuje. Jednak uważam, że warto po nią sięgnąć. Dzięki lekturze poznamy poglądy Kapuścińskiego na dziennikarstwo, na przemiany zachodzące bez ustanku w świecie, na globalizację, na pogłębiające się różnice materialne, na podziały na biednych i bogatych. Mimo, iż wykłady te miały miejsce kilka lat temu, poglądy te, jak i kwestie, których dotyczą są nadal aktualne i drażliwe. 
Sporo dowiadujemy się także o tym, jak pisać, jak tworzyć, jaki powinien być warsztat dziennikarza, ale ten od strony etycznej, od strony szacunku do czytelnika. 
Nie wątpliwym atutem jest możliwość poznania poglądów Kapuścińskiego, który był niebanalnym człowiekiem oraz zamieszczone w książce 3 wywiady z autorem Cesarza. Pierwszy (moim zdaniem najciekawszy) wywiad miał  miejsce w 27.11.1999 roku w Capodarco di Fermo, kolejne w latach póżniejszych.
Czy to w wykładach, czy w w/w wywiadach Kapuściński prezentuje bardzo dużo z siebie, ze swojego wnętrza, ukazuje nam czym dla niego było dziennikarstwo, a było wszystkim, cały, jego życiem.  
Jak sam twierdzi w książce...
Fundamentem naszego zawodu było zawsze poszukiwanie prawdy, informacja posiadała wartość, jeśli dawała świadectwo prawdzie. Wiele razy informacji używano jako broni w walce politycznej, w walce o wpływy, o władzę. Dzisiaj jednak, gdy do mediów wszedł wielki kapitał, tropi się wyłącznie to, co atrakcyjne, lub to, co można sprzedać. Najprawdziwsza informacja nie ma żadnej wartości, jeśli nie jest w stanie zainteresować odbiorcy, który swoją drogą, staje się coraz bardziej kapryśny. (...)
Niebanalna książka o najważniejszej kwestii w życiu wielkiego dziennikarza, jakim Kapuściński bez wątpienia był.  
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Polacy nie gęsi 

Spokój duszy

Wydawnictwo Rebis, Okładka miękka, 376 s., Moja ocena 4,5/6
Bardzo lubię literaturę skandynawską i kryminały. Dlatego z wielką przyjemnością, ale i obawą sięgnęłam po Spokój duszy. Dlaczego z obawą? Dlatego, iż od momentu sukcesu Millenium i serii o Wallanderze wielu skandynawskich pisarzy lub pseudopisarzy próbuje swoich sił, jako autorzy kryminałów. Skutki częstokroć są delikatnie pisząc...żałosne.
Autorki niniejszej książki mile mnie zaskoczyły. Opowiedziały zręczną historię samotnej, pracującej i mieszkającej w  odosobnieniu psychoterapeutki Siri Bergman. Kobieta mieszka i ma swój gabinet w domu stojącym z dala od innych, z dala od miasta, w zdawałoby się sielskim otoczeniu. Mieszka i pracuje jej się tam doskonale. Pewnego dnia spokój okolicy zostaje zakłócony przez odnalezione blisko domu Siri ciało jednej z jej pacjentek. Przy ofierze znaleziony zostaje list z adnotacją, iż to psychoterapeutka podsunęła myśl o samobójstwie. Bardzo szybko okazuje się, iż było to perfidne morderstwo, którego ofiarą miała być nie zamordowana, a Siri. Kobieta rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Powoli odkrywa to o czego istnieniu nie wiedziała i zaczyna się....Prowadzone dochodzenie zaprowadzi ją na skraj załamania, Siri zwątpi zarówno w siebie, swój zdrowy rozsądek, jak i w najbliższych. Dlaczego? Znalezienie odpowiedzi na to i inne pytania pozostawiam już wam. W trakcie lektury książki nie będziecie się nudzić. Mimo, iż nie jest to najlepszy z psychologicznych kryminałów, jakie czytałam, jest całkiem dobry, zręcznie napisany, a napięcie budowane stopniowo przenika w trakcie lektury aż do szpiku kości.
Bardzo dużym plusem były dla mnie opisy bohaterów, ich życia, charakteru, pracy Siri, czyli to co najbardziej cenie w skandynawskiej literaturze. Trzeba przyznać, iż autorki bardzo ciekawie opisują pracę psychoterapeutki oraz jej własne lęki i fobie.I co warte odnotowania, jest to jeden z niewielu skandynawskich kryminałów, gdzie głównym bohaterem nie jest zmęczone, po przejściach policjant. Odświeżająca odmiana.
Najciekawsza jest jednak konkluzja końcowa, nie ma ludzi zdrowych psychicznie:)...jak to było w jednym z filmów polskich...są tylko nie przebadani. Lektura Spokoju duszy potwierdza to. 
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy kryminały 
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy literaturę skandynawską 

sobota, 21 grudnia 2013

Wcześniejszy prezent od Mikołaja:)

Przyjechaliśmy na Święta do domu i taki stosiczek na nas czekał:)

Książka opisująca w krótkich formach najbarwniejsze postacie II Rzeczpospolitej. Ich życie codzienne, kariery zawodowe, rodzinne, jak się bawili, kochali, żyli i umierali! I dlaczego do dzisiaj o nich pamiętamy. Dlaczego są symbolem ukochanego przez Polaków okresu w historii polski: Międzywojnia.





 Litwa i Polska. Drogi obu tych państw i narodów krzyżują się od stuleci, dlatego nie ma Litwina, który był by obojętny wobec Polaków, i nie ma Polaka, który był by obojętny wobec Litwinów. Zapewne najgorszym okresem w relacjach pomiędzy oboma narodami było trzecie i czwarte dziesięciolecie XX wieku. Po wybuchu II wojny światowej na Litwę ruszyli uchodźcy z Polski szukając tam schronienia i ratunku. Jak na to patrzyli Litwini? Jaka była ich reakcja? Jak odnosili się do tych, których spotkało nieszczęście? Na Litwie na ten temat powstało bardzo mało prac. Niewiele o tym napisano również w Polsce. Przyczyny tego należy upatrywać w tym, że w czasach sowieckich był to temat niepożądany, a dokumenty na temat uchodźców były rozproszone po zbiorach specjalnych i dostępne tylko dla nielicznych; z tych samych powodów także niektóre opublikowane w Polsce artykuły powstały jedynie w oparciu o wspomnienia i ówczesną prasę.

Mroczna, napisana z rozmachem, historyczna fantasy, ukazująca dzieje wczesnośredniowiecznej Rusi. Magia, szczęk mieczy, pogańscy bogowie, zdrada i przeznaczenie , to mieszanka, która długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. 







Rok 1389. Dawno przeminęły czasy wikingów. Hanza niepodzielnie rządzi na Morzu Bałtyckim. Wyładowane towarem pękate kogi niemieckich kupców przemierzają morskie szlaki stanowiąc łakomy kąsek dla morskich rozbójników.
W całym regionie wrze. Wojska duńskie królowej Małgorzaty podbiły już niemal całą Szwecję. Zakon krzyżacki chciwym okiem spogląda na Polskę i Litwę szykując się do walnej rozprawy.
Lecz na Bałtyku wkrótce ma się pojawić nowa siła.
Klaus Störtebeker, rudowłosy żeglarz, najemnik i awanturnik, postanawia wypowiedzieć służbę Hanzie. Porywa statek i wraz z podobnymi sobie wyrzutkami zakłada rozbójnicze bractwo. Zakładają własne państwo, dysponują zaprzyjaźnionymi portami, w których mogą naprawiać statki , sprzedawać łupy, pić , bić się i bawić do upadłego.
Wkrótce stają się postrachem Północy.

Biografia miasta słynącego z kanałów, rowerów, szlifierni diamentów, znakomitych kolekcji malarstwa, a także niezwykłej tolerancji władz dla wszelkiej odmienności, zakazanych używek i prostytucji. Autor w fascynujący sposób opowiada o historii i dniu dzisiejszym miasta, w którym mieszka od wielu lat. Są w tej książce także barwne portrety związanych z Amsterdamem sławnych ludzi, m.in. Spinozy, Rembrandta, Kartezjusza, van Gogha oraz Anne Frank. 




Biografia najbogatszego biznesmena, przemysłowca i filantropa swoich czasów, pierwszego w historii miliardera. Uosabiał amerykański mit człowieka startującego w biznesie od zera, który dzięki nadzwyczajnej oszczędności, pracowitości i odwadze w podejmowaniu bezprecedensowych przedsięwzięć zbudował w drugiej połowie XIX wieku naftowe imperium i potęgę swojego rodu. Stosowane przez niego reguły gry ekonomicznej jeszcze dziś mogą być interesujące dla ludzi rozpoczynających karierę w świecie biznesu. 


 Zakony rycerskie powstałe z ideału pobożnego mnicha i rycerza gotowego walczyć z wrogami wiary chrześcijańskiej z czasem wyrosły na wielkie organizacje polityczne i gospodarcze o ogromnych możliwościach finansowych. Prym wśród nich wiedli templariusze - zakon najmniej poznany i najbardziej tajemniczy.
Na polskich ziemiach templariusze pojawili się w okresie swej świetności na przełomie XII i XIII wieku. Zarządzali tysiącami hektarów ziemi, lasami i jeziorami, sprowadzali osadników, zakładali miasta i wsie. Budowali drogi i mosty, pobierali myto i zarządzali targowiskami. W opinii współczesnych Zakon był bardzo bogaty jednak w momencie kasaty ruchomy majątek komandorii przepadł jak kamień w wodę. Do dziś krążą legendy o skarbach templariuszy głęboko ukrytych w niedostępnych miejscach.


Historia Barbary Giżanki, pięknej mieszczki, która miała być jedynie narzędziem w rękach ambitnego rodu Mniszchów, a stała się ostatnią miłością króla Zygmunta Augusta.Jest schyłek 1570 roku. Niemal od dwudziestu lat Zygmunt August opłakuje Barbarę Radziwiłłównę. Jej przedwczesna śmierć, kolejne nieudane małżeństwo - tym razem z Katarzyną Habsburżanką - i brak następcy tronu powodują, że starzejący się król utracił już nadzieję na odmianę losu. Niespodziewanie na jego drodze staje kobieta łudząco podobna do zmarłej Radziwiłłówny. Barbara Giżanka, kupiecka córka, sprawia, że król odzyskuje wolę życia i ponownie zaczyna marzyć o szczęściu. Ale piękna kupcówna nie dzieli z królem jedynie łoża. Jej wpływ na króla jest coraz większy, co wzbudza nienawiść dworzan i szlachty.
Jak długo Barbarze uda się wieść dostatnie życie na dworze i zachować miłość króla??


 Oficer policji zostaje znaleziony martwy w miejscu, w którym przed laty popełniono straszliwe morderstwo. Zajmował się tamtą sprawą, ale nie zdołał jej rozwikłać. Gdy w następnych miesiącach taki sam los spotyka kolejnych dwóch funkcjonariuszy, staje się jasne, że nie można tu mówić o zbiegu okoliczności. Schemat postępowania mordercy wydaje się równie oczywisty, co potworny: każde brutalne zabójstwo, w którym ginie policjant, powiązane jest z jakąś niewyjaśnioną zbrodnią z przeszłości. W miejscu przestępstw brakuje jakichkolwiek śladów, a wydział zabójstw właśnie stracił swojego najlepszego śledczego. W tym samym czasie w szpitalu w Oslo leży w śpiączce ciężko ranny mężczyzna. Pilnuje go sztab policjantów, a jego tożsamość objęta jest ścisłą tajemnicą... Dochodzenie utyka w martwym punkcie. Pojawia się wiele mylnych tropów - morderca gra w kotka i myszkę z policją, a Jo Nesbo z czytelnikiem.

Poznań, 13 grudnia 1981 roku.
W środku mroźnej nocy komunistyczne władze rozpoczynają operację wymierzoną w "Solidarność" i całe społeczeństwo. Milkną telefony, stacje radiowe przestają nadawać. Na ulice Poznania, tak jak w całej reszcie kraju, wyjeżdżają czołgi i transportery opancerzone. Również milicja zostaje postawiona w stan pełnej gotowości. Rozpoczyna się w Polsce stan wojenny.
Grupa funkcjonariuszy wysłana na jedno z poznańskich osiedli, by aresztować działacza "Solidarności", niespodziewanie znajduje w sąsiednim mieszkaniu ciało zastrzelonego mężczyzny. Tej samej nocy w innej części miasta dochodzi do zaskakująco podobnego morderstwa. Oba mieszkania zostały przeszukane i najwyraźniej ktoś zabrał z nich duże sumy zachodnioniemieckich marek. W pobliżu obu miejsc zbrodni świadkowie widzieli milicyjną nysę z mundurowym i cywilem. Na poszukiwania morderców rusza grupa śledczych z Komendy Wojewódzkiej MO kierowana przez porucznika Marcinkowskiego. Muszą działać szybko, bo tym samym tropem podąża też Służba Bezpieczeństwa.
 Ponad wszystko to przejmująca powieść o obsesyjnym pragnieniu i rozdarciu wewnętrznym znakomicie łącząca wstrząsającą historię podjętej przez George'a Mallory'ego w roku 1924 tragicznej próby zdobycia Mount Everestu z jednym dniem z życia jego żony, Ruth, czekającej w domu w Anglii na wieści o powrocie męża.






Posiadłość Al-Dżabalawiego wyrasta pośrodku pustkowia niczym oaza na pustyni. Zamieszkać w niej mogą tylko wybrani. Al-Dżabalawi, potężny i bezwzględny patriarcha rodu, poddaje próbie kolejnych swoich potomków. Rozgoryczony ułomnością ich charakterów izoluje się ostatecznie w Posiadłości, skazując swoje dzieci na wieczne marzenie o raju na ziemi znajdującym się na wyciągnięcie ręki. Czy któreś z nich zda kiedyś egzamin?
W swojej najważniejszej powieści Nadżib Mahfuz opowiada duchową historię ludzkości. Pod postaciami potomków Al-Dżabalawiego kryją się prorocy islamu i innych tradycji monoteistycznych: Adam, Mojżesz, Jezus i Mahomet. Ta alegoryczna opowieść o mieszkańcach fikcyjnej kairskiej dzielnicy mówi o uniwersalności i powtarzalności ludzkich losów, a motyw ponadczasowej walki z uciskiem i tyranią sprawia, że "Dzieci naszej dzielnicy" to książka nigdy nietracąca na aktualności.
"Reakcja na tę książkę i oskarżenie Mahfuza o bluźnierstwo nie tylko symbolizują niekończącą się walkę Adama z Szatanem, ale przede wszystkim obnażają z pozoru anielskie maski, jakie przybiera Szatan w naszym wnętrzu. W tej walce bowiem zmagamy się nie z wrogiem zewnętrznym, lecz sami ze sobą, jesteśmy Adamem i Szatanem jednocześnie - i to zapewne tak bardzo zszokowało tych, którzy woleliby myśleć, że są aniołami."
Raja Alem autorka książki "Wszystkie drogi prowadzą do Mekki"
"Wyrazista alegoria ludzkich dążeń i cierpienia" - New York Times


Urodził się chory. Nieuleczalnie, śmiertelnie chory. Jego dni były już policzone i nikt nie był w stanie znaleźć dla niego lekarstwa. Aż w końcu, przypadkiem, natrafił na nie sam. Wyzdrowiał, nabrał niespożytych sił. Ale lekarstwo okazało się większym przekleństwem od choroby. Stał się bestią...
Dwa zabójstwa, do których doszło na warszawskiej Pradze w odstępie dwudziestu lat. Czy coś je łączy? Madejski, stary gliniarz, alkoholik, nieudacznik i gbur, którego jedynym talentem jest umiejętność pakowania się w kłopoty, uważa, że jak nabardziej. Nikt w to nie wierzy, a jednak krok po kroku policjant zaczyna odsłaniać przerażającą prawdę. Nikt, oprócz początkującej dziennikarki i brutalnych gangsterów, którzy nie boją się nikogo. Nikogo, oprócz jednego człowieka. Zabójcy. Drapieżnika. Zagubionego i przestraszonego swoją siłą chłopaka, który usiłuje uciec przeznaczeniu...

W mrocznej dolinie rzeki Baztán zostaje znalezione nagie ciało nastoletniej dziewczyny. Policja szybko ustala związek pomiędzy jej śmiercią a mordem na innych młodych ofiarach. Śledztwo trafia w ręce detektyw śledczej Amaii Salazar. Aby je prowadzić, Amaia wraca w do rodzinnego miasteczka, które kojarzy jej się raczej z koszmarami dzieciństwa, niż beztroską idyllą młodości. Jej zmagania ze sprawą brutalnych morderstw angażują ją także osobiście, a wstrząsające zbrodnie ujawniają symbolikę seksualną. Wzdłuż rzeki odnajdują się kolejne ciała, nie pozostawiając detektyw ani chwili wytchnienia. Przerażająca, nierozwikłana tajemnica z dzieciństwa powraca niczym koszmarny sen...

Dramat zakładników, tajemnica pewnego biurka, niezwykły zbiór skamielin... W powieści "Msza żałobna" Drużyna A, specjalna jednostka policyjna do spraw przestępczości międzynarodowej, będzie musiała rozwiązać nie lada zagadkę. Była żona członka Drużyny A zupełnie się nie spodziewa, co ją za chwilę spotka. Wchodzi do banku w centrum Sztokholmu, aby załatwić kilka spraw. To preludium do ciągu zaskakujących wydarzeń, których wyjaśnienia trzeba będzie szukać w burzliwych czasach drugiej wojny światowej i latach zimnej wojny. 



 Jerzy Besala, znany historyk i publicysta, barwnie opisuje życie miłosne polskich władców. Autor zadał sobie ogromny trud prześledzenia uczuciowych perypetii koronowanych par. Dzięki temu możemy ujrzeć historię Polski z zupełnie nowej, intrygującej perspektywy. "Małżeństwa królewskie. Piastowie" to doskonała lektura nie tylko osób zainteresowanych burzliwymi dziejami kraju, lecz także dla wielbicieli romantycznych opowieści. Przekonujemy się, że mimo upływu wieków ludzie wciąż doświadczają tych samych namiętności.



 Kiedy w czerwcu 2012 roku Jerzy Pilch zaczyna pisać drugi tom dziennika, Polska wylega na stadiony i w nieznośnym upale przeżywa rytualne porażki drużyny narodowej. Pisarz, wytrawny filozof polskiej piłki nożnej, przybiera tymczasem bardziej osobisty ton: odwraca się od telebimów na sąsiednim placu Defilad i w mieszkaniu na Hożej konfrontuje się ze wzmożeniem rzeczy ostatecznych. Kobiety odchodzą w siną dal - demony podchodzą ze wszystkich stron. Rzadsze stają się wizyty w realnej Wiśle - imaginacyjnej prawie nie opuszcza.
Otwarcie pisze o tęsknocie za zdrowiem, o uldze porannych przebudzeń, szansach na życie wieczne. Bablu, Cioranie, Dostojewskim. Obok osobistych przemyśleń nie brak tu anegdot i nawiązywań do bieżących wydarzeń. Typowe dla autora dystans i ironia, połączone z przeczuciem nieuniknionej, ale i na swój sposób wyzwalającej utraty kontroli nad wszystkim, czynią "Drugi dziennik..." frapującą i nieprzewidywalną lekturą. Bo to, co tak naprawdę zostało, to "Bóg i piłka nożna". Ponad wszystko, "Drugi dziennik..." to prawdziwa rozkosz obcowania z Pilchowską frazą w sensie ścisłym.