środa, 11 grudnia 2013

Manuskrypt pisany na śniegu

Wydawnictwo WAM, Okładka miękka, 308 s., Moja ocena 5-/6
Mamy 1498 rok. Ponownie przenosimy się do Salamanki. Od przygód opisanych w Kamiennym manuskrypcie (recenzja tutaj) minęło kilka miesięcy. Główny bohater obu książek, Fernando de Rojas, przez ten czas uzyskał upragniony (jak mu się wydawało) zawód bakałarza. Jednak nadal nie jest pewien, czy chce pracować w tym zawodzie.
Pewnego dnia z prośbą o pomoc zwraca się do niego rektor miejscowego uniwersytetu. Fernando otrzymuje od niego ciekawą propozycję. Ma za zadanie wyjaśnić śmierć pewnego studenta, którego znaleziono w kadzi na wino. Z odniesionych ran miał tylko obcięte dłonie. Poza nimi żadnych śladów, które mogłyby wskazywać na przyczynę i okoliczności zgonu. Jeżeli zabójca szybko i dyskretnie nie zostanie odnaleziony, ucierpi na tym dobre imię uniwersytetu.
Nasz bohater podejmuje się tego zajęcia. Wszystko wydaje się bowiem ciekawsze niż rozpoczynanie pracy jako bakałarz. Fernando nie wie jednak, ze otwiera przysłowiową puszkę Pandory, a czekające na niego perypetie i niebezpieczeństwa przejdą jego najśmielsze oczekiwania.
Manuskrypt pisany na śniegu to zarówno dobrze skonstruowana powieść historyczna z bardzo ciekawie nakreślonym tłem historycznym oraz na prawdę niezły kryminał. Co prawda w niektórych momentach odrobinę podkręciłabym akcję, ale to już kwestia gustu.
Niewątpliwymi plusami są upór Fernanda w dochodzeniu do celu i genialnie ukazane życie XV-wiecznej Salamanki i Hiszpanii w ogóle. Wielu bohaterów to postaci historyczne, jak np. królowa Izabela Katolicka, arcybiskup Santiago de Compostela Alonso II de Fonseca oraz późniejszy święty kościoła katolickiego i patron Salamanki Juan de Sahagun. 
Lektura książki to przyjemność zarówno dla wielbicieli powieści historycznych, kryminałów jak i osób gustujących w odrobinie makabry. Autor nie stroni bowiem od uśmiercania kolejnych postaci i w efekcie trup ściele się gęsto. Niektóre ofiary przenoszą się na tamten świat za sprawą wyjątkowo makabrycznych zbrodni. 
Nie jest to może najwybitniejszy kryminał (za wątek kryminalny daję ocenę 4), ale całościowo, jako połączenie powieści historycznej (której daję 5,5) i kryminału, sprawdza się doskonale. 

3 komentarze:

  1. Nie znam nawet pierwszej części, ale fabuła mnie zaciekawiła. Dałabym tej książce szansę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze przeczytać obie pozycje, na szczęście stoją na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kryminał historyczny, którego akcja toczy się W XV wieku? Znowu trafiłaś w mój gust!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.