Postaram się wybrać 12 hitów, ale ostrzegam, nie wiem czy w tej liczbie się zmieszczę...
- styczeń to bez wątpienia Klaudiusz i Messalina recenzja tutaj
- jeżeli chodzi o luty to wybór był błyskawiczny, mój hit I tom rewelacyjnej trylogii Anne B. Ragde, czyli Ziemia kłamstw. Recenzję znajdziecie tutaj.
- marzec to książka z serii Uczta wyobraźni, czyli Jonathan Strange i pan Norell Recenzja tutaj.
kwietniowy hit to
- jak dla mnie świetna Morfina Szczepana Twardocha recenzja tutaj;
- dla mojego męża bezapelacyjny hit kwietniowy to Hitlerland Andrew Nagorskiego Recenzję znajdziecie tutaj.
bezapelacyjny nr. 1 czerwca, to dla mnie dwie książki, przepraszam, ale nie potrafiłam wybrać, ale wierzcie mi starałam się:
- Wiedeń Hitlera autorstwa Brigitte Hamann recenzja tutaj;
- Armia Izaaka Matthew Brzezińskiego recenzja tutaj;
- dla mojego męża, to świetna biografia Arthura Koestlera - Płomień i lód rcenzję znajdziecie o tutaj;
- dla mnie to książka Polska za Nerona, Aleksandra Krawczuka recenzja tutaj;
wrześniowe hity to:
- dla mojego męża Obecność, czyli wspomnienia o Czesławie Miłoszu, recenzja tutaj,
- dla mnie to Codzienność niegdysiejszej Warszawy recenzja o tutaj;
październikowe hity to:
- dla mojego męża Dziki kontynent, czyli o Europie po zakończeniu II wojny światowej recenzja tutaj,
- dla mnie to Rzymianie, czyli porywające pierwsze dwa tomy autorstwa Maxa Gallo, recenzja tutaj;
grudniowy hit to Józef Flawiusz i jego dzieła recenzja tutaj.
Nie robię nigdy podsumowań ani postanowień noworocznych, ale mimo to z przyjemnością prześledziłam twoją ,,czytelniczą ścieżkę'' ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam książek wymienionych przez Ciebie i nie wiem czy sięgnę, bo mam już dużo w planach : )
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie dziwi, że na twoim blogu rządzi historia :-)
OdpowiedzUsuńI żałuję, że tak wielu z twoich hitów nie przeczytałam!
Marzy mi się lektura Klaudiusza i Messaliny, uwielbiam takie historie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie podsumowania, zgadzam się z Tobą co do "Brzechwy nie dla dzieci" :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać "Morfinę".
OdpowiedzUsuń