sobota, 28 grudnia 2013

Cel Tirpitz

Wydawnictwo Rebis, Okładka twarda z obwolutą, 472 s., Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża, miłośnika wszystkiego, co z II wojną światową związane.

Czym był Tirpitz? Było to oczko w głowie Hitlera, bliżniak słynnego Bismarcka, czyli flagowy okręt wojenny III Rzeszy. Budowę okrętu rozpoczęto jesienią 1936 roku w stoczni Kriegsmarine Werft w Wilhelmshaven. Wodowany 01 kwietnia 1939 roku; matką chrzestną była córka admirała Alfreda von Tirpitza. Dane techniczne okrętu były imponujące: uzbrojenie - art. gł. - 8x380 mm/L47, śred. - 12x150 mm/L55, 16x105 mm/L65, 16x37 mm/L83, 78x20 mm. Napęd 12 turbin parowych Wagnera z 3 śrubami Brown Bowery o mocy 138 tys. KM. Załogę tworzyło 108 oficerów i 2500 marynarzy. Długość okrętu to 253,6 m, szerokość - 36 m, zanurzenie - 9,9 m, prędkość - 30,8 węzłów (57 km/h)
Tirpitz w trakcie II wojny światowej siał grozę i spustoszenie na światowych wodach. Był zagrożeniem zarówno dla innych jednostek pływających, jak i ludzi. Gdziekolwiek pojawił się Tirpitz, tam czekała na ludzi znajdujących się na innym okręcie pewna śmierć. Wydawałoby się, jeden okręt, nawet najlepszy i takie zagrożenie?! Tak, bowiem był to okręt wyjątkowy. To Tirpitz był tajną bronią Hitlera, przy pomocy której chciał pokonać europejską flotę, a  przede wszystkim brytyjską i zawładnąć całą Europą.
Bishop w swojej książce opowiada nierówną i fascynującą historię walk i kilkuletnich podchodów jakie prowadziły wojska sojusznicze z okrętem. Zmagania z Tirpitzem trwały od 1940 roku do listopada 1944 roku. W tym okresie okręt był celem 24 operacji powietrznych i morskich. Każdy kolejny wdrażany plan był bardziej ryzykowny od poprzednich. Wszystkie akcje razem wzięte tworzą swoistą mission impossible II wojny światowej. Dzięki Bishopowi śledzimy losy kolejnych prób zniszczenia jednostki, jak i historię ludzi, dla których pokonanie Tirpitza stało się priorytetem, żeby nie napisać obsesją, równoznaczną ze zwycięstwem nad Hitlerem. W celu odniesienia zwycięstwa budowano żywe torpedy, miniaturowe łodzie podwodne,  potężne bomby i wiele innych broni, przy pomocy których zamierzano raz na zawsze rozwiązać kwestię Tirpitza. Jednak wysiłki wojsk sojuszniczych na nic się nie zdawały. Ofiar po stronie niemieckiej nie było żadnych, w przeciwieństwie do strony przeciwnej. Jednak próbowano, próbowano znowu i znowu. Każda próba to kolejne kilka lub kilkanaście ludzkich ofiar. Co było dalej? Jakie były losy Tirpitza i ludzi, którzy z nim walczyli? Tego dowiecie się z lektury niniejszej książki. Gorąco do niej zachęcam. 
Bishop opiera się na nielicznych dokumentach oraz na wspomnieniach, listach, zapiskach osób, które na przestrzeni kilku lat brały udział w akcji niszczenia Tirpitza. Za każdym razem, gdy jest taka możliwość, to oni, świadkowie tamtych wydarzeń zabierają głos, przemawiają do nas z kart książki.
Chociaż (jak wspomina sam autor) materiałów, na których mógłby się oprzeć było niewiele, udało mu się stworzyć niezwykle ciekawą opowieść, która wciąga już od 1. strony. Co istotne Bishopowi udało się nie naginając faktów historycznych stworzyć opowieść zapierająca dech w piersiach, a jednocześnie ludzką, taką, do której w trakcie lektury przywiązujemy się. Ogromnym plusem jest lekki język, jakiego używa autor oraz fakt ukazania prywatnej strony życia ludzi, którzy walczyli z  Tirpitzem. Dzięki takiemu zabiegowi cała walka z okrętem nabiera jeszcze bardziej ludzkiego, osobistego charakteru. 
Niewątpliwą ozdobą są liczne zdjęcia i plany zamieszczone w książce:




Zachęcam do lektury tej fascynującej opowieści.

2 komentarze:

  1. Nie kusi mnie, ale recenzje przeczytałam z ogromna przyjemnoscia :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tematycznie nie jestem zainteresowana tą książką, ale przyznam, że liczne zdjęcia i plany robią pozytywne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.