środa, 30 czerwca 2021

Kwestia winy - Małgorzata Rogala

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5-/6
Kolejna 8. już część przygód Agaty Górskiej i Sławka Tomczyka czyli pary dobrych, sympatycznych policjantów. Każda część można czytać oddzielnie.
Autorka w tekst wplata liczne nawiązania do poprzednich książek. Można czytać też całą serię po kolei, co szczere polecam. To dobre, fajnie, lekko napisane i poruszające aktualne problemy książki.
Co prawda seria Górska & Tomczyk to bardziej powieści społeczno-obyczajowe z wątkiem kryminalnym niż stricte rasowy kryminał. Niemniej czyta się je bardzo dobrze. Idealna lektura na lato i nie tylko.
Tym razem akcja toczy się wokół kobiet. Książka spokojnie mogłaby nosić tytuł Kwestia kobiet.
To kobiety wiodą prym, one ścigają, pomagają, ale i one są ofiarami, chociaż ofiara jest także mężczyzna, policjant, ale i właściciel doskonale prosperującej agencji reklamowej.
Są trupy, jest nieźle prowadzone dochodzenie. Jednak na plan pierwszy wysuwa się kwestia maltretowania kobiet, znęcania się w domu, jak i w miejscu publicznym i bezwola, niemoc, strach ofiar. Przemoc domowa i jak sobie z nią radzić oraz analiza postaw ofiar (bez osądzania) to główny wątek książki. Wątek moim zdaniem bardzo ważny i potrzebny.
Opisy sytuacji zajść, postaw ofiar i katów są dobitne, dają obraz sytuacji, ukazują wszystko bez upiększania. Mocna, dobra, potrzebna proza.
Śledztwo, jak to w tej serii, toczy się ciekawie, choć bez fajerwerków. Jako kryminał Kwestii winy oceniam na 4,5. Jednak jako książkę społeczno-obyczajową, swoisty protest, manifest na 5,5.
Ciekawym dodatkiem jest siostra Tomczyka, młoda, ambitna, pełna euforii policjantka. Bardzo ciekawa postać. Wiernie jej kibicuję.
Czyta się bardzo dobrze i przy okazji czytelnik na chwilę zatrzymuje się żeby zastanowić się czy obok siebie, wśród sąsiadów, znajomych nie ma takich kobiet, jak te opisane w książce.
Cała seria, wszystkie 8 tomów to dobre, ciekawe i potrzebne lektury. To taki społeczny serial z nutka kryminalną. Dodatkowo to historia znajomości, przyjażni i małżeństwa dwójki bohaterów, których szczerze polubiłam. Polecam. 

 

wtorek, 29 czerwca 2021

Bolesław Chrobry t. 2. Szło nowe

 

Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6
Szło nowe to 2. tom wspaniałej opowieści o Bolesławie Chrobrym, Polsce tamtego okresu, ludziach, władcach, zwyczajach, o tworzącym się narodzie polskim, o pierwotnych wierzeniach zwyczajach, walkach, ale i dniu codziennym. .
Książki napisane są specyficznym językiem. Owszem, trudno wczytać się w tekst, trudno przyswoić archaiczny język jakim książka jest napisana. Niewątpliwie trzeba sobie zadać sporo trudu. Jednak moim zdaniem warto.
W tym tomie autor opisuje jedne z najważniejszych wydarzeń początku polskiej państwowości. Mamy więc do czynienia z panowaniem Bolesława Chrobrego, działaniami biskupa Wojciecha czyli obecnie Św. Wojciecha. W arcyciekawy sposób opisana jest jego działalność, krzewienie wiary, katusze jakie przeżył i męczeńska śmierć. Jego śmierć jest może nie tyle nieszczęściem, co ukazaniem triumfu religii, wiary nad złem. Zwycięstwo nowej wiary mimo śmierci człowieka jest w książce spektakularne.
Bardzo dużo uwagi autor poświęca Zjazdowi Gnieźnieńskiemu czyli Pielgrzymce cesarza Ottona III do grobu św. Wojciecha i spotkaniu z ówczesnym władcą Polski w Gnieźnie, ówczesnej stolicy.
Ponownie w tym tomie, jak i w 1. przewijają się różne aspekty dot. historii Polski, ale cały czas skupiają się one wokół dwóch głównych kwestii. Są nimi tworzenie polskiej państwowości i szerzenie religii chrześcijańskiej. Żaden z tych procesów nie mógłby istnieć bez drugiego i Gołubiew w obu tomach doskonale to ukazuje. Zależność jest bardzo wyrażna.
Na tym tle wspaniale i niezwykle ciekawie ukazani są ludzie, wszelkich stanów, od władcy, poprzez bogaczy, kler aż po najniższego stanem. Dużo miejsca poświęcone jest ich dniu codziennemu, życiu, dążeniom.
Bardzo ciekawie jest też ukazane, jak kościół, religia, kler powoli, krok po kroku przejmują władanie nad ludzkimi, nie ukrywajmy bardzo prymitywnymi w owym czasie umysłami. Miałam wrażenia, jakby wiara, religia wręcz oplatywały ludzkie umysły niewidzialną siecią.
Drugi tom Bolesława Chrobrego jest nawet bardziej ciekawy, fascynujący niż tom 1. Więcej się tu dzieje, bardziej fascynująco ukazane są losy ludzkie, poczynania, dążenia jednostek. I to wszystko w powiązaniu z religią i tworząca się państwowością. Jestem wręcz zafascynowana dziełem Gołubiewa.
Pisarz tworzył swoje dzieło przez wiele lat, wielokrotnie zmieniając i poprawiając gotowe już tomy, a nierzadko dopisując nowe fragmenty. Efekt jest niesamowity.
Można śmiało uznać, iż Bolesław Chrobry to przekrojowa epopeja opowiadająca o początkach państwa polskiego.
Od razu, od samego początku lektury rzuca się w oczy, iż Gołubiew zadał sobie niesamowicie dużo trudu, żeby powieść powstała. Już sam okres jej pisania, bez mała 4 dekady o czymś świadczy.
Dbałość o szczegóły, o najmniejszy drobiazg jest po prostu imponująca.
Każdy przedmiot, każda sukmana, każdy oręż, domostwo, drzewo są drobiazgowo i niezwykle plastycznie opisane. Zachęcam do lektury osoby cierpliwe, szukające naprawdę genialnego, w każdym słowie wyjątkowego dzieła. 

Tutaj recenzja (klik) tomu 1. - Puszcza 

 

 

niedziela, 27 czerwca 2021

Biblioteka o północy - Matt Haig

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6
35-letnia Nora, główna bohaterka jest na granicy, traci wszystko, przyjażń, miłość, najbliższych, prace. Wszystko w jej życiu było, prawie niczego nie ma.
Pogrąża się coraz bardziej w niebycie, reaguje na wszystko paniką, chowa się, ucieka. Tak się nie da żyć. Pewnego dnia Nora podejmuje brzemienną w skutki decyzję. Postanawia skończyć z tym, co ją męczy, dołuje, przytłacza, z tym, co już nie ma sensu. Jak się okaże, to wcale nie jest takie proste.
Nora nagle odzyskuje świadomość. Znajduje się w tajemniczym miejscu, przed budynkiem, którego nie ma i co znamienne, równo o północy.
W środku czeka na nią bibliotekarka. Jak się okaże jest ona przewodniczką po bibliotece, ale przede wszystkim po życiu, po jego zakamarkach. Książki ustawione na regałach są przedziwne. Zawierają one mniejsze lub większe fragmenty życia Nory, naszej bohaterki. Jeden z tomów ma w sobie wszystko czego Nora żałowała i żałuje. Nora korzysta z biblioteki i rozpoczyna swoją niesamowitą podróż po alternatywnych światach. I tutaj zaczyna się cała historia.
Nic więcej wam nie zdradzę. Gorąco za to zachęcam do lektury tej niezwykłej historii. Przeniosła mnie ona w zaczarowany, magiczny świat, uwiodła i porwała na kilka godzin. Było warto dać się porwać.
Mocno, ostro, bez upiększania ukazany motyw depresji, straty, bezsensu życia i samobójstwa. Do tego poszukiwanie sensu życia, znajdywanie ukojenia, szukanie panaceum na smutki, żale. No i smutek, refleksje nad podjętymi kiedyś decyzjami, nad popełnionymi błędami. Któż ich nie ma.... przecież to nie tak miało być.
Książka ostro bije po emocjach, porusza wyobrażnię, sprawia, iż niejeden z czytelników westchnie z żalu, a czasami także zaciśnie kciuki kibicując bohaterce.
Haig genialnie ukazał sens życia, rozterki, które są bohaterką, którymi Nora jest wręcz wypełniona. Książka bardzo aktualna w XXI wieku, a w dobie pandemii w ogóle. Jestem przekonana, iż wielu z nas boryka się z podobnymi problemami jakie ma Nora. Wiele osób jest w depresji, nie wie co dalej robić, jest samotnych porzuconych, na granicy załamania. Warto się na takie osoby otworzyć, warto poznać ich uczucia, warto przeczytać. Może nam albo komuś z nas bliskich ta opowieść przyniesie pomoc, ulgę.
To piękna historia, która mnie zauroczyła. Zaskakuje mnie tak wiele średnich opinii, kiepskich ocen. Chyba wiele osób po prostu nie zrozumiało tej książki. Nie jest to powieść typowa, nie jest to lektura akcji. To historia, która zmusza do wysiłku, do myślenia, która przynosi niepokój, ale i ukojenie.
Zakończenie, hmm można je przewidzieć. Jednak absolutnie nie wpływa to na odbiór tej historii. Nie wyobrażam sobie innego finału. Cała opowieść nie miałaby po prostu sensu.

piątek, 25 czerwca 2021

Kukły - Maciej Siembieda

 

Wydawnictwo Agora, Moja ocena 5/6
Kolejne spotkanie z Jakubem Kanią, bohaterem kilku już książek Macieja Siembiady. Po raz kolejny to spotkanie jest bardzo udane.
Wtręty z przeszłości zręcznie przeplatają się z wydarzeniami bieżącymi.
Wszystko zaczyna się w 1939 roku, gdy na Śląsku płonie rezydencja bardzo bogatego i równie znienawidzonego grafa czule przez mieszkańców okolicy nazywanego diabłem.
Ma miejsce ogromne nieszczęście. W pożarze ginie mala dziewczynka, która zostaje pochowana w kościele. Rodzina opuszcza okolicę.
Po kolejnych dekadach, współcześnie, w 1997 roku młody prokurator Jakub Kania rozpoczyna kolejne dochodzenie. Tym razem dotyczy ono makabrycznego odkrycia w ww kościele. Choć zdarzenie i odkrycia są dramatyczne, tajemnicze to jednak wiele osób sądzi, iż to wydarzenie, które nie będzie miało ciągu dalszego, że nic więcej się nie wydarzy. Są oni w wielkim błędzie. To dopiero początek bardzo zagadkowych, czasami trudnych do wytłumaczenia zdarzeń..
Ponownie w swojej książce autor wydarzenia fikcyjne przeplatają się z autentycznymi. Jak pisze w posłowiu pisarz, odkrycia w kościele naprawdę miały miejsce. Autentyczny jest także Krąg Przyjaciół Himmlera, który był zafascynowany okultyzmem.
Prawdziwe są także inne wydarzenia, jak np. powódż stulecia i wiele innych, które (jestem o tym przekonana) odkryjecie z przyjemnością.
Miks wydarzeń autentycznych z fikcyjnymi to wielki plus książek Siembiedy. Bazując na szkielecie historycznych zdarzeń, miejsc, postaci Siembieda stworzył fascynująca, bardzo dobrą w odbiorze, dająca się szybko czytać powieść, która przykuwa do siebie czytelnika na kilka godzin.
Kolejnym atutem są doskonale nakreśleni bohaterowie. W tym tomie mamy do czynienia z młodym Jakubem Kanią (w przeciwieństwie do części wcześniejszych). Młody Kania trochę mniej obeznany niż starszy, daje jednak radę i doskonale, inteligentnie, sprawnie prowadzi dochodzenie.
Wszystkie postaci, te ważne, pierwszoplanowe, jak i te, które tylko przez moment przemykają przez fabułę, są świetnie nakreślone, genialnie sportretowane, wyraziste, zapadające w pamięć. Brawo.
Czyta się doskonale i bardzo mocno zachęcam do lektury całego cyklu. Przygody Jakuba Kani to doskonale napisane współczesne przygody ala Pan Samochodzik dla dorosłych. Polecam i czekam na ekranizację. Przygody Jakuba Kani aż się o nią proszą. 

 

czwartek, 24 czerwca 2021

Dwa miasta. Lwowska kołysanka - Monika Kowalska

 

Wydawnictwo Książnica, Moja ocena 5,5/6
Lwowska kołysanka to bardzo ciekawa, dobrze napisana książka będąca 1. tomem serii Dwa miasta.
Jest to niezwykle poruszająca historia lwowskiej rodziny Szubów ukazana krok po kroku, dzień po dniu tuż przed wybuchem oraz w czasie II wojny światowej.
Całość świetnie skomponowana. Trudno uwierzyć, iż to literacki debiut.
Główną bohaterką jest młoda dziewczyna, Adela, która pracuje w miejscowej ochronce, a potajemnie, w duszy marząca o wiele lepszym życiu. Śledzimy krok po kroku jej codzienne dni, poczynania tuz przed wojną w zdawałoby się szczęśliwych, spokojnych czasach, jak i po wybuchu wojny.
Poznajemy także losy jej siostry Julii i matki Ady. Życie wszystkich trzech pań bardzo mnie poruszyło.
Kobiety zmagają się z dniem codziennym, ze sterotypami, które dotyczyły w tym okresie kobiet, a także z trudem wojennych dni. Wszystko porusza, wstrząsa czytelnikiem. Każda kolejna strona jest niezwykle poruszająco nakreślona i przepełniona magią Lwowa z końca lat 30. XX wieku.
Autorka w opowieść o trzech bohaterkach, kobietach wpłata pocztówki z opisem życia i dnia codziennego kolejnego bohatera, właśnie miasta Lwowa. Opisy przepełnione magia, niezwykłym klimatem, nostalgią. Sprawiają one, iż ma się ochotę od razu przenieść o 80 lat wstecz i przespacerować uliczkami Lwowa. Taka cudowna podróż w czasie, choćby na kartach książki, jest niesamowitym doznaniem, wręcz magią i sprawia, iż czytelnik jest pełen nostalgii, tęskni za czymś co już nie wróci.
Oczywiście w ówczesnym Lwowie nie wszystko było idealne i sielankowe. Miasto piękne, magiczne, z pozoru spokojne, idealne do życia tak naprawdę jest wielonarodowościowym tyglem, którym wręcz bulgocze od niesnasek, różnic, konfliktów na każdym dosłownie tle i o wszystko, o najmniejszy nawet drobiazg.
W momencie wybuchu II wojny światowej wszystkie konflikty cichną, ale tylko na moment. Po krótkim okresie czasu wybuchają nieomal ze zdwojoną siłą. Oprócz zwyczajowych, wcześniejszych waśni mają miejsce także problemy związane z wojną, głodem, śmiercią, strachem. Ogrom cierpienia jest przerażający. Przejmująca mieszanka.
W tym wszystkim muszą sobie radzić trzy bohaterki, kobiety mądre wrażliwe, odważne i bardzo ze sobą zżyte. Jak im to wychodzi? Tego dowiecie się z lektury tej naprawdę doskonałej książki. Gorąco do tego zachęcam. Czyta się wyśmienicie w ciągu zaledwie kilku godzin. Historia wciąga tak, że nie chce się odkładać książki choćby na moment. Rewelacyjny debiut. I tylko żal, że autorka nie wydala jeszcze 2. tomu. Niecierpliwie na niego czekam.

środa, 23 czerwca 2021

Lato utraconych - Anna Kańtoch

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Lato utraconych to doskonała kontynuacja Wiosny zaginionych i jednocześnie preguel Wiosny... Lato... cofa nas bowiem do czasu tuż po śmierci męża głównej bohaterki Krystyny Lesińskiej. Są to wydarzenia, które miały miejsce kilka lat przed tymi z Wiosny.... Wydarzenia z przeszłości zręcznie mieszają się z obecnymi. Całość porywa.
Tym razem mamy do czynienia ze zbrodniami sprzed lat, krwawym morderstwem, ale takim naprawdę krwawym oraz złem podążającym krok w krok za chłopcem, który kiedyś został porwany.
A wszystko zaczyna się gdy w 1999 roku w leśniczówce Pogański Młyn dochodzi do masakry. Zostaje tam zamordowana prawie cała rodzina. Dramat jakich mało. Rusza śledztwo, które bardzo zręcznie i drobiazgowo prowadzi Krystyna Lesińska. Policjantka znana jest z rozwiązywania najbardziej zagmatwanych, dziwnych i krwawych spraw. Należy także do osób, których nic nie jest w stanie przestraszyć ani skłonić do rezygnacji z pochwyconego tropu.
Nie, błąd. Wszystko zaczęło się w 1963 roku gdy zaginął brat Krystyny. Śledcza straciła go gdy była nastolatką. Temat ten przewijał się już w Wiośnie... powraca w Lecie...i ponieważ nic w tej sprawie nie zostało wyjaśnione, choć trop był, z pewnością będzie kontynuowany w kolejnym tomie Jesieni...
Książka, jak to u Kańtoch, zręcznie, fascynująco napisana, intryga doskonała, a zakończenie wisienka na torcie, choć mocno gorzkie, niejednoznaczne, może nawet wielu nie satysfakcjonujące.
Dodatkowo ta tak charakterystyczna dla autorki mroczna, obezwładniająca, wręcz oblepiająca atmosfera. Groza zdaje się wyzierać z każdej kolejnej kartki książki, a czytelnik nie jest w stanie zrezygnować z lektury przed poznaniem zakończenia.
W treść wplecione są liczne nawiązania do wydarzeń z Wiosny...oraz dotyczące życia prywatnego Krystyny. Dlatego polecam lekturę po kolei i sięgnięcie najpierw po Wiosnę zaginionych. Satysfakcja czytelnicza gwarantowana.
Do tego świetnie skonstruowana, niebanalna sylwetka śledczej Krystyny Lesińskiej, kobiety na emeryturze, kochającej wnuczkę, nadal mającej sprawny niczym brzytwa
umysł i duszę prawdziwego śledczego. Nie spotkałam dotąd takiej śledczej w żadnej książce. Brawo dla autorki, że nie jest to kolejny sfrustrowany detektyw po 40-tce, mężczyzna z nałogami, po przejściach, cynik. Krystyna dodaje niesamowitego smaczku i buduje mistrzowską atmosferę obu książek.
Anna Kańtoch zaczynała od opowiadań fantastycznych. Była w nich doskonała. Jednak wg. mnie to kryminały są jej żywiołem, to tego typu książki pisze najlepiej, po mistrzowsku. Udowodnił to tryptyk: Łaska, Wiara, Pokuta, a seria z Krystyną Lesińską tylko potwierdza.
Polecam wszystkie książki Anny Kańtoch, a serię z Krystyną Lesińską w szczególności. Mistrzostwo. 

 

wtorek, 22 czerwca 2021

Wyleczeni - Alicja Horn

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4-/6
Od lat jestem wielką fanką thrillerów medycznych. Robin Cook, Ken McClure, Michael Palmer, Tess Gerritsen należą do moich ulubionych pisarzy. Po każdą ich nową książkę sięgam w ciemno.
Nic dziwnego, iż bardzo ucieszyła mnie zapowiedż Wydawnictwa Zysk i S-ka, iż w drugiej połowie lipca ukaże się pierwszy polski thriller medyczny. Wiele sobie po tej książce obiecywałam. Niestety. Wyleczeni są najlepszym dowodem na to, iż rozbuchany marketing tylko szkodzi książkom. Szumne hasła, reklama, zapowiedzi pełne porównań taki jak, najlepszy etc. napompowały mój balonik oczekiwań. Niestety, balonik pękł niczym przekłuty igłą.
Ale po kolei.
Wyleczeni są debiutem literackim Alicji Horn. I jako debiut są, mimo kilku mankamentów, nieźli. Zawsze dodaję plus debiutanckim książkom, chyba, że są kompletnym niewypałem. Z Wyleczonymi tak nie jest.
To nie jest niewypał. Nie jest też rewelacja literacka. Ot niezła, z ciekawą intrygą powieść. Jednak z pewnością nie jest to thriller medyczny.
Thriller medyczny charakteryzuje się wg. mnie tym, iż to książka mocno sensacyjna, może nawet mrożąca krew w żyłach, ze skomplikowaną intrygą, akcja oscyluje wobec zagrożeń związanych z medycyną, biotechnologią, ew. inżynierią genetyczną. Dodatkiem są uwikłani w intrygę przedstawiciele środowiska medycznego i skupienie się wokół zagrożeń dla życia i zdrowia ludzkiego wynikających z działań związanych z szeroko rozumianą medycyną.
Wyleczonym niestety brak większości tych elementów. Z medycyną książkę łączy fakt, iż główna bohaterka Marta Wolska jest lekarzem, a gros akcji rozgrywa się w dużym warszawskim szpitalu. I tyle.To nie najgorsza powieść obyczajowa z licznymi wtrętami medycznymi, ale nie thriller medyczny.
Do tego Horn dorzuciła sporą porcję obciążeń psychicznych. Jej bohaterka, ok.30-letnia lekarka po mocnych i traumatycznych przejściach, pewnego dnia na oddziale zauważa pacjenta, który powraca do niej od wielu lat w snach. Ten mężczyzna jest zabójcą jej matki. Lekarka postanawia, iż człowiek ten musi umrzeć. I tak to się zaczyna. Do tego dochodzi sporo innych spraw. I tu jest problem.
Autorka porusza wiele kwestii, inicjuje wiele wątków. Są one ciekawe. Jednak tak naprawdę żadnego z nich nie doprowadza do końca. Pozostają one w zawieszeniu. A szkoda, bo jak napisałam, wątki są ciekawe i miały potencjał.
Owszem, może to oznaczać, iż będzie ciąg dalszy. Jednak można było zakończyć chociaż część wątków. Całość sprawia wrażenie jakby pisarka odrobinę pogubiła się w tym, co chciała napisać. Za dużo jak na pierwszy raz, na pierwszą książkę.
Dodatkowo rzuca się w oczy irracjonalne zachowanie głównej bohaterki Marty. Przynajmniej ze 2 razy mocno mnie zdenerwowała. Miałam ochotę nią potrząsnąć. Dziwna jest ta postać. W wielu momentach bardzo fajna, ogarnięta, wzbudzająca sympatię, a za moment coś takiego, jakby to była inna osoba. Jakieś rozdwojenie postaci.
Na plus zasługuje ciekawa intryga. Jej oś jest naprawdę dobra. Gdyby tylko została odrobinę inaczej poprowadzona, a wątki choć częściowo doprowadzone do końca.
Atutem jest także ciekawie ukazane środowisko medyczne. Widać, iż autorka, lekarka, wie o czym pisze. Użycie nazewnictwa, ukazanie pracy lekarzy, to to co w tego typu książkach bardzo lubię.
Lekkie pióro. Alicja Horn dobrze, lekko pisze. Dzięki temu książkę mimo kilku niedociągnięć czytało się naprawdę dobrze. Nie uważam czasu poświęconego na lekturę za stracony...o ile przymknie się oko na kilka niedociągnięć debiutantki.
Jeżeli potraktujemy Wyleczonych, jako powieść obyczajową rozgrywająca się w środowisku medycznym będzie to niezła lektura. Może nie rewelacyjna, ale niezła, warta poświęcenia jej czasu.
I tak potraktowanych Wyleczonych wam polecam.
Jeżeli jednak uznamy, zgodnie z marketingiem wydawcy, iż to thriller medyczny, rozczarowanie będzie spore, a lektura niewarta poświęconego czasu.
Sami zdecydujcie. Ja czekam na kolejną książkę autorki. Widać, iż Alicja Horn ma dobre pióro i potencjał. Wierzę, że następne książki będą dużo lepsze.

 

poniedziałek, 21 czerwca 2021

Przyjdę, gdy zaśniesz - Agnieszka Lingas-Łoniewska

 

Wydawnictwo Burda Książki, Moja ocena 4-/6
To moje 1. spotkanie z twórczością Agnieszki Lingas- Łoniewskiej. Zaciekawił mnie blurb i fakt, iż książka jest thrillerem, a ten gatunek bardzo lubię.
Spodziewałam się czegoś mrocznego, mocnego, trzymającego w napięciu. Taki powinien być wg. mnie thriller. Czy to dostałam?
Autorka opowiada historię Igi, na którą jednocześnie spada niewyobrażalna ilość nieszczęść. Macocha ginie w wypadku samochodowym, a ojciec po upadku ze schodów zapada w śpiączkę. Osoba doświadczona, dorosła mogłaby sobie z czymś takim nie poradzić, a co dopiero młoda kobieta, która dodatkowo ma pod opieką zbuntowanego młodszego brata. Do tego dochodzi kilka innych wydarzeń.
Nie ukrywam, całość skupiona na niewielkiej ilości stron, bo najpierw jest bum i mega zagęszczenie wydarzeń, sprawia, iż taki zlepek zdarzeń, pech może nie jest trudny do zaakceptowania, ale mało prawdopodobny, choć nie niemożliwy.
Tym, co zasługuje na szczególną uwagę i co najbardziej udało się autorce, jest postać socjopaty i psychopaty w jednym. Miks zabójczy, obezwładniający, sprawiający, iż czytając tę historię ma się ochotę...zamordować tego człowieka i umyć się, bardzo dokładnie umyć. Jego poczynania, myśli brudzą, przerażają, złoszczą. Ja czułam się zła i brudna jednocześnie.
Ciekawym zabiegiem jest zwodzenie czytelnika. Niby mamy jasność, to jest dobry człowiek, a ten drugi to zły. Wszystko ok, jasne, oczywiste. Jednak tak naprawdę kilkakrotnie w trakcie lektury nie jesteśmy pewni. Autorka zwodzi nas i stosuje zabiegi, które sprawiają, iż sami wątpimy w to czego jeszcze przed chwilą byliśmy pewni.
Do tego dochodzi spora porcja seksu, namiętności i zniewalającej fascynacji, które po części są przyczyną i sprawca nieszczęść. Fascynacja, rosnąca namiętność są bardzo ciekawie przedstawione. Duży plus, że autorka nie stworzyła zwyczajnego erotyka, co ostatnio jest modne wśród wielu autorów.
Plusem jest umiejscowienie akcji we Wrocławiu, mieście pięknym, wspaniałym.
Tyle dobrego. Jest też minus. Napisałam, iż cała historia zaczyna się od wielkiego bum. Nagromadzenie zła, nieszczęść i wszelakich możliwych zdarzeń jest ogromne. Zgodnie ze znanym powiedzeniem dalej powinno być jeszcze mocniej i jeszcze ostrzej. Niestety. W wielu miejscach mam wrażenie, jakby całej historii wyczerpywały się baterie, a akcja przypomina sinusoidę- raz jest super napięcie i tempo, za chwilę jest spadek i całość zdaje się dogorywać. Nie wiem skąd ta nierówność.
Do tego finał. Niby w pewnym momencie, tuż przed zakończeniem byłam w stanie domyśleć się, kto, jak, dlaczego. Jednak mimo to liczyłam na element zaskoczenia na samym finiszu. Niestety tego nie otrzymałam. Wisienki na torcie nie było. Finał kiepski. A szkoda, możliwości były.
Reasumując, książka ma wiele plusów, więcej niż minusów. Nie żałuję, że ją przeczytałam. Nie były to stracone godziny choć miałam okazję czytać dużo lepsze thrillery. Gdyby nie pewne niedociągnięcia książka mogłaby być świetnym thrillerem.
Z pewnością warto Przyjdę, gdy zaśniesz przeczytać. Warto wyrobić sobie samemu opinię. Nie będzie to czas stracony.




niedziela, 20 czerwca 2021

Niebiańskie osiedle - Ryszard Ćwirlej

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6
Niebiańskie osiedle to kolejna książka Ryszarda Ćwirleja, którą miałam okazję przeczytać i kolejna na której się nie zawiodłam. Jak zwykle świetna lektura.
Chcesz znaleźć spokój i ciszę? Chcesz w tym zwariowanym świecie trafić do wymarzonego miejsca, w którym otoczą cię życzliwość, miłość i ciepło płynące wprost z serca? Każdy ma prawo do zasłużonego odpoczynku po ciężkiej pracy. Ty również możesz mieć to wszystko na wyciągnięcie ręki. Niebiańskie Osiedle czeka na ciebie.
Teoretycznie to oferta dla seniorów chcących żyć bezpiecznie,w spokoju blisko Boga. Co się tak naprawdę za tym kryje?
Czy dwa podwójne samobójstwa seniorów, jedno w Pile, drugie w Warszawie mają z tym osiedlem coś wspólnego? Czy to w ogóle są samobójstwa? Całość bada młody policjant Franek Kaczmarek.
Szybko do akcji wkracza także nowy bohater Ćwirleja, Marcin Engel – dziennikarz śledczy, a właściwie, jak sam twierdzi, mistrz świata w kłopotach dziennikarzy..
Oj dzieje się, dzieje. Bardzo szybko losy obu dochodzeń i obu śledczych łączą się, a Niebiańskie Osiedle wydaje się wcale takim idyllicznym nie być. O co naprawdę chodzi?
Ponownie, jak to u Ćwirleja, mamy do czynienia ze świetnie nakreślonymi postaciami. Obaj śledczy są doskonali, inteligentni, z poczuciem humoru, bystrzy, z ikrą. Miło się czyta o ich poczynaniach.
Jednak postacią, którą wręcz pokochałam jest babcia Matylda. Kobieta po 70-tce, była milicyjna śledcza, wdowa po generale policji, uprawiająca sporty tylko bierni, akceptująca picie tylko dobrej whisky. Postać niebanalna, którą trudno nie polubić. Dodatkowo babcia twierdzi, że duszpasterstwo działa jak akwizytorzy ubezpieczeń. Trudno się nie uśmiechnąć :D
Do tego genialnie sportretowane polskie społeczeństwo. W książce znajdziecie wszystkie typy postaci. są one barwne, może odrobinę przerysowane, ale genialnie oddające charakter i poczynania ich postaci.
Dodatkowo smaczku dodają liczne aktualne wtręty z przymróżeniem oka, jak chociażby ten dot. nadawani noworodkom imienia Jarosław.:D
Całość, jak to u Ćwirleja genialnie skonstruowana, świetnie połączona, idealna do czytania i przerażająco prawdziwa. Aż szkoda, że książka jest tak krótka. Bo co to jest 345 stron.
Polecam i niecierpliwie czekam na kolejną książkę autora. 

 


 

 

 

 


sobota, 19 czerwca 2021

Figurka z porcelany - Agata Bizuk

 

Wydawnictwo Dragon, Moja ocena 5-/6
Bardzo poruszająca historia o 40-letniej Idze, która dorastając w toksycznym domu ucieka z niego wprost w ramiona męża-kata. Po traumatycznym dzieciństwie, równie złym i gorzkim małżeństwie Iga znajduje w sobie wystarczająco dużo siły żeby się rozwieść. Czy to będzie początek nowego, lepszego życia? Czy Iga potrafi jeszcze komukolwiek zaufać? Czy potrafi odsunąć od siebie uprzedzenia i lęk?
Jak potoczą się losy tej wrażliwej i tak bardzo mocno doświadczonej przez życie kobiety? Odpowiedż na te i wiele innych pytań znajdziemy w tej bardzo poruszającej i ciekawej historii.
Nie ukrywam, podchodziłam do lektury bardzo sceptycznie. To moje pierwsze spotkanie z prozą Agaty Bizuk, a bardzo ładna, ale jednak taka eteryczna okładka zapowiada raczej coś na kształt romansu, a nie tak poruszającą i potrzebną powieść.
Bazując na dosyć znanym, wyeksploatowanym zdawałoby się schemacie, pisarka ukazała coś więcej. Jej książka porusza, gra na emocjach i sprawia, iż wiele z nas przemyśli pewne sprawy, nad wieloma się zastanowi, a te mające nawet średnio udane życie uwierzą jak mają dobrze.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że ktoś obok, ktoś z bliskich osób przechodzi piekło w domu, ze ktoś się nad nim znęca, że taka osoba potrzebuje pomocy, wyciągniętej ręki. Czasami warto zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć, pomóc.
Autorka ukazuje także, jak wielkie znaczenie dla dorosłego życia ma dzieciństwo. Osoby z trudnego, toksycznego, przemocowego domu, trudnej rodziny często nie potrafią normalnie funkcjonować, stworzyć normalnego związku, prawdziwych relacji z innym człowiekiem.
Ludzka psychika jest jednak bardzo delikatna i krucha.
Bizuk świetnie wszystko ukazuje, prowadzi nas od jednego wydarzenia w życiu Igi do kolejnego i mistrzowsko gra na naszych emocjach. Książkę czyta się wyśmienicie w duchu mocno kibicując bohaterce.
Figurka z porcelany to bardzo potrzebna, ważna i mądra opowieść o braku wiary w siebie, o bólu i cierpieniu i o pokonywaniu własnych demonów. Polecam.

czwartek, 17 czerwca 2021

Zmysły - Ilona Gołębiowska

 

Wydawnictwo Muza, Moja ocena 4/6
Lekka, zabawna, sympatyczna, dająca oddech i relaksująca ze sporą ilością zwrotów akcji opowieść.
Eliza, główna bohaterka, żyje w jakby złotej klatce. Ma wszystko, z pozoru niczego jej nie brakuje. Ma pieniądze, praktyki w doskonałej firmie konsultingowej, a co za tym idzie świetną, doskonale płatną pracę, wspaniałego mężczyznę u boku, mieszkanie w luksusowym apartamencie. Czego może jej brakować? Na pierwszy rzut oka - niczego. Ale czy tak jest rzeczywiście?
Jak się szybko okaże, nie wszystko złoto co się świecie. Idealne z pozoru życie po zajrzeniu pod jego podszewkę wcale takim nie jest. Nie będę opisywać dokładnie o co chodzi. Nie chcę wam odbierać przyjemności wynikającej z lektury. Nadmienię tylko, że w wielu kwestiach spora grupa czytelniczek ujrzy odbicie swoich problemów, obraz własnego życia.
Możliwość identyfikacji się, choćby częściowej, z bohaterką i jej problemami jest największym atutem tej opowieści.
Nadmienię jeszcze, że pewnego dnia niespodziewanie zdarza się coś, co wywróci życie Elizy do góry nogami.
Brzmi znajomo? Owszem. Autorka bazuje na zdartym do bólu, wyeksploatowanym schemacie. Jest on bardzo lubiany przez pisarzy, można wiele na jego podstawie stworzyć. Zależy tylko jak się to zrobi.
Gołębiewska napisała powieść o poszukiwaniu prawdziwej miłości i własnego ja i o tym co w pewnym momencie może się w związku z tym wydarzyć.
Książka jest lekka, nieżle napisana, lekko i dobrze się ją czyta. Ot lektura idealna w podróży, chorobie, na plaży. Zapewnia relaks i kilka mile spędzonych godzin. Jeżeli szukacie tego typu książki warto sięgnąć po Zmysły. Satysfakcja gwarantowana.
Jeżeli jednak szukacie czegoś ambitniejszego (chociaż nie wiem dlaczego, okładka sugeruje lekką powieść) to nie ten typ literatury. Miło spędziłam czas z bohaterami, dobrze się bawiłam. Nie żałuję czasu poświęconego na lekturę. Jednocześnie jest to jednak książka o której za kilka dni zapomnę i z pewnością już do niej nie wrócę. Czasami jednak warto i tego typu powieściom dać szansę. Polecam na tegoroczne wakacje.

 


środa, 16 czerwca 2021

Dziennik śmierci - Chris Carter

 

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5/6
Kolejna niezwykle mocna książka Chrisa Cartera, która miałam okazję przeczytać. Ba, połknęłam ją w mgnieniu oka, podobnie jak poprzednie.
Angela Wood, mistrzyni sztuki złodziejstwa kieszonkowego dokonuje kolejnej kradzieży. Wszystko zdaje się wyglądać, jak przy poprzednich przestępczych działaniach. A jednak ta kradzież szybko stanie się początkiem czegoś zaskakującego i bardzo grożnego.
„Jeśli zajrzysz do środka musisz, umrzeć.” Tak rozpocznie się kolejna sprawa detektywa Huntera i to przed czym stanie Angela. Nie można otworzyć Dziennika śmierci i nie ponieść tego konsekwencji.
Nie będę wam opisywać o co chodzi. Nie będę streszczać fabuły. odebrałabym wam tym samym element zaskoczenia, jakim będzie przebieg zdarzeń.
Mimo, iż Dziennik śmierci to 11. tom z Robertem Hunterem, to Carter ani na moment nie odpuszcza, cały czas trzyma niezwykle wysoki poziom. Jego bohater także jest w doskonałej formie. I jak zwykle ma mnóstwo szczęścia mimo, iż po raz kolejny musi się zmierzyć z nie lada psychopatą.
A treść książki...no jak to u Cartera :) Wielbiciele i zagorzali czytelnicy książek tego pisarza wiedzą o co mi chodzi.
Koniec, jak to u Cartera (wiem, powtarzam się :) ) zaskoczy każdego, nawet najbardziej domyślnego i przebiegłego czytelnika.
Akcja jest ponownie świetna, napięcie doskonale podkręcane, krew się leje, psychopata szaleje, zagadka się rozkręca. Wszystko na swoim miejscu, a od lektury trudno się oderwać. I chociaż są tomy serii ciut, odrobinkę lepsze, to Dziennik śmierci nadal trzyma bardzo wysoki poziom i nie zawiedzie fanów serii. Doskonała lektura nie tylko na lato.


poniedziałek, 14 czerwca 2021

Niepokój przychodzi o zmierzchu - Marieke Lucas Rijneveld

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Wyjątkowa, mocna, emocjonalna i poruszająca powieść.
Nic dziwnego, że jury Międzynarodowej Nagrody Bookera zdecydowało się uhonorować za rok 2020.
Pomijając wydany w 2015 roku tomik poezji, Niepokój...to debiut literaci młodej 35-letniej autorki. Życzylibyśmy sobie, jak najwięcej takich debiutów.
Główną bohaterką i narratorką tej niezwyklej powieści, jest 10-letnia Budrysówka. Jej imię, przezwisko to tłumaczenie na język polski. Nazwana tak została z powodu czerwonej kurtki, którą cały czas nosi o każdej porze dnia i roku.
Z pozoru dziewczynka żyje tak samo, jak jej rówieśnicy. Aż pewnego dnia ma miejsca prawdziwy dramat, w wypadku ginie jej starszy brat, Matthies. Wydawałoby się, że takie tragiczne wydarzenie wyczerpuje wszystkie pechy, nieszczęścia, jakie mogą spaść na jedną rodzinę. To jednak tylko pobożne życzenie. W rodzinie Budrysówki kolejne nieszczęścia wręcz pchają się żeby ujrzeć światło dzienne. Niesamowite ile zła, tragedii może spaść na jedną rodzinę.
Oprócz tego dodatkowym wg. mnie złem i nieszczęściem jest fakt w jakiej rodzinie żyje dziewczynka. To rodzina ze wszech miar konserwatywna, ale taka do szpiku kości, religijna, protestancka, przesiąknięta swoimi coby tu nie pisać, chorymi zasadami. Rytm jej życia wyznacza wiara i wizyta w kościele. Wyrocznią w zakresie życia, postępowania, znalezienia odpowiedzi na pytania jest Biblia, jedyne co interesuje rodzinę. Dodatkowo styl życia, wiary jest groźny, oschły, okrutny i przypomina nie dobrego Boga, ojca wszystkich ludzi, a tego, który znajduje się w Starym Testamencie. Strach myśleć o takich ludziach, a co dopiero wśród nich żyć.
Nic dziwnego, że sama narratorka, mała w sumie dziewczynka jest przesiąknięta złymi nakazami i zasadami, nie potrafi inaczej myśleć, a język jakiego używa jest rodem ze Starego Testamentu.
Koszmarna rodzina, biedne dziecko, a do tego obwinianie dzieci wina za całe zło. Szokujące jest zestawienie z pozoru i założenia niewinnego dziecka z tak ponurym, dziwnym, kuriozalnym światem.
Z jednej strony wręcz groteska, a z drugiej prawdziwy, nie zrozumiały dla mnie dramat.
Dodatkowo dziewczynka, Budrysówka z każdą kolejną stroną coraz bardziej pogrąża się w swoim własnym świecie jakby próbując znależć inne miejsce do życia i może ściągnąć klątwę, która jej zdaniem ciąży na rodzinie. A to dopiero początek.
Trudno cokolwiek więcej napisać o tej powieści. Nie ukrywam, jest trudna, ale przy tym niezwykła, niebanalna i zmuszająca do prawdziwego wysiłku umysłowego. Nie jest to czytadło, lektura na kilka godzin. To powieść, przy której trzeba sobie zadać sporo trudu. Ale warto, naprawdę warto.
Do tej pory nie czytałam czegoś takiego. Czułam się jakbym wnikała w inny, wewnętrzny, a przy tym chory świat zarówno dziewczynki, która uważa, że ratunkiem będzie zaprzestanie dorastania, jak i w świat kuriozalnej, moim zdaniem wynaturzonej rodziny.
Na samą myśl, że miałabym spotkać takich ludzi gorzej mi. Okrucieństwo, strach, tragedia, brud fizyczny i umysłowy, lodowata atmosfera to wszystko wymieszane z wynaturzonym słowem bożym. Tragedia. Po lekturze czuję się zszokowana, odrobinę otumaniona i brudna. Czuję się, jakbym czytając tę powieść fizycznie i mentalnie się ubrudziła. Polecam. Doskonałe, szokujące, warte zadania sobie trudu i przeczytania. Ostrzegam, lektura dla odpornych osób o mocnych nerwach.





sobota, 12 czerwca 2021

Krew z krwi - Przemysław Piotrowski


Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5,5/6
Przemysław Piotrowski po raz kolejny udowodnił, że potrafi napisać doskonałą, niezwykle wciągająca opowieść bez hektolitrów krwi i powyciąganych z ofiary wnętrzności, bez epatowania namacalnym, fizycznym okrucieństwem.
Emocji w tej książce jest mnóstwo. Poczynając od tych związanych z zabójstwami, niezwykle okrutnymi, a na więżi ojciec - syn i chorobie dziecka kończąc. Piotrowski mistrzowsko dozuje emocje, ale są one zdecydowanie inne niż te w trylogii z Igorem Brudnym, którą na marginesie polecam. Nie znaczy to, że ta książka jest gorsza. Nic z tych rzeczy. Jest doskonalą tylko inna. Jeśli czytaliście trylogię gwarantuję wam tym razem mocne zaskoczenie.
Głównym bohaterem jest znany autor kryminałów, Dawid Adamski. Niespodziewanie jego życie przybiera bardzo zaskakujący obrót. Jego ukochany 5-cio letni synek ciężko choruje. Do tego Dawida opuszcza żona. Nieszczęście za nieszczęściem. Zdaje się, że już nie może być gorzej. A jednak....
Pewnego dnia do Dawida przychodzą policjanci. Informują naszego bohatera, iż w okolicy grasuje seryjny zabójca, który morduje kobiety czerpiąc wzorce jota w jotę z jednej z jego książek. Ofiar jest oraz więcej, a sam Dawid chcąc nie chcąc, raczej nie chcąc, ale nie mając wyjścia, przystępuje do koszmarnej gry Może ona go kosztować najwyższą cenę.
Co z tego wyniknie? Tego dowiecie się z tej doskonałej i bardzo zaskakującej powieści. Gorąco zachęcam do lektury.
Taką osią przewodnią książki jest to do czego jest zdolny człowiek, ojciec żeby uratować ukochane dziecko. Wokół tego rozgrywają się wszystkie wydarzenia i wokół tego Piotrowski niezwykle emocjonalnie gra na odczuciach czytelnika.
Krew z krwi to doskonały miks kryminały, thrillera i genialniej powieści obyczajowej. Wszystko wyważone w świetnych, wręcz idealnych proporcjach. Genialnie podkręcane napięcie. Mistrzowsko dorzucane elementy, które pobudzają wyobrażnię czytelnika. Czyta się świetnie i niecierpliwie przewraca kolejne kartki.
No i zakończenie...wisienka na torcie. Z pewnością takiego się nie spodziewałam.
Krew z krwi polecam wszystkim. Doskonale odnajdą się w niej wielbiciele thrillera, kryminały, jak i osoby szukające dobrej, dopracowanej, poruszającej historii. Polecam.

czwartek, 10 czerwca 2021

Miasto duchów - Ben Creed

 

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 6/6
Świetna książka, którą się dosłownie połyka. Genialny obraz przede wszystkim społeczeństwa, ale i jednostek tkwiących w osaczeniu chorego systemu komunistycznego, tkwiących w matni leku, wręcz chorobliwego strachu.
Bohaterowie boją się wszystkiego. W niektórych momentach miałam wrażenie, że boją się nawet własnych myśli. Zresztą w okresie gdy rozgrywa się akcja książki, w latach 50. XX wieku, w okresie panowania Stalina, 2 lata przed jego śmiercią, należało się bać. Wtedy można było zostać zesłanym na wiele lat katorgi, albo zabitym dosłownie za wszystko, także za złe zdaniem wodza myśli.
W takich realiach, w mroczną, zimową noc rozpoczyna się akcja książki i śledztwo w sprawie okrutnych zabójstw, które miały miejsce niedaleko Leningradu. Zbrodnie te są tak okrutne, tak wynaturzone, że zaskakują nawet przyzwyczajonych do stalinowskich tortur świadków i oprawców.
Śledztwo prowadzi Rewol Rossel niegdyś świetnie zapowiadający się skrzypek, przed którym otwierała się wielka kariera, a któremu przydarzyły się hmm..złe myśli, złe spojrzenie, zły czyn. Dochodzenie musi być prowadzone rzetelnie, ale zgodnie z zamysłem i linią jedynej słusznej partii.
Los od dawna nie oszczędza Rossela. Autor niezwykle plastycznie prezentuje to z czym musi się borykać milicjant. Mieszkanie w niewielkim mieszkanku z sześcioma innymi osobami, przedzieranie się przez mrożne dni i równie mrożne umysły i lodowatą atmosferę dnia codziennego. Do tego uważanie na każde słowo, gest, spojrzenie. I wszechobecny lek, który zdaje się cuchnąc na każdym kroku. Nie jest łatwo. Do tego ludzie uwikłani w chore rozgrywki towarzysko-polityczne.
Creed genialnie zobrazował egzystencję i próbę życia w takim czymś, w takim koszmarnym ustroju, wśród zmrożonego miasta i zamrożonych umysłów ludzkich. Kreślone obrazy są naprawdę niezwykle wyraziste, aż mrożą czytelnika do szpiku kości.
Innym świetnym posunięciem jest mistrzowskie ukazanie sylwetki i umysłu psychopatycznego zabójcy. Mordujący, chory, wynaturzony umysł w stalinowskiej Rosji, to dużo na jednego śledczego,w którym zostały jeszcze okruchy normalności i przyzwoitości. Jak Rossel poradzi sobie z tym wszystkim
Tego dowiecie się z lektury tej nadzwyczajnie napisanej książki, jednej z lepszych jakie w ostatnich miesiącach miałam okazję przeczytać.
Sam Rewol Rossel także zasługuje na uwagę. Świetna, nakreślona bardzo wyrażnie, wzbudzająca sympatię, współczucie postać. Do tego pełna mrocznych sekretów i tajemnic. Do tego to człowiek prawy, na tyle na ile to było możliwe i bardzo zdeterminowany żeby działać i odkryć prawdę.
Gorąco zachęcam do lektury. Świetna, porywająca książka.

środa, 9 czerwca 2021

Zapowiedż...

 

30 czerwca nakładem Wydawnictwa MG ukaże się 2 tom wspaniałego dzieła Antoniego Gołubiewa - Bolesław Chrobry.

Recenzję tomu 1 znajdziecie tutaj (klik) 

Jest to powieść historyczna z czasów Mieszka I i początków panowania Bolesława Chrobrego.

Dziki to jeszcze kraj… a już mocny siłą wojów i chrobry siłą księcia…
Tnie się puszcza, szumi zboże na polanach, stare dęby Swarożyca padają przed Trzemami nowego Świątka. Biskup Wojciech chrzci pod murami Gniezna i niosąc nową wiarę pada pod ciosami pogańskich Prusów. Ciało jego warte jest tyle złota, ile waży.
Na pogrzeb zjeżdża wielki  świat Cesarstwa który ku bramom gnieźnieńskim wiedzie sam Cesarz Otton III. Kraj Polan ukazuje, jaką siłą dysponuje i jakie skarby skrywa.
Cesarz zakłada Bolesławowi Koronę na głowę.
To już jest wielkie księstwo, Bolesław trzyma je w garści …..

 Antoni Gołubiew we wspaniałej powieści, pełnej historycznych wydarzeń i historycznych postaci  portretuje wszystkie warstwy społeczne – od pospolitego raba,  po księcia Bolesława czy cesarza Ottona III. Splata losy bohaterów, tak jak splatała się polska państwowość, wytrwale, cierpliwie , w boju i politycznych rozgrywkach.

wtorek, 8 czerwca 2021

Dwudziesta trzecia - Beata i Eugeniusz Dębscy

 

Wydawnictwo Agora, Moja ocena 5/6
Ze sporą ciekawością sięgnęłam po Dwudziestą trzecią. Lubię polskie kryminały i zawsze jestem ich ciekawa.
Dwudziesta trzecia A.D. 2021 jest wznowionym i nieco poprawionym wydaniem książki opublikowanej w 2014 roku. Mimo, iż szkielet książki liczy 7 lat, do tej pory pozycja ta nie była mi znana. W związku z tym nie wiem co i na ile autorzy poprawili, przerobili.
Zaciekawił mnie blurb, który każe przypuszczać, iż będziemy mieli do czynienia z naprawdę klasycznym, pełnokrwistym, ostrym kryminałem. Jak jest w rzeczywistości? Zaraz się dowiecie.
Głównym bohaterem jest trochę inny od znanych nam postaci mieszkający ze swoją babcią Romą, były policjant Tomasz Winkler. To 1. tom jego przygód. Przebieg fabuły i zakończenie Dwudziestej trzeciej pozwalają przypuszczać, iż będzie to całkiem niezła seria.
Winkler ma za sobą ciężkie przejścia. Życie mocno go przeczołgało gdy był policjantem i nadal nie wiedzie mu się najlepiej. Usunięty ze służby za przestępstwo, którego nie popełnił jest obecnie kimś w rodzaju prywatnego detektywa. To do Winklera zdążają wszyscy, którzy maja jakieś problemy i nie chcą z nimi iść na policję...z różnych przyczyn.
Pewnego dnia nasz bohater dostaje zlecenie odnalezienia zabójcy żony pewnego biznesmena. Zadanie wydaje się być standardowym..do czasu. Sprawa szybko się rozrasta, elementy zadziwiająco rozwijającej się układanki wręcz pączkują. Nic z pozoru nie pasuje do siebie. Dodatkowo nagle w to dochodzenie wplątuje się zagadkowa sprawa przed wielu lat.
Co ma jedno wspólnego z drugim? Tego dowiecie się w trakcie lektury książki do czego gorąco zachęcam.
Dwudziesta trzecia to dobry, dopracowany miejski kryminał. Jest sztampowy aż do bólu. Jest przeczołgany i mocno doświadczony śledczy. Jest zbrodnia. Jest zagadka. Jest dochodzenie, nawet nieźle prowadzone. Wszystko wydaje się być pewniakiem, sztampą jaką znamy od dawna.
Jednak to tylko pozory. Dębscy zręcznie prowadza fabułę, snują zagadkę, która w pewnym momencie ku naszemu zdziwieniu nie oscyluje wokół tego kto i jak, a czy naprawdę.
Nic więcej nie wyjaśnię. Nie chcę psuć wam elementu zaskoczenia.
Jednak tym, co naprawdę przykuwa uwagę i wzbudza różne uczucia jest postać śledczego, Winklera. Doświadczony przez życie, z mocnymi schizami, traumami i do tego bardzo, bardzo cyniczny człowiek. Nie spotkałam tak cynicznej postaci w żadnym z kryminałów, a przeczytałam ich naprawdę wiele. Jest to postać, którą można lubić lub nie, ja polubiłam, mimo wszystko. Jest to także postać, wobec której nikt nie pozostanie obojętny. Winkler po prostu zapada w pamięć.
Jednak top topów, mega postać, moja ukochana to babcia Roma :) Trudno jej nie polubić. Gdy śledzi się poczynania babci, jej komentarze, działanie trudno się nie uśmiechnąć. Babcia jest najlepsza i rządzi książką i Winklerem też. Postać Romy jest wyjątkowa, cudowna i unikalna. I choćby dla niej samej warto tę książkę przeczytać. Dzięki babci autorzy wpletli w fabułę spora porcję doskonale skrojonego, inteligentnego humoru. Brawa.
Równie ciekawą postacią jest Iwa, przyjaciółka Winklera, specjalistka od trudnej młodzieży. Bardzo ciekawa, dająca ostry zastrzyk energii postać.
Na ogromny plus zasługują także iskrzące energią i poczuciem humoru, bardzo inteligentnym poczuciem humoru, dialogi.
Wielkie brawa. I choć Dwudziesta trzecia nie jest klasyką kryminału, to wątek dochodzenia i sama zagadka są niezłe, a pozostała społeczno-obyczajowo-rodzinna część książki jest cudowna. Polecam.
Wkrótce premierowo ukażą się kolejne części cyklu: Zimny trop i Szwedzki kryminał. Już się cieszę. 

 

poniedziałek, 7 czerwca 2021

Kleopatra. Królowa, która rzuciła wyzwanie Rzymowi i zdobyła wieczną sławę - Alberto Angela

 

Wydawnictwo Czytelnik, Moja ocena 5,5/6
Kleopatra, najsłynniejsza królowa w dziejach ludzkości, najbardziej znana, podziwiana i znienawidzona. Mimo upływu kolejnych tysiącleci wciąż fascynuje badaczy, historyków i zwyczajnych ludzi. Powstają o niej kolejne książki. Jedne dobre, drugie kiepskie.
Książka Alberto Angeli zdecydowanie należy do tych pierwszych.
Tym, co wyróżnia tę książkę na tle innych jest fakt, iż nie jest ona typową biografią. Owszem, zawiera ona sporą część życia Kleopatry. Jednak jest ona opowiedziana w trochę inny sposób. poza tym cała opowieść zaczyna się w 44 r. p.n.e., gdy dorosła już Kleopatra przebywa w Rzymie. To początek historii, jakże znamienny dla póżniejszych wydarzeń.
Wspomniałam, iż w książce jest mnóstwo epizodów, wydarzeń z życia bohaterki. Jednak nie wszystkie. Dużo autor pominął. W zasadzie skupił się na jednym obrazie Kleopatry. Opowiada o Kleopatrze - władczyni, królowej Egiptu i wszystkim, co jest z tym związane. To jest oś książki i wokół tego snuje się cała opowieść.
Owszem, ukazane jest wykształcenie królowej, jej poczynania, związki z mężczyznami, przy czym opowieść skupia się na tych dwóch najważniejszych, z Markiem Antoniuszem i Juliuszem Cezarem. Jednak wszystkie jej życiowe perypetie zaprezentowane są przez pryzmat bycia królową, rządzenia. Wszystko zgodnie z tytułem książki
Zgadza się, Kleopatra była przede wszystkim królową, ale nie tylko. Jednak mimo braku pewnych epizodów z jej życia, książka w żaden sposób nie jest gorsza, nie ucierpiała. Nadal jest doskonałą pozycją.
Istotne jest to, iż nie tylko Kleopatra została świetnie przedstawiona. Bardzo ciekawie i szczegółowo ukazano także dwóch głównych mężczyzn jej życia, ale i inne mniej lub bardziej znaczące postaci historyczne, jak np. Marek Antoniusz czy póżniejszy Cezar, Gajusz Oktawian. Do tego bogaty i szczegółowo zaprezentowany kontekst historyczny i gospodarczy w jakim Angela umieścił całą opowieść. Kopalnia wiedzy dla miłośników starożytności.
Autor pragnie w swojej książce odkryć, co stało się siłą Kleopatry? Co sprawiło, iż zdobyła serce dwóch wielkich Rzymian, Juliusza cezara i Marka Antoniusz? Co sprawiło, iż była tym kim była. Badacz stara się także przedstawić i zrozumieć, jak postać Kleopatry zawładnęła ówczesnym światem starożytnym? Czy autorowi udało się znaleźć odpowiedż na te pytania? Czy wytłumaczył i zrozumiał? Tego dowiecie się w trakcie lektury książki.
Jest jeszcze coś, na co badacz kładzie nacisk. To uczucia i emocje. Ta opowieść jest ich pełna, wręcz kipi od mniej lub bardziej skrywanych emocji. I równie emocjonalnie się ją czyta.
Tym co urzeka jest dbałość o szczegóły, skrupulatne ich oddanie i zawarcie w bibliografii ogromnej ilości źródeł. Widać, iż Angela poświęcił swojej pracy mnóstwo czasu, zadał sobie sporo trudu. Sięgał po źródła antyczne, prace historyków, wyniki wykopalisk archeologicznych i inne źródła. Materiał źródłowy jest bardzo bogaty. Dodatkowo treść ubarwił licznymi anegdotami i lżejszymi historiami. Całość została świetnie zmiksowana i połączona.
Książka jest doskonale opracowana merytorycznie. Do tego jest bardzo ciekawa. Trudno oderwać się od lektury. Dodatkowo przenosimy się w czasie o ponad 2000 lat wstecz. Podróżujemy także geograficznie. Opisywane wydarzenia rozgrywają się w Europie Pd., Afryce i Azji.
Nie jest to co prawda praca naukowa, brak w niej pewnych elementów, ale nie takie było moim zdaniem zamierzenie autora. Alberto Angela, który od wielu lat jest dziennikarzem i popularyzatorem historii antycznego świata, stworzył książkę dla każdego. Doskonale odnajdą się w niej historycy, ale także osoby nie mające na co dzień do czynienia z historią. Jest to lektura porządnie opracowana, ale przy tym lekka, choć nie infantylna. Jednym słowem, książka dla każdego. 

 

sobota, 5 czerwca 2021

Granice szaleństwa - Alex Kava

 

Wydawnictwo HarperCollins, Moja ocena 3/6
Granice szaleństwa to kolejna książka Alex Kava, którą mogłam przeczytać i 4. tom przygód Maggie O'Dell, jednej z najbardziej przeze mnie lubianych bohaterek książkowych.
Lubię sięgać po książki autorstwa Alex Kava, lubię spotkania z agentką FBI Maggie O’Del.
Tym razem Maggie musi przełożyć swój planowany urlop. O pomoc prosi ją przyjaciółka, psycholog, której jedna z pacjentek nagle zaginęła. W tym samym momencie ma miejsce makabryczne odkrycie. W pobliskich kamieniołomach zostaje odkopana beczka ze zwłokami kobiety. Maggie początkowo sceptyczna, postanawia sprawdzić ten trop. A to dopiero początek makabrycznych odkryć, które będą mnożyć się w niesamowitym wprost tempie. Czy zaginięcie kobiety odkrycie beczki ze zwłokami mają ze sobą coś wspólnego?
Maggie O'Dell rozpoczyna śledztwo. I niby wszystko byłoby ok, gdyby z niewiadomych dla mnie powodów Kava nie postanowiła zrobić z doświadczonej, bardzo dotąd inteligentnej agentki FBI osobę mało rozgarniętą, mało inteligentną, popełniającą koszmarne błędy. Taka sylwetka głównej bohaterki rzutuje na wszystko. Nie wiem czemu ta kuriozalna kreacja ma służyć. Wcześniejsze tomy serii były bardzo dobre. Czytałam je z wielką przyjemnością. Ten tom jest ich zdecydowanym przeciwieństwem.
Chaos, przez pierwsze ok. 60 stron trudno się połapać w wątkach, poczynaniach postaci. No i brak tego charakterystycznego dla tej serii i autorki napięcia, które w innych tomach sprawiało, iż niecierpliwie przewracałam kolejne strony. Do tej pory napięcie było umiejętnie dozowane, świetnie podkręcane. Fabuła po prostu trzymała czytelnika za gardło. W Granicach szaleństwa tak nie jest.
Poza tym to wspomniane przeze mnie nieogarnięcie O'Dell. Doprawdy nie wiem dlaczego autorka tak skonstruowała tę postać. Do tej pory Maggie była konkretną, fajną, inteligentną, dającą się lubić osobą. W tym tomie jest swoim całkowitym przeciwieństwem.
Ogromny minus daję też za finał. Zakończenie, które powinno być wisienką na torcie jest naiwne, dające się przewidzieć i jakieś takie krótkie, niedoprowadzone do końca. Wielki zawód.
Owszem, książkę da się czytać. Lektura nie jest przyjemnością, jak to miało miejsce z wcześniejszymi książkami autorki. Kava ma w dorobku dużo lepsze pozycje.
Tym razem mam wrażenie, jakby ktoś inny pisał tę książkę, albo Kava zgubiła gdzieś swój talent i wenę.
Granice szaleństwa polecam osobom nie znającym twórczości Alex Kavy i takim, które nie mają nic innego do czytania.


piątek, 4 czerwca 2021

Dziennik włoski. Sycylia - Grzegorz Musiał



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6

Dziennik włoski to bardzo ciekawy, niezwykle plastyczny dziennik z zapiskami dot. wędrówek Grzegorza Musiała – autora wydanej ostatnio wyjątkowo pasjonującej powieści o życiu Tamary Łempickiej Ja, Tamara.
Sycylia wylewa się z każdej kartki tej książki. Opowieść jest po prostu Sycylią. Jednak jeżeli szukacie przewodnika po tej włoskiej wyspie, opisu co, gdzie, jak, którędy, dlaczego ten zabytek, to nie ta lektura.
Dziennik włoski to owszem przewodnik, ale po przeżyciach, doznaniach, myślach, subiektywnych odczuciach autora. Przypomina trochę rozmowę, w trakcie której znajomy, czyli autor opowiada, a my słuchamy i coraz bardziej zanurzamy się w tę fascynująca opowieść.
Celne oko autora, umiejętność opowiadania sprawiają, iż słuchamy fascynującej opowieści o rzeczach, drobiazgach momentach, które wielu osobom po prostu umykają. Sycylia wręcz kipi od drobiazgów, momentów, szczegółów, które składają się na coś unikalnego, wyjątkowego. Znajduje to odbicie w każdym kolejnym zdaniu Dziennika...
Katedra w Palermo. Tylko słońce sycylijskie mogło zlać w jedno aż cztery style, a każdy z innej matki i na innym mleku chowany. Normański, świetnie sfastrygowany z gotykiem katalońskim, na to ostra przyprawa arabskiego meczetu i bite piany sycylijskiego baroku. Wariactwo tej budowli wprost onieśmiela. Do czego jeszcze zdolny jest człowiek? (...)
Lektura może być wspaniałym przygotowaniem, przedsmakiem, aperitifem przed właściwa, fizyczną podróżą. Może być także odskocznią, podróżą zdalną, w marzeniach, na kartach książki, bardzo realną w dobie epidemii.
Jedno jest pewne, lektura jest niezwykła, wyjątkowa, porywająca i będzie wspaniałym doznaniem. Jeżeli szukacie bardzo ciekawej, świetnie napisanej książki, która dużo wam pokaże, ale będzie też odskocznią, zaproszeniem do magicznej podróży czy to w wyobrażni czy w rzeczywistości, sięgnijcie po Dziennik włoski. Sycylia. Satysfakcja gwarantowana.

 

środa, 2 czerwca 2021

Twarz pokerzysty - Józef Hen

 

Wydawnictwo MG, Moja ocena 5/6
Józef Hen to jeden z najwybitniejszych i najbardziej przeze mnie cenionych polskich pisarzy, reportażystów, scenarzystów. Mam wrażenie, iż to także autor zbyt mało doceniany i popularny. To także pisarz posługujący się wyjątkowo piękną polszczyzną.
Twarz pokerzysty to bardzo ciekawa, dobrze napisana powieść obyczajowa z mocnym wątkiem kryminalnym i przesłaniem, którym jest bardzo mocny wyrzut sumienia i coś jeszcze.
Akcja rozgrywa się w dwóch zmieniających się planach czasowych: w październiku 1945 roku i pod koniec lat sześćdziesiątych. Bohater, były partyzant opowiada swoją wojenną historię i stara się odnależć jej sens. Chodzi o śmierć tak wielu, o przymus bycia bohaterem, o poświęcone lata i samą ideę walki z okupantem.
Opowieść o trudach wojennych, ale i o powojennym bezhołowiu, o rodzącym się i świętującym złoty okres PRL-u. Opowieść jest ciekawa, świetnie oddane realia, bardzo ciekawie ukazane smaki i smaczki obu okresów. Dzielą je 2 dekady. Wydaje się, iż koniec lat 60. i II wojna światowa to dwa różne światy. Ale czy na pewno?!
Do tego dochodzi mocny, niezwykle ciekawy wątek sensacyjno-kryminalny. Sprawiedliwy w realiach lat 60. musi dopaść wojennego zdrajcę rozwiązując niebagatelną zagadkę kryminalną.
Całość świetnie nakreślona, po mistrzowsku snuta, opowiedziana pięknym językiem. Czyta się z wielką przyjemnością. Rzadko kto jeszcze tak pisze, jak Józef Hen.
W książce znajdziemy sporo rozważań, gorzkich słów, wspomnień, rozterek. Z pewnością nie jest to powieść lekka, przyjemna. Nie jest to też książka dla każdego. To raczej lektura dla szukających dobrej, przynoszącej rozważania, powolnej, mądrej literatury.
Sporo kontrowersji może wzbudzać forma przedstawienia tych, których obecnie gloryfikujemy, np. żołnierzy wyklętych, ale też innych. Opowieść o okresie wojennym ukazana jest w innych schematach niż te, do których my przywykliśmy. Nic u Hena nie jest czarne i białe. Są szarości. Jest ich bardzo wiele. Są różne odcienie szarości, poplątane, niejednoznaczne. Tak samo, jak poplątane i wielowymiarowe były losy ludzkie w tamtym okresie.
Wielu się z nimi nie zgodzi. Ale czy my żyjący ponad pół wieku po tych wydarzeniach mamy prawo osądzać?! Moim zdaniem nie.
Możemy tylko czytać, podziwiać kunszt literacki i cieszyć się, że nie żyliśmy w tamtych czasach. Polecam. Mocna książka z przesłaniem i świetnie ukazanym dramatem ludzkiego sumienia.
 


 

wtorek, 1 czerwca 2021

Amok - Izabela Janiszewska

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Bardzo dobre zakończenie świetnej trylogii.
Doskonała opowieść spinająca dwie poprzednie części z ostatnią i udowadniająca, iż tak naprawdę przeszłość nigdy nie odchodzi, zawsze czai się gdzieś obok nas, a w wielu przypadkach przeszłość drzemie w nas.
Kolejny raz mamy okazję śledzić perypetie dziennikarki Larysy Luboń i policjanta Brunona Wilczyńskiego.
Recenzując 3. tom trylogii trudno cokolwiek napisać o fabule bez spojlerowania wcześniejszych części. W Amoku mamy sporo nawiązań do wydarzeń z Wrzasku i histerii. Jest też sporo rzeczy nowych. Jednak muszę przyznać, iż w tym tomie nowości jest stosunkowo niewiele. Większość wydarzeń bazuje jednak na tym co działo się wcześniej. Bardzo ciekawy zabieg.
Jedno jest pewne, wszystkie elementy są logiczne i prowadza do zaskakującego i mrocznego finału.
W Amoku, jak wspomniałam mamy kontynuację wydarzeń z przeszłości , ale i próbę w końcu pożegnania tego co było, rozstania się z demonami mroku. Szczególnie dotyczy to Larysy. Czy to się uda?
Jak w każdym tomie serii tak i w tym jest mocno zasygnalizowany problem społeczny. Dotyczy on niezwykle trudnych relacji między ojcem i synem. Janiszewska świetnie je prezentuje, ukazuje, jak bardzo wcześniejsze relacje wpłynęły na dorosłe życie syna i co z tego wynikło.
Autorka w każdym tomie zręcznie, mocno, dosadnie porusza trudne, okrutne tematy, których z reguły nie porusza się ani w literaturze, ani w wiadomościach, reportażach. Mocne, krzyczące bólem i rozpaczą powieści obyczajowo-społeczne z wątkiem kryminalnym.
Ogromną zaletą całej trylogii są doskonale przedstawione i umiejętnie pociągnięte sylwetki postaci. I to zarówno tych pierwszoplanowych, jak i z planu drugiego. Już chociażby z tego powodu warto sięgnąć po Amok, ale i wcześniejsze tomy, bo bez nich historia będzie niejasna.
Trylogia porusza, obezwładnia już od 1. części. Aż trudno uwierzyć, ze te trzy, niepozorne tomy to debiut pisarski Izabeli Janiszewskiej. Oby więcej takich debiutów. Gorąco polecam.

Recenzja Wrzasku (klik)

Recenzja Histerii (klik)