poniedziałek, 14 lipca 2025

Katastrofa w Andach - Max Czornyj

 


Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5-/6
Max Czornyj znany jest z tego, że potrafi zręcznie łączyć dokumentalną dokładność z emocjonalną narracją. W Katastrofie w Andach autor mierzy się z jednym z najbardziej wstrząsających wydarzeń XX wieku – historią lotu 571. Pasażerowie tego lotu musieli przekroczyć granice człowieczeństwa, by przeżyć. 
Książka prezentuje znane wydarzenia w nowym świetle. Czornyj nie ogranicza się do przedstawienia faktów. Jak to autor ma w zwyczaju, stara się wejść w psychikę uczestników tragedii oraz ich rodzin. Szczególnie ciekawy jest wątek zaangażowania bliskich w akcję ratunkową oraz odniesienia do rytuałów i przesądów, które w tamtych okolicznościach nabierają zaskakującej mocy. 
Narracja pierwszoosobowa sprawia, że opowieść staje się bardziej osobista i sugestywna, choć momentami przytłaczająca – nie przez nadmiar opisów przemocy, ale przez intensywną próbę oddania emocji ofiar. Dla niektórych czytelników może to być atut, dla innych – zbyt ciężka forma. Autor balansuje na granicy reportażu i literatury grozy, co może nie każdemu przypaść do gustu, ale trudno odmówić mu konsekwencji w budowaniu atmosfery.
Drobnym minusem może też być fakt, iż nie wszystkie fragmenty są równe pod wzgledem emocji. Takie przynajmniej odnosiłam wrażenie. W kilku miejscach emocje są zbyt (jak dla mnie) podkreślone, zbyt literackie, jakby autor chciał za wszelką cenę wywołać poruszenie.Rozumiem, że temat książki jest bardzo emocjonalny, poruszający, ale....Ta drobna, w moim odczuciu, wada absolutnie nie znaczy, że to zła książka. Wręcz przeciwnie. Katastrofa w Andach to solidna, rzetelna lektura, która pokazuje dobrze znaną historię z mniej oczywistej perspektywy. Nie jest to przełomowe dzieło gatunku, ale zdecydowanie zasługuje na uwagę. Brawo dla autora za próbę zrozumienia człowieka w ekstremalnych warunkach oraz za przypomnienie, że tragedia rozgrywa się nie tylko wśród ofiar, ale i w sercach tych, którzy na nie czekają. Polecam. 
Dla miłośników literatury faktu z mocnym ładunkiem emocjonalnym – pozycja warta lektury.

 zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)

niedziela, 13 lipca 2025

Pierwsze 49 opowiadań - Ernest Hemingway

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Książkę poczytywałam we fragmentach od kilku tygodni. Ernest Hemingway to jedno z tych nazwisk, które od razu kojarzą się z wielką literaturą. Jego powieści, jak Stary człowiek i morze czy Komu bije dzwon – to już klasyka. Ale zanim zdobył literacką Nagrodę Nobla i stał się ikoną XX wieku, Hemingway szlifował swój styl w krótkiej formie. 
Tym zbiorem opowiadań Ernest Hemingway udowadnia, że siła prozy nie leży w liczbie stron, lecz w ładunku emocjonalnym, precyzji języka i odwadze spojrzenia. Zbiór Pierwsze 49 opowiadań, opublikowany w 1938 roku, to przede wszystim różnorodność tematów i stylów literackich autora. Poza tym to także pewnego rodzaju duchowy obraz człowieka, który widział więcej, niż chciałby zapamiętać. 
Na kartach książki spotykamy Hemingwaya jako reportera życia. Pierwsze 49 opowiadań to zbiór tekstów powstałych między 1921 a 1938 rokiem. To czas, kiedy Hemingway dużo podróżował, obserwował świat z bliska i wciągał się w życie z całą jego brutalnością i pięknem. W tych opowiadaniach wraca do tematów, które go fascynowały. Autor ukazuje obrazy będące świadkiem nie tylko spektakularnych wydarzeń, jak walki byków, polowania w Afryce czy wojenne zgliszcza, lecz także wydarzeń mniej spektakularnych, pozostających w ciszy. Opowiadania takie jak Śniegi Kilimandżaro czy Czyste, dobrze oświetlone miejsce są mistrzowskimi przykładami tzw. „teorii góry lodowej” – narracyjnej zasady Hemingwaya, w której to, co najważniejsze, nie zostaje powiedziane wprost. To właśnie milczenie jego bohaterów, ich zredukowane dialogi i zdawkowe opisy stają się najgłośniejszym krzykiem o sens, o stratę, o ludzkość. 
Ogromną siłą tego zbioru jest różnorodność tematów – od sportu, przez podróże, aż po psychiczne rany wojenne. Ta różnorodnosć tworzy ciekawy, niejednoznaczny obraz świata. Charakterystyczna jest dla Hemingwaya oszczędność języka, niemal dziennikarska. Jednocześnie styl pisarza sprawia, że jedno zdanie może mieć wyjątkowy ciężar. 
Zbiór ten warto czytać nie tylko jako wprowadzenie do twórczości noblisty, ale również jako literacką lekcję uważności i dyscypliny. Pierwsze 49 opowiadań to dowód, że wielkość może mieścić się w krótkiej formie, a prawda o ludzkiej kondycji najlepiej przemawia w szepcie.
Ta lektura to także bardzo dobra okazja, by lepiej poznać samego autora. Hemingway w tych tekstach jest obecny nie tylko jako narrator, ale jako człowiek z krwi i kości: podróżnik, dziennikarz, świadek wojny, bywalec barów i samotnik. Z tych opowiadań wyłania się portret pisarza, który nie bał się życia i nie uciekał przed trudnymi tematami. 
To pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników Hemingwaya, ale dla każdego, kto szuka w literaturze autentyczności, surowego piękna i głębokiego sensu ukrytego między słowami. Polecam.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik) 

Lato marnotrawnych - Barbara Kingsolver

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Lato marnotrawnych to piękna, spokojna i mądra historia. Rozgrywa się ona w sercu Appalachów, gór pełnych lasów, ciszy i dzikich zwierząt. To opowieść o ludziach, którzy muszą zmierzyć się z nową rzeczywistością i odnaleźć się w świecie, który nie zawsze jest prosty, ale może być niezwykle prawdziwy i wartościowy.
Poznajemy trzy bardzo od siebie różne osoby, z których każda przechodzi swoją wewnętrzną przemianę. Najciekawsza wg. mnie jest Deanna Wolfe, kobieta, naukowiec, Mieszka ona samotnie w górskiej chacie. Jej życie jest bardzo uporządkowane, pełne spokoju i skupienia na badaniach przyrody, a zwłaszcza na kojotach, które nagle pojawiają się w okolicy. Wszystko się zmienia, gdy w jej życiu pojawia się młody myśliwy. Ich relacja jest pełna napięcia, ale też bliskości – pokazuje, jak trudno jest znaleźć wspólny język, gdy łączy natura, ale dzielą poglądy.
Drugą postacią, która bardzo porusza, jest Lusa. To kobieta z miasta, która po ślubie trafia na wiejską farmę. Nagle staje się odpowiedzialna za ziemię i ludzi, których wcześniej ledwo znała. Jej droga do zaakceptowania nowej roli i budowania swojego miejsca w społeczności to piękny i poruszający obraz odwagi, wytrwałości i przemian. 
Mamy jeszcze emerytowanego wdowca. Wszystkie te trzy postaci, trzy wątki są proste, nawet często przewidywalne. Są one jedynie tlem, pretekstem do pokzania czegoś innego - natury, jej potęgi, piekna, mądrości i tego, jak jest ważna, najważniejsza.
Autorka ze zrozumieniem pisze o przyrodzie, zwierzętach i życiu w rytmie natury. Jej opisy lasu, pogody i zachowań zwierząt są tak realistyczne, że łatwo poczuć zapach ziemi po deszczu czy usłyszeć szelest liści. Lato marnotrawnych to książka spokojna, ale bardzo głęboka. Skłania do refleksji, pokazuje siłę przyrody i to, jak bardzo jesteśmy z nią związani – nawet jeśli czasem o tym zapominamy.
Jedyną wadą tej książki może być dla niektórych jej powolne tempo. Akcja toczy się bardzo spokojnie, momentami wręcz leniwie, co może zniechęcić czytelników szukających szybkich zwrotów akcji czy mocnych emocji. Ale jeśli ktoś lubi książki, które pozwalają się zatrzymać, pomyśleć i wczuć w klimat – będzie zachwycony. Ja uwielbiam takie powolne, tempo akcji. Lato marnotrawnych było dla mnie idealną lekturą. To piękna i mądra opowieść o samotności, zmianie, przyjaźni i powrotach do siebie. To książka, która zostaje w sercu na długo. Idealna na spokojne, letnie wieczory – szczególnie jeśli chce się uciec myślami w głąb zielonych lasów i zanurzyć w świecie, gdzie wszystko ma swój rytm. Polecam.

 

sobota, 12 lipca 2025

Miesiąc z komisarzem Montalbano - Andrea Camilleri

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Andrea Camilleri – niekwestionowany mistrz włoskiego kryminału – ponownie zaprasza nas do świata swojego najsłynniejszego bohatera. Miesiąc z komisarzem Montalbano to nie tylko zbiór opowiadań, ale literacka uczta, w której smak nie pochodzi wyłącznie z zagadek kryminalnych, ale i z języka, klimatu oraz niepowtarzalnej osobowości głównego bohatera.
Camilleri podarował czytelnikom trzydzieści opowiadań – po jednym na każdy dzień miesiąca. Jednak z góry trzeba przyznać, trudno powstrzymać się przed przeczytaniem kolejnych „na raz”. Każda historia ma swoją własną strukturę, tempo i puentę, ale razem tworzą spójną mozaikę, pełną barw, dźwięków i zapachów Sycylii. To Sycylia klasyczna, znana z przewodników i ta inna, bardziej prawdziwa, szorstka, naznaczona korupcją, namiętnością, gniewem i… doskonałą kuchnią.
Montalbano to postać, którą trudno nie polubić. Jest pełen sprzeczności – wybuchowy i refleksyjny, cyniczny i pełen współczucia, samotnik, ale otoczony ludźmi. Camilleri z ogromnym wyczuciem prowadzi go przez kolejne sprawy – czasem dramatyczne, czasem błahe, ale zawsze wymagające intuicji, wiedzy o ludzkiej naturze i przenikliwej inteligencji. To prawdziwy człowiek- mieszkaniec Sycylii ze swoimi lękami, dziwactwami, przyzwyczajeniami (np. rytualnym jedzeniem) i głębokim poczuciem sprawiedliwości. 
W tych opowiadaniach poznajemy go nie tylko jako komisarza, ale także jako człowieka. Zmaga się on nie tylko z przestępstwami, ale także z codziennością, samotnością, miłością i upływem czasu. Jego ironiczne spojrzenie na świat oraz błyskotliwe komentarze czynią każdą historię nie tylko interesującą, ale i niezwykle przyjemną w odbiorze.
Opowiadania Camilleriego mają jedną wielką zaletę – nie popadają w schematy. Choć punktem wyjścia bywa morderstwo, kradzież lub inne przestęostwo, autor nie pozwala czytelnikowi się znudzić. Każda sprawa jest inna, każda niesie inne emocje i inny morał. Nie znajdziemy tu tylko chłodnych analiz przestępstw – znajdziemy ludzi, ich motywy, tajemnice i słabości. 
Camilleri nie moralizuje, ale z niezwykłą wnikliwością pokazuje, jak różne mogą być przyczyny złych decyzji: zazdrość, frustracja, miłość, zdrada, bieda, układy mafijne. Ta głębia psychologiczna sprawia, że opowiadania nie są jedynie zagadkami do rozwiązania, ale opowieściami o kondycji człowieka. Zabawne, smutne, pouczające, ale zawsze wprawiające w zadumę.
Camilleri pisze w arcyciekawy, tak charakterystyczny dla siebie sposób. Nie potrzebuje on wielu stron, by zbudować napięcie, naszkicować postać czy zarysować tło społeczne. Kilka zdań wystarcza, by czytelnik poczuł się jak w samym sercu Vigaty – fikcyjnego, ale jakże realistycznego sycylijskiego miasteczka.
Do tego humor, ironia i finezja. Przekład Stanislawa Kasprzysiaka jest po prostu genialny, oddający zarówno emocje, jak i koloryt lokalny.
Miesiąc z komisarzem Montalbano to idealna lektura dla tych, którzy chcą zanurzyć się w świat inteligentnego kryminału – pełnego emocji, błyskotliwych obserwacji i sycylijskiej atmosfery. To książka do smakowania powoli, choć trudno się oprzeć pokusie, by pochłonąć ją w kilka wieczorów. Polecam. 

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik) 


 

 

czwartek, 10 lipca 2025

Halszka. Na brzegu rzeki Tom 1 - Aldona Żółtowska

 



Wydawnictwo Axis Mundi, Moja ocena 5,5/6
Czasem wśród nowości wydawniczych trafia się książka, która od pierwszych stron przenosi nas w inny świat. Halszka... czyni to niezwykle intensywnie, tak bardzo, że niemal czujemy zapach świeżo pieczonego chleba w łódzkich piekarniach, słyszymy stukot maszyn w tkalniach i podążamy za bohaterami brukowanymi uliczkami. Dla mnie to tym przyjemniejsza lektura, iż w Łodzi żyłam 40 lat, moje miasto. Autorka przywołuje ducha międzywojennej Łodzi i przypomina o niezwykle ważnej obecności społeczności żydowskiej w historii tego miasta. Halszka... to powieść nastrojowa, poruszająca i pełna niespodzianek, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Autorka zabiera nas do Łodzi lat 20. XX wieku, ukazując miasto tętniące życiem, ale też pełne niesamowitych kontrastów społecznych. To właśnie na tym tle rozwija się historia Chai Madejskiej, ubogiej dziewczyny żydowskiego pochodzenia. Jej los zostaje odmieniony przez pozornie przypadkowe spotkanie z tajemniczym mężczyzną. Nikt nie podejrzewa, że ów nieznajomy to zamożny fabrykant. Sama Chaja dowiaduje się o tym dopiero w momencie, gdy prosi go o pomoc dla swojego dziecka.
To, co uderza od pierwszych stron, to umiejętność Żółtowskiej do budowania napięcia i głębi emocjonalnej bez zbędnego patosu. Mezalians, tajemnice rodzinne, trudne wybory życiowe — wszystkie te elementy są obecne, ale przedstawione z wyczuciem. Historia Chai nie jest bajką o Kopciuszku, lecz opowieścią o kobiecie z krwi i kości — odważnej, kruchej, zdeterminowanej.
Narracja w drugiej części powieści przenosi nas w czasy powojenne, gdzie poznajemy Maksymiliana — syna Chai, który jako nauczyciel trafia do sennego miasteczka - Wiktorowa. To właśnie tam los ponownie splata przeszłość i teraźniejszością. Maksymilian natrafia na tragiczną historię kobiety, która wywołuje w nim lawinę wspomnień i pytań o własne korzenie. Ten motyw odkrywania rodzinnych korzeni i konfrontacji z przeszłością został poprowadzony subtelnie, ale z wielką siłą emocjonalną. To piękne nawiązanie do idei dziedzictwa i pamięci międzypokoleniowej, tak ważnej w żydowskiej tradycji.
Oba watki pisarka bardzo zręcznie połączyła. Żółtowska łączy historię rodzinną z elementami obyczajowymi i psychologicznymi. Autorka nie boi się trudnych tematów, takich jak - wykluczenie, tożsamość czy rozliczenie z przeszłością.
Autorka pisze barwnie, ale lekko, z ogromnym wyczuciem językowym. Na uwagę zasługuje też przedstawienie kultury żydowskiej. Zdecydowanie warte lektury. Żółtowska doskonale oddaje atmosferę wielokulturowej Łodzi, miasta, gdzie Polacy, Żydzi, Niemcy i Rosjanie żyją obok siebie, często w napięciu, ale też we wzajemnych relacjach, które bywają zaskakująco ciepłe i ludzkie. Ta mozaika języków, religii, obyczajów i interesów jest przedstawiona nie tylko z historyczną wiernością, ale też z dużym wyczuciem i szacunkiem. Moja Łódź w powieści żyje. Bez ustanku słychać gwar ulicy Piotrkowskiej, czuć zapach świezych dań, można być świadkiem zmian w fabrykach, nieomal zobaczyć dzieci bawiące się na podwórkach i kobiety niosące kosze z zakupami. Ta autentyczność buduje klimat książki i pozwala czytelnikowi niemal namacalnie poczuć, jak wyglądało codzienne życie w przedwojennej Łodzi.
Łódź w tej książce jest miejscem, które daje nadzieję i jednocześnie odbiera złudzenia. Z jednej strony pozwala marzyć — o pracy, lepszym życiu, awansie społecznym. Z drugiej — bezlitośnie obnaża nierówności społeczne i wystawia bohaterów na próbę. Łódź Żółtowskiej ubarwia, upieksza i tak świetną powieść. Zachęcam do lektury.
Halszka. Na brzegu rzeki to powieść, która chwyta za serce i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. To nie tylko poruszająca historia kobiety, która musiała stawić czoła uprzedzeniom i trudnym wyborom, ale też opowieść o rodzinie, miłości, stracie i sile pamięci.
Aldona Żółtowska stworzyła książkę mądrą, nastrojową, pełną czułości i życiowej prawdy. Polecam. 

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik) 

 

środa, 9 lipca 2025

Cała słodycz życia - Agnieszka Jeż

 


Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Cała słodycz życia Agnieszki Jeż to opowieść, która otula jak miękki koc i zostawia w sercu ciepło, nawet jeśli po drodze dotyka trudnych spraw. 
To historia o tym, że czasem trzeba wszystko stracić, żeby na nowo odnaleźć siebie. I że nigdy nie jest za późno, by zacząć od początku. Jestem przekonana, że dla wielu osób książka może być plasterkiem na zbolałą duszę, wskazówką, pomocą. Z bohaterką, Magdą, i jej problemami utożsami się wiele z nas, niestety.
Główna bohaterka prowadziła uporządkowane, eleganckie życie w Warszawie: miała dobrą pracę, kochającego — jak sądziła — męża, dorastającego syna i wszystko poukładane. Ale kiedy odkrywa zdradę, cały jej świat rozsypuje się jak domek z kart. Bez planu i sił wraca do miejsca, którego obiecała sobie nigdy więcej nie odwiedzać — do rodzinnego Dobromyśla na Dolnym Śląsku. 
To powrót nie tylko do rodzinnego domu, ale też do dawnych ran, wspomnień i... trudnej relacji z matką, od której zawsze chciała się odciąć. Mieszkają tam teraz trzy kobiety: Magda, jej matka i córka. Trzy różne osobowości, trzy pokolenia, trzy bagaże doświadczeń. I jeden dom, pełen milczenia, tajemnic i niezałatwionych spraw.
Autorka z dużą wrażliwością pokazuje relacje między kobietami, ich ciche wojny i małe codzienne czułości. Nie ma tu dramatycznych krzyków ani wielkich scen, ale emocje są bardzo prawdziwe. Magda musi nie tylko odnaleźć się w nowej sytuacji, ale też zmierzyć się z samą sobą — ze wspomnieniami, żalem, i z obrazem matki, który nosiła przez całe życie. Okazuje się, że miejsce, które chciała zostawić za sobą na zawsze, może być też tym, w którym w końcu uda się odnaleźć spokój.
Cała słodycz życia to wspaniała, poruszająca powieść, która nie udaje bajki. Agnieszka Jeż pokazuje, że życie potrafi zaskoczyć, nawet gdy myślimy, że już wszystko o sobie wiemy. Autorka pisze lekko, ale z głębią. Jej język jest prosty, ale bardzo trafny — pełen ciepła i życiowej mądrości. Idealna lektura na spokojny wieczór z herbatą, kiedy ma się ochotę poczuć, że ktoś rozumie nasze myśli i emocje, że ktoś rozumie nas bez słowa. 
Cała słodycz życia to idealna lektura dla każdej kobiety, która kiedykolwiek musiała zacząć od nowa. Dla tych, które pokłóciły się z matką, ale tęsknią za zrozumieniem. Dla czytelniczek, które lubią historie o relacjach międzyludzkich, rodzinnych tajemnicach i budowaniu mostów tam, gdzie wydawało się, że wszystko się zawaliło. Cała słodycz życia to powieść o sile kobiet, o wybaczaniu i o tym, że czasem właśnie powroty – choć bolesne – są największym darem. Polecam. To powieść dla każdej z nas. 

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik) 

 

 

poniedziałek, 7 lipca 2025

Skrucha - Eliza Clark



Wydawnictwo Poznańskie, Moja ocena 5,5/6
Książka Elizy Clark to bardzo dobra anatomia zbrdni i obsesji.
Autorka zabiera nas w mroczną podróż do świata zbrodni, mediów i społecznych osądów. To książka, która wciąga od pierwszych stron, ale jednocześnie nie pozwala zapomnieć o tym, co przeczytaliśmy. Najważniejsze jest to, że pisarka porusza tematy trudne, bolesne i bardzo aktualne.
Wszystko zaczyna się od tragedii. W czerwcu 2016 roku w pożarze domku na plaży ginie szesnastoletnia Joan Wilson. Szybko okazuje się, że ta śmierć nie była przypadkowa, a sprawczynie to nastolatki.
Sprawa od razu trafia na nagłówki gazet i staje się sensacją w internecie. Pojawiają się setki spekulacji, teorii spiskowych i komentarzy. Prawda zostaje zagubiona w szumie informacji, a ludzie zamiast szukać sprawiedliwości – szukają sensacji.
Książka napisana jest w formie fikcyjnego reportażu. Historię poznajemy z perspektywy dziennikarza Aleca Z. Carellego, który po latach postanawia dokładnie zbadać tę sprawę. Przeprowadza rozmowy z rodziną, znajomymi, a nawet z samymi sprawczyniami. Próbuje dotrzeć do prawdy.
To, co fascynuje, to sposób, w jaki autor pokazuje, jak trudno jest dziś znaleźć jednoznaczną odpowiedź na pytanie: „co się naprawdę wydarzyło?”. Każdy ma swoją wersję, każdy opowiada coś innego. A my – czytelnicy – musimy zdecydować, komu wierzyć.
Pisarz krok po kroku pokazuje, jak działa współczesny internet, jak szybko tragedia może zostać przerobiona na materiał do podcastu, posta na forum czy filmiku na YouTube. Zamiast współczucia, pojawia się ciekawość. Zamiast próby zrozumienia mamy hejt, osądzanie i zabawę w detektywów. W świecie, w którym każdy ma dostęp do publikowania swoich wersji zdarzeń, a fora internetowe i podcasty zmieniają ból w content, prawda przestaje być celem. Prawda obecnie zbyt często staje się jedynie kolejną opinią, memem, tematem na viral.
Skrucha zadaje ważne pytania: czy naprawdę zależy nam na prawdzie? A może po prostu lubimy się bać i fascynować cudzym nieszczęściem?
Co cenne, autor nie przedstawia nam wyraźnego podziału na „dobrych” i „złych”. Joan, choć ofiara, nie jest idealna. Dziewczyny, które dopuściły się zbrodni, również nie są jedynie potworami – to zagubione nastolatki, które znalazły się w toksycznej sytuacji. Czasami krok, impuls wystarczą żeby doszło do tragedii.
Skrucha jest również gorzkim komentarzem na temat współczesnej obsesji na punkcie prawdziwych zbrodni. Clark nie potępia samego zainteresowania tematyką kryminalną, ale bezlitośnie demaskuje moment, w którym pasja staje się żerowaniem na bólu i przekracza tę cienką granicę.
To bardzo ciekawie napisana historia o tym, jak łatwo młodzi ludzie mogą się zagubić – zwłaszcza w świecie pełnym oczekiwań, rywalizacji i potrzeby bycia zauważonym. Czytając Skruchę, czujemy niepokój, smutek, a czasem wręcz złość – i właśnie to świadczy o sile tej książki.
Skrucha to nie tylko opowieść o zbrodni – to również bardzo mocny komentarz na temat współczesnego społeczeństwa, internetu i naszej fascynacji złem, brakie umiejętności segregowania tego co właściwe, prawdziwe, a tego co jest fejkiem. To książka, która zmusza do myślenia, do zadania sobie pytania: czy naprawdę chcemy znać prawdę, czy tylko jej ciekawszą wersję?
Clark zmusza nas czytelników do spojrzenia w głąb własnej ciekawości, tej, która jest podglądactwem, żeruje na tragediach i myli wiedzę z sensacją. Z ręką na sercu, kto z nas choćby raz nie zafascynował się informacjami z sieci, nie zainteresował się życiem innych itd.
Lekturę Skruchy polecam każdemu, kto lubi historie kryminalne, ale szuka w nich czegoś więcej niż tylko zagadki. Skrucha zostaje w głowie na długo. Gorąco polecam.

 

 

 

 

 

 

niedziela, 6 lipca 2025

Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz - Lisa See

 


Wydawnictwo Filia, Moa ocena 5,5/6

Lisa See przedstawia nam głęboko poruszającą, delikatnie utkaną opowieść o kobiecej przyjaźni, bólu, lojalności i zdradzie, osadzoną w realiach XIX-wiecznych Chin. Pamiętajmy, iż był to kraj, w którym życie kobiet toczyło się w cieniu patriarchalnych zasad, a ich głosy były skutecznie tłumione przez kulturę, tradycję i konwenanse. Dzięki tej książce poznajemy świat ukryty za zamkniętymi drzwiami.
To, co czyni tę książkę niezwykłą, to nie tylko emocjonalna siła historii, ale również tło historyczne. Jest ono fascynująco nakreślone, bogato udokumentowane. To, co prezentuje pisarka przeraża, Mamy system kastowy, rygorystyczne rytuały rodzinne, a przede wszystkim tragiczny los kobiet. W ówczesnych Chinach kobieta była własnością: najpierw ojca, potem męża, wreszcie syna. Jej wartość mierzono uległością, pięknem – często brutalnie osiąganym przez krępowanie stóp – oraz zdolnością do rodzenia synów. 
Krępowanie stóp, opisywane przez See z taką szczegółowością, że aż fizycznie boli, staje się symbolem całego systemu. Ten system był okrutny, opresyjny. Autorka przedstawia go nie jak zło absolutne, a jako element rzeczywistości, w której kobiety same siebie wychowują do cierpienia. To nie tylko praktyka fizyczna – to rytuał społecznego awansu, paszport do lepszego małżeństwa, a więc i przetrwania.
Szokujące i przerażające. 
Na tym tle zawiązuje się wyjątkowa relacja między Lily, a Śnieżnym Kwiatem – dwoma dziewczynkami, które zostają połączone więzią laotong. Jest to duchowe siostrzeństwo, głębsze nawet niż więzy rodzinne czy małżeńskie. To, co w innej kulturze mogłoby być po prostu przyjaźnią, tu zostaje sformalizowane i uświęcone rytuałem. Ich relacja, rozwijająca się przez lata poprzez tajemniczy język nu shu, staje się nie tylko schronieniem przed światem zewnętrznym, ale też formą oporu – subtelną, ale głęboką. 
Nu shu, kobiecy język tworzony w ukryciu, to jeden z najpiękniejszych symboli tej powieści. Przypomina on, że nawet w świecie, który kobiecy głos próbował uciszyć, kobiety znajdowały sposoby, by mówić – do siebie, o sobie i dla siebie.
Lisa See prowadzi narrację z perspektywy Lily – kobiety już starej, wspominającej swoje życie i przyjaźń z perspektywy czasu i straty. Ta narracja podszyta jest żalem, ale też głębokim zrozumieniem dla własnych błędów. To nie jest tylko historia o przyjaźni. To opowieść o dumie, wstydzie, źle zrozumianej lojalności – i o tym, jak jedno nieporozumienie może podkopać coś, co wydawało się wieczne. 
Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz to książka pięknie napisana, pełna emocji. To jedna z tych powieści, które nie epatują dramatyzmem, ale zostawiają po sobie ślad. Lisa See stworzyła dzieło, które jest jednocześnie hołdem dla kobiecej siły i smutnym świadectwem świata, w którym ta siła musiała chować się w cieniu. Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz to opowieść o życiu uwięzionym między obowiązkiem a pragnieniem, o miłości silniejszej niż konwenanse, i o przyjaźni, która potrafi przetrwać niemal wszystko. 
Polecam dla miłośników literatury obyczajowej, historii, a przede wszystkim dla tych, którzy cenią głębokie portrety emocjonalne.

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik) 

 

 

 

 

sobota, 5 lipca 2025

Kamienne miasto. Cykl: Śledztwa Immy Tataranni (tom 1) - Mariolina Venezia

 



Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Kamienne miasto to pierwszy tom cyklu kryminalnego z Immą Tataranni. Jes to wyjątkowa bohaterka. Fabuła osadzoną jest w realiach południowych Włoch, a dokładniej – w malowniczej, niemal mitycznej Materze. Ta książka to znacznie więcej niż klasyczny kryminał – to połączenie ironicznej, nieco groteskowej opowieści detektywistycznej z portretem społeczno-obyczajowym współczesnych Włoch. 
Imma Tataranni to jedna z tych postaci, które trudno zapomnieć. Niska, bezkompromisowa, obdarzona doskonałą pamięcią i ciętym językiem, porusza się po Materze na wysokich obcasach, pozostawiając za sobą ślady nie tylko fizyczne, ale i emocjonalne. To kobieta silna, zdeterminowana, ale jednocześnie delikatna, targana wewnętrznymi rozterkami – szczególnie wtedy, gdy zawodowe obowiązki krzyżują się z osobistymi lękami. W Kamiennym mieście prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa młodego chłopaka. Poza tym zmierza się z pytaniami o tożsamość współczesnej młodzieży, ich wartości, marzenia i lęki. 
Fabuła powieści, choć osnuta wokół zbrodni, nie jest jedynie pretekstem do trzymającego w napięciu śledztwa. Venezia umiejętnie balansuje między klasyczną narracją kryminalną, a refleksją socjologiczną, społeczną. Trochę w tym przypomina śldztwa weneckiego komisarza Brunettiego. W tle pojawiają się konflikty pokoleniowe, społeczne nierówności, hipokryzja lokalnych elit oraz wszechobecna mentalność małomiasteczkowa. Autorka bawi się konwencją kryminału, czasem ją przełamuje, niekiedy prowadzi czytelnika za nos, jednak nigdy nie pozwala mu się nudzić. To naprawdę porywająca lektura. 
Matera – tytułowe kamienne miasto – nie jest tu jedynie tłem, ale pełnoprawnym, osobnym bohaterem. Wszędzie widać bielon mury, labirynty uliczek, stare tajemnice i światło południa Włoch. To wszystko +wyjątkowi ludzie, wspaniała kuchnia, tworzą wyjątkowy klimat. Venezia maluje to miejsce z miłością, ale i z dystansem, ukazując piękno i duszność, bogactwo i biedę, tradycję i stagnację. 
Mariolina Venezia pisze z ironią, lekkością i wyczuciem języka. Jej styl to wybuchowa mieszanka: pełna humoru, błyskotliwych obserwacji i soczystych dialogów proza, która miejscami przypomina literacki reportaż, a innym razem to satyra. Każda postać, nawet epizodyczna, jest narysowana z uwagą i charakterem, a dynamiczna narracja sprawia, że książkę pochłania się niemal jednym tchem. 
Książka jest wspaniałą, szczególnie dla fanów słonecznej Italii. Jednak czytelnik nastawiony głównie na szybki rozwój akcji, może odczuć lekkie znużenie, zwłaszcza w środkowej części książki. Jednak dla tych, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż tylko zagadki do rozwiązania, książka okaże się wielkim odkryciem.
Kamienne miasto to znakomita powieść, która łączy elementy kryminału, powieści obyczajowej i społecznego komentarza oraz pzewodnika po pd. Italii. To również literacka oda do Matery – miasta niezwykłego, pełnego sprzeczności, historii i tajemnic. Mariolina Venezia stworzyła nie tylko wciągającą opowieść, ale też intrygującą bohaterkę, która z pewnością zasłużyła na kolejne tomy. Imma Tataranni może i jest postacią przerysowaną, ale to właśnie dzięki temu zyskuje na autentyczności i sile oddziaływania. Polecam. Warto.

Familiar - Leigh Bardugo

 



Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4/6

Leigh Bardugo przenosi nas do złotego wieku Hiszpanii. Jest to świat pełen przepychu, ale też niebezpieczeństw, gdzie jedno słowo możezdecydować o życiu lub śmierci. Familiar to historia Luzii, skromnej służącej o niezwykłym darze, która nie z własnej woli zostaje wciągnięta w grę wielkich tego świata.
Książka ma wiele mocnych stron. Największą zaletą jest klimat – ciężki od kadzideł, szeleszczący jedwabiem dworów i groźnie cichy jak nocne przesłuchania inkwizycji. Luzia to bohaterka, której się kibicuje – inteligentna, niepokorna, zdeterminowana, by wywalczyć sobie miejsce w świecie, który nie przewidział dla niej żadnej roli poza tą w kuchni.
Luzia wiedzie spokojne żzycie. Jednak wszystko zmienia się gdy jej chlebodawczyni odkrywa sekret dziewczyny, zmusza ją do wykorzystania go w służbie własnych ambicji. Wkrótce Luzia trafia na królewski dwór, gdzie magia, polityka i intryga zaczynają splatać się w sieć, z której trudno się wydostać. Tam poznaje też Guilléna Santángela – mężczyznę o równie niejasnym pochodzeniu i niebezpiecznych sekretach. I zaczyna się.
Bardugo zgrabnie łączy magię z historią i nie przesadza z fantazją – cuda Luzii są drobne, ale mają wielką siłę. Pojawia się także intrygujący Guillén, tajemniczy towarzysz, który dodaje historii nieco pikanterii i zagrożenia.
Jednak książka nie jest bez wad. Momentami akcja trochę się dłuży – zwłaszcza w środkowej części, gdy Luzia krąży między różnymi wpływowymi postaciami i kolejne intrygi zaczynają się powtarzać. Można też mieć wrażenie, że niektóre postacie drugoplanowe są zbyt schematyczne – złe do szpiku kości lub dobre do końca.
Mimo to, Familiar to niezła opowieść o odwadze, magii i cenie, jaką trzeba zapłacić za to, by być kimś więcej niż tylko „służącą z talentem”. Dla fanów Bardugo – pozycja obowiązkowa. Dla reszty – dobra okazja, by poznać jej twórczość od innej, bardziej historycznej strony. Książka jest warta przeczytania, zwłaszcza jeśli lubisz silne kobiece postacie, niebanalne tło historyczne i historie, gdzie magia jest równie niebezpieczna co prawda.