poniedziałek, 29 listopada 2021

Ognie - Sigríður Hagalín Björnsdóttir

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Kolejna doskonała, mistrzowsko nakreślona skandynawska opowieść. Jak ja lubię, ba uwielbiam skandynawską prozę, ten klimat, styl pisania i traktowania bohaterów.
Niby autorka książki to znana islandzka dziennikarka radiowa, więc nie tak do końca to Skandynawia, ale ja Islandię zaliczam do tego kręgu. Styl pisania identyczny, jak u Norwega czy Szweda, podobne spojrzenie na życie.
Dwie sprawy wybijają się w tej książce na pierwszy plan. Przede wszystkim to natura, która, jak wiadomo nawet z filmów, na Islandii jest wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Autorka doskonale o niej pisze, ukazuje wplecionego w nią człowieka, który z otaczającym go światem, naturą jest nierozerwalnie związany. To spojrzenie obok spojrzenia na samego człowieka, jego wnętrze jest kwintesencją Ogni, ale nie jedynym ich tematem.
To wspaniale napisana, bardzo mrocznie, skandynawsko, poruszająco opowieść także o zwyczajnym z pozoru człowieku geologu, jego życiu, pasji do wulkanów, których na Islandii jest mnóstwo i o tym co tak naprawdę jest w życiu ważne.
Ognie buzują. Z pozoru to stateczna, północnoeuropejska, mroczna, spokojna powieść. Jednak to tylko pozory, pod którymi niczym w wulkanie kryje się niesamowita siła, energia, moc, a wydarzenia wręcz zadziwiają i szokują.
Tym co Sigríður Hagalín Björnsdóttir bierze na przysłowiową tapetę obok natury i samej Islandii, są więzy, relacje rodzinne, ich podłoże, skomplikowanie i to co z nich wyniknie. Typowo skandynawskie podejście do tych spraw zachwyca mnie. Owe relacje, które są bardzo mocno toksyczne, dysfunkcyjne są genialnie oddane i nie ukrywam, mimo ich okropieństwa zachwycają.
Bardzo ciekawie i niezwykle subtelnie w całość wpleciony jest wątek miłosny. Mogłoby się wydawać, iż w takiej książce nie będzie on pasował. Nic bardziej mylnego. Autorka potraktowała go delikatnie, umiejętnie, dopasowała do fabuły i tego, co w niej najistotniejsze.
Wszystko zabarwione ogromna porcją już od pierwszej strony narastającej grozy. Rozpoczynając lekturę wręcz namacalnie czujemy, jak zło, groza nas otaczają. Wyczuwamy, że zło, nieszczęście, jakieś koszmarnie niebezpieczne wydarzenia są tuż tuż. I to uczucie nie mija do końca lektury.
Całość tworzy doskonałą i ze wszech miar godną polecenia książkę. W związku z tym polecam. Czytajcie. Warto.


sobota, 27 listopada 2021

Potęga geografii, czyli jak będzie wyglądał w przyszłości nasz świat

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6
Kolejna książka Tima Marshalla, która miałam okazję przeczytać i po raz kolejny jestem zachwycona.
Tim Marshall ponownie przekonuje nas czytelników żeby w szerokim kontekście spojrzeć na mapę świata i wszystko co z nią związane. Dzięki temu zrozumiemy zachodzące na świecie procesy i będziemy mogli przewidzieć jak losy konkretnych regionów dalej się potoczą. W obecnych czasach, przy tak ogólnoświatowych problemach, ale i przy tych mniejszych, lokalnych, wydaje się to być niezbędnym.
Marshall próbuje zajrzeć w przyszłość i analizuje dziesięć regionów, które jego zdaniem będą kształtować globalną politykę. Są to: Australia, Iran, Arabia Saudyjska, Wielka Brytania, Grecja, Turcja, Sahel, Etiopia, Hiszpania oraz… kosmos.
Każdy z wybranych krajów, regionów, miejsc jest przeanalizowany pod względem geograficznym, gospodarczym i politycznym. Omówione są jego wady i zalety. Ukazane są prognozy, perspektywy, uwarunkowania. Całość świetnie i logicznie ze sobą powiązana z silnymi i licznymi nawiązaniami do przeszłości.
Książka świetnie, porywająco napisana z bardzo silnym wątkiem polskim. Czyta się nie tylko z wielką przyjemnością, ale wręcz zafascynowaniem.
Potęga geografii czyli jak będzie wyglądał w przyszłości nasz świat to książka dla każdego, kto jest ciekawy świata, zjawisk w nim zachodzących teraz i tego, jak będzie za x lat.
Pozycja napisana bardzo ciekawym, choć nie infantylnym językiem, wręcz przykuwa i mocno zmusza do zaangażowania szarych komórek, analizowania, myślenia.
Jeżeli interesuje was szeroko rozumiana gospodarka, kultura, różnorodne powiązania i uwarunkowania, świat tak w ogóle, interesują was rozgrywki pomiędzy krajami, np. Chinami i USA. Chcecie po prostu wiedzieć więcej. Bez wątpienia jest to książka dla was. Polecam.

 

czwartek, 25 listopada 2021

Gorzej urodzona. Wydziedziczone - Mirosława Kareta

 

Wydawnictwo Mando, Moja ocena 5/6
Gorzej urodzona to dobrze napisana historia Józi, bękarta, darmozjada, jak ją nazywano, dziewczyny ze wsi, która została służącą do wszystkiego. Józia mieszka z surowym ojczymem i matką, która nie potrafi sprzeciwić się mężowi. Na skutek pewnych wydarzeń Józia zostaje wygnana z domu i wsi. Co ją dalej czeka? Akcja toczy się w XIX wieku.
Powieść ponadczasowa. Nadal jest wiele miejsc, sytuacji, gdy pochodzenie przesądza o dalszym losie, całym życiu człowieka. Wystarczy spojrzeć na kraje, w których ma miejsce jakiś konflikt zbrojny, na kraje ubogie, wyniszczone, na naszą wschodnia granice.
Jak będzie z Józią? Czy uda jej się wybić, żyć szczęśliwie, spełnić marzenia? Czy może z racji urodzenia jest skazana na nędzny, nie do pozazdroszczenia los?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Mirosławy Karety, ale z pewnością nie ostatnie.
Gorzej urodzona to kawałek doskonale napisanej, świetnie oddającej szczegóły XIX-wiecznego życia prozy. Czyta się nieomal na wdechu, z wypiekami na twarzy, niecierpliwie odwracając kolejne kartki.
Tym, co najbardziej chwyta za serce są opisy życia w XIX wieku. Owszem, warstwy uprzywilejowane, osoby zamożne miały lepiej, choć także nie idealnie, szczególnie kobiety. Jednak osoby biedne, niewykształcone, przede wszystkim kobiety ze wsi..na nie czekał fatalny los.
Wiem, podziały, nierówności społeczne były, są i będą. Nic z tym nie zrobimy. Niezależnie od tego, jak byśmy chcieli. Jednak oburzenie na taki stan rzeczy drzemie w większości osób.
Książka porusza i to bardzo. W trakcie lektury trzymałam kciuki za Józię, mocno jej kibicowałam i doceniałam, jakie szczęście mam żyjąc w XXI wieku w miejscu, w którym żyję. A przecież miejsce urodzenia i czas życia to loteria losu.
Jednak Gorzej urodzona to nie tylko opowieść o niedoli nisko urodzonej kobiety. To także bardzo ciekawe opisy ówczesnego życia, wspaniałe oddanie szczegółów. Widać, iż autorka zadała sobie mnóstwo trudu żeby poznać sposób, styl życia w XIX wieku.
Wisienką na torcie są bardzo piękne i niezwykle plastyczne opisy przyrody.
Wszystko ozdobione garścią wielkich emocji. Co przy tym istotne, autorce udało się tak wyważyć uczucia i emocje, że uniknęła tak częstego w takim przypadku infantylizmu.
Czyta się wspaniale. Polecam. kilka zarwanych godzin gwarantowane. Niecierpliwe czekam na 2 tom.


środa, 24 listopada 2021

Joga

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Jogę praktykuję czasami, maksymalnie ze 2x w miesiącu. Czy pomaga? Na co pomaga? Trudno mi powiedzieć. Zaczęłam niedawno w bardzo stresującym momencie mojego życia dodatkowo obarczona mocno doskwierającymi bólami kręgosłupa. Zaczęłam chodzić na jogę. Jest lepiej. Czy to zasługa jogi? Trudno powiedzieć.
O wiele lepiej znam i bardzo cenię twórczość autora książki. Emmanuel Carrere. To wybitny pisarz, który udowadnia, że nie ilość, nie częstotliwość wydawania książek, a ich jakość, treść się liczą.
To także trudny, nie dla każdego pisarz. Jego książek nie da się czytać w pośpiechu, niecierpliwie przewracając kartki. Robi się to powoli, po kilka stron co jakiś czas, delektując się nimi, myśląc o nich. Przynajmniej ja to tak robiłam z Jogą i innymi pozycjami Carrere.
Joga to powieść o mężczyżnie, po przejściach, który na dziesięć dni odcina się od świata i w specjalnym ośrodku praktykuje jogę, doznaje swoistego oczyszczenia. Niby to opowieść fikcyjna, ale szybko staje się jasne, iż tak naprawdę to opowieść autobiograficzna. Niewątpliwie trudna, skomplikowana, trudna do czytania, ale i do zrozumienia. Podejrzewam, że taki sam jest autor Jogi, nieoczywisty, skomplikowany, trudny, ale i fascynujący.
To na poły powieść, na poły dziennik, autobiografia. Ale chyba najbardziej to swoiste katharsis, terapia oczyszczająca francuskiego intelektualisty. Joga jest tylko pretekstem do ukazania trudnego, zagmatwanego życia autora. Każdy fragment tej książki porusza, wiele szokuje. Mnie jednak najbardziej poruszył opis pobytu w szpitalu psychiatrycznym i walka z bardzo podstępną i rujnującą chorobą, jaką jest depresja.
Carrere pisze ostro, mocno, chyba szczerze. Tak, z pewnością szczerze. Nie potrafię uwierzyć, że ktoś potrafiłby tak mistrzowsko tworzyć fikcję. Jego opowieść sprawia wrażenie niewymuszonej, szczerej relacji, rozmowy, a właściwie monologu przyjaciela. Szokuje, daje materiał do przemyśleń i paliwo dla szarych komórek.
Niewątpliwie nie jest to książka dla wszystkich. To książka dla szukających czegoś więcej, osób z pewnym, raczej sporym bagażem doświadczeń, chcących coś wiedzieć, coś poznać. Niewątpliwie też warto zadać sobie trud i po nią sięgnąć.



poniedziałek, 22 listopada 2021

Ile z gór tych złota

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5,5/6
Bardzo dobra, zasłużenie zbierająca świetne recenzje książka.
Poruszająca opowieść o dwójce osieroconych dzieci imigrantów, Lucy i Samie, którzy po niespodziewanej śmierci ojca zostają same w kraju, który nie uznaje ich istnienia. Los dzieci zawsze porusza, czy to książka, reportaż czy film.
C Pam Zang snuje przed czytelnikiem wyjątkową, szokującą, czasami sprawiającą wrażenie nierzeczywistej opowieść. Kilkuletnie dzieci, rodzeństwo, po śmierci ojca, głodne, brudne, przerażone, psychicznie znajdujące się w jakimś innym świecie wędrują przez opustoszały widmowy krajobraz pełen kości gigantycznych bawołów i odcisków tygrysich łap. Trudno sobie to nawet wyobrazić. A to dopiero początek.
Historię poznajemy głównie z punktu widzenia starszej siostry, która opowiada ja w wyjątkowo poruszający sposób. To ona opisuje życie z Ba, czyli tatusiem, który pil i bil, ale którego kochały nad życie. Opowiada także życiu w ojczyżnie jeszcze z mamą, z innymi krewnymi.
Dziewczynka opisuje także innych imigrantów, ukazuje ich ciężki los, opisuje ich wiarę w to, że w końcu uda im się znależć lepsze życie, wydobyć złoto, zmienić los.
Książka łączy chińską symbolikę, duszę Chińczyka z amerykańskim snem o gorączce złota i współczesnym współczującym sercem czytelnika.
To także na poły protest book i książka wręcz krzycząca pytaniem - gdzie jest miejsce dla innych, gdzie miejsce dla imigrantów, którzy od dawna budują w zasadzie każdy kraj. Szczególnie teraz, w okresie gdy od kilku lat na świecie jest tyle dramatów, exodusów związanych z imigrantami C. Pam Zang to głos wszystkich szukających szczęścia na obcym lądzie.
Nie jest to łatwa lektura. Ba, powiem, że to trudna książka, nie dla każdego. Na początku może was znudzić, bo dzieje się niewiele. Możecie się zrazić trochę dziwnym sposobem pisania autorki. Jednak warto dać tej książce szansę. To fenomenalna, mądra, bardzo potrzebna i poruszająca historia, która z każdym czytelnikiem zostanie na długo.
Książka C. Pam Zhang to jej debiut. Aż trudno uwierzyć, że to nie jest książka doświadczonej pisarki. Polecam.

niedziela, 21 listopada 2021

Punkty zapalne - Anna Rozenberg

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Po Maskach pośmiertnych (recenzja tutaj - klik) kolejna doskonała książka z Davidem Redfernem, kolejna bardzo dobra lektura.
To także kolejna naprawdę dobra, mroczna, wręcz duszna powieść, którą się świetnie czyta. Autorka ma zadziwiający dar tworzenia mrocznych, dusznych, wręcz oblepiających czytelnika nastrojem książek. Przy Maskach pośmiertnych myślałam, że to przypadek, szczęśliwy traf debiutantki. Teraz wiem, że to po prostu dar.
Akcja Punktów zapalnych ponownie rozgrywa się w spokojnym angielskim miasteczku Woking. Policja rozpoczyna zakrojone na sporą skale poszukiwania nieletniej Izy Wolańskiej, córki polskiej imigrantki. Spraw,a miejsce, tematyka bardzo aktualna. Coś takiego, biorąc pod uwagę ilość Polonii w Wielkiej Brytanii, może się wydarzyć.
Czas upływa błyskawicznie. Równie szybko zmniejszają się szanse na szczęśliwe zakończenie poszukiwań.
Równocześnie śledczy Redfern rozpoczyna banalne z pozoru śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa przy Monument Road. W pierwszym okresie śledztwo detektyw przypuszcza, że to zbrodnia na tle rasowym i religijnym. Czy jego przypuszczenia są słuszne?
Dwa wątki, których poza miejscem akcji w Wielkiej Brytanii zdaje się nic nie łączyć. Jak się szybko okaże, łączy je bardzo wiele, a zakończenie mocno zaskakuje.
Ponownie należą się autorce brawa za świetnie nakreśloną, ciekawą i nieszablonową postać śledczego. Nie chcę niczego zdradzać. Nie chce opisywać tej postaci. Jeżeli nie czytaliście Masek pośmiertnych nie chcę wam odbierać elementu zaskoczenia. Gwarantuję jednak, iż będziecie zaskoczeni, a samego inspektora zapamiętacie na długo. Jeżeli Masko pośmiertne znacie, wiecie o co chodzi. W Punktach zapalnych David Redfern w pełnej krasie. Dodatkowo poznajemy kolejne, bardzo dramatyczne, wręcz traumatyczne epizody z życia śledczego. Będziecie pod wrażeniem, może nawet zszokowani, a z pewnością będzie bohaterowi współczuć.
Bardzo ciekawie odmalowani są także inni bohaterowie, jak chociażby polska imigrantka Iza, matka zaginionej dziewczynki. Bohaterka ma ciągle pod górkę, ciągle jest nie tak, marzenia, nawet te prozaiczne stale rozmijają się z tym, co oferuje los. Bardzo ciekawie, aż strach pomyśleć, że realnie, ukazana sytuacja polskiej imigracji w Wielkiej Brytanii.
Oprócz ciekawej postaci, niebanalnego śledczego na uwagę zasługuje świetnie nakreślone małe, prowincjonalne miasteczko. Wydaje się wręcz stoickie swoim spokojem, flegmatyczne, sielskie, idealne do zamieszkania. Czy tak jest naprawdę? A może każdy skrywa jakieś sekrety i nic nie jest tym czym wydaje się być?
Klimat niewielkiego brytyjskiego miasteczka przywodzi na myśl klasyczne kryminały Agathy Christie.
Dodatkowo świetnie nakreślone intrygi, mylne tropy. Autorka co chwilę podsuwa nowe ślady, prowadzi nas na manowce, odsłania drobiazgi, zmusza do samodzielnego myślenia. I chociaż nie jest to książka z nagłymi, epickimi zwrotami akcji, to czyta się ją doskonale, a każda kolejna kartka przynosi coś nowego, wciąga czytelnika, zaciekawia jeszcze bardziej, ale i jednocześnie przeraża.
Punkty zapalne to kolejna, świetnie napisana i zmuszająca do myślenia książka Anny Rozenberg. Ponownie jestem pod wielkim wrażeniem stylu pisarskiego i talentu autorki. To dopiero druga książka Rozenberg, dopiero druga, albo aż druga świetna. Oby tak dalej. Jestem przekonana, iż Anna Rozenberg jeszcze nie raz nas zaskoczy.
 


 

sobota, 20 listopada 2021

Sapiens. Filary cywilizacji

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Kolejny, bardzo ciekawy i niezwykle udany tom megabestsellera - Sapiens. Od zwierząt do bogów. Tom o tyle interesujący, iż w formie graficznej. Coś zupełnie innego. Jestem przekonana, iż tak podana spora porcja bardzo ciekawej, traktującej o początkach ludzkości wiedzy, zainteresuje każdego.
Mnie początki ludzkości ciekawią od dawna. Interesuje mnie skąd się wzięli ludzie, jak życie ewoluowało, co i jak robiono, gdzie mieszkano, co jedzono etc.
Publikacha Yuvala Noaha Harariego opatrzona wspaniałymi rysunkami Davida Vandermeulena i Daniela Casanavego przybliża nam tę tematykę.
Jest to uczynione w sposób naukowy, ale bardzo ciekawie, bez nadęcia, co się wielu pozycjom zdarza, za to z ogromną porcją cudownego humoru.
Z tego tomu dowiadujemy się przede wszystkim, jak żyli pierwsi ludzie, jak powstawały i egzystowały kolejne plemiona, jak zdobywano pożywienie, z czego robiono ubrania, narzędzia etc. Sporo informacji mamy także o tym, jak ewoluowały kolejne pokolenia, jak zmieniało się życie pierwszych ludzi wraz z upływem czasu.
Niezwykle ciekawa, świetnie zaserwowana, wiele wnosząca lekcja historii ludzkości. Książka odpowiednia dla dorosłych, ale także dla młodzieży interesującej się tym tematem.
Tak zaserwowana historia zdumiewa, zaskakuje, uczy, bawi i niewątpliwie rozbudza ciekawość na więcej.
2. jak i wcześniejszy 1. tom są doskonale dla tych osób, którzy dobrze znają wcześniejsze książki Harariego, i tych, dla których to będzie pierwsze spotkanie z izraelskim naukowcem i jego dziełami.
To książki dla wszystkich, którzy cenią wiedze, dowcip i inteligentną rozrywkę ubarwiona niezwykłymi rysunkami. Polecam.



piątek, 19 listopada 2021

Kochany Święty Mikołaju - Debbie Macomber


Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 4/6
Po lekkie, obyczajowe książki sięgam rzadko. Jednak dla tych z motywem Bożego Narodzenia co roku robię wyjątek. Te pozycje, lepsze lub gorsze pod względem literackim, mają niesamowity klimat. Lubię się w nim zatapiać, chłonąc go z każdej kolejnej strony.
Kochany Święty Mikołaju to ujmująca i bardzo ciepła opowieść o Lindy kobiecie, którą los bardzo mocno doświadczył, a wszystkie dotychczasowe plany runęły. Przyjazd na Święta do rodzinnego domu ma być lekarstwem na trudy i troski.
Cała opowieść to historia przyjazdu Lindy, poznawania jej rodziny, znajomych, historii związanych z miasteczkiem oraz ujmujących, czarujących i niezwykle klimatycznych przygotowań do Świąt. Czyta się doskonale i na jeden raz. Ta książka to taki balsam, plasterek na skołataną dniem codziennym duszę. Opowieść ma ciepły, świąteczny i taki (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) małomiasteczkowy klimat. Idealna lektura na długi jesienny, zimowy wieczór.
Co prawda część wątków trąci trochę schematem, a sama historia Lindy w wielu momentach aż ocieka cukierkowatością. Dodatkowo bohaterowie są schematycznie odmalowani, sztampowi i pisarka za bardzo nas nie wprowadza ani w ich poglądy, ani charaktery. Przez to praktycznie ich nie znamy. A raczej znamy, ale bardzo pobieżnie. Jednak opowieści z Bożym Narodzeniem w tle, do tego ciekawie napisanej, ciepłej, zabawnej można to wybaczyć.
W cieple domowego ogniska, w zapachu świeżo upieczonej szarlotki z chęcią zanurzy się większość czytelników. Oczywiście historie przedstawione przez pisarkę dobrze się zakończą. Muszą mieć happy end. W tego typu książkach jest to wręcz obowiązkowe.
List napisany do Świętego Mikołaja może przynieść nadzieję, miłość i niespodziewane zmiany w życiu. Bez względu na to, ile masz lat i czy wierzysz w magię świąt! Jeżeli dodatkowo masz wysoką tolerancję na odrobinę schematu, banału i lukru, ta powieść będzie dobra lekturą na kilkanaście dni przed Bożym Narodzeniem...o ile nie szukasz czegoś bardzo ambitnego.

czwartek, 18 listopada 2021

Pod dalekim niebem - Sarah Lark

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 3-/6
To kolejna przeczytana przeze mnie książka Sarah Lark. Niemiecka pisarka jako miejsce akcji wybiera moja wymarzoną Nową Zelandię. Poza tym świetnie pisze, a w zasadzie pisała. Z żalem bowiem muszę zauważyć, iż najnowszej książce Pod dalekim niebem daleko do wcześniej publikowanych pozycji.
Z wcześniejszymi, doskonale napisanymi książkami tej autorki łączy ja tylko miejsce akcji, ponownie Nowa Zelandia. Poza tym większość rzeczy jest na "nie".
Wplecenie w treść plemion Maorysów, historii i tajemnicy sprzed lat, dziejów Nowej Zelandii, osadnictwa to wszystko typowe dla Lark. Zdawać by się mogło, że to taki samograj. Wykorzystywane wiele razy we wcześniejszych książkach, siłą rzeczy te elementy powinny same zrobić dobra książkę Jednak tym razem coś nie zagrało. A w zasadzie nic nie zagrało.
Nie to tempo akcji, nie tacy bohaterowie, nie taka fabuła. Książka jest za bardzo przegadana. Gdyby wyciąć mniej więcej 1/3 treści byłoby o dużo lepiej.
Bardzo ważną role odgrywa pamiętnik kobiety z lokalnego plemienia Maorysów. Bardzo ciekawy motyw, ale tak topornie, wręcz cudacznie napisany, stylem który trudno czytać. Nie wiem, czy takie było zamierzenie autorki, czy może to wina tłumaczenia. Efekt jest taki, że czyta się fatalnie.
Motyw hipnozy. Bardzo ciekawy i mógłby wiele dać fabule gdyby był porządnie potraktowany, ciekawie poprowadzony, z sensem. Mam jednak wrażenie jakby autorka umieściła go w treści z braku innego pomysłu. Został wciśnięty w fabułę, nie przemyślany, zrobiony, jak to się mówi...na odczep.
Jest jeszcze kilka innych drobnych, bardzo kiepskich elementów i całkiem sporo absurdów. Jest ich zbyt dużo, jak na tak dobrą, doświadczoną autorkę.
Jednym zdaniem, Pod dalekim niebem czyta się ze zgrzytaniem zębami i z prawdziwym bólem serca czytelnika bardzo ceniącego prozę Sarah Lark. Wielka szkoda, że tak wyszło, a w zasadzie nie wyszło.
Pomysł na fabułę był bardzo dobry. Jednak z wielkim żalem muszę napisać, iż wykonanie nie wyszło. W trakcie lektury miałam wrażenie, jakby autorka pisała bez zastanowienia, na akord, byle opublikować kolejną książkę. I to się zemściło. Umiejscowienie akcji w bardzo ciekawej i egzotycznej Nowej Zelandii to zdecydowanie za mało.
Nie polecam. Zachęcam za to do lektury innych, wcześniejszych, świetnie napisanych książek Sarah Lark. 

Recenzje innych książek Sarah Lark:

Czas ognistych kwiatów (klik) 

Dżwięk rogu w kształcie muszli (klik) 

Legenda ognistej góry (klik) 

wtorek, 16 listopada 2021

Sprawa prezydenta - Marc Elsberg

 

Wydawnictwo WAB, Moja ocena 5,5/6
Elsberg nadal pisze doskonale. Po słynnym i świetnie napisanym Blackoucie (oby nie proroczym), równie doskonałej Helisie i kilku innych pozycjach, nadal wciąga, zachwyca i sprawia, że ciarki przechodzą czytelnikowi po plecach.
Sprawa prezydenta to kawał porządnej, bardzo zręcznie i realnie nakreślonej, mocnej powieści sensacyjnej.
Doskonale oddane realia na równi amerykańskie, jak i greckie oraz w dużej mierze ogólnoświatowe. Kwestia prezydenta USA, który w czasie wizyty w Atenach zostaje aresztowany przez grecką policję działającą na zlecenie Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze zadziwia, ale i intryguje. I owo zainteresowanie oraz zadziwienie i zachłanność czytelnika pozostały ze mną do końca lektury.
O treści nadmienię tylko tyle, iż rozpoczyna się bezpardonowa walka pomiędzy Białym Domem, a UE. Biały Dom formułuje coraz ostrzejsze groźby pod adresem Międzynarodowego Trybunału Karnego i wszystkich państw Unii Europejskiej. Co z tego wyniknie? Jak potoczy się sprawa, która, coby nie uważać, zadecyduje o losach świata? Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni.
A zakończenie...wisienka na torcie. Nic więcej nie zdradzę. Gorąco was tylko zachęcam do lektury. Naprawdę warto jeżeli lubicie doskonale napisane, trzymające w napięciu i zaskakujące thrillery.
Mimo, iż jest to kolejna książka w dorobku Marca Elsberga, autor nie spoczął na laurach. Nadal świetnie pisze, potrafi dozować napięcie i dodawać co i rusz kolejne tropy, wątki, elementy zaskoczenia, które diametralnie w mgnieniu oka zmieniają i bieg akcji i nasze sądy o całej sprawie.
Całość zmusza do myślenia. W trakcie lektury towarzyszyły mi pytania o to co by było gdyby... I mimo, że książka jest fikcją literacką to jest tak realna, ze strach się bać. :) Polecam. Porządna, dopracowana, realna pozycja dla fanów thrillerów i książek akcji.

sobota, 13 listopada 2021

Niewybaczalne - Izabela Janiszewska

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Kolejna zachwycająca, przykuwająca i szokująco realna książka autorstwa Izabeli Janiszewskiej. Od pierwszego tomu słynnej, debiutanckiej trylogii (Wrzask, Histeria, Amok) jestem wierną fanką twórczości Janiszewskiej. Niewybaczalne tylko potwierdza wielki talent pisarki.
Akcja rozpoczyna się w latach 90. XX wieku gdy ginie mały, 3-letni chłopiec. Trwają ogromne, jak na owe czasy poszukiwania. Zakończone niestety tragicznym finałem. Jaki będzie to miało związek z wydarzeniami z 2015 roku? Jak się okaże bardzo duży. Nawet nie spróbuję choćby w zarysie opisać akcji, nakreślić fabuły. Nie da się. Poza tym nie miałoby to najmniejszego sensu i odebrałoby wam sporą część wielkiej przyjemności wynikającej z lektury książki.
Niewybaczalne to kolejna książka, w której Janiszewska po prostu przeczołguje emocjonalnie czytelnika, gra na jego uczuciach niczym najlepszy wirtuoz. Po lekturze będziecie się czuć jak po jakimś niesamowicie traumatycznym doświadczeniu. Przynajmniej ja się tak czułam.
Jednak muszę przyznać, iż tego właśnie od autorki oczekiwałam. Genialnie skonstruowana intryga, świetnie prowadzona akcja, która pisarka podkręca w najmniej oczekiwanych momentach, wielopłaszczyznowa fabuła i naprawdę świetni bohaterowie.
Dwa główne trzony, które są tematami, sprawami wiodącymi i kilka pobocznych. Co istotne, wszystkie się ze sobą łączą w naprawdę logiczną całość. Autorce nic nie umyka, nic się nie gubi, wszystko ma swój koniec, jest sensownie prowadzone. Dodatkowo książka zmusza do poważnych refleksji na temat życia i nie tylko.
Polecam, naprawdę polecam. Zaginione dziecko, straszna zbrodnia sprzed lat, wielka tajemnica i jedno, jedyne kłamstwo, które za tym tkwi, które może zniszczyć wszystko. Janiszewska znowu porusza i zachwyca.




 

piątek, 12 listopada 2021

Królowa Śniegu nie żyje - Iwona Banach

 

Wydawnictwo Dragon, Moja ocena 5/6
Kolejna super, hiper rewelacyjna i mega relaksująca książka od Iwony Banach.
W skrócie, w pewnym ośrodku wczasowym, z miejscowości Zamorzyn, wśród szukających świątecznego, zimowego relaksu ginie człowiek. Jest to znana pisarka, która, chyba żeby zepsuć innym Święta, ginie w świąteczny dzień, a konkretnie w wigilijny wieczór :). Gorzej już być nie może...teoretycznie. Jak się jednak szybko okaże, może być gorzej. A wydarzenia tuż przed i po znalezieniu ciała to dopiero początek. Oj dzieje się, dzieje :)
Policja ma trudne zadanie tym bardziej, że część gości jest nietrzeżwa, a dodatkowo po ofierze nikt nie płacze, wręcz odwrotnie. To dopiero początek świetnej, relaksującej, przykuwającej uwagę i genialnie bawiącej lektury. To początek gagów, akcji, niesamowitych dialogów i wydarzeń, które zadziwiają, bawią i sprawiają, że w trakcie lektury szeroko otwierałam oczy ze zdumienia, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Iwona Banach potrafi pisać, i to jak. Wiele razy to udowodniła choćby serią z Pindą w roli głównej.
Królowa śniegu nie żyje tylko potwierdza kunszt pisarki.
Bohaterowie mistrzowsko, ostrym piórem nakreśleni. Pełne życia, energiczne babcie i ich starszawy towarzysz podbijają serca. Trudno ich nie lubić.
W trakcie lektury nie będziecie się nudzi. Za to będziecie się zaśmiewać do łez i niecierpliwie odwracać kolejne kartki książki. Detox od codziennych problemów i świetne spędzenia kilku godzin gwarantowane.
Gorąco zachęcam do lektury osoby lubiące komedie kryminalne i nie traktujące życia zbyt poważnie. Doskonała lektura i genialny relaks gwarantowane.

czwartek, 11 listopada 2021

Dług honorowy - Wojciech Chmielarz

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Kolejne świetne spotkanie z anonimowym bohaterem. W Prostej sprawie, 1. tomie serii, Chmielarzowi udało się wprowadzić coś nowego, innego, postać anonimową będąca pełnokrwistym, ba wiodącym bohaterem książki.
Inna sprawa, czy tę postać polubimy. Jest specyficzny, niczym maszyna bez uczuć. Wzbudza najrozmaitsze uczucia w czytelniku. Jeżeli autorowi o to chodziło, żeby poruszyć, zaintrygować, zaciekawić, może w kilku momentach zadziałać na nie, to mu się to udało. Anonimowy nikogo nie pozostawi obojętnym. Byłam ciekawa, jaki będzie 2.tom jego przygód.
Trudno jednoznacznie napisać o czym jest Dług honorowy. Bez wątpienia o milczeniu, tym szeroko rozumianym i tym, co, jakie konsekwencje ze sobą niesie na różnych płaszczyznach. Może trochę zawiłe, ale taka jest ta książka. Nie zawiła tylko nie jednoznaczna.
Jestem przekonana, iż każdy kolejny czytelnik inaczej ją odbierze. Nie jest to akcja zabili go i uciekł, chociaż akcja jest i to bardzo szybka i sprawnie prowadzona. Nie jest to oczywisty podział na dobro, zło..chociaż, jak tak się zastanowić. Z pewnością treść, postępowanie bohaterów, różne poruszane kwestie są niejednoznaczne i pozostawiają czytelnika z wieloma kłębiącymi się pytaniami.
Tak, jak napisałam, akcja jest. Jest też doskonale prowadzona, do końca manipulująca czytelnikiem intryga. Widać, iż Wojciech Chmielarz z każdą kolejną książką pisze lepiej, sprawniej manipuluje czytelnikiem, gra na jego ciekawości i aż do końca nie odsłania kto, jak, dlaczego i jakim cudem..chociaż w drugiej części sporo autor odsłania, ale prawie niczego nie wyjaśnia.
Jest też zbrodnia, mocna, okrutna, ostra, w sumie trudna do wyobrażenia. Jest przemoc, mocna i na różnych płaszczyznach. Jest mala, zagubiona osada z klaustrofobiczną, tajemniczą atmosferą. Jest bardzo wiele i do tego wymieszane w genialny sposób w świetnych proporcjach. A wszystko to dzieje się w Wilkach, niewielkiej wsi zagubionej gdzieś nad jeziorem w województwie lubuskim.
Bardzo ciekawy jest też przekrój bohaterów i ukazana ich analiza, pokazane wnętrze. Pełen przekrój klasycznego, polskiego społeczeństwa. Część osób, spora część, przejrzy się w Długu honorowym niczym w lustrze, niestety... Polecam. Kolejny doskonały "chmielarz".

Recenzje innych książek Chmielarza:
Rana (klik)
Cienie
Wampir
Przejęcie(klik)
Farma lalek(klik)
Podpalacz(klik)
Żmijowisko (klik)

 

wtorek, 9 listopada 2021

Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony

 

Wydawnictwo Uroboros, Moja ocena 4,5/6
Nawia to zbiór opowiadań fantasy o tematyce słowiańskiej. Silne bohaterki kobiece w różnorodnych, często zaskakujących odsłonach słowiańszczyzny.
Opowiadania są umiarkowanie lubianą formą literacką. Niektórzy zarzucają im, że są za krótkie. Ja opowiadania lubię, o ile są dobrze napisane. Co prawda umiarkowanie gustuję w fantasy, ale postanowiłam sprawdzić, jak odbiorę zbiór Nawia.
Opowiadania wciągają w świat słowiańszczyzny i bardzo mocno ją przybliżają. Świat wierzeń naszych pra pra pra przodków dzięki tej lekturze staje nam się tak bliski, jak nigdy dotąd. Bogowie, bożkowie, rusałki, demony, szeptuchy dzięki tej książce staną nam się niesłychanie bliscy. Co prawda nie zaprzyjażnimy się z nimi. Nie poczujemy zbytniej więzi. Krótka, kilkunastostronicowa długość każdego opowiadania na to nie pozwoli. Jednak z ciekawością poznamy ich losy, genezę i wszystko co z tymi istotami związane.
8 opowiadań, które składają się na ten zbiór są pełne słowiańskiej mitologii, dawnych bogów i bożków, ale także postaci z wierzeń ludowych, opowiadań, mitów. Bardzo ciekawy zbiór, ciekawy miks i udana forma literacka. Muszę przyznać, iż mimo tego, że nie jestem wielką fanka fantasy to zbiór Nawia czytało mi się całkiem dobrze. Owszem, nie wpadłam w czytelniczą ekstazę, ale też nie zgrzytałam zębami ze złości i nie żałuje czasu spędzonego na lekturze. Dobre, ciekawie potraktowane opowiadania. Warto po nie sięgnąć.
Grupa polskich autorów Katarzyna Berenika Miszczuk, Marta Krajewska, Jagna Rolska, Rafał Dębski, Anna Szumacher, Martyna Raduchowska, Marcin Podlewski i Marcin Mortka stanęła na wysokości zadania. Jeżeli lubicie słowiańszczynę, magię, fantasy zachęcam do lektury. Tym bardziej jest to ciekawe, iż każdy z autorów zupełnie inaczej podszedł do tematu, inaczej pisze, inaczej postrzega pewne sprawy. Zachęcam do lektury.

poniedziałek, 8 listopada 2021

Krwawe łzy - Wojciech Wójcik

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6
Wojciech Wójcik powrócił z kolejnym mrocznym, zagadkowym kryminałem. I wierzcie mi, jest to bardzo udany powrót.
Wszystko rozpoczyna się wielkim bum w momencie gdy mieszkańcy przygranicznych Długosielc w zrujnowanej stodole znajdują ciało mężczyzny z poderżniętym gardłem. Niewielka osada, niewielka grupa znających się od dawna ludzi. Szok, przerażenie, zdziwienie i zaniepokojenie. To wzbudza taka okrutna zbrodnia. Ale w zanadrzu drzemie coś jeszcze...
Policja od razu rozpoczyna zakrojone na dosyć dużą, jak na taką osadę, skalę śledztwo. To bardzo dużą sprawa, jak na taki prowincjonalny posterunek, który dotąd nie zetknął się z taką zbrodnią? Czy miejscowi funkcjonariusze sobie z nią poradzą?
Do akcji wkracza także Agnieszka Jamróz, bardzo ciekawa i wyrazista bohaterka, która po ukończeniu kursu podstawowego w Akademii Szkolenia Policji otrzymuje swoje pierwsze zadanie. Ma sprowadzić do Polski ciało komendanta placówki straży granicznej, zamordowanego w najdzikszym zakątku Bieszczadów na Ukrainie. Na jaw bardzo szybko wychodzą niezbyt oczywiste okoliczności śmierci pogranicznika. Czy ta śmierć ma związek z pracą na granicy?
Zdawałoby się, że te dwie sprawy nic ze sobą nie łączy. Ale czy na pewno?
Książka, choć nie obiecywałam sobie po niej zbyt wiele, niebywale mnie wciągnęła. Kawal porządnej, dopracowanej, logicznej powieści społeczno-obyczajowo-kryminalnej.
Autor rzetelnie podszedł do swojej pracy, Intrygi są ciekawe, niebanalne. Z każdym kolejnym rozdziałem ujawniane są kolejne elementy układanki, które z pozoru wydają się bezsensowne, nie mające jedne z drugimi nic wspólnego.
Mimo sporej ilości wątków, licznych tropów autorowi nic nie umyka, nic się nie gubi, nic nie zostaje zawieszone w powietrzu. Powiem lepiej, wszystko zostaje logicznie, bez obrażania inteligencji czytelnika doprowadzone do końca. Sami przyznacie, u wielu pisarzy nie jest to zbyt oczywiste.
Do tego bardzo ciekawe umiejscowienie akcji i nieżle nakreśleni bohaterowie, mocni, wyraziści, z charakterem. Krwawe łzy czyta się szybko, ze sporą przyjemnością i niemałym zaciekawienie. Szczerze polecam tę pozycję, jako lekturę na jesień i nadchodząca zimę. To książka, która was wciągnie i zapewni kilka bardzo ciekawie spędzonych godzin.



sobota, 6 listopada 2021

W cieniu twierdzy - Kamila Cudnik

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kamili Cudnik, ale z pewnością nie ostatnie. W cieniu twierdzy to bardzo zgrabnie napisana, zręcznie poprowadzona historia. Jest to w przeważającej części powieść historyczno-współczesna, ponadczasowa mimo, iż akcja rozgrywa się w 1904 roku.
Bohaterem jest pruski oficer Walter Offenberg, który z powodu skandalu związanego ze śmiercią żony zostaje odesłany z Berlina do nadgranicznej Twierdzy Toruń. Umiejscowienie akcji książki w Toruniu sprzed 117 lat jest bardzo ciekawym i zręcznym zabiegiem. Doskonałe, poparte (co rzuca się od razu w oczy) szczegółowym reserchem opisy ówczesnego grodu Kopernika i okolic zdecydowanie ubarwiają i tak ciekawą opowieść. Autorka zabiera nas w niezwykłą, pełną tajemnic i magii podróż.
Oczywiście oficer poznaje piękną Polkę i zaczyna między nimi ostro iskrzyć. Wydawałoby się, że to sztampowy wątek, który musi być mocno przesłodzony. Owszem, motyw stary, jak literatura. Jednak wszystko zależy od tego, jak pisarz go poprowadzi. Cudnik udało się to zrobić delikatnie, umiejętnie, w mocno wyważony sposób. Uniknęła cukierkowatości i infantylizmy, którego, rozpoczynając lekturę, mocno się obawiałam. Co ciekawe wątek ten jest inny, nieoczywisty, trudny i wzbudza w czytelniku spora ciekawość, co będzie dalej.
Cała powieść jest przede wszystkim książką historyczno-obyczajową, ale nie tylko. Dołożony jest do tego motyw zabójstwa, które ma miejsce podczas nocy świętojańskiej. Wtedy w miejscowej wsi dochodzi do bardzo brutalnej zbrodni, która siłą rzeczy będzie musiała być wyjaśniona. Zostaje wszczęte śledztwo, które mogłoby być trochę lepiej prowadzone, ale takie czasy.
W cieniu twierdzy czyta się ze sporą przyjemnością, bez zagryzania zębów, bez irytacji, że autorowi coś nie wyszło, że szkoda czasu. Wręcz przeciwnie, nie szkoda czasu i autorce wszystko wyszło. Dobra, warta lektury, ciekawie umiejscowiona powieść. Kamila Cudnik ciekawie miesza polskie ziemiaństwo, pruskich urzędników, konspiracyjne kręgi. Do tego dodaje sporą garść rodzinnych sekretów i szczyptę zakazanego uczucia. Polecam.

czwartek, 4 listopada 2021

Wiemy, że pamiętasz - Tove Alsterdal

 

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Kawał porządnej, skandynawskiej literatury. A ja skandynawską literaturę lubię, cenię nade wszystko. W związku z tym lektura Wiemy, że pamiętasz była prawdziwą przyjemnością.
Olof Hagström po ponad dwudziestu latach odwiedza rodzinne strony. Pragnie spotkać się z dawno niewidzianym ojcem.
Niestety, ale do spotkania nie dochodzi. Olof zamiast rozmowy z ojcem, pojednania otrzymuje makabryczną śmierć rodzica. Ojciec został brutalnie zamordowany, a pierwszym i długo jedynym podejrzanym o dokonanie tej okrutnej zbrodni jest właśnie Olof.
Dlaczego? Jak to wszystko się potoczy? Tego wam nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury tej doskonale napisane książki.
Alsterdal napisała bardzo dobrą, mocną, klimatyczną i ciekawą książkę. Jak to bywa w skandynawskiej literaturze sporo tu zagłębiania się w ludzką psychikę, badanie zarówno relacji międzyludzkich, jak i zachowań okolicznych mieszkańców oraz odkrywania tajemnic sprzed lat. Trzeba przyznać, iż przeszłość autorka doskonale wymieszała z terażniejszością.To jej znak rozpoznawczy. Podróż w czasie, retrospekcje, krok po kroku odkrywanie mrocznych, głęboko skrywanych sekretów.
Dodatkowo sporo tu elementów zaskoczenia, nagłych zwrotów akcji.
Wielkim atutem tej oraz innych książek Tove Alsterdal są bohaterowie. Świetnie nakreślona sylwetka i charakter Olofa. Jego relacje z ojcem oraz otoczeniem. Wzajemne interakcje. Skrywane głęboko demony.
Każdy z bohaterów, nawet ten drugoplanowy, pojawiający się w historii na moment, jest wyrazisty, pełnokrwisty, na długo zapadający w pamięć.
Do tego doskonale prowadzone dochodzenie, którym kieruje bardzo dobra policjantka Eira Sjödin. Ona także ma głęboko skrywane problemy i demony, które wzajemnie się przenikają i które poznajemy. Razem ze śledczą próbujemy sobie z nimi poradzić.
Całość bardzo dobra, ciekawa, mocna. Czyta się świetnie choć nie ukrywam początek jest trudny. Trzeba autorce dać chwilę, wczytać się w jej styl, polubić go. Póżniej lektura będzie przyjemnością. Polecam. Bardzo dobra książka. 

Recenzja innej książki Tove Alsterdal:

Ślepy tunel (klik)

 

środa, 3 listopada 2021

Samosiejki - Dominika Słowik

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Laureatka Paszportu Polityki, Dominika Słowik napisała świetnie skonstruowany, głęboko przemyślany zbiór opowiadań. Ponownie autorka mistrzowsko pisze, intryguje, wodzi za nos i sprawia, że czytelnik chce więcej i więcej.
Trudno powiedzieć o czym są te opowiadania. Z pewnością o jakże aktualnym kryzysie klimatycznym, naturze, jej sile przetrwania, panoszeniu się w koło niczym tytułowe samosiejki...stop, czy to na 100% natura się panoszy, czy może my, ludzie...
Tego dowiecie się z lektury tych wyjątkowych i całkowicie zaskakujących opowiadań.
Opowiadania są umiarkowanie popularną formą literacką. Niektórzy zarzucają im, że są za krótkie. Jednak Samosiejki pokazują, iż prawdą jest stwierdzenie, że nie rozmiar ma znaczenie. W tak niewielkiej, maksymalnie kilkunastostronicowej formie, jaką jest opowiadanie, każde słowo, każdy przecinek są ważne. I Słowik to doskonale wie.
Pisarka bawi się słowem, językiem, ale jednocześnie dba o poprawność wypowiedzi, o sens, znaczenie, o zmuszanie czytelnika do myślenia, a nie tylko bezrefleksyjne pochłanianie.
Obnażone, zaprezentowane wprost ludzkie lęki, obawy, strachy, ułudy. To wszystko sprawia, iż wielu czytelników w Samosiejkach znajdzie większy lub mniejszy fragment siebie.
To dobrze, czy żle?! To zależy. Dobrze, jeżeli treść opowiadań coś w nas pozostawi, zmusi do przemyślenia kilku spraw, a nawet do zmiany postępowania, innego życia. Liczę, że tak będzie z większością czytelników. Pewne jest, iż ten niewielki zbiór nikogo nie pozostawi obojętnym.
To doskonała, dopracowana, wysublimowana i jakże wrażliwa proza.
Dominika Słowik po raz kolejny udowodniła, iż świetnie pisze. Oby pisała, jak najwięcej. Polecam.


wtorek, 2 listopada 2021

Idziesz do więzienia i Kobiety bez litości - Camilla Läckberg

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 1/6
Lubiłam, nadal lubię serię kryminalną z Fjällbacki.
Sięgając po Idziesz do więzienia liczyłam na podobną lekturę. Niestety, ale się zawiodłam i to bardzo.
Niby miała to być kwintesencja kryminalnych opowiadań, w których sekrety i zdrada prowadzą do makabrycznej zemsty, jednak wierzcie mi, wiele można o tych opowiadaniach powiedzieć, ale nie to, że są kwintesencją kryminałów.
Nie wiem, co się z autorką stało. Niezły warsztat, dobrze prowadzona intryga, dobre logiczne śledztwo w serii i Fjallbece, którą czytało się z prawdziwą przyjemnością, zamieniła na takie coś. Te opowiadania to niewypał, który stworzyła osoba z pewnością nie o porze Läckberg. Naprawdę mam nieodparte wrażenie, że albo te opowiadania albo serię kryminałów pisał ktoś inny. Jedno nijak się ma do drugiego.
Jedyne czym są przepełnione te opowiadania to durna, niczym nieuzasadniona przemoc i sceny seksu rodem z tandetnych filmów pornograficznych. Czytać się tego nie da.
Płascy bohaterowie, brak sensownej intrygi kryminalnej, akcja nie trzymająca się żadnego sensownego założenia, urywanie wątków i ten wszechobecny seks i model akcji, w którym kobiety są notorycznie bite, molestowane i upokarzane. Dzieje się tak dosłownie na każdym kroku. Miałam wrażenie, iż autorce sprawia to jakąś chorą przyjemność.
Rozumiem, gusta są różne, ale przeglądałam oceny w sieci i ze zdumieniem odkryłam 10/10. Dla mnie całkowity szok. Jak ktoś za sceny molestowania, gwałtów, bicia i do tego w grafomańskim wydaniu może dać najwyższą ocenę. Spore zdziwienie, że spod pióra niezłej dotąd pisarki mogło wyjść coś takiego.
Dramat i żal nad drzewami, które zostały ścięte żeby wydrukować tę książkę. Odradzam, zdecydowanie odradzam.

 
 

poniedziałek, 1 listopada 2021

Tancereczka - Joanna Parasiewicz

 


Wydawnictwo Szara Godzina, Moja ocena 5/6
Bardzo poruszająca, dobrze napisana i ciekawa opowieść.
Jest ona, młoda, piękna, tanecznie uzdolniona, żydowska dziewczyna, baletnica w berlińskiej szkole tańca. Jej życie po Kryształowej Nocy zmienia się w piekło. A ona chce tylko tańczyć...
Jest on, Frank Rauber, Niemiec, student Akademii Wojskowej, syn generała, członek SS.
Jest czas, okres, w którym toczy się akcja tej historii. To II wojna światowa i czas tuż przed jej wybuchem.
Tych dwoje ludzi wszystko dzieli. Za moment będą zaciekłymi wrogami.I nagle pojawia się ona, wielka, niewyobrażalnie ogromna miłość, która już na starcie skazana jest na niepowodzenie.
Wydaje się, że ten zarys fabuły jest sztampowy do bólu. Może i tak. Parasiewicz bazuje na zdartym szkielecie, szkicu z pozoru nudnym i infantylnym. Jednak liczy się, to co autorka z owym szkicem zrobiła, jak potraktowała fabułę.
Autorka nakreśliła wspaniałą, pełną emocji historię, która mogła zdarzyć się pod koniec lat 30. XX wieku w hitlerowskich Niemczech. Jest to historia o trójce ludzi, o ówczesnych Niemczech, o sytuacji w Europie, o tym co w danej sytuacji potrafią zrobić ludzie, jak się zachowują w ekstremalnych sytuacjach i co może z tego wyniknąć.
Świetnie napisana, bardzo pomysłowa fabuła. Ciekawe postaci i niespodziewane zwroty akcji. Rozpoczynając lekturę byłam pewna, iż ta książka mnie nie zaskoczy i będę się nudzić w trakcie jej lektury. Nic bardziej mylnego. Autorka zabiera nas w daleką podróż, prezentuje historię, która niestety może zdarzyć się także w naszych czasach. Jak my byśmy się zachowali będąc na miejscu któregoś z bohaterów?
Tancereczka to bardzo dobrze napisana, porywająca i zmuszająca do przemyślenia kilku spraw opowieść. Wisienką na torcie jest zakończenie. Trochę się go bałam. Ale autorka stanęła na wysokości zadania. Zachęcam do sięgnięcia po tę niepozorną książkę. Gwarantowane kilka bardzo ciekawie spędzonych godzin i niezła jazda emocjonalna. Książka mocno gra na emocjach czytelnika. Polecam.