niedziela, 31 stycznia 2021

W komnatach Wolf Hall - Hilary Mantel

 

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
W komnatach Wolf Hall to kolejna rewelacyjna, wręcz porywająca lektura autorstwa Hillary Mantel.
Autorka w wyjątkowy sposób prezentuje chyba najbardziej znany okres z historii Anglii, czas panowania króla Henryka VIII. Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy władca pragnie unieważnienia dwudziestoletniego małżeństwa i Anny Boleyn. Zarówno papież, jak i cała katolicka Europa sprzeciwiają się jego pragnieniom.
Jednak dążenie monarchy do wolności, do kolejnego związku, do posiadania męskiego potomka jest silniejsze niż sprzeciwy najważniejszych nawet osób w ówczesnym świecie. Dosłownie i w przenośni trup się ściele, kolejne ofiary tracą głowę, urząd, wolność. Jedną z pierwszych i najsłynniejszych ofiar jest dotychczasowy najbliższy doradca króla, kardynał Wolsey. A to dopiero początek. Rozpoczyna się wojna i walka, w której liczą się tylko pragnienia i ego Henryka VIII.
W pewnym momencie na scenie pojawia się Tomasz Cromwell, postać ze wszech miar wybitna. I wtedy się zaczyna....
Historia choć znana większości osób, czy to z filmów, czy z innych książek, nadal przykuwa. Mnie wręcz porwała. Duża w tym zasługa Mantel, która pisze w wyjątkowy sposób. Czytelnik ma wrażenie przenoszenia się do innego miejsca, czasu, wręcz uczestniczenia w toczących się intrygach, uwięzieniach, bycia tuż obok Henryka VIII.
Co cenne bohaterem jest nie tylko sam Henryk VIII, ale także Cromwell. Pisarka w wyjątkowo ciekawy sposób ukazała życie codzienne, marzenia, dążenia, intrygi, rodzinę człowieka, który bardzo szybko zaczął bez mała kierować Anglią, stał się prawą ręką króla.
Mantel wspaniale ukazuje swoich bohaterów.
W komnatach...., to niezwykła, pasjonująca opowieść o najbardziej znanym okresie historii Anglii, o czasach Tudorów. Dzięki niezwykłemu stylowi pisarskiemu, w trakcie lektury czujemy się, jakbyśmy znależli się w centrum akcji, a postaci, o których czytamy ożywają. Polecam.

środa, 27 stycznia 2021

Pani na Kopicach - Gabriela Anna Kańtor

Wydawnictwo MG, Moja ocena 5,5/6
Pani na Kopicach to 2.tom wspaniałej opowieści o Joannie Gryzik, śląskim Kopciuszku, półsierocie z kopalnianej nędzy, jej życiu, które przypomina bajkę i tym, co sprawiło, iż stała się kobietą wyjątkową, czołową buisnesswoman ówczesnej Europy.
Recenzja 1.tomu tutaj (klik)
Trudno napisać recenzję kolejnego tomu serii bez spojlerowania. Nadmienię tylko, iż Pani na Kopicach to bezpośrednia kontynuacja części 1. Opowiada nie o małej Joasi, a o dorosłej Joannie, która idzie wyznaczoną jej przez los i opiekuna drogą i kontynuuje jego dzieło.
Kańtor wertując setki dokumentów, przedzierając się przez archiwa, czytając kolejne zapiski stworzyła bardzo ciekawą, wręcz niezwykłą opowieść o wyjątkowej kobiecie. Historia Joasi, Joanny i człowieka, którego spotkała na swojej drodze jest niczym wyjęta z bajek. Czy to bajka z dobrym zakończeniem? Sami się o tym przekonajcie.
Dodatkowym atutem jest mimochodem opowiedziana historia Śląska i wplecione w fabułę ciekawe fakty dot. żyjących w tym okresie, znanych osób. Wszystko to okraszone garścią faktów dot. ówczesnej Europy.
Cała książka jest bajkowa, uwodząca magią, sprawiająca, iż mimo nieszczęścia, jakie w dzieciństwie spotkało Joasię wiele czytelniczek będzie jej zazdrościć.
To oparta na faktach bajka, którą ma się ochotę czytać, czytać i czytać. Aż żal, gdy książki się kończą.
Oczywiście w tej beczce miodu i słodyczy, jaką jest opowieść o Joannie jest kilka łyżek dziegciu, ale przez to ta opowieść jest jeszcze bardziej rzeczywista, prawdziwa.
Oba tomy, Śląski Kopciuszek i Pani na Kopicach to bardzo ciekawa, doskonale napisana, wciągająca historia. Oparta na faktach, będąca w tym trudnym świecie, który nas otacza takim plasterkiem na duszę. Dodatkowo to po prostu dobra literatura faktu. Plusem jest też piękna okładka. Ale to standard w Wydawnictwie MG.Oba tomy gorąco polecam.

poniedziałek, 25 stycznia 2021

Zmierzch demokracji - Anne Applebaum

Wydawnictwo Agora, Moja ocena 6/6
Kolejna wybitna i wyjątkowa książka autorstwa Annne Applebaum.
Demokracja to wyjątkowe osiągnięcie ludzkości, wyjątkowa forma sprawowania władzy. Jednak należy pamiętać, iż nic nie jest nam dane na zawsze. Dotyczy to także demokracji. Tytułowy zmierzch demokracji jest, jak najbardziej możliwy i realny.
Anne Applebaum w swojej książce krok po kroku prezentuje w jaki sposób do tego dochodzimy. Bazuje na tym, co dzieje się tuż obok i trochę dalej, w naszym kraju, ale i u naszych sąsiadów w Europie i za oceanem.
Autorka sięga do dalekiej przeszłości. Bazuje bowiem na antycznych korzeniach, na tym co działo się kilka tysięcy lat temu, ale i kilka wieków temu, czy kilka miesięcy temu. Z pozoru wydaje się, iż wydarzenia z antyku nie maja nic wspólnego z tym, co dzieje się teraz tuż obok nas. To tylko pozory. Jedno jest powiązane z drugim.
Śledząc poczynania ludzkości, analizując je krok po kroku Applebaum prezentuje nam, jak odejście od dobrych założeń, idealistycznych teorii na rzecz ksenofobicznych działań i haseł może doprowadzić do najgorszego, właśnie do upadku demokracji.
Co ciekawe, budowa demokracji trwa, jest czasochłonna, pracochłonna. odchodzenie od zasad demokracji jest z kolei błyskawiczne. Zostało to w książce zaprezentowane na przykładzie Węgier Orbana, USA Trumpa i Polski za rządów PiS.
Autorka wyjaśnia jak się to stało i dlaczego elity w demokracjach zwróciły się w stronę nacjonalizmu i autorytaryzmu.
Nie ukrywam, liczyłam, iż Zmierzch demokracji doda mi otuchy, wleje we mnie nadzieję, pokaże, iż mimo negatywnych zmian zachodzących w naszym świecie, mamy szansę, że jest światełko w tunelu. Niestety, ale tak się nie stało. Książka jest do bólu prawdziwa, okrutna, pozbawia złudzeń. Co prawda Applebaum ukazuje światełko w tunelu, daje nadzieję, ale czy będziemy potrafili ją wykorzystać?!
Pozostaje nadzieja i świadomość, że my, ci którym zależy na demokracji, nie możemy pozostać bierni.
Doskonała, godna polecenia pozycja.

środa, 20 stycznia 2021

Szlak Kingi. Nigdy nie jest za późno, by zacząć od początku - Katarzyna Targosz

 

Wydawnictwo eSPe, Moja ocena 5,5/6
Szlak Kingi to kolejna książka z cyklu Sekrety wiary, którą miałam okazję przeczytać.
Przyznam się, iż sięgałam po nią z lekką obawą. Bałam się nadmiaru religii, nawiązań do wiary, może jakiś biblijnych cytatów. Nic z tych rzeczy. Tzn owszem, religia, wiara jest dosyć istotnym elementem opowieści, ale autorce udało się tak wszystko wypośrodkować, iż nawet osoby jak ja nie będące religijne przeczytają tę książkę z przyjemnością.
Szlak Kingi to wbrew oczekiwaniom wielu osób, nie jest nakierowaną na szukanie Boga i religii opowieścią, ani idąc w druga stronę - ckliwym romansidłem. Jest po prostu dobrze napisaną, życiową i mądra powieścią, po którą warto sięgnąć.
Jest to opowieść o życiu, o tym, co nas otacza, o tym, co wielu z nas się przydarza, chociaż zarzekamy się, że my to nigdy, ze wystarczy dobrze kierować swoim życiem, że po prostu....
Bez wątpienia Katarzynie Targosz udało się napisać dobrą, umiejętnie poprowadzoną, intrygująca i z niezwykle pozytywnym zakończeniem opowieść. To wielka sztuka. Dzisiaj napisać książkę może każdy. każdy może ją wydać. Wielu autorów nie powinno tego czynić. Katarzyna Targosz wręcz przeciwnie, powinna pisać i to jak najwięcej.
Główną bohaterką historii jest 35-letnia dziennikarka pisma kobiecego, tytułowa Kinga. I tu pierwszy plus dla autorki. Udało jej się stworzyć bardzo ciekawą, niejednoznaczną, wzbudzającą pełną paletę uczuć postać. Gdybym miała jedną cechą określić Kingę, a wierzcie mi, nie jest to łatwe, zdecydowałabym się na rozgoryczenie. Tak, kobieta jest pełna żalu, niechęci, smutku, goryczy. Coś pomiędzy wypaleniem zawodowym, życiowym, a wielką rozpacza połączoną z jeszcze większą, podświadomą nadzieją na zmianę.
Bardzo ciekawa postać, w której, jestem o tym przekonana, wiele czytelniczek odnajdzie fragment siebie.
Na skutek różnych zawirowań na drodze Kingi staje tarot, a chwilę póżniej zlecenie napisania ciekawe artykułu z wyjazdu do SPA. Co z tego wyniknie? Tego nie zdradzę. Napiszę tylko, ze będą to wydarzenia, które zmienia życie Kingi, jej nastawienie do niego, wszystko w jej otoczeniu odmienią. Czy na lepsze? Jak to się potoczy?
Cóż, tego musicie się dowiedzieć sami z lektury tej bardzo dobrze napisanej książki.
Szlak Kingi to świetna powieść, życiowa, mądra, bez cukierkowych wstawek, bez zadęcia, bez jakiś górnolotnych napuszonych haseł. Ot opowieść i bohaterka, w których wiele osób przejrzy się niczym w lustrze.
I chociaż lektura Szlaku Kingi wszystko nie zmieniła mojego podejścia do religii, zdecydowanie nie żałuję spędzonego na czytaniu czasu. Wręcz przeciwnie. Po odłożeniu książki na półkę czuję się zrelaksowana, zastanawiam się nad piękną historią, którą opowiedziała autorka, myślę nad pewnymi sprawami, także nad elementami mojego życia. To co zostało w książce opowiedziane to jedno. Istotne też jest, jak to zrobiono. Polecam.



niedziela, 17 stycznia 2021

Kobiety z obrazów - Małgorzata Czyńska


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5-/6
Ta książka to taki misz masz, choć kręci się wokół sztuki i tego, co z nią związane.
Tytułowe kobiety z obrazów to przede wszystkim muzy malujących artystów. Ale nie tylko. Są wśród nich także kobiety, które nie były natchnieniem malarzy, ale w taki czy inny sposób wywarły wpływ na ich twórczość, zaplątały się w ich życie. Najsłynniejsze z nich to Frida Khalo, Gala żona Salvadora Dali, Emilie Floge muza Gustava Klimta i Tamara Łempicka.
Książka aż się skrzy od burzliwych romansów, kłótni, śmiechu, radości, różnych interakcji ludzkich, zazdrości, awantur, nieszczęśliwych małżeństw, prawdziwych przyjażni, jeszcze prawdziwszych nienawiści i wielu innych zjawisk. W każde z nich wmieszana jest kobieta. Jest ona niejako sercem historii, wydarzeń.
Autorka ciekawie podeszła do obrazów. Z pewnością oglądając ten czy inny portret, obraz, zastanawiamy się, kim jest uwieczniona na nim kobieta, jakie miała życie, o czym myśli. Autorce książki udało się odpowiedzieć przynajmniej na część tych pytań.
Czyńska to doskonała dziennikarka i historyczka sztuki. Wie o czym pisze i robi to w bardzo ciekawy sposób. Jej opowieści są pełne życia, energii, uczuć, ludzi, podobnie, jak obrazy, które omawia.
Te eseje, bo tak te historie można określić, czyta się z wielką przyjemnością.
Książka nie jest obszerna. Ma niewielkie rozmiary. I to jest mój jedyny zarzut. Lepiej by było, gdyby autorka trochę dogłębniej potraktowała temat, więcej napisała, więcej opowiedziała. Ale i tak jest to dobra, ciekawa, warta lektury pozycja. Jestem pewna, że was zaciekawi i będzie przyczynkiem do zgłębiania tematyki, szukania dalszych informacji.

czwartek, 14 stycznia 2021

Cywilizacje - Laurent Binet


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 4-/6
Ta książka ma myśl przewodnią - co by było gdyby?
Podam przykład. Około 1000 roku córka Eryka Rudego, wraz z załogą, na pokładzie statku dociera do Ameryki Południowej. W 1492 roku z kolei Krzysztof Kolumb przybywa do Ameryki. Ale czy ją odkrywa, tak jak uczy nas tego historia? Otóż wg.autora Cywilizacji - nie. Dla odmiany Kolumb w Ameryce odkrywa niesamowicie rozwiniętą cywilizację, która stoi na o wiele wyższym poziomie niż ówczesna cywilizacja i kultura Europy. Co z tego wynika? Otóż w 1531 roku Inkowie wyruszają na podbój Europy. Tym razem, to nie Europa podbija świat. To stary kontynent staje się łupem, i to jakim.
Więcej szczegółów nie będę wam opowiadać. Dalszy ciąg to kolejne rozważania, co z tego mogło wyniknąć.
Cała książka ma taka konstrukcję. Binet bierze na przysłowiową tapetę najważniejsze, najbardziej znane historyczne wydarzenia, tworzy ich wersję alternatywną i rozważa, co by było gdyby...
Całość podzielona jest na cztery części. Przy czym każda z części ma inny charakter. Mamy np. do czynienia z nordycką sagą, są kroniki będące zbiorem wszystkiego, co możliwe - zapisków z dziennika, lużnych notatek, poezji, listów. Jest też kilka innych form.
Początek lektury książki przypadł mi do gustu. Bez euforii, ale było ok. Jednak im więcej czytałam, im dalej zagłębiałam się w treść, tym czułam większe znużenie. Miałam nieodparte uczucie, że autor wpakował do jednej, średnio grubej książki, wszystko, co mu przyszło do głowy.
Alternatywne teorie alternatywne wersje wydarzeń, historii są znane od jakiegoś czasu. Nie są też niczym złym. Jednak jak dla mnie było tego za dużo. Miałam nieodparte wrażenie przekombinowania. Przy tym Binet zbytnio moim zdaniem wdaje się w szczegóły. Np. alternatywna wersja dokonań Kolumba. Krok po kroku, mam wrażenie, iż godzina po godzinie, relacjonuje nam, z dbałością dosłownie o każdy szczegół, przybycie Kolumba, jego poczynania, zejście na ląd, zdziwienie i to co się dalej wydarzyło. Za dużo, za drobiazgowo.
Bardziej nadawałoby się to do lekkiego filmu np. z Rowanem Atkinsonem, czyli Jasiem Fasolą w roli głównej, niż do książki.
Za dużo, za bardzo udziwnione, za przekombinowane.Chociaż muszę przyznać, iż styl autora jest ciekawy, lekko się czyta. I z pewnością książka swoja formą znajdzie wielu zwolenników.
Ja spodziewałam się po tej książce więcej i trochę czegoś innego. Nie zachwyciła mnie, ale też nie sprawiła, iż żałuję czasu z nią spędzonego. Zupełnie tylko nie rozumiem zachwytów międzynarodowych krytyków. Książka jest wg. mnie po prostu przeciętna.

wtorek, 12 stycznia 2021

My przeciwko wam (Cykl: Miasto niedżwiedzia t. 2) - Fredrik Backman


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
My przeciwko wam to 2. tom świetnego cyklu Miasto niedżwiedzia.
Recenzja tomu 1 tutaj - klik.
Z kolejnymi tomami serii bywa różnie. Często 1. najbardziej nawet genialny tom, nie oznacza równie dobrej kontynuacji. Zrozumiałe więc, iż po My przeciwko wam sięgnęłam z pewną obawą.
Jednak szybko okazało się, że 2. tom jest równie dobry, jak jego poprzednik. To ponownie kawał porządnej, dobrze się czytającej książki.
Książka jest kontynuacją wydarzeń z tomu 1. Niby można czytać My przeciwko wam bez lektury wcześniejszego tomu. Autor wiele razy nawiązuje do wcześniejszych wydarzeń. Jednak wierzcie mi, nie ma to sensu. Warto dokładnie poznać bohaterów, miasteczko, sytuację, wydarzenia, które do wszystkiego doprowadziły.
Poza tym to po prostu bardzo dobra proza, genialne opisy niewielkiej osady, relacji międzyludzkich i szkoda by było nie przeczytać obu części.
Ponownie znajdujemy się w niewielki Björnstad. Powydarzeniach z 1. tomu atmosfera miasteczka jest tragiczna. Miasto upada, dosłownie i w przenośni. To, co dotychczas było dumą miasteczka, czyli hokej i lokalna drużyna, także upada. Co doprowadziło do takiego stanu rzeczy? Jakim cudem niewielkie, ale prężne, rozwijające się miasteczko może upaść?
My przeciwko wam przybliża historię kolejnych miesięcy w tym miasteczku, miesięcy które nastąpiły po strasznych wydarzeniach z Miasta niedżwiedzia.
Trudno jest pisać o kolejnym tomie serii nie spojlerując. Nadmienię więc tylko, że oba tomy to mistrzowsko oddana atmosfera niewielkiej, osnutej mrokiem, śniegiem osady, takiej wręcz klaustrofobicznej. To także, a może przede wszystkim genialnie namalowane, umiejętnie stopniowane relacje między ludzkie, emocje, które są ukryte, ale nagle wybuchają i to, jak bardzo potrafi zmienić się człowiek, jak wiele potrafi się z nim dziać w obliczu tragedii, traumy, niespodziewanych i niedających się zahamować wydarzeń. Ogrom poruszanych spraw, problemów, traumy wynikające z różnych wydarzeń, emocjonalne rozgrywki, dramaty, ale i promyki radości, to wszystko przeczołguje czytelnika i funduje niezłą jazdę emocjonalną.
Backamn ponownie genialnie nakreślił zarówno miasteczko, zamieszkujących w nim ludzi, jak i atmosferę po zdarzeniu. Doskonale odmalowane skupisko ludzi, mistrzowsko nakreśleni bohaterowie, pełnokrwiści, pełni różnorodnych odcieni, niejednoznaczni, nasyceni wadami i zaletami. Książka wciąga, zmusza do myślenia i przede wszystkim orze psychicznie, i to jak orze. Kilka uronionych łez gwarantowane.
Ważna, poruszająca, mądra i potrzebna książka, a w zasadzie obie.

sobota, 9 stycznia 2021

Imię róży - Umberto Eco

 

Wydawnictwo Noir sur blanc, Moja ocena 6/6
Siedzę i zastanawiam się, co można napisać o takiej książce, jak Imię róży. Książka w mniejszym lub większym stopniu znana chyba wszystkim, czy to jako dzieło literackie, czy jako genialna adaptacja z genialnymi rolami
Seana Connery i Christiana Slaytera. Bez wątpienia jest to jedna z najznakomitszych książek XX wieku, która w 2020 roku skończyła 40 lat.
Wróciłam do niej po blisko 20 latach i ponownie mnie oczarowała, wręcz pochłonęła, zawładnęła mną przy pomocy swojej magii.
Książka wybitna, jedyna w swoim rodzaju, wręcz magiczna, a co najważniejsze ponadczasowa. Historia rozpoczynająca się w XIV wieku w jednym z włoskich klasztorów chwyta za serce raz a porządnie. Do tego historia tajemniczej księgi, watek kryminalny - opat klasztoru prosi jednego z mnichów o rozwiązanie zagadki tajemniczego zgonu... Eco stworzył wyjątkową powieść  Imię róży to po prostu arcydzieło. Książka porusza wiele wątków, w przeciwieństwie do świetnej ekranizacji. Film bazuje na kwestiach kryminalnych i miłosnych, czyli sprawach w kinematografii najbardziej nośnych, medialnych. W książce mamy natomiast także sporo różnych rozważań, odrobinę teologicznych, duchowych, metafizycznych, dot. sensu życia i człowieczeństwa, religii, samego Boga. Długo by pisać. Dlatego nawet jeżeli widzieliście film, warto, ba trzeba przeczytać książkę. Zupełnie inne doznania. Jeżeli do tego dodamy ilustracje zrobione przez samego autora, to mamy podwójne arcydzieło.
Eco na wielu stronach kreśli szkice, rysunki, które są adekwatne do treści książki. Nie są to jakieś wybitne rysunki pod względem artystycznym. Ot szkice zamku, katedry, książki, postaci, ukazują nam życie w średniowieczu etc. Bardziej przypominają one coś, co wychodzi spod naszych palców np.w trakcie długiej rozmowy telefonicznej, czy chwili zamyślenia. Poczynione krótką, szybką i dowcipną kreską.
Świadczą one o głębokim namyśle, refleksjach, jakie towarzyszyły Eco w pracy nad książką, a i o chwilach radości, uśmiechu i podejmowaniu szybkich decyzji.
Są to rysunki ciekawe, cenne, bo będące dziełem nieżyjącego już autora.
Zdecydowanie są ozdobą książki.

Bardzo ciekawa jest także okładka tego wydania. Wydawnictwo Noir sur blanc poszło na całość i uraczyło nas podwójną okładką. Przypomina ona starą księgę, która została dotknięta przez palce umazane inkaustem. Taka okładka doskonale wpisuje się w fabułę książki. Wszak tok wydarzeń zawodzi nas do do klasztornej biblioteki, gdzie przechowywana jest tajemnicza księga.
Jubileuszowe wydanie Imienia róży jest wyjątkowe, wybitne i bez wątpienia warto je mieć, warto przeczytać, warto się dać uwieść tej wyjątkowej, magicznej historii. Warto także przeczytać dołączony do książki esej.
Polecam.

wtorek, 5 stycznia 2021

Mag - John Fowles



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 6/6
Rewelacyjna, wyjątkowa i magiczna książka. Powrót do niej po ok. 20 latach był wyjątkowym przeżyciem. Bardzo ucieszyło mnie jej nowe wydanie.
To magiczna wręcz powieść, w której przenikają się dwa światy, realny i magiczny, iluzoryczny. To także historia zapełniona wyjątkowymi postaciami, bohaterami, którzy na zawsze zostają w pamięci czytelnika i których mógł wykreować tylko Fowles.
To poruszająca historia angielskiego nauczyciela Nicholasa Urfe, który wprost z ponurego, deszczowego Londynu przyjeżdża na słoneczną grecką wyspę Phraxos. Zostaje nauczycielem w miejscowej szkole.
Jego otoczenie to tylko Grecy, którzy angielskiemu intelektualiście wydają się po prostu nudni. Nie stara się ich bliżej poznać, bo nic go do nich nie zachęca, a sam Nicholas jest snobistyczny, oceniający ludzi po pozorach, nie lubiący zwyczajnych osób. Za to zachwyca go miejscowa przyroda.
Przez zupełny przypadek poznaje niezwykłego starca Conchisa, milionera, który mieszka we wspaniałej willi i lubuje się mistycyzmie, szaradach, zagadkach, iluzorycznych przeżyciach. To za jego sprawą Nicholas wnika w nieznany mu dotąd świat, w który krok po kroku zapada się coraz głębiej.
Fowles bardzo szybko osią opowieści tworzy wizyty u milionera. Nicholas wręcz ich pożąda. Nie może się doczekać kolejnych spotkań z ciekawym, niezwykłym człowiekiem i pobytu w jego domu, który można określić tylko jednym słowem - tajemnica. Fabuła biegnie więc od jednej wizyty do drugiej. A my sami, czytelnicy, z każdą kolejną stroną jesteśmy zwodzeni, zwodzeni, zwodzeni...
Sam bohater wsiąka w historię i świat starca Conchisa. Co z tego wyniknie? Nie zdradzę tego. Za to gorąco zachęcam was do lektury tej wyjątkowej powieści. Jestem pewna, iż Fowles zachwyci was tak samo, jak mnie. Sama książka z pewnością pozostanie w waszej pamięci na długie lata.
Chociaż przyznam, nie jest to książka dla wszystkich. Większość czytelników zachwyci. Jednak znajdą się tacy, którzy jej nie zrozumieją, będzie dla nich nudna, nie pojmą jej wielowymiarowości. Określą Maga jako zalew nudnych słów.
Mag jest wieloznaczeniowy, wielowymiarowy. Jestem przekonana, iż każdy odkryje jego inną wymowę. Dla każdego metafory, tajemnice, magia Maga będzie znaczyć co innego.
Wieloznaczeniowa jest też postać Nicholasa, młodego, rozpuszczonego, snobistycznego Anglika. Fowles celowo takim uczynił swojego bohatera. Męźczyzna ten nie wzbudza sympatii. Wręcz przeciwnie. od pierwszej strony po prostu się go nie lubi. Dlaczego taka postać jest wiodącą w Magu? Czy jego zachowanie jest autentyczne? A może to maska, która coś skrywa?
O Magu można pisać długo. Można go analizować, rozkładać na czynniki pierwsze. Ja jednak wam pozostawię tę przyjemność. Nie chcę zbytnio analizować. nie chcę narzucać własnego zdania. Chcę żebyście zanurzyli się w tej historii i poznali ją sami, sami rozgryżli jej znaczenie, sami ją analizowali. Polecam.

 

piątek, 1 stycznia 2021

Królestwo kłamstw. Podróż w głąb świata cyberprzestępców - Kate Fazzini

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 4,5/6
Królestwo kłamstw to ciekawie napisany reportaż o tym, jak działają hakerzy, o tym, że są wszędzie, podobnie, jak internet i o tym, jak wielkim są zagrożeniem.
To także opowieść o internecie, który od blisko dwóch dekad jest wszędzie, jest wokół nas, obecnie, w 2020 roku nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Internet jest niezbędny, jest obecnie naturalną częścią naszego życia. I taką samą częścią są także hakerzy. Warto dowiedzieć się o nich trochę więcej.
Fazzini prezentuje nam sylwetki i działalność zarówno hakerów, jak i ludzi będących po drugiej stornie, czyli tych zajmujących się bezpieczeństwem klientów, instytucji, sieci np. w bankach, ale nie tylko.
Reportaż prezentuje nam różnorodność hakerów, ich sylwetki, wartości, jakie wyznają i to, czy są dobrzy czy źli, Tak, hakerzy są z reguły źli, stoją po mrocznej stronie. Jednak wśród nich są także tacy, którzy czynią dobro. Co skłania jednych do stanięcia po m rocznej stronie, a co drugich po stronie przeciwnej?
Społeczność hakerów jest różnorodna i reportaż Fazzini w pełni to ukazuje.
Cennym w tej książce jest fakt, iż autorka opowiada prawdziwe, z życia wzięte historie. Jej bohaterowie to postaci z krwi i kości, które o dziwo mogą żyć, działać tuż obok nas.
Książka jest ciekawa, dla pasjonatów cyberświata może być wręcz pasjonująca. Opowiedziane są historie dla wielu będą dziwne, bo wydaje nam się, iż cyberprzestępczość nas nie dotyczy. Dla wielu opowieści będą wręcz porywające lub co najmniej ciekawe. W każdym bądź razie książkę czyta się, jak dobry, mocny, momentami surrealistyczny thriller.
Jestem pewna, iż Królestwo.... was zaciekawi, ale także co najistotniejsze, co było celem autorki, zwróci naszą uwagę na cyberprzestępczość, na zagrożenie, które jest tuż obok nas, na fakty, znaki, na które do tej pory większość z nas nie zwracała uwagi.
Warto sobie uświadomić, iż internet i nierozerwalnie z nim związana cyberprzestępczość, to norma w naszym życiu, nasza rzeczywistość. Jak naprawdę wygląda świat cyberprzestępców? Odpowiedź na to i wiele innych pytań znajdziecie w tej książce.