czwartek, 30 maja 2013

Idziemy dzisiaj na koncert...

Planowaliśmy weekend Bożego Ciała spędzić na Roztoczu, ale jak to często w życiu bywa..plany planami, a życie życiem. Okazało się, że mąż musi ze względów zawodowych być teraz w Wiedniu, a podróż na roztoczańskie ziemie tylko z dziećmi średnio przypadła mi do gustu, więc wybraliśmy Wiedeń. 
Stolica Austrii, jak zawsze magiczna. Z pogodą różnie to bywa (znajomi tak mówili), ale na pewno jest cieplej niż u nas.I już teraz widzę piękne słońce z okna:)
Dzisiaj idziemy wieczorem na koncert. Pełna nazwa koncertu to...
...Sommernachtskonzert der Wiener Philharmoniker Schönbrunn 2013, czyli Letnia Noc Koncertowa Wiedeńskich Filharmoników 2013.
Takie Noce Koncertowe odbywają się cyklicznie od 2004r. w parku Schloss Schönbrunn obok Fontanny Neptuna. Ponieważ wstęp jest wolny, zakładam spory tłok. Ale liczy się atmosfera i ta muzyka...
Dzieci zostaną z polskojęzyczną opiekunką, a my na koncert...
Tak było w ub. roku.
Zdjęcie ze strony koncertu:)
W tym roku będzie z pewnością nie mniejsza ilość słuchaczy.
Program tegorocznego koncertu:
Giuseppe Verdi: Triumphmarsch aus "Aida"
Richard Wagner: Vorspiel zu "Die Meistersinger von Nürnberg"
Giuseppe Verdi: "La mia letizia infondere" aus "I Lombardi"
Giuseppe Verdi: Tänze aus "Otello"
Richard Wagner: Vorspiel und Liebestod aus "Tristan und Isolde"
Giuseppe Verdi: Ouvertüre aus "Luisa Miller"
Richard Wagner: Gralserzählung aus "Lohengrin"
Giuseppe Verdi: Ouvertüre zu "La Forza del Destino"
Richard Wagner: Vorspiel zum 3. Akt "Die Walküre" (Walkürenritt)


Wiecie, znawczynią opery to ja nie jestem, ale chodzi o to kto gra, kto dyryguje i gdzie...

Dyryguje Lorin Maazel. To świetny dyrygent, kompozytor, od 2002r. dyrektor muzyczny Filharmonii Nowojorskiej. Kilkakrotnie oglądałam go w tv podczas Koncertów Noworocznych z Wiednia. 
Maazel miał okazję dyrygować w wielu niecodziennych miejscach, np. w 2008r. w lutym w północnokoreańskim mieście Pyongyang.
Maazel jest rocznik 1930, więc słuszny wiekowo, ale powera ma takiego gdy dyryguje, że szok.





Poniżej Lorin Maazel w trakcie Koncertu Noworocznego z Wiednia w 2005r.
Trzymajcie proszę kciuki za ładną pogodę i za koncert:)
Miłego dnia.

środa, 29 maja 2013

Jakie kryminały będziemy czytać w lipcu i serpniu, czyli wyzwaniowe połowinki:)


Przypominam, że zbliżają się połowinki tego etapu wyzwania Czytamy kryminały...  
W maju i czerwcu  czytamy kryminały włoskie i z akcją rozgrywającą się w małym miasteczku.  
Od razu rozwiewam wątpliwości - kryminały włoskie, czyli takie, których autor jest Włochem i takie, których akcja rozgrywa się w słonecznej Italii, a autor jest np. Anglikiem.
Włoska podpowiedź:
  • Przede wszystkim moja ukochana seria kryminałów Donny Leon z weneckim komisarzem Guido Brunettim. Kocham Wenecję i kocham tę serię. Moje recenzje: 
Śmierć i sąd, Zgubne środki,
Okropna sprawiedliwość.

Francesco Fioretti i ostatnio recenzowana przeze mnie jego Sekretna księga Dantego recenzja tutaj
Andrea Camillieri i jego seria kryminałów z komisarzem Montalbano.
Seria kryminałów Gianrico Carofiglio, których akcja rozgrywa się w Bari, a bohaterem jest adwokat Guido Guerrieri 
Massimo Carlotto i jego kryminały, moje recenzje: Krwawy blues, Miłość bandyty.
Valerio Varesi i jego dwa kryminały rozgrywające się w Parmie (Pokoje do wynajęcia i Z pustymi rękami
Steven Saylor i seria kryminałów z akcją rozgrywającą sie w antycznym Rzymie.
Giulio Leoni i jego: Klątwa mozaiki i Klątwa światła.
    Parisi Susan - Krew marzeń.

    Dibdin Michael i seria weneckich (i 1 rozgrywający się w Neapolu) kryminałów: Martwa laguna, Cosi Tan Tutti  

    Jaumann Bernhard i jego toskańska trylogia.

      A takie recenzje wpłynęły do mnie do dzisiaj. 
      Oisaj proszony jest o podjęcie męskiej decyzji - jest to kryminał włoski czy małomiasteczkowy:) Jeden kryminał=jedna kategoria:)


      • Recenzje maj/czerwiec 2013r. (ten etap trwa do 30 czerwca 2013r.) tytuł kryminału jest jednocześnie linkiem do recenzji, możecie wejść na blog autora i przeczytać:)
      • WYZWANIE JAK NA RAZIE UKOŃCZYŁA W CAŁOŚCI VIV!!! BRAWA!!!
      Anetapzn
      kryminał małomiasteczkowy
      Śmiertelnie poważna sprawa - Ryszard Ćwirlej
       
      Magda K-ska
      kryminał małomiasteczkowy
      Krąg - Bernard Minier
      Teściową oddam od zaraz - Małgorzata J. Kursa
      Zamiast ciebie - Sofie Sarenbrant

      Moleslaw
      kryminał małomiasteczkowy
      Hamish Macbeth i śmierć bezwstydnicy - M.C.Beaton

      Oisai
      Zapach nocy - Andrea Camilleri

      Skrzat
      kryminał włoski
      Świadek mimo woli - Gianrico Carofiglio   
      Prawda ukryta w oczach - Giorgio Faletti
      Z zamkniętymi oczami - Gianrico Carofiglio

      Viv
      kryminał włoski
      Śmierć w La Fenice - Donna Leon
      kryminał małomiasteczkowy
      Morderstwo na mokradłach - Sasza Hady

      Proszę was o wpisywanie w komentarzach propozycji do IV etapu wyzwania obejmujacego lipiec i sierpień 2013r.
      Tym razem podawajcie kraj/narodowość kryminału, że się tak wyrażę:) czy np. angielski, rosyjski, czy francuski etc... Drugi rodzaj kryminalu wybiorę ja, czyli wasza ukochana matka założycielka:) 

      Nieczynne do odwołania - I. Chodorek, P. Chodorek, A. Trojanowska

      Wydawnictwo Szara Godzina, Okładka miękka, 320 s., Moja ocena 4,5/6
      Nerwy mnie jeszcze trzymają przez tą akcję, o której wczoraj wam wspominałam, więc spać nie mogę. Jakie jest na to najlepsze lekarstwo? Lektura:).
      Nieczynne do odwołania w roli poprawiacza nastroju sprawdziło się wyśmienicie. Jest to przesympatyczna, pełna ciepła i humoru opowieść. Polecam każdemu zwierzolubnemu i nie tylko.
      Trójka autorów opowiada nam historię dwojga braci (Wojtka, który właśnie ukończył weterynarię i jego nastoletniego brata Mikołaja). Wojtek po skończeniu studiów ma swoje plany, pragnie wyjechać za granicę, iść własną drogą. Niestety, los bywa przewrotny i okrutny. Pewnego dnia bracia dowiadują się, że ich rodzice wracając z urlopu, zginęli w wypadku samochodowym. Dla Wojtka i Mikołaja jest to szok. Razem próbują dać sobie radę z tragedią. Ale podtrzymywanie siebie nawzajem na duchu to nie wszystko, pozostaje jeszcze kwestia, z czego się utrzymać. Jedyne rozwiązanie, jakie automatycznie się nasuwa, to reaktywacja prowadzonej przed wypadkiem przez rodziców przychodni weterynaryjnej. Początkowo Wojtek nie chce o tym słyszeć (przecież miał zupełnie inne plany, a poza tym nie ma wprawy w leczeniu zwierząt), ale sami pacjenci i ich opiekunowie niejako wymuszają na nim podjęcie decyzji. Czy poradnia zostanie uruchomiona? Czy Wojtek sprawdzi się w roli lekarza? Jak bracia poradzą sobie w nowej sytuacji?
      Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w książce.
      Książkę czyta się lekko, łatwo i z uśmiechem na ustach. Jednak nie spodziewajcie się, że Nieczynne do dowołania, to jakieś niewiele znaczące czytadło. O nie. Mimo pozornie lekkiej treści, autorzy poruszają wiele istotnych tematów i wielokrotnie zmuszają do przemyśleń.
      Snują przede wszystkim doskonałą opowieść o życiu, które w mgnieniu oka potrafi się zmienić o 180 stopni i o tym, jak przewrotny potrafi być los. Jesteśmy także świadkami podejmowania trudnych i jeszcze trudniejszych decyzji przez młodego lekarza weterynarii, jakim jest Wojtek. Poznajemy jego pierwszych pacjentów, diagnozy, towarzyszymy pierwszej operacji. Autorom w tym miejscu należą się ogromne brawa za doskonałe ukazanie świata lecznicy weterynaryjnej od środka. 
      Nieczynne do odwołania, to świetna książka na lato, na dłuższy weekend, opowiadająca o przyjażni i różnych barwach życia oraz miłości z rodzinną tajemnicą w tle.
      Gorąco zachęcam do lektury.

      wtorek, 28 maja 2013

      Z życia wzięte (4)...

      Hmmm...znowu czegoś nie rozumiem...
      Ale od początku...
      Na początku kwietnia wykonałam pewne tłumaczenie. Wcześniej została podpisana umowa miedzy mną, a firmą Z, kwota i termin płatności uzgodnione. Ja się wywiązałam z umowy, kurierem tłumaczenie wysłałam, fakturę także. I spokojnie czekałam na przelew. Kurier oczywiście przesyłkę dostarczył, termin zapłaty minął i nic... Minął jeden tydzień, drugi, dalej na koncie żadnego wpływu gotówkowego od firmy Z. Piszę emaila do szefa tejże firemki, odebrał (bo to bardzo uprzejmy człowiek, klika na potwierdzenie odbioru emaili) i dalej nic, ani pieniędzy, ani przepraszam, ani pocałuj misia w d..
      To był koniec kwietnia. Póżniej wyjechaliśmy do Grecji, mąż mówi..daj na razie spokój, po powrocie to załatwimy. 
      Po powrocie dalej ciiiisza. Mąż (prawnik z zawodu) wysłał uprzejmy druczek pt. wezwanie do zapłaty, firemka Z odebrała i...tu się zaczyna najlepsze...pan szef z firemki dzwoni dzisiaj rano i do mnie...ty k..ja ci pokażę, prawnikiem mnie będziesz straszyć, ty fra...o. Oczywiście nie słuchałam dalej, tylko się rozłączyłam. Zadzwoniłam do męża, a on, że zaraz do pańcia zadzwoni, a ja żebym odrzucała wszystkie połączenia z firemki Z. Szefuńcio firemki dzwonił jeszcze z 10 razy co najmniej, a mamy dopiero godz. 11.
      A to wszystko o niespełna 400zł. brutto...jak kraść i oszukiwać, to chociaż na porządne miliony, a nie na takie grosze...
      Tzn. ja w ogóle nie uznaję niepłacenia faktur, skoro podpisuję umowę, zobowiązuje się do czegoś, ktoś dla mnie wykonuje usługę, to...trza zapłacić i koniec. 
      A do tego dzwonić do kobiety, ubliżać jej...rany boskie.. Czy ten świat już jest taki za przeproszeniem posrany, że tego typu zachowanie jest na porządku dziennym, czy to ja w interesach na takich debili trafiam?
      I oczywiście sprawę na początku czerwca (jeżeli firemka Z nie zapłaci) kierujemy do sądu. Sąd wyda zaocznie nakaz zapłaty i muszą zapłacić, no chyba, że zbankrutują do tego czasu.
      A wiecie, co z tego jest najgorsze? Że każdego roku mam 2-3 takie akcje...w głowie się po prostu nie mieści. Czy ludzie uważają, że im się uda? A może, że na półgłówków trafili i nikt się o należne mu wynagrodzenie nie będzie dopominał?
      Całą sprawę pilotuje mąż, ale wyobrażcie sobie ile mnie to nerwów kosztuje... Mąż mówi - nie przejmuj się, nie warto.. Ja to wiem, ale to silniejsze ode mnie.

      poniedziałek, 27 maja 2013

      Upadek - Karin Slaughter

      Wydawnictwo Buchmann, Okładka miękka, 480 s., Moja ocena 5/6
      Kolejny doskonały thriller autorstwa Karin Slaughter. 
      Akcja rozgrywa się w Atlancie. Pewnego dnia, agentka FBI Faith Mitchell wraca do domu, gdzie pod opieką jej matki przebywa maleńka córeczka. Jednak wieczór wcale nie jest tak sielski i rodzinny, jak mogła tego oczekiwać Faith. Kobieta trafia w sam środek rozgrywającej się tragedii. Przerażona Faith widzi swoja córeczkę zamkniętą w komórce, a za zakrwawionymi drzwiami domu natyka się na zmasakrowane zwłoki, bestialsko torturowanego mężczyznę oraz bandytę mierzącego do niej z pistoletu. Zaatakowana zabija obu mężczyzn. Przybyła wkrótce policja znajduje kolejne zwłoki w bagażniku stojącego przed domem samochodu i stwierdza, że matka Faith została uprowadzona. 
      Dlaczego? Czy ma z tym związek fakt, iż kobieta była przez kilkadziesiąt lat policjantką w wydziale ds. narkotyków? Czy chodzi o zemstę? A może matka Faith prowadziła brudne, narkotykowe interesy? A może chodzi o coś zupełnie innego?
      Strasznie trudno napisać w skrócie o treści Upadku. Albo zdradzi się zbyt dużo z treści, albo będzie to takie niedopowiedziane, jak w tym przypadku. Musicie wiedzieć, że uprowadzenie matki Faith, to dopiero początek całej akcji. A cała akcja koncentruje sie wokół wydarzeń z przeszłości i z każdym rozdziałem nabiera tempa. 
      Kwestia uprowadzenia emerytowanej policjantki, to jeden z wielu wątków Upadku. Ta wielowątkowość to moim zdaniem jeden z atutów książki. Obok prowadzonego śledztwa, które z każdą chwilą rozrasta się i komplikuje, poznajemy także losy bohaterów znanych z poprzednich książek Slaughter. Sprawia to, że Upadek, to coś więcej niż zwykły thriller. Wszyscy bohaterowie to wielki atut każdej książki autorstwa Karin Slaughter. Doskonale wykreowani, ludzie z przeszłością, często bardzo skomplikowaną, poranieni, szukający nowych możliwości i szansy i rozwiązania problemów. Nie inaczej jest w przypadku postaci odgrywających główne role w Upadku
      Jeżeli dodamy do tego doskonałe zakończenie, które wbija dosłownie w fotel, ale jednocześnie daje szansę na kontynuację cyklu, to mamy przepis na literacki bestseler. Gorąco zachęcam do lektury. 



      KARIN SLAUGHTER, amerykańska mistrzyni literatury kryminalno-sensacyjnej, będzie gościła w Warszawie!


      • Książki Karin Slaughter są tłumaczone na 30 języków!

      • Ostatnia nagroda: 2013 EDGAR AWARD za najlepsze opowiadanie

      • Wkrótce w Hollywood ruszają zdjęcia do kryminalnego serialu telewizyjnego opartego na bestsellerowym cyklu powieściowym Karin Slaughter Hrabstwo Grant

      • Pisarka ma już w dorobku 12 bestsellerów, z których dziesięć znanych jest polskim czytelnikom

      • Jej debiutancka powieść Zaślepienie była nominowana do najbardziej prestiżowej nagrody dla literatury kryminalnej – Nagrody Sztyletu! (Już wkrótce ukaże się nakładem wydawnictwa Buchmann)


      Spotkanie połączone jest z premierą najnowszej książki autorki ZBRODNIARZ


      O książce:
      Atlantą wstrząsa okropna zbrodnia. Na parkingu w jednej z dzielnic miasta zostaje znalezione zmasakrowane ciało młodej dziewczyny, studentki Georgia Tech. Ta sprawa okazuje się zdumiewająco podobna do morderstw popełnionych trzydzieści lat wcześniej przez pewnego szaleńca, opętanego misją zbawiania upadłych kobiet. Śledztwem kieruje wiceszefowa Biura Śledczego Georgii, Amanda Wagner, której kariera w policji rozpoczęła się właśnie od rozwikłania tajemnicy tamtych zbrodni.

      Z ostatniej chwili, czyli mini mini stosiczek majowy:)

      Przed sekundą dostałam:
      Napoleon błyskawicznie przemierza północną Portugalię, by przejąć kontrolę nad całym Półwyspem Iberyjskim. Richard Sharpe otrzymuje zadanie odnalezienia córki angielskiego handlarza wina. W tym samym czasie Francuzi atakuję Porto, gdzie rozpoczyna się rzeź. Uwięziony za liniami wroga Sharpe kontynuuje misję. Poszukiwania Kate Savage, prócz Francuzów, komplikuje tajemniczy i groźny pułkownik Christopher. Sharpe dołącza do przyszłego księcia Wellingtona i razem przechodzą do kontrataku. Ze ściganego, staje się myśliwym. Na gruzach francuskiej armii dokonuje okrutnej zemsty... Żołnierz, bohater, czarujący drań - Richard Sharpe to człowiek, którego dobrze mieć po swojej stronie. Urodzony w ubóstwie, wstępuje do wojska, by uciec z więzienia. Awansuje w szeregach armii dzięki odwadze i brutalności. Nie zna innej rodziny niż 95. Pułk Strzelców, którego kurtkę z dumą nosi. 

       "Na zawsze razem" to kolejna fascynująca opowieść o niezwykłej rodzinie Stanislaski. Poznajemy życiowe zawirowania i miłosne perypetie dzieci Nataszy Stanislaski Kimball: Frederiki i Kate.
      Frederica Kimball miała wrażenie, że od zawsze czekała... kiedy wreszcie dorośnie. Z utęsknieniem wypatrywała dnia, gdy Nicholas LeBeck odwzajemni jej wielką miłość. Nick był zaskoczony. Nie zauważył, kiedy słodka, mała Freddie, o którą troszczył się jak o młodszą siostrę, stała się piękną kobietą. To chyba niemożliwe, by żywił do niej jedynie braterskie uczucia...
      Kate Stanislaski Kimball, sławna tancerka, wraca w rodzinne strony, zdecydowana rozpocząć nowe życie. Stary dom, który kupiła, aby urządzić w nim szkołę tańca, w pełni spełnia jej oczekiwania. Równie perfekcyjny okazuje się Brody O`Connell, rzemieślnik artysta, który zajął się odnawianiem domu. Brody postanowił, że oprze się kusicielskiemu urokowi Kate. Jednak nieodrodna córka Nataszy Stanislaski nie daje się łatwo zniechęcić... 


      i szczotkę od Wydawnictwa Literackiego (recenzja po weekendzie :))
      Catherine, trzydziestoletnia prawniczka z Paryża, rozpoczyna pracę na Wall Street w nowojorskim oddziale swojej firmy. Od razu zostaje wciągnięta w szaleńczy wyścig szczurów i walkę o przetrwanie. Złośliwe zlecenia koleżanek z pracy, drobne wpadki, podejrzane spojrzenia - we wszystkich kłopotach nie zawodzi jej optymizm i dobre perfumy w torebce. Poza tym wspiera ją zafascynowany modą asystent, który staje się jej oddanym przyjacielem, odżywa jej relacja z dobrą koleżanką z lat studenckich, a na horyzoncie pojawia się przystojny i enigmatyczny kolega z pracy, Antoine. To dopiero początek zaskakujących wydarzeń.

      Stosik majowy (3)...

      Przez ostatni tydzień nie było mnie w pracy (zwolnienie miałam na zapalenie krtani), a ponieważ wszystkie książki przychodzą do mnie do biura (tak najwygodniej, nie muszę póżniej biegać na pocztę, czy ścigać się z kurierem) czekało na mnie dzisiaj kilka niespodzianek:)
      Przepraszam za bałagan w tle na zdjęciu, praca w biurze wrze:)
      A oto i moje skarby:)
      Pozycja idealna dla mojego męża, fana XX-wiecznej historii...
      Pasjonująca, błyskotliwa opowieść o przełomowym sześciomiesięcznym okresie, kiedy armie Hitlera znajdowały się w odwrocie, a przywódcy wielkich mocarstw próbowali opracować plan pokojowego ładu w powojennym świecie i przyszłego kształtu Niemiec. Wiele jest w książce wątków dotyczących Polski, której granice i polityczna niezawisłość stały się jednym z zarzewi konfliktu między alianckimi sojusznikami. Autor, opisując kulisy ich spotkań i konferencji, przedstawia sporo nieznanych faktów i anegdot, tworząc fascynujący obraz wydarzeń, które zadecydowały o obliczu powojennej Europy.


      Gunnar Barbarotti po dłuższej przerwie wraca do pracy. Dostaje polecenie, by zbadać dawno zakończone śledztwo. Sprawa okazuje się dużo bardziej zawikłana, niż na początku mogło się wydawać. Czyżby Ellen Bjarnebo była niewinna i nie popełniła zbrodni, za którą została skazana na 11 lat więzienia? Kto w takim razie zamordował i poćwiartował swoją ofiarę w 1989 roku? By znaleźć odpowiedzi na te pytania, Gunnar Barbarotti wyrusza w podróż przez Szwecję. Los prowadzi go z rolniczej osady Mała Birma w pobliżu Kymlinge do położonego na odludziu pensjonatu górskiego. Ta wyprawa zakończy jego zmagania ze światem i Bogiem - choć może to tylko kwestia interpretacji... 


      Nowa szwedzka seria kryminałów! "Przypływ" to pierwsza powieść z cyklu, którego bohaterami są śledczy Tom Stilton i studentka Olivia Rönning.
      Jest rok 1987. W księżycową noc młoda ciężarna kobieta pada ofiarą morderstwa popełnionego ze szczególnym okrucieństwem. Przypadkowym świadkiem tragicznych wydarzeń jest mały chłopiec. Prowadzącemu dochodzenie Tomowi Stiltonowi nie udaje się ustalić motywu zbrodni ani znaleźć zabójców. Nie zna on nawet tożsamości ofiary. Kilkadziesiąt lat później Olivia Rönning, studentka Wyższej Szkoły Policyjnej, pisze referat na temat tego brutalnego morderstwa. Korzystając z wszelkich dostępnych źródeł, stara się zdobyć jak najwięcej informacji. Najtrudniej jest jednak dotrzeć do człowieka, który prowadził wówczas śledztwo - Tom Stilton jakby zapadł się pod ziemię... 


      Dwie fascynujące, znakomicie udokumentowane opowieści o początkach terroru w Rosji, ukazanego przez pryzmat losów dwojga ludzi z rewolucyjnego podziemia: Wiery Zasulicz i Siergieja Diegajewa. Ona dokonała zamachu na gubernatora Petersburga, po uniewinnieniu przez ławę przysięgłych stała się bohaterką pierwszych stron gazet w całej Europie. On, członek Woli Ludu, pierwszej organizacji terrorystycznej, został policyjnym konfidentem, a po zabójstwie szefa petersburskiej Ochrany uciekł do Stanów Zjednoczonych, gdzie przedzierzgnął się w szanowanego wykładowcę akademickiego. Tłem obu opowieści, pełnych przenikliwych spostrzeżeń o motywach ludzkich zachowań, jest obraz carskiej Rosji schyłku XIX wieku z jej wszystkimi sprzecznościami, napięciami, lękami i nadziejami.
       
      Krzysztof wraca po latach do rodzinnej miejscowości, by sprzedać dom, w którym się wychował. Tak sielska dawniej kraina lat dziecinnych nie jest już jednak taka jak kiedyś. Powoli ukazuje swoje inne, groźne i mroczne oblicze. Świat, który zapamiętał z czasów dzieciństwa, zmienił się i zdegradował. Powrót do niego nie jest już ani przyjemny, ani bezpieczny, a kolejne wydarzenia popychają bohatera w kierunku tajemnicy, której wcale nie ma ochoty poznawać...
      "Nie czytaj tej książki nocą, wieczorem, w samotności, w domu na odludziu, jeśli pracujesz w TVP, to nie czytaj. Lśnienie sobie obejrzyj, szybciej zaśniesz. Polecam!"
      Piotr Bałtroczyk



      Dzień dobry, znalazłem mumię!
      Wczesnym rankiem samotny biegacz pokonuje codzienną trasę między Sopotem a Gdańskiem. W wykopie przy ulicy Hallera niespodziewanie dostrzega siedzącą postać. Zaintrygowany zbliża się do niej, by z przerażeniem odkryć, że ma przed sobą mumię. Jak się okaże, znalezienie zwłok to dopiero początek serii makabrycznych zdarzeń.
      W szranki z psychopatycznym seryjnym zabójcą staje komisarz Barnaba Uszkier. W pogoni za mordercą będzie musiał też poznać się z członkami pewnego Klubu Miłośników Kryminałów...




      Książka opisuje jeden z ciekawszych momentów historii naszej cywilizacji. W VIII w. p.n.e. na Bliskim Wschodzie wyrosły dwie potęgi: Asyria i imperium Kusz, rywalizujące o ziemie Egiptu, wówczas słabego i rozdrobnionego. Rozgorzała krwawa, prawie dziesięcioletnia wojna, która wyniszczyła Egipt. Wreszcie, w wyniku osłabienia obu mocarstw, państwo faraonów odzyskało pełną niepodległość, zjednoczone przez Psammetycha I, założyciela XXVI dynastii. Opisywanie tego okresu stwarza autorom wiele trudności. Zdawkowe relacje w tekstach źródłowych czy ograniczony materiał archeologiczny nie ułatwiają im zadania. Niniejsza książka jest pierwszą w Polsce tak szeroką próbą przedstawienia tego zagadnienia.


      August II Mocny miał się niegdyś wyrazić, że gdyby wiedział, jaką pozycję i władzę ma w Rzeczypospolitej hetman, starałby się raczej o buławę niż o koronę. Urząd hetmański istotnie był jednym z najważniejszych i najpotężniejszych urzędów Rzeczypospolitej szlacheckiej. Książka prezentuje sylwetki hetmanów Rzeczypospolitej Obojga Narodów w okresie ich największego znaczenia politycznego.Autor podejmuje w niej próbę odpowiedzi na pytania, kim byli ludzie piastujący jeden z najważniejszych urzędów w Rzeczypospolitej, jakie było ich przygotowanie do jego pełnienia, w jaki sposób sięgali po buławę, jak przebiegała ich kariera i jak oceniła ich historia.

      Król Tyru, Tomasza Białkowskiego, zapowiedź...książka na, którą czekam...

      03 czerwca ukaże się w księgarniach Król Tyru, 3. część "werensowej trylogii", jak ja tę serię kryminałów nazywam.
      Dla przypomnienia:
      I tom trylogii,  Drzewo morwowe, recenzowałam tutaj.
      II tom trylogii, Kłamca, recenzowałam tutaj.
      Niecierpliwie czekałam na III tom i doczekałam się:) Liczę na co najmniej tak dobrą lekturę, jak w  przypadku dwóch wcześniejszych tomów. 

      Treść zapowiada się fantastycznie...
      W zamurowanym grobowcu rodu Fahrenheitów turysta znajduje spalone ciało pozbawione głowy. W okolicy zostaje zatrzymany przez policję młody lekarz szpitala psychiatrycznego. Mężczyzna w areszcie popełnia samobójstwo. Wcześniej opiekował się wnuczką generała Szuberta. Teraz dziewczyna zaginęła. Czy trup w grobowcu to zaginiona? Jeśli nie, to kim on jest? Gdzie ukrywa się wnuczka generała? Zrozpaczona matka dziewczyny zwraca się z prośbą o jej odnalezienie do Pawła Werensa. Rozpoczyna się pełne tajemnic i niebezpieczeństw śledztwo… 


      Jakiś czas temu przeprowadziliśmy wywiad z Tomaszem Białkowskim, kto nie czytał, albo chciałby raz jeszcze przeczytać... zapraszam tutaj.








       


      sobota, 25 maja 2013

      Ghostman - Roger Hobbs

      Wydawnictwo Rebis, Okładka miękka, 344 s., Moja ocena 5,5/6
      Doskonały thriller, od lektury którego nie mogłam się oderwać. Trochę zwlekałam z lekturą tej pozycji. Nie lubię czytać książek, którymi wszyscy się zachwycają. A tak było z Ghostmanem. Kilka tygodni temu w blogosferze było o nim bardzo głośno. Byłam pewna, że wszystkie zachwyty na temat debiutanckiej książki Hobbsa są mocno przesadzone. A tu proszę, wielka niespodzianka.  
      Nie będę streszczać fabuły książki, duża grupa osób już ją czytała, a kto nie czytał streszczenie znajdzie na innych blogach. Chciałabym za to napisać kilka słów o dwóch "ghostmanach" - tym tytułowym (człowieku) i o książce.
      Główny bohater ma zaledwie 48 godz., żeby posprzątać po nieudanym napadzie na konwój pieniędzy, a tym samym spłacić stary dług. Ale czy tylko o to chodzi? Ghostman przekona się, że najbliższe 2 doby będą najniebezpieczniejszymi, a jednocześnie najdziwniejszymi w jego dotychczasowym życiu. A życie Ghostmana trudno uznać za standardowe, spokojne i miłe. To człowiek bez przeszłości, terażniejszości i przyszłości, bez rodziny, bez odcisków palców, za to po mistrzowsku załatwiający to czego załatwić się nie da.To od jego umiejętności zależy, czy policja złapie szybko tych, którzy np. napadli na bank, czy złapie ich póżniej, czy też nie złapie ich nigdy. Ghostman (człowiek) to bohater w starym dobrym stylu, łączący klasę z niebywale wysokimi umiejętnościami. Ogromne brawa dla autora za wspaniale wykreowaną postać.
      Ghostman (książka) to doskonały, dopracowany w każdym calu thriller, który trzyma w napięciu do ostatniej strony. Doskonałe przenikanie się dwóch wątków, które prowadzi do mistrzowskiego zakończenia. Książka posiada wszystkie cechy bestselera: błyskawiczną akcję, niewykonalne zadanie, niebanalnego bohatera, doskonale skonstruowaną intrygę i zagadki, zagadki, zagadki...a wszystko to w otoczeniu kasyn, luksusu i wielkich pieniędzy. Nic więc dziwnego, że gdy autor pojawił się na Międzynarodowych Targach Książki we Frankfurcie i zaczął promować swoją debiutancką powieść, odniósł błyskawiczny sukces.
      Przy tej lekturze nie da się nudzić, nie da się od niej oderwać. Gdy już zaczniecie czytać książkę, przepadliście. Każdego, kto jeszcze nie miał okazji poznać Ghostmana gorąco zachęcam do lektury.
      Młody autor (rocznik 1988) poradził sobie z debiutem doskonale. Mam nadzieję, że nie spocznie na laurach i następne jego literackie dzieło będzie co najmniej tak dobre, jak Ghostman.

      Wolin wczesnośredniowieczny część I - Błażej Stanisławski, Władysław Filipowiak

      Wydawnictwo Trio, Okładka twarda, 379 s., Moja ocena 6/6
      Książkę podczytywałam od kilku tygodni, kilka nocy dla niej zarwałam, ale było warto. Postanowiłam dzisiaj nadrobić zaległości recenzenckie w stosunku do tej pozycji, bo naprawdę warto po nią sięgnąć.
      Książka ta należy do serii Origines Polonorum. Jej wydanie finansuje Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej. 
      W ramach tej serii publikowane są monograficzne opracowania naukowe, powstałe w wyniku projektu badawczego Ziemie polskie na przełomie tysiącleci. 6. tom, który chciałabym wam zaprezentować poświęcony jest Wolinowi. 
      Wolin jest położony na południowym skraju wyspy Wolin na Pomorzu Zachodnim, u ujścia Odry. Na początku średniowiecza był jednym z najważniejszych ośrodków w strefie nadbałtyckiej. Zamieszkiwała go głównie ludność słowiańska. Dzieje tego ośrodka obejmują okres od końca VIII w., aż po koniec wieku XII. Nic więc dziwnego, że od wielu wieków na Wolinie odkrywane są liczne zabytki archeologiczne. Znaleziska te, to przede wszystkim srebrne precjoza. Np. w 1755r. podczas kopania studni odkryto fragmenty monet arabskich. W 1795r. pod pniem drzewa znaleziono depozyt o wadze 100 g., w skład którego wchodziły 34 monety arabskie. W 1824r. w pobliżu miasta odkryto skarb o wadze prawie 0,5 kg. Składały się na niego srebrne monety oraz ozdoby pochodzące z mennic arabskich, z terenów Niemiec i Skandynawii. 
      Naturalnym efektem w/w znalezisk stały się wykopaliska archeologiczne. Pierwsze prace miały miejsce pod koniec XIX w. Przyniosły one wiele ciekawych odkryć, jednak takie prawdziwe, naukowe prace badawcze rozpoczęto po II wojnie światowej. Prowadzone są one z przerwami do dziś.
      Badania wykazały, że Wolin w okresie średniowiecza był jednym z najważniejszych słowiańskich ośrodków nadbałtyckich. Najstarsza osada, jak podają naukowcy, powstała u schyłku VIII w. Jednak pierwsze sto lat istnienia osady nacechowane było słabym rozwojem, w zasadzie stagnacją. Boom rozwojowy, czyli okres, który możemy określić mianem złotego wieku, przypadł na II połowę X w. i początek XI w. Wolin stał się wtedy potężnym ośrodkiem rzemieślniczym oraz centrum wymiany towarów i jednym z najważniejszych nad Bałtykiem węzłów komunikacyjnych.
      Kres rozwoju miasta związany jest z najazdem króla Magnusa Dobrego w 1043r. Po tym wydarzeniu Wolin nigdy nie wrócił już do dawnej potęgi.  
      Prowadzone przez wiele lat badania archeologiczne zaowocowały wieloma niezwykle ważnymi, wręcz przełomowymi odkryciami. Jakimi? Tego dowiecie się z niniejszej książki. 
      Wolin wczesnośredniowieczny część I w fascynujący sposób gromadzi i prezentuje efekt wieloletnich badań wykopaliskowych. Jest to doskonałe kompedium wiedzy o Wolinie i odkryciach jakich na jego terenie dokonano. Dużo miejsca poświęcono rozwojowi osady oraz charakterystyce gospodarczej i kulturze życia codziennego mieszkańców Wolina. Czyli po ludzku - na podstawie odnalezionych fragmentów ceramiki i wyrobów z kości oraz drewna, badacze tłumaczą, jak żyli mieszkańcy Wolina, na jakie grupy społeczne i zawodowe się dzielili, co jedli, jakich naczyń i narzędzi używali na co dzień, a jakich od święta, w co się ubierali etc. 
      Omówione są także metody obróbki poszczególnych surowców, m.in. kości, rogu, bursztynu. 
      Poniżej, niewielka część wolińskich znalezisk, które zaprezentowane są w książce:
      Cienkościenne naczynia
      Grzebienie z poroża
      Kamienna forma odlewnicza
      Kłódki i klucze
      Kolekcja militarów

      Bardzo dokładnie omówiona jest także kolekcja uzbrojenia, która wydobyto z dna Dziwny. 
      Najpiękniej jednak prezentują się liczne przedmioty bursztynowe, ich fotografie są wręcz bajeczne. Wyroby z bursztynu były zarówno swoistą lokatą pieniędzy, ozdobą jak i ówczesnym środkiem płatniczym. 
      W książce zaprezentowane są nowe spojrzenia na osadę, na kulturę jego mieszkańców. Całkowicie odbiegają one od tego, czego o Wolinie uczono nas w szkołach. Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni.
      Całość ozdobiona jest licznymi schematami, tabelkami, przypisami (znajdującymi się na tej samej stronie-ogromny plus) oraz zdjęciami znalezisk i samego grodu. Co istotne, przypisy są bardzo rozbudowane, pełne wyjaśnień i ciekawostek. Wiecie, że historia i książki historyczne to moja wielka ogromna pasja. Rzadko spotykam tak doskonale opracowane przypisy. Widać w tym rękę i serce prawdziwych badaczy i pasjonatów w jednym.
      Książka napisana jest językiem prostym (jak na tego typu pracę) i pozwala na lekturę także osobom nie będącym historykami czy archeologami. 
      Zdradzę wam, że dla mnie, jako archeologa z wykształcenia, lektura tej pozycji była doznaniem niesamowitym (wręcz archeologiczną ekstazą:)) i wspaniałą przygodą. Dawno nie spotkałam się z tak doskonałym i przejrzystym opracowaniem wieloletnich badań archeologicznych. 
      Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję, tym bardziej, iż dotyczy ona ważnego, ale niestety mało znanego fragmentu naszej historii.  
      Doskonałym uzupełnieniem jest bardzo bogata bibliografia, która osobom zainteresowanym tematyką pozwoli sięgnąć po kolejne pozycje. 
      Plusem jest doskonałe wydanie zasługujące na najwyższą ocenę (brawo dla wydawnictwa) oraz fakt, iż część tekstu napisana jest w jęz. angielskim. W związku z  tym książka może być prezentem także dla osób słabo znających jęz. polski. 
      Warto zapoznać się z wynikami badań naukowców, tym bardziej, że trwa praca nad filmem dokumentalnym o średniowiecznym Wolinie. Będzie on nosił tytuł Miasto zatopionych bogów. Premiera przewidziana jest na koniec 2013r. w TVP Historia. Będziemy mieli okazję poznać dzieje wczesnośredniowiecznego Wolina, największego portu Słowian nad Bałtykiem i jednego z większych miast ówczesnej Europy wschodniej. Prace nad filmem rozpoczęły się latem ubiegłego roku, od rejestrowania odkryć archeologicznych podczas prac na terenie budowy mariny w Wolinie.
      Prace archeologiczne na Wolinie. Zdjęcie z archeowiesci.pl
       Autorami scenariusza filmu są Zdzisław Cozac i archeolog dr Andrzej Janowski. Za konsultację naukową odpowiadają: prof. Władysław Filipowiak, który badaniom Wolina poświęcił 60 lat życia oraz prof. Marian Rębkowski – szef Ośrodka Archeologii Średniowiecza Krajów Nadbałtyckich – Oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Szczecinie. Udział odtwórców historycznych w filmie koordynuje Wojciech Celiński – prezes Stowarzyszenia Centrum Słowian i Wikingów w Wolinie. Stowarzyszenie udostępnia także swój skansen, w którym będzie nagrywana większość inscenizacji. Jak wyjaśnia reżyser filmu, obraz wczesnośredniowiecznego Wolina w filmie będzie efektem konfrontacji źródeł pisanych z zabytkami odkrywanymi przez archeologów. 
      Skansen na Wolinie. Zdjęcie z archeowiesci.pl
      A ja czekam niecierpliwie na II tom fascynującej wyprawy po średniowiecznym Wolinie. Zgodnie z obietnicą autorów ma w nim być poruszona m.in. tematyka: przemian środowiska przyrodniczego wokół Wolina, umocnień grodu średniowiecznego, monet wczesnośredniowiecznych znalezionych na terenie grodziska, omówione zostaną port i żegluga średniowiecznego Wolina i wiele innych fascynujących zagadnień.
       

      piątek, 24 maja 2013

      Matka diabła - Wiktor Suworow

      Wydawnictwo Rebis, Okładka twarda, 304 s., Ocena 4,5/6
      To recenzja mojego męża, który lubi twórczość Suworowa. Ja jakoś za książkami tego autora nie przepadam.

      Suworow to dobry pisarz tworzący książki o pewnych aspektach historii. Ma lekkie pióro mimo, iż porusza tematy niełatwe, częstokroć dyskusyjne, a nawet takie, które nie powinny wyjść na jaw.
      Tym razem zajmuje się Chruszczowem. Suworow umiejętnie przebija się przez najważniejsze kwestie z okresu bycia Chruszczowa najważniejszym w  ZSRR. Porusza przede wszystkim tematykę: konfliktów kubańskiego i berlińskiego, radzieckiego programu zbrojeń, lotu Gagarina w kosmos, zestrzelenia U-2, początku konfliktu z Chinami i wiele innych. 
      Autor porusza się po utartych ścieżkach, opowiada o tematyce znanej, ale czyni to w sposób inny, bez mała beletrystyczny i to stanowi o pewnej może nie unikalności, ale nowości jego książki. Suworow od zawsze twierdził, że jest tylko pisarzem, a nie historykiem, co jest zgodne z prawdą. W związku z  tym stawia wiele pytań, porusza mnogość zagadnień, niektóre z jego tez są bardzo odważne, ale nie zajmuje się ich udowadnianiem czy obalaniem, nic z tych rzeczy. Te kwestie zostawia czytelnikowi, który jeżeli chce dociec prawdy musi się sporo natrudzić. Ta cecha jest bardzo charakterystyczna dla wszystkich książek Suworowa.
      Jako książki historyczne dzieła Suworowa nie odniosłyby sukcesu. Jednak jako książki o historii, mające na celu rozruszanie szarych komórek, stanowią sporą wartość. Ot taka fabularyzowana wersja historii ZSRR ala Suworow, mająca na celu zainteresowanie mas historią.
      Matka diabła, to kolejna pozycja napisana niezwykle przystępnym językiem, w sposób wręcz gawędziarski, książka zmuszająca do myślenia, a nie tylko czytania. Jednak nie jest to książka odkrywcza, nie mniej warto po nią sięgnąć tym bardziej, iż opatrzona jest sporą ilością zdjęć ukazujących m.in. radziecką bazę na Kubie.
      Baza na Kubie.

      Kiedyś wszystko sobie opowiemy - Daniela Krien

      Wydawnictwo Sonia Draga, Okładka miękka, 256 s., Moja ocena 5-/6
      Dziwna, ale jednocześnie magiczna opowieść. 
      Akcja rozpoczyna się w 1990 r. w maleńkiej wiosce w NRD.Główną bohaterkę, Marię, poznajemy, gdy ma zaledwie 16 lat. Dużo, ale i nie dużo, zależy z jakiego punktu widzenia spojrzymy. Dziewczyna sprowadza się do domu Johannesa Bannera, syna najbogatszego we wsi gospodarza. Liczy na coś więcej, niż tylko sympatia, a tymczasem dla jego rodziców jest kolejną parą rąk do pracy w gospodarstwie. Dzięki urywanym wspomnieniom, opowieściom poznajemy życie Marii w gospodarstwie, życie na wsi w NRD. Maria nie chodzi do szkoły, za to namiętnie zaczytuje się w  tanich romansach. Dla dziewczyny ważne jest tu i teraz, żeby poznać kogoś, ładnie wyglądać, gdy do pobliskiej gospody (centrum wsi) przyjadą obcy z miasta.
      Pewnego dnia Maria spotyka swoje przeznaczenie, albo fatum, zależy, jak na to spojrzeć. Poznaje bowiem męźczyznę o blisko ćwierć wieku starszego od niej, od którego uciekła żona - agentka Stasi. Nawiązują romans, który za wszelka cenę starają się ukryć przed otoczeniem. 
      Czy im się to uda? Co z tego wyniknie? Tego nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury tej niebanalnie skonstruowanej opowieści. Książka pełna jest emocji, które zmieniają się wraz z jej bohaterami. Śledzimy zmiany zachodzące w Marii od infantylnego nastoletniego dziewczęcia, po dojrzałą, świadomą swoich wyborów kobietę. 
      Krien przedstawia nam historię, jakich wiele. I mniejsze znaczenie ma, co pisarka opowiada. Istotne jest, jak to czyni. Prostymi słowami rysuje przed nami historię zmian, miłości i życia, na którym częstokroć mogą zaważyć jeden ruch, jeden gest, jedna myśl. 
      Niewiele piszę o tej książce, bo też niewiele można o niej napisać żeby nie popaść w przesadę, czy infantylność. Są takie pozycje, o których po prostu nie da się za wiele napisać i już.
      Kiedyś wszystko sobie opowiemy, to nietypowa lektura, nie każdemu musi przypaść do gustu. Książka jest oszczędna w słowach, melancholijna, odrobinę metafizyczna. Styl pisarki, strzępki opowieści, jakimi nas raczy i przemiany bohaterów sprawiają, że w trakcie lektury częstokroć oddajemy się zadumie, nad tym co było, nad tym co jest i nad tym co warto zrobić, a czego nie.
      Wiecie, jaką książkę nieodparcie mi Kiedyś wszystko... przypomina? Skazę, Josephine Hart. Inni bohaterowie, inne miejsce, inny czasokres, a jednak ten sam sposób pisania, ta sama głębia, te same uczucia.
      Zachęcam do sięgnięcia po debiutancką powieść Danieli Krien. 

      Co się wydarzyło 24 maja...

      Jak zwykle wybór czysto subiektywny, historyczny i "w pigułce"...
      Dzisiaj przypada rocznica urodzin Germanika.
      Właściwie - Gaius Claudius Drusus Caesar Germanicus ur. się w 15r. p.n.e., a zmarł w 19r. Był bratankiem cesarza Tyberiusza, ojcicem cesarza Kaliguli (żaden powód do domy), bratem Klaudiusza. Poślubił wnuczkę Oktawiana Augusta, Agryppinę.
      Germanik otrzymał bardzo dobre wykształcenie, jego nauczycielami byli najwięksi twórcy i myśliciele w ówczesnym świecie. Był uzdolniony językowo (nauczył się biegle kilku języków). Jego pasją były także historia oraz wojskowość.  Był bardzo dobrym wojownikiem, dlatego też sukcesy jakie odnosił były znaczne. Był uważany za wybitnego wodza i był lubiany przez legionistów. 
      W 5 r. Germanik ożenił się z Agrypiną Starszą. Mieli dziewięcioro dzieci, z czego: troje zmarło zaraz po urodzeniu  Przeżyła szóstka; trzy córki: Agrypina, Druzylla i Liwilla oraz trzech synów: Nero, Druzus i Gajusz Cezar (Kaligula). 
      W 12 r. Germanik został konsulem i otrzymał pod swoją komendę wszystkie legiony w Galii. W 13 r. został naczelnym wodzem legionów nadreńskich, gdzie zyskał sobie ogromną popularność, jako genialny i wyrozumiały wódz.
      Nieoczekiwana śmierć siedemdziesięcioletniego cesarza Augusta oraz wejście na tron niepopularnego wśród ludu Tyberiusza wywołała zamieszki w wojsku Germanika w Germanii. Żołnierze niechętni władzy Tyberiusza obwołali Germanika cesarzem. Ten jednak odrzucił proponowany tytuł akceptując wolę Augusta. Wybuchł bunt, który zdolnemu strategowi, jakim był Germanik, udało się stłumić. W podzięce za to został mianowany głównodowodzącym armii Renu. 
      Na przełomie 15 i 16 r. przedsięwziął dwie wyprawy przeciwko Germanom. Obie zakończone olbrzymim sukcesem. Odnalazł m.in. i pogrzebał szczątki trzech legionów po słynnej masakrze w Lesie Teutoburskim w 9 r. 
      Germanik z każdym rokiem staje się coraz bardziej popularnym wodzem. Tyberiusz, zazdrosny o jego popularność i rosnąca władzę, odwołuje Germanika z zajmowanego stanowiska, a na jego miejsce powołuje  Gneusza Pizona. Pizon prześladuje Germanika, spiskuje przeciwko niemu.
      Niespodziewanie Germanik choruje. Uznaje się, że przyczyną tak nagłej zmiany stanu zdrowia była trucizna podana mu w jakiś sposób przez Pizona oraz praktyki magiczne mające mu przynieść nieszczęście. Badacze nie wykluczają, że za zamachem stał sam cesarz Tyberiusz, zaniepokojony samowolą oraz popularnością młodego wodza. 
      Źródła:
      Germanik Juliusz Cezar, Aratea, UAM 2010, Wstęp: Elżbieta Bielecka, s. 22 - 27.