piątek, 29 kwietnia 2022

Diamentowy Plac - Mercè Rodoreda

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Sięgając po Diamentowy Plac nic o tej książce nie wiedziałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać. No może tylko tego, że to będzie niebanalna, najprawdopodobniej naznaczona sporym bólem przeszłości książka. Taka jest większość hiszpańskiej literatury. Nie pomyliłam się.
Diamentowy Plac to doskonała, niespieszna, wymagająca książka, ale nie dla wszystkich. Nie każdy się w tej literaturze odnajdzie.
W tej historii mamy 1930 rok, Barcelonę, wielką wojnę, jeszcze większe dramaty z nią związane, traumy i rozważania egzystencjalne. Do tego spora garść miłości, wspaniale, nie infantylnie, czy słodko potraktowanej przez autorkę.
Brud, bieda, cierpienie, śmierć, trudne doświadczenia i wielkie traumy. To i wiele więcej znajdziemy w tej naprawdę niezwyklej historii. A wszystko zaczyna się zwyczajnie, ot historia, jakich w Hiszpanii sprzed kilku dekad wiele. Młoda kobieta sama w domu, jej maż bierze udział w wojnie domowej. Walki, niepewność, strach, miłość. To wszystko było przez dłuższy czas udziałem milionów. Napisano o tym sporo książek. Co więc wyróżnia Diamentowy Plac spośród innych pozycji?
Przede wszystkim porusza ewoluowanie młodej dziewczyny. Ma ono miejsce zarówno na płaszczyżnie fizycznej, jak i emocjonalnej oraz psychicznej. Z młodej, niefrasobliwej, wchodzącej lekko w pierwszy związek dziewczyny, na przestrzeni niewielu ponad 200 stron, nasza bohaterka zmienia się o 180 stopni. Staje się dojrzałą emocjonalnie, psychicznie, wartościową, odpowiedzialną osobą z uczuciami i czynami, o które tak naprawdę nigdy bym jej nie podejrzewała.
Z pewnością zmienia ja wojna domowa, konieczność walki na każdej płaszczyżnie, walka o życie, o każdą chwilę, o przetrwanie. Ona sama angażuje się w wojnę na tyle, na ile dotyczy ona jej samej, jej rodziny. Wielkie czyny, wielkie porywy jej nie interesują. Ona chce przetrwać.
Niby mało chwalebna postawa, ale w sumie najbardziej popularna. W skrajnych przypadkach każdy z nas chce przetrwać i większość nie jest zdatna do wielkich gestów, poświęceń.
To co się dzieje w Hiszpanii w tym czasie, głód, bieda, faszyzacja, pokazane jest mimochodem, ot jakby przez przypadek. Codzienność, wydarzenia w mieście, kraju są tłem do ukazania głównej bohaterki, jej czynów, postępowania, zmian, jakie w niej zachodzą.
I cały czas pogoń głównej bohaterki. Tak do końca nie wiem za czym ona goni. Dowiadujemy się dopiero pod koniec lektury. Wtedy to coś zostaje odnalezione. Ale nic nie zdradzę. Element zaskoczenia gwarantowany.
Piękna, doskonale napisana, trudna do streszczenia i scharakteryzowania opowieść. Polecam.


środa, 27 kwietnia 2022

Podejrzana - Brianna Labuskes

 


Wydawnictwo Luna, Moja ocena 4-/6
Podejrzana rozpoczyna nowy cykl w rodzinie thrillero-kryminałów. Osią przewodnią cyklu będzie dr Gretchen White, która jest specjalistką w dziedzinie antyspołecznych zaburzeń osobowości i przestępstw z użyciem przemocy. Brzmi trochę enigmatycznie. I takie po trochu jest.
Gretchen sama w sobie jest skomplikowana, niejednoznaczna. Pomaga policji w rozwiązywaniu kolejnych spraw a jednocześnie to osoba ze zdiagnozowaną socjopatią, która w przeszłości była podejrzewana o zabicie własnej ciotki.
Niby proste, a tak skomplikowane i nieoczywiste.
Socjopatia i niejednoznaczność są w tej książce na pierwszym miejscu. Autorka zabiera nas do świata o tyleż ciekawe, co nie jednoznacznego. To świat socjopatów, ludzi zdecydowanie różniących się od innych, ludzi z poważnymi zaburzeniami. Nie będę wam dokładnie opisywać, kim jest socjopata. Tego dowiecie się z tej całkiem ciekawej w zakresie socjopatii, książki.
Podejrzana jest bowiem podzielona na 2 części. Jedna część traktuje o szeroko pojętej socjopatii, charakteryzuje to zjawisko i takich ludzi, mnóstwo nam o nich pisze. Ta część jest naprawdę dobra, porządnie pod względem merytorycznym przygotowana. Czytałam ja z wielką przyjemnością i zaciekawieniem.
Druga część nie jest aż tak dobra. To dochodzenie i wątek kryminalny. Motyw bezdusznej nastolatki Violi Kent, która zostaje oskarżona o zabicie swojej matki jest ciekawy, inny i daje spore możliwości...gdyby go odpowiednio poprowadzić. Autorka stara się, widać to. Jednak czasami samo staranie to za mało. W śledztwie, wątku kryminalnym brak czegoś co pociągnęłoby całość, nadało siły rozpędu, brak jakiegoś kleju żeby to posklejać. Mamy mnóstwo bardzo średnich elementów, które żyją własnym życiem, są nieuporządkowane. To spora ilość wątków, czynności, z których kilka pozostaje niedokończonymi, urywa się, czego, przyznaję się bez bicia, nie znoszę.
Niby całość wypada na plus, ale tylko pod względem studium socjopatii. Jako thriller, kryminał książka jest delikatnie mówiąc...bardzo średnia. A szkoda. Potencjał, i to spory, był. Sam pomysł na fabułę świeży, bardzo ciekawy. Szkoda, że autorka tak słabo go wykorzystała.
Można Podejrzaną przeczytać. Nie będzie to strata czasu o ile interesuje was kwestia wynaturzeń, zwichrowanych umysłów, socjopatów. Jeżeli jednak liczycie na dobry, mocno poprowadzony kryminał...niestety, rozczarujecie się.

wtorek, 26 kwietnia 2022

Mentalista - Henrik Fexeus, Camilla Läckberg

 

Wydawnictwo Czarna owca, Moja ocena 2,5/6
Bardzo lubiłam serię Lackberg, serię z Fjallbecki. Lubiłam Ericę, lubiłam tamten klimat, styl prowadzenia akcji, dochodzenia i zakończenia każdego tomu.
Kolejne, niekryminalne książki autorki były tak nędzne, tak niewarte uwagi, że aż żal serce ściska, że ktoś to drukował, a całe rzesze czytelników się tymi książkami zachwycają. No cóż, o gustach się ponoć nie dyskutuje.
Mentalista miał być nowym otwarciem, powrotem Lackberg do kryminału. Byłam ciekawa tej książki chociaż niczego sobie po niej nie obiecywałam. Podeszłam do niej z czystym umysłem, bez oczekiwań.
I...jest zdecydowanie lepiej niż np. w Idziesz do więzienia. Nie ma w ogóle porównania. Jednak dobrze nie jest...a szkoda, możliwości były i to bardzo duże. Duet Lacjber & Henrik Fexeus dawał spore możliwości. Ten ostatni autor jest bowiem szwedzkim mentalistą, czyli specjalistą od zachowań ludzkich i mowy ciała oraz manipulacji, ale także pisarzem i gospodarzem telewizyjnym. Niestety, ale potencjał nie został wykorzystany. Jest niestety o wiele gorzej niż w przypadku serii z Fjallbecki.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to różny styl pisarski. Dwóch autorów, na tym można się potknąć i twórcy Mentalisty się potknęli. Henrik Fexeus jest mi nieznany. Jednak wyraźnie mogę zaznaczyć fragmenty, które on pisał. Bardzo mocno się odróżniają od tych pisanych przez Lackberg.
Efekt, wygląda to fatalnie, jest irytujące, wybijające z fabuły i szczerze, ledwo daje się to czytać.
Poza tym podział, bardzo wyraźny na warstwę kryminalną, psychologiczną i obyczajową. Miks tych spraw powinien, u dobrego pisarza, tworzyć jedność. W Mentaliście tak nie jest. Każda z tych kwestii zdaje się żyć własnym życiem, jest oddzielona od pozostałych spraw. Wyszło to nieciekawie. Poza tym jedne kwestie, jak np. sprawa kryminalna, są ciekawie napisane, dobrym stylem. Z kolei sprawy społeczne, tak przecież istotne i mocno zaznaczane w skandynawskich kryminałach, są toporne, jakby napisane przez kogoś zupełnie w fachu pisarskim niewprawionego.
Mnóstwo wątków, mnóstwo różnych spraw. Większość z nich rozwleczona, przegadana i niedoprowadzona do końca. Szkoda.
Kolejna sprawa to bohaterowie. Na plus zasługuje fakt, iż są wyraziści, bardzo wyraziści. Minusy to za dużo różnych wad, fobii, spraw w jednej postaci. Przesyt jest nie wskazany. A tu mamy zdecydowanie za dużo wszystkiego. Wszystkich cech kolejnych postaci wystarczyłoby spokojnie na 2-3 książki.
Największym atutem jest sam pomysł niebanalny, ciekawy. Makabryczna zbrodnia. W centrum Sztokholmu znaleziono skrzynię ze zwłokami kobiety. Ciało przebite jest mieczami. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że to dopiero początek. Studium zbrodni wyjątkowo innej, dziwnej, okrutnej, studium obsesji, szaleństwa. Czy śledczym uda się zatrzymać psychopatę, powstrzymać zabijanie? To jest szkieletem opowieści. Mogła z tego wyjść naprawdę dobra książka. Ale nie wyszła.
Niestety, ale autorzy, mając spore możliwości fabularne, nie dali rady. Możliwości były, padło wykonanie, a szkoda.
Nie polecam. Jest dużo więcej ciekawych książek.

 



poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Za przyjaźń! - Anna Sakowicz

 


Wydawnictwo Luna, Moja ocena 5/6
Za przyjaźń! to moje kolejne spotkanie z twórczością Anny Sakowicz.
To bardzo ciekawie napisana czterech kobiet: Lucyny, Olgi, Moniki i Krystyny. Kiedyś podobne do siebie, teraz z pozoru różnią się całkowicie. Każda po przejściach, każda z bagażem doświadczeń. Za każdą z nich sporo rudnych doświadczeń.
Znały się przed laty, w wieku szkolnym. Póżniej ich drogi się rozeszły. Teraz, po latach spotykają się przypadkiem w rodzinnej miejscowości. Zaczynają wspominać, rozmawiać, opowiadać o swoim życiu. Każda z nich jednak kłamie, przed koleżankami, przed samą sobą. Żadna nie mówi prawdy. Każda upiększa swoje życie. Taka sytuacja nie trwa długo. Szybko prawda wychodzi na jaw. Czy strzępy, wspomnienia dawnej przyjaźni sprzed lat przetrwały? Czy są one wystarczające by powiedzieć prawdę, wybaczyć kłamstwa, trwać i utrzymać znajomość dalej? Czy w krytycznym momencie przyjaźń przetrwa?
Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź w tej naprawdę dobrej i życiowej książce, w której odnajdzie się wiele z nas. Czyta się wyśmienicie, w ciągu kilku godzin. Doskonała, życiowa, mądra lektura.
Książka z pozoru spokojna, stagnacyjna. To prawda. Niewiele w niej się dzieje. Ale ważniejsze od szybkiej akcji jest coś innego, cudowne pokazanie więzi międzyludzkich, na które zbyt często nie zwracamy uwagi. W pędzie życia, w zamieszkaniu codziennym, w zawirowaniach związanych z codziennymi problemami zapominamy, jak kontakty z innymi ludźmi są ważne. Jak istotne jest to żeby w krytycznym momencie móc na kogoś liczyć, być kogoś pewnym.
Autorka nam o tym przypomina. Snuje wspaniałą, magiczną opowieść, która sprawi, iż na kilka godzin oderwiecie się od własnych problemów, ukoicie duszę i serce. Anna Sakowicz ponownie porywa i kradnie serce. Polecam.


niedziela, 24 kwietnia 2022

Gra w zielone - Katarzyna Kielecka

 


Wydawnictwo Szara Godzina, Moja ocena 5/6

Bardzo dobra, kolejna bardzo dobra powieść autorki. Kielecka ponownie udanie połączyła niby lekki wątek ala kryminalny z mocnymi i niezwykle ważnymi kwestiami społeczno-obyczajowymi.
Lekki, nic nie mówiący tytuł, lekka okładka zwiastują lekką, rozluźniająca opowieść. Tym większe jest zaskoczenie czytelnika, gdy rozpoczyna lekturę.
Opowieść o nastolatce Honoracie, o jej problemach, tak trudnych i burzliwych w tym okresie życia. Historia, gdy dziewczynie rozpada się świat. Bunt, rozpacz i nieodpowiedzialne, jakże brzemienne w skutki decyzje. To dopiero początek historii, która na każdej kolejnej stronie ewoluuje i ukazuje jakie problemy mają młodzi ludzie, do czego to może doprowadzić i ile zła są gotowi zaserwować jedni ludzie drugim.
Pouczające, warte poznania, przypomnienia, ale i przerażające. Czasami, nawet w wieku nastoletnim, warto pomyśleć zanim się coś zrobi i umieć oddzielić przyjaciela od wroga. Czy Honorata będzie potrafiła to zrobić? Czy uda jej się uniknąć najgorszego? Tego dowiecie się z lektury tej naprawdę dobrej i bardzo poruszającej książki.
Ciekawa, życiowa fabuła. Do tego dobrze wpleciony w całość wątek kryminalny i kwestie społeczne oraz bardzo ciekawi bohaterowie, z którymi wielu z nas się może identyfikować. To najmocniejsze punkty książki. Dodatkiem są nagłe i zaskakujące zwrotu akcji oraz finał, który uczy, daje sporo materiału do myślenia, ale i ogrzewa serce. Cała powieść, wszystkie wątki są doskonałym materiałem do przemyśleń. Gra w zielone jest uniwersalna. Nie ważne kiedy ją przeczytamy, ile mamy lat, gdzie mieszkamy....problemy się powtarzają, warto wiedzieć o nich warto znać zagrożenie, reakcje młodych i starszych osób. Warto z pewnych rzeczy zdawać sobie sprawę. Zachęcam do lektury. Dobra, świetnie napisana, potrzebna powieść.


sobota, 23 kwietnia 2022

Uzdrowicielka - Agnieszka Krawczyk

 


Wydawnictwo Filia, Moja ocena 4,5/6
Uzdrowicielka to 2. tom serii Leśne ustronie. Warto poznać tom 1. Warkocz spleciony z kwiatów. Można też czytać Uzdrowicielkę bez znajomości części 1. Wybór należy do was. Autorka tak subtelnie, konsekwentnie i logicznie snuje dalsze losy głównych bohaterów, Zosi, Mariusza, Aleksego, Antoniego, Elwiry, Laury i Reginy, że nawet nie znając wcześniejszej książki nie poczujemy się zagubieni. Jednak zachęcam do lektury obu tomów. Książki Agnieszki Krawczyk to wielka czytelnicza przyjemność.
Przenosimy się do Nieznajomki, niewielkiej wiosce ukrytej w górach, wśród polan, łąk i lasów. Jest jesień. Pora roku urokliwa, magiczna, wręcz czarodziejska. Dzień po dniu śledzimy życie, losy bohaterów. Jeden z ich pracuje nad kolejną książką. Tym razem będzie to pozycja o Misteriach drzew. Pomagają mu w tym inni bohaterowie.
Dowiadujemy się także, co u Mariusza, który w 1. tomie prowadził niewielki szpital dla zwierząt. Śledzimy losy innych bohaterów, np. Antoniego, który żyje w górskiej chacie, odizolowany od innych ludzi. Żyje bez wygód, bez nowinek technicznych, ale w spokoju i w zgodzie z otaczającym go światem i jego rytmem.
Niby nic nadzwyczajnego powiecie. Ot banalne życie ludzi jakich wiele. Zgadza się. Jednak ważne jest to, jak to zostało przedstawione i jak mocno w tych z pozoru zwyczajnych czynnościach dnia codziennego odnajdzie się przeciętny czytelnik.
Autorka wszystko opowiada w cudowny, wręcz magiczny sposób. Snuje na pozór zwyczajną, a tak naprawdę niezwykłą opowieść o ludziach, którzy żyją gdzieś tam zagubieni w niewielkiej osadzie, a którzy w rzeczywistości mogą być także tuż obok nas. Często zatraceni w pędzie dnia codziennego nie zauważamy, że obok siebie mamy ludzi ciepłych, wartościowych, do których warto się uśmiechnąć, warto wyciągnąć dłoń, których warto poznać. Uzdrowicielka pokazuje, że warto zrobić pierwszy krok, warto otworzyć się na drugiego człowieka. Piękna, potrzebna opowieść, szczególnie teraz w okresie wojny, zła, które jest wszechobecne.
Urzeka także miejsce. Nieznajomka....niby miejsce fikcyjne. Jednak jestem przekonana, iż takich osad, wsi, osiedli, enklaw gdzie można rozkoszować się miejscem, ludżmi, wspólnie pitymi ziołowymi herbatkami, długimi dyskusjami jest więcej. Trzeba tylko się rozejrzeć, może coś zmienić wokół siebie, może inaczej spojrzeć. Tak wiele zależy od nas samych. Polecam, dla poprawy nastroju, dla relaksu, dla wyciszenia. Dobra, potrzebna lektura, taki plasterek na dusze w trudnych czasach.


piątek, 22 kwietnia 2022

Sekretne życie Grety O. - Cary Fagan

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 4,5/6
Rzadko, bardzo rzadko sięgam po książki dla młodzieży. Do lektury Sekretnego życia Grety O. zachęcił mnie blurb i opinia, iż książka przepełniona jest poczuciem humoru. Potrzebowałam inteligentnej, zabawnej, lekkiej, ale nie infantylnej książki. Poszukiwałam odstresowywacza i balsamu na dusze, lektury zajmującej bez reszty kilka godzin i poprawiającej nastrój. I dokładnie to dostałam.
Narratorem jest 13-latek. Hartley, bo tak ma na imię nasz narrator, ma trzynaście lat i nieznośną świadomość, że nikt nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. Ma też starszą siostrę, starszego brata, młodszego brata i mnóstwo, naprawdę mnóstwo nastoletnich problemów. Zmaga się z nimi, jak każdy nastolatek w jego wieku. Jest ciężko, momentami bardzo ciężko. Nikogo zdaje się on Hartley nie obchodzić. Wszyscy zajmują się tylko starszym bratem naszego bohatera, 16-latkiem, który uciekł z domu. Wszyscy mieszkają w niewielkiej miejscowości, takiej dziurze zabitej dechami. Jakie możliwości ma tam nastolatek z problemami? Sami sobie na to odpowiedzcie.
Wydarzenia dzieją się błyskawicznie. Wszystko się zmienia. Także sposób postrzegania świata przez Hartleya i widzenia jego samego przez otoczenie.
Niby historia banalna. Pozostałej, tej najważniejszej części nie będę wam streszczać. Owszem, zdaje się być zwyczajną, jakich wiele. Ale to tylko pozory.
Książka pod pozorem zwyczajnej historii porusza kilka ważnych, ponadczasowych i niezależnych od tego, gdzie mieszkamy problemów. Życie, wnętrze, psychika, problemy nastoletniego człowieka są uniwersalne. Można żyć w USA, Chinach, Polsce, Australii, a nastoletnia dusza czuje tak samo, ma podobne problemy i reakcje. Autor książki, kanadyjski pisarz, przy pomocy Hartleya i jego opowieści doskonale nam to prezentuje.
Sekretne życie... nie daje idealnych rozwiązań, choć nie ukrywam, podsuwa pewne podpowiedzi, pomysły, daje delikatne wskazówki. Co cenne, całość wolna od cukierkowej infantylności, której trochę się obawiałam. To porządnie napisana, traktująca serio młodych ludzi opowieść. Poważna, choć z poczuciem humoru, serio, choć z przymróżeniem oka. Jestem przekonana, że przypadnie do gustu zarówno waszym dzieciom, jak i wam samym. Doskonały relaks, zabawa, niezła wskazówka życiowa.Dorastanie to ciężki kawałek chleba :)



czwartek, 21 kwietnia 2022

Tessa d'Urberville - Thomas Hardy

 


Wydawnictwo Replika, Moja ocena 6/6
Arcydzieło. W każdym calu arcydzieło, chociaż nie ukrywam, mocno przygnębiające.
Wspaniała, niezwykle poruszająca historia zdrady oraz zbrodni, w połączeniu z krytyką społecznych konwenansów i seksualnej hipokryzji oraz krytyką sposobu i możliwości życia ludzi z niższych warstw społecznych. Wszystko na tle burzliwych i bardzo barwnych (także w negatywnym tego słowa znaczeniu) lat okresu epoki wiktoriańskiej.
Książka zachwyca wszystkim. Na pierwszy plan wysuwa się język. Przepiękny, plastyczny, poruszający. Przy jego pomocy Hardy snuje szokująco prawdziwą opowieść o czasach wiktoriańskich, o trudzie życia w tamtym okresie. Było ciężko, trudno, niezależnie od tego, w jakiej klasie społecznej się żyło, gdzie się żyło. Tylko to złe zależało przede wszystkim od klasy społecznej i statusu majątkowego.
Jednak strasznie mieli na równi nędzarze, jak i osoby średnio zamożne. Los, okrucieństwo tamtych czasów, dwulicowość konwenansów nie oszczędzały także bogaczy. A może paradoksalnie im było pod tym względem najciężej.
Bohaterowie umieszczeni w kajdanach, konwenansach zarówno epoki, obyczajów, zasad, jak i własnych niemożności. Nie potrafią się z tego wyzwolić. Nie potrafią, nie mogą odsunąć na bok zasad, sięgnąć po swoje, zawalczyć. Są tchórzami. Widać to w każdym czynie, postępku głównych bohaterów. W trakcie lektury miałam ochotę wiele razy nimi potrząsnąć, zmusić ich do jakiejś reakcji.
Tchórzostwo i ogrom zmarnowanych szans, możliwości, które przy odrobinie odwagi można było wspaniale wykorzystać. Zasady, strach, konwenanse okazały się silniejsze.
Wokół tego mnóstwo norm, które są niczym innym jak obłudą, kłamstwem, uzasadnieniem własnych słabości, strachu, lęku.
Bez wątpienia powieść wywołuje w czytelniku mnóstwo emocji i to na wielu płaszczyznach. A wszystko to opowiedziane jakby mimochodem poprzez ukazanie losów zwyczajnej, wiejskiej, wielodzietnej rodziny, której los odmienia się po przypadkowej rozmowie z pastorem. Więcej nie zdradzę. Nadmienię tylko, iż fabuła jest ciekawa, typowa dla marzeń tamtego okresu, dla zasad, sposobu życia. Jednak losy bohaterów same w sobie służą do ukazania czegoś więcej, do pokazania społeczeństwa, jego licznych wad bardzo niewielu zasad. Całość tak nakreślona, iż od lektury trudno się oderwać. Autor stworzył książkę ponadczasowa, która niezależnie od tego, kiedy będzie czytana, poruszy czytelnika i dostarczy mu mnóstwo materiału do przemyśleń. Równie mocno porusza tytułowa bohaterka, Tess. Jej postać jest wyjątkowo tragiczna. Zderzenie idealistycznie podchodzącej do życia dziewczyny ze światem, który jest okropny, bo inaczej tego nie nazwę, prowadzi do prawdziwych tragedii. Wspaniała postać, wyjątkowa powieść.
Brawa dla Wydawnictwa Replika za wznowienie Tessy d'Urbervill. Wydanie jest przepiękne. Polecam.

 

 

środa, 20 kwietnia 2022

Lekkie objawy życia - Tomasz Białkowski

 



Moja ocena 6/6, a w zasadzie poza skalą.
Tomasz Białkowski, autor wielu doskonałych książek, zbyt mało moim zdaniem znany. Śledzę twórczość Pana Tomasza od kilku lat. Każda kolejna książka tego autora jest nie tylko świetną lekturą, ale także dostarcza sporo materiału do przemyśleń. Każda też ma w sobie jakieś przesłanie.
Nie inaczej jest z najnowszą pozycją, o jakże mylącym tytule - Lekkie objawy życia.
Słowo lekkie, okładka wydania papierowego niefrasobliwa, z dwoma gołębiami, to sugeruje lekką (nomen omen) książkę, taką która da wytchnienie. Tym większe było moje zaskoczenie gdy rozpoczęłam lekturę. Książka, jej treść walą niczym obuchem, prosto, nie oszczędzając czytelnika. Jest ciężko, bardzo ciężko, ale jakże prawdziwie.
Trudno ocenić kto jest bohaterem. Niby mamy jego i ją, Beniamina i Berenikę. Dopóki czyta się blurb wydają się być zwyczajnymi ludżmi. Wcale jednak tacy nie są. Poddani próbie, wystawieni na działanie czegoś, co nie ukrywajmy, częściowo już się na naszych oczach dzieje, a co w pełni (odpukać) może się stać naszym udziałem. Katastrofa klimatyczna, tony plastiku, pandemia, wycinanie lasów, dżungli, ginące zwierzęta, coraz bardziej sztuczna żywność i w tym wszystkim my, ludzie, lub istoty mylnie ludżmi nazywane, znieczuleni często do bólu. Część z nas jest po prostu taka...znieczulona, inna. Niektórzy są z kolei zagubieni, nie wiedzą jak tymi znieczulonymi nie być.
To wszystko dzieje się teraz, obok nas. Owszem, nie ma jeszcze tego, co opisuje Białkowski, ostateczność nas nie dopadła. Ale kluczowe jest słowo jeszcze. Jak będzie za kilka lat jeżeli nic z tym nie zrobimy? Aż strach pomyśleć.
Nasi bohaterowie, porzuceni, zostawienie sami sobie, w oceanie czegoś, co trudno jednoznacznie określić, samotni, zdawałoby się bezwolni, choć czasami można w ich czynnościach odnależć jakąś siłę, minimalną, ale jednak, pozory decyzyjności, co daje nadzieję nie tylko dla bohaterów, ale i dla nas wszystkich.
Ilu ludzi tak żyje?! Niestety wielu. A co by było gdyby spotkał nas ostateczny kataklizm, jaki opisuje Białkowski? Co wtedy byśmy czuli? Jak byśmy się zachowywali? Nawet nie chcę o tym myśleć. Berenika i Beniamin utożsamiają bohaterów, którym się chce, którzy jeszcze mają siłę, energię. Tylko czy tego wszystkiego im wystarczy? Czy im się uda?
Nie ukrywam, książka jest dramatyczna, trzyma w napięciu. Każdy czytelnik zda sobie sprawę, iż pod postaciami B & B kryje się coś więcej. I ta wiedza sprawia, iż od lektury trudno się oderwać. Ta wiedza jednocześnie przybija, dołuje. Obraz człowieka stworzony przez autora jest smutny, tragiczny. Ludzie, co myśmy ze sobą, światem zrobili.
Całość uzupełnia doskonale wpisujący się w fabułę narrator w trzeciej osobie. Dopowiada on wiele, ale wiele też pozostawia naszej wyobraźni. A wyobraźnia czytelnika wręcz buzuje. Pisarz dał mnóstwo paliwa, materiału żeby szare komórki pracowały na pełnych obrotach. Niesamowitym paliwem są jakże plastyczne opisy. Ja sobie wszystko od razu wizualizuję, więc podwójnie to na mnie działało.
Książka przeczołgała mnie emocjonalnie tak, jak żadna od bardzo dawna. Twórczość Pana Tomasza zawsze jest poruszająca, ale Lekkie objawy życia rozjechały mnie całkowicie. Kilkakrotnie w trakcie lektury (a dawkowałam ją sobie porcjami) płakałam. Nie wiem, czy to z żalu nad bohaterami, czy nami ludżmi tak w ogóle. Wszak Berenika I Beniamin to przedstawienie ludzi, jednostek marnych, ale jednak czegoś pragnących, szukających. Od lektury minęło kilka dni, a ja nadal nie pozbierałam się do końca. Warto, ba trzeba przeczytać. Wspaniała, poruszająca, ponadczasowa i jakże prawdziwa książka. Dodatkowo każdy odbierze ją inaczej, co innego z niej wyciągnie. To jej wielka siła. Polecam.
Ps. napisałam się, napisałam, a i tak nie zawarłam w tekście nawet części tego, co bym chciała, co czuję. Są takie książki, o których trudno jest cokolwiek sensownego napisać. Są zbyt wiele mówiące, zbyt mądre, zbyt trudne do ubrania w słowa. A jednocześnie są niesamowicie potrzebne i wartościowe. Lekkie objawy życia to jedna z takich pozycji.


sobota, 16 kwietnia 2022

Pozorantka - Alexandra Andrews

 

Wydawnictwo WAB, Moja ocena 5/6
Naprawdę dobry, dobrze napisany wciągający i nieoczywisty thriller, a przy tym debiut literacki Alexandry Andrews. Oby więcej takich debiutów.
Pozorantka ma fabułę z pozoru, ale tylko z pozoru, banalną. Ot ile jesteśmy w stanie zrobić, żeby żyć lepiej, tak jak sobie wymarzyliśmy?!
Florence Darrow marzy o byciu pisarką. Jak na razie jej plany spełzają na niczym. Pisze tylko dla siebie, do szuflady. Jednak pewnego dnia dostaje ofertę pracy. Praca nie byle jaka, dająca szansę na coś więcej. Florence ma być asystentką znanej pisarki Maud Dixon. Pisze ona pod pseudonimem i tylko jedna osoba na świecie wie kto to jest Maud, kto się za tym pseudonimem kryje. Florence miałaby być drugą osobą z taką wiedzą. Niby to banalny szczegół, ale jak się okaże, bardzo brzemienny w skutki.
Praca u takiej pisarskiej sławy jest zaszczytem, honorem. Jednak jak się szybko okaże, to wręcz katorga, a nie pracą. Florence wytrzymuje jednak wszystko. W końcu pracuje dla pisarskiej sławy.
Wszystko zmienia się w Maroku, do którego obie panie udają się w celu zebrania materiałów do nowej książki Maud. Mają tam miejsce wydarzenia, które zmienią wszystko, a Florence postawią przed wielką szansą i trudnym wyborem. Więcej nie zdradzę. Nie chce wam psuć elementu zaskoczenia wynikającego z lektury tej bardzo ciekawej i nieżle pomyślanej książki.
Alexandra Andrews stworzyła nową, inną książkę, ciekawą, ale też w sposób inny od dotychczas stosowanych rozpatrującą ludzką dusze, charaktery, poczynania, ich skutki i przyczyny.
Pozorantka to thriller, ale jest on tylko pretekstem do pokazania czegoś więcej. Ludzka natura, dążenie do perfekcji, do życia, tak jak sobie zaożyliśmy oraz ukazanie chorej ambicji, która popycha do grożnych, irracjonalnych zachowań. Do tego spora porcja skupienia się tylko na sobie i toksycznej wręcz ambicji, determinacji...trudno to jednoznacznie określić. To są główne tematy Pozorantki.
Dodatkiem są świetnie nakreślone postaci. Można je lubić, chociaż raczej nie, ale z pewnością wobec żadnej postaci nie pozostaniemy obojętni. Na pierwszy plan wysuwa się Florence Darrow. Do końca trudno było m się zdecydować, jest katem czy ofiarą.
Książka wciąga, przykuwa uwagę. Czyta się ją wyśmienicie. Polecam.

czwartek, 14 kwietnia 2022

Pakt - Anna Potyra

 


Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6
To moje trzecie spotkanie z książką Anny Potyry. To też trzecia książka autorki. I po raz trzeci jestem bardzo zadowolona z lektury.
Ponownie bohaterem jest świetny, bardzo dobrze tropiący zło komisarz Adam Lorenz. Wcześniejsze dwa tomy serii, Pchła i Potwory miały akcję rozgrywającą się w Warszawie. Lorenzowi towarzyszył także sztab śledczych.
Tym razem akcja przenosi się do niewielkiej osady Rokitki. To taka z pozoru sielska, anielska, oddalona od większych ośrodków osada. W rzeczywistości, co czas i rozwój wydarzeń pokażą, to miejsce wręcz klaustrofobiczne, w którym pod pokładami sielskości i życzliwości kryją się niezłe traumy i trupy w szafie. To także miejsce żyjące przesądami, plotkami i takie,w którym wszyscy o wszystkich absolutnie wszystko wiedzą. Dla mnie miejsce z typu - po moim trupie.
W takie miejsce pewnego dnia przybywa na urlop komisarz Lorenz. Po trudach wcześniejszych śledztw nasz bohater szuka wytchnienia. Nie jest mu to jednak dane. Od razu po przyjeżdżie dowiaduje się, że zaginęła pracownica jego znajomego, Ukrainka Olga. Każda z mieszkających we wsi osób ma inne zdanie na temat zniknięcia kobiety. Niektórzy mówią, że wróciła do domu, inni, że coś jej się stało.
Sprawa wyjaśnia się gdy kilka dni póżniej zostają znalezione zwłoki Ogi. Wszystko wskazuje na drastyczne zabójstwo. Kto i dlaczego zabił nikomu nie wadzącą kobietę?
Chcąc nie chcąc, mimo urlopu, Adam Lorenz rozpoczyna śledztwo. Sprawa coraz bardziej się komplikuje tym bardziej, iż większość miejscowych nie chce udzielać żadnych informacji, milczy, część wręcz mataczy. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, iż komisarz, w przeciwieństwie do wcześniejszych części serii, nie ma do dyspozycji pomocników, musi działać sam.
Nasz śledczy jednak się nie poddaje i uparcie próbuje dojść prawdy. Nawet jednak przez myśl mu nie przejdzie, że ta zbrodnia to dopiero początek. W pewnym momencie do śledztwa dołącza bardzo inteligentna i świetnie przedstawiona pani prokurator, której pomoc okaże się nieoceniona.
Książka bardzo na czasie bowiem w szerokim kontekście ukazuje problemy ukraińskiej mniejszości narodowej, osób, które z różnych względów, także sytuacji geopolitycznej zmuszone były emigrować z kraju. Jak zwykle u Anny Potyry, wątek obyczajowo-społeczny jest mocny, aktualny i silnie zaakcentowany. Z tego też powodu dla mnie Pakt to bardziej mocna książka psychologiczno-obyczajowa z bardzo dobrym wątkiem kryminalnym niż sam kryminał. Niemniej to doskonała, warta przeczytania, zmuszająca do chwili refleksji lektura.
Oba wiodące wątki, kryminalny i społeczno-obyczajowe są świetnie nakreślone, doskonale poprowadzone i wyważone w odpowiednich proporcjach. Dzięki temu żadna z kwestii, żaden wątek nie dominuje nad drugim. Do tego, co dla mnie bardzo istotne, to inteligentna, pełna mylnych tropów, zwodzenia czytelnika książka. Pisarka traktuje czytającego, jak inteligentnego, równego sobie przeciwnika, myli go, zwodzi i zmusza do uruchomienia szarych komórek. Brawo. Inna, dająca oddech od zwykłych, banalnych odmóżdżaczy powieść.
Wątek społeczono-obyczajowy jest aktualny, ważny, potrzebny, a wątek kryminalny sensowny, doskonale i logicznie poprowadzony. Razem tworzą dobrą, warto przeczytania książkę z mocnym przesłaniem i ciekawym zakończeniem. Serdecznie polecam. Po raz trzeci Anna Potyra mnie niezwykle pozytywnie zaskoczyła.


 



środa, 13 kwietnia 2022

Smętny szofer z Alster - Hakan Nesser

 



Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5/6

Kolejne spotkanie z twórczością jednego z najbardziej przeze mnie lubianych pisarzy. Smętny szofer z Alster to świetnie napisana powieść, pełna charakterystycznego dla Nessera inteligentnego humoru.Chociaż może jestem nieobiektywna...uwielbiam wszystkie książki tego autora.
Niezależnie od tego, jaką książkę Nesser napisze, zawsze trzyma najwyższą formę. To mistrz łączenia różnorodnych gatunków literackich. Nie inaczej jest tym razem.
Osoby przyzwyczajone do tego, iż Nesser to autor kryminałów od razu informuję, ta książka to miks świetnie nakreślonej powieści psychologiczno-obyczajowej z ostrą nutką tak typowego dla tego pisarza humoru.
Tym razem śledztwo w sprawie gróżb karalnych wobec kierowcy autobusu, w którym w wypadku zginęła spora część pasażerów, prowadzą Gunnar Barbarotti i Eva Backman.
Były kierowca, ofiara pogróżek ma na sumieniu 18 ofiar. Zginęła młodzież szkolna i jedna osoba dorosła. Czy wypadek sprzed lat ma coś wspólnego z obecnymi groźbami? A może chodzi o coś zupełnie innego? Pewnego dnia były kierowca znika bez śladu. Z pozoru prosta sprawa komplikuje się. A to dopiero początek.
Wątek kryminalny, jak to Nessera, ostry, mocny, ale przy tym mocno moralizatorski. Jedno trzeba autorowi przyznać. Każda jego książka pod pozorem intrygi kryminalnej, zbrodni czegoś uczy, coś pokazuje, na coś uczula. To jest charakterystyczne dla praktycznie wszystkich książek, kryminałów skandynawskich. Są one bardzo mocno ukierunkowane społecznie. Jednak Nesser przykrywa wszystko tak typowa dla siebie sporą porcją czarnego humoru. I mimo, że porządnie napisany wątek kryminalny nie jest najważniejszy, to czyta się każdą jego książkę ze sporą przyjemnością.
Ponownie mamy niespieszną akcję. Fabuła toczy się powoli, bardzo powoli acz konsekwentnie zmierza do zaskakującego finału. Nesser, jako świetny psiarz, potrafi tak skonstruować fabułę, że finał mocno zaskakuje. Brawo. Do tego, to co u Nessera najciekawsze...ciekawie nakreślony portret psychologiczny bohatera. Wiem, to częste u skandynawskich pisarzy. To dla nich charakterystyczne. Jednak Nesser robi to w wyjątkowo sugestywny i dopracowany w każdym calu sposób.
Jego twórczość przypomina trochę wizytę u starych, zaprzyjażnionych osób. Doskonale się tam czujemy, doskonale się rozmawia, wiemy, jak wszystko się potoczy i ciągle tam chodzimy.
Identycznie jest ze mną i Nesserem. Czytam jego książki od lat. Wiem, jaki będzie przebieg fabuły, wiem jaki finał, a autor i tak należy do najbardziej przeze mnie lubianych i cały czas sięgam po każdą nową jego książkę.
Dobra, mocno nastawiona na kwestie społeczne lektura. Książka świetna, doskonała w każdym calu, tak bardzo typowa dla Hakana Nessera. Warto dać jej szansę, choć jestem przekonana, że nie wszystkim ona przypadnie do gustu. I w sumie nie musi. Nie każdy musi kochać Nessera. Nie każdy zrozumie jego inną niż kryminał książkę, o czym świadczą negatywne oceny na pewnym znanym portalu. Nie jest to typowy kryminał, ani typowa powieść obyczajowo- społeczna. To jest po prostu Hakan Nesser. Warto przeczytać jeżeli ktoś lubi tego typu literaturę.

Recenzje innych książek Nessera:

Oczy Eugena Kallmanna (klik) 

Jedenaście dni w Berlinie (klik) 

Żywi i umarli w Winsford (klik)  

Jaskółka, kot, róża i śmierć (klik)   

Półmorderca (klik) 


wtorek, 12 kwietnia 2022

Dante - Alessandro Barbero

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Rewelacyjna książka, która jak chyba żadna dotąd, ukazuje geniusz, sylwetkę i dorobek wielkiego pisarza.
Książka została napisana symbolicznie w 700. rocznicę śmierci Dantego. Jest mistrzowsko skonstruowana, pełna zaskakujących informacji, do których zwykłemu człowiekowi, nie będącemu badaczem, historykiem byłoby bardzo trudno dotrzeć.
Czyta się szybko, niecierpliwie odwracając kolejne kartki niczym przy lekturze najciekawszej, najbardziej porywającej powieści historyczno-awanturniczej.
Cenne jest to, iż Barbero dotarł do wielu, dotąd skrywanych w muzeach, archiwach dokumentów, a losy swojego bohatera mocno osadził w szczegółowo ukazanej epoce średniowiecza. Wbrew pozorom działo się wtedy na terenach dzisiejszej Italii, oj działo. Średniowiecze Barbero, Italia okresu Dantego to czas i miejsce pełen fascynujących postaci działań, budowli, twórczości, ale i głęboko skrywanych tajemnic. W trakcie lektury książki można w pełni zatracić się w średniowieczu Barbero i Dantego jednocześnie i zrozumieć jak bardzo genialnym i aktywnym oraz wyjątkowym człowiekiem był Dante.
Obraz średniowiecznych Włoch, miejsc, gdzie żył i tworzył Dante jest częścią barwnej i bardzo dobrze udokumentowanej merytorycznie opowieści o kraju i ludziach tamtego okresu. Badacz wspaniale to ze sobą połączył i fascynująco prowadzi przez XIII i XIV wiek autora Boskiej komedii.
Całość bardzo dobrze uzupełniają przebogata bibliografia i liczne przypisy. Najlepiej świadczą o tym ile trudu zadał sobie pisarz, z jak wielu źródeł korzystał.
Duże znaczenia dla polskiej wersji książki, o ile nie największe, ma mistrzowskie tłumaczenie profesora Krzysztofa Żaboklickiego, który jest znanym, cenionym tłumaczem i italianistą.
Wspaniała, wyjątkowa i ze wszech miar godna polecenia opowieść o twórcy języka włoskiego, o człowieku, który już za życia był legendą.
Historyk Alessandro Barbero podjął się niełatwego zadania i wykonał je po mistrzowsku. Polecam.


sobota, 9 kwietnia 2022

W sieci zła - Max Seeck

 


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5/6
Rzadko mamy do czynienia z fińską literaturą, a szkoda.
W sieci zła to przykład niebanalnej, nieprzewidywalnej opowieści. Nic dziwnego, iż książka stała się hitem w tak wielu krajach i szykowana jest jej ekranizacja.
Po genialnym Wiernym czytelniku, Max Seeck ponownie zaskakuje, ale i zadowala nawet najbardziej wybredne czytelnicze gusta.
Akcja rozgrywa się sześć miesięcy po wydarzeniach z Wiernego czytelnika. Jessica Niemi, wyjątkowo niebanalna postać, mierzy się z nowym śledztwem. Ponownie mamy makabryczne zabójstwa, ponownie mnóstwo niebywale szybko mnożących się niewiadomych i ponownie wyścig z czasem. A czas ucieka, pędzi niczym torpeda. Mamy zmasakrowane ciało, zimne wody i jeszcze mroczniejszy klimat Finlandii, zniknięcie dwojga bardzo popularnych influencerów, handel ludżmi, bardzo trujące toksyny i kilka innych spraw. Z pozoru nic tych rzeczy ze sobą nie łączy, ale tylko z pozoru. Żeby znależć to połączenie, wpaść na trop i powstrzymać psychopatycznego zabójcę, Jessica Niemi będzie musiała bardzo mocno się napracować i otrzeć o granicę zła i okrucieństwa. Grozić jej będzie spore niebezpieczeństwo, a czas umyka.
Umiejscowienie akcji w mało w sumie znanej, zimnej i mrocznej Finlandii jeszcze wzmaga bardzo gęsty, wręcz oblepiający mrok książki. Wszechobecne zło i zagrożenie są potęgowane każdym kolejnym rozdziałem. Autor niezwykle umiejętnie dozuje informacje, prowadzi akcję, analizuje, podsuwa tropy i zmusza czytelnika do myślenia. Żeby rozwikłać zagadkę, zarówno czytelnik, jak śledcza Niemi, będą musieli mocno się napracować.
W sieci zła to nie tylko dobry, mocny, intrygujący thriller. To także książka z drugim dnem, z podtekstem, pytaniami o istotę człowieczeństwa, o granice między normalnością, a szaleństwem o to co dzieli z pozoru normalnych i szalonych i o to, czym jest zło.
Nie na wszystkie pytania znajdziemy odpowiedż. Seeck sprawia, iż musimy pomyśleć sami, zastanowić się nad treścią książki, ale także nad tym, jak ma się ona do życia tuż obok nas, do nas samych. Polecam.

czwartek, 7 kwietnia 2022

Porządek dnia - Eric Vuillard

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Siedzę przed laptopem i wierzcie mi, nie wiem co napisać. Książkowe arcydzieło zarówno jeżeli chodzi o styl, jak i treść oraz formę.
16 rozdziałów, krótkich bo cała książka ma zaledwie 152 strony. To kolejny dowód na to, że nie ilość, a jakość się liczy.
152 strony przebogate w treść, materiał do przemyśleń i coś, co zostanie ze mną chyba na zawsze, a z pewnością na bardzo, bardzo długo.
Kwintesencja zła, człowieczeństwa lub raczej jego braku, przyzwolenie na to zło i postawa człowieka, istoty ludzkiej wobec różnych form i etapów zła.
Wiem, może trochę zawiłe, ale Porządek dnia to nie jest książka, którą można streścić. Przebogata pod każdym względem, w zasadzie nie ma fabuły, przynajmniej nie w klasycznym tego słowa znaczeniu.
Od 10 lat mieszkam w Austrii i tę książkę powinien przeczytać w ogóle każdy człowiek, a już z pewnością każdy Austriak. Genialne, wyjątkowe, bezlitosne i tak bardzo w Austrii potrzebne rozliczenie z Anschlussem, nazizmem, złem faszyzmu, ich genezą. To także opis tego, jak wielcy, bogaci, słynni np. Bosch, Opel czy Siemens popierali Hitlera, pomagali (bardzo aktywnie) w budowaniu jego machiny zagłady.
Mimo upływu kolejnych dekad od zakończenia II wojny światowej, w Austrii nadal to rozliczenie nie zostało dokonane. Co jakiś czas temat wraca na łamy mediów, robi się w Austrii szum po obu stronach, a rozliczenia nadal brak.
Autor rozlicza, ukazuje skutki, ale i przyczyny powstania konkretnych wydarzeń, oraz to, jak zwyczajny przypadek połączony z ironią losu i bezkarnością, przyzwoleniem może zmienić człowieka i doprowadzić do czegoś niespodziewanego, do prawdziwego zła. Jak udowadnia pisarz, zdolny do tego zła, w sprzyjających okolicznościach, jest każdy z nas. A wszystkie wielkie, w pozytywnym tego znaczeniu lub negatywnym, wydarzenia, fakty są zawsze konsekwencją drobnych czynów, które samodzielnie nic nie znaczą.
Cała książka jest mistrzowska, to arcydzieła. Są jednak diamenciki, na które szczególnie warto zwrócić uwagę, jak chociażby rozmowa Hitlera z Schuschniggiem. Mistrzostwo pod każdym względem.
Książka wali niczym obuchem, w żołądek, przeponę, zatyka, nie można oddychać, czytelnik jest przepełniony strachem obawą, wściekłością. Wszystko potęguje niepozorny rozmiar, i zwyczajna, szara okładka.
Lektura uniwersalna, ponadczasowa. Jej treść możemy rozpatrywać tylko w kontekście zła Hitlera i Anschlussu Austrii, ale także w kontekście tego, co działo się kilka, kilkanaście wieków temu i co, o zgrozo, może się wydarzyć, jutro, pojutrze, co dzieje się tuż obok w Ukrainie. Książka potrzebna, mądra, protest book. Trzeba przeczytać.
Za tę książkę autor otrzymał Nagrodę Goncourtów. Jest to francuska nagroda literacka, którą ufundował w 1896 w swoim testamencie francuski pisarz Edmond de Goncourt.
Polecam. To obowiązek współczesnego człowieka znać takie książki.


środa, 6 kwietnia 2022

Biały trop - Emelie Schepp

 


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 1/6
Biały trop to 2. tom serii z prokurator Jana Berzelius. Tom 1., Naznaczeni na zawsze, był ciekawy, dobrze się go czytało. Może nie był to najlepszy kryminał świata, ale tez nie było żadnych zgrzytów, nie żałowałam czasu poświęconego na lekturę.
Gdy sięgałam po Biały trop oczekiwałam lektury co najmniej takiej, jak część 1.
Niestety. 2. tom jest znacznie gorszy od 1. Ba, nie można o nim powiedzieć niczego dobrego.
A szkoda. Możliwości były i to spore. Fabuła bardzo ciekawa, mroczna, tajemnicza i dająca dobremu pisarzowi
spore możliwości.
Pewnej zimowej nocy na peronie stacji kolejowej w Norrköping zatrzymuje się pociąg. Na pokładzie znaleziono zwłoki dziewczyny. Jej palce są zakrwawione, a z ust wypływa biała piana. Okazuje się, iż zmarła podróżowała z przyjaciółką, która teraz zaginęła bez śladu. Kim były kobiety? Nic o nich nie wiadomo. I dokąd zmierzały? Śledztwo nadzoruje prokurator Berzelius. Gdyby wiedziała, jak rozgałęzi się dochodzenie i dokąd ono ją zaprowadzi.
Jak się okaże, sprawa ma wiele aspektów i obok kryminalnej dot. przemycania narkotyków ma także inne, mniej kryminalne, a bardziej społeczne wątki. To typowe dla skandynawskich książek. Obok dobrego wątku kryminalnego mnóstwo, równie ważnych odniesień społeczno-obyczajowych. Nie inaczej jest z Białym tropem.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie...kiepskie wykonanie. Autorka po prostu nie dała rady poprowadzić skomplikowanej, mocnej, inteligentnej fabuły.
Akcja, która naprawdę daje spore możliwości, jest nudna, ciągnie się, nie zaciekawia nawet w najmniejszym stopniu. Szczerze, w trakcie lektury kilkakrotnie zastanawiałam się czy nie odłożyć książki na półkę. Tom o wiele nudniejszy, jakiś taki rozwleczony, infantylny, diametralnie odmienny od części 1. Fabuła nawet przez moment nie zaciekawia, nie intryguje. Dramat jeżeli chodzi o kryminał. Koniec tak stereotypowy i przewidywalny, że aż robi się przykro. Finał kryminału, który jesteśmy w stanie przewidzieć, czy jest coś gorszego?
Brak konsekwencji w prowadzeniu wątków. Brak jakiegoś takiego spoiwa, który mógłby połączyć kolejne wątki. Sprawiają one wrażenie wybranych na chybił trafił z wielkiego worka i wsadzonych do równie dużego pudła, bez składu, ładu, sensu.
Większość wątków jest byle jak zakończona, jeden w ogóle nie skończony. Nawet nie będę tego komentować.
Do tego nie wiem z jakiego powodu, naszpikowanie fabuły wątkami erotycznymi jednej z bohaterek. Sensu i uzasadnienia to nie ma żadnego.
Mogłabym tak wymieniać długo. Szkoda jednak czasu. Szkoda także czasu na lekturę Białego tropu. Odradzam. Jest tyle innych ciekawych, wartościowych książek.


poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Dolina cieni - Bartosz Szczygielski

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Szczygielski po raz kolejny na równi zaskoczył jak i zachwycił.
Każdą kolejną książką autor udowadnia, iż warto sięgnąć po Winni jesteśmy wszyscy, Nie chcesz wiedzieć, ale i np. Krok trzeci, Serce, Aorta. Każda książka Szczygielskiego jest zdecydowanie warta lektury, każda jest inna od poprzedniczek. Bartosz Szczygielski to zaskakujący i doskonale rokujący pisarz, którzy nie powiedział jeszcze ostatniego zdania.
Dolina cieni to wyjątkowo dobrze napisana i bardzo poruszająca opowieść o błędach, które na zawsze zmieniają czyjeś życie. A z początku wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Czas pokazuje, jak bardzo można się pomylić.
W fabule mamy zaskakujący, ale jak się okaże dotykający wielu osób problem. Jest to kwestia społeczno-obyczajowa, ale i problem z pogranicza moralności i prawa. Autorowi w jednej kwestii udało się zawrzeć tak wiele.
Do tego bardzo dynamiczna akcja i kwestie, wydarzenia, które nie czynią czytelnika bezwolnym czytaczem, a wręcz zmuszają do uruchomienia szarych komórek, do zadania sobie sporej porcji trudu, żeby zrozumieć. Czytelnik czuje się wręcz uczestnikiem wydarzeń, a z pewnością inteligentnym, równoprawnym autorowi i bohaterom uczestnikiem wydarzeń.
W treści znajdziemy także sporo elementów, które po dłuższej chwili okażą się fałszywymi. To może zirytować, bo w pewnym momencie jesteśmy pewni, że już, już wiemy, że to tak powinno być...a tu zdziwienie. Autor z nas jakby kpił, podsunął fałszywe tropy. I czytelnik się irytuje. Jak się okaże, wszystko to było czynione w jednym konkretnym celu. Czytelnik musi się wysilić, mocno napracować i wszystko jest konsekwentnie, bez udziwnień, bez pogubienia wątków, logicznie i zaskakująco doprowadzone do końca. A wtedy wielkie zaskoczenie i okaże się, ze wszystko jest tak, jak powinno być, wszystko ma swój sens.
Obok skomplikowanej fabuły, trudno nawet nakreślić o czym ona jest, mamy sporą galerię doskonale zaprezentowanych postaci. Jedne polubimy od razu, inne wręcz przeciwnie. Jednak wobec żadnej nie pozostaniemy obojętni. Na mnie największe wrażenie zrobiła pewna nastolatka, nad wyraz dojrzała, konkretna, równa dużo starszym, bardzo inteligentnym bohaterom. Jednak ten obraz to tylko pozory. Krok po kroku autor odsłania fakty, które sprawiają, iż zmienia się o tej postaci zdanie. I tak samo robi z większością pozostałych bohaterów. Nic w Dolinie cieni nie jest oczywiste, nic nie jest pewnikiem. Cała lektura przypomina przejażdżkę rollercosterem. Sinusoida mocnych wrażeń gwarantowana.
Fabuła, tak jak napisałam, trudna do nakreślenia w kilku słowach, skomplikowana warta poznania. Jestem przekonana, iż w losach głównego bohatera, samotnika Tomasza Racha, odnajdzie się wielu z nas. Kto z nas czasami, choćby przez krótką chwilę nie marzy o zmianie życia, o zaczęciu wszystkiego od nowa.
Dolina cieni pokazuje, że nic nie jest proste i oczywiste, nawet to co z pozoru idzie doskonale, a demony przeszłości (każdy je ma) dopadają w najmniej oczekiwanym momencie i są bezlitosne.
Jedno jest pewne, Dolina cieni gwarantuje mocną, inteligentną i poruszającą lekturę, a Bartosz Szczygielski ponownie zachwyca. Polecam i niecierpliwie czekam na kolejną książkę.

Recenzje innych książek autora:
Nie chcesz wiedzieć (klik)
Winni jesteśmy wszyscy (klik)


 


sobota, 2 kwietnia 2022

Do zakopania jeden trup - Iwona Banach

 


Wydawnictwo Dragon, Moja ocena 5/6
Do zakopania jeden trup to czwarty tom Serii z trupem autorstwa niezrównanej Iwony Banach. Ostatnie moje lektury były poważne, wyjątkowe w formie i przekazie, często dołujące, napawające smutkiem, takim egzystencjalnym. Potrzebowałam odtrutki, czegoś lekkiego, zabawnego, ale nie infantylnego.
Do zakopania jeden trup, tak, to był idealny wybór. Odetchnęłam i bawiłam się wyśmienicie.
Książka, jak wszystkie inne tej autorki, kipi wręcz absurdalnym poczuciem humoru, zjawiskowym, niewyobrażalnym, na długo pozostającym w pamięci. Co dla mnie niebywale istotne, to poczucie humoru jest inteligentne. Na szczęście pisarce udaje się uniknąć cukierkowatości, infantylizmu, który nieobcy jest tak wielu innym pisarzom.
Główną bohaterką całej serii, wszak Do zakopania... to 4. tom,, postacią wyjątkową w każdym calu jest Emilia Gałązka. Emilia jest przekonana, iż koniec świata lada moment nadejdzie, nic go nie powstrzyma i robi wszystko żeby się na niego przygotować. I jak to robi :)
Jej bliscy, otoczenie zupełnie tego przekonania nie podzielają, ba, to jest mało powiedziane. Zero zrozumienia. Wręcz same kłody rzucane pod nogi Emilii. Jest to źródłem wielu hmmm nieporozumień i przecudownych sytuacji. Nie mam pojęcia, jak autorka to wszystko wymyśla.
W tym tomie serii po raz kolejny aż kipi od kłód rzucanych pod stopy naszej bohaterki. I otoczenie i los wręcz czyhają na biedną Emilię, jakby chcąc robić jej specjalnie na złość. Dodatkowo nasza bohaterka dostaje spadek. Każdy by się cieszył. Każdy, ale nie Emilia...no i zaczyna się :) Spadek omal Emilii nie zabija. Nic a nic nie przesadzam. Zderzenie specyficznej osoby, jaka jest Emilia z hmmmm tym, czym jest spadek jest cóż równie zabawne co groteskowo przerażające :) A całość po prostu genialna.
Wszystkie wydarzenia przyprawiają o łzy ze śmiechu, otwarte oczy ze zdziwienia i bolący brzuch...bo ileż w końcu można się śmiać.
Więcej wam nie zdradzę. Nie chcę psuć elementu zaskoczenia, nie chcę niczego uprzedzać. Gwarantuję za to genialny relaks i wyśmienitą, niezwykle inteligentną i wciągającą zabawę. Z pewnością nie będziecie się nudzić, a wieczór przy tej lekturze minie wam błyskawicznie. Polecam i czekam na kolejną książkę autorki.Pani Iwono, dziękuję.



piątek, 1 kwietnia 2022

Pokrewne dusze - Virginia Woolf

 


Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6
Pokrewne dusze to szczególna pozycja w dorobku Virginii Woolf. Jest to wybór listów, które bardzo licznie pisała, do najbliższych, rodziny, przyjaciół, znajomych, ale również do wydawców czy instytucji. Listy te były, są doskonałym obrazem Woolf, ale i były, są jej pamiętnikiem, zwierciadłem jej niespokojnej, udręczonej duszy, myśli, są podróżą przez kolejne dekady życia pisarki.
Pokrewne dusze otwiera dziecinny list do ojca, pisany drukowanymi literami przez sześcioletnią dziewczynkę. Zamyka ostatni, pożegnalny list do męża.
Jest to wyjątkowa lektura dla wszystkich, którzy chcą, potrafią zagłębić się w życie, istnienie, uczucia drugiego człowieka. A Virginia Woolf była wyjątkowym, niezwykłym człowiekiem. W listach ukazuje swoje myśli, odczucia, plany, marzenia, relacje między ludżmi, ale także opowiada o ówczesnym świecie, o tym, co istniało, czego dokonano, gdzie była etc. Czytamy, co autorka sądzi o jakiejś wystawie, przedstawieniu czy książce, ale także o jej romansie, rodzącym się i umierającym uczuciu.
Listy to przede wszystkim genialny i niezwykle pełen obraz pisarki. Jest to portret pełen uczuć, bólu, namiętności, marzeń, cierpienia, bezradności. Dają one dokładny obraz tego, jaką postacią była Woolf. A była ze wszech miar osobą wyjątkową.
Jak głęboko musiała cierpieć, jak bardzo była niepogodzona sama z sobą skoro 28 marca 1941 roku, w wieku 59 lat, napełniła kieszenie kamieniami i rzuciła się do rzeki. Tragiczna śmierć udręczonej, niezwykłej osoby. Pozostawiła dwa listy pożegnalne: jeden dla swojej siostry Vanessy, a drugi dla swojego męża.
Woolf wiele zrobiła. Była genialną pisarką, ale i wielce zaangażowaną feministką. Bez wątpienia zrewolucjonizowała samą literaturę i powieść. Na zawsze znalazła miejsce w historii literatury. Jej życie prywatne było tragiczne. Cierpiała psychicznie, co widać w jej twórczości, ale przede wszystkim w zbiorze listów.
Listy zebrane w tym tomie są nie tylko świadectwem, obrazem jej duszy i umysłu, ale także genialnym portretem epoki. Czytałam ten zbiór przez ostatnie 1,5 miesiąca, po trochu, co kilka dni, dawkując sobie. Ogrom cierpienia, uczuć, niezrozumienia, zapętlenia duszy autorki jest niewyobrażalny. Nie da się czytać jej listów w dużych porcjach. Jednak bez wątpienia warto. Dają obraz epoki, samej pisarki, ale i bardzo dużo materiału do przemyślenia. Polecam.