wtorek, 31 maja 2022

O jedno cię proszę - Laura Dave

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Bardzo dobra, trzymająca w napięciu książka. Świetnie się czyta.
Hannah i Owen są szczęśliwym małżeństwem. Z pozoru wszystko u nich ok. Kochają się, ufają sobie, wiedza o sobie wszystko. Tak się wydaje obojgu...do czasu. Pewnego dnia on znika. Nagle, niespodziewanie,w tajemniczych okolicznościach. Do akcji wkracza FBI. Sprawa robi się coraz bardziej tajemnicza i dramatyczna. Jakby tego było mało, okazuje się, że mężczyzna zostawił żonie torbę pełną pieniędzy oraz prośbę, żeby kobieta chroniła jego córkę z poprzedniego małżeństwa. Hannah, żona, także rozpoczyna prywatne śledztwo. Kobieta za wszelką cenę chce się dowiedzieć dlaczego jej mąż zniknął. Gdyby tylko wiedziała dokąd ją to zaprowadzi. Czy cokolwiek wcześniej wiedziała o swoim mężu? Czy Owen chce być odnaleziony? Co było prawdą, a co misternie, przez lata budowanym kłamstwem?
Myślicie, że to koniec komplikacji i tajemnic? Jesteście w wielkim błędzie. Wszystko dopiero zaczyna się komplikować, a sekrety mnożą się w zastraszającym tempie.
Cała książka przypomina kulę śnieżną. Wszystko zaczyna się wielkim bum, a dalej, z każdą kolejną stroną komplikuje się coraz bardziej. Co istotne, wszystko ma sens, jest logiczne i nic autorce nie umyka, nie gubi się. Każdy wątek zostaje doprowadzony do zaskakującego finału.
Z thrillerami bywa różnie. Większość niestety jest dużo gorsza niż zapowiadające je blurby.
Z O jedno cię proszę tak nie jest. Opis wydawcy nawet w części nie oddaje treści, tempa akcji, zaskoczenia i finału. Bez wątpienia to doskonała i mocno wciągająca lektura.
Mistrzowski thriller z mocnymi elementami psychologicznymi, w którym autorka bardzo zręcznie, krok po kroku odsłania nam kolejne elementy układanki i wszystko tak misternie plącze, że sami nie jesteśmy w stanie niczego zgadnąć. Finał mocny, a tempo akcji wręcz zabójcze. Polecam. Warto przeczytać.



niedziela, 29 maja 2022

Ukochane dziecko - Romy Hausmann

 


Wydawnictwo WAB, Moja ocena 5,5/6
Niewiele spodziewałam się po tej książce. Im bardziej rozbuchany marketing, im bardziej szumne zapowiedzi, tym słabsza książka, Tak z reguły jest.
Zaczęłam lekturę i wielkie zaskoczenie. To naprawdę bardzo dobra, mocna książka. Wymyka się ona w/w stereotypom.
Trudno uwierzyć, że jest to literacki debiut.
Wyobraźcie sobie...ukryty w lesie szałas, zabite okna. W środku Leny i jej dzieci. Ich życie jest drobiazgowo rozpisane, uregulowane, nawet posiłki czy wizyta w toalecie. Nie ma miejsca, nie ma szans na jakąkolwiek, nawet najmniejszą samodzielność. Ich katem, oprawcą jest ojciec dzieci. Po prostu niewiarygodne.
Pewnego dnia Lenie udaje się uciec. Jednak nie jest to koniec koszmar. On nadal trwa. A może już nie trwa tylko wypaczona latami katorgi wyobraźnia płata Lenie figle? Co jest prawdą, a co fałszem? Do końca tego nie wiadomo. A finał, mocny, zaskakujący.
Książka świetnie napisana, pochłania już od pierwszej strony, wciąga w świat opowiadanej historii i nie pozwala oderwać się od lektury choćby na moment. Zarwana noc gwarantowana.
Przerażająca, z każdą chwilą gęstniejąca atmosfera, historia pełna niedopowiedzeń i zagadek, mroczna, duszna rzeczywistość i ciągły strach. Do tego drugie dno. Bo ucieczka Leny, więżenie w szałasie w lesie to tylko część historii, ta łatwiejsza do przyswojenia, ta prostsza do opowiedzenia. Rzeczywistość, cała historia zaskakuje, zatyka dech. Bo kim tak naprawdę jest Hannah, która wygląda identycznie, jak Lena, która zaginęła blisko 13 lat temu? Naprawdę mocna historia, a prawda, którą odsłania autorka jest szokująca.
Ukochane dziecko to pełnokrwisty, pochłaniający czytelnika thriller z mocną częścią psychologiczną. Czyta się go błyskawicznie, a emocje niczym roller coster zabierają nas do innego świata, działają na nas, sprawiają, iż wiele razy dech nam się zatyka w piersiach, a po zakończeniu lektury emocje długo nas nie opuszczają. Polecam.

sobota, 28 maja 2022

Niedaleko pada jabłko - Liane Moriarty

 


Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 5/6
Liane Moriarty po raz kolejny udowadnia, iż jest specjalistką od rodzinnych sekretów. Autorka jak nikt , wokół zdawałoby się banalnego zdarzenia, potrafi zbudować mocne napięcie i niezwykle zręcznie połączyć kolejne fakty doprowadzając do bardzo zaskakującego finału.
Rodzina Delaneyów na pierwszy rzut oka jest idealna. Zamożni, szczęśliwi, z dorosłymi, doskonale radzącymi sobie w życiu dziećmi. Pewnego dnia ma miejsce z pozoru banalne zdarzenie. Ot przypadkowo odwiedza ich obca, młoda dziewczyna. To wydarzenie szybko stanie się początkiem zaskakujących faktów. Tak sobie można pomyśleć. Ale to nieprawda. Wizyta młodej kobiety to jeden z elementów układanki, która doprowadzi do rewolucji w tej zacnej, spokojnej rodzinie i do prawdziwie dramatycznych wydarzeń. Dodatkowo na światło dzienne zostaną wydobyte fakty, które dotąd każdy z członków rodziny głęboko ukrywał.
Zadziwiające, jak jeden fakt, krótkie, niepozorne zdarzenie może stać się elementem burzącej i zmieniającej wszystko układanki.
Powieść ma budowę, jak to wiele osób określa, szkatułkową. Miałam wrażenie otwierania kolejnych malutkich szufladek i znajdowania w każdej z nich kolejnego sekretu, listy niewiadomych, zaskakujących tropów. Szufladkom nie ma końca i szybko wszystkie elementy, zagadki, tropy zaczynają przypominać wielka wieżę, która tylko krok chroni od katastrofy.
Owszem, elementów, tropów jest sporo. Co cenne, autorce nic się nie gubi, nic nie umyka. Wręcz przeciwnie. Wszystko jest w klarowny sposób doprowadzonego do naprawdę zaskakującego finału, który udowadnia nam, iż w życiu nic nie jest pewne i nie ma idealnego życia i idealnych rodzin.
Fabuła pokazana z punktu widzenia kilku osób, cofanie się w czasie, wyciąganie co chwila nowych tajemnic, pranie brudów, nagłe zwroty akcji i pytania, ciągle pytania. To wszystko w połączeniu z lekkim piórem i dobrym tłumaczeniem sprawia, iż od lektury trudno się oderwać. Naprawdę doskonała powieść na wiosnę, lato..w zasadzie na każdą porę roku. Polecam.

piątek, 27 maja 2022

Wstyd - Robert Małecki

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Naprawdę dobry, mocny miks kryminału i thrillera z powieścią obyczajową i swoistym protest bookiem. Dobra, zapadająca w pamięć opowieść o uczuciu, które stało się początkiem mocnego, bezkompromisowego zła.
Bohaterką książki jest kobieta, dojrzała z ogromnym bagażem doświadczeń, goryczą, głęboko ukrytym pragnieniem zmiany, uczucia, czegoś innego. To z jednej strony, bo z drugiej bohaterka jest przekonana, że wszystko za nią, i to dobre i to złe. Mniemanie własne to jedno, a los, fatum, to co nam się wydarzy to coś zupełnie innego. I bohaterka Wstydu bardzo dobitnie się o tym przekona.
Książka, kolejna taka w dorobku Małeckiego, jest bardzo emocjonalna, orze czytelnika dogłębnie. Nasza bohaterka doświadcza masy uczuć i wydarzeń bardzo skrajnych, balansuje w dniu codziennym bez mała na linie, od jednego skraju do drugiego. Ogrom negatywnych, przerażająco dołujących emocji, zdarzeń jest przeogromny. Wszystko co złe staje się jej udziałem i to na równi jako matki, żony, przyjaciółki, kobiety samodzielnej. Autor mocno ją doświadczył, ale... No właśnie, ale... Mocno ta nasza bohaterka jest doświadczona przez los. W trakcie lektury mamy wrażenie, jakby spadały na nią wszystkie nieszczęścia świata. Jednak wcale nie jest tego za dużo. Malecki tak wszystko opisał, tak całość przedstawił, a złe tak wypośrodkował, że wszystko idealnie do siebie pasuje. Co nie zmienia faktu, iż tego zła, dramatycznych wydarzeń jest naprawdę dużo.
Julia, bo tak ma na imię nasza bohaterka, to taka kwintesencja ksenofobii, zła, wszystkiego złego, negatywnego co drzemie w nas, Polakach. Poza tym to osoba pełna kompleksów na równi, jako kobieta, jak i jako po prostu człowiek, bez przynależności do konkretnej płci.
Niby powinna być mocną, twardą kobietą. W końcu to była policjantka. Ale...nic nie jest takim jakim się zdaje być. Także sama Julia. Ogrom zła, które ją doświadcza, uczuć, zdarzeń, które się staną mottem przewodnim jej życia, jest tytułowy wstyd. Wstyd, Julia są idealnie ukazani na tle naszego zaściankowego, ksenofobicznego kraju. Postaci, wydarzenia ukazane w książce to kwintesencja nas Polaków. Nie jest to ładny, przyjemny obraz. Warto przeczytać Wstyd. Wielu z nas ujrzy w tej książce samych siebie.
Jednak nie tylko dlatego warto po tę książkę sięgnąć. To po prostu kawał dobrej literatury. Małecki każdą kolejna książką udowadnia, że świetnie pisze. Co prawda autor coraz bardziej odchodzi od klasycznego thrillera i kryminału miksując ich elementy z powieścią społeczną i obyczajową, ale wychodzi to doskonale. I to nadal stary, dobry Małecki.
Autor pisze świetnie, porusza ważne tematy. Dodatkowo wodzi za nos czytelnika. Gdy już jesteśmy pewni, że wiemy o co tak naprawdę chodzi, że wszystko wskoczyło na swoje miejsce, szybko okazuje się w jak wielkim błędzie jesteśmy. W pewnym momencie pisarz zderza i nas i swoją bohaterkę nieomal ze ścianą. To z czym Julia finalnie się zmierzy, do czego zdąża cała fabuła, będzie niesamowite. Ale nic nie zdradzę żeby nie psuć wam elementu sporego zaskoczenia.
Mroczna, poruszająca, bardzo potrzebna i ważna opowieść. Do tego po prostu dobra literatura. Polecam osobom szukającym czegoś więcej.



wtorek, 24 maja 2022

Guwernantka - Weronika Wierzchowska

 


Wydawnictwo Szara Godzina, Moja ocena 4,5/6
Ciekawie, całkiem sprawnie napisana opowieść o młodej, atrakcyjnej pannie, żyjącej pod koniec XIX wieku, którą otacza tłumek adoratorów. Pannie jednak nie w głowie amory, zaloty. Aldona stawia przede wszystkim na naukę, zostanie nauczycielką i samodzielność. Jak na koniec XIX wieku mocno ambitny plan.
Czy uda się jej go spełnić? Częściowo tak. Pewnego dnia nasza bohaterka zdaje egzaminy państwowe i zostaje guwernantką dzieci w majątku Krzysztofa Kęszyckiego. Z dala od Warszawy rozpoczyna nowe życie.
Wszystko toczy się spokojnym, normalnym rytmem. Jednak pewnego dnia dziedzic Kęszycki ginie bez śladu. Nikt nie ma pojęcia co się z nim stało. Aldona rozpoczyna prywatne śledztwo i bardzo szybko na jaw wychodzą spore tajemnice. Na plan pierwszy wysuwa się sekret z czasów Powstania Styczniowego. Czy to on i związani z nim ludzie stoją za zniknięciem Kęszyckiego?
Autorce udało się stworzyć całkiem sprawną powieść z lekkim wątkiem historycznym i kryminalnym. Do tego spora porcja zagadek, miks tajemnic z przeszłości splątanych z kryminalnymi wydarzeniami teraźniejszości. Kobiety, to im oddaje prym autorka, to one tworzą siłę napędową książki. Mogę tylko bić brawo za taki pomysł. Należy pamiętać, iż w tamtych czasach kobiety nie miały lekko, były spychane na drugi plan. Wierzchowska oddaje im głos, czyni je siłą napędową swojej książki. Wspaniały pomysł i dobre wykonanie. Od razu rzuca się w oczy, iż autorka zadała sobie sporo trudu żeby poznać sytuację kobiet końca XIX wieku.
W tym kontekście przede wszystkim rzuca się w oczy świetnie skrojona postać głównej bohaterki, Aldony, która z uczącego się podlotka staje się bystrą, zaradną, ostrą jak na tamte czasy kobietą. Wierzchowska doskonale ją nakreśliła i świetnie ukazała zachodzące w niej zmiany. Trudno nie polubić tej postaci. Gdybym żyła pod koniec XIX wieku chciałabym być taka jak Aldona.
Nowa powieść Weroniki Wierzchowskiej to lekka, z dobrze dobranymi proporcjami, relaksująca opowieść, która zapewnia kilka ciekawie spędzonych godzin. To także książka z zaskakującymi zwrotami akcji, tajemnicami z przeszłości i ukazaniem potęgi marzeń. Jeżeli szukacie tego typu książki gorąco zachęcam was do sięgnięcia po Guwernantkę. Nie pożałujecie wyboru.


poniedziałek, 23 maja 2022

Wilcze lato - Hans Rosenfeldt

 


Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5/6
Naprawdę dobra książka, chociaż nasze wspólne początki były trudne. Nie jest łatwo wgryźć się w styl pisarski autora, przyzwyczaić do klimatu książki. Jednak warto zadać sobie trochę trudu. W pewnym momencie następuję pstryk...przeskok i wszystko układa się na swoje miejsce, a lektura staje się fascynująca przygodą, od której trudno się oderwać.
Hans Rosenfeldt dotąd pisał kryminały w duecie z Michaelem Hjorthem. Tę parę i ich książki znam doskonale. Głównym bohaterem jest naprawdę wyjątkowy i mega bezczelny policjant Sebastian Bergman. Cała seria jest wspaniała. Jeżeli jeszcze jej nie znacie, polecam.
Wilcze lato okazało się równie dobre, choć nie tak łatwe w czytaniu, jak seria z Bergmanem.
Główną bohaterką jest policjantka Hannah Wester. Bezkompromisowa, ostra pani w średnim wieku, której służba ma miejsce w niewielkiej osadzie Haparanda, która znajduje się przy granicy Szwecji z Finlandią.
Miejsce w zasadzie zapomniane przez wszystkich. Zdawałoby się, że tam się nic nie dzieje. To niezwykle błędne założenie. Pewnego dnia spokojna egzystencja mieszkańców i policjantów zostaje zburzona, a do gry wchodzi prawdziwa mafia i jej porachunki. Oj zaczyna się dziać i to jak.
Pierwszy trup, który pojawia się niespodziewanie dla wszystkich, nie jest końcem, a dopiero początkiem dramatycznych i pędzących niczym kolejka górska wydarzeń.
Hannah i jej współpracownicy rozpoczynają zakrojone na szeroką skalę śledztwo. Jak im ono pójdzie? Jaki będzie efekt ich pracy? Tego dowiecie się z lektury tej naprawdę dobrej książki. Polecam.
Mroźny klimat, niepokojąca osada przygraniczna, odludne tereny, brutalne tereny, groza pogranicza, mafia i rodzinne kłopoty 54-letniej policjantki, do tego kłopoty z własną duszą, życiem, otoczeniem. Pisarz powołując na karty książki Hannah Wester stworzył naprawdę dobrą, ciekawie skonstruowaną i dająca się lubić postać. Brawo. Rosenfeldt doskonale wczuł się w duszę kobiety w wieku 50+.
Świetna bohaterka, mroczny klimat przygranicznej prowincji, surowy krajobraz, duszna atmosfera w miejscu, gdzie każdy zna każdego od kołyski...do tego spora porcja niezłych zbrodni i zadziwiająco dobrze prowadzone dochodzenie. Finał mocny. Polecam. Warto przeczytać.
 


niedziela, 22 maja 2022

Słoiczki - Maja Jaszewska

 


Wydawnictwo Szelest, Moja ocena 5/6
Naprawdę dobra, bardzo ciekawie napisana i bardzo życiowa opowieść o dwóch dziewczętach z prowincji, które przyjechały do Warszawy w poszukiwaniu nowego, lepszego, innego życia. Niby banał. Niby fabula oklepana do bólu.
Tak, ale wszystko zależy od tego jak ten banał się zaserwuje. Maja Jaszewska napisała dobra, ciepłą, zabawną, życiową i na długo zapadająca w pamięć książkę.
Książka podzielona jest na dwie części, które różnią się od siebie, ale jednak są bardzo do siebie podobne. W jednej części bohaterką jest Józia z Podlasia, w drugiej Julka spod Krakowa. Obie z małej miejscowości, obie szukające nowego życia. Obie znajdują pracę w poczytnym czasopiśmie. Niby podobne do siebie, a jednak bardzo różne. Los i czas pokażą, że czasami różnice nie są tak wielkie jakby się zdawało, a to co z pozoru dzieli może też połączyć.
Nie będę wam opowiadać fabuły, nie ma to sensu. Nie chcę wam odbierać przyjemności wynikającej z tej arcyciekawej i bardzo zaskakującej lektury. Bardzo ciekawe bohaterki, wielowymiarowe. W każdej z nich większość czytelniczek odnajdzie coś z siebie.
Ich perypetie w dużym miejscu, śmieszą, sprawiają, iż wiele razy obetrzemy łzy śmiechu, ale i będziemy miały ochotę przytulić każdą z dziewczyn. Jaszewska genialnie opowiada i świetnie, celnie, z krzywym uśmiechem punktuje wady i zalety życia w wielkim mieście, życia w stolicy. Nic nie jest ani czarne ani białe. Ta opowieść jest daleka od banałów i skrzy się celnymi uwagami i wszystkimi kolorami tęczy.
Ciekawi bohaterowie, bo nie tylko Julka i Józia są fascynująco nakreślone. Każda z postaci jest pełnokrwista, pełna wad i zalet naszych rodaków. Oj jest o czym czytać, jest. Autorka to zręczna obserwatorka i pisarka z niezwykle ostrym piórem.
Cennym dodatkiem są liczne spacery po Warszawie i obraz przedwojennego miasta. Jak to wkomponowano w fabułę? Niezwykle zręcznie. Sięgnijcie po Słoiczki, sami się przekonacie. Gorąco polecam tę niepozorną i tak mało popularną książkę. Warto dać jej szansę. Nie będziecie żałować. Bawiłam się przy tej lekturze wyśmienicie. To mądra, bardzo ciekawa, życiowa i pełna ciepła oraz refleksji historia, w której większość z nas odnajdzie siebie, swoje perypetie i przemyślenia.


sobota, 21 maja 2022

Gabinet luster - Przemysław Żarski

 



Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Naprawdę mocne i dobre. Czyta się z wielką przyjemnością.
Trylogia o Robercie Krefcie udowodniła, iż Przemysław Żarski to dobry pisarz. Gabinet luster tylko to potwierdził.
Nie jest to czysty, rasowy kryminał. To dobrze skonstruowany i odpowiednio wyważony w proporcjach miks kryminału z mocnym thrillerem psychologicznym.
Cała, mocno skomplikowana historia, prowadzi do jednego rodzaju pytań, o przeszłość i jej związek z przyszłością, o to dokąd może zaprowadzić nieprzepracowana trauma, o to czym za x lat staną się czyny, za które nie otrzymało się rozgrzeszenia. Dodatkiem jest dylemat, kto tak naprawdę za co ponosi winę. Widać to na przykładzie dorosłej kobiety Ady, której od wielu lat matka wmawia, że Igor, jej brat zginął przez nią, przez Adę. Brak rozgrzeszenia brak miłości, brak choćby cienia uśmiechu, sympatii, kara milczeniem, wręcz ostracyzmem doprowadzi do prawdziwej tragedii, której nikt się nie spodziewał. Przeszłość nie odpuszcza, gromadzi siły żeby uderzyć w dorosłą Adę ze zdwojoną siłą. Nienawiść matki do córki to nie wszystkie aspekty tej zagmatwanej sprawy.
Teoretycznie to opowieść o chłopcu, który zniknął, i dziewczynce, która już na zawsze została obarczona ciężarem tej nieobecności. Jednak ta historia jest pretekstem do pokazania czegoś więcej, do ukazania nas samych, naszej zawziętości, nieumiejętności wybaczania, podłych cech charakteru, które w większości nas niestety, ale drzemią. Tylko czy to tylko podłość, czy coś innego? Czy rany emocjonalne, cierpienie z przeszłości może tak silnie działać w przyszłości? Czy takie cierpienie usprawiedliwia wszystko co nastąpi póżniej?
Naprawdę dobre. Czyta się błyskawicznie niecierpliwie odwracając kolejne kartki.
Żarski podrzuca pozornie niezwiązane ze sobą ślady, rzuca garścią, okruchów przeszłości, wydarzeniami teraźniejszości, sennymi koszmarami bohaterki i zwodzi na manowce, oj zwodzi. Nie wiadomo kiedy zagłębiamy się w tę z pozoru błahą historię, która szybko przestaje być zwyczajną, a staje się czymś więcej niż tylko opowieścią o zmarnowanym dzieciństwie i traumach z przeszłości.
Mnożą się zagadki, co i rusz pojawiają się nowe wydarzenia. Co z tego wyniknie? Ano to czego z pewnością się nie spodziewacie. Autor zaskakuje całkowicie. Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. Gwarantuję. Polecam. Bardzo dobre.



czwartek, 19 maja 2022

Wędrowna aptekarka - Iny Lorentz

 


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 4-/6
Turyngia, XVIII wiek. Ojciec głównej bohaterki Klary, wędrowny aptekarz Martin, znika bez śladu. Dotąd wraz z bratem Aloisem dowoził lekarstwa w najdalsze zakątki kraj, pomagał ludziom. Teraz nagle znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Jakby tego było mało rok później ten sam los spotyka jego najstarszego syna. Pozostawiona bez środków do życia rodzina znajduje się w krytycznej sytuacji, głoduje, grozi jej śmierć.
Klara zmuszona przez los postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Chce pójść w ślady ojca i utrzymać bliskich, działając jako wędrowna aptekarka. Jednak droga, która prowadzi do tego celu jest trudna i niebezpieczna, szczególnie dla młodej kobiety.
Lekka powieść, taka którą momentami należy traktować z przymróżeniem oka. Powieść odrobinę łotrzykowska, trochę historyczno- obyczajowa, na pewno w wielu miejscach wciągająca choć i też taka, o której tuż po zakończeniu lektury szybko zapomnimy. Ot taki miks. Iny Lorentz, znany duet pisarski, tworzy książki ciekawe, lekkie, nie będące co prawda wybitnymi dziełami literackimi, ale z pewnością działającymi na wyobrażnię i zapewniającymi kilka godzin niezłego relaksu. Taka właśnie jest Wędrowna aptekarka.
Czyta się nieźle, ale trochę razi pewna naiwność fabuły. Postaci są ciekawe, ale przedstawione tylko w barwach białych ktoś idealny, albo czarnych ktoś zły. Nie ma nikogo po środku.Ci dobrzy są aniołami w ludzkiej skórze, ci źli to diabły wcielone. To razi i to bardzo. I stereotypowość bohaterów. Każdy mężczyzna to zły, bez mała gwałcący kobiety człowiek, który myśli o jednym, a każda kobieta to niewinna istota, która jest ciemiężona i nic innego od życia nie dostaje.
Sama fabuła ok, ciekawa, chociaż nie ukrywam, w kilku miejscach można było przewidzieć zwroty akcji, a kilka spraw można było trochę inaczej, lepiej poprowadzić.
Do tego skarb, miłość, oskarżenie o czary i kilka innych spraw typowych dla akcji w tym okresie i miejscu oraz w tego typu powieści. Owszem, warto tę książkę przeczytać. W trakcie lektury nie będziecie zgrzytać ze złości zębami, nie stracicie na tę lekturę czasu, ale nie oczekujcie jakiejś wielkiej literackiej przygody, żadnego epokowego dzieła. Ot przewidywalne choć całkiem nie najgorsze (gdy przymknie się odrobinę oko) czytadło, powieść na złą pogodę, na lekkie spędzenie popołudnia. Liczyłam na coś więcej. Cóż, i tak nie było najgorzej.



środa, 18 maja 2022

Zielone oczy driady - Dorota Gąsiorowska

 


Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 5/6
Po ostatniej wspaniałej, ale niezwykle trudnej lekturze Getto jest we mnie, potrzebowałam czegoś lekkiego, ale nie infantylnego, dającego odpoczynek, relaksującego, wciągającego. Czytałam wcześniejsze dwa tomy cyklu Dni mocy i wiedziałam, że Zielone oczy driady będą doskonałym wyborem.
Cały cykl ma w sobie wyjątkową magię i elementy, które mnie zachwyciły.
Autorka ma wyjątkowy talent, świetnie pisze i wpłata w swoje opowieści nadprzyrodzone wątki, sprawy, liczne dziwne elementy, jakby z innego świata. Co istotne, wszystko do siebie pasuje, jest świetnie ze sobą połączone, a książki zachwycają.
We wcześniejszych tomach akcja toczyła się na Podlasiu. Tym razem Dorota Gąsiorowska porywa nas także do Irlandii, gdzie prym wiodą malownicze klify, tajemnicze ruiny, zielone łąki i potężne wrzosowiska. Do tego spora porcja legend i wyjątkowa atmosfera. Bohaterką jest Livia, młoda, bardzo zraniona przez życie i najbliższych konserwatorka sztuki, która mieszka samotnie w irlandzkiej chatce na klifie. Jak się okaże i miejsce i osoba i jej aura idealnie do siebie pasują.
Do tego dwie siostry, Noelle i Lavena, które przez brutalne zrządzenia losu zostały rozdzielone w dzieciństwie.
Dołącza do tego niecodzienna propozycja pracy w Polsce i renowacji wyjątkowego fresku, podróż do Polski i nowa miłość, która okaże się na równi cudowna, jak i niezwykle skomplikowana.
Trudno napisać, nie spojlerując, o czym są Zielone oczy driady. Wbrew pozorom i nadprzyrodzonym mocom to bardzo życiowa i ponadczasowa opowieść. To urzekająca historia miłości, nowych otwarć w życiu, nowych etapów, podnoszenia się po trudach, rodzinnych więzów i czarów, magii i wróżek mieszkających wokół nas.
Całość przypomina puzzle złożone z wielu elementów, które krok po kroku składamy w jedną wyjątkową całość.
Do tego ciekawi bohaterowie i bardzo realne dialogi.
Wszystkie elementy są zręcznie połączona sprawia, iż Zielone oczy driady są cudowną, zaskakująco wspaniałą lekturą, którą z pełną odpowiedzialnością polecam. Książka angażuje, porywa, przenosi w inny świat i zapewnia zarwaną noc. Czyta się wyśmienicie. 624 strony książki mijają w mgnieniu oka. Polecam.


wtorek, 17 maja 2022

Getto jest we mnie

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Są takie książki, o których nie wiadomo co napisać. Nie ze względu na to, ze są złe. Wręcz przeciwnie. Są zbyt doskonałe, wymykają się jakiejkolwiek ocenie.
Poza tym po lekturze tego typu pozycji ma się wrażenie, iż obojętnie co zostanie napisane będzie jakieś takie miałkie i w najmniejszym nawet stopniu nie odda tego, czym i jaka jest dana książka.
Taką lekturą jest Getto we mnie argentyńskiego pisarza Santiago H. Amigoreny.
Powieść, a raczej zbeletryzowany dziennik, historia losów Wincentego Rosenberga, dziadka autora. Najlepiej treść opisze zdanie wydawcy... Z Chełma do Buenos Aires – są rzeczy, przed którymi nie da się uciec.
Tak, Getto jest we mnie jest o getcie, ucieczce, pamięci, która, choćby nie wiem co zrobić i tak jest w człowieku. Z jednej strony nie chce się pamiętać, a z drugiej człowiek wie, ze musi pamiętać. Jednocześnie umysł, podświadomość nie pozwalają zapomnieć.
Opowieść rozpoczyna się w Buenos Aires w 1940 roku. Vicente Rosenberg przyjechał do Argentyny w 1928 roku. Obecnie mieszka w stolicy tego kraju, jest szczęśliwy, młody, przystojny, elokwentny i pewien, że idealnej przyszłości nic nie zburzy. O latach wcześniejszego życia, tego z Chełmna i Warszawy stara się nie pamiętać. Chce zapomnieć także o nagonce na Żydów, która miała miejsce w latach 20. XX wieku w Polsce. Rzadko się o tym wspomina, a szkoda. Warto, trzeba pamiętać.
Jednak nasz bohater jest na etapie tego, żeby zapomnieć, za wszelka cenę. Ale czy to takie proste? Czy się da? Czy umysł pozwoli? Czy światowe wydarzenia pozwolą. Wybucha II wojna światowa. Santiago w Polsce pozostawił rodzinę, którą chce za wszelka cenę przekonać do emigracji, dopóki można, dopóki jest możliwość. Niestety z różnych przyczyn nie udaje się. Rodzina Vicenta zostaje umieszczona w getcie. List od matki, który jakimś cudem dociera do Argentyny jest dla niego szokiem, traumą, ale i wielkim obciążeniem. Mimo, iż od wyjazdu z Polski Vicenta minęło 12 lat, on już nie czuje się ani Polakiem, ani Żydem. Tak naprawdę sam w pewnych momentach nie wie kim jest.
Chyba w największym stopniu czuje się obywatelem Argentyny. To najprostsze rozwiązanie, ale czy do końca prawdziwe? Kolejne isty z Polski pogłębiają jego rozterki, dramat, walkę z umysłem, podświadomością. Jednak jeszcze gorsze jest milczenie, brak listów, które bardzo szybko ma miejsce. Niewiadoma jest chyba największym dramatem Vicenta...a może jest coś gorszego? Sami się o tym przekonajcie w trakcie lektury tej niezwykłej książki.
Piekło, które staje się udziałem bohatera jest niewyobrażalne. Rozterki, wyrzuty sumienia, walka z samym sobą, podświadomością to wszystko sprawia, iż jego życie jest po prostu piekłem.
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co czuł bohater. Nie potrafię. Zachęcam do lektury. Cudowna, wyjątkowo poruszająca, szokująca i zmuszająca do bardzo wielu przemyśleń książka.
Wyjątkowa proza. Nic dziwnego, iż została nominowana do najważniejszych francuskich nagród literackich: Nagrody Goncourtów, Prix Médicis i Prix Renaudot.
Odpocznę po tej niezwykłej lekturze i sięgnę po książkę Martína Caparrósa Dziadkowie poświęconej losom Wincentego Rosenberga i Antonia Caparrósa.



niedziela, 15 maja 2022

Czas gniewu. Gdańsk 1939-1968 - Anna Sakowicz

 

Wydawnictwo Poradnia Kobieca, Moja ocena 5,5/6
Czas gniewu. Gdańsk 1939-1968 to 2. tom wspaniałej trylogii, Jaśminowej Sagi. Uwielbiam sagi. Nic więc dziwnego, iż sięgnęłam po 1. tom Jaśminowej sagi. Wspaniała lektura, która porwała mnie od 1. strony i trzymała w swoich objęciach aż do końca. Nie byłam tylko zadowolona, że musiałam chwilę poczekać na dostawę kolejnych dwóch tomów. Dlatego dobra rada, kupcie od razu całą trylogię. Nie będziecie jak ja musieli czekać na dostawę, gdy zjada was od środka ciekawość, co dalej.
Wiedziałam, że 2. tom będzie równie wspaniały, jak 1. I nie pomyliłam się.
Czas grzechu to cudowna, epicka opowieść o kilku pokoleniach rodziny Jaśmińskich. Akcja toczy się na przestrzeni kolejnych lat, dekad w trzech różnych rzeczywistościach: w Danzig, w Wolnym Mieście Gdańsku i w Gdańsku. W tomie 2. akcja rozpoczyna się w momencie wybuchu II wojny światowej i kończy w tak trudnym dla Polski 1968 roku.
Cezura wydarzeń historycznych bazuje na bardzo trudnych dla naszego kraju wydarzeniach. Znajdują one odzwierciedlenie w treści książki. Mocą przewodnią tego tomu jest dla mnie walka. Walczą na równi mężczyźni w 1939 roku wysłani na front, jak i kobiety, dzieci, ci którzy zostali w domach, a każdego dnia walczyli o przetrwanie.
Kończy się wojna, nastaje PRL. Znowu ma miejsce walka. Inna od tej sprzed kilku lat, z okresu wojny, ale w wielu aspektach równie trudna, a nawet dramatyczna.
Gdańsk, w którym rozgrywa się akcja, odbudowuje się po wojennej zawierusze. Jest to trudne i długotrwałe. Powoli bohaterowie zaczynają układać sobie życie, znajdować dom, powracać do najbliższych, zawierać nowe związki rodzą się dzieci. I niby pomimo trudów i przeciwności wszystko jako tako się toczy aż do marcowych wydarzeń w 1968 roku, które ten tom kończą. Finał tej części trylogii jest najlepszym dowodem na to, że walka trwa i cała książka jest poświęcona walce, o życie, wolność, prawdę, miłość, przyszłość. Czy rodzina Jaśmińskich wyjdzie z tej walki zwycięsko? Tego dowiecie się z lektury tej niezwykłej historii. Nadmienię tylko, że brutalność wydarzeń, które dotkną tę rodzinę po prostu poraża. Wielokrotnie byłam w szoku. Ale cóż, takie było życie, takie były czasy.
Anna Sakowicz po raz kolejny mnie zaczarowała i porwała. Obok warstwy historycznej, bardzo ciekawie nakreślonych bohaterów, największym atutem obu tomów jest cudownie oddany, wręcz magiczny klimat dawnego Gdańska. Czułam się jakbym odbyła podróż w czasie. Nie jestem mieszkanką Gdańska, ale autorka także nią nie jest. Jednak widać od razu, iż Anna Sakowicz zadała sobie mnóstwo trudu, wykonała kawał doskonałej roboty żeby na kartach książki odmalować przed nami inny świat, świat Gdańska, którego już nie ma, a który ożywa przed oczami czytelnika. Autorka zabrała mnie w wyjątkową podróż za co bardzo Jej dziękuję.

 

piątek, 13 maja 2022

Proszę państwa do gazu i inne opowiadania

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Proszę państwa do gazu to to wybór opowiadań Tadeusza Borowskiego, który niesamowicie porusza, wręcz szokuje i chyba na zawsze pozostaje w pamięci czytelnika. Ja dawkowałam sobie tę lekturę po kilka stron co kilka dni.
Więcej na raz nie mogłam.
Opowiadania będące jednocześnie pamiętnikiem samego ich autora, młodego człowieka, są niesamowite. Niby tyle lat po wojnie tyle wiemy o obozowej gehennie, a ta prawda nadal działa na człowieka, nadal szokuje, i to jak szokuje. Trudno wobec takiej autentycznej literatury przejść obojętnie. Dodatkowo treść wprawia czytelnika w lęk, niepokój...w sumie przed wszystkim, przed tym co było i co odpukać może się stać.
Wyobrażam sobie jaki musiał być odbiór opowiadań gdy po raz pierwszy się one ukazały w 1948 roku. Wtedy nie było tyle wiadomo o obozowym piekle ile wiemy teraz w XXI wieku. Przecież tak niewiele potrzeba żeby ten koszmar w takiej czy innej formie się powtórzył. Wystarczy rozejrzeć się w koło żeby zdawać sobie z tego sprawę.
Opowiadania ukazują obozowe przeżycia młodego, zaledwie 21-letniego Borowskiego choć ich bohaterem jest więzień, vorarbeiter Tadek. Borowski w pierwszoosobowej narracji opowiada o tym, co jego Tadka utrzymało przy życiu, o jego codzienności, o podejściu do wielu spraw, o ....w zasadzie o wszystkim. A obóz Tadek mógł przeżyć kosztem innych współwięźniów, za sprawą upadku jakichkolwiek norm, zasad, ludzkich odruchów. I tutaj mamy wiele dyskusji. Wiemy, że opisane są obozowe przeżycia Tadeusza Borowskiego, ale mimo upływu wielu dekad nadal nie mamy żadnych, najmniejszych nawet dowodów, że Borowski będąc w obozie zachowywał się źle, niegodnie, ktoś przez niego ucierpiał. Tadek to tylko literacka postać, nie alter ego autora.
Sam autor, kilka alt po wojnie napisał Cała nasza wina leży w tym, że przeżyliśmy. Jako martwi bylibyśmy bohaterami. Swoje pierwsze opowiadania napisał w 1945 roku, kiedy w Polsce nie ukazała się jeszcze ani jedna książka, która mówiłaby o obozowej rzeczywistości.
Proszę państwa do gazu można różnie i bez końca interpretować. Każdy z tej lektury wyniesie coś innego, każdy na coś innego zwróci uwagę. To ponadczasowa, jakże potrzebna, wielka literatura, o której trzeba przypominać, o której trzeba pisać, rozmawiać. Do dziś jest to jeden z najbardziej wstrząsających obrazów holokaustu. Dziękuję Oficynie Marginesy za wznowienie tego tomu opowiadań.


czwartek, 12 maja 2022

Szanowny Panie...

 



Wydawnictwo HarperCollins Polska, Moja ocena 4-/6
Lekka, dająca odprężenie opowieść o młodej kobiecie, Laurze, odrobinę szalonej, nieco może infantylnej. Laura ma dwa marzenia, chce znaleźć mężczyznę swojego życia i zostać poczytną pisarką. Wiele, za dużo, a może wręcz przeciwnie. W każdym bądż razie nic nie jest łatwe gdy los rzuca kłody pod nogi.
Laura jest w trakcie pisania powieści miłosnej. Sporo, ba większość przedstawionych w niej sytuacji, problemów pochodzi z jej własnego życia. A ma o czym pisać, oj ma. Pozostała część książki to jej marzenia, plany jak powinna wielka miłość wyglądać. Efekt końcowy jest hmmm... co najmniej dziwny. Sama bohaterka, no cóż...
Laura, w której cechach odnajdzie się wiele czytelniczek, jest trochę zwariowana, odrobinę infantylna, z pewnością bezczelna i uparcie prąca do przodu. Nietaktowna, bezrefleksyjna, chociaż niektórzy mogliby ją określić jako szczerą i wiedzącą czego chce. Nie ukrywam, mnie takie osoby męczą, nie lubię ich i nie polubiłam zbytnio Laury. Bardzo mi daleko do cech Laury. Może dlatego ta postać nie przypadła mi do gustu.
I tej jej infantylne dialogi, rozważania...
(...) Co mam zrobić? Przecież to cudowne co on zrobił, ale i przerażające! Nie wiem, jak się zachować, ale mój mózg wysyła mi tylko jedną odpowiedź. Bez chwili zastanowienia, rzucam się na niego, krzycząc…
W jej życiu pełno gaf, absurdalnych sytuacji, które relaksują czytelnika, można się z nich pośmiać. Lektura odpręża mimo, iż postaci się nie lubi, ja nie polubiłam, ale w sieci pełno chwalebnych postów o Laurze. No cóż, o gustach się ponoć nie dyskutuje.
Sama książka napisana w formie pamiętnika, w którym śledzi się dzień po dniu perypetie i wynurzenia Laury. I tu spory plus. W przeciwieństwie do głównej bohaterki inne postaci są naprawdę ok. Tacy zwykli ludzie, z którymi wiele osób się utożsami. Trochę szokuje ich zestawienie z infantylną, bezczelną oraz mocno irytująca Laurą. Nie wiem, czy zabieg był zamierzony. Wyszedł ciekawie.
Książka ciekawa, choć do dobrej literatury zapadającej w pamięć sporo jej brakuje. Trochę śmiechu, kuriozalnych sytuacji, odrobina refleksji i chwila zastanowienia...jak ja bym w danej sytuacji postąpiła.
Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale nie jest to też zła książka. Ot lekkie, relaksujące czytadło z bohaterką, która bardzo nieprzypadła mi do gustu. Ponownie do tej książki nie wrócę, ale nie żałuję, że ją przeczytałam.


środa, 11 maja 2022

Nazywam się. Moja historia - Chanel Miller

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 4,5/6
Autorka książki, Chanel Miller jest jedną z nas, kobiet. Jest także jedną z wielu kobiet, które zostały zgwałcone. Chanel w 2015 roku została zgwałcona przez Brocka Turnera na kampusie Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii.
Wydarzenie to było dla Chanel wielką traumą, ale jeszcze większą było to, co nastąpiło póżniej. Gwałt wpłynął na całe jej póżniejsze życie, postępowanie, podejmowane decyzje. Opinia publiczna podzieliła się. Część osób za gwałt winiła jego sprawcę, ale spora grupa uważała, ze to sama Chanel jest winna. Winni byli wg. nich także jej rodzice, bo żle wychowali córkę.
Kolejnym piekłem były prowadzone przez policję śledztwo i sam proces. Nawet nie będę wam tego opisywać. W trakcie lektury aż się gotowałam z wściekłości. Niewiarygodne, że można tak się zachowywać, jak np. adwokat sprawcy. Sam proces, walka o ukaranie sprawcy trwały aż 3 lata. Trudne do uwierzenia.
Brock Turner, sprawca gwałtu, złapany na gorącym uczynku, został uznany za winnego. Wyrok, nie zdradzę jego wysokości, był kuriozalny i był najniższym z możliwych. Dodatkowy cios dla Chanel. Dlaczego tak się stało? Tego dowiecie się z książki, choć odpowiedż nie jest łatwa i jednoznaczna.
Ważne i ciekawe jest to, co nastąpiło póżniej. Nie wiem, czy to była forma terapii, ucieczki, w każdym bądż razie Chanel wykreowała nową siebie, tzw. Emily Doe. Krok po kroku czytelnik śledzi zarówno śledztwo, proces sądowy, jak i proces powstawania, tworzenia się Emily, nowej Chanel.
Ta książka to bolesne, podzielone na raty zapiski z różnych etapów życia bohaterki, tego co przed, w trakcie gwałtu, przed procesem, w czasie jego trwania i po ogłoszeniu wyroku. Różne etapy życia kobiety, różne emocje, zawsze jednak balansujące na krawędzi, bardzo mocne, emocjonalne, poruszające i zdumiewające.
Chanel przeszła bardzo trudną drogę. Opis tego szokuje, porusza i na długo zapada w pamięć. Nic dziwnego, iż po wszystkim powstała Emily Doe, nowa, inna Chanel, wentyl, ucieczka od tego co było.
Ta książka jest o wszystkim, o osobie, o uczuciach, o walce, o rozpaczy, o nadziei, o wściekłości, dosłownie o wszystkim. Warto i trzeba ją przeczytać. Nie zrozumiemy przez co może przechodzić ofiara gwałtu czy molestowania, tego nie da się zrozumieć. Może jednak na pewne sprawy spojrzymy inaczej. Polecam. Poruszające, dobre, ważne
.

wtorek, 10 maja 2022

Ja matką? Ratunku! - Justyna Wydra

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4/6
Lekka, dająca chwilę wytchnienia w tym zwariowanym czasie, opowieść o młodej kobiecie, Joannie, mającej poukładane życie, nie myślącej, ba nie chcącej mieć dzieci. I owa Joanna pewnego dnia po prostu zachodzi w ciążę. Nie wie, jak...przecież uważała. Chociaż stop, pęknięta prezerwatywa powinna jej dać do myślenia. Pojawiają się na równi złość, łzy, rozpacz, jak i przerażenie.
Jak twierdzi bohaterka (...) Cóż. Jestem w ciąży, bo najpierw zawiódł mnie lateks, potem rozum, a na koniec brzydki numer wywinęła mi własna fizjologia.(...)
Współsprawca tej wiekopomnej tragedii, ojciec dziecka, Piotr to wielki, przerośnięty chłopiec z jeszcze większym ego. Z pewnością nie jest to materiał na ojca i partnera roku. Beztroskie, poukładane, przewidywane życie odeszło w niebyt. Co je zastąpi? Ratunku.
Nie jest to może, ba z pewnością literatura na miarę Pulitzera, ale też nie aspiruje do takowych. To po prostu bardzo realistycznie przedstawione zderzenie niefrasobliwej 30-latki z niespodziankami życia.
Całość potraktowana lekko, choć z odrobiną moralizatorskiego głosu, ale bez kazań i bez infantylności. Ciekawa, dająca się lubić bohaterka. Perypetie, przemyślenia, sytuacje życiowe, w których odnajdzie się wiele kobiet. Do bólu realna, poruszająca opowieść.
Do tego lekkie pióro autorki i świetne, mocne poczucie humoru. Czyta się naprawdę dobrze. Doskonale można się przy tej lekturze rozerwać, zapomnieć o problemach, o sytuacji geopolitycznej. Jeżeli macie gorszy czas, jesteście zmęczone, ta książka zasługuje na waszą uwagę. Gwarantuję, iż da wam ona kilka godzin oddechu.


poniedziałek, 9 maja 2022

A jeszcze wczoraj było jutro - Arkadiusz Borowik

 


Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6
Dobra, świetnie napisana i bardzo zaskakująca powieść. Nie spodziewałam się tak doskonałej lektury. Arkadiusz Borowik naprawdę mnie zaskoczył.
Stworzył poruszającą i przemawiającą prosto do serca opowieść o zwyczajnym człowieku w wieku 50 lat, mającym dobrą, lubianą prace, grono przyjaciół, wspaniałą rodzinę, Z takim bohaterem może utożsamiać się wielu z nas.
Niestety, ale pewnego dnia bohater dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory i zostało mu kilka miesięcy życia. Na szczęście nie wiem, jak człowiek reaguje na taką wiadomość. Mam też nadzieję, że nigdy się nie dowiem.
Nasz bohater jest przerażony. Zderzył się ze ścianą, panicznie się boi. Nic dziwnego. Początkowy szok i przerażenie przemienia się w wyparcie, a póżniej bardzo szybko zmienia się w coś w rodzaju akceptacji. Andrzej, nasz bohater zaczyna robić porządek ze swoim życiem, zajmować się sprawami, na które do tej pory nie zwracał uwagi. Wpatruje się w siebie, powraca do przeszłości, rozpamiętuje, to co do tej pory spychał w podświadomość. Jedne wspomnienia pociągają za sobą inne, a te z kolei zaskakujące decyzje. Do czego, dokąd to zaprowadzi naszego bohatera? Tego dowiecie się z tej zaskakującej książki.
Wiem, to co napisałam, te kilka zdań dot. treści wydaje się być banalne, zwyczajne. Są takie sprawy, książki, treści, o których obojętnie co by się nie napisało, nie odda się ich klimatu, sensu, przesłania. A jeszcze wczoraj..jest właśnie taką książką.
Opowieść, mimo iż dotyczy trudnych spraw, z którymi nikt nie chciałby się zmierzyć, prowadzona jest lekko (ale nie infantylnie) ze sporą dozą poczucia humoru. Czyta się ze sporą przyjemnością. Dodatkowo lektura zmusza do przemyślenia kilku spraw dotyczących życia czytelnika.
Jestem przekonana, iż każdy z nas, nawet nie wiem jak zdrowy, w trakcie tej lektury przynajmniej kilka razy zastanowi się, co tak naprawdę jest ważne, co się w życiu liczy, czy idę odpowiednią drogą. Autor w niezwykle umiejętny sposób gra na emocjach czytelnika, zmusza do chwili refleksji.
Największym atutem powieści są wspaniale nakreśleni bohaterowie. Niby zwyczajni, a tak naprawdę niezwykli, poruszający, na długo zapadający w pamięć. Nawet postaci drugoplanowe, na chwile pojawiające się w książce, są świetne, pełnokrwiste, takie obok których nie da się przejść obojętnie.
Dobra, mocna, poruszająca i działająca na czytelnika na wielu płaszczyznach powieść. Zaskakująco dobra. Polecam.



sobota, 7 maja 2022

Wszyscy umarli - Anna Rozenberg

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Po świetnych debiutanckich Maskach pośmiertnych (recenzja tutaj - klik), równie doskonałej kontynuacji w Punktach zapalnych (recenzja tutaj - klik) Anna Rozenberg powraca kolejnym tomem przygód Davida Redferna, bohatera poprzednich tomów serii.
Wszyscy umarli, jak żadna z wcześniejszych części, skupiają się na wnętrzu, przeżyciach, doświadczeniach, czynach samego Redferna. To on wysuwa się w tej książce na plan pierwszy. To jego biografia i bardzo mocno doświadczona przez życie, los dusza są bohaterami tej części.
Poznamy śledczego, jak nigdy dotąd. Dzięki autorce być może uda nam się zrozumieć jego postępowanie, sposób bycia, zrozumieć jego samego. Bycie jamajskim Szkotem, śledczym, nie jest łatwe. A mając za sobą doświadczenia Redferna, jest podwójnie trudne.
Oprócz wyjątkowo mocnego ukazania wnętrza głównego bohatera, równie silny nacisk położony jest na kwestię kryminalną. Ten wątek, intryga, dochodzenie do finału są równie dobre, ba mistrzowskie, jak we wcześniejszych książkach. Z tym, że mając do czynienia z realnym, namacalnym przeciwnikiem, nasz David będzie musiał zmierzyć się także z samym sobą, a konkretnie z trupami w szafie, demonami przeszłości. Będzie to bardzo trudne zadanie, które mocno go doświadczy.
Po raz kolejny mamy także do czynienia z niewielkim, spokojnym, z pozoru nawet sielskim miasteczkiem, w którym wszyscy się znają i w którym nic złego się nie dzieje. Jak czas pokaże, to tylko pozory, a każdy w tym miejscu ma swoje trupy w szafie i głęboko skrywane tajemnice. Niektóre z nich zostały nawet zabrane do grobu.
Po raz kolejny miejsce akcji, nakreślenie takiego nieomal klaustrofobicznego miejsca, jest bardzo dużym atutem książki. Klimat niewielkiego brytyjskiego miasteczka przywodzi na myśl klasyczne kryminały Agathy Christie.
Dodatkowo świetnie przedstawione intrygi, mylne tropy. Autorka co chwilę podsuwa nowe ślady, prowadzi nas na manowce, odsłania drobiazgi, zmusza do samodzielnego myślenia. I chociaż nie jest to książka z nagłymi, epickimi zwrotami akcji, to czyta się ją doskonale, a każda kolejna kartka przynosi coś nowego, wciąga czytelnika, zaciekawia jeszcze bardziej, ale i jednocześnie przeraża. Oj dzieje się, dzieje. A wszystko zaczyna się od zwyczajnego z pozoru zabójstwa znanego hodowcy koni.
Co cenne, autorka traktuje wszystko serio, drobiazgowo. Całość jest genialnie nakreślona, z dbałością o wszystkie szczegóły. U wielu autorów kończy się to na prowizorycznej fasadzie. Anna Rozenberg idzie dużo dalej i dba zarówno o świetne, prawdziwe sylwetki postaci, doskonałą i umiejętnie prowadzoną intrygę kryminalną, jak i wszystkie elementy tworzące tło, klimat historii. Wielkie brawa. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Wszyscy umarli to kolejna, świetnie napisana i zmuszająca do myślenia książka Anny Rozenberg. Ponownie jestem pod wielkim wrażeniem stylu pisarskiego i talentu autorki. To dopiero trzecia książka pisarki., Dopiero trzecia, albo aż trzecia świetna. Oby tak dalej. Jestem przekonana, iż Anna Rozenberg jeszcze nie raz nas zaskoczy. Polecam.

 


czwartek, 5 maja 2022

Szansa od losu - Dorota Milli


Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Stary dom z mroczną historią, sąsiedzkie tajemnice i piękne nadmorskie krajobrazy. Naprawdę wyśmienita, pełna uroku, ale i mądrości opowieść. Jestem zaskoczona, jak doskonała i wciągająca okazała się ta książka.
Przenosimy się do Ustki, jest wiosna, wszystko się budzi do życia także uczucia. Nowy początek widać na równi w przyrodzie, jak i kontaktach międzyludzkich.
W Szanse od losu mamy wszystko co potrzeba, żeby dać się porwać choćby na kilka godzin magii opowieści. Jest magia nadmorskiej Ustki, jest wiosna, jest wielka tajemnica starego domu owianego od dekad wieloma legendami, są cudownie nakreśleni bohaterowie i są osoby które za wszelką cenę postanawiają poznać sekrety tajemniczego domostwa. Całość zręcznie połączona przez autorkę, opowiedziana cudownym językiem, snuta niespiesznie krok po kroku. Czyta się ze sporą przyjemnością.
To ciepła, mądra opowieść o życiu, jego smutkach i radościach, które przeplatają się, i co poczytuję na duży plus, smutków w książce jest dużo mniej niż radości. Tego mi trzeba było, ciepłej opowieści z optymizmem w tle i mądrym przesłaniem. Jednym z tych przesłań, wątków wiodących jest kwestia zmian, które są nieodłączną częścią życia, a których wiele osób (w tym ja) bardzo się boi. Nigdy nie wiadomo, co zmiany nam przyniosą. Strach przed nimi jest normalny. Ale należy pamiętać, że zmiany są szansą na coś nowego, bardzo często lepszego, co cudownie udowadnia historia opowiedziana w Szansie od losu. Oktawia, jedna z bohaterek, zaryzykowała, nieomal wszystko. Celem była zmiana, chęć przeżycia czegoś nowego, otworzenia nowego rozdziału w życiu. Na ile jej się to udało? Tego nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury tej bardzo dobrej, ciepłej, pełnej zrozumienia i dobrej energii książki.
Lubię takie historie. Lubię opowieści z przesłaniem i tajemnicą w tle, a dodatkowo także ze specyficznym klimatem niewielkich miast, miasteczek, z umiejętnie budowanymi międzyludzkimi kontaktami. To wszystko znalazłam w książce Doroty Milli. Dlatego lektura była taką przyjemnością.
Autorka zręcznie podsuwa kolejne fakty, tropy, bo w wielu momentach czujemy się niczym detektywi, lawiruje, podpowiada, ale nie do końca. Tym samym mamy okazje uruchomić szare komórki, pomyśleć, powiązać fakty, puścić wodze wyobrażni. Całkiem fajna i zaskakująca zabawa. Piszę, że zaskakująca, ponieważ autorka owszem sporo tropów nam daje, ale często okazują się one mylne i finał jest diametralnie odmienny od tego, jakiego oczekiwaliśmy. Polecam. Szansa od losu to szansa na ciekawie spędzone kilka godzin, na ciepłą, otulająca niczym balsam lekturę, na lepszy dalszy ciąg dnia, tygodnia. Polecam.

wtorek, 3 maja 2022

Nauczycielka z getta

 


Wydawnictwo Jaguar, Moja ocena 4-/6
Poruszająca historia młodej kobiety, nauczycielki, aryjskiego pochodzenia, która z miłości do męża pochodzenia żydowskiego, podejmuje drastyczną decyzję i dobrowolnie zamieszkuje z rodziną swojego męża w łódzkim getcie. Kobieta nie jest świadoma co ją czeka. W trakcie lektury wiele razy zastanawiałam się, czy gdyby wiedziała co ją czeka, czy mimo to zdecydowałaby się na taki krok? Kobieta nie potrafi żyć bez ukochanego. To fakt. Ale faktem jest też, jakim miejscem było getto, na co bohaterka się zdecydowała...w zasadzie na pewną śmierć. Jak ja bym postąpiła w takiej sytuacji? Co ona by zrobiła znając wszystkie konsekwencje swojego potencjalnego czynu?
Na te i wiele innych pytań, które rodzą się w trakcie lektury, niestety nie znalazłam i nigdy nie znajdę odpowiedzi.
Książka, jej treść, postępek bohaterki bardzo poruszają. Wszystko jest tym bardziej szokujące, działające na wyobrażnię ponieważ cała historia oparta jest na faktach. Poruszają na równi czyn bohaterki, jak i realia życia w okupowanej Łodzi, w getcie, w Litzmannstadt. Łódż to moje rodzinne miasto. Wiele czytałam i czytam o jego historii i muszę przyznać, iż tę lekcję autorka odrobiła bardzo dobre. Szczegółów dotyczących życia w realiach getta w Łodzi jest wiele i są one bardzo wiernie i drobiazgowo oddane. Ogromny za to plus dla pisarki.
Duży plus także za wiele mądrych, potrzebnych zdań, jak chociaż bo, idealnie pasujące do dzisiejszych czasów (...) Minęło dwadzieścia lat od poprzedniej wojny. Nikt nie pozwoli na to, by ten dramat się powtórzył. Żyjemy w cywilizowanym świecie (...)
Są plusy, ale i są minusy.
Temat nośny, ponadczasowy. O szeroko rozumianym holokauście powstawały i zawsze będą powstawać nowe książki. I dobrze. Nie można o tym nigdy zapomnieć.
Aneta Krasińska gra na emocjach, wykorzystuje doskonały, nośny, medialny temat jakim od dekad jest wojenna zagłada, getto. Mogła z tego powstać naprawdę dobra książką. Jednak czegoś w niej zabrakło.
Owszem, czyta się nieźle, bez zgrzytania ze złością zębami, bez uczucia straconego czasu, ale...jednocześnie jest to lektura bardzo przeciętna, taka o której szybko zapomnimy. A szkoda. Autorka miała olbrzymią szansę napisać książkę wyjątkową, zapadającą na długo w pamięć. Ta szansa nie została wykorzystana. Powstała ot po prostu kolejna zabijająca czas, nie najgorsza, ale bardzo przeciętna, powielająca pewien zdarty do bólu schemat lektura. Szkoda. To takie rozmienianie na drobne naprawdę poruszającej, dającej spore możliwości historii.
Dodatkowo w pewnym momencie cała opowieść się urywa. Sugeruje to dalszy ciąg ...zobaczymy jaki będzie. Na razie to zwyczajna lektura o poruszającym i dla wielu niezrozumiałym czynie. Warto jednak sprawdzić, jak wy odbierzecie tę książkę.

 



poniedziałek, 2 maja 2022

Smutek i rozkosz - Meg Mason

 


Wydawnictwo Znak, Moja ocena 5/6

Jakże cudowna i prawdziwa opowieść. Sięgając po Smutek i rozkosz nie wiedziałam czego się spodziewać. Gdyby mnie ktoś wtedy zapytał, czego oczekuję po tej lekturze, uczucia, wrażenia, jakie się stały moim udziałem byłyby ostatnimi, jakie bym wymieniła.
Meg Mason oczarowuje, wzrusza, doprowadza 2x do łez i niezmiernie bawi, cały czas bawi, chociaż, nie ukrywam, często jest to śmiech przez łzy.
Są dwie sprawy, dwa aspekty, które (jak to się mówi) robią tę książkę.
To postać Marthy, głównej bohaterki, 40-latki, fatalnie radzącej sobie w związkach, życiu. Jest to osoba moim zdaniem całkiem normalna, a jej, Marthy zdaniem dziwna, inna. Martha już na starcie miała...kiepsko. Niby żyjąca w cudownym mieście, niby mająca rodziców, ale ojciec to pisarz, poeta, twórca w zasadzie jednego kultowego wiersza. Szanowny tatuś na tym bazuje całe życie, z tego czerpie profity, z tego jest dumny. Do tego ojciec bohaterki od dawna, bardzo dawna pisze, tworzy tomik poezji. Pobrał nawet na niego zaliczkę od wydawcy, ale brak weny, kiepskie warunki w koło, urok rzucony na poetę sprawiają, iż tomik nie może, no po prostu nie może powstać. Cóż, życie artysty jest trudne.
Do swojej córki, naszej bohaterki, tatuś poeta ma stosunek...no sami przeczytacie. Szkoda odbierać wam przyjemności.
Druga kwestia, która ma ogromny wpływ na książkę to wielki dystans autorki do samej Marthy i do całej fabuły oraz poruszanych w niej problemów. Niby temat, główna kwestia są bardo poważne, dotykają setek milionów ludzi na świecie, ale Mason tak wszystko ubrała w słowa, iż całość jest hmmm... po prostu inna, z dystansem i to dużym, sporą porcją ironii i ogromną garścią absurdu.
Dzięki temu o poważnych sprawach czyta się z uwagą i uśmiechem choć przez łzy.
Meg Mason, autorka książki ma spory dar. Całość fabuły, gdyby obrać z inteligentnej ironii , w wielu momentach jest po prostu infantylna, kiepska, kiczowata. Większość pisarzy zrobiłaby z tej książki, historii tak wielkie i kuriozalne coś, że ręce by opadły. Mason udało się sprytnie, z uwagą stworzyć bardzo dobrą, przykuwającą i niesamowicie działającą na czytelnika opowieść, którą czyta się z wielką przyjemnością. Może kluczem jest jeszcze fakt, iż taką Marthą może być większość z nas, nie tylko kobiet. Czytelnicy lubią utożsamiać się z bohaterami, widzieć w ich perypetiach odbicie własnych kłopotów. Polecam wszystkim Marthom świata. Świetna, inteligentna rozrywka gwarantowana. Zapraszam na wycieczkę do Londynu, Oxfordu i życia Marthy.


 


niedziela, 1 maja 2022

Gala. Niebezpieczna muza - Dominique Bona

 

Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Po książki Oficyny Noir sur Blanc sięgam w ciemno, nawet nie czytając opisy. Wiem, że są to pozycje specjalnie, drobiazgowo wyselekcjonowane, wspaniale napisane, na najwyższym poziomie. Nigdy się na lekturze książek tego wydawnictwa nie zawiodłam.
Nie inaczej jest z Galą. To wspaniała, porywająca i dopracowana w każdym calu opowieść o Rosjance, wychowanej w tym odległym, w sumie mało znanym kraju, osobie, która weszła w świat odmienny od dotychczas jej znanego, stała się muzą, towarzyszką, nieomal boginią. Była także femme fatale o niezaspokojonych apetytach, kobieta nieprzeniknioną, wyjątkową, pełna zmiennych cech charakteru. Była uwielbiana i podziwiana. Jaka jednak była naprawdę? Jaka była prywatnie? Czy ktoś poznał a wystarczająco? Czy udało się to autorce książki, Dominique Bona? Odpowiedż na te i wiele innych pytań znajdziecie w tej niezwykłej książce.
To wyjątkowa opowieść o wspaniałej malarce, kobiecie niejednoznacznej, wyjątkowej, tworzącej wspaniałe dzieła sztuki, ale jednocześnie będącej muzą innych artystów. Z jej towarzystwa energię i natchnienie czerpali najsłynniejsi malarze XX wieku, Paul Eluard, Max Ernst i Salvador Dali.
Nasza bohaterka naprawdę nazywała się Helena Dimitrijewna Diakonowa. To o niej wiemy. Jak z innymi szczegółami tej postaci, jej życia? Dominique Bona, laureatka prestiżowej Prix Renaudot 1988, stworzyła wyjątkową, świetnie udokumentowaną, mistrzowsko napisaną książkę.
Przede wszystkim autorka wspaniale ukazała związki Gali z trzema jakże różniącymi się od siebie artystami. Z każdym z nich związek był wyjątkowy. Jednak to lata spędzone z Salvadorem Dali odcisnęły na Gali największe piętno. Byli niczym jedność, jedna dusza. Ich związek był wyjątkowy, najdłuższy, najtrwalszy, najbardziej intensywny. To właśnie związek z Dalim zajmuje w książce najwięcej miejsca. Nie dominuje on treści, ale jest mocno zaakcentowany, bardzo ciekawie opisany.
Czy pozostali dwaj kochankowie Gali, Eluard i Ernst byli dla niej równie ważni? Jak potoczyły się ich wspólne losy? Dlaczego ich związki się rozpadły? Bona zadaje dużo pytań i co istotne, na nieomal wszystkie znajduje odpowiedż poparta bogatym materiałem biograficznym. Już od pierwszej strony rzuca się w oczy, jak dużo trudu zadała sobie francuska pisarka. Musiała przeszukać stosy dokumentów, zapisków, listów, pamiętników, poznać tak wiele dzieł partnerów swojej bohaterki. Było warto. Gala to książka wyjątkowa, którą wręcz się połyka niecierpliwie przerzucając kolejne strony. Prawdziwa uczta dla każdego, kto ceni wysokiej klasy literaturę, rzeczowo opracowane biografie, niezwykłe postaci. Polecam. Wszystko cudownie wplecione w przemiany ustrojowe, historyczne i obyczajowe początku XX wieku. Genialna książka.