piątek, 31 lipca 2020

Zapowiedź...

12 sierpnia nakładem Wydawnictwa Czarna Owca ukaże się nowa książka jednego z najbardziej przeze mnie lubianych skandynawskich pisarzy, Hakana Nessera.

Marten Wincekelstroop i Rejmus Fiste to najlepsi przyjaciele. W pierwszej klasie szkoły podstawowej w małym miasteczku Oösterby zakładają Stowarzyszenie Leworęcznych. Ponad dwadzieścia lat później płonie doszczętnie stary pensjonat. Giną ludzie. Oba wydarzenia mają ze sobą jakiś związek, jednak nie przeżył nikt, kto mógłby wyjaśnić, co się stało. Prawie nikt.
Minęło już piętnaście lat od ukazania się ostatniej powieści z cyklu, którego bohaterem jest komisarz policji Van Vetereen. Ostatnia powieść z serii o komisarzu Gunnarze Barbarottim ukazała się sześć lat temu. W „Stowarzyszeniu leworęcznych” spotykają się po raz pierwszy. Ale czy ostatni?
Nesser, autor kilkudziesięciu poczytnych powieści, z których część została sfilmowana przez szwedzką telewizję, powraca z kolejną intrygującą zagadką.

czwartek, 30 lipca 2020

Miłość pod naszym niebem - Sylwia Kubik

Wydawnictwo eSPe, Moja ocena 5/6
Miłość pod naszym niebem to 2. tom serii i kontynuacja znakomitej debiutanckiej książki autorki pt. Pod naszym niebem.
Ponownie przenosimy się do wspaniałej, będącej sielskim schronieniem dla poranionych i poplątanych dusz wsi na Powiślu. Ponownie spotykamy znanych i lubianych (lub nie) bohaterów z tomu 1. Autorka nie bazuje jednak tylko na znanych już postaciach. Do wsi przybywa bowiem nowa postać, która wniesie sporo zamieszania, ale i równie dużo radości, uśmiechu.
Przybywamy do tego magicznego miejsca w pełni lata. Rosną kwiaty, dojrzewają owoce, rodzą się także nowe znajomości, przyjaźnie, antypatie, ale i miłości. Słowem kwitnie życie i to na całego.
Wydarzenia tego tomu rozpoczynają się nieomal od razu po zdarzeniach z poprzedniej części. Dzięki temu mamy możliwość bezbolesnego przejścia z jednej książki do drugiej, bez przerwy śledzenia poczynań bohaterów.
Nie będę nic pisać o bohaterach, o treści tego tomu. Osobom nie znającym części 1. odebrałabym całą przyjemność wynikającą z lektury.
Napiszę tylko, iż autorce po raz kolejny udało się stworzyć ciepły, wspaniały, tak potrzebny balsam na duszę. Tak określam tego typu książki.
Atmosfera na kartach książki jest wspaniała, sielska, anielska choć nie pozbawiona goryczy, trosk i smutku. Ogromne brawa dla pisarki, iż nie stworzyła idyllicznej, beztroskiej, idealnej wsi, nie przesłodziła całości. Miłość pod naszym niebem ma idealnie dobrane proporcje sielskości, radości, smutków i trosk. Dzięki temu wiele czytelniczek odnajdzie w tej wsi miejsce dla siebie, takie idealne, prawdziwe, życiowe.
Tym, co kolejnym razem jest najmocniejsza stroną książki jest fakt, iż każda z poruszanych kwestii, każdy z problemów jest wiarygodny, z życia wzięty. Praktycznie każdy z trudów, z którymi borykają się bohaterowie może przydarzyć się nam, czy naszym bliskim. Ta możliwość odnalezienia swoich trosk w problemach wykreowanych postaci, jest największym atutem książki. W tej niewielkiej osadzie, jak w soczewce skupiają się problemy małe i duże, problemy dnia codziennego, problemy każdego z nas.
Książkę czyta się doskonale, z uśmiechem na ustach, z pozytywnym nastawieniem i kończy z żalem, że to już finisz. Opowieść, jaką snuje autorka zachwyca, porywa i sprawia, że po lekturze człowiek trochę inaczej, z większym optymizmem patrzy na własne problemy.
Doskonała lektura na lato, ale także na inne pory roku oraz na te chwile kiedy macie gorszy humor. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po oba tomy serii
i niecierpliwie czekam na tom 3.

wtorek, 28 lipca 2020

Leksykon światła i mroku - Simon Stranger

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Bardzo lubię i cenię literaturę skandynawską. Większość książek z tego rejonu to doskonałe, mocno działające na umysł, dopracowane w każdym calu powieści, które kładą ogromny nacisk na człowieka, jego przeżycia, odczucia, wnętrze.
Podobnie jest z Leksykonem.... Książka Simona Strangera to mocna, dogłębna, poruszająca wielowątkowa powieść.
Opowiada ona o wojennej historii Norwegii (o której tak mało się mówi), tytułowym świetle i mroku, które znajdują się w człowieku oraz o tym, co tak naprawdę liczy się w życiu człowieka.

Autor rozkłada uczucia, przeszłość, zachowanie, czyny swoich bohaterów na czynniki pierwsze, jak to w skandynawskich książkach bywa. Blisko mu w tym samym do ekshibicjonizmu książek Karla Ove Knausgårda. Chociaż Leksykon... jest bardziej stonowany, mniej ...hmmm jak to ująć...obrzydliwy, dla mnie mniej wynaturzony niż kolejne tomy Knausgårda. Lubie, cenię dywagacja nad wnętrzem człowieka, analizowanie tego co było, co jest, ale to co zaserwował w kolejnych tomach wspomnień Knausgård jest dla mnie spora przesada, czymś ocierającym się o chorobę.
Stranger przywołuje na karty swojej książki obraz lat 40., wydarzenia II wojny światowej. 
II wojna z punktu widzenia Norwega jest owszem tragiczna, ale inna niż polska, mniej martyrologiczna. Trudno nawet dokładnie wytłumaczyć na czym ta różnica polega. To się czuje od początku lektury. 
Przede wszystkim pisarz nie wybiela postaci historycznych, nie zaciera śladów niedoskonałości, a nawet zbrodni. Ukazuje wszystko wprost. To wybielanie niestety ma miejsce zbyt często w naszej literaturze. Wybielamy, zapominamy, negujemy. 

Stranger wręcz odwrotnie. Jego obraz wojny jest tragiczny, zły, okrutny, ale do mnie osobiście bardziej przemawia niż polskie gloryfikowanie tego, co nie powinno trafić na piedestał. 
Przykładem z Leksykonu... może być postać Henry Rinnana, norweskiego agenta Gestapo, postaci wyjątkowo złej, negatywnej. Jego obraz ukazany przez Strangera jest mocny, intensywny, budzący od razu skrajne uczucia. Ciekawym jest ukazanie wszystkich niuansów związanych z tą postacią.
Zaprezentowanie różnorodnych bohaterów (bo jest także przeciwwaga dla Rinnana) to nie wszystko. Stranger za wszelką cenę chce zrozumieć czyny z okresu II wojny światowej, w tym czyny swoich bohaterów. Stara się je przeanalizować, wyjaśnić, znaleźć przyczynę takich, a nie innych zachowań, wytłumaczyć, co nie znaczy usprawiedliwić. I analizuje, za wszelką cenę analizuje. 
Taka analiza jest też początkiem, ale także i sednem Leksykonu...
Ojciec próbuje wytłumaczyć dzieciom, dlaczego ich dziadek zginął w trakcie wojny. Czy to, że był Żydem wystarczyło? Dzieci stawiają przed ojcem kolejne pytanie, na które on stara się znaleźć odpowiedż. Tym samym zagłębia się wdzieje rodziny. Z każdym kolejnym faktem sytuacja się komplikuje. Bohater analizuje, tłumaczy, próbuje wyjaśnić, dotrzeć do korzeni, genezy i powodów takich, a nie innych wydarzeń w swojej rodzinie. 

Jest to powieść oparta na faktach. Kilkoro bohaterów książki naprawdę istniało, doświadczyło tego, co opisuje autor. Widać, iż Stranger mocno się nad książką napracował. Jest ona dopracowana, zawiera mnóstwo faktów, wspomnień o dokumentach, urywków materialnej historii, przedstawia też dwóch, skrajnych bohaterów i całą gamę niejednoznacznych, pobocznych. 
Do tego ciekawie zastosowana forma leksykonu.
Czyta się doskonale. Chociaż nie ukrywam, nie jest to książka dla każdego. Ba, moim zdaniem jest to powieść dla wąskiego grona odbiorców. Nie wszyscy lubią takie rozkładanie już rozłożonego na czynniki pierwsze. Nie każdy lubi grzebanie w przeszłości, historii. Nie wszyscy są też gotowi na inne niż polskie spojrzenie na II wojnę światową, na inne ukazanie ludzkich czynów, na spojrzenie nie nasze.
Mnie Leksykon.... bardzo przypadł do gustu. Zachwyca sam kunszt pisarski, podejście do tematu. Powieść została uhonorowana Norweską Nagrodą Księgarzy w 2018 roku i moim zdaniem w pełni na nagrodę zasługuje. Niesamowita lektura, wyjątkowa i zaskakująca historia. Dobrze, że ta książka powstała. Polecam.


piątek, 24 lipca 2020

Chłopiec z Kresów - Tomasz Wanzel

Wydawnictwo MG, Moja ocena 5/6
Nie ukrywam, do tej książki byłam nastawiona sceptycznie. Ot kolejna książka opowiadająca historie o Kresach. Nic wielkiego.
Jednak Chłopiec z Kresów mnie zaskoczył i to bardzo pozytywnie.  
Tomasz Wandzel stworzył dobrą, rzetelnie napisaną, dopracowaną i chwytającą za serce opowieść. Całość tym bardziej porusza, iż jest oparta na faktach.
Akcja rozpoczyna się w 1943 roku. Wschodnie rubieże Rzeczpospolitej to łakomy kąsek, który przechodzi z rąk do rąk. Raz te ziemie zajmują Rosjanie, raz Niemcy. Mieszkańcom żyje się źle, niebezpiecznie, w rozdarciu i ciągłym zagrożeniu. Ukraińcy nie pomni dawnej przyjaźni, sympatii urządzają rzezie w kolejnych wioskach, miasteczkach. 
W takim miejscu żyje 8-letni Henryk, główny bohater tej książki. Z różnych powodów, o których nie chce pisać, żeby zbytnio nie spojlerować, chłopiec wychowuje się u wujostwa. 
Pewnego dnia w trakcie nieroztropnej zabawy Henryk zaprósza ogień. Dochodzi do strasznego pożaru. Przestraszony chłopiec ucieka. W tym momencie zaczyna się jego  niesamowita tułaczka, która potrwa kilka lat i jest sednem tej opowieści.
Historia obejmuje kolejne lata wojny, ale i okres powojenny. Dorastający Henryk pomieszkuje to tu, to tam, raz w jednym domu, innym razem w drugim. Chłopiec zmienia także kraje. Na swojej drodze spotyka wiele niebezpieczeństw, ale i wielu zaskakująco w tym wojennym koszmarze dobrych ludzi. Marzeniem chłopca jest odnalezienie rodziny. 
Czy mu się to uda? Jakie przygody, niebezpieczeństwa stały się jego udziałem? 
Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w tej niezwykłej, urzekającej książce. Gorąco zachęcam do lektury.
Tomasz Wendzel stanął na wysokości zadania. Bazując na okruchach wspomnień, zasłyszanej historii, garści opowieści napisał bardzo ciekawą, pełną uczuć, historii i ludzkiego życia książkę. Czytając o kolejnych dniach włóczęgi tego małego chłopca aż trudno uwierzyć, że przeżył to wszystko, że udało mu się ocaleć z wojennej zawieruchy, że dotarł tak daleko. Wprost niesamowite.
Nie ukrywam, autor manipuluje uczuciami czytelnika. Wszystkie historie, w których bohaterem jest kilkuletnie dziecko, większość z nas przezywa dużo mocniej. Jednak historia jest tak poruszająca, tak dobrze napisana, że nawet gdyby jej bohaterem był ktoś starszy i tak czytałoby się ją doskonale.
Gorąco zachęcam do lektury tej dobrej, niepozornej i bardzo dobrze napisanej książki.

 
 

środa, 22 lipca 2020

Pod naszym niebem - Sylwia Kubik

Wydawnictwo eSPe, Moja ocena 5/6
Przyznam wam się, że jestem bardzo zaskoczona. Oczywiście to miłe zaskoczenie, tym większe, iż jest to debiut literacki Sylwii Kubik.  
Do książki podchodziłam z wielką ostrożnością. Na rynku co kilka dni ukazują się nowe debiuty, kolejne powieści krzepiące, książki dla kobiet etc. Większość z nich nie powinna niestety nigdy być wydana. Byłam raczej pewna, że książka Sylwii Kubik będzie podobną, przereklamowaną lekturą.
Na szczęście bardzo się pomyliłam.
Autorka zabiera nas do niewielkiej wsi na Powiślu. Jest to taka typowa dziura, osada w której wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Jak się jednak okaże, ta wiedza jest bardzo powierzchowna, a sielskie życie okolicy nie jest takim idealnym jakby się mogło wydawać.
Bohaterów w książce jest wielu. każdy z nich ciekawie nakreślony. Wielu wzbudza sympatię od razu, kilkoro polubiłam dopiero po dłuższym czasie, a jednego wcale. No cóż, w życiu też tak jest. Nie da się wszystkich lubić.  
Zżyłam się z bohaterami, wiernie im kibicowałam w trakcie różnych perypetii. Musicie wiedzieć, iż w książkowej wsi dzieje się, a dzieje. Mamy więc raczkujący romans, kłopoty z dorastającym dzieckiem, problemy z toksyczną teściową, kłopoty zdrowotne i to w tej najgorszej postaci - nowotwór, nieumiejętność odnalezienia się w wiejskim środowisku przez emigrującego z miasta lekarza, toksyczny dla nastolatki dom i wiele innych problemów, jak np. bolesna tajemnica sprzed wielu lat.
Tym, co moim zdaniem jest najmocniejsza stroną książki jest fakt, iż każda z poruszanych kwestii, każdy z problemów jest wiarygodny, z życia wzięty. Praktycznie każdy z trudów, z którymi borykają się bohaterowie może przydarzyć się nam, czy naszym bliskim. Ta możliwość odnalezienia swoich trosk w problemach wykreowanych postaci, jest największym atutem książki. W tej niewielkiej osadzie, jak w soczewce skupiają się problemy małe i duże, problemy dnia codziennego, problemy każdego z nas.
Napisałam o ciekawych bohaterach. Fakt, są świetnie nakreśleni. Jednak trudno znaleźć jedną, wiodąca postać. Co prawda mamy Karolinę, ale mimo, iż autorka stara się ją kreować na wiodącą postać, wg. mnie ona taką nie jest. Główną bohaterką jest bowiem cała społeczność niewielkiej wsi, wszyscy jej mieszkańcy. 
Książkę czyta się doskonale, z uśmiechem na ustach, z pozytywnym nastawieniem i kończy z żalem, że to już finisz. Opowieść, jaką snuje autorka zachwyca, porywa i sprawia, że po lekturze człowiek trochę inaczej, z większym optymizmem patrzy na własne problemy.  
Doskonała lektura na lato, ale także na inne pory roku oraz na te chwile kiedy macie gorszy humor.




wtorek, 21 lipca 2020

Rozgrzeszenie - Yrsa Sigurdardóttir

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Autorka po raz kolejny napisała świetną, poruszającą i zapadającą w pamięć książkę. Znajdziemy w niej wszystko, co cenię w powieściach, kryminałach w północy Europy. Mamy więc bardzo skomplikowaną kryminalną zagadkę, ważny społeczny problem, który autorka traktuje dogłębnie, nie jak to ma w zwyczaju wielu autorów pobieżnie, bardzo skomplikowane  losy prowadzących śledztwo oraz porządnie, bardzo metodycznie prowadzone dochodzenie.
Prowadzącymi śledztwo w sprawie mitu słodkiego, niczym nie skażonego, kwestii przemocy w szkole i mocy mediów społecznościowych są ponownie Huldar i Freyja, policjant śledczy i psycholog dziecięca. Już we wcześniejszych książkach islandzkiej autorki udowodnili, że kiedy połączą siły mogą wszystko. Tym razem jest podobnie. 
Yrsa Sigurdardóttir stworzyła doskonałą, analityczną i poruszającą książkę, która choć traktuje o mieszkańcach Europy Północnej tak naprawdę jest ogólnoświatowa. Na całym świecie dzieci, nastolatki mają dostęp do internetu, w którym zdaje im się, ze są anonimowi, bezpieczni. Jak pokazują Rozgrzeszenie, ale i sprawy, które znamy z własnego otoczenia, kraju, w sieci tak naprawdę nikt nie jest ani anonimowy ani bezpieczny. Jednak oprawcy zbyt często pozostają bezkarni. 
Sigurdardóttir bazuje na Islandii, pokazuje jak bezradny wobec zła i przemocy jest tamtejszy system edukacji. Jednak nie czarujmy się, takie rzeczy, w mniejszym lub większym nasileniu, mają miejsce na całym świecie. Smutne ale prawdziwe.
Ta książka ma same plusy, świetnie nakreślonych bohaterów, genialnie zarysowane tło społeczne, mistrzowsko ukazane społeczeństwo Islandii i doskonale prowadzone, porządne śledztwo. Wszystko to zaprezentowano w niezwykle działającej na wyobraźnie zimowej scenerii Reykjaviku. Do tego dochodzi spektakularny finał, który, tego jestem pewna, zaskoczy i zadowoli każdego.
Gorąco zachęcam do lektury. Porządnie napisana, potrzebna, mocna w swojej wymowie książka.
 

poniedziałek, 20 lipca 2020

Zwyczajny szpieg. Powrót - Filip Hagenbeck

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 2/6
Filip Hagenbeck to były szpieg, zwyczajny szpieg, jak sam siebie nazywa. Na przestrzeni lat brał udział w wielu zagranicznych misjach.
Powrót to 2. tom jego wspomnień. 
Zdecydowanie książka mnie zawiodła.
Akcja rozgrywa się w Polsce, na początku lat 90. i ustrojowych przemian, kiedy autor i bohater w jednym staje się bezrobotny. Musi znaleźć sobie nowe zajęcie.  
Treścią są głównie opowieści o polskiej rzeczywistości początku przemian i o tym, co staje się jego udziałem po powrocie do kraju. Czyta się to kiepsko, autor to co prawda niezły gawędziarz. Jednak to zdecydowanie za mało, żeby sensownie zapełnić kilkaset stron. Trzeba mieć jeszcze co opowiedzieć. Zdecydowanie jest to jedna z tych książek, o których po zakończeniu lektury szybko zapomnicie. Ot kolejne kiepskie czytadło.
Książka jest strasznie nierówna. Fragmenty ciekawsze (nieliczne) przeplatają się z nudnymi niczym przysłowiowe flaki z olejem. Przy czym tych ostatnich jest zdecydowanie więcej. Wszyscy wiemy, iż świat szpiegów, działalność służb specjalnych są ściśle tajne. I ja to rozumiem. Autor nie może zdradzić zbyt wielu sekretów. Jednak liczyłam choćby na niewielką porcję informacji o akcjach, działalności, niebezpieczeństwach, czyli tym wszystkim, co dot. szpiegów, a co ciekawi nas ludzi spoza branży. 
Niestety, Hagenbeck mnie zawiódł. Owszem wspomina o swojej firmie, o swoich przeżyciach, o tym co się nagle dzieje, gdy z powrotem wzywa go firma, jednak robi to wg. mnie tak lakonicznie, iż więcej trzeba się domyślać niż można przeczytać w książce. 
Autor snuje swoje opowieści, najpierw o przemycie pomarańczy, działalności w raczkującym w Polsce kapitaliźmie, póżniej o powrocie do firmy i pracy szpiega, ale brak w tym ikry, kleju, szczegółów, czegoś, co przyciągnęłoby czytelnika na dłużej.Książkę da się czytać, ale tylko przez pierwsze powiedzmy 100 stron. Póżniej gawędziarskie opowieści, często nudne i ciągnące się, stają się po prostu mało strawne. Ile można?! Szkoda zdecydowanie czasu na pełne wodolejstwa opowieści emerytowanego szpiega. 
Kilka miesięcy temu został wydany 1. tom serii, Zwyczajny szpieg. Wspomnienia. Muszę przyznać, iż ta książka jest o wiele lepsza od Powrotu i mogę ją wam szczerze polecić. Może Wspomnienia nie są jakimś arcydziełem literackim, ale czyta się je bez żalu, że straciło się cenny czas. 
Powrotu nie polecam. Moim zdaniem strata czasu.

piątek, 17 lipca 2020

Prince Polonia - Max Cegielski

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Maxa Cegielskiego znam z programu Księgarnia, ale nie tylko. 
To znany lubiany dziennikarz, pisarz, prezenter radiowy i telewizyjny, animator kultury, podróżnik. W sumie - człowiek orkiestra, erudyta, z poczuciem humoru, inteligentny. To człowiek, którego lubię słuchać, z którym chętnie bym porozmawiała i którego (tego byłam pewna) książka będzie arcyciekawa i dobrze napisana. I nie zawiodłam się. 
Akcja książki rozgrywa się w drugiej połowie lat 80. Autor w mistrzowski sposób oddaje klimat tamtych lat i opowiada niesamowita i ciekawą historię polskich przemytników, którzy dorabiali się fortun, szmuglując chodliwe w owym czasie towar. 
Głównych bohaterów mamy dwóch, Radka i Janka. W każdym z  nich znajdziemy autentyczne elementy życiorysu, poczynań, przygód i średnio chwalebnych dokonań autentycznych szmuglerów.  
Bohaterowie rozpoczynają swoją przemytniczą od przywożenia drobnicy, suszarek do włosów, kryształów i drobnej elektroniki. Taki sposób zarabiania na życie bardzo przypada im do gustu. Szybko posuwają się dalej. Cegielski pod pozorem perypetii dwóch przemytników prezentuje jak powstawały ówczesne fortuny, jak działał PRL, jak działał nielegalny rynek w Azji i wiele innych rzeczy.
Fabuła prezentuje autentyczną opowieść o zapomnianych często początkach polskiej transformacji; o ludziach działających zarówno w szarej strefie, jak i w polskiej dyplomacji w Azji, o powstających fortunach.
Ale Prince Polonia to nie tylko książka o PRLu i przestępstwach. To także bardzo dobra opowieść o tęsknocie, przyjaźni, odwadze, determinacji, pierwszej i niezwykle mocnej miłości, czyli wszystkim, co ponadczasowe, co dotyczy większości ludzi.
Z jednej strony to dobra powieść, z drugiej strony także dobrze napisane coś na kształt reportażu. 
Książka jest napisana w pierwszej osobie, z perspektywy dwóch głównych bohaterów. Wyszło jej to na dobre. Dzięki temu można lepiej wczuć się w całą historię, w atmosferę opowieści, ale także odnosić wrażenie uczestniczenia w wydarzeniach.
Najmocniejsza strona książki to genialne wprost oddanie klimatu lat 80. Czytając wiele kwestii mi się przypominało, pamiętałam zachowania, przedmioty, nieomal czułam zapachy, smaki. Trochę udałam się na wędrówkę szlakiem wspomnień, choć jestem młodsza od bohaterów książki.
Niewątpliwie warto po Prince Polonię sięgnąć, warto przeczytać. Dla wielu, jak dla mnie, to będzie podróż w czasie. Dla osób młodszych, obecnie np 20 latków zadziwiający opis krainy bez komputera, smartphone'a, otwartych granic. 
Polecam. Warto przeczytać.

środa, 15 lipca 2020

Filip i hydra - Patryk Fijałkowski

Wydawnictwo Poradnia K, Moja ocena 5-/6
Tytuł zapowiada jakąś bajkę, może tajemnicza opowieść.
Niestety, ale ta książka nie jest ani jednym ani drugim. 
Piszę niestety ponieważ to niezwykle bolesna, trudna i na długo zapadająca w pamięć opowieść o traumatycznym, mega toksycznym dzieciństwie, nieprzepracowanych na terapii cierpieniach i skutkach, jakie to niesie ze sobą, tym czym taka trauma będzie w życiu dorosłym. 
Bardzo ciekawa jest konstrukcja książki. Bohatera tej historii, Filipa poznajemy z perspektywy dwóch przeplatających się linii czasowych – dziecka oraz osoby dorosłej. 
Będąc dzieckiem Filip żył w piekle toksycznej rodziny. 
Jako dorosły, Filip wcale nie ma lepiej. Nadal żyje w piekle, tylko jeszcze większym, nie zdając sobie jednocześnie sprawy z tego, jak trauma niszczy wszystko, wszystko wywraca do góry nogami, nie daje normalnie żyć, oddychać, czuć.
Filip, jako dorosły człowiek próbuje ułożyć sobie życie, nieświadomie powielając mechanizmy, które pomogły mu przetrwać dzieciństwo. Mężczyzna próbuje odciąć się od swoich emocji, zapomnieć o dzieciństwie, żyć. Na moment Filip osiąga złudny spokój, tak zewnętrzny, bo pod powierzchnią Filip jest kłębowiskiem strachu, nerwów, traum. Jednak nawet ten pozorny spokój bury jedna wiadomość, wiadomość od kata z przeszłości. 
Napisałam, iż historię Filipa poznajemy na dwóch płaszczyznach czasowych. 
Filip obecny, dorosły przeraża. Jednak jeszcze bardziej porusza, aż boli Filip-dziecko. Retrospekcje wręcz zadają fizyczny ból.
Czy Filip będzie w stanie stawić czoła przeszłości i teraźniejszości równocześnie? czy będzie mógł stanąć na wprost kata z dzieciństwa? Czy dojdzie do ładu sam ze sobą? Czy będzie potrafił normalnie żyć? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź w tej niezwykłej książce.
Filip i hydra to potrzebna, mocna, dobrze napisana i z pewnością bardzo poruszająca opowieść. Fijałkowski porusza temat, który dotyka wielu z nas bądź naszych bliskich. Często nie zdajemy sobie sprawy, że za pozornym spokojem kolegi, koleżanki, sąsiadki kryje się coś więcej.
Tak, jak napisałam, historia dot. małego Filipa porusza i to bardzo. Porusza także opowieść o dorosłym męźczyźnie. Jednak jest jedno ale. Autor dorosłego Filipa potraktował moim zdaniem zbyt lakonicznie Można było przy tej postaci jeszcze trochę pogrzebać, popracować nad jego uczuciami, reakcjami, bardziej to wszystko dopracować. W kilku miejscach wyszło zbyt słabo, nawet odrobinę infantylnie.
Nie mniej to warta przeczytania, zapadająca w pamięć, potrzebna, trudna książka. Zachęcam do lektury.

poniedziałek, 13 lipca 2020

Trylogia Bo trzeba żyć... - Ewa Szymańska

Wydawnictwo Szara Godzina, Moja ocena 5/6
Apolonia to 1. tom wspaniale napisanej, porywającej sagi rodzinnej - Bo trzeba żyć.
Zgodnie ze wspólnym tytułem, każde z części opowiada o tym, że trzeba żyć, mimo trudów, przeciwności losów, smutków, trzeba żyć.
Akcja książek rozgrywa się na Podlasiu i rozpoczyna tuż przed wybuchem I wojny światowej, a kończy wraz ze śmiercią Stalina. 
Bohaterką tomu 1. jest tytułowa Apolonia. Właściwie to zamożna szlachcianka Apolonia Niemyjska, która wbrew wszystkiemu popełnia mezalians i wychodzi za mąż za bogatego chłopa – Franciszka Bąka.
Młoda para na przekór trudnościom, oczekiwaniom bliższych i dalszych znajomych, złośliwym językom, jest szczęśliwa. Rodzą im się dzieci. Wszystko toczy się doskonale, aż do pewnego tragicznego wydarzenia. 
Jest takie powiedzenie, ze za wszystko przyjdzie kiedyś w życiu czas zapłaty. Nie inaczej jest z Apolonią. Po początkowych latach szczęścia, los bardzo mocno ją doświadcza. Spadają na nią kolejne ciosy. Czy kobieta zdoła się podźwignąć? Czy rodzina faktycznie okaże się, tym co da jej siłę by walczyć z przeciwnościami losu? 
Odpowiedź na te i wiele innych pytań znajdziecie w tej niezwykłej książce.
W losy Apolonii i jej najbliższych niezwykle zręcznie wplecione są losy kraju, świata. Historia małą, lokalna, rodzinna miesza się z tą wielką. Mamy tu więc epidemię grypy ,,hiszpanki”, odzyskanie niepodległości przez Polskę, wojnę z bolszewikami, lokalny pogrom Żydów i kilka innych, znanych z kart historii wydarzeń. Wszystko połączone w doskonałych proporcjach.
Gabrynia to 2. tom trylogii. Jest to równie dobrze napisana książka, jak tom 1. Tym razem na plan pierwszy wysuwa się Gabrynia, córka Apolonii. Nadal śledzimy losy Apolonii i innych członków jej rodziny, ale to właśnie Gabrynia wysuwa się na plan pierwszy.
Dziewczyna najpierw nastolatka, póżniej kobieta dorosła, także zostanie boleśnie doświadczona przez los, tym bardziej, iż wybucha II wojna światowa. Wojenna zawierucha zmiata wszystko, co napotka na swojej drodze, niszczy plany, sprawia, iż ludzie nie są pewni jutra, walczą o przetrwanie. Jak w tym koszmarze potoczą się losy Gabrynii i jej bliskich? Zdradzę tylko, iż nastanie dla nich czas wielkiej próby i niesamowitych zrządzeń losu.
Książka, podobnie, jak jej poprzedniczka, jest świetnie napisana. Różnica, drobna, polega na tym, iż w tym tomie historia wysuwa się niejako na plan pierwszy, jest równie ważna, jak losy bohaterów. Nie należy się temu jednak dziwić. II wojna światowa była koszmarem i miała ogromny wpływ na życie, losy, plany wszystkich ludzi, którzy znaleźli się w jej zasięgu.

Rodzina to 3. i ostatni tom serii. Jest on równie udany, jak wcześniejsze.
Akcja rozgrywa się tuż po zakończeniu II wojny światowej. Po 5 latach wojennej zawieruchy pozostają ofiary śmiertelne, ruiny domów, tęsknota i ból po stracie najbliższych oraz ogromna niepewność jutra. Losy rodziny do której należały Apolonia i Gabrynia śledzimy przez pryzmat odzyskanej niepodległości, radzieckich rządów, rozwijającego się PRLu, odbudowywanego kraju. Wydarzenia toczą się aż do śmierci Stalina.
Rodzina naszych bohaterek próbuje przetrwać i odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie jest to łatwe. Życie jednak musi toczyć się dalej. Jakie ono będzie? Tego dowiecie się w trakcie lektury tego i wcześniejszych tomów. Gorąco do tego zachęcam. Te książki są doskonałą rozrywką, świetną lekturą, odskocznią od własnych problemów. Uczą także, iż rodzina jest siłą i nawet w najcięższej, najtrudniejszej sytuacji nie wolno się poddawać, trzeba walczyć i iść dalej.
Ewa Szymańska stworzyła doskonałą, dopracowaną, bardzo dobrze napisaną trylogię. Uwielbiam sagi rodzinne. Lubie poznawać bohaterów, ich bliskich, ich problemy. Przywiązuję się do kolejnych postaci. Nie inaczej było z bohaterami Bo trzeba żyć.
Z niecierpliwością odwracałam kolejne kartki książek, ale z wielkim żalem skończyłam czytać ostatnią stronę 3. tomu. Żal, że to już koniec, że nie ma tomu 4. i 5......
Cała trylogia to bardzo udany, doskonale napisany debiut literacki autorki. Sięgając po książki nic o Ewie Szymańskiej nie wiedziałam. Jednak biorąc pod uwagę poziom książek, styl jakim zostały napisane, świetne odmalowanie realiów danego okresu, doskonałe nakreślenie bohaterów i to, iż każda książka ma jakieś przesłanie, byłam pewna, iż trylogia Bo trzeba żyć to kolejne książki w dorobku autorki. Moje zaskoczenie, iż to debiut literacki, było ogromne.
Gorąco zachęcam was do lektury. Wszystkie trzy tomy to wyborna lektura na lato, ale i na inne pory roku, świetny pomysł na prezent, doskonała lektura. Polecam.



środa, 8 lipca 2020

Zabójczy wirus - Alex Kava

Wydawnictwo Harper Collins, Moja ocena 4-/6
Lubię sięgać po książki autorstwa Alex Kava, lubię s;potkania z agentką FBI Maggie O’Del. 
Tym razem  do Akademii FBI w Quantico trafia przesyłka, a w niej list z pogróżkami terrorysty. Maggie O’Dell rozpoczyna śledztwo. Od początku jest ono sprawne, szybkie, zaskakujące. Maggie nie docenia jednak przeciwnika i wraz z dyrektorem Cunninghamem wpada w pułapkę ściganego zbrodniarza. Grozi im wielkie niebezpieczeństwo, gdyż w grę wchodzi broń biologiczna. Każde kolejne zakażenie grozi wybuchem epidemii. Czas odgrywa decydującą rolę. Jak poradzą sobie z tym wyzwaniem agenci?
Idealna lektura na okres pandemii. W dobie zagrożenia COVID 19 kwestia broni biologicznej, epidemii jest bardzo na miejscu i przemawiająca do wyobraźni. Kava doskonale wstrzeliła się z tematem książki.  
Książka jest niezła, nieźle napisana, dobrze się ją czyta. Jednak mam pewną uwagę. Widać od pierwszej strony, iż Kava to sprawna, doświadczona autorka. Pisarka ma duży dorobek i z jednej strony to dobrze, ale z drugiej strony mam pewne odczucie, iż autorka pisze na akord. Nowe książki wydawane są bardzo szybko jedna po drugiej. Pamiętam, jak na początku serii przygód z agentką O'Dell na kolejne tomy serii czekało się długo, z wielką niecierpliwością. Każdy kolejny tom na długo pozostawał w pamięci. Ba, w zasadzie pamiętam je do dzisiaj.
Niestety, choć Zabójczy wirus jest poprawnie napisany, nieźle się go czyta, to mam wrażenie, jakby autorka pisała go szybko, odrobinę niedbale, byle napisać. Brak tego zniecierpliwienia, ciekawości, co będzie dalej, brak wielkiego wow na końcu, brak elementu zaskoczenia, brak napięcia tak charakterystycznego dla wcześniejszych tomów serii. Książka należy do tych, które co prawda szybko się czyta, ale równie szybko się o nich zapomina. Ot kolejne, niezłe, ale i nie rewelacyjne czytadło, jakich wiele.
Szkoda, że pisarka poszła na łatwiznę, pisze na akord .Szkoda, bo wiem, że stać ją na więcej, dużo więcej.
Jeżeli szukacie lekkiej, wciągającej lektury to Zabójczy wirus jest odpowiednią książką. Jeżeli szukacie czegoś ambitniejszego, pełnokrwistego thrillera, sięgnijcie po inną lekturę.  

poniedziałek, 6 lipca 2020

Uśpienie - Camilla Grebe

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Bardzo dobra, mocna, wciągająca i z pozoru usypiająca książka. To taki miks dobrego skandynawskiego kryminału, mocnego thrillera i porządnej powieści społeczno-obyczajowej.
Pierwsza połowa książki jest spokojna, klasycznie skandynawska, z ciekawym ukazaniem 18-letniego bohatera. Młody człowiek lekko traktuje życie. Zajmuje się głównie przyjemnościami, a pieniądze zapewnia mu handel narkotykami. Niespodziewanie sprawy się komplikują.
I w tym momencie następuje zwrot akcji, który wybudza czytelnika z letargu.
W książce mamy tajemniczą kobietę, uśpionych sztokholmskich policjantów, mafijny światek, zwyrodnialca, który zabija mężczyznę i masakruje jego zwłoki, a następnie wrzuca je do Bałtyku...i dużo innych ciekawych aspektów m.in. kilka dodatkowych zabójstw.
Narracja jest ciekawie prowadzona . Wydarzenia ukazane są z perspektywy trzech osób: policjanta, matki i syna.
Grebe napisała dobrą książkę, którą oparła o sprawdzony, standardowy skandynawski schemat. Mamy m,in. ciekawy ogląd różnych grup sztokholmskiego społeczeństwa z dodatkiem dobrej, dogłębnej analizy tych grup.
Na uwagę zasługują także bohaterowie, którzy standardowo, są mocno nakreśleni ciekawie przedstawieni, poruszający.
Najmocniej zapadająca w pamięć jest Pernilla, matka nastoletniego bohatera. Kobieta poruszająca swoją niemocą, nadal tkwiąca w toksycznej relacji ze swoim ojcem, od dawna poddająca się szokującej religijnej indoktrynacji. Kobieta w pewnym momencie jakby wyszła z tytułowego uśpienia i przechodzi zaskakującą przemianę. Z kobiety smutnej, tkwiącej w traumie, stagnacji, bezwolnej staje się zupełnie inną osobą.
Poza tym ciekawie przedstawiony jest śledczy, Manfred. To sterany życiem męźczyzna, po przejściach, z wiszącą nad głową traumą i poruszającymi wydarzeniami rodzinnej tragedii. W całej tragedii, której doświadczył wraz z żoną, próbuje sprawnie działać, prowadzić dobre, rzeczowe dochodzenia i ścigać psychopatycznego zabójcę. Jak mu to wychodzi? Tego dowiecie się z lektury tej ciekawie napisanej, dobrej, poruszającej książki.
Po początkowej powolnej, usypiającej wręcz narracji pierwszej części książki, Uśpieni okazują się być nad wyraz dobrą, dopracowaną i zapadającą w pamięć lekturą.
Głównymi bohaterkami opisanych historii (które w pewnym momencie idealnie się łączą) są matki. Na równi chodzi tu o Pernillę, matkę nastoletniego handlującego narkotykami Samuela, jak i żon Manfreda, matkę dziecka pozostającego w śpiączce. Każda z tych kobiet jest inna, każda ma za sobą traumatyczne wydarzenia, każda tkwi w czymś, co nas poruszy, a jednocześnie przerazi, w czymś, w czym nikt z nas nie chciałby się znaleźć. Każda z nich przejdzie także swoiste przebudzenie, przestanie być uśpiona.
Dodatkowym atutem są genialne, niezwykle plastyczne opisy skandynawskich krajobrazów,
Bardzo dobra, dopracowana, poruszająca książka. Polecam.



piątek, 3 lipca 2020

Ogród kobiet - Carla Montero

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5/6
Dobra, widowiskowa, mocna książka traktująca o niezwykle ważnych sprawach.
To poruszająca opowieść o miłości, nienawiści, przyjaźni, rozpaczy, radości, wojnie, odnajdywaniu w zgliszczach świata swojego miejsca na ziemi oraz kilku innych ważnych sprawach. Kwestie te są ponadczasowe, istotne dla kolejnych pokoleń. Z tego powodu Ogród kobiet to ponadczasowa opowieść.
Do tego świetnie nakreśleni bohaterowie i niezwykle plastycznie oddane krajobrazy i klimat Hiszpanii i Włoch z tą unikalną, charakterystyczną dla tych krajów śródziemnomorską magią.
Akcja książki toczy się na dwóch przestrzeniach czasowych,  współcześnie i mniej więcej 100 lat temu. Te historie wiele dzieli, ale jeszcze więcej łączy.
Wydarzenia sprzed 100 lat ukazują Włochy tuż przed wybuchem I wojny światowej i w jej trakcie Widzimy entuzjazm, radość młodych ludzi, którzy chcą walczyć, oswobodzić kraj, coś zmienić. Widzimy także zmiany, jakie zachodzą w nich personalnie, ale i w całym społeczeństwie. Widzimy także, do czego to wszystko doprowadzi i jaka cenę kiedyś pełni optymizmu, radośni ludzie zapłacą za zderzenie z okrutną rzeczywistością.
Wydarzenia rozgrywające się współcześnie są inne od tych z początku XX wieku, ale jednocześnie bardzo do nich podobne. Nie zdradzę co co chodzi. Gwarantuję, iż czeka na was niespodzianka.
Sednem książki jest opowieść o przyjaźni i miłości. Dwie grupy bohaterów, dwie mocne i jednocześnie wraźliwe kobiety, dwie historie, których akcja rozgrywa się w odstępie blisko 100 lat. Każda z historii ma inny finał, obie są jednak do siebie bardzo podobne, mają zbliżoną wymowę, przebieg, sens. 
To także historia o uczuciach, istotnych kwestiach, tym, co naprawdę się w życiu liczy, o trudzie podejmowania decyzji i konsekwencji podejmowanych przez nas kroków.
Całość okraszona porcją poczucia humoru, tak o trudnych sprawach można pisać też z poczuciem humoru, ale też garścią włoskich i hiszpańskich przepisów kulinarnych....aż ślinka leci w trakcie czytania.
Czyta się doskonale, niecierpliwie odwraca kolejne kartki. Gorąco zachęcam do lektury. Ogród kobiet to kolejna doskonała książka autorstwa Carli Montero.