środa, 31 marca 2021

Wierny czytelnik - Max Seeck

 



Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5/6
Rzadko mamy do czynienia z fińska literaturą, a szkoda.
Wierny czytelnik to przykład niebanalnej, nieprzewidywalnej opowieści. Nic dziwnego, iż książka stała się hitem w tak wielu krajach i szykowana jest jej ekranizacja.
Roger Koponen to autor bestselerowej trylogii o makabrycznych zbrodniach. Dzieło sprzedaje się genialnie, jest hitem, a jego autor zbił na nim fortunę.
Mnożą się wywiady, spotkania autorskie. W trakcie jednego ze spotkań z czytelnikami zostaje zamordowana żona Rogera. Zbrodnia, jak zbrodnia, nie byłoby w niej niczego dziwnego gdyby nie fakt, iż co do najmniejszego szczegółu przypomina ona jedną ze zbrodni opisanych w książce Rogera. Przypadek? Raczej nie. Czyżby zabójca był fanem twórczości Rogera? A może kryje się za tym coś więcej?
Bardzo szybko okaże się, iż żona Koponena jest jedną z wielu ofiar seryjnego zabójcy. Każda ze zbrodni ma swoje odbicie w książkach Rogera. Cechą charakterystyczną są wyjątkowo masakrycznie upozowane miejsca zbrodni i okrutne same zbrodnie. Co się za tym kryje? Czy morderca to tylko zwykły zwyrodnialec czy może ktoś więcej?
Policja rozpoczyna śledztwo. Dokąd ono ich zaprowadzi? Co odkryje Roger?
Bardzo dobra, naprawdę porywająca, intrygująca książka, okrutna, w klimacie mocno noir. Ten klimat jest najciekawszą, przyprawiającą o dreszcze cechą książki.
Sama fabuła, owszem jest ciekawa, jest także doskonale prowadzone śledztwo, ale klimat, nastrój zdają się oblepiać czytelnika już od pierwszej strony i sprawiają wrażenie namacalnego zła, grozy.
Wierny czytelnik to nie tylko dobry, mocny, intrygujący thriller. To także książka z drugim dnem, z podtekstem, pytaniami o istotę człowieczeństwa, o granice między normalnością, a szaleństwem o to co dzieli z pozoru normalnych i szalonych.
W trakcie lektury mnoży się wiele innych pytań, np. takie co zrobić w sytuacji X? Czy jest coś, co usprawiedliwia zbrodnię A?
Nie na wszystkie pytania znajdziemy odpowiedż w treści książki. Seeck sprawia, iż musimy pomyśleć sami, zastanowić się nad treścią książki, ale także nad tym, jak ma się ona do życia tuż obok nas, do nas samych. Polecam.


poniedziałek, 29 marca 2021

Odpłata - Agnieszka Jeż

 

Wydawnictwo Burda Książki, Moja ocena 5,5/6
Zaskakująco dobry, nieszablonowy, zaskakujący kryminał. Zaskoczyły mnie na równi fabuła, niebanalny pomysł, jak i zakończenie.
To co rzuca się od razu w oczy to fakt, iż autorka nie wcisnęła swojej fabuły w żadne znane nam z innych książek ramy. Wielu, ba większość pisarzy bazuje na jakimś szkielecie, sztampie, wzorcu. Jeż odchodzi od będących kalką pomysłów, myśli nieszablonowo, zaskakuje. Dodatkowo do końca zwodzi czytelnika i to pod każdym względem. Gdy już jesteśmy pewni, że wiemy czym jest A lub B, okazuje się, że pisarka kolejny raz nas zaskakuje i nic nie jest tym, czym wydaje się z pozoru być.
Akcja toczy się na trzech płaszczyznach czasowych. Dodatkowo w każdym czasie, na każdej płaszczyżnie czasowej mają miejsce ważne, zaskakujące, z pozoru błahe, ale jak się okaże niezmiernie istotne wydarzenia. My czytelnicy musimy o nich pamiętać, śledzić je, zebrać niejako w całość, żeby prowadzić sprawę na bieżąco. Może się wydawać, iż to w jakiś sposób, choćby minimalny utrudni nam lekturę i śledzenie fabuły. Tak nie jest. Pisarka bardzo zręcznie poprowadziła akcję, wprowadziła kolejne elementy, przedstawiła bohaterów.
W Odpłacie mamy wszystko, co sprawia, iż książkę czyta się na wdechu, nieomal z wypiekami na twarzy. Są trzy płaszczyzny czasowe, są Mazury i Podhale, dwa jakże od siebie różne pod każdym względem światy, są tajemnice sprzed lat, niewyjaśnione morderstwo i świetnie ukazane, małe, klaustrofobiczne społeczeństwo, grupa ludzi, która sama jest dla siebie wrogiem, która nie dopuszcza do siebie nikogo z zewnątrz.
A wszystko zaczyna się tak niewinnie, sztampowo. Sierżant Wiera Jezierska z komendy w Giżycku dostaje zlecenie rozwiązania błahej sprawy włamania do domku letniskowego. Zarówno ona, jak i czytelnicy są przekonani, iż to sprawa jakich wiele, że szybko ją zakończy. Bo co może być banalniejszego od włamania do domku letniskowego? Nikt nie spodziewa się do czego ona doprowadzi.
Bardzo ciekawie ukazana jest sylwetka sierżant Jezierskiej Niby kobieta jakich wiele, ale nie sztampowa. Z pewnością trudna, przeczołgana przez życie, z ojcem tyranem, mroczną przeszłością, nienawidząca najbliższych np. swojej siostry. Przeszłość, ale i terażniejszość Jezierskiej mają ogromny wpływ na to, jak żyje, jak prowadzi dochodzenie, na to co się dalej wydarzy. A będzie działo się dużo. Zagłębiałam się w mrok duszy Jezireskiej ze współczuciem, ale i fascynacją dla tej trudnej, niezwykłej kobiety, która na każdym kroku musi walczyć z demonami w swojej psychice, ale i tymi bardziej namacalnymi, w koło niej.
Tym, co najbardziej przypadło mi do gustu jest fakt, iż Odplata to książka jakby z misją, przesłaniem, a na pewno z trudnymi pytaniami o ważne sprawy. W trakcie lektury mnoży się wiele pytań, np. takie co zrobić w sytuacji X? Czy jest coś, co usprawiedliwia zbrodnię A? Jak ja czy ty zachowalibyśmy się w tej sytuacji? Czy każdą zbrodnię, krzywdę można wybaczyć? Tych pytań jest wiele. Wiele pozostaje w naszej głowie już po zakończeniu lektury.
Odpłata to zaskakująca dla mnie, doskonała, zostająca w głowie na długo lektura. Z pewnością to jeden z ciekawszych tytułów tego roku. Gorąco wam polecam.




niedziela, 28 marca 2021

Moje śliczne - Karin Slaughter

 

Wydawnictwo HarperCollins, Moja ocena 2/6
Gdy widzę książkę, której autorką jest Karin Slaughter wiem, jestem przekonana, iż będzie ostro, mocno i fascynująco. Tak myślałam dopóki nie sięgnęłam po Moje śliczne. Niestety, ale ta książka mnie rozczarowała. Może autorka się trochę wyeksploatowała, może powodem jest (takie mam wrażenie) pisanie nieomal na akord.
Faktem jest, iż na Moich ślicznych bardzo się zawiodłam. Jednak błam uparta i doczytałam tę książkę do końca. Ale wierzcie mi, nie było warto.
A zapowiadało się tak dobrze... 19-letnia Julia znika bez śladu. W efekcie tej tragedii ojciec popełnia samobójstwo, a siostry Claire i Lydia zrywają ze sobą kontakt. Mija 20 lat. Mąż Claire, milioner, zostaje zamordowany. Claire przeglądając jego rzeczy znajduje drastyczne nagrania. Na nich tajemniczy człowiek brutalnie gwałci młode kobiety. Dlaczego Paul miał takie nagrania? Czy zbrodnie uwiecznione na płycie mają z nim coś wspólnego? Czy męźczyzna skrywał jakiś sekret?
Wdowa rozpoczyna śledztwo, które sprawi, iż będzie musiała cofnąć się w bolesną przeszłość.
Streszczenie brzmi dobrze, zapowiada ciekawą lekturę. Jednak na tym się kończy.
Moje śliczne w porównaniu do innych książek Slaughter jest słaba, a fabuła ciągnie się niczym przysłowiowe flaki z olejem. Historia opowiedziana jest z perspektywy trzech osób. Dobry zabieg, ale niewiele wnoszący do tempa fabuły. Wydawałoby się, że taki styl opowieści sprawi, iż będzie ona ciekawsza, bardziej emocjonująca, każda część będzie się różnic od pozostałych. Nic bardziej mylnego. Gdyby nie napis na okładce nie uwierzyłabym, iż autorką jest Slaughter. W pewnym momencie miałam odczucie, jakby pisarka zapłaciła jakiemuś mało wyrobionemu pisarczykowi za stworzenie tej książki.
Książka jest przede wszystkim przegadana. Do usunięcia wg. mnie nadaje się ok.120 stron. Gdyby dokonać takiego odchudzenia byłoby dużo lepiej, nie idealnie, ale zdecydowanie lepiej.
Całość sprawia wrażenie jakby autorka zbudowała dobry szkielet, dobry zarys historii, umieściła w tym kiepskich, żenujących bohaterów dodatkowo sprawiających wrażenie niezbyt inteligentnych, a pozostałe miejsca wypełniła czym popadło. Niestety. Przez sporą część lektury po prostu się nudziłam. Nieliczne, bardzo nieliczne ciekawe momenty nie zmieniły tego wrażenia.
Bardzo zdziwił mnie taki sposób pisania. Przy odrobinie wysiłku można było zrobić doskonałą, trzymającą w napięciu książkę. Po prostu można było napisać taką książkę, jaką Slaughter tworzyła na początku swojej kariery. Niestety jest nuda, sztampowość i bardzo nędzne, wręcz żenujące dialogi, niczym z kiepskiej telenoweli.
Oprócz głównego wątku, w Moich ślicznych pojawia się kilka dodatkowych, pobocznych. Ta wielowątkowość sama w sobie nie jest czymś złym. To taki znak rozpoznawczy Slaughter, Z tym, że we wcześniejszych książkach autorka potrafiła z tego sensownie wybrnąć, dokończyć wątki. W Moich ślicznych jest wręcz odwrotnie.
Niby o gustach się nie dyskutuje, ale jestem niesamowicie zdziwiona gdy czytam pochwalne peany dotyczące tej pozycji. Chyba czytaliśmy zupełnie inne książki.

 


piątek, 26 marca 2021

Ogród bogów - Gerald Durrell

 

Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Kocham tę serię miłością wielką, przeogromną.
Ogród bogów
to genialne wprost zakończenie Trylogii Korfu. To niesamowita opowieść o wyjątkowej, ekscentrycznej, mądrej, wrażliwej i kochającej się brytyjskiej rodzinie, która po różnych życiowych zawirowaniach zamieszkała na Korfu.
Początek tej historii i jej dalszy ciąg możecie poznać w dwóch wcześniejszych częściach serii, Mojej rodzinie i innych zwierzętach oraz Moich ptakach, zwierzakach i krewnych. Każdy z tych tomów jest wspaniale napisany i przenosi czytelnika w zupełnie inny świat, świat o którym wręcz się marzy żeby nas pochłonął.
Cała trylogia to opowieść na równi o wyjątkowej wyspie, jaką jest Korfu, o greckich realiach, zamieszkujących wyspę, może trochę dziwnych, ale cudownie porządnych, zabawnych ludziach, o dniu codziennym, o radzeniu sobie z przeciwnościami losu, o odwadze, miłości, wspieraniu, ale i robieniu sobie różnych dowcipów, małych złośliwostek. Generalnie to opowieść o życiu, o rodzinie, które jest kwintesencją tego czym powinna być.
Jak pisze sam autor (...) Ta książka opowiada o pięcioletnim pobycie naszej rodziny na greckiej wyspie Korfu. W pierwotnym zamierzeniu miała być nieco nostalgicznym opisem przyrody na wyspie. Popełniłem jednak podstawowy błąd, wprowadzając już na pierwszych stronicach moją rodzinę. Z chwilą kiedy znaleźli się na papierze, zaczęli się tam zaraz panoszyć i zapraszać swoich przyjaciół do następnych rozdziałów. Trzeba było chytrych podstępów, by z wielkim trudem zachować od czasu do czasu kilka stron wyłącznie dla zwierząt. (...)
Ogród bogów niczym się nie różni od dwóch wcześniejszych książek serii. Gerald Durrell nadal cudownie opowiada o swoich zwariowanych krewnych, przyjaciołach, sąsiadach oraz o pasjach i ukochanych zwierzętach.
Co prawda seria powstała wiele lat temu, świat, realia były wtedy inne. Śmiem napisać, iż ludzie byli wtedy inni. Jednak to lekkie trącenie myszką dodaje historii tylko uroku, czaru za którym wręcz wzdychamy w trakcie lektury.
Całość przesycona uwielbieniem życia, miłością do ludzi i zwierząt i wyjątkowym zrozumieniem jeżeli chodzi o dziwactwa krewnych i przyjaciół. A wierzcie mi, dziwactw najbliższych w tych książkach nie brakuje.
Zakochałam się w Korfu, w rodzinie Durrellów, we wszystkich zwierzętach małych i dużych.
Ostrzegam, lektura całej Trylogii Korfu wywołuje u czytelnika zupełnie niekontrolowane rżenie, wybuchy śmiechu, parskanie, płacz ze śmiechu, a finał to pakowanie w pośpiechu walizek i rezerwowanie biletów na Korfu. Polecam, ze wszech miar polecam. Książka idealna na każdą porę roku, na każdą porę dnia, na każdy nastrój. Po prostu trylogia dobra na wszystko. To wspaniała opowieść, którą napisało życie.Idealna lektura na trudny czas, jaki teraz mamy.

środa, 24 marca 2021

Silva Rerum III - Kristina Sabaliauskaitė

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Trudna, skomplikowana, ale wspaniała i warta wysiłku lektura. Trochę inna od poprzednich części, ale równie wspaniała.
Akcja I tomu serii rozpoczyna się w 1659 roku, 90 lat po podpisaniu Unii Lubelskiej. II tom to kolejne lata tej swoistej sagi rodowej.
Tom III to opowieść z okresu baroku. Akcja rozpoczyna się w 1748 roku w Wilnie.. Umiejscowienie książki w danym okresie ma ogromny wpływ na jej treść. Nie inaczej jest z tomem III. To wspaniale opowiedziana historia rodziny Narwojszów z Milkont ukazana na tle okresu świetności Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Bohaterem jest Piotr Antoni Narwojsz, potomek postaci znanych z wcześniejszych tomów. Zarządza on majątkiem księcia Michała Radziwiłła, zwanego Rybeńko. Z tego tytułu ma niemałe dochody, utrzymuje siebie i rodzinę i generalnie żyje im się dobrze.
Jednak losy Piotra to szkielet, jakby oś książki. Od niej rozwijają się, odchodzą gałęzie, wątki poboczne, które są zapełnione wydarzeniami z życia Piotra i jego rodziny, historiami bliskich i dalszych krewnych, wydarzeniami historycznymi, politycznymi etc. Tych wątków pobocznych jest całe mnóstwo. Czasami odnosiłam wrażenie, iż są one ważniejsze niż same losy głównego bohatera, Piotra.
Mimo, iż jak wspomniałam, wątków jest dużo, autorka sprawnie nimi operuje, wręcz żongluje. Nic jej nie umyka, nic nie ginie w odmętach opowieści, nic nie zostaje nagle urwane. Wszystkie historie są logicznie opowiedziane do końca.
Nie ma sensu, a i nie da się opowiedzieć fabuły książki. Streszczenie jej byłoby kolejną książką. Poza tym losy Piotra są tylko wg. mnie pretekstem do ukazania życia szlachty na Litwie, losów, okresu świetności Rzeczpospolitej Obojga Narodów w XVIII w., wiary, religii, przyjemności, smutków, dnia codziennego, dnia odświętnego. Ukazane są także wzajemne współżycia, mniej lub bardziej zgodne, różnych wyznań, nacji oraz ich wpływ na gospodarkę, kulturę, życie codzienne.
Pełno w tej historii smaków i smaczków, elementów, które tworzą niezwykle plastyczną i barwną panoramę tego okresu.
Niezwykła jest też galeria postaci, które zapełniają karty książki. Są one wyrażnym obrazem postaci tamtych czasów z podziałem na mężczyzn i kobiety, zamożnych i biednych. Wyróżniają się one charakterem, sposobem bycia, życia, funkcjami w społeczeństwie. Niezwykły obraz społeczeństwa.
Najbardziej jaskrawym i ciekawie przedstawionym bohaterem jest książę Marcin Mikołaj Radziwiłł. Postać barwna, charakterna, z dwulicową moralnością, ostrymi cechami i sposobem bycia, bezwzględna, a przy tym bezlitosna i chyba tak można ją określić, szalona. Jego wpływ na losy innych bohaterów książki jest niesamowity, czasami groteskowy, a z pewnością groźny.
Bez wątpienia to wyjątkowa powieść. Wszystkie tomy są wyjątkowe, zasługują na uwagę.
Całą serię czyta się dobrze, ale..dopiero po tym, gdy czytelnik przyzwyczai się do stylu pisarskiego Kristiny Sabaliauskaitė, dla której charakterystyczne są długie, często określane mianem barokowych zdania i całkowity brak dialogów. Gdy zaakceptuje się taki sposób pisania, dalsza lektura jest wielka, przeogromna przyjemnością. Gorąco zachęcam was do zmierzenia się ze wszystkimi tomami. Warto.

niedziela, 21 marca 2021

Bezkresne niebo - Kate Atkinson

 

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 4,5/6
Kolejna, 5.już książka o prywatnym detektywie Jacksonie Brodiem. Atutem tej serii jest fakt, iż każdą część można czytać niezależnie od pozostałych. Każda książka jest odrębną całością. Chociaż warto tez zachować kolejność lektury ze względu na liczne prywatne perypetie bohatera, które autorka zręcznie wplata w wątek kryminalno-obyczajowy.
Tym razem akcja toczy się w niewielkim, urokliwym miasteczku w północnym Yorkshire, gdzie mieszka nasz bohater. Cała historia zaczyna się lekko. Autorka ciekawie snuje opowieść o życiu codziennym detektywa, o jego kolejnych sprawach, o opiece nad trudnym, dojrzewającym synem, o spacerach z leciwą, kochaną labradorką. Bardzo malowniczo ukazane są pejzaże okolicy, piękno miejsca, sielskość małego miasteczka, niewielkiej osady. Początki książki to po prostu leniwa, choć nie ukrywam malownicza i nie ukrywam ciekawa opowieść o codziennym życiu w Anglii.
Zdawałoby się, iż miejsce, w którym żyje i pracuje Brodie jest idealna do życia. Zła tam nie ma. Jednak to tylko pozory.
W pewnym momencie wszystko się zmienia. Zmienia się tempo akcji, zmienia fabuła, ale nadal jest ciekawie. Opowieść codziennego życia przeradza się w ciekawy kryminał z (to pod koniec książki) zaskakującymi zwrotami akcji.
Książka nie jest pełnym akcji, szybko się toczącym kryminałem. Jeżeli tego szukacie, to nie ta lektura. Owszem, są zwroty akcji, ale jak na rasowy kryminał są mało energiczne. Co nie znaczy, że Bezkresne niebo jest gorsze czy mniej godne polecenia. To pełna uroku, zaskakująca opowieść o życiu, tak po prostu z ciekawie snutym wątkiem kryminalnym.
Może samo śledztwo nie jest najmocniejszą stroną książki, ale jest ciekawe, dobrze prowadzone i dodaje specyficznego smaczku całej historii.
Oprócz dnia powszedniego poznajemy życie wielu innych bohaterów. Różnorodność i mnogość postaci to cech charakterystyczna książki. podobnie jest ze swoistym, pełnym angielskiego uroku klimatem książki. Zdaje się on otulać czytelnika od pierwszej strony.

Do tego sporo dygresji, które absolutnie nie rozpraszają, a wręcz przeciwnie, zaciekawiają. Do tego autorka opowiada tak o życiu głównego bohatera, że wielu czytelników odnajdzie w tej opowieści siebie lub liczne wątki ze swojego życia.
Mam za sobą lekturę wszystkich książek autorki. Najbardziej utkwiły mi w pamięci Jej wszystkie życia. Książka rewelacyjna. Bezkresne niebo nie jest aż tak doskonałe, ale to dobra, warta lektury pozycja.
Wątek kryminalny zaciekawia, choć jest on jakby dodatkiem do ciekawej, sielskiej, ale i pouczającej opowieści o życiu. Razem to dobra, godna polecenia, mila w odbiorze książka.


czwartek, 18 marca 2021

Nurt - Tim Johnston

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Bardzo dobra powieść autora światowego bestsellera W dół.
Akcja rozpoczyna się w trakcie mrożnej zimy. Audrey i Caroline, dwie studentki, ruszają z kampusu uniwersyteckiego w długa podróż. Jadą ponad 1000 km do domu rodzinnego jednej z nich, która pragnie odwiedzić chorego na nowotwór ojca.
Z pozoru zwyczajna podróż bardzo szybko zamienia się w dramatyczną walkę o życie. Jedna z dziewczyn ginie, zostaje zamordowana, druga musi rozpaczliwie walczyć o życie. A to dopiero początek historii.
Początkowo wydaje się, iż będzie to thriller z elementami dramatu. Owszem jest. Jednak im bardziej wczytywałam się w tę pochłaniająca bez reszty książkę, tym bardziej byłam pewna, że to świetnie napisana powieść obyczajowa z elementami thrillera.
Pełno w niej emocji, na których autor gra po mistrzowsku. Najpierw dramatyczna walka o życie młodych kobiet. Póżniej rozpacz po śmierci jednej z nich. Za moment pragnienie zemsty i wspomnienia o innej zbrodni, śmierci, która zostaje przywołana w pamięci mieszkańców miasteczka.
Jakby tego było mało, dramatyczne wspomnienia ocalałej studentki, która nie potrafi sobie poradzić ze śmiercią przyjaciółki i winą, że ona ocalała. Rozpacz rodziców, którzy stracili córkę.
Z każdą kolejną stroną emocji jest coraz więcej. Mnożą się także zagadki, niejasności, podkręcone zostaje tempo akcji, pojawia się niebezpieczeństwo. Na jaw wychodzą skrywane skrzętnie sekrety, uwidacznia się beznadzieja. Mnożą się oskarżenia, pojawiają się winni. Ale czy na pewno są oni winni?
Pojawiają się także niczym fale rzeki kolejne porcje rozpaczy, traumy po stracie, tęsknoty, poczucia winy. Książka przeczołguje emocjonalnie na wielu płaszczyznach. Emocje i to różnorodne są w tej opowieści najważniejsze.
Nurt to na równi fascynująca, jak i niezwykle trudna książka. trzeba się skupić, wczuć w sytuację, w położenie bohaterów, uruchomić pokłady empatii. Możecie mieć początkowo problem z wczytaniem się w treść, wczuciem w atmosferę.
Książka początkowo powolna, mimo, iż już na początku rozgrywają się w niej dramaty, z biegiem czasu zamienia się w rwącą rzekę, której nurt porywa czytelnika. Warto dać tej pozycji szansę.
Do tego dochodzi trudny, jakby odrobinę poetycki język Johnstona. Jednak doskonale oddaje on sens opowieści.
To doskonała, świetnie napisana, poruszającą historia. Polecam.


 

wtorek, 16 marca 2021

Obecność. Odczytując znaki - Anna Halasz

 

Wydawnictwo eSPe, Moja ocena 5/6
Bardzo dobra powieść. Jest to książka z serii Opowieści z wiary. Przyznam się, iż sięgałam po nią z lekką obawą. Bałam się nadmiaru religii, nawiązań do wiary, może jakiś biblijnych cytatów. Nic z tych rzeczy. Tzn owszem, religia, wiara jest dosyć istotnym elementem opowieści, ale autorce udało się tak wszystko wypośrodkować, iż nawet osoby jak ja nie będące religijne przeczytają tę książkę z przyjemnością i wiele z niej wyniosą.
Bohaterem jest 45-letni architekt Tomasz, który po dłuższym pobycie wraca do Polski. Ma on sporo planów, które jednak jeden po drugim obracają się w gruzy. Zaczyna się od przegranej w sporym i ważnym konkursie architektonicznym. Tomasz bardo liczył na tę wygraną. Niestety los potrafi być przewrotny.
Póżniej mają miejsce kolejne większe i mniejsze porażki. Dodatkowo nasz bohater został w poprzednich latach bardzo mocno doświadczony przez okrutny los i nosi w sobie spora tajemnicę i skazy na duszy.
Pewnego dnia dostaje zlecenie na namalowanie kopii pięknego obrazu Propozycję składa mu zaprzyjażniony proboszcz, który wie, iż w młodości Tomasz wspaniale malował. Ma to być na równi praca, co przyjemność, próba zapomnienia o problemach, swoista terapia. Czy to się uda? Czy będzie to zwykłe zlecenie, czy może coś znacznie ważniejszego? Jedno jest pewne, ta praca bardzo dużo zmieni w życiu Tomasza, a także w nim samym.
To z pozoru zwyczajna, ale jednocześnie bardzo niezwykła powieść. Zdaje się ona biec wokół jednego słowa, którym jest tytuł książki. Obecność dosłownie i w przenośni. Obecność na dużej i tylko na chwilę, ale także na zawsze. Obecność ważna, tuż obok, nienachalna. Może to się wydawać dziwne, niezbyt zrozumiałe, ale wierzcie mi, gdy tylko rozpoczniecie lekturę zrozumiecie o co chodzi. Ta książka, z pozoru zwyczajna, a w sumie bardzo niezwykła, pełna jest niedopowiedzeń, aluzji, niuansów, metafor. A w sumie chodzi o jedno, o człowieka, o jego życie fizyczne, o dusze, o to co w nim drzemie i jak postępuje.
To także ukazania na przykładzie rodziców Tomasza, jak ważni są dla nas najbliżsi, jak istotne są kontakty z nimi, jak ważne są wspomnienia.
Owszem, sporo w książce rozważań, sporo egzystencjalnych rozterek, dużo nawiązań do Boga i jego ew. wpływu n życie człowieka. Jednak, nawet mi, osobie niewierzącej zupełnie to nie przeszkadzało.
Całość została tak utkana przez autorkę, iż jest po prostu dobra powieścią z głębszą wymową, a nie religijną opowieści nakłaniającą do czegokolwiek. Anna Halasz popycha, pokazuje, prezentuje, ale absolutnie nie namawia, nie zmusza. Jest prezentacja, brak nachalnego dydaktyzmu.
Obecność zmusza do wyciszenia, zastanowienia się nad pewnymi aspektami życia, do zwolnienia, do docenienia tego co mamy, do przewartościowania życia. I chociaż autorka i jej książka nie zmieniły mojego poglądu na istnienie Boga, nie zmieniły podejścia do religii to nie żałuję czasu poświęconego lekturze. To mądra, wartościowa książka, szczególnie potrzebna w szalonych czasach jakie teraz mamy.


poniedziałek, 15 marca 2021

Północna zmiana - Hanna Greń

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 3-/6
Oczekiwałam, zgodnie z zapowiedzią wydawcy, kryminału, rasowego, pełnokrwistego, dobrego. Otrzymałam bardzo dobrą część obyczajową z nijakim wątkiem kryminalnym.
Początek lat 80. XX wieku. stan wojenny, komuna. Generalnie ciężko jest i to pod każdym względem.
Główną bohaterką jest Inga, młoda mieszkająca w Bielsku-Białej kobieta, która jest na progu dorosłości i dopiero rozpoczyna życie. Na ten moment jej życia przypadły tak trudne czasy, jakie były na początku lat 80.
Tym, co zasługuje na największe uznanie jest doskonałe oddanie realiów okresu stanu wojennego. Lęk, który bez przerwy towarzyszył bohaterom, prześladowania, represje, problemy w każdej dziedzinie życia, groza, brak perspektyw. W trakcie lektury miałam wrażenie powrotu do przeszłości. Byłam co prawda wtedy dzieckiem, ale wiele z tego okresu pamiętam, sporo opowiedzieli mi także rodzice.
Na taki czas przypadają 18.urodziny Ingi, naszej bohaterki, która z balastem smutnych doświadczeń wkracza w dorosłe życie. Kilka miesięcy temu samobójstwo popełnił Maciek, jej najbliższy przyjaciel. Inga jednak nie wierzy, iż chłopak sam sobie odebrał życie. Postanawia odkryć prawdę.
Jakby tego było mało, Inga zostaje uwikłana w zniknięcie przybyłego do Polski Kanadyjczyka.
2 wątki kryminalne, dwie sprawy, które się zazębiają. I to był błąd. Gdyby autorka poprzestała na powieści obyczajowej, może z wątkiem psychologicznym, książka byłaby bardzo dobra.
Niestety, ale wątki kryminalne w Północnej zmianie są słabe, bardzo słabe. Brak w nich ikry, niewiele się dzieje. Momentami całość jest niesamowicie rozwleczona. Brak zaskakujących zwrotów akcji, brak tajemnicy, zaskoczenia, rasowej intrygi. Są one po prostu mdłe i nijakie i psują naprawdę bardzo dobrą część obyczajową.

Do tego doszedł nie wiem czemu służący wątek miłosny. Dramat. Ani on udany, ani potrzebny.
Wciśnięty na siłę w zupełnie do tego nie pasująca fabułę.

Międzyludzkie stosunki, więzi, sympatie, sposoby na przeżycie w tym trudnym okresie są ukazane bardzo ciekawie. Szkoda, że pisarka nie pokusiła się o napisanie pozycji obyczajowo-społecznej. Bez wątpienia taka książka wyszłaby jej dużo lepiej. 
Nie zachęcam was do lektury tej książki. Nie odradzam jej także. Sami musicie podjąć decyzję. Północna zmiana ma wiele bardzo wysokich ocen. No cóż, gusta są różne. Być może wam lektura także przypadnie do gustu. Szkoda, że tak wyszło. Książka miała spory potencjał, w części jest bardzo dobra. Pozostała część ku mojemu ubolewaniu psuje całość.

niedziela, 14 marca 2021

Cień judasza - Anna Kusiak

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6

Bardzo dobry, mocny debiut. Anna Kusiak z przytupem zaczęła swoją karierę literacką. Mam nadzieję, że autorka nie spocznie na laurach i kolejne książki będą co najmniej tak dobre, jak Cień judasza.
Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, które się przeplatają.
2005 rok, 18-letnia Klaudia dowiaduje się, że jej równolatka i kuzynka Aneta, a do tego przyjaciółka została brutalnie zamordowana. Niewielka wieś, w której nic się nie ukryje. Tajemnica nie jest także to, iż kilka tygodni póżniej ojciec Klaudii popełnia samobójstwo. Wieś plotkuje, iż to on był zabójcą Anety, że zabiły go wyrzuty sumienia etc.
Mimo, iż nie znaleziono mordercy, latka ta przylgnęła do ojca Klaudii.
2015 rok, 28-letnia Klaudia przyjeżdża do wsi w dniu śmierci matki. Jest zdruzgotana. Jej dotychczasowe życie legło w gruzach. Straciła prace, narzeczonego, mieszkanie i do tego śmierć matki.
Przed nią uporządkowanie rodzinnego domu, przejrzenie pamiątek, które wywołują bolesne wspomnienie i zdecydowanie co dalej robić ze swoim życiem.
Kobieta nie zdaje sobie sprawy, iż przeszłość i wydarzenia sprzed 10 lat powrócą i to bardzo szybko, a tuż obok czai się on zabójca i wielka tajemnica. Śledztwo, które rozpoczyna Klaudia na własną rękę, bo na miejscową policję nie ma co liczyć, doprowadzi ją do prawdy, ale i narazi na niebezpieczeństwo. Ludzie z wioski nie chcą żeby grzebałą w przeszłości, wyciągała brudne sekrety, dowiadywała się prawdy. Co z tego wyniknie? Sami się o tym przekonajcie w trakcie lektury tej ciekawej, doskonale napisanej książki.
Cień judasza jest dobrze, ciekawie napisany. Napięcie jest umiejętnie podkręcane, z każdym rozdziałem coraz bardziej. Dodatkowo jesteśmy świadkami wydarzeń, które mogą się stać udziałem prawie każdego z nas. Miejsca opisane w książce są tuż obok nas, wydarzenia dzieją się na naszych oczach choć często tego nie dostrzegamy. Dodatkowo postaci takich, jakie znajdziemy na kartach książki zapełniają polskie wsie i miasteczka, bez wyjątku. Tu na brawa zasługuje celne zobrazowanie polskich realiów niewielkiej wsi i doskonałe nakreślenie sylwetek bohaterów.
Całość porywa, czyta się doskonale, ku mojemu zaskoczeniu. Piszę o zaskoczeniu ponieważ z debiutami różnie bywa. Niestety, ale sporo osób uważa, że pisać każdy może. Niektórzy jednak nie powinni. Anna Kusiak jednak do tej grupy nie należy.
Gorąco zachęcam do lektury i czekam na kolejną książkę Anny Kusiak.

 


piątek, 12 marca 2021

Lektura na weekend...

 

To moja lektura na weekend.

Cień judasza debiut (podobno rewelacyjny) Anny Kusiak.  Premiera 16 marca...

Sprawdzę, ocenię, dam wam za kilka dni znać.

Blurb zachęca do lektury: 

KIEDYŚ
Lipcowa noc, wiejski festyn. Osiemnastoletnie kuzynki Klaudia i Aneta świetnie się bawią, tańczą i flirtują. W trakcie zabawy dochodzi między nimi do kłótni. Następnego dnia okazuje się, że do domu wróciła tylko jedna – Klaudia. Ruszają poszukiwania. Po kilku dniach przypadkowi grzybiarze znajdują w lesie zwłoki dziewczyny. Zabójstwo czy nieszczęśliwy wypadek? Nieudolnie prowadzone śledztwo nie przynosi odpowiedzi. Miejscowa ludność snuje domysły.

TERAZ
Klaudia wraca do rodzinnej miejscowości, by uporządkować dom po zmarłej niedawno matce. Na każdym kroku natyka się na ślady dawnej tragedii. Choć od tamtych wydarzeń minęło już dziesięć lat, wciąż ścigają ją wrogie spojrzenia. W pierwszym odruchu chce jak najszybciej zamknąć stare sprawy i wyjechać, ale uświadamia sobie, że jeżeli nie spróbuje rozwiązać tajemnicy śmierci Anety, nigdy się od niej nie uwolni. Musi poznać prawdę, nawet najbardziej okrutną. 

Recenzja w poniedziałek....


 

środa, 10 marca 2021

Pan Rasmussen - Grzegorz Gortat

 

Wydawnictwo HarperCollins, Moja ocena 5/6
Sięgając po tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Mroczna okładka sugeruje powieść grozy, może thriller.
Otrzymałam, hmmm w sumie trudno jednoznacznie określić. Najbliżej tej książce do powieści obyczajowej, książki o życiu, ot tak po prostu. Do tego garść i to spora elementów kryminalnych i bardzo dużo psychologi.
Wszystko zaczyna się gdy tytułowy bohater Henryk Rasmussen wraca do domu. Drzwi mieszkania zastaje otwarte, a w kuchni widzi zwłoki żony. Oczywiście dzwoni na policję, ale ta niezbyt kwapi się z szukaniem zabójcy.
Pan Rasmussen człowiek doskonale wykształcony, inteligentny świadomy ułomności otaczającego go świata postanawia na własną rękę odnależć mordercę. Czy mu się to uda? Czy plan, który ma doprowadzi go do celu?
W tej książce nie sam wątek kryminalny jest najważniejszy, nie poszukiwanie mordercy. Ono jest tylko pretekstem do ukazania życia, jego perypetii, wzlotów i upadków, smutków i radości. Ot tak, po prostu.
Śledzimy poczynania tytułowego bohatera, poznajemy jego życie, dzień po dniu. Sporo w treści analiz, sporo przemyśleń, ciekawych pytań, szukania odpowiedzi.
Pan Rasmussen to nie jest książka akcji. Nie jest to pozycja z zabójczym tempem akcji. Bohater to starszy człowiek, trochę powolny choć nie ułomny i taka też jest fabuła. Co absolutnie nie znaczy, iż jest gorsza, zła, czy niewarta polecenia. Wręcz przeciwnie. To powieść zmuszająca do chwili zadumy ciekawa, pobudzająca szare komórki do myślenia, ukazująca pewne sprawy życia codziennego w nowym świetle. To także poruszający portret nas ludzi, nas jako społeczeństwa. Portret smutny, dołujący, czasami przerażający. Niezwykla książka.
Jak już się w nią wczytamy lektura jest sporą przyjemnością. Powieść do końca trzyma w swoich objęciach i ku zaskoczeniu czytelnika w napięciu. Jest to jednak napięcie innego rodzaju, emocjonalne, egzystencjalne, jednak nie mniej poruszające.
Jeżeli szukacie nietuzinkowej, zaskakującej i zmuszającej do przemyśleń książki, Pan Rasmussen będzie dobrym wyborem.
Niech wam przyświeca ten cytat (...) Że świat faktycznie nie drepcze w miejscu, to rzecz oczywista. Tylko co z tego wynika? Pewne rzeczy się powtarzają w każdej epoce, zmieniają się tylko nazwy, narzędzia, głoszone hasła i kolory mundurów. (...)

poniedziałek, 8 marca 2021

Serca twego chłód - Przemek Corso

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
Wow, zaskakująco dobra, ba porywająca książka. Jestem bardzo zaskoczona.
Tym razem, trochę inaczej niż w większości kryminałów, bohaterem jest seryjny zabójca, Kuba. Autor książki zabiera nas w podróż kolejką górską. Nie mamy pojęcia, co za chwilę się stanie, co nam Corso zaserwuje.
Brniemy przez kolejne zaułki nieźle pokręconego umysłu seryjnego mordercy, poznajemy jego myśli, poczynania. Jesteśmy świadkami, obserwatorami życia, dnia codziennego, planów człowieka całkowicie bezwzględnego, zimnego, nieczułego na cokolwiek.
Bohater intryguje, odpycha, a jednocześnie przyciąga. Odrzuca jego osobowość, to co i jak robi, to kim jest. A z drugiej strony przyciąga ciekawość i to ogromna.
Największym atutem książki jest to, iż jest ona całkowicie nieprzewidywalna oraz to w jaki sposób autor prezentuje swojego bohatera. Ukazanie wielowymiarowej, często niejednoznacznej sylwetki i psychiki Kuby jest arcyciekawe. Wielowymiarowość tej postaci budzi moje głębokie uznanie.
Druga równie ciekawą postacią, także świetnie nakreśloną jest porządnie doświadczony, przeczołgany przez życie policjant Andrzej. To człowiek, który mimo bycia policjantem spadł na całkowite dno, dosłownie i w przenośni.
Policjant jest szwagrem seryjnego zabójcy, którego próbuje od lat dopaść. Dodatkowo w mieście,w którym obaj mieszkają ktoś zabija, seryjnie, okrutnie. Nie jest to Kuba. Obaj mężczyżni zaczynają brać udział w okrutnej, niezwykle niebezpiecznej i bezwzględnej grze. A z tyłu głowy każdy z nich ma tykający zegar. Czas odgrywa w tej rozgrywce wyjątkowo ważną rolę.
Jak daleko są w stanie się posunąć, obaj, każdy z innego powodu? Jak daleko będą musieli pójść?
Te kilka zdań nawet w przybliżeniu nakreśla treść książki. To ułamek tego, co się w niej dzieje. A dzieje się dużo, bardzo dużo. Corso ma niesamowite pomysły i niezwykle umiejętnie, zręcznie przelewa je na papier. Od lektury naprawdę trudno się oderwać.
Jest to historia spektakularna, chwytająca w swoje macki od pierwszej strony, bezwzględna, okrutna. Lektura zachwyciła mnie. Byłam jednak ciekawa, jak autor poradzi sobie z zakończeniem.
Finał doskonały. Do niczego nie można się przyczepić. No może tylko do tego, że Serca twego chłód jest tak krótką lekturą. Polecam.

piątek, 5 marca 2021

Dwadzieścia lat ciszy - Przemysław Wilczyński

 

Wydawnictwo Akurat, Moja ocena 2/6
Streszczenie zachęca, zarys fabuły może nie porywa, ale wydaje się obiecywać nie najgorsza lekturę.
Bogna od dwudziestu lat poszukuje córki, którą ostatni raz widziano wsiadającą do czarnej furgonetki. W ten sam sposób znika Igor. Jego przyjaciel Niko rusza tropem tajemniczego sprawcy. Pomagają mu Bogna i Hubert – bezdomny były wojskowy.
Mamy jeszcze psychopatę, uciekiniera z zakładu psychiatrycznego oraz owianą złą sławą czarną furgonetkę. I w ogóle cała książka jest zła, mroczna... i niestety, ale niewiele więcej sobą reprezentuje.
Historia choć miała zadatki na ciekawą jest napisana w sposób kiepski, nużący, monotonny. Brak zwrotów akcji, brać elementów zaskoczenia, choć czarna furgonetka to obiecuje. Całość nudna, ciągnie się jak przysłowiowe flaki z olejem. Już samo wczytanie się w fabułę jest trudne.
Do tego długie, długaśne opisy, praktycznie brak dialogów. Dodatkowo całość ubarwiona licznymi monotonnymi przemyśleniami bohaterów. Monotonia, nuda. Oczy same się zamykają w trakcie lektury.
Książka sprawia, iż w trakcie przedzierania się przez nią towarzyszą nam kolejne pytania, mnożą się zagadki. Niestety, ale żadna z nich nie znajduje rozwiązania. Na żadne pytanie nie ma w treści odpowiedzi.
Dwadzieścia lat ciszy to książka wobec, której miałam spore oczekiwania. Może nie jakieś olbrzymie, ale spore. Oczekiwałam, że mnie zaciekawi na tyle żeby nie nudzić się w trakcie lektury. Niestety, ale, jak widać oczekiwałam za dużo. Interesujący zarys fabuły i demoniczne, wielkie, bliżej nieokreślone zło to za mało żeby książka była ciekawa.
Nawet trudno mi tę pozycję polecać. Jest tyle ciekawszych pozycji.

wtorek, 2 marca 2021

Przebaczam ci. Powieść o miłości, która nie pamięta złego - Małgorzata Lis

 

Wydawnictwo eSPe, Moja ocena 5/6
Czy pamiętacie Anię i Marcina z Kocham cię mimo wszystko?
Przebaczam ci to kontynuacja ich losów, dalszy ciąg historii. Dlatego proponuję czytać obie książki w kolejności.
I teraz zagadka, co napisać o drugim tomie żeby nie spojlerować. Może tylko szczątkowo nadmienię o treści.
Nasi bohaterowie cieszą się szczęściem. Wydaje się, iż wszystkie burze mają za sobą, że wszystko co złe już ich opuściło. Jednak to tylko złudne nadzieje.
Los po raz kolejny postawi na ich drodze przeszkody, sprawi, iż będzie im wyjątkowo ciężko. Czy młodzi ludzie poradzą sobie z problemami? Czy pokonają je?
Jest to kolejna książka z serii Opowieści z wiary. Przyznam się, iż sięgałam po nią z lekką obawą. Wiem z poprzedniej książki, jak pisze Małgorzata Lis. Mimo to w drugim tomie bałam się nadmiaru religii, nawiązań do wiary, może jakiś biblijnych cytatów. Nic z tych rzeczy. Tzn owszem, religia, wiara jest dosyć istotnym elementem opowieści, ale autorce udało się tak wszystko wypośrodkować, iż nawet osoby jak ja nie będące religijne przeczytają tę książkę z przyjemnością.
Małgorzacie Lis po raz kolejny udało się stworzyć dobrą, ponadczasową opowieść, w której istotne elementy odnajdą zarówno ludzie wierzący, jak i ateiści. Jest to po prostu historia wielkiej miłości i borykania się z przeciwnościami losu. To także opowieść o tym, jak bardzo nieprzewidywalne bywa życie, jak różni są ludzi, że warto zaufać, warto dać bliskim osobom drugą szansę, bo tylko to tak naprawdę się liczy.
To bardzo emocjonalna, życiowa historia, w której, jestem o tym przekonana, wiele czytelniczek odnajdzie większe lub mniejsze elementy własnego życia.
I chociaż ani lektura Kocham cię mimo wszystko ani Przebaczam ci nie zmieniła mojego podejścia do religii, to nie żałuję spędzonego na czytaniu czasu. Wręcz przeciwnie. Po odłożeniu książki na półkę czuję się zrelaksowana, zastanawiam się nad piękną historią, którą opowiedziała autorka, myślę nad pewnymi sprawami. To co zostało w książce opowiedziane to jedno. Istotne też jest, jak to zrobiono. Polecam.