niedziela, 31 marca 2024

Kiedy ptaki powrócą - Fernando Aramburu

 


Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Fernando Aramburu jest wielkim pisarzem. Wiem o tym od lektury niezapomnianej Patrii. Byłam ciekawa, jaka jest jego nowa książka.
Nie zawiodłam się. Tym, co najbardziej porusza jest genialnie stworzona postać głównego bohatera, który jednocześnie jest narratorem. To postać, która niczym na linie, balansuje na granicy naszej sympatii i antypatii.
Toni to 50-latek, który rozczarowany światem, zupełnie nagle postanawia zakończyć swoje życie. Jak sam twierdzi (...) 50 lat oddychania tlenem na planecie Ziemia powinno wystarczyć (...)
Z jednej strony chce żyć, a z drugiej kocha swojego psa i jest do niego bardzo przywiązany, nie chce go zostawiać. Kroku Toniemu otrzymuje także jego ludzki przyjaciel, Kulas. Tu autor dał popis. Każdy z jego bohaterów jest wyjątkowy, wyrazisty i na długo zapada w pamięć. Taki jest Toni taki jest też Kulas, zrezygnowany, złośliwy, rozczarowany życiem jeszcze bardziej niż Toni.
Dwóch takich bohaterów w jednej książce to dużo, jednak nie za dużo. Aramburu stworzył wyjątkowych bohaterów, ale potrafił zaserwować ich odpowiednią dawkę. Toni i Kulas na równi bawią, złoszczą, zmuszają do przemyślenia kilku spraw, ale nie nudzą, nie zniesmaczają, nie irytują. W sumie, trudno ich nie polubić. Na swój dziwny sposób są bardzo ciekawi. Zdecydowanie są trzonem tej historii.
Ale wracajmy do głównego bohatera. Toni zdecydował. Dał sobie jeszcze rok i powoli, symbolicznie, ale i z idącymi za tym czynami, zaczyna żegnać się ze światem. Ten rok postanawia także upamiętnić w skrupulatnie prowadzonym dzienniku. W pamiętniku w tak charakterystyczny dla siebie sposób, cynicznie, bez ogródek informuje o tym, co jak, gdzie, dlaczego i o swoich przemyśleniach. Toni mnóstwo miejsca poświęca dniu codziennemu, ale i czasom dzieciństwa, dorastania i nieudanego małżeństwa. Ot takie gorzkawe rozliczenie z dotychczasowym życiem.
Oj ciekawe to jest i to bardzo. Odrobinę złośliwe, ironiczne, gorzkawe wywody stojącego nad grobem 50-latka zdają się być gorzką lekturą. I tak i nie. Jest to bez wątpienia bardzo ciekawa, warta przeczytania i poruszająca historia. Ironia, cięty język, spostrzegawczość autora, a tym samym głównego bohatera, sprawiają, iż książkę czyta się błyskawicznie. Nie wiadomo kiedy czytamy ostatnią stronę, mimo, iż jest ich ponad 700. Nie przeszkadza nawet fakt, iż całość to monolog, introspekcja jednego człowieka. Analiza własnych stanów psychicznych wyszła Toniemu po mistrzowsku.
Kiedy ptaki powrócą to nie jest gorzka, ponura książka. To raczej życiowa opowieść o wielu z nas i wielu z nas odnajdzie się w wywodach głównego bohatera. Polecam.

wtorek, 26 marca 2024

Półbrat - Lars Saabye Christensen

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Powrót po latach do wspaniałej lektury. Uwielbiam literaturę skandynawską, dlatego po każdą nową książkę z tego kręgu sięgam z ciekawością, ale i sporą dozą zaufania. Tak się bowiem złożyło, że poza niektórymi kryminałami, żadna skandynawska powieść nie zawiodła mnie. Nie inaczej było i w tym przypadku. Książkę czytałam 9 lat temu. Po upływie tego czasu byłam ciekawa, jak tę lekturę odbiorę.
Półbrat, to w każdym tego słowa znaczeniu arcydzieło, wielka powieść. Chodzi mi o wymowę, treść, sposób w jaki Christensen bawi się słowem, jak i o gabaryty. Książka liczy bowiem 720 stron i została wydana w twardej oprawie.
Autor przedstawia dzieje czteropokoleniowej rodziny Nilsenów z Oslo. Nie jest to jednak zwyczajna rodzina. Ilość tragicznych postaci i zdarzeń, jakie na przestrzeni lat wydarzyły się w tym swoistym klanie, wręcz poraża. Początek tym wydarzeniom, dniom mroku dał moment, który powinien być dla wszystkich Norwegów świętem radości - dzień odzyskania niepodległości po zakończeniu II wojny światowej. Nie dla wszystkich był to jednak moment radości, uśmiechu. Dla jednej z nilsenowskich kobiet jest to dzień wstydu, hańby. Wydarzenia, jakich wtedy doznała przerodzą się w traumę, skrywane sekrety, zarówno te czające się tuż pod powierzchnią, jak i te głęboko schowane. To wszystko będzie skutkować życiem, jakiego nikt z nas nie chciałby wieść. A wystarczyłby jeden gest, jedno słowo ze strony najbliższych, żeby następne kilkadziesiąt lat potoczyło się inaczej.
Nie jest to prosta powieść. Jest to powieść trudna, skomplikowana, pełna smutku, sprzeczności, prawie bez dialogów, ale niezmiernie życiowa. Jest to także opowieść o braku i nieobecności. Bo przy głównych bohaterach ciągle kogoś brak, kogoś, kto swoim zachowaniem, być może wypełniłby wielka lukę, albo sprawiłby, że życie potoczyłoby się inaczej.
Jeżeli lubicie życiowe, trudne, wielopiętrowe (tak, to dobre określenie) sagi, powieści psychologiczne, pełne emocji, wieloetapowe, gdzie jedna czynność z przeszłości ma wpływ na życie kolejnych pokoleń, to sięgnijcie po Półbrata. Nie dziwi mnie, iż książka ta jest najważniejszą w dorobku Christensena i okrzyknięta została arcydziełem, powieścią kultową. Ja jestem nią zachwycona, chociaż zdaję sobie sprawę, iż nie wszystkim przypadnie do gustu.
Moje uznanie dla tłumaczki książki, Iwony Zimnickiej. Christensen ma specyficzny styl pisarski i podejrzewam, że przekład tylu stron jego prozy musiał być nie lada wyzwaniem.

Trudno cokolwiek więcej napisać o tej książce. Treści opowiedzieć się nie da, nie da się jej nawet bardziej zarysować. Pozostaje mi tylko zachęcić was do lektury. To trudna i specyficzna pozycja, ale warto sprawdzić jak odbierze się powieść norweskiego pisarza. Polecam.

czwartek, 21 marca 2024

Siostry pod wschodzącym słońcem - Heather Morris

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 1/6
Liczyłam na coś poruszającego, prawdziwego, wszak fabuła dot. II wojny światowej, próby wydostania się z Singapuru, ewakuacji okrętami z których część została zatopiona. Ci, którym udało się przeżyć zostali złapani i doświadczyli okrutnego obozowego życia w dżungli.
Sami przyznacie, że fabuła jest ciekawa, poruszająca, rzadko opisywana w książkach. Miałam pełne prawo oczekiwać dobrej, dopracowanej, poruszającej lektury. Niestety, ale tego nie otrzymałam.
Rozbuchany marketing jeszcze podwyższył moje oczekiwania. Z tego powodu rozczarowanie jest jeszcze boleśniejsze.
Owszem okrucieństwo obozowego życia zostało pokazano, opisano wiele zła, głód, prześladowania, kary, przerażający strach, ale uczyniono to tak, jak w Czterech pancernych pokazano wojnę i jej okrucieństwa. Obozowa rzeczywistość Sióstr...to raczej kiepski film, lekka opowiastka, w której podtrzymywano się na duchu śpiewając i zawierając przyjażnie. Same bohaterki uśmiechnięte, pogodne, cierpliwe, zero złego humoru, zero załamań, żadnych kłótni. Istne anielice na obozie dla skautów. Do tego te sztuczne, wzniosłe, wręcz patetyczne dialogi. Litości. Po prostu coś niewyobrażalnego.
Doszło do tego, że w pewnym momencie musiałam się zastanawiać, czy to miejsce to naprawdę obóz jeniecki, czy raczej obóz harcerski, jakaś kolonia. Szczerze, taka książka, tak napisana to po prostu obraza dla osób, które tego typu miejsca przeżyły, doświadczyły zła, bólu, okrucieństwa. Tym bardziej jest to poruszające, iż opowieść powstała na podstawie wspomnień autentycznych osób, ich rodzin. Heather Morris swoją historią, tym jak ją napisała, wyrządziła więcej zła niż dobra.
Książka jest infantylna, naiwna, cukierkowa (mimo okrucieństwa opisywanej historii) i po prostu nie powinna zostać wydana. Odradzam zdecydowanie.


niedziela, 17 marca 2024

Spirala zła (Cykl: Martin Servaz (tom 8) ) - Bernard Minier

 


Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
Kolejna bardzo dobra, mocna i przemawiająca do wyobrażni historia pióra Miniera. Przeczytałam wszystkie wydane u nas książki tego autora. I choć żadna nie dorównała genialnemu moim zdaniem Bielszemu odcieniowi bieli, to Minier nadal trzyma wysoki poziom i zapewnia kilka godzin dobrej, mocnej rozrywki. Szczerze zachęcam do lektury.
Spirala zła to już 8 cześć cyklu z Martinem Servazem. Jest to świetny, bardzo przeze mnie lubiany bohater, który trudne, bardzo nieoczywiste zagadki, zbrodnie rozwiązuje w inteligentny sposób.
Tym razem akcja rozpoczyna się w Tuluzie. W tamtejszym Zakładzie Psychiatrycznym znalezione zostają zwłoki, które mają mnóstwo ran.Mężczyzna zmarł jednak nie od tych ran, a od użądlenia pszczół, które znajdowały się...w jego gardle. Sprawa od początku jest dziwna, zagadkowa, taka jakie lubi Servaz.
Kolejny wątek przenosi nas w Pireneje, gdzie mieszka znany reżyser horrorów Morbus Delacroix. Jest on osoba skrytą, tajemniczą, żyjąca w wyjątkowym odosobnieniu. Pewnego dnia zaproszenie do jego samotni dostaje młoda doktorantka Judith. Co połączy tych dwoje? Jaką zagadkę skrywają? Czy będzie zbrodnia? Co ma do tego śmierć w Tuluzie? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedż w trakcie lektury tej bardzo dobrze napisanej książki.
Już od pierwszej strony nasuwa się pytanie dokąd tym razem Servaza zaprowadzi to śledztwo? A gdy będziecie przekonani, iż wiecie, co i jak, szybko okaże się, że autor umiejętnie wodzi czytelnika za nos i tak naprawdę nie wiecie nic. Bardzo dobra, przerażająco realna książka, która od pierwszej strony chwyta w swoje macki i obezwładnia niepokojem, ale i mocno zaciekawia. Do tego ponura, mroczna, oblepiająca niczym smoła, gęsta atmosfera, tak charakterystyczna dla tego francuskiego pisarza.
Dochodzi do tego, iż w pewnym momencie sama zagadka kryminalna, prowadzone przez Servaza śledztwo są tylko tłem do zaprezentowania przemian zachodzących we francuskim społeczeństwie, zmian w ludziach i ukazania ich wynaturzonych poczynań. Trudno jednoznacznie określić czy Spirala zła to kryminał, czy bardziej powieść społeczno-obyczajowo-polityczna. Z pewnością to lektura mocna, aktualna, szokująca. Polecam.

piątek, 15 marca 2024

Kobiety, które śpiewały Młynarskiego - Joanna Nojszewska

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6
Bardzo ciekawy i bardzo dobry portret człowieka, artysty, którego znają wszyscy i który odcisnął ślad na życiu wielu osób, a jego utwory są słuchane, cytowane, śpiewane do dziś, mimo iż Jego już z nami nie ma.
Jest to zbiór wypowiedzi, wspomnień, anegdot, licznych dygresji, z których wszystkie toczą się wokół mistrza Młynarskiego i kobiet, którego śpiewały jego utwory, były w jego życiu ciągle obecne. Czyta się z wielką przyjemnością, tym bardziej jeżeli czytelnik (jak ja) choćby częściowo żył w tych samych latach.
Skarbem tej książki są wspomnienia, jakie wywołuje, uśmiech nostalgii i choćby chwile w innym świecie.
Świat Młynarskiego widziany oczyma kobiet jest ciekawy, wielowymiarowy, uśmiechnięty, choć nie pozbawiony nutki goryczy, nostalgiczny i taki, w którym większość z nas chciałaby się znaleźć, choćby przez chwilę.
Kobiety w życiu Wojciecha Młynarskiego to nie tylko te, które go otaczały, te żywe, namacalne. To także liczne bohaterki jego utworów, jak choćby te najsłynniejsze, jak np. panna Krysia czy prześliczna wiolonczelistka.
Książkę podczytywałam we fragmentach, a w tle brzmiały kolejne utwory bohatera. Przyznam, iż niejedna łza mi się w oku zakręciła. Cóż, to był inny świat, inne czasy. Wspomnienia, tęsknota jednak mają wielką moc.
Kobiety....czyta się fantastycznie. To świetna wyprawa w przeszłość, tę dalszą i bliższą, podróż do arcyciekawego świata. Joannie Nojszewskiej udało się zdobyć wyjątkowe wspomnienia, cudowne anegdoty, zanalizować teksty piosenek, a na dodatek wspaniale, zręcznie pobawić się słowem. Polecam. 


 



poniedziałek, 11 marca 2024

Asymetria Cykl: Alicja Mort (tom 1) - Bartosz Szczygielski

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Szczygielski po raz kolejny na równi zaskoczył jak i zachwycił. Różne są, nieraz skrajne, opinie o twórczości Szczygielskiego. Mnie niezmiennie satysfakcjonuje, zadziwia, a w wielu miejscach zachwyca. Doskonały, niejednoznaczny pisarz.
Każdą kolejną książką autor udowadnia, iż warto sięgnąć po Winni jesteśmy wszyscy, Nie chcesz wiedzieć, ale i np. Krok trzeci, Serce, Aorta. Każda książka Szczygielskiego jest zdecydowanie warta lektury, każda jest inna od poprzedniczek. Bartosz Szczygielski to zaskakujący i doskonale rokujący pisarz, którzy nie powiedział jeszcze ostatniego zdania.
Nie inaczej jest z Asymetrią. Autor lubuje się w bardzo ciekawych, nieszablonowych, zapadających w pamięć bohaterach. Na kartach Asymetrii pojawia się nowa bohaterka, Alicja Mort, która potrafi „czytać ludzi”. Co to oznacza? Alicja czyta z ludzi, ich mimiki, tonu głosu, gestów, nawet z mrugnięć okiem, wie kiedy ktoś mówi prawdę, a kiedy kłamie. Jak spożytkuje swoje niezwykłe zdolności? Dokąd ją to zaprowadzi? Gwarantuję wam, że będzie się działo i będzie zaskakująco, jak to u Szczygielskiego.
Narracja toczy się dwutorowo. Możemy naprzemiennie śledzić wydarzenia rozgrywające się w teraźniejszości oraz fakty z przeszłości. Pozwala to dopasować do siebie elementy, które same w sobie, osobno niewiele znaczą. Poprawia to dynamizm fabuły, zwiększa nasza wiedze, ale w żaden sposób nie ułatwia rozwikłania zagadki. To byłoby za proste.
Fabuły wam nie streszczę. Nie ma to sensu. Akcja, przebieg wydarzeń a zbyt skomplikowane z jednej strony, a z drugiej szkoda o nich pisać zdradzając w ten sposób najciekawsze. Nadmienię tylko, iż Asymetria to z jednej strony bardzo ciekawy kryminał i powieść obyczajowa w jednym, a z drugiej strony niezwykłe studium postaci, ludzi, ich zachowań i tego do czego są zdolni.
Wydarzenia ręcznie prowadzone przez autora nie czynią czytelnika bezwolnym czytaczem, a wręcz zmuszają do uruchomienia szarych komórek, do zadania sobie sporej porcji trudu, żeby zrozumieć. Czytelnik czuje się wręcz uczestnikiem wydarzeń, a z pewnością inteligentnym, równoprawnym pisarzowi i bohaterom uczestnikiem wydarzeń.
W treści znajdziemy także sporo elementów, które po dłuższej chwili okażą się fałszywymi. To może zirytować, bo w pewnym momencie jesteśmy pewni, że już, już wiemy, że to tak powinno być...a tu zdziwienie. Autor z nas jakby kpił, podsunął fałszywe tropy. I czytelnik się irytuje. Jak się okaże, wszystko to było czynione w jednym konkretnym celu. Czytelnik musi się wysilić, mocno napracować i wszystko jest konsekwentnie, bez udziwnień, bez pogubienia wątków, logicznie i zaskakująco doprowadzone do końca. A wtedy wielkie zaskoczenie i okaże się, że wszystko jest tak, jak powinno być, wszystko ma swój sens.
Mocna, doskonale napisana, niejednoznaczna książka, miks kryminału ( bo w końcu i trup i śledztwo są) z powieścią psychologiczną, obyczajową. Trudno jednoznacznie określić, co jest dominujące. Sami się przekonajcie. Warto.
To świetna, na każdej kolejnej stronie mocno zaskakująca i bardzo inteligentna powieść. Polecam i czekam niecierpliwie na kolejną książkę Bartosza Szczygielskiego.

piątek, 8 marca 2024

Podziemia - Don DeLillo

 



Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Potężna zarówno jeżeli chodzi o ilość stron (920), jak i treść i uczucia, które kłębią się w czytelniku, książka.
Ogrom stron może przerażać, ale znałam twórczość Dona De Lillo i wiedziałam, że to świetny pisarz, który mistrzowsko włada piórem i jest fantastycznym gawędziarzem, inteligentnym, zmuszającym do uwagi, przykuwającym.
Można napisać, iż De Lillo to wręcz ikona amerykańskiej literatury,ikona- symbol całej Ameryki. Bo osią, sensem książek tego pisarza jest właśnie Ameryka, różna, daleka od tej reklamowanej w familijnych filmach, czasami, ba często, okrutna, brudna, porażająca. Warto książki DeLillo poznać choćby dla tej obdartej z lukru krainy. Ale nie tylko. DeLillo to po prostu świetny, genialny pisarz. Każda jego książka to niesamowita przygoda czytelnicza.
Podziemia to najbardziej monumentalna z książek tego pisarza. Akcja, treść rozpoczyna się od od meczu baseballowego z 1951 roku, a kończy na latach 90. Przy czym fabuła, chronologia ułożone są w innym porządku, są nieoczywiste, zadziwiają i zmuszają do pełni uwagi.
Trudno napisać o czym jest ta książka. To zbyt trudne, wielowątkowe, skomplikowane. Bez wątpienia to bardzo liczna w bohaterów opowieść. Postaci jest całe mnóstwo. Bohaterem jest Ameryka, ale są i ludzie, brudni, często odstraszający, nieoczywisty. Jedna postać przechodzi w drugą. Czynność oczywista, jak np. mecz baseballowy w próby atomowe. Wydaje się wam to bez sensu? Takim może być, do czasu gdy nie zagłębicie się w lekturę, nie poświęcicie jej 100% uwagi.
Nie ukrywam, to trudna książka, porywająca, ale trudna, wymagająca. Jednak mimo skomplikowania i nieoczywistości Podziemia zapierają dech w piersiach i zabierają na trudną, ale i wspaniałą przejażdżkę przez Amerykę, jej cudowności, brudy, przez miejsca naznaczone ludżmi, ich pragnieniami, zagubieniami. Polecam. Uznanie dla tłumacza Michała Kłobukowskiego, dokonał wg. mnie cudu translatorskiego.

sobota, 2 marca 2024

Kolczaste łzy - S.A. Cosby

 



Wydawnictwo Agora, Moja ocena 6/6
Powieść została wydana w USA trzy lata temu. Potwierdziła ona istniejąca już opinię, że S. A. Cosby to świetny pisarz.
Kolczaste łzy są specyficzne, bez subtelności, walące prosto z mostu, ostre, bezkompromisowe. Fabuła z dwoma bohaterami, białym i czarnoskórym, na różnych etapach życia, których połączy los. Jeden z nich, bo to dwóch męźczyzn, to lekkoduch, nie lubiący pracy, żyjący chwilą, obecnie żyjący w przyczepie i spędzający dzień na piciu. Drugi z bohaterów jest jego przeciwieństwem, dorobił się majątku, pozycji i twardej skóry, której nic, nawet najgorsze rasistowskie obelgi, nie rusza. Różnice nie do zatarcia, tak może się wydawać. Jednak to tylko pozory. Połączy ich śmierć młodego małżeństwa, dwóch wspaniałych młodych mężczyzn, którzy się kochali i zostali zabici bo byli homoseksualistami. To wydarzenie, ta tragedia zmieniają wszystko w ich życiu.
Niby znane, zdarte do bólu, ale wszystko zależy od tego, jak banał jest potraktowany, jak opisany. Autor świetnie włada piórem, napisał naprawdę mocną, przemawiająca do czytelnika historię.
Ike i Buddy, ludzie starej, konserwatywnej daty, nie rozumiejący, nie akceptujący zmian w świecie wokół nich, zderzają się z niewyobrażalna tragedią. Na największe brawa zasługują genialnie nakreśleni bohaterowie. Cosby stworzył mistrzowskie postaci, które na bardzo długo zapadną w pamięć czytelnika.
Cała historia będzie toczyć się wokół rozpaczy, dramatu i zemsty, oraz tego, że tak naprawdę niewiele nas dzieli. Zemsta w pewnym momencie wysuwa się na plan pierwszy. Ma być ostra, bezlitosna, ma być odegranie się na tym, na tych, którzy zabrali bohaterom, to co najważniejsze. Co z tego wyniknie? Tego nie zdradzę, Zachęcam za to do lektury. Wspaniała opowieść.
Kolczaste łzy udowadniają, iż nie istotne, jak banalny jest scenariusz. Faktycznie liczy się tylko wykonanie. Polecam. Wspaniała, chwytająca za gardło, serce, poruszająca historia z wątkiem moralizatorskim i przesłaniem do świata.