sobota, 31 lipca 2021

Susza - Graham Masterton

 

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 4,5/6
Nazwanie Suszy thrillerem katastroficznym jest wg. mnie lekką przesadą. Owszem mamy wielką katastrofę o tyleż przerażającą co realną w dobie, gdy zewsząd biją alarmy, iż Ziemia ginie. Jednak owa książkowa katastrofa mimo, że przerażająca (wszak bez wody żadne życie nie może istnieć) thrillerem wg. mnie nie jest. Ot jest to niezwykle sprawnie napisane, bardzo wciągające (przyznaję to) czytadło, które połyka się w kilka godzin. Trzeba jednak Mastertonowi przyznać, iż zapewnił mi kilka godzin ciekawej lektury.
Akcja w dużej mierze rozgrywa się w San Bernardino w Kalifornii, miejscu, które większości kojarzy się raczej z rajem na ziemi, a nie z miejscem klęski, gdzie umiera prawie wszystko co żyje. Słowo prawie, jest tu kluczowe. Od kilkunastu miesięcy nie spadła tam ani jedna kropla wody, miejskie rezerwy są na wyczerpaniu, studnie i rzeki wyschły, miastu grozi śmierć, a ludziom męczarnie. Jednak nie wszystkim jest tak żle. Jest uprzywilejowana, niewielka grupa bogaczy, która wodę ma nawet do nawadniania...pola golfowego. W mieście wybuchają zamieszki. Jest jeden człowiek, który przeciwstawia się wszystkiemu, ujawnia okrucieństwo miejskich władz, w efekcie czego musi wraz z rodziną i przyjaciółmi uciekać w niedostępne góry. To jednak dopiero połowa problemów.
Sztampowa do bólu książka, a jednocześnie taka, która w wielu miejscach zadziwia, a na pewno wciąga. Całość czyta się błyskawicznie, kilka godzin na lekturę w zupełności wystarczy. Efekt całościowy byłby lepszy (mimo sztampowości), gdyby nie psujące moim zdaniem wszystko zakończenie, tak przewidywalne, że aż zęby bolą. Ale i tak czytało się dobrze. Ot taki paradoks.
Po zakończeniu lektury miałam sporo refleksji, ale nie nad samą książką, ale poruszonym w niej tematem - tym co nas za kilkadziesiąt, a może odpukać już za kilkanaście lat czeka, o ile jeszcze bardziej nie wdrożymy w życie zachowań w zakresie dbania o planetę i jej zasoby. Sortujemy śmieci, wyrzucamy baterie, plastiki etc do odpowiednich pojemników, wyłączamy prąd, nie lejemy bzdurnie wody, używamy jak najwięcej opakowań wielorazowego użytku itd. Ale czy to wystarczy?
Wydaje mi się, że Mastertonowi może nawet mniej chodziło o napisanie wielkiej powieści (którą Susza bez wątpienia nie jest), ale o stworzenie książki, która właśnie zmusi do chwili refleksji. Jeżeli chociaż co któraś osoba po lekturze niniejszej książki zmieni swoje postępowanie względem naszej planety, odpadków, wykorzystywania wody, prądu, to już będzie wielki sukces.

piątek, 30 lipca 2021

Podszept - Jacek Łukawski

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Świetny, poruszający, trzymający w napięciu kryminał.
Podszept to dalszy ciąg Odmętu. Zakończenie tej ostatniej książki jest ciekawe, nieoczywiste i pobudzające wyobraźnię. Byłam bardzo ciekawa, co autor zaserwuje czytelnikom w Podszepcie. Zaoferował wiele, bardzo wiele.
Łukawski nie zawiódł po raz kolejny.
Tym razem wszystko rozpoczyna się od śmierci młodziutkiej kieleckiej influencerk. Znany z poprzedniej części prokurator Arkadiusz Painer ponownie musi zabrać się ostro do pracy, a dodatkowo będzie miał do czynienia z kwestiami, trendami na których praktycznie w ogóle się nie zna.
Na szczęście i w tym tomie przyjdą mu z pomocą śledczy Dorota Kowalska i Dariusz Kryński. Oj będzie się działo.
Ta trójka ściśle ze sobą współpracuje. Efektem tej pracy są zabawne, ale i bardzo na serio, ciekawe sytuacje, jak np. efekt swoistej narady, roboczego spotkania w domu prokuratora. Trudno nawet to opisać. Trzeba przeczytać.
Cała trójka, śledczy i prokurator to bardzo ciekawie nakreślone, niebanalne postaci. Warto przeczytać część 1, czyli Odmęt żeby jeszcze lepiej ich poznać. To wyjątkowe, niebanalne postaci, które niezwykle ciekawie tropią zbrodniarza i wpływają na fabułę.
I chociaż mniej więcej w połowie wiedziałam, kto, jak i dlaczego to w najmniejszym nawet stopniu nie zmniejszyło to przyjemności lektury. Kwestia mordercy, tego jak i dlaczego jest bowiem tematem pobocznym w Podszepcie. Liczy się zdecydowanie coś innego.
Książka ma też swoiste przesłanie społeczne. Śmierć influencerki to dopiero początek. Giną kolejni młodzi ludzie. Oni także wpływają na opinie, postrzeganie świata przez innych. Są po prostu influencerami. Dlaczego to robią? To bardzo proste.
Podszept ma wiele płaszczyzn, wiele wątków. Jeden to w/w morderstwa. Jednak są one tylko pretekstem do ukazania tego jak wpływ na życie przeciętnych ludzi mają osoby nagrywające filmiki, prowadzące vloga, często wypowiadające się o sprawach, o których nie mają pojęcia. Bardzo wielu z nich robi to nie z przekonania, a dla pieniędzy. Co z tego wynika? Na ile my, ich target powinniśmy uważać, oddzielać przysłowiowe ziarno od plew? Tego dowiecie się z tej bardzo ciekawej lektury.
Podszept prezentuje nam także jeszcze bardziej mroczne odmęty internetu, przy których vlogi i influencerzy to niewinne dzieci. Chodzi o darknet. Tam nie ma hamulców, nie ma prawa, nie ma skrupułów. Ciekawie, ale i przerażająco będzie tam zajrzeć.
Książka bardzo dobrze napisana, zadziwiająca w wielu miejscach, ze świetnymi bohaterami i tematyką bardzo na czasie. Czyta się doskonale. Mogę tylko polecić i Odmęt i Podszept. Czekam na kolejne tomy serii.

czwartek, 29 lipca 2021

Ostatnie życie - Peter Mohlin, Peter Nystrom

 

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 3,5/6
Jestem wielką fanką literatury skandynawskiej, a kryminałów w szczególności.
Nowe nazwisko, nowa książka wydana w Polsce, zawsze wiele sobie po niej obiecuję. Tak samo było w przypadku Ostatniego życia.
To sprawne połączenie kryminału i thrillera z ciekawym z pozoru bohaterem, szwedzko-amerykańskim agentem FBI Johnem Adderleyem. Z początku ciekawy bohater. Liczyłam na postać odrobinę inną niż zmęczony, przeczołgany przez życie, po przejściach skandynawski śledczy. Z biegiem czasu, z upływem kolejnych rozdziałów, nie wszystko z tą postacią jest takie, jakim się wydawało na początku. Jednak nic więcej wam o tym bohaterze nie napisze. Nie chcę wam psuć elementu zaskoczenia. Poza tym jest duże prawdopodobieństwo, że wy Johna odbierzecie zupełnie inaczej.
Akcja rozgrywa się współcześnie i kilka lat temu. Dwie płaszczyzny akcji, dwie różne narracje, jeden duszny, mroczny klimat i ostre dochodzenie teraz zazębiające się z tym z przeszłości. Akta sprawy zamkniętej 10 lat temu niespodziewanie wypływają na wierzch i zazębiają się z terażniejszym dochodzeniem.
I w zasadzie to tyle, co mogłabym wam o treści napisać. Sama oś książki, zarys fabuły jest ok, w wielu momentach bardzo ciekawy, tchnący świeżością, odległy od stereotypów. I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, iż autorzy w kilku miejscach napakowali fabułę tak nieprawdopodobnymi zdarzeniami, tak kuriozalnymi akcjami, że aż pusty śmiech ogarnia. To takie trochę traktowanie czytelnika jak idiotę.
I jest to dziwne. Ta książka jest bardzo nierówna. Dwóch autorów, dwie różne książki, dwa różne style pisarskie. Ostatnie życie sprawia wrażenie jakby go pisały dwie niezależne od siebie osoby, każda innym stylem. Póżniej te dwie części zostały złożone w jedną książkę.
Gdyby akcja była realniejsza, mniej kuriozalna, gdyby wszystko było napisane jednym stylem byłaby to naprawdę dobra pozycja. Sam zarys fabuły, pomysł na nią jest ciekawy, inny od schematów i może się podobać. Gorzej jest z wykonaniem. Coś nie zagrało, coś sprawiło, iż z dobrej książki wyszło coś tak nierównego i mało prawdopodobnego.
Nie odradzam, nie polecam. Najlepiej sami podejmijcie decyzje...czytać, czy nie.

środa, 28 lipca 2021

Córka fortuny - Isabel Allende

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Niezbyt wiem, co mogę o Córce fortuny napisać. Książka absolutnie mnie zachwyciła. Czym? Wszystkim.
Przede wszystkim przekrojem, zasięgiem, jakim obejmuje treść. Akcja rozgrywa się bowiem w Valparaíso i Chile połowy XIX wieku, Kanton i Hongkong czasów wojen opiumowych, erupcja kalifornijskiej gorączki złota, jej nomen omen złoty okres, szaleństwo i śmierć tysięcy ludzi i powolna śmierć marzeń o bogactwie i rozczarowanie.
Co mają ze sobą wspólnego Kanton, Hongkong, Kalifornia i miasto w środkowym Chile położone u podnóża Andów? Mają i to bardzo wiele. Nie będę wam zdradzać o co chodzi. Nie chcę psuć elementu zaskoczenia i przyjemności wynikającej z lektury.
A przyjemność będzie i to wielka. Allende pisze genialnie. Wspaniale operuje piórem i swoją opowieść snuje wielowątkowo, panoramicznie, cudownie i zachwycająco.
Jeżeli chodzi o treść książki dodam tylko, iż mamy tam dodatkowo wielką miłość i równie wielki związany z nią dramat i ucieczkę przed hańbą. Co cenne, opowieść o tym wielkim uczuciu, które jest klamrą spinającą całą historię, Allende snuje umiejętnie, magicznie unikając jednak ocierania się o kicz. To po prostu kawałek doskonałej prozy.
Zachwyca portret tamtych czasów. Porywa panorama i szczegółowe nakreślenie obrazu miejsc, w których toczy się akcja. Zachwycają także niezwykłe kreacje bohaterów. Najbardziej porwała mnie Eliza, która w imię wielkiej miłości, wyrusza w niebezpieczną podróż za ukochanym. Trudy, które musiała ponieść to jedno. Jednak najciekawsze, najbardziej chwytające za serce są przemiany jakie zaszły w niej samej. Z młodej, niewinnej, odrobinę płochliwej nastolatki przez kolejne miesiące i lata zmienia się w pewną siebie, stanowczą, odważną, choć nadal pragnąca miłości, uczucia i ciepła kobietę. Miałam wrażenie, jakby to była zupełnie inna osoba. Obserwowanie jej przemian na przestrzeni 10 lat było fascynujące.
Napisałam, iż zachwyca portret tamtych czasów. To prawda. Jednak autorka dała nam coś więcej niż opisy miast, krajów, społeczności, zasad i obyczajów. To portret, wręcz panorama całych krajów, ich historii, przemian, zależności, ludzkich losów. To historia Kalifornii, Chin i Chile XIX wieku wspaniale zaprezentowana, porywająca.
Całość cudownie połączona z losami Elizy Sommers i innych postaci, wspaniale naszkicowana, porywająco zaserwowana.
Jednak ostrzegam wielbicieli Domu duchów, Córka fortuny jest inna od tej najsłynniejszej książki Allende. Inna jednak nie znaczy gorsza. Córka fortuny jest równie doskonała. Polecam.

poniedziałek, 26 lipca 2021

Księga tęsknot - Sue Monk Kidd

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Księga tęsknot to kolejna doskonała książka autorki Sekretnego życia pszczół.
I teraz nie wiem, co dalej. Jeżeli za dużo napiszę wam o fabule, o postaciach to zepsuje całą niespodziankę jaka na was czeka i odbiorę przyjemność wynikająca z lektury. W związku z tym napisze niewiele i będę was gorąco zachęcać do sięgnięcia po Księgę tęsknot. To wyjątkowa, zaskakująca i poruszająca lektura.
Z jednej strony to bardzo skomplikowana opowieść, a z drugiej historia niezwykle prosta.
Autorka prezentuje nam novum, historię Jezusa, jego życia prywatnego, ale w kontekście jego małżeństwa, żony Any. Dla wielu to będzie coś niedopuszczalnego, herezja wręcz. Dla mnie to była ciekawa alternatywa i świetna literatura.
Jak podają dane badaczy, 18 lat życia Jezusa czyli okres między 12. a 30. rokiem życia jest tajemnicą. Nie ma o tych latach żadnych informacji. Sue Monk Kid stworzyła alternatywną, ciekawą historię, fikcyjny świat. Czyta się doskonale.
Całość napisana ciekawie, świetnym językiem z ogromna galerią wspaniale nakreślonych postaci. Każdy z bohaterów jest ciekawy. Nawet ci pojawiający się na kartach książki przez chwilę są pełnokrwiści, nieszablonowi i na długo zapadają w pamięć.
Jednak postacią, która mnie najbardziej zachwyciła jest żona Jezusa, Ana. Kobieta niezwykła, pogodna, wybitnie mądra, nieszablonowa, odważna, starająca się zawsze walczyć o swoje, o swoją rodzinę.
To ona nadaje tok w jakim idzie ta opowieść. Ona jest postacią wiodącą.
Postać Any to nie tylko alternatywna bohaterka, osoba wypełniająca nieznane nam lata życia Jezusa. To także postać będąca swoistym protestem. Na początku ery, w czasach Jezusa, kobiety były tłem, służbą, marginalizowano je, nie miały prawa głosu. Ana, choć postać fikcyjna, jest głosem tamtych prawdziwych kobiet, ich rzeczniczką. Ona walczy, nie boi się, jest aktywna, błyskotliwa, niebanalna. Do tego Ana przezywa i to pełnią uczuć. Opis męki Jezusa ukazany jej oczyma...niezwykły. Takich niezwykłych scen jest więcej.
Ana jest czymś nowym w świecie rządzonym przez mężczyzn. I chociażby dlatego należy się jej uwaga. Postać niezwykła, ciekawa, niebanalna.
Trudno coś więcej napisać o Księdze tęsknot. Mogę tylko dodać, iż zachwyca wszystko, pomysł, postaci, fabuła, styl pisarski autorki. Idealna lektura na każdą porę roku. Doskonałe, wręcz wybitne dzieło. Polecam. 

 

piątek, 23 lipca 2021

Śmierć pani Westaway - Ruth Ware

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6
Świetna, doskonała nie tylko na wakacyjny czas książka. Czyta się ją z zaciekawieniem, sympatia i uśmiechem na ustach, bo to fajna i sympatyczna książka. Dodatkowo książka trzyma w napięciu i zmusza do uruchomienia szarych komórek.
Śmierć... nie jest stricte kryminałem. To raczej niezwykle udany miks powieści obyczajowej z thrillerem psychologicznym i spora porcją kryminału.
Historia opisana w książce rozgrywa się w angielskim stylu, w angielskim klimacie, w wiekowym domostwie, wśród historii i wielopokoleniowych tajemnic rodu Westaway. Klimat książki aż kipi od klasycznej, takiej jaką sobie wyobrażamy Anglii.
Domostwo rodowe jest wielkie, mroczne, zawilgocone, zakurzone i pełne demonów i moli. Do tego dochodzi z każdą kolejną stroną pogłębiający się angielski, duszny, mroczny wręcz gotycki klimat. Dodatkowo autorka swoją opowieść snuje mrocznie, ponuro, niespiesznie, co kilka kartek dorzucając garść informacji i ciągnąc czytelnika na manowce.
Cudowna, magiczna wręcz opowieść, genialny klimat. A tajemnice rodu wychodzą na jaw aż do ostatniej strony.
A wszystko rozpoczyna się gdy młoda tarocistka Hal biedna, pragnąca pieniędzy nade wszystko otrzymuje tajemniczy list. Po jego przeczytaniu jest pewna, że jej los się odmieni, na lepsze. Gdyby wiedziała w co się ładuje.
Ogromny plus za genialnie naszkicowane postaci, mistrzowsko oddany klimat angielskiej prowincji, wielkiego domostwa, tajemnego rodu chowającego przysłowiowe trupy w szafie.
Brawa za doskonałą intrygę i po prostu za porządne, dopracowane napisanie świetniej, przykuwającej uwagę powieści, która na kilka godzin zabiera czytelnika do innego świata.
Gorąco polecam i zachęcam do lektury. 500 stron mija nie wiadomo kiedy. Satysfakcja czytelnicza gwarantowana.


czwartek, 22 lipca 2021

Noc w Caracas - Karina Sainz-Borgo

 

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6
Bardzo dobrze napisana, mocno poruszająca, wręcz przeczołgująca czytelnika emocjonalnie historia. Tym trudniej się to czyta, iż jest to prawda, a nie literacka fikcja. Takie sprawy, dramaty mają nadal w XXI wieku miejsce, w centrum cywilizowanego zdawałoby się świata.
Akcja rozgrywa się w Caracas, stolicy Wenezueli, w miejscu gdzie wiele się dzieje (w negatywnym tego słowa znaczeniu), gdzie mieszkańcy (szczególnie kobiety) boją się nawet za dnia wyjść z domu.
W takim miejscu żyje młoda kobieta Adelaida. Nagle spada na nią wielkie nieszczęście. Umiera jej mama. Oprócz przeżycia żałoby Adelaida musi sobie poradzić jeszcze z jednym, z przeżyciem tak w ogóle. Ani miasto, ani dzielnica, w której mieszka, ani realia społeczno-gospodarcze nie dają nadziei na lekkie, spokojne, beztroskie życie. Wręcz przeciwnie.
W Caracas wiele się dzieje, nędza, niesprawiedliwość, zamieszki, które z każdym dniem są potężniejsze. To wszystko sprawia, iż kto może emigruje, a ci co zostaną żyją w strachu, nędzy, niewoli i giną na ulicach.
Na Adelaide szybko spadają kolejne nieszczęścia. W ciągu kilku chwil zostaje pozbawiona wszystkiego. Walczy o godność, o życie. Pewnego dnia kobieta staje przed koniecznością podjęcia najważniejszej w jej życiu decyzji. Jaka to decyzja i co z tego wyniknie dowiecie się w trakcie lektury tej niesamowitej i niezwykle poruszającej książki.
Opisy życia w rozpadającej się, targanej złem, przemocą i nędzą Wenezueli poruszają, podobnie jak opis życia w nędzy, strachu, poniżeniu milionów mieszkańców, których przedstawicielem jest Adelaida. Czyta się zaciskając kciuki i kibicując bohaterce, a jednocześnie mając ściśnięte ze strachu gardło.
Noc w Caracas szokuje, chwyta za serce tym bardziej, iż patrząc na okładkę nic nie zapowiada tak dramatycznej treści.
Lektura uświadamia nam, mieszkańcom Europy, niezależnie od tego, w którym jej kraju żyjemy, mniej czy bardziej demokratycznym i dostatnim, jak wielkie mamy szczęście, jacy wygrani jesteśmy w stosunku do setek milionów ludzi na całym świecie.
Warto, ba trzeba przeczytać i choć na chwilę zwolnić i zastanowić się nad tym, jak i gdzie żyjemy, ile mamy i co tak naprawdę jest człowiekowi potrzebne. Polecam.

środa, 21 lipca 2021

Tango - Ewa Cielesz

 

Wydawnictwo Axis Mundi, Moja ocena 5,5/6
Kolejna, doskonała i poruszająca książka Ewy Cielesz. To także pierwsza tak osobista książka autorki.
Tym razem Cielesz pisze o toksycznej miłości, takiej mega toksycznej, która oplątuje człowieka, zniewala, zatruwa i dominuje całe życie.
Opowieść bazuje na bardzo trudnych doświadczeniach córki pisarki, której udało się wyzwolić z toksycznego związku. Jak tego dokonała? Jak to wszystko się rozwijało? Jak to się skończyło?
Odpowiedż na te i wiele innych pytań znajdziecie w Tangu, do którego lektury gorąco zachęcam.
Cielesz opisała mechanizmy i stany emocjonalne, które wbrew pozorom dotykają wielu z nas. Z początku jest cudownie, a póżniej krok po kroku sielanka przeradza się w koszmar. A to dopiero początek.
Rzadko który pisarz na tapetę bierze tak trudny, mocny i niestety bardzo często występujący temat. Tym większe brawa dla Ewy Cielesz. Jej książka jest mocna, poruszająca, w wielu miejscach szokująca, ale i bardzo potrzebna. Warto po jej lekturze zastanowić się czy to nad własnym związkiem czy nad relacją kogoś bliskiego. Warto rozejrzeć się w koło. Może ktoś potrzebuje pomocy. Czasami tak niewiele potrzeba żeby komuś pomóc. A wydobyć się z takiego koszmaru, toksycznego związku nie jest łatwo. Pomocna dłoń jest często wybawieniem.
Opowieść jest dynamiczna, zaskakująca i mocna. Ale przede wszystkim zapada w pamięć i to na bardzo długo. Porusza relacja bohaterów, szokuje przeobrażanie się cudownego z pozoru człowieka w kata, wstrząsa ogrom upodlenia i przemocy psychicznej, która wg. mnie jest o wiele gorsza o tej fizycznej. Jakim cudem i dlaczego miłość zmienia się w cierpienie?!
Trudno cokolwiek więcej napisać o Tangu. Tym bardziej, iż kontrast między z pozoru lekką okładką i tytułem, a treścią jest zaskakujący i porażający. Dodatkowo, chociaż jestem kilka godzin po lekturze, opowieść siedzi we mnie niczym zadra i nie mogę się od niej uwolnić, nie mogę przestać myśleć o tym, co przeczytałam.
Są książki, które mają misję społeczną i na bardzo długo zapadają w serce czytelnika. Tango bez wątpienia taką powieścią jest. Gorąco zachęcam do lektury. Satysfakcja czytelnicza, szok i kac czytelniczy gwarantowane.


Zapowiedź...

 



11.08.2021 nakładem Wydawnictwa Czarna Owca ukaże się nowa książka Przemysława Piotrowskiego.

Skrzypiące pod nogami deski. Wiatr wyjący na zewnątrz. Gałęzie poruszające się za oknami. Nieprzenikniony mrok, w którym coś się czai…
Zuza nigdy nie miała zbyt wielkiego szczęścia, ale zawsze jakoś dawała sobie radę. Gdy zostaje oszukana przez byłego partnera, musi spojrzeć prawdzie w oczy. Ma trzydzieści cztery lata i dwumilionowy dług, a za niecałe pół roku urodzi bliźniaczki.
I wtedy w jej życiu pojawia się Marek, mężczyzna idealny: przystojny, troskliwy i dojrzały. Po kilku miesiącach związku proponuje dziewczynie przeprowadzkę do rodzinnych Toporzyc. Wątpliwości Zuzy związane z wyjazdem rozwiewają dopiero podejrzani ludzie, którzy pojawiają się pod jej oknami.
Już na wsi Marek dowiaduje się, że musi jechać do Niemiec z powodu pilnego zlecenia. Gdy zaczyna się jesień, a noce robią się coraz dłuższe, Zuza zostaje sama w starym domu w środku lasu. Wiejska sielanka z każdym dniem coraz bardziej przypomina koszmarny sen…

Moje recenzje książek Przemysława Piotrowskiego:

Krew z krwi (klik)

Piętno (klik)

Sfora (klik)

wtorek, 20 lipca 2021

Topieliska - Ewa Przydryga




Wydawnictwo Muza, Moja ocena 3-/6

Po szumnych zapowiedziach, krzyczących z okładki hasłach, entuzjastycznych recenzjach w sieci, spodziewałam się czegoś więcej, czegoś o wiele lepszego.
Otrzymałam bardzo przeciętną książkę, którą owszem, można przeczytać, ale o której błyskawicznie się zapomni i która tak naprawdę bardzo umiarkowanie wciąga czytelnika.
Przydryga opowiada historię kobiety, jakich wiele. To Pola Szulc, szczęśliwa matka trzyletniego Jasia i żona uwielbianego przez nią Jakuba. Wydaje się, że tej rodzinie niczego do szczęścia nie brak. Jednak pewien styczniowy poranek zmienia ich całe życie. Jej najbliżsi znikają, a z rzeki zostaje wydobyty samochód jej męża.
Po kilku dniach zostaje znalezione ciało Jakuba. Nie odnaleziono za to synka Poli. Kobieta przeżywa prawdziwy dramat. Policja prowadzi szeroko zakrojone śledztwo, w trakcie którego na jaw wychodzą zaskakujące fakty. A to dopiero początek. Pola rozpoczyna własne dochodzenie. Gdyby wiedziała dokąd ją ono zaprowadzi, co odkryje.....
Plus za umiejscowienie akcji książki w Trójmieście i kaszubskiej wsi Łapalice. Bardzo ciekawe, zręcznie opisane miejsca. Są tak zaprezentowane, iż w czasie lektury ma się ochotę natychmiast spakować i do nich pojechać.
Cała historia zaczyna się ciekawie, nieźle i te początkowe sceny, choć oklepane, wyeksploatowanie w zbyt wielu książkach, wszak to scena wypadku, obiecują niezły dalszy ciąg.
Dalej powinno być coraz lepiej. Jest niestety na zasadzie sinusoidy, czyli raz lepiej, raz gorzej. Wiele scen sprawia wrażenie pisanych na siłę. Do tego kilka nieścisłości, które budzą w czytelniku coś pośredniego pomiędzy śmiechem, a litością. To sprawia wrażenie wielkiego niedopracowania, nie poświęcenia konkretnym scenom tyle uwagi ile potrzebują. Ot pisanie na akord.
Do tego prawie (poza nielicznymi, bardzo nielicznymi scenami) całkowity brak napięcia. Sami przyznacie, iż tego typu książka powinna wciągać, budzić dreszcz niepokoju, napięcia, zaciekawienia, intrygować. Tego wszystkiego w tej pozycji brak.
Scen gorszych, słabszych jest niestety więcej niż tych dobrych, wartościowych. Ale ok można od biedy czytać.
Z tym, że całość pogarsza się zdecydowanie mniej więcej w połowie książki. Pierwsza połowa choć bez euforii, jest w miarę poprawna. Druga połowa to jakaś odrealniona tragedia. Miałam wrażenie, jakby każdą część pisał ktoś inny. Za to niezłe, ku mojemu zaskoczeniu, zakończenie, choć sprawiające wrażenie doklejenia, dosztukowania z innej bajki.
Pierwsza część zaciekawia, choć nie porywa, ale zaciekawia na tyle żeby czytać dalej. Druga część nudzi, budzi złość, że dało się zwieść części pierwszej. A szkoda. Gdyby inaczej popracować nad fabułą, szczególnie drugą jej polową, mogła z tego wyjść całkiem niezła książka.
Dodatkowo szum marketingowy, medialny, euforyczne hasła reklamowe, napisy na książkach obiecujące tak dużo. Gdyby nie one może, ba najprawdopodobniej, mój balonik oczekiwań byłby o wiele mniej nadmuchany. A tak, liczyłam na zbyt wiele. To najlepszy dowód, że marketing powinien mieć ręce i nogi, jakieś wypośrodkowanie. Tu tego zabrakło. Liczyłam na zbyt wiele, a otrzymałam nierówną, mniej niż przeciętną i ogólnie dosyć słabą i niedopracowaną książkę. Szkoda, Topieliska mogły być naprawdę dobrą lekturą.


poniedziałek, 19 lipca 2021

Pierwsze światło - Emma Chapman

 

Wydawnictwo Muza, Moja ocena 5/6
To była trudna choć nie ukrywam, bardzo ciekawa lektura.
Autorka to Emma Chapman to młoda badaczka, astrofizyczka, członkini Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Stworzyła ona swoiste kompendium wiedzy i przewodnik po wszchświecie, źródło wiedzy o kosmosie, historię powstawania gwiazd i galaktyk, o mechaniżmie powstawania zaćmień słońca, o widmach gwiazd, prędkości światła oraz o najmniej zbadanym okresie w historii wszechświata. Sporo w książce rysunków, wykresów, zdjęć, które zdecydowanie ułatwiają zrozumienie zdawałoby się skomplikowanej dla przeciętnego czytelnika treści. Chapman udowadnia, że astrofizyka wcale nie musi być trudna skomplikowana i przyprawiać o ból głowy. Nie znaczy, że jest super łatwa. Niektóre tematy są trudniejsze, inne łatwiejsze. Jednak całość jest bardzo przystępna i niezwykle ciekawa.
Trudno, ba niemożliwe byłoby napisać coś więcej o treści książki. Są takie pozycje, które warto polecić, a trudno opisać. Pierwsze światło do nich należy. Nadmienię tylko, iż badaczka doskonale tłumaczy zagadnienia astronomii i fizyki. Miło się tę książkę czyta i mogę ją spokojnie, z czystym sumieniem polecić każdemu, kto chce się czegoś więcej dowiedzieć.
Dużo w tej opowieści nauki, mnóstwo nawiązań do wielu dziedzin popularnonaukowych, sporo wtrętów, że tak je określę ...branżowych. W kilku momentach czytało się trudno, powoli, a jednak to była ciekawa, momentami fascynująca lektura. Chapman niezwykle umiejętnie połączyła naukę z bardziej ludzkimi, lżejszymi, bliższymi przeciętnemu człowiekowi wtrętami. Dzięki temu książka i przedstawiona w niej widza są bardziej ludzkie, przystępne, dla każdego.
Sporo się z Pierwszego światła dowiedziałam. I choć nigdy nie byłam fanką fizyki, a lektura ta nie zrobiła ze mnie wielbiciela gwiazd, to patrzę na nie zupełnie inaczej. Książkę polecam wszystkim ciekawym świata, dobrze opracowanych pozycji. 

 

sobota, 17 lipca 2021

Wilkołak - Wojciech Chmielarz

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Kolejna książka Chmielarza, którą miałam okazję przeczytać i kolejna bardzo dobra lektura.
Mimo, iż jest to kolejny tom przygód prywatnego detektywa Dawida Wolskiego i warto znać wszystkie części serii, to jednak bez znajomości poprzednich tomów czytelnik i tak odnajdzie się w Wilkołaku.
Wiele spraw jest przypomnianych, wiele razy wręcz wchodzimy w skomplikowaną psychikę głównego bohatera, poznajemy też różne aspekty jego niezbyt prostego życia. Zresztą przeszłość Wolskiego to bardzo ciekawa i świetnie skonstruowana sprawa. I mimo, iż Chmielarz wielokrotnie o niej w Wilkołaku przypomina, to jednak gorąco zachęcam do sięgnięcia po wcześniejsze tomy serii. Nie pożałujecie.
Sam Wolski, oś wszystkich trzech tomów Cyklu Gliwickiego, jest ostry, momentami dziwny, ot takie przerośnięte bobo nie do końca odnajdujące się w realnym świecie. Ale to tylko czasami. Są chwile gdy Wolski działa doskonale, jest mocny, konsekwentny, ma niewyparzony język i jest do bólu nieprzewidywalny, nieokiełznany. Często gra też zwykłego, niewzbudzającego sympatii cwaniaczka.
Ja mam w stosunku do niego mieszane uczucia i nie potrafię się jednoznacznie określić..lubię Wolskiego czy nie. Trudna postać, świetnie nakreślona, niewątpliwie ciekawa i inna od steranych życiem alkoholików, którzy zapełniają karty książek.
Jednak Chmielarz nie unika wątku psychologicznego. Niby Wolski taki cwaniaczek, wyluzowany, ale mroczne, mocno na niego oddziałujące stosunki z ojcem posiada. Ich trudną, w wielu momentach bardzo trudną relację autor świetnie nakreślił. Mocno ona rzutuje na wszystkie tomy serii.
Ale wracając do Wilkołaka....
I tu mam problem, co napisać o 3. tomie serii żeby nie spojlerować wcześniejszych... Trudna sprawa.
Napiszę tylko, iż po raz kolejny, jak to u Chmielarza bywa, powieść jest mocna, ostra i wielowątkowa. Co dla mnie najważniejsze, wszystkie wątki są umiejętnie doprowadzone do końca. W przeciwieństwie do wielu innych pisarzy nic się autorowi nie gubi, nic nie umyka. Chwała mu za to.
Bardzo ciekawie odmalowana jest sylwetka tego złego, czyli psychopatycznego mordercy. Chmielarz poszedł na całość i chwała mu za to. Niezwykła, niebanalna, zła do szpiku kości postać zdecydowanie dodająca mroku całej historii.
Trudne relacje, poplątane dni codzienne, przeszłość, która mocno wbija się w terażniejszość, zwodniczy spokój, doskonale prowadzone śledztwo i konfrontacja, do której dojdzie. Jak się to wszystko skończy? Sami się o tym przekonajcie w trakcie lektury Wilkołaka, a najlepiej całej serii czyli także - Wampira i Zom
bie. Wciągająca, ostra, intrygująca, może momentami irytująca, ale świetnie napisana trylogia.
Porcja doskonałego kryminału wymieszanego ze świetną powieścią psychologiczną.
Polecam.

czwartek, 15 lipca 2021

Bez planu B - Wioletta Piasecka

 

Wydawnictwo Szara Godzina, Moja ocena 4,5/6
Zaskakująco dobra, ciekawie napisana, relaksująca opowieść obyczajowa. Idealna lektura na lato, książka która zrelaksuje i zapewni mile spędzone godziny.
Bohaterki są dwie, Ewa i Renata. Kobiety znają się jeszcze z czasów studenckich, a obecnie razem pracują w jednej z wielkich korporacji. Jedna jest szefową, druga podwładną.
Kiedyś, jeszcze nie tak dawno temu, jedna skoczyłaby w ogień za druga. Obecnie, w zasadzie trudno powiedzieć z jakiego konkretnie powodu, ich stosunki pogarszają się. Różnice pomiędzy kobietami powiększają się z każdym kolejnym dniem. Kiedyś im to nie przeszkadzało, teraz za sprawą głównie Renaty różnice rosną i coraz bardziej rzutują na stosunki kobiet.
Bardzo ciekawe, choć momentami odrobinę irytujące, jest przedstawienie obu kobiet. Jedna to kobieta idealna, wzorzec doskonałości, druga zło wcielone. Czy one do końca są takie jednowymiarowe?! A może coś się za tym kryje?
Kiepskie stosunki w pracy przekładają się także na życie osobiste. Jedna ma szczęśliwy związek, druga wręcz przeciwnie.
Pewnego dnia wydarza się coś, co jeszcze bardziej komplikuje relacje między kobietami. A to dopiero początek całej historii.
Bez planu B to ciekawa, wbrew lekkiej okładce, życiowa i poruszająca różne problemy opowieść. Tematyka jest różnorodna, co jest wielkim atutem książki. jednak na plan pierwszy wysuwa się kwestia ironii losu oraz tego, że tak naprawdę nic nie jest nam dane raz na zawsze, ani szczęści, ani dramat i tragedia. Warto dbać, o to co mamy, pielęgnować znajomości, dbać o najbliższych. Szczęście potrafi być bardzo ulotne.
Należy także walczyć żeby wydobyć się z marazmu, smutku. Należy wierzyć, że złe dni miną, a szczęście do nas przyjdzie.
Warto także zastanowić się, czy opłaca się tkwić w chorych relacjach, godzić się na wyzysk, mobbing, pogoń za karierą. Czy to wszystko ma dla nas naprawdę jakiekolwiek znaczenie?!
Zestawienie problemów głównych bohaterek z Afryką, do której na moment się przenosimy, z życiem tamtejszej ludności, z ich realiami, jest szokujące. To taki kubeł zimnej wody wylany na rozpieszczoną europejską głowę.
Z pozoru jest to lekka, wakacyjna opowieść. Ale to tylko pozory. To życiowa, zabarwiona nutką goryczy historia, w której fragmentach wiele czytelniczek odnajdzie siebie, swoje doświadczenia, przejrzy się niczym w lustrze.
Bez planu B to dobra, ciekawa, poruszająca ważne kwestie lektura. Czyta się ją szybko, z zaciekawieniem. Idealna książka na lato i nie tylko, w której autorce udało się uniknąć zarówno infantylności, jak i moralizatorskiego tonu. Polecam.


środa, 14 lipca 2021

Niezamknięte drzwi - Aleksandra Marinina

 

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Naprawdę dobra książka, dopracowana, wciągająca, nieoczywista.
I chociaż to już 23. tom serii przygód Anastazji Kamieńskiej to jednak kolejna historia nadal trzyma bardzo wysoki poziom, jest świetnie napisana, a sama autorka nie spoczywa na laurach.
Tym razem akcja rozpoczyna się gdy podczas zdjęć do serialu kręconego w parku Sokolniki żona scenarzysty znika bez śladu, a kierowca ekipy filmowej zostaje zamordowany.Niby banalne zdarzenia, ale szybko się okaże, iż nic nie jest takim, jakim zdaje się być, a przed śledcza Kamieńską nie lada wyzwanie.
Sprawy będą nieoczywiste, tropy mylne, podejrzani pojawiający się nagle i do tego dojdą wyjątkowo niesprzyjające warunki, w jakich Kamieńskiej przyjdzie pracować.
Marinina, jak to u niej bywa, wodzi czytelnika za nos, podsuwa mylne tropy, zwodzi na manowce. Czytelnikowi wydaje się, że wie, na 100% wie kto jak i dlaczego, a tu zonk...niespodzianka.
Do tego dochodzą urywane wątki, które na pewien czas pozostają w niebycie i tylko podkręcają całe napięcie, pobudzają ciekawość czytelnika.
W doskonały, wręcz pasjonujący sposób ukazani są bohaterowie oraz sprawy, problemy, z którymi żyjąc w Rosji muszą się każdego dnia mierzyć. Część z tych problemów jest kuriozalna i mega absurdalna. No cóż, taki kraj.
Jednym z najciekawszy bohaterów jest sama Kamieńska, major moskiewskiej milicji, zwyczajna kobieta, jakich wiele i z którą wiele osób spokojnie może się identyfikować. Wiele problemów, które stają się jej udziałem zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym jest podobnych lub nawet identycznych do tych, z którymi my się borykamy.
Kamieńska to rasowa policjantka z wieloletnim doświadczeniem. Mistrzowsko odgrywa swoją rolę. Jej sylwetka, jej nakreślenie na kartach kolejnych tomów serii to ogromny atut całości, wręcz szkielet na którym bazuje cala wielotomowa historia. To sprawia, iż każdy kolejny tom serii czyta się z wielkim zainteresowaniem.
Marinina ma rzadki dar. Mimo, iż to już 23. tom serii nadal potrafi ona pisać bardzo dobrze, ciekawie, z pazurem, potrafi utrzymać zainteresowanie czytelnika, a przy tym relaksować, bawić.
Dodatkowo autorka niezwykle umiejętnie podkreśla napięcie, dozuje elementy zaskoczenia, podsuwa tropy. Napięcie wzrasta i opada skutecznie ubarwiane elementami rosyjskich realiów. Czyta się doskonale. Polecam ten i wcześniejsze tomy serii.

poniedziałek, 12 lipca 2021

Nasza część nocy - Mariana Enríquez


Wydawnictwo Echa, Moja ocena 5,5/6
Nigdy, ale to przenigdy nie przypuszczałabym, że ja zachwycę się taką książką, miksem fantastyki z horrorem i odrobiną czegoś jeszcze. Niewiarygodne.
Ale tak, jestem zachwycona. Sprawiła to genialna fabuła, niezwykły mrok wyzierający z każdej, najmniejszej nawet litery i ten wyjątkowy, magnetyczny, niezwykły bohater.
Książka jest jakby szkatułkowa. Przypomina trochę utkany materiał albo wieloelementowe puzzle. Całość złożona jest z wielu, bardzo wielu fragmentów. Wśród nich przewodnią nicią jest bardzo mroczna i mocno zagmatwana historia traktująca o więzi ojca z synem, o pragnieniu ochronienia syna przed losem ojca, o niezrozumieniu i o tym, co z tego wyniknie. To także pełna napięcia, miłości i cierpienia opowieść o tym, co łączy syna z ojcem, o tym, jak bardzo go kocha i jak bardzo jednocześnie nienawidzi. Wymieszanie relacji obu mężczyzn, skomplikowane uczucia do tego mroczna argentyńska historia, wydarzenia z okresu junty, religia, mroczne wierzenia. To wszystko tworzy szaloną, iście wybuchową mieszankę.
Przy tym i syn i ojciec są niezwykli. Ojciec jest medium i ma jako jedyny zdolność przywoływania Ciemności. Syn...no cóż, sami się przekonacie.
Ojciec z synem chcę udać się, a właściwie uciec z Buenos Aires do północnej granicy z Brazylią. Chcą schronić się przed Bractwem, które z Gaspara ma uczynić swoje medium. Akcja rozgrywa się w Argentynie, ale nie tej znanej z przewodników czy wycieczek z biurem podróży. To kraj mroku, duchów, wspomnień, innych wierzeń, krwawych rytuałów. Książka jest tymi elementami wręcz przesiąknięta.
Fabuła podzielona jest na kilka części i rozgrywa się w okresie od lat 60. XX wieku aż do XXI wieku.
Poznajemy Argentynę na przestrzeni tych dekad, sposób życia i myślenia ludzi, to jak zmieniały się poglądy, wierzenia, zachowania, a może w ogóle się nie zmieniały...
Są takie książki, które zachwycają, ale o których jednocześnie bardzo trudno się pisze. Nasza część nocy jest właśnie taką książką. Nie da się choćby w najmniejszym nawet stopniu zrecenzować treści, nakreślić fabuły. Jest ona skomplikowana i jednocześnie wymyka się jakimkolwiek opisom, podsumowaniom.
Mogę wam tylko zagwarantować, że książka absolutnie was zaskoczy. Jestem pewna, iż mimo nawet mojego krótkiego opisu nie jesteście świadomi tego, co was czeka. Zaskoczenie i czytelnicza satysfakcja gwarantowane.
Nasza część nocy to opowieść niezwykła, wymykająca się wszelkiej charakterystyce. To także historia, która na bardzo długo pozostanie w waszej pamięci. Polecam.

piątek, 9 lipca 2021

Wizjer - Magdalena Witkiewicz

 

Wydawnictwo WAB, Moja ocena 5,5/6
Czytacie zgody, napisane drobnym druczkiem, to co klikacie w sieci? Założę się, że większość z was nie czyta. Klikamy odruchowo, inaczej strona nie przepuści nas dalej. A to błąd. Po lekturze Wizjera zrozumiecie jak duży i dlaczego.
Magdalena Witkiewicz porusza w swojej książce bardzo ważne i aktualne tematy.
To dobrze napisana powieść ostrzeżenie, taki prostest book, który nas uczy, uświadamia i przeciwko czemuś protestuje. Zdecydowanie warto, ba trzeba ją przeczytać.
Wizjer nie jest stricte powieścią sensacyjna czy thrillerem. To raczej taki miks obu tych gatunków z bardzo duża dawką powieści obyczajowej. Całość dobrze wymieszana, doprawiona odrobiną psychologii. Czyta się doskonale.
Do tej pory Witkiewicz tworzyła szczęśliwie się kończące powieści, takie przytulanki obyczajowe z happy endem. Wizjer to coś nowego w jej dorobku. Trzeba przyznać, iż bardzo udana książka.
Bohaterką jest Lara, kobieta umiarkowanego sukcesu, bystra, zaradna, kobieta marząca o pracy w pewnej korporacji powiedzmy X. Składa swoje papiery i jakoś wszystko idzie gładko choć z pozoru, jak sądzi Lara, nie ma ona szans na prace w X. A tu niespodzianka, Lara dostaje wymarzoną prace.
Jak się szybko okazuje nie wszystko złoto...itd. W trakcie błyskawicznej, jak na takie korpo rekrutacji Larze nie zapala się lampka ostrzegawcza, że coś za gładko wszystko idzie, jak po przysłowiowym maśle. Kobieta nie jest świadoma, że tak naprawdę jest ona wybrana, wypatrzona, ale z konkretnego powodu. Lara zaczyna prace, pełna nadziei...co z tego wyniknie? Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni, a jednocześnie zdacie sobie sprawę, że halo...to wcale nie jest fikcja.
Taką Larą może być spora grupa czytelniczek i czytelników książki. Bo taką osoba, namierzoną, wybraną i prowadzoną jak po sznurku może być prawie każdy z nas.
Zatwierdzamy w sieci, klikamy, ściągamy, wchodzimy, czytamy, ale jak się okazuje nie to co trzeba...i już nas mają.
Wizjer to dobrze napisana, zatrważająco prawdziwa i realna opowieść o tym, kto i za sprawą czego ma tak naprawdę władzę nad milionami, dziesiątkami milionów ludzi kryjących się za klikaniem w sieci.
Zatrważająco prawdziwe i ukazujące nasza w zasadzie bezradność, bezsilność w XXI wieku w stosunku do sieci, nowoczesnych technologii. Sami sobie często nie zdajemy sprawy, jak bardzo jesteśmy bezbronni. A żyć bez internetu, w XXI wieku po prostu nie da się. Wobec tego, jak żyć? Jak postępować? Warto przeczytać Wizjer, warto się nad tym i kilkoma innymi kwestiami zastanowić.
Mocna, dobra, niejako prorocza książka. Polecam.

środa, 7 lipca 2021

Przerwane igrzyska. Niezwykli sportowcy II Rzeczypospolitej - Gabriela Jatkowska

 

Wydawnictwo Naukowe PWN, Moja ocena 5/6
Doskonale napisana, fascynująca opowieść o przedwojennych polskich sportowcach, ich życiu i dokonaniach. Czyta się niczym najbardziej fascynująca powieść.
To historia ludzi takich, jak Janusz Kusociński, Stanisław Marusarz czy Jadwiga Jędrzejowska oraz wielu innych, którzy w latach 20. i 30. XX wieku rozpalali serca milionów Polaków.
Autorka skupia się na 9 postaciach. Pamiętamy o Kusocińskim i może jeszcze z jednej postaci. Pozostali na przestrzeni lat odeszli w zapomnienie. A szkoda. Jatkowska przywołując ich na kartach książki przywraca ich pamięć, sprawia, iż o kilku z nich czytamy po raz pierwszy.
Przerwane igrzyska to miks, z jednej strony pozycji ocierającej się o prace naukową ze wszelkimi jej cechami, choć niektórych charakterystycznych punktów typowej pracy naukowej, jak szerszy kontekst i przejrzystość trochę brak.
Z drugiej strony to jakby pozycja popularna, ale bez częstej w tego typu przypadkach infantylności. Całość bardzo dobrze opracowana, dobrze napisana z ogromną ilością materiału źródłowego i licznymi przypisami.
Autorka bazuje na bardzo dużej ilości różnorodnych źródeł, jak np. przedwojenne gazety, notatki, pamiętniki i inne materiały archiwalne. Udało jej się z tych materiałów wyłuskać wiele ciekawych, unikalnych informacji.
I chociaż niektórym czytelnikom mogą przeszkadzać zbyt szczegółowe biogramy sportowców to jednak mnie wiele w z nich porwało. Lubię czytać o znanych ludziach, lubię śledzić ich życie, zastanawiać się co by było....
Przedstawianie sylwetek sportowców nie kończy się na finiszu lat 30. XX wieku. Życie, kariera każdego z nich skończyła się wraz z wybuchem II wojny światowej. Część z nich przeżyła wojnę, kilkoro zostało zamordowanych. Jak obszedł się z nimi PRL? Czy o nich w latach 40., 50. pamiętano?
Odpowiedż na te i wiele innych pytań znajdziecie w tej ciekawej, godnej polecenia książce. Jeżeli interesuje was sport, dokonania znanych sportowców, ciekawi was co się z nimi stało, jak żyli, jest to książka dla was. Jatkowska swoją opowieść snuje ciekawie, w niektórych momentach wręcz porywająco. Czyta się doskonale. Gorąco polecam.



wtorek, 6 lipca 2021

Mleko matki - Nora Ikstena

 

Wydawnictwo Sonia Draga
Trudno mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Nie potrafię wystawić oceny. Z pewnością jest to najbardziej dołująca, depresyjna książka, jaką miałam okazje w ciągu ostatnich miesięcy przeczytać. Po lekturze czuję się jakby ktoś wylał na mnie tonę smutku.
Akcja obejmuje lata 70. i 80. i rozgrywa się w komunistycznej Łotwie. W takich czasach, niezależnie od kraju, życie zdecydowanie odbiegało od normy. Indoktrynacje, łamanie ludzi, prześladowania nawet za myśli. To  wszystko i o wiele więcej było dniem codziennym bohaterek.
Jeżeli do tego dodamy smutek nadbałtyckiego kraju i ponurą pogodę z małą ilością słońca to mamy murowany dół i depresję.
Opowieść dotyczy matki i córki, ich wzajemnych relacji, zaszłości, win, pretensji i w znacznie mniejszym stopniu radości i miłości. To trudna, nieomal toksyczna relacja. Umiejscowiona w trudnych czasach w niezwykle trudnym do życia kraju z licznym .
Do tego dochodzą zaszłości z okresu wojny ból, depresja, nieprzepracowane traumy i krzywdy, które siedzą w człowieku bardzo głęboko. Do tego poruszająca opowieść o radzieckiej okupacji i na jej tle ukazany dramat jednostek.
Wszystko w tej opowieści jest trudne, bolesne, nużące, dołujące. Za sprawą tej dusznej, trudnej atmosfery ciężko się czyta Mleko matki. Nie jest to prosta, przyjemna lektura. Wręcz przeciwnie.
Do tego sprawę utrudnia fakt, iż to dwa monologi. Nie tradycyjna powieść z dialogami, akcją, a właśnie dwa monologi, które wzajemnie się przeplatają. Dzięki temu opowieść poznajemy z dwóch perspektyw.
Ogromny plus daję za wymowę książki i za cudowny, wręcz poetycki język.
Jednak nie ukrywam, lektura wyczerpała mnie psychicznie. Jestem nią bardzo zmęczona.
Mimo to zachęcam do sięgnięcia po Mleko matki. Ciekawie napisana, pięknym językiem, ukazująca coś więcej niż zwykłą opowieść lektura.
Uważam, że warto tej pozycji dać szansę, warto zadać sobie sporo trudu.

poniedziałek, 5 lipca 2021

Zapowiedż...Siostry Raj – kryminalny duet w nowej odsłonie!

 




Nadchodzi, wielkimi krokami nadchodzi :)

2. tom rewelacyjnych przygód - Siostry Raj nadchodzą.

Recenzja tomu 1. - Córka nieboszczyka (klik)

Pamiętnik karła, czyli tom 2. ukaże się 13 lipca. To kontynuacja rewelacyjnej Córki nieboszczyka.

Bohaterki książki siostry Raj, nowy kryminalny duet, takiego w literaturze jeszcze nie było. Doskonały kryminał, świetna książka, wyśmienita lektura.

Córka nieboszczyka to zdecydowanie dobra, dopracowana, lekka, ale i inteligentna lektura nie tylko na czas letniej kanikuły. Czyta się wyśmienicie. Jestem przekonana, iż Pamiętnik karła też będzie doskonałą, nie tylko wakacyjną lekturą.

Możliwość zakupu obu tomów w świetnej cenie tutaj (klik), na stronie wydawcy.

niedziela, 4 lipca 2021

Bramy Aten - Conn Iggulden

 

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
Naprawdę bardzo dobra, świetnie napisana i niezwykle wciągająca książka. Polecam wszystkim miłośnikom powieści historycznych i osób tak kochających antyczną Grecję, jak ja. To doskonała, mistrzowska powieść historyczna.
Jak zwykle autor porwał mnie niezwykle barwną, bardzo działającą na wyobrażnię narracją. Brawa także dla tłumacza. Dobry przykład jest równie ważny, jak dobre pióro autora.
Nie będę opowiadać treści. Jak to w przypadku książek traktujących o antyku i w ogóle powieści Igguldena, sporo się dzieje. Mnóstwo w niej także bohaterów, wydarzeń.
Jednak spokojnie. Całość jest tak świetnie prowadzona, iż nawet osoby niezbyt orientujące się w dziejach antycznej Grecji spokojnie się w fabule odnajdą.
Co do treści nadmienię tylko, iż akcja rozpoczyna się w momencie, gdy ma miejsce stłumienie powstania jońskich Greków. Dokonał tego perski król Dariusza I. Jest V w. p.n.e. Jest to okres istnienia greckich polis rozsianych po nieomal całym ówczesnym świecie. To także czas będący złotym wiekiem zarówno Aten, jak i Persji. Te dwa państwa w historii wiele razy się ścierały. Iggulden w Bramach Aten mistrzowsko pokazał kilka z tych potyczek. W trakcie lektury mamy wrażenie, iż hordy żołnierzy obu obozów przebiegają tuż obok nas, a obok ucha świszczy nam oręż. Oj dzieje się w tej książce, dzieje.
Ta opowieść to także ukazanie szybko postępującego rozwoju polis ateńskiej i powstawania oraz kształtowania się ówczesnej demokracji, która po kilkunastu wiekach stała się podłożem do powstania demokracji, którą mamy i znamy obecnie.
Oprócz świetnie oddanego tła historycznego mamy genialnie ukazane postaci historyczne, jak chociażby król Persji Dariusz I, jego następca Kserkses, wódz ateński Temistokles czy inny ateński wódz Arystydes i spartański dowódca Eurybiades. Ich grono uzupełnia wielu pomniejszych autentycznych bohaterów oraz spora gromada postaci fikcyjnych. Wszyscy świetnie nakreśleni, żyjący pełnią literackiego życia, pełnokrwiści, waleczni, ambitni.
Uwielbiam książki Igguldena. Chociaż są one tylko powieściami i z założenia nie należy ich traktować, jako książek naukowych, czy choćby w przybliżeniu książek historycznych to jednak wiele z nich można się dowiedzieć.
Autor bazując na prawdziwych wydarzeniach, opierając się na wielu faktach historycznych stworzył niesamowicie wiarygodna, warta uwagi bardzo ciekawą opowieść. W historii antycznej V w. p.n.e. jest wiele znanych faktów, ale i nadal, mimo licznych badań archeologicznych, wiele białych plam.
Nie wiem, jak wyglądało kilka spraw. Nie do końca wiemy, jak żyło się w tamtym okresie. Dlaczego więc nie oddać się lekturze i nie uznać, iż wypełnione przez Igguldena białe plamy są wiarygodne?!
Gorąco zachęcam do lektury. Wrażenia niezapomniane.

czwartek, 1 lipca 2021

Kąkol - Zośka Papużanka

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Zośka Papużanka ponownie w akcji, genialna powieść udowadniająca, iż autorka ma ogromny dar i jest nieprzewidywalna.
Szata graficzna książki jest cudowna. Okładka jest haftowana. Cudo. Wspaniałość okładki idealnie pasuje do treści.
Trudno napisać o czym Kąkol jest. Przede wszystkim to opis świata widzianego oczyma dziecka. Dziewczynka, obecnie chodząca do 5 klasy, co roku wyjeżdża z rodzicami na wieś, na całe dwa miesiące. Ten wyjazd odrywa ją od codzienności, sprawia, iż postrzegany obok świat jest inny. Czy ciekawszy, sympatyczniejszy, milszy...to już inna sprawa. Jest po prostu inny i bohaterka też inaczej go postrzega.
Dziecko, bohaterka opowiada nam o tym co widzie, co słyszy, o tym co i jak postrzega. Niby jej życie jest normalne, takiej jak życie innych dzieci. Jednak jest mocno naznaczone kłótniami dorosłych, złem, które oni wyrządzają dziecku, sobie nawzajem, innym.
Do tego rodzice, kochani, a jednak tacy dalecy. Ojciec autorytet, matka niby idealna, niby kochająca, a jednak nie potrafiąca się w tym małżeństwie, rodzinie odnależć.
Napisałam, iż życie bohaterki jest inne. Ale gdy zaczęłam wnikać w jej serce, duszę, które oddaje tej opowieści, poznawać jej świat, ze smutkiem stwierdziłam, iż takich innych żyć jej mnóstwo. Może ta inność to standard?! Smutne, ale niestety prawdziwe.
Dysonans między tym jaka jest rodzina bohaterki, a jaka powinna być, między zachowaniami członków rodziny w domu, a na zewnątrz dla innych ludzi. I wreszcie dysonans między wsią, a miastem, życiem tam i tu. Ta opowieść to same dysonansy, które Papużanka po mistrzowsku portretuje.
W ogóle autorka ponownie genialnie operuje słowem, bawi się nim i tka z niego niesamowitą historię. Niby zwyczajną, a jednak niezwykłą.
Kąkol to opowieść o dzieciństwie, ukazanie tego, co widziało, czym żyło dziecko. To opowieść o tym, jak było, jak jest, o szukaniu przyjażni, uczucia, akceptacji i swojego miejsca na ziemi.Czyta się wspaniale iw moim przypadku ze sporym rozrzewnieniem. W wielu fragmentach odnalazłam moje dzieciństwo. Polecam, ale ostrzegam, to nie jest książka dla każdego. Nic w Kąkolu nie jest powiedziane wprost, nie ma szybkiej akcji, ba prawie w ogóle nie ma klasycznej akcji. Wiele za to niedopowiedzeń, wiele wysiłku dla umysłu czytelnika. Polecam. Czytałam z zachwytem.