sobota, 9 stycznia 2021

Imię róży - Umberto Eco

 

Wydawnictwo Noir sur blanc, Moja ocena 6/6
Siedzę i zastanawiam się, co można napisać o takiej książce, jak Imię róży. Książka w mniejszym lub większym stopniu znana chyba wszystkim, czy to jako dzieło literackie, czy jako genialna adaptacja z genialnymi rolami
Seana Connery i Christiana Slaytera. Bez wątpienia jest to jedna z najznakomitszych książek XX wieku, która w 2020 roku skończyła 40 lat.
Wróciłam do niej po blisko 20 latach i ponownie mnie oczarowała, wręcz pochłonęła, zawładnęła mną przy pomocy swojej magii.
Książka wybitna, jedyna w swoim rodzaju, wręcz magiczna, a co najważniejsze ponadczasowa. Historia rozpoczynająca się w XIV wieku w jednym z włoskich klasztorów chwyta za serce raz a porządnie. Do tego historia tajemniczej księgi, watek kryminalny - opat klasztoru prosi jednego z mnichów o rozwiązanie zagadki tajemniczego zgonu... Eco stworzył wyjątkową powieść  Imię róży to po prostu arcydzieło. Książka porusza wiele wątków, w przeciwieństwie do świetnej ekranizacji. Film bazuje na kwestiach kryminalnych i miłosnych, czyli sprawach w kinematografii najbardziej nośnych, medialnych. W książce mamy natomiast także sporo różnych rozważań, odrobinę teologicznych, duchowych, metafizycznych, dot. sensu życia i człowieczeństwa, religii, samego Boga. Długo by pisać. Dlatego nawet jeżeli widzieliście film, warto, ba trzeba przeczytać książkę. Zupełnie inne doznania. Jeżeli do tego dodamy ilustracje zrobione przez samego autora, to mamy podwójne arcydzieło.
Eco na wielu stronach kreśli szkice, rysunki, które są adekwatne do treści książki. Nie są to jakieś wybitne rysunki pod względem artystycznym. Ot szkice zamku, katedry, książki, postaci, ukazują nam życie w średniowieczu etc. Bardziej przypominają one coś, co wychodzi spod naszych palców np.w trakcie długiej rozmowy telefonicznej, czy chwili zamyślenia. Poczynione krótką, szybką i dowcipną kreską.
Świadczą one o głębokim namyśle, refleksjach, jakie towarzyszyły Eco w pracy nad książką, a i o chwilach radości, uśmiechu i podejmowaniu szybkich decyzji.
Są to rysunki ciekawe, cenne, bo będące dziełem nieżyjącego już autora.
Zdecydowanie są ozdobą książki.

Bardzo ciekawa jest także okładka tego wydania. Wydawnictwo Noir sur blanc poszło na całość i uraczyło nas podwójną okładką. Przypomina ona starą księgę, która została dotknięta przez palce umazane inkaustem. Taka okładka doskonale wpisuje się w fabułę książki. Wszak tok wydarzeń zawodzi nas do do klasztornej biblioteki, gdzie przechowywana jest tajemnicza księga.
Jubileuszowe wydanie Imienia róży jest wyjątkowe, wybitne i bez wątpienia warto je mieć, warto przeczytać, warto się dać uwieść tej wyjątkowej, magicznej historii. Warto także przeczytać dołączony do książki esej.
Polecam.

8 komentarzy:

  1. Nie pozostaje mi nic innego tylko ja zamowic. Film wprawdzie widzialam, ale to bylo na tyle dawno, ze mysle, ze nie powinno mi to zepsuc przyjemnosci czytania. No, a po zatym to piszesz, ze wiele watkow w filmie bylo pominietych. Lece wrzucic ja do koszyka. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, sporo wątków w ekranizacji pominięto. Jeżeli pamiętasz film z pewnością będziesz zaskoczona lekturą.

      Usuń
  2. Już kilka razy zwracałam do tej książki. Bardzo ją lubię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka lat temu próbowałam przeczytać tą książkę i mi nie wyszło. Podejrzewam, że po prostu nie byłam na nią gotowa, dlatego też w najbliższym czasie spróbuję jeszcze raz. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Posiadam tą książkę, ale jakoś nie potrafię zacząć jej czytać. Chociaż naprawdę słyszałam, że jest to wybitna książka.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.