Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 3-/6
Piękna brzydota Alice Feeney to książka, która z założenia miała być mrocznym, klimatycznym thrillerem psychologicznym, a ostatecznie okazała się historią pełną niewykorzystanych szans i rozczarowujących rozwiązań.
Pomysł wyjściowy jest naprawdę obiecujący – tajemnicze zaginięcie żony znanego pisarza, otoczona mgłą szkocka wyspa i złudzenie, że utracona miłość nagle pojawia się ponownie. To materiał, który aż prosi się o pełną napięcia i emocji opowieść w stylu Hitchcocka. Niestety, Feeney bardzo szybko gubi potencjał. Fabuła zamiast nabierać tempa, rozmywa się w powtarzalnych opisach żałoby bohatera i przewidywalnych retrospekcjach. Zamiast niepokojącej atmosfery dostajemy serię klisz znanych z innych, kiepskich ksiażek. Co jakis czas mamy zwroty akcji. Gdy już pojawiają, są one na tyle naciągane, takie słabe, że bardziej irytują, niż zaskakują.
Największym problemem jest jednak konstrukcja bohaterów. Grady, który mógł być fascynującym portretem człowieka na krawędzi obłędu, wypada raczej nijako. Jego emocje opisane są powierzchownie. Abby, wokół której przecież kręci się cała historia, jest obecna jedynie jako mglisty cień, postać w zasadzie nierzeczywista. Całkowicie bez sensu.
Książce brakuje też płynności narracyjnej. Zamiast rosnącego napięcia mamy liczne dłużyzny, które skutecznie zabijają klimat. Feeney próbuje zbudować aurę tajemnicy, ale robi to w sposób tak przewidywalny, że czytelnik szybko domyśla się, w którą stronę zmierza akcja.
Trzeba jednak przyznać, że autorka ma lekkie pióro – mimo niedociągnięć książkę czyta się dość szybko, a pojedyncze fragmenty opisujące krajobraz szkockiej wyspy potrafią naprawdę oczarować. To właśnie atmosfera miejsca bywa najmocniejszym i jedynym poytywnym elementem powieści. Szkoda, że Feeney nie pogłębiła tego wątku zamiast wikłać się w niezgrabnie prowadzone zwroty akcji.
Piękna brzydota to thriller z dobrym pomysłem, który niestety nie został wykorzystany. Zamiast wciągającej opowieści o żałobie, złudzeniach i prawdzie ukrytej na końcu świata, otrzymujemy przeciętną historię, która ani nie trzyma w napięciu, ani nie zostaje w pamięci. To książka dla czytelników poszukujących lekkiego, niezobowiązującego czytadła, ale nie dla tych, którzy oczekują literackiej głębi czy finezyjnie skonstruowanej intrygi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.