poniedziałek, 28 grudnia 2020

Sanatorium doktora Kramera - Katarzyna Targosz

 

Wydawnictwo eSPe, Moja ocena 5/6
Bardzo ciekawa, dobrze napisana, pomysłowa i relaksująca książka.
Razem z główną bohaterką, niezwykłą siostrą zakonną Krescencją rozwiązujemy zagadkę Sanatorium doktora Kramera i odkrywamy tajemnice jego mieszkańców. Niezwykła zabawa, doskonały relaks.
Wszystko zaczyna się, gdy pensjonariusze ośrodka zaczynają widzieć i słyszeć w nocy dziwne hałasy, światła. Sądzą, że to duchy. Postanawiają rozwiązać zagadkę. Pomaga im w tym, a właściwie przejmuje dowodzenie w tym amatorskim śledztwie siostra Krescencja.
Oj będzie się działo, będzie.
Warto nadmienić, iż 11 pensjonariuszy sanatorium z grupy liczącej 12 osób to chorzy na różne dziwactwa, urojenia, do tego ludzie z niełatwymi charakterami, ekstrawertycy wymieszani z introwertykami, osoby wrażliwe, oschłe. Czyli mamy do czynienia z różnorodną, dziwaczną grupą ludzi. Każdy z nich ma swoje wady, schizy, ale i zalety. Jedni się lubią, inni wręcz przeciwnie. Perypetiom w Sanatorium doktora Kramera nie ma końca.
Do tego dochodzą zatargi z miejscowymi. Dotyczą one potomków doktora Kramera i miejscowych, m.in. Aldony Gwież. Zawirowaniom nie ma końca.
Całość wydarzeń tworzy ciepłą, lekką, choć zmuszającą do myślenia historię, pełną różnorodnych osób, ich wad, zalet, marzeń, smutków i radości. Całość może zdawać się chaotyczna. Jednak taka nie jest.
Jest za to lekka, zmuszająca do uśmiechu, otulająca ciepłem, zdecydowanie poprawiająca nastrój. Czyta się świetnie.
Kataryna Targosz umiejętnie wplotła w fabułę elementy religijne. Zrobiła to jednak w arcyciekawy, lekki sposób. Ja jestem osobą niewierzącą, ale religijne wtręty absolutnie w niczym mi nie przeszkadzały.
Autorce udało się stworzyć dobrą, ponadczasową opowieść, w której istotne elementy odnajdą zarówno ludzie wierzący, jak i ateiści. Gorąco polecam. Idealna książka na zimowy, i nie tylko, czas.


sobota, 26 grudnia 2020

Awers


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4,5/6
Awers to całkiem udany zbiór opowiadań. Autorów jest 12. To czołowi, polscy autorzy kryminałów. Warto wymienić kilka nazwisk, np. Ryszard Ćwirlej, Małgorzata Rogala, Marta Guzowska, Mariusz Zielke, Izabela Janiszewska i wielu innych.
Opowiadania różnią się wszystkim. Każdy autor ma inny styl, każdy inaczej podchodzi do tematy kryminału czy zbrodni. Każdy też co innego wysuwa na pierwszy plan. Jedno ich łączy, zamiłowanie do opisywania zbrodni i dobre ukazanie głębi ludzkiej psychiki. Każdy utwór jest też mroczny, pobudzający wyobraźnię.
Taka różnorodność jest bardzo dobra. Sprawia ona, iż z każdym kolejnym opowiadaniem nasza ciekawość rośnie, co zaserwuje czytelnikowi kolejny autor. Poza tym nie nudzimy się, co bez wątpienia miałoby miejsce, gdyby pisarze tworzyli podobne, zbliżone do siebie opowiadania
Mocnym początkiem jest opowiadanie Adriana Bednarka. Zgodnie ze znanym powiedzeniem, dalej powinno być już lepiej. I z tym bywa różnie. Większość opowiadań jest naprawdę świetnych, na wysokim literackim i "zbrodniczym" poziomie. Tylko 1 opowiadanie nie przypadło mi w ogóle do gustu, i 1 było średnie. Pozostałe są naprawdę dobre i bardzo dobre.
Bez wątpienia opowiadania zaskakują, mają w sobie to coś, sprawiają, iż czyta się je z przyjemnością, zaciekawieniem i kilka razy autorzy porządnie zaskakują.
Opowiadania cieszą się średnim uznaniem. Dla wielu osób taka forma literacka jest za krótka, wolą dłuższe, normalne, pełnowymiarowe książki. Awersowi warto jednak dać szansę. Z pewnością w trakcie lektury nie będziecie się nudzić.
Ja co prawda wszystkich 12 autorów znałam przed rozpoczęciem lektury Awersu. Jednak dla wielu osób tom ten będzie pierwszą okazją do poznania mniej znanych pisarzy, sprawdzenia, czy ich styl odpowiada danemu czytelnikowi, czy warto sięgać po powieści, kryminały danego pisarza.
Awers to bez wątpienia zbiór bardzo różnorodnych i niezwykle ciekawych opowiadań kryminalnych. Polecam.



czwartek, 24 grudnia 2020

Wyraz uczuć u człowieka i zwierząt - Karol Darwin

 


Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6
Wyraz uczuć u człowieka i zwierząt to jedno z ostatnich i bez wątpienia najlepsze dzieło Darwina. Wydane zostało w 1872 roku. Badacz otwarcie, wprost pisze o ewolucji, jej podstawach oraz tym, że człowiek pochodzi od małpy.
Poza tym Darwin opisuje przynależność, zachowanie, cechy wielu gatunków zwierząt, jak np. psy, koty, konie, małpy i wiele innych.
Opowiada też o tym, jak jedno zwierzę wywodzi się z drugiego, co mają wspólne, co ich łączy, a co dzieli.
Co prawda dla nas, żyjących w 2020 roku, gdy nauka jest na tak wysokim poziomie, wiedza, jaką przekazuje Darwin nie jest nawet w niewielkim stopniu odkrywcza, nowatorska, ale należy docenić czas, gdy ta praca naukowa powstała, okres gdy Darwin głosił swoje teorie i stan nauki z tego czasu.
Bez wątpienia było to dzieło przełomowe, nowatorskie, dla wielu blużniercze i bardzo ważne. Było nie cegiełką, a kamieniem milowym, ba nawet fundamentem, podwaliną nowoczesnej nauki, wiedzy, jaką my obecnie uważamy za normalną.
Ta książka, choć naukowa, nowatorska na owe czasy, nie jest tylko pozycją z ogromem wiedzy. Owszem, informacji jest sporo, ale całość zabarwia niesamowite wprost poczucie humoru, jakim był obdarzony Karol Darwin. Było ono typowo angielskie, ironiczne, sarkastyczne, z przymróżeniem oka. Z humorem Darwin opowiada o swoich odkryciach, ale też (nie oszczędzając nikogo) kpi z kolegów po fachu, wielu innych naukowców, którzy nie dowierzają jego teorią, siedzą w swojej wiedzy niczym w skamielinie, nie szukają niczego nowego, nie dążą do nowych odkryć, nie pożądają innej wiedzy.
Wielkim atutem książki jest jej wydanie. Oficyna MG słynie z pięknych, starannie wydanych pozycji. Do tego dochodzą zdjęcia i rysunki z okresu pierwszego wydania książki, czyli XIX wieku. Razem z treścią i wiedzą, kiedy ta książka powstała, tworzy to niesamowite dzieło.
Pewną barierą w czytaniu może być język. Dobrze, że jest on taki sam, jakim posługiwał się Darwin, że nie został uwspółcześniony. Trochę trudno się w niego wbić, przyzwyczaić do jego brzmienia. Warto jednak zadać sobie ten trud. Wyraz uczuć...to książka ważna dla ludzkości, nauki, dzieło wyjątkowe. Warto je poznać.

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Lunatyczka - Chris Bohjalian

 

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 6/6
Kolejna fantastyczna, dopracowana w każdym calu, nadzwyczajna powieść Chrisa Bohjaliana. Autor napisał w sumie 18 książek. Kilka zostało wydanych w Polsce. Mam nadzieję, iż wydawnictwo pokusi się o przekład i druk wszystkich powieści tego niezwykłego pisarza.
Tym razem autor opowiada fascynującą historię lunatykującej kobiety, Annalee. Ta piękna, zamożna, kochająca i kochana kobieta ma zdawałoby się wszystko. Jedynym minusem, przypadłością, skazą na idealnym obrazie kobiety i jej życia, jest lunatykowanie.
Zdawałoby się, nic takiego. Można temu zaradzić, zaakceptować to. To tylko pozory. Pewnej nocy kobieta nie wraca do łóżka, po prostu znika. Pierwsze co przychodzi na myśl to fakt, iż przydarzyło jej się coś strasznego. Rodzina rozpoczyna poszukiwania.
Mijają dni, tygodnie, miesiące. Kobiety nie ma. Jej rodzina powoli układa sobie życie bez niej. Jednak nie rezygnują z poszukiwań. Krok po kroku odkrywają sekrety życia Annalee. Jak się okaże ta z pozoru idealna kobieta miała mnóstwo sekretów, tajemnic, skaz na idealnej powłoce. Co z tego wyniknie? Tego nie zdradzę. Napiszę tylko, iż w tej książce (jak w każdej pióra tego pisarza) nic nie jest prostym, jak się z pozoru wydaje. Z upływem kolejnych godzin, dni dochodzenia okaże się, iż sprawa coraz bardziej się gmatwa zamiast wyjaśniać, a kolejne poczynania bohaterów są coraz bardziej dziwne, o samej zaginionej nie wspominając.
Fabuła i to co z niej wyniknie to prawdziwy dramat, o który nie podejrzewamy tej książki w momencie rozpoczęcia lektury. Bohjalian snuje bowiem swoją opowieść powoli. Umiejętnie dozuje napięcie, rzuca faktami, zdarzeniami, strzępkami informacji. Początkowo niby nic się z niczym nie wiąże. To, co otrzymujemy od autora zdaje się być garścią niepowiązanych ze sobą faktów. Do czasu.
Po raz kolejny Chris Bohjalian udowodnił, że jest świetnym, doskonale władającym piórem pisarzem, a jego thrillery są na najwyższym poziomie. Czyta się je genialnie, choć nie ukrywam, to książki dla cierpliwych, lubiących delektować się słowami, powoli snutą historią. Gorąco polecam.
Zachęcam też do lektury innych książek Bohjaliana:
Ruiny przeszłości (klik)
Zamki na piasku (klik)


 

piątek, 18 grudnia 2020

Obława. W jaki sposób oddałem w ręce sprawiedliwości seryjnego zabójcę Leviego Bellfielda - Colin Sutton

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6
Obława to bardzo ciekawie napisana, dobrze się czytająca opowieść o śledzeniu, tropieniu i ujęciu seryjnego zabójcy Leviego Bellfielda. Był to jeden z najsłynniejszych, najbardziej okrutnych brytyjskich morderców ostatnich 50 lat. Bellfield został skazany na podwójne dożywocie.
Sporym atutem książki jest gawędziarski, co nie znaczy infantylny czy tabloidowy styl autora. Książka jest dobrze, ciekawie napisana, choć moim zdaniem w kilku miejscach można by treść inaczej potraktować.
W każdym bądż razie to ciekawa, dobra dla zabicia kilku godzin lektura. Przy tym inteligentna, nie obrażająca czytelnika, czego się początkowo obawiałam. Bałam się, że będzie to tandetne, tabloidowe czytadło ukazujące dobrego mężczyznę ścigającego tego złego, prezentujące dokonania człowieka z wybujałym ja. Tak nie jest.
Plusem jest całokształt opowieści, to, jak Sutton potraktował historię. Krok po kroku prowadzi nas przez etapy dochodzenia, pokazuje jak zbierał ślady, gromadził dowody, prezentuje jak etap po etapie toczyło się długie i żmudne śledztwo.
Uznanie budzi ogrom pracy, trud, jaki musiał zadać sobie Sutton wraz z zespołem śledczych. Ich praca była wręcz mrówcza, drobiazgowa. W wielu okresach prowadzenia śledztwa tkwili w miejscu, a nawet cofali się. Wiele tropów okazywało się fałszywymi. Czasami w ich szeregi wkradało się zniechęcenie. Jednak zawsze przyświecał im cel, żeby nie było ani jednej ofiary więcej, żeby ująć sprawcę, żeby dobro i sprawiedliwość wygrały.
Ciekawe jest też, jak ten jeden, jedyny drobiazg przechylił szalę na ich korzyść i zaważył na całej sprawie, na końcowym sądowym wyroku.
Dobra, ciekawie napisana książka, fascynujący obraz zła. Doceniam ogrom trudu śledczych, rozumiem powody napisania tej książki. Literacko nie jest to arcydzieło. Ot dobra książka dokumentalno-reporterska, tak bym ją określiła. Choć jej lektura nie wzniesie was na literackie wyżyny, to zapewni ciekawie spędzone kilka godzin. Mogę ją ze szczerym sumieniem polecić, tym bardziej, iż jest oparta na faktach. To jej największa wartość.

wtorek, 15 grudnia 2020

Silva rerum - Krisitna Sabaliauskaitė

 

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Mistrzowska powieść historyczna, której akcja rozpoczyna się w 1659 roku, 90 lat po podpisaniu Unii Lubelskiej, co ma spore znaczenie dla rozwoju książkowych wydarzeń. Czytałam tę książkę 4 lata temu. Ponieważ w przyszłym roku ma się ukazać III tom serii, z chęcią wróciłam do części 1. I choć jest to powieść z typu tych, o których się nie zapomina, które na zawsze zostają w pamięci, czytałam ją tak jakbym to robiła po raz pierwszy. Lektura ponownie była wielką przyjemnością.
Nie będę opisywać treści książki, bo raz, że tego strasznie nie lubię, a dwa z różnych względów byłoby to trudne. Nadmienię tylko, iż autorka przedstawia losy rodziny Narwojszów ze Żmudzi. Głową rodu jest Jan Maciej Narwojsz, oczytany szlachcic, człowiek wielu talentów, wszechstronnie wykształcony. Poznajemy historię jego rodziny, śledzimy poczynania dzieci, zmiany jakie zachodzą w ich otoczeniu i to, jak przekładają się one na na ich rodzinę.
Autorka niezwykle zręcznie opowiada historię rodziny ukazaną na tle ważnych wydarzeń XVII wieku. Co istotne, owe opisywane, wplecione w fabułę wydarzenia dotyczą na równi Litwy, jak i Polski. To czyni książkę jeszcze bardziej pasjonującą lekturą.
Ogromnym plusem powieści jest mistrzowskie wręcz oddanie realiów historycznych i społecznych epoki. Autorka, która jest doktorem historii sztuki bardzo skrupulatnie odrobiła prace domową w zakresie realiów historycznych. Przełożyło się to na niesamowity klimat książki.
Taką wisienką na torcie są opisy ówczesnego Wilna, miasta, które obecnie nazwalibyśmy multi-kulti. Istniały w nim obok siebie takie narodowości, jak: polska, litewska, żydowska, ormiańska, rosyjska, niemiecka i wiele innych. Ich współistnienie, wielokrotne przenikanie się obyczajów, kultur także zostało wspaniale w książce ukazane.
Książkę czyta się dobrze, ale..dopiero po tym, gdy czytelnik przyzwyczai się do stylu pisarskiego Kristiny Sabaliauskaitė, dla której charakterystyczne są długie, często określane mianem barokowych zdania i całkowity brak dialogów. Gdy zaakceptuje się taki sposób pisania, dalsza lektura jest wielka, przeogromna przyjemnością.
Nie dziwię się, iż Silva rerum została litewską książką roku w 2009 roku i jedną z książek dekady na Litwie.
Polecam.

piątek, 11 grudnia 2020

Kraina umarłych - Jean-Christophe Grangé

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 6/6
Całkowicie zwalająca z nóg, jeszcze mroczniejsza od poprzednich książka Grange'a, jednego z najbardziej przeze mnie ubóstwianych autorów.
Już na pierwszych stronach wiemy kto, dlaczego. Otrzymujemy sprawcę, zabójcę podanego pod przysłowiowy nos. I niby nie ma po co czytać. Niby jest to proste. Owszem, ale nie u tego pisarza. Wiadomo, iż Grange wiele chowa w zanadrzu, wiele ma dla nas przygotowane. Zawsze warto czytać dalej, warto brnąć, wejść w jego dziwny, pokręcony świat.
Mamy doskonałego, tylko na pozór zwyczajnego policjanta, komisarza Corso. Mamy porządne zbrodnie, seryjne zabójstwa striptizerek, mamy doskonale prowadzone dochodzenie i mamy wyjątkowo brudny paskudny, wynaturzony świat BDSM, świat o którym większość z nas nie słyszała, większość nie myśli, a do którego za sprawą francuskiego pisarza schodzimy, zanurzamy się w nim.
Mamy tu mega zbrodnię, maksymalnego świra i wynaturzenia, jakie (tu gwarantuję) nawet nie przyjdą wam do głowy.
Nie jest to lekka książka. Jest trudna, wymagająca, oblepiająca niczym najbrudniejszy szlam, pochłaniająca i wciągająca niczym mega nałóg. Czyta się ją świetnie, niecierpliwie przewracając kolejne kartki. Na końcu finał zaskakuje i ma się wielki żal do autora, że to już koniec.
Grange jak zwykle zabiera w wynaturzony, pokręcony świat, zmusza nas do zejścia na dno piekła, zajrzenia w najokropniejsze zakamarki ludzkiego umysłu i bytu. Mam nieodparte uczucie, iż każda kolejna książka tego pisarza jest mroczniejsza, okrutniejsza, bardziej pokręcona i jeszcze bardziej fascynująca, bardziej genialna niż poprzednie.
Z pewnością nie jest to lektura dla każdego. Jest to pozycja dla maniakalnych fanów Grange'a, takich jak ja, dla tych, którzy lubią niespodziewane, nieoczywiste i doceniają niezwykłą, inteligentną i fascynująca lekturę.
Polecam. Zdecydowanie polecam.

środa, 9 grudnia 2020

Tyrmand. Pisarz o białych oczach - Marcel Woźniak

 

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Leopold Tyrmand należy do najbardziej przeze mnie nie tylko cenionych, ale wręcz uwielbianych pisarzy. Jego twórczość to jedno. Ważna dla mnie jest też sylwetka tego pisarza, postać, jego poglądy, bezkompromisowość, idee, postępowanie.
Bez wątpienia był jednym z najwybitniejszych prozaików XX wieku, jednym z najniezwyklejszych ludzi. Bywalec warszawskich salonów, przyjaciel najbardziej znanych osób. Niski wzrostem był wielki osobowością. Doświadczony przez życie, dwukrotnie nieomal zabity przez system, autor, którego książki znikały z półek w godzinę. Postać wyjątkowa, trudna do zrozumienia, fascynująca.
A jednocześnie to osoba, którą ktoś nie wdrożony w tyrmandowski temat może określić mianem klauna w kolorowych skarpetkach, życiowego pajaca.
Rok 2020 jest Rokiem Tyrmanda.Nie dziwi więc kolejna książka dot. tego pisarza.
Marcel Woźniak od dawna uparcie drąży temat i życie Tyrmanda,. Jego najnowsza książka, Tyrmand. Pisarz o białych oczach jest kwintesencją Tyrmanda, efektem wieloletniej, mrówczej wręcz pracy. Jest to ze wszech miar niezwykła i godna polecenia pozycja.
Książka ta to niezwykły, dogłębny portret Tyrmanda, ukazanie jego życia, podejścia do wielu spraw, tego, jaki efekt wywierał jego charakter na jego twórczość, życie, takie, a nie inne wybory. Z drugiej strony to świetny obraz tyrmandowskich czasów, portret epoki i Warszawy w której pisarz żył. Do tego kalifornijskie bezdroża, nowojorski zgiełk i moskiewskie mrozy..
Krok po kroku z wielka przyjemnością podążamy śladami Tyrmanda, poznajemy jego świat, znajomych, niewielkie grono przyjaciół, jego życie, dzień powszedni, rozmyślania i decyzje, które dla wielu były zaskakujące, niezrozumiałe. dowiadujemy się jak żył, jak obchodził się z nim system PRLu, kiedy hołubił, a kiedy przestał być dla ówczesnej władzy wygodny.
Tyrmand. Pisarz o białych oczach to świetna, doskonale opracowana, reporterska i biograficzna książka, którą czyta się z wielką przyjemnością, ba rozkoszą. To genialna podróż śladami Leopolda Tyrmanda, porywająca, taka, która na długo zawładnie wyobrażnią i pamięcią czytelnika. Polecam, gorąco polecam.

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Droga Pani Bird

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Mamy Londyn w 1941 roku. Trwa II wojna światowa. Pośród bomb spadających na miasto żyje pełna marzeń Emmeline Lake, młodziutka dziewczyna, która marzy o karierze dzielnej korespondentki wojennej. Los płata jednak psikusy i Emmeline zostaje zatrudniona w redakcji Przyjaciółki Kobiety jako maszynistka. Do redakcji przychodzi mnóstwo listów od zrozpaczonych, osamotnionych przez wojenne zawirowania kobiet. Szefowa Emmeline nie interesuje się tymi listami, nie zamierza na nie odpowiadać. Robi to za nią sama Lake, jej podwładna, która nie potrafi przejść obojętnie obok setek pełnych cierpienia, rozpaczy listów.
Bardzo poruszająca, pełna ciepła, uczucia i oparta na faktach książka. Czyta się znakomicie. Nie ukrywam jednak, iż książka zaskoczyła mnie. Oczekiwałam czegoś bardziej suchego, bardziej naznaczonego wojennym cierpieniem. Dostałam powieść ujmującą, sprawiająca, iż inaczej spojrzy się na kilka spraw, życiową i przede wszystkim mądrą.
Owszem, kwestie II wojny światowej, cierpienia i perturbacji z nią związanych są w książce widoczne, są stale obecne. Jednak są one tłem, pretekstem do pokazania czegoś więcej.
Bardzo ciekawie i ciepło, choć też nie bez nuty goryczy, ukazane są relacje między Anglikami, wzajemny stosunek do siebie, to jak radzono sobie z trudami wojny, jak postępowano, jak się wtedy żyło.
Na plus zasługują także doskonale nakreślone sylwetki mocnych, silnych, mądrych, ale i wrażliwych kobiet. To one są siłą, motorem napędowym całej historii.
Jednak wbrew wojennym trudom, książka Pearce jest ciepła, miła, wzbudza takie świąteczne uczucia, co jest także zasługą świetnej okładki. Drogą Panią Bird czyta się z uśmiechem na twarzy, błogością w sercu, ciekawością i entuzjazmem. Mimo wojennej zawieruchy ma się ochotę przenieść w opisywanej realia, towarzyszyć wyjątkowym kobietom, iść za nimi krok w krok.
Mimo wojennych dramatów, mimo racjonowania żywności, mimo kolejnych śmierci, mimo spadających na Londyn bomb książka jest rewelacyjna i szczerze ją polecam. Lektura sprawi wam dużą przyjemność, podniesie na duchu i zmusi do zastanowienia się nad kilkoma ważnymi sprawami.

niedziela, 6 grudnia 2020

Na święta przytul psa - Lizzie Shane


Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
Przecudowna, doskonale poprawiająca nastrój opowieść, którą czyta się z wielką przyjemnością i uśmiechem na ustach.
Nie będę streszczać fabuły. Nie zrobiłabym tego tak dobrze, jak wydawca. Te kilka zdań poniżej opowiada wszystko....
Ally Gilmore przyjeżdża z Nowego Jorku do Pine Hollow. To urocze miasteczko ma wszystko, czego Ally potrzebuje w ten świąteczny czas, nawet łagodnie prószący śnieg. Niestety jakiś Grinch postanowił wstrzymać finansowanie schroniska dla psów, które prowadzą jej dziadkowie. Ally nie może pozostać obojętna…
Ben West opiekuje się swoją dziesięcioletnią siostrzenicą Astrid, której rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nadmiar obowiązków w radzie miasta i niekończące się problemy jego mieszkańców sprawiają, że nie ma czasu dla siebie. Mimo wszystko postanawia pomóc Ally.

Książka jest lekka, pogodna, przezabawna, przecudowna i bardzo mądra. Chociaż autorka opowiada historię z pozoru banalną, lekką, to jednak pod jej płaszczykiem uczy nas, prezentuje nam coś zdecydowanie innego. Historia Ally i Bena jest pretekstem do ukazania czegoś więcej, czegoś co tak naprawdę się liczy i stanowi o naszym człowieczeństwie.
Morał, głębsza wymowa tej historii to nie wszystko.
Autorka snuje także opowieść o z pozoru niewielkiej i klaustrofobicznej osadzie, jaką jest Pine Hollow, urocze miasteczko nie pozbawione plotek, dąsów, dogryzania i obgadywania. Żyje się tam na równi wspaniale, co trudno. Mala społeczność, każdy zna każdego, plotki na porządku dziennym. Jednak w momencie prawdziwej potrzeby, w chwili kryzysu mieszkańcy udowadniają, że potrafią się zjednoczyć i ruszyć na pomoc.
Do tego ogromna rzesza wspaniale opisanych i scharakteryzowanych czworonogów. Ich opisy, słowa jakich używa Shane do ich scharakteryzowania są po prostu cudowne, komiczne, trafne, doskonale poprawiające nastrój.
Brawa dla tłumacza Macieja Szymańskiego za genialną zabawę słowami. Gdyby nie jego praca ta książka wiele by straciła.
Wbrew pozorom książka nie jest ckliwa, infantylna czy słodko-cukierkowa. Jest lekka, zabawna, rozczulająca, ale i mądra, wyciskająca kilka łez i dająca nadzieję, że nie cały świat jest zły.
Gorąco zachęcam was do lektury. Wspaniała książka, idealna w specyficznym i trudnym roku, genialna na zimowe smutki i chandry Ot taki książkowy balsam na duszę.

sobota, 5 grudnia 2020

Chleba, edukacji, wolności - Petros Markaris

Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Chleba, edukacji, wolności to ostatni tom bardzo dobrej trylogii. Trudno jednoznacznie zaklasyfikować te książki. Z jednej strony w każdym tomie mamy zbrodnię, śledztwo i to bardzo porządnie prowadzone. Z drugiej strony wymieszane jest to z obecnymi realiami greckimi, kryzysem, problemami zwyczajnych ludzi, tym co gnębi przeciętnego Greka, korupcją na szczycie władz i wieloma innymi greckimi problemami.
Poza tym każda z książek to swoisty przewodnik po ulicach, placach, zaułkach Aten. Warto się po nich z bohaterami powłóczyć.
Obie kwestie, kryminalna i społeczno-obyczajowa w zasadzie są w symbiozie, jest pomiędzy nimi równowaga. Jednak są chwile, gdy na plan pierwszy wysuwają się jednak kwestie społeczno-obyczajowe. Trylogia to jakby taki obraz, lustro, ale i przestroga dla Greków i innych nacji.
Z pewnością trylogia ta nie jest stricte kryminałem. Nie jest też powieścią obyczajową. Ot taki, bardzo dobry miks, który od środka prezentuje problemy, sedno współczesnej Grecji. Nie bez kozery trylogia ta określana jest trylogią kryzysu.
W każdym bądż razie czyta się doskonale i gorąco zachęcam do lektury całej trylogii.
W tym tomie Markaris zabiera nas do alternatywnej Grecji. 01 stycznia 2014 roku ma miejsce coś, co określiłabym mianem grexitu. Kraj porzuca euro i wraca do drachmy. Zamrożone zostają pensje, emerytury, wstrzymane świadczenia. Ateny pogrążają się w chaosie. Ceny rosną, pensje zostają wstrzymane, a ludzie wychodzą na ulice. Niby wizja alternatywna, ale czy tak naprawdę? Czy w kontekście tego, co od dłuższego czasu dzieje się w Grecji, a na co niezbyt my Polacy zwracamy uwagę, naprawdę takie działania, grexit lub chociażby tylko anarchia w Atenach, są nierealne?
W książkowych Atenach dzieje się oj dzieje. Do tego dochodzi szereg zabójstw, które mają swoje korzenie w wydarzeniach z lat 70. XX wieku. Rusza doskonale prowadzone dochodzenie komisarza Kostasa Charitosa. Po raz trzeci mamy okazję śledzić tego świetnego policjanta w akcji. Charitos będzie musiał zmierzyć się z nie lada problemami i przeszkodami. Czy w tak trudnej społecznie sytuacji uda mu się doprowadzić śledztwo do końca?
W tym tomie najbardziej mam wrażenie, że na pierwszy plan wysuwają się problemy społeczne, gospodarcze Grecji, na drugim są zabójstwa i dochodzenie.
Markaris niczym wyrocznia delficka niby nie wprost, a jednak wyrażnie ostrzega przed radykalizowaniem, skrętem na prawo, tym co dzieje się w Grecji, ale i często, zbyt często także w pozostałej części Europy. Ostrzega, przestrzega i woła - patrzcie, co może się wydarzyć.
Bardzo dobra, oby nie prorocza książka. Cała trylogia taka jest. Warto przeczytać.

środa, 2 grudnia 2020

Histeria - Izabela Janiszewska

Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Kontynuacja szokująco doskonałego debiutu, a przy tym mistrzowski wręcz kryminał. Przyznam, czegoś takiego się nie spodziewałam. Większość polskich kryminałów jest delikatnie to ujmując...średnia. Janiszewska zdecydowanie zawyża poziom.
Kolejna mocna, bolesna, wręcz traumatyczna, ale i niezwykle potrzebna powieść, która na długo pozostanie w pamięci.
Histeria to 2. książka autorki. Debiutanckim Wrzaskiem Janiszewska bardzo wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. Histerią podbiła ją jeszcze wyżej.
Histeria jest jeszcze okrutniejsza, bardziej bolesna niż Wrzask i głębiej wnika w otchłań bólu, cierpienia. Tym razem sprawa jest o tyle trudniejsza, bardziej bolesna, iż dotyczy nieletnich, dzieci.
Mocna fabuła. Ktoś krzywdzi, ba można powiedzieć, że karze matki. Karą jest zabójstwo. Zawsze obok matki, pokrzywdzonej, ofiary jest jej dziecko. Ale czy na pewno to matka jest ofiarą? Czy to ona tak faktycznie doznała krzywdy? Co się za tym kryje? Na te i wiele innych pytań będą musieli znależć odpowiedż prowadzący śledztwo, m.in. komisarz Bruno Wilczyński, który popada w obsesję. Policjant nie może pogodzić się z tym, że wciąż nie udało mu się wsadzić za kratki psychopatycznego mordercy.
Histeria to mocna, okrutna, bo poruszająca tak dramatyczne, istniejące obok nas problemy książka. To opowieść z przesłaniem, mottem, uczulająca, otwierająca nam oczy i zdecydowanie zabierająca czytelnika z jego maleńkiej bańki komfortu. krzywda dzieci, okrucieństwo wobec nich maja miejsce tuż obok nas, za ścianą, w sąsiednim mieszkaniu, u przyjaciół. Musimy być czujni, zwracać na wszystko uwagę. Nie możemy pozostać obojętni.
Histeria jest pełna ciekawych postaci, różnych wątków. Wszystko to znajduje swoje miejsce i uzasadnienie w treści. Każdy wątek zostaje doprowadzony do końca, nic nie umyka, nie zostaje zapomniane.
Autorka porusza trudne, okrutne tematy, których z reguły nie porusza się ani w literaturze, ani w wiadomościach, reportażach. Mocna, krzycząca bólem i rozpaczą powieść obyczajowo-społeczna z wątkiem kryminalnym.
Bardzo dobre zakończenie, które jeszcze bardziej pobudza apetyt na kolejna książkę Izabeli Janiszewskiej. Polecam.