Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
niedziela, 6 grudnia 2020
Na święta przytul psa - Lizzie Shane
Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 5,5/6
Przecudowna, doskonale poprawiająca nastrój opowieść, którą czyta się z wielką przyjemnością i uśmiechem na ustach.
Nie będę streszczać fabuły. Nie zrobiłabym tego tak dobrze, jak wydawca. Te kilka zdań poniżej opowiada wszystko....
Ally Gilmore przyjeżdża z Nowego Jorku do Pine Hollow. To urocze miasteczko ma wszystko, czego Ally potrzebuje w ten świąteczny czas, nawet łagodnie prószący śnieg. Niestety jakiś Grinch postanowił wstrzymać finansowanie schroniska dla psów, które prowadzą jej dziadkowie. Ally nie może pozostać obojętna…
Ben West opiekuje się swoją dziesięcioletnią siostrzenicą Astrid, której rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nadmiar obowiązków w radzie miasta i niekończące się problemy jego mieszkańców sprawiają, że nie ma czasu dla siebie. Mimo wszystko postanawia pomóc Ally.
Książka jest lekka, pogodna, przezabawna, przecudowna i bardzo mądra. Chociaż autorka opowiada historię z pozoru banalną, lekką, to jednak pod jej płaszczykiem uczy nas, prezentuje nam coś zdecydowanie innego. Historia Ally i Bena jest pretekstem do ukazania czegoś więcej, czegoś co tak naprawdę się liczy i stanowi o naszym człowieczeństwie.
Morał, głębsza wymowa tej historii to nie wszystko.
Autorka snuje także opowieść o z pozoru niewielkiej i klaustrofobicznej osadzie, jaką jest Pine Hollow, urocze miasteczko nie pozbawione plotek, dąsów, dogryzania i obgadywania. Żyje się tam na równi wspaniale, co trudno. Mala społeczność, każdy zna każdego, plotki na porządku dziennym. Jednak w momencie prawdziwej potrzeby, w chwili kryzysu mieszkańcy udowadniają, że potrafią się zjednoczyć i ruszyć na pomoc.
Do tego ogromna rzesza wspaniale opisanych i scharakteryzowanych czworonogów. Ich opisy, słowa jakich używa Shane do ich scharakteryzowania są po prostu cudowne, komiczne, trafne, doskonale poprawiające nastrój.
Brawa dla tłumacza Macieja Szymańskiego za genialną zabawę słowami. Gdyby nie jego praca ta książka wiele by straciła.
Wbrew pozorom książka nie jest ckliwa, infantylna czy słodko-cukierkowa. Jest lekka, zabawna, rozczulająca, ale i mądra, wyciskająca kilka łez i dająca nadzieję, że nie cały świat jest zły.
Gorąco zachęcam was do lektury. Wspaniała książka, idealna w specyficznym i trudnym roku, genialna na zimowe smutki i chandry Ot taki książkowy balsam na duszę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miło byłoby poczuć klimat świąt z tą książką. 😊
OdpowiedzUsuń