Wydawnictwo Literackie, Okładka miękka, 212 s., Moja ocena 5/6
Wieczny Grunwald to kolejna po Morfinie (recenzja tutaj) książka autorstwa Szczepana Twardocha, po którą miałam okazję sięgnąć. Tym razem wiedziałam czego mniej więcej po autorze się spodziewać, jakiego stylu pisarskiego, ale przyznam, iż kilkakrotnie i tak mnie zaskoczył.
Ponownie Twardoch zabrał się za swoistą polską świętość historyczną. W Morfinie było to walczący-niewalczący Polak, z którego zrobił autor mega oportunistę, w Wiecznym Grunwaldzie mamy....ale po kolei.
Głównym bohaterem książki jest Paszko, jeden z wielu nieślubnych synów (bękartów po prostu, nie wahajmy się użyć tego słowa) króla Kazimierza Wielkiego. Paszko był owocem hmmm.. namiętnej miłości króla do córki kupca (z pochodzenia Niemca). No miał Paszko pecha, nie da się tego ukryć. Pech był wielki, i nie przesadzam ani trochę. No bo jak napisać o chłopcu, który był nieślubnym dzieckiem z ojca, którym nie mógł się chwalić, nie wie w zasadzie kim jest czy Polakiem czy Niemcem, a do tego przyszło Paszko zginąć pod Grunwaldem i na dodatek walczył on po stronie Krzyżaków. I do tego momentu jest wszystko powiedzmy normalnie. Cała kwintesencja książki rozpoczyna się wraz ze ową śmiercią bohatera. Paszko przeżywa bowiem swoje życie wielokrotnie. Wszystkie wersje jego żywota mają jednak wspólny element - bitwę pod Grunwaldem, która zdaje się być wieczną, stąd tytuł powieści.Zaznaczam od razu, iż żywoty paszko nie oscylują tylko i wyłącznie wokół XV wieku. Autor puścił wodze fantazji i to porządnie, to mu trzeba przyznać. Paszko w swoich alternatywnych żywotach wędruje bowiem nawet do XX wieku.
Całość książki przypomina trochę film Dzień Świstaka, z tym, że tam aktor przezywa na nowo ten sam dzień, a tu Paszko przeżywa to samo, ale inne życie, a na dodatek mierzy się z problemami ciężkiego kalibru, jak Bóg, wiara, głód, śmierć, seks, wojna, pokój etc.
Trudno cokolwiek więcej napisać o Wiecznym Grunwaldzie. Na pewno jest to inna książka, niezwykle ciekawa, nowatorska, obalająca wiele polskich historycznych świętości, co przyznajmy uczciwie, nie wszystkim musi się podobać. Porównując książkę do Morfiny muszę przyznać, iż Morfina jest dużo lepszą i łatwiejszą lekturą. Wieczny Grunwald czytało mi się gorzej, trudniej, brakowało w nim tego nieuchwytnego czegoś, co mnie zachwyciło w Morfinie. Dodatkowo żywoty Paszko, które rozgrywają się w XIV, XV wieku napisane są językiem stylizowanym na ówczesny, co automatycznie czyni lekturę i tak niezbyt łatwą, jeszcze trudniejszą.
Wieczny Grunwald bardzo przypadł do gustu mojemu mężowi. Ba spodobał mu się dużo bardziej niż Morfina, czemu nadal niepomiernie się dziwię.
Mimo kilku zastrzeżeń, o których wspomniałam, polecam lekturę Wiecznego Grunwaldu. Każdy powinien sięgnąć po tę pozycję i samemu wyrobić sobie zdanie. Jestem pewna, że ilu czytelników tyle opinii. Z tym, że mam jedną radę - jeżeli będzie to pierwsza książka Twardocha od jakiej zaczniecie znajomość z jego twórczością, odłóżcie ja na bok i sięgnijcie po Morfinę. Wieczny Grunwald jest książką, która przy pierwszym spotkaniu z pisarstwem autora, może do niego zrazić, a Szczepan Twardoch jest z pewnością pisarzem niebanalnym, któremu warto dać szansę.
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Polacy nie gęsi
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie znam twórczości tego autora, dlatego pójdę za twoją radą i najpierw sięgnę po ,,Morfinę'' zwłaszcza, że tematycznie jakoś bardziej mnie zaciekawiła niż powyższa pozycja.
OdpowiedzUsuńMam na półce, ale skoro polecasz zacząć od Morfiny.
OdpowiedzUsuń"Morfinę" właśnie niedługo mam zamiar zacząć, więc bardzo się cieszę z tych pochwalnych wstawek o tej powieści :). Jeśli mi się spodoba, to obowiązkowo sięgnę po "Wieczny Grunwald", może mój gust okaże się podobny jak Twojego męża :)
OdpowiedzUsuńKliknij sobie w recenzję Morfiny, więcej pochwał przeczytasz. Zdecydowanie polecam na początek znajomości z twórczością Twardocha Morfinę. Jeżeli mam być szczera, gdybym zaczynała lekturę ksiażek tego autora od Wiecznego Grunwaldu, po Morfinę raczej bym już nie sięgnęła.
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tego autora. Jednak muszę zapoznać się z "Morfiną", bo mam ją w liście lektur na zaliczenie literatury współczesnej :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Morfina przypadnie ci do gustu. Jest hmm inna:)
Usuń