Wydawca Zeszyty Poetyckie, 78 s., Moja ocena 6/6
To będzie bardziej notatka, zlepek refleksji, niż stricte recenzja. Bo też trudno z tej książki napisać recenzję, do czego zabieram się od kilku dni.
Kilka tygodni temu dostałam propozycję zrecenzowania książki autorstwa Vitala Voranau. W tej sprawie napisała do mnie tłumaczka pisarza, Monika Uranek. Książka ukazała się w czerwcu 2013 roku nakładem
Zeszytów Poetyckich. Liczy niespełna 80 stron. Ale po raz kolejny potwierdza się teza - liczy się jakość, a nie ilość.
Wyrażając zgodę nie wiedziałam na co się decyduję.
Autor zabrał mnie bowiem w niezwykłą podróż do...No właśnie dokąd? Mogłoby się wydawać, że na Białoruś. Logiczne, skoro stamtąd pochodzi. Ale niezupełnie, a właściwie nie tylko. Voranau posługując się krótszymi i dłuższymi formami literackimi wspaniale ukazuje nie tylko obraz swojej ojczyzny, ale także ludzi tam żyjących. A może przede wszystkim to na nich się skupia. Poprzez pryzmat mniej lub bardziej dziwnych, momentami kuriozalnych ludzkich zachowań prezentuje nam obraz współczesnego człowieka, współczesnego Białorusina. Demaskuje inność, obłudę, a momentami wręcz głupotę. Co ciekawe, w większości jego bohaterów można by rozpoznać także naszych rodaków.
W Wielkim Księstwie...znajdziemy sporo informacji o człowieku, o samej Białorusi, ale także o stosunkach miedzy naszymi krajami. Jednak bez obaw, pisarz darzy nasz kraj szacunkiem i ten stosunek znajduje odbicie w jego prozie. Z kolei fragmenty dotyczące samej Białorusi, pozbawione są tak często występujących w różnych artykułach, książkach uczuć rozgoryczenia, żalu, zobojętnienia. Całość napisana jest optymistycznie, z dużą dozą (moim zdaniem) nadziei na zmianę (czy to sytuacji w kraju, czy to ludzkich, dziwacznych często zachowań) . Ale przede wszystkim książkę charakteryzuje niesamowita spostrzegawczość autora, cięty (choć nie złośliwy) język, zręczne pióro i nie ukrywajmy - ogromna inteligencja pisarza. Vital Voranau urodził się bowiem 18 marca 1983 roku.Natomiast książka ta, to zbiór prozy, którą tworzył w ciągu ostatnich 10 lat. Rachunek jest prosty, pierwsze fragmenty książki powstały, gdy miał 20 lat. Życzę każdemu początkującemu pisarzowi tak wielkiego talentu. A autorowi wróżę sporą karierę. Ogromną sztuką jest zawrzeć tak wiele w formach tak krótkich. Niektóre z tekstów liczą bowiem 160-180 znaków, czyli tyle co przeciętny sms.
Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnej książki Vitala Voranau.
Zachęcam do lektury Wielkiego Księstwa Białoruś. To doskonała pozycja dla osób lubiących niebanalną, inteligentną prozę, dla osób szukających prawdziwej Białorusi. W książce tej z pewnością znajdziecie jej duży fragment.
Książkę zdobią wspaniałe ilustracje białoruskiego malarza Włodzimierza Bludnika. Tutaj
znajdziecie profil FB autora ilustracji. Zajrzyjcie, warto.
Tutaj z kolei profil pisarza.
Vital Voranau to białoruski pisarz, wydawca i tłumacz.
Współzałożyciel i przewodniczący „Białoruskiego Kulturalno-Naukowego
Centrum" w Poznaniu i wydawnictwa „Bieły Krumkacz". Absolwent UAM w
Poznaniu i Uniwersytetu im. Masaryka w Brnie. Przetłumaczył na
białoruski „Czekając na Godota" Samuela Becketta i "Kubusia Puchatka"
Alana Milne'a.
Jeżeli ktoś z was jest zainteresowany elektroniczną formą książki, proszę dać znać, mam 1 egzemplarz do wysłania.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mimo zalet, lektura decydowanie nie jesr dla mnie
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tą pozycją, bo raczej takiej literatury na blogach mało. Wydawałoby się, że ta Białoruś tak blisko, a literacko taka obca. Jakoś nie przyszło mi nigdy do głowy, by poczytać coś o kulturze białoruskiej, bo na hasło Białoruś przychodzi mi na myśl tylko nazwisko Łukaszenki.
OdpowiedzUsuńDla mnie też Białoruś= Łukaszenko i czasami Mińsk. Cóż, warto sięgnąć dalej niż ten stereotyp.
UsuńWiem, ze takiej literatury jest mało na blogach, mało także w księgarniach. Nie czarujmy się, przeważa komercyjna sieczką, po która przyznaję także sięgam, ale czasami warto dać szansę czemuś innemu, ambitniejszemu.
Chętnie zapoznam się z literaturą tego kraju. Ostatnio coraz bardziej ciągnie mnie na literacki Wschód...
OdpowiedzUsuńKsiążka na prawdę warta jest uwagi. Zachęcam do lektury.
UsuńBrzmi bardzo ciekawie, Białoruś, Ukraina, Rosja - to mój obszar zainteresowań.
OdpowiedzUsuń