Wydawnictwo WFW, Okładka miękka, 200 s., Moja ocena 4,5/6
Przed rozpoczęciem lektury o autorce nic nie wiedziałam, a o książce tyle, że jest to zbiór opowiadań. Opowiadania, a w zasadzie ich zbiory traktuję z dużą dozą nieufności. Na ogół część opowiadań trzyma dosyć wysoki poziom, część jest po prostu kiepska.
W przypadku zbioru Ja i inne małpy poziom wszystkich 24 opowiadań jest wyrównany i trzeba autorce oddać sprawiedliwość, że jest on dosyć wysoki.
Teresa Urban pochodzi z Warszawy. Z zawodu jest mikrobiologiem (w zawodzie pracowała w Szwecji), a więc z literaturą zawodową ma niewiele wspólnego. Przez wiele lat zajmowała się diagnostyką bakteriologiczną i pracą naukową. Po zrobieniu doktoratu w Karolinska Institutet została zatrudniona w laboratorium farmaceutycznym. Opublikowała szereg artykułów naukowych w językach: angielskim, szwedzkim i polskim.
Od jakiegoś Teresa Urban czasu jest na emeryturze i oddaje się swojej pasji pisaniu.
W 2010r. wydawała swoja pierwszą dwujęzyczną polsko-szwedzką książkę Dino i inne opowiadania. Tej pozycji nie znam, ale sądząc po opisie wydawcy, muszą to być opowiadania bardzo zbliżone do tych zawartych w zbiorze Ja i inne małpy.
Opowiadania są różnorodne, zarówno pod względem długości, jak i tematyki. Łączy je jedno - wszystkie są z życia wzięte, oparte na faktach i każde z nich zawiera puentę, a niektóre bardzo ciekawy i pouczający morał. Nie znaczy to, że opowiadania są nudne, moralizatorskie; wręcz przeciwnie - są lekkie, dowcipne, bardzo ciekawe i niezwykle zaskakujące. W zbiorze nie brak nowelek z życia wziętych, sensacyjnych, esejów humorystycznych, sarkastycznych anegdot oraz reportaży z podróży.
Co ciekawe, ale wydaje mi się, że także niezwykle istotne, Teresa Urban zaskakuje czytelnika i to bardzo. Kilkakrotnie byłam pewna, że wiem, jakie będzie zaskoczenie, a tu ogromna niespodzianka. Kilka opowiadań ma charakter kryminalny, a duża ich część związana jest ze zwierzętami. Autorce w niezwykle ciekawy sposób udało się ukazać, jak przebiegłe, mądre i kochane potrafią być nasi mniejsi przyjaciele.
Co jeszcze charakterystyczne dla opowiadań, to fakt, iż autorka używa bardzo pięknej polszczyzny, bardzo opisowej, z którą rzadko już się spotykamy w przypadku literatury. Trudno jest mi nawet napisać co dokładnie mam na myśli. Jestem pewna, że taki sposób pisania od razu zwróci waszą uwagę.
Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę niepozorną książeczkę. Nie zrażajcie się niewiele mówiącą okładką, nieznanym nazwiskiem autorki, czy faktem, iż jest to zbiór opowiadań (wiem, że taka forma literacka cieszy się umiarkowanym zainteresowaniem).
Dajcie szansę autorce, gwarantuję, że w trakcie lektury nie będziecie się nudzić, kilka razy uśmiechniecie się pod nosem, a jeszcze więcej razy autorka bardzo was zaskoczy i zadziwi.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie znoszę opowiadań. Za mało się w nich dzieje, za krótkie są, zanim się dobrze rozwinie akcja to już się kończy:)
OdpowiedzUsuńOpowiadania o zwierzętach? Bardzo chętnie! Zwłaszcza, jeśli są błyskotliwe, dobrze napisane i z mocną puentą!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
To są opowiadania, w których bohaterami 1-szo lub 2-go planowymi są zwierzaki:)
UsuńNie lubię opowiadań, ale ilekroć się za nie wezmę, to okazują się fantastyczne. A te, o zwierzakach - pewnie też są fajne. Na pewno fajne - tak przecież wynika z Twojej recenzji :-)
OdpowiedzUsuń