wtorek, 8 stycznia 2013

Wojny domowe w imperium Aleksandra Wielkiego - Bob Benett, Mike Roberts

Wydawnictwo Bellona, Okładka miękka, 326 s., Moja ocena 5-/6
Jak już zauważyliście, do recenzji tej książki zabieram się od ponad tygodnia. W końcu uznałam, że dłużej już zwlekać nie mogę.
Od razu zaznaczam, że oceniać będę podwójnie książkę, zaraz napisze dlaczego. 
O czym w ogóle jest książka Boba Benetta i Mikea Robertsa? Opowiada ona walce o schedę po największym wodzu w historii świata, czyli Aleksandrze Wielkim.
W 334 r. p.n.e. Aleksander Wielki wkracza do Azji, celu swoich podbojów. Czyni to wraz z 40 tysięczną grupą ludzi. Celowo pisze ludzi, a nie tylko żołnierzy, ponieważ w armii Aleksandra byli fryzjerzy, weterynarze, lekarze, kucharze, rzemieślnicy maści wszelakiej, panie lekkich obyczajów etc. Armia macedońska była w tym okresie samowystarczalna pod każdym względem.
W momencie podbicia Azji, Aleksander Wielki staje się najpotężniejszym człowiekiem na świecie, a jego ziemie największymi, jakie w dziejach ludzkości miał podbić jeden wódz. Przed Aleksandrem i po jego śmierci było wielu znamienitych wodzów, dokonali oni wielu wspaniałych czynów, podbili wiele ziem, ale żaden z nich nie może równać się z Macedończykiem. Aleksander Wielki był po prostu wyjątkowy. Coś w jego naturze, co do dzisiaj badają uczeni, pchało go nieprzerwanie do dokonania tego, co inni (łącznie z jego ojcem Filipem II) uważali za niemożliwe do zrealizowania.
Dla współczesnych Aleksandrowi wystarczającym osiągnięciem byłoby wzmocnienie Macedonii i podbicie Azji Mniejszej oraz zniszczenie Persepolis - stolicy znienawidzonych Persów. Ale dla Aleksandra te dokonania były niczym więcej, jak początkiem, startem do kolejnych podbojów. W ciągu kilku lat zajął całą Persję, pn - zach część subkontynentu indyjskiego i sięgnął dalej aż po Egipt, gdzie ogłosił się faraonem.
Napisałam wześniej, że Aleksander Macedoński był największym dowódcą w dziejach świata. I to prawda. Nawet godnie dotrzymujący mu kroku kilka wieków póżniej Juliusz Cezr przyznał to w swoich pamiętnikach.
Podboje Aleksandra Wielkiego wywarły niesamowity wprost wpływ na dzieje współczesnego mu świata oraz kolejnych pokoleń. Bez dokonań Macedończyka cała późniejsza historia wyglądałaby zupełnie inaczej. 
Ale Aleksander nie dokonał podbojów sam, chociaż jego wizja, determinacja i brak strachu uskrzydlały wszystkich. Pomagali mu oddani dowódcy jego armii. Bez ich odwagi i talentów nie mógłby dokonać w latach 334-323 p.n.e. tak wielkich rzeczy. 
Aleksander osiągnąwszy tak wiele umiera bardzo młodo, bo w wieku 33 lat. Pozostawia po sobie ogromne podbite tereny.
Ziemie Aleksandra Wielkiego w momencie jego śmierci 323 r. p.n.e.
Po śmierci Aleksandra Wielkiego pomiędzy jego wodzami (diadochami) wybuchł konflikt o władzę.
Wielu z nich mężnie walczyło o schedę po Macedończyku mając nawet 70-80 lat, zażywni byli trzeba im to przyznać.
Z ich walk wyrosły kolejne dynastie i państwa. Niektóre z dynastii rządziły dłużej, niektóre krócej. Jedna z nowo powstałych dynastii próbowała nawet zjednoczyć ziemie w całość, ale skutki były mizerne. Po latach jeden z potomków Aleksandra powrócił, żeby założyć kolejną dynastię, która w miarę sensownie rządziła Macedonią, aż do całkowitego jej upadku, czyli podporządkowania Rzymowi po bitwie pod Pydną w 146 r. p.n.e.
Na przestrzeni wieków historycy z różnym natężeniem zajmowali się losami diadochów, czyli następców Aleksandra Macedońskiego. Nikt jednak nie pokusił się o przyjrzenie się każdemu z nich z osobna. Być może dlatego, że ich losy, podobnie jak ten okres historii antycznej, były niesamowicie pogmatwane.
W tym zakresie na uwagę zasługuje polska praca autorstwa prof. Anny Świderkówny Hellada królów i Hellenika.  O prof. Świderkównie pisałam tutaj.
O okresie owych wojen domowych na ziemiach po Aleksandrze Wielkim opowiada niniejsze książka. Przedstawia ona w ciekawy sposób jeden z najważniejszych epizodów historii antycznej. Całość mimo widocznego historycznego zacięcia obojga autorów czyta się, jak opowieść przygodową, ponieważ na kolejnych stronach znajdujemy pełno rywalizacji diadochów, zdrad, spisków, krwi, zbrodni i podstępów.
Bardzo ciekawie ukazane są dążenia Perdikkasa, który był najważniejszym macedońskim wodzem obecnym przy śmierci Aleksandra w 323 r. p.n.e.
Dużo uwagi autorzy poświęcają także dążeniom Ptolemeusza do utworzenia własnej prowincji i sprawowania w niej rządów. 
W sposób klarowny przedstawiona jest rzadko poruszana w opracowaniach koncepcja Antyngona Jednookiego, który dążył do utrzymania niepodzielonego, mocarnego i niezwykle ekspansywnego imperium.
Omówiony jest także niezwykły chaos poaleksandryjskich czasów, który silnie zdeterminował kolejne wieki historii świata oraz ukształtowanie na następne stulecia kraje euroazjatyckie - od Bałkanów po Indie.
Całość napisana jest językiem bardzo przystępnym, w sposób niezwykle barwny, łatwy do przyswojenia co traktuję dwojako, jako wadę, jak i zaletę. Zaletę ponieważ każdy, nawet największy laik historyczny jest w stanie z zaciekawienie i co najważniejsze zrozumieniem przeczytać niniejszą książkę. Jednak ten przystępny język jest w pewien sposób także wadą, gdy książkę bierze do ręki osoba, która od wielu lat interesuje sie Aleksandrem Wielkim, zajmowała się nim czy to na studiach, czy zajmuje zawodowo.
Po lekturze książki nie ukrywam, że czuję pewien niedosyt i rozczarowanie. A to dlatego, iż oczekiwałam czegoś więcej, książki powiedzmy bardziej naukowej. Może nie odkrywczej (bo w zakresie tej tematyki trudno nagle dokonać wielkich odkryć), ale napisanej z bardziej naukowym podejściem. Książce pod względem merytorycznym nic nie można zarzucić, chodzi mi tylko o sposób jej napisania. 
W związku z tym lekturę polecam osobom interesującym się historią, ale nie wertujacym wszystkiego co im w ręce wpadnie, a dot. Aleksandra Wielkeigo.
Kolejnym minusem są przypisy. Wiem, wiem do znudzenia zawsze pisze o przypisach, ale w przypadku książek historycznych to bardzo ważna rzecz. W tym przypadku przypisy są tam, gdzie ich nie toleruję, czyli skomasowane na końcu książki.
Plusem jest natomiast bogata bibliografia, która osobom  zainteresowanym pozwoli sięgnąć po kolejne pozycje z tej tematyki.
Reasumując - książkę polecam ze względu na rzetelne (choć odrobinę zbyt laickie) potraktowanie tematu.. 

8 komentarzy:

  1. Tym razem jednak spasuje, ponieważ nie czuje jakiegoś wielkiego zainteresowania tematyką w/w książki. Nigdy wcześniej nie zagłębiałam się w podboje Aleksandra Wielkiego i jak do tej pory nie czuje zaciekawienia tą historyczną biografią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A poszła profanko jedna, to najwybitniejszy wódz w dziejach ludzkosci;)

      Usuń
  2. Mnie tam starożytność pociąga od czasu do czasu, są takie momenty kiedy nie mogę jej przetrawić i takie kiedy czytam jednym ciągiem wszystko jak leci. Tytuł zapisuję i przeczytam w przyszłości:)

    Ps. Widzę, że też się zapisałaś na Tudorów:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak (odnośnie Tudorów:))

    Co do książki to jezeli nie jesteś historykiem z wykształcenia powinna ci się spodobać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stricte historykiem nie jestem, ale skończyłam kierunek mocno powiązany z historią i tam miałam jej mnóstwo. Natomiast do starożytności mam taki mieszany stosunek od zawsze, w sumie nie wiem dlaczego.

      Usuń
  4. No cóż, chociaż lubię historię starożytną, do Aleksandra Wielkiego nigdy specjalnie mnie nie ciągnęło:) W sumie wystarcza mi dawka, którą córka teraz przerabia w gimnazjum :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten pościk sobie zostawiłam na deser, bo pasjami lubię takie tematy. Do Ciebie zawsze mogę wpaść na coś ciekawego:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) już pracuję nad I cz. o lit. antycznej, lada moment post się ukaże, zapraszam:)

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.