poniedziałek, 22 września 2014

Ten kto zabije smoka

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5-/6
Kolejny tom przygód niebanalnego (pod każdym względem, acz nie zawsze w pozytywnym kontekście) detektywa sztokholmskiej policji Everta Bäckströma. Uosabia on moim zdaniem wszystko to co najbardziej obrzydliwe, szowinistyczne w mężczyznach. Ksenofob, homofob, szowinista, brudas chodzący w przepoconych ciuchach, ot pan inspektor w całej okazałości. Ma się przy tym za ósmy cud świata i żyje w przekonaniu, że żadna kobieta mu się nie oprze, a sensem życia jest zaliczenie o godzinie 8 rano browara.
Sami koledzy maja o swoim zwierzchniku nie najlepsze zdanie, co najdosadniej obrazuje cytat:
(...) Za każdym razem , gdy usłyszałem w wiadomościach, że któryś z naszych kolegów zginął, modliłem się do Pana Boga, żeby to był Bäckström. Skoro już muszą spotykać nas nieszczęścia, to dlaczego nie zacząć od Bäckströma i oszczędzić wszystkich normalnych, porządnych kolegów? Nie pomaga (...)
Ten oto policjant dostaje pewnego dnia sprawę morderstwa, które na pozór wydaje się prostym zabójstwem do jakiego doszło w  trakcie alkoholowej libacji. Jednak prostota dochodzenia, to tylko pozory. Sprawa zaczyna się bowiem błyskawicznie komplikować, a dodatkowo osoba naszego kuriozalnego śledczego nie ułatwia pracy innym policjantom, którzy najchętniej zamknęliby sprawę. Bäckström wbrew otoczeniu zaczyna drążyć, a wiadomo - na ogół jak się czegoś szuka, to się znajduje. I on także znajduje i to nie byle co. Rozpoczyna się wyścig z czasem i czymś jeszcze groźniejszym.
Ten kto zabije smoka, to doskonale napisany kryminał. Trzeba jednak Perssonowi przyznać, iż tworzy niebanalne książki. Ich sercem jest nietuzinkowy detektyw, którego nie sposób lubić. A jednak zarówno Linda, czyli I tom przygód Bäckströma recenzja tutaj (klik), jak i Ten kto zabije smoka, to książki, które czyta się z wielką przyjemnością. Doskonale prowadzone śledztwo, którego mózgiem jest antypatyczny, choć na swój sposób genialny detektyw, niewiele tropów, piętrzące się mylne dowody i Skandynawia, której daleko do idylicznych obrazków, sprawiają, iż od lektury trudno się oderwać. Persson na tyle zręcznie lawiruje, prowadzi akcję, żeby czytelnika przykuć do lektury, mimo, iż jego antypatyczny (który potrafi zniechęcić do lektury) bohater wysuwa się tym razem na pierwszy plan. 
Zachęcam do lektury. Ten kto zabije smoka, to doskonały, choć momentami lekko wprawiający w zdumienie, inteligentny kryminał. 

4 komentarze:

  1. Dlaczego ja, która skandynawskie kryminały wręcz uwielbiam, jeszcze nie znam tego autora?... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Perssona niedawno odkryłam. Sięgnij najpierw po Lindę, .świetna chociaż nie ukrywam inna od pozostałych kryminałów rodem ze Skandynawii.

      Usuń
  2. Pewnie się powtórzę. Polecam "Umierający detektyw". oraz Trylogię policyjna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Charakterystyka detektywa wyszła po prostu rewelacyjnie aż chce się go poznać żeby sprawdzić czy to prawda. Genialne :-)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.