piątek, 26 września 2014

1913 rok przed burzą

Wydawnictwo Czarna Owca, ocena 4,5/6
Recenzja mojego męża.

Przyznam się, iż liczyłem na coś więcej, a może dokładniej na coś innego.
Ale po kolei.
Z czym wam się kojarzy rok 1913? Chyba większości osób z dwunastoma miesiącami przed wybuchem I wojny światowej. O tym roku mówi się także, iż był ostatnim rokiem XIX wieku, ostatnim rokiem trwania dawnego porządku.
Autor niniejszej książki, Florian Illies faktycznie ukazuje w niej ostatni rok pokoju, ostatni rok trwania dawnego porządku, prezentuje osoby, wydarzenia znane, ale także te mało znane lub praktycznie nie znane. Liczyłem jednak, iż uczyni to przez pryzmat wydarzeń społeczno-historyczno-politycznych, z naciskiem na te dwa ostatnie. Jednak jego płaszczyzną odniesienia jest historia sztuki, która nie ukrywam tego nie porywa mnie tak jak historia polityczna, militaria. Illies ukazuje tytułowy rok i zachodzące w nim zmiany, wydarzenia poprzez pryzmat dzieł sztuki oraz ich twórców. Nie jest to co prawda czysta historia sztuki, w książce znajdziemy sporą grupę osób, które działały także na niwie politycznej. Żeby daleko nie szukać podam znamienity przykład póżniejszego wodza III Rzeszy, który w 1913 roku tworzył bohomazy na pocztówkach i z  tego usiłował żyć.
Jeżeli kogoś interesuje co w w/w roku porabiali tak znani twórcy jak Proust, Picasso, Mann, Kafka, Spengler, Huch czy inni, jest to z pewnością książka dla tej osoby. Po lekturze książki i opisu tego czym w owym czasie się zajmowano, co przełomowego stworzono, można śmiało westchnąć...ach co to był za rok....
Mimo, iż jak wspomniałem nie jestem wielbicielem historii sztuki, związanych z nią twórców, obiektywnie muszę przyznać, iż książka jest dobrze napisana, lekkim stylem, zawiera wiele anegdot, ciekawostek, wydana na dobrym papierze. Ma tylko jeden zasadniczy minus, który sporo ujmuje z przyjemności lektury - brak zdjęć. Całkowity brak fotografii, które moim zdaniem, gdy książka traktuje o historii w kontekście sztuki, są niezbędne. Mimo tego znaczącego niedociągnięcia zachęcam do sięgnięcia po książkę niemieckiego dziennikarza. Czyta się ją lekko, z zaciekawieniem.

2 komentarze:

  1. Trochę ostudziłaś mój zapał w stosunku do tej książki. Zainteresowałam się nią, gdy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach i spodziewałam się po niej dokładnie tego, co Ty. Co prawda opisanie tego roku na podstawie dzieł sztuki mi nie przeszkadza ponieważ żywo się nią interesuję, ale jak już napisałam, nie tego się spodziewałam. I jeszcze brak zdjęć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ mnie ta recenzja zachęciła! Właśnie ze względu na poruszenie tematu sztuki - zdecydowanie dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.