Co tak naprawdę wiedziałam (w momencie rozpoczęcia lektury) o Spitsbergenie? Chyba to, że to największa wyspa Norwegii znajdująca się gdzieś hen na Morzu Arktycznym i jest tam przerażliwie zimno.
Po zakończeniu lektury wiem dużo więcej. Nie jest to jednak wiedza podręcznikowa. Takich sztampowych informacji w książce Ilony Wiśniewskiej praktycznie nie ma. Co zatem mamy? Przede wszystkim wspaniale ukazane życie na wyspie widziane oczyma tak wielu i tak różnorodnych ludzi, że nic dziwnego, iż w końcowym rozrachunku Spitsbergen nas kusi, oczarowuje, momentami zdumiewa, a nawet zachwyca. Bohaterowie książki to osoby w różnym wieku, różnej płci, z różnych kultur i stron świata, a nawet z różnych ustrojów politycznych.Różne są także powody dla których każda z osób przybyła na wyspę. Niektórzy przylecieli (przypłynęli) za pracą, w celu przeprowadzenia badań (jak wielu opisanych naukowców), inni żeby coś znaleźć lub zgubić. Ile osób, tyle historii. Najbardziej kuriozalne są opisy byłych badaczy z ZSRR, którzy w bazie na wyspie mieli raj o jakim ich rodacy mogli marzyć.
Książka ta to opowieść o wyspie, ale przede wszystkim o ludziach, którzy na niej żyją i ją tworzą. Czytamy o ich sukcesach, smutkach, tragediach, drobinkach szczęścia, o tym jak im się układało w życiu przed przybyciem na Spitsbergen i jak jest w trakcie pobytu.
Bardzo ciekawie opisane są kontakty ludzi przebywających na wyspie miejscową fauną i florą.
Sporo historii to zabawne anegdoty, ciekawostki, jak np. ta - dlaczego na Spitsbergenie nie ma kotów?!:) Tego nie zdradzę. Zachęcam do znalezienia odpowiedzi w trakcie lektury książki. Czytamy także o odczuciach poszczególnych osób w trakcie nocy polarnej, o Globalnym Banku Nasion, w którym przechowywanych jest w temperaturze - 18 stopni gatunków bezcennych w tym miejscu nasion.
Ilona Wiśniewska na Spitsbergen przyleciała w 2009 roku, mieszka tam na stałe od 2010 roku. Pobyt w tym miejscu wykorzystuje moim zdaniem w pełni chłonąc otoczenie, zbierając materiał do niniejszej książki, która jest kolażem ludzkich historii nierozerwalnie związanych z ta niezwykłą wyspą.
Białe to opowieść o niezwykłym miejscu, gdzie (...)latem jest jasno i zimno, a zimą
ciemno i bardzo zimno, ludzi dwa i pół tysiąca, a niedźwiedzi polarnych
pół tysiąca więcej, dróg raptem ze czterdzieści kilometrów i ani jednego
drzewka (...)
Zabrakło mi tylko jednego (za co daję minus) zdjęć. Tego typu miejsce, dla większości osób odległe i niedostępne niczym inna planeta, aż się prosi o pokazanie na kilku chociażby fotografiach.
Tematycznie książka mnie nie zaciekawiła, gdyż obecnie wolę bardziej rozrywkowe klimaty, dlatego podziękuję, ale cieszę się, że tobie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńA mnie zaciekawiła.
UsuńJestem świeżo po powieści grozy "Cienie w mroku", której akcja toczy się właśnie na Spitsbergenie i póki co wyspa kojarzy mi się właśnie z tym...
OdpowiedzUsuńEjże! Dlaczego nie ma kotów? :D
OdpowiedzUsuń