Wydawnictwo Smak Słowa, Moja ocena 5-/6
Książka dobra, choć przyznam, iż oczekiwałam czegoś lepszego. Moje oczekiwania związane były z zapowiedziami wydawnictwa - drugi Nesbo etc. Książki Nesbo uwielbiam, literaturę skandynawską cenie tak ogólnie, całościowo, więc nic dziwnego, iż sięgnęłam po Jaskiniowca. Czasu poświęconego na lekturę absolutnie nie żałuję, to dobra książka, którą dodatkowo czyta się niezwykle szybko. Jednak żal mi moich zawiedzionych trochę oczekiwań. Nesbo jest odrobinę ostrzejszy, bardziej wyrafinowany niż Horst. Ten ostatni stworzył jednak doskonałą intrygę, ciekawych bohaterów, wielowątkową fabułę, ale nie udało mu się zbudować tego czegoś, co za każdym razem potrafi stworzyć Nesbo. Biorę jednak pod uwagę liczny dorobek Nesbo, wprawę, którą zdobył w trakcie pisania wielu książek i fakt, iż Horst dopiero zaczyna. Niewątpliwie autor Jaskiniowca ma ogromny potencjał i wierzę, iż każda jego książka będzie jeszcze lepsza.
Ciekawie autor wybrał miejsce akcji. Jest nim jego rodzinna, niewielka miejscowość Larwik. To nie stolica kraju Oslo, nie jakieś zakazane miejsce. Ot jest to spokojna, normalna miejscowość, w której może mieszkać każdy z nas, a w której wydarza się zło.
W jednym z typowych dla miasteczka domów mieszka komisarz policji William Wisting. Kilka domów dalej zostają znalezione zwłoki mężczyzny, który zmarł 4 miesiące wcześniej, a przez cały czas siedział przed telewizorem w fotelu i nikt się nie zainteresował jego zniknięciem. Smutne, nie najlepiej to świadczy o ofierze, ale też średnio o samym społeczeństwie, o sąsiadach. Coraz bardziej postępująca znieczulica, jak widać po tematyce książki, ogarnia także Skandynawię, kraj, który przynajmniej w moim wyobrażeniu uchodził za wzorcowo prospołeczny.
Dla policji to zgon jakich wiele. Jednak córka komisarza Wistinga, dziennikarka, rozpoczyna śledztwo. Musi napisać ciekawy artykuł, a śmierć niezauważalnego za życia, samotnego człowieka, wydaje jej się doskonałym tematem. Line rozpoczyna własne dochodzenie, najpierw krok po kroku, a póżniej zakrojone na coraz większą skalę. To co odkryje budzi zdziwienie i momentami smutek pomieszany z przerażeniem, tym bardziej, iż w międzyczasie w trakcie wycinki drzew zostają znalezione zwłoki innego meżczyzny, a modus operandi jest praktycznie identyczny, jak w przypadku ofiary siedzącej przed telewizorem. Niezwykle ciekawym jest śledzenie obu dochodzeń - policyjnego i dziennikarskiego, które są prowadzone praktycznie równorzędnie.
Jaskiniowiec to dobrze napisana, wielopłaszczyznowa książka, takie połączenie dobrego kryminału z powieścią obyczajowo-społeczną. Tym co cenię w tej książce najbardziej to ciekawie ukazane życie w niewielkim miasteczku, stosunki międzyludzkie oraz fakt, iż do samego końca nie domyśliłam się, kto jest mordercą i co nim kierowało.
Czekam na kolejne śledztwa komisarza z Larwik.
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy kryminały
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy literaturę skandynawską
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
wtorek, 9 września 2014
Jaskiniowiec
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lubię takie książki. Z przyjemnością sięgnę po Jaskiniowca :)
OdpowiedzUsuńOstatnio w blogosferze zrobiło się głośno o tej książce i co najważniejsze niemal każdy wyraża się o niej w samych superlatywach. Zatem i ja postaram się przyjrzeć bliżej tej pozycji.
OdpowiedzUsuńWszyscy czytają Jaskiniowca :)))) Podobała mi się ta książka :)
OdpowiedzUsuń