czwartek, 28 lutego 2013

Pułapka - Mark Billingham

Wydawnictwo G+J, Okładka miękka, 384 s., Moja ocena 5-/6
To moje kolejne spotkanie z twórczością Marka Billinghama i po raz kolejny muszę uznać je za wyjątkowo udane.

Mimo posiadania na koncie całkiem sporego dorobku pisarskiego, autor niezmiennie trzyma formę, chociaż odrobinę zbyt mocno korzysta ze schematów, ale o tym za chwilę.  
Pułapka to dziewiąty tom bestsellerowej serii o przygodach detektywa Toma Thorne'a, uznawanego za jednego z najciekawszych bohaterów powieści kryminalnych.
Akcja rozpoczyna się niezwykle banalnie. Otóż pewnego dnia do podrzędnej agencji detektywistycznej przychodzi kobieta, która odsiedziała wyrok za zabójstwo męża i teraz po odbyciu kary twierdzi, że mąż żyje, ma na to nawet dowód – jego zdjęcie, które otrzymała tuż przed końcem odsiadki. Pani detektyw, którą zatrudnia ma być swoistym ogniwem łączącym kobietę z policją. Żona-morderczyni, Donna chce za wszelka cenę odnaleźć męża, który wg jej słów żyje i do tego przetrzymuje ich nastoletnia obecnie córkę. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że w zasadzie zwłok ofiary nie znaleziono nigdy, tzn. znaleziono, ale doszczętnie zwęglone i ich identyfikacja w żaden sposób nie była możliwa.
Człowiek, którego Donna nienawidziła całym sercem i - jak się wszystkim wydawało - zamordowała, żyje i ma się świetnie.
Kto i dlaczego wysłał te fotografie? Jak to możliwe, że Alanowi nic się nie stało? Gdzie on się ukrywa?
Tym razem inspektor Thorne zajmie się sprawą, w której nikt nie jest tym, kim się wydaje...
Aby rozwiązać tę zagadkę inspektor będzie musiał rozszerzyć swój teren działania daleko poza Londyn. Czy uda mu się schwytać bezwzględnego przestępcę, który nie zawaha się przed niczym, by ochronić swoje nowe życie?
Książka jest doskonałą lekturą, od samego początku trzyma w napięciu, a prosta z pozoru sprawa okazuje się bardziej zawiła niż można by sobie chociaż przez moment wyobrazić. Akcja od pierwszych stron początku pędzi niczym kolejka górska i do końca lektury nie zwalnia ani na moment. 

Mimo tych niewątpliwych plusów, widać wyraźnie, że Billingham skorzystał z wyeksploatowanego aż do bólu przez innych pisarzy motywu. Zaznaczę w tym miejscu tylko, że pisarz opiera się na starym, sprawdzonym schemacie – czyli karze za dawne zbrodnie. 
W zasadzie można by Pułapkę uznać za kolejny dobry, acz sztampowy kryminał, gdyby nie zakończenie. No cóż na pewno was ono zadziwi, jest nie do przewidzenia, jak na doskonały kryminał przystało. I w tym momencie zmieniłam o Pułapce diametralnie zdanie, a Billingham nadal pozostaje w kręgu najbardziej przeze mnie lubianych twórców kryminałów.
Udało mu się stworzyć bardzo ciekawych bohaterów, trzymającą w napięciu akcję i niebanalne zakończenie. Całość jest doskonale skomponowana, a rozwikłanie intrygi to prawdziwy kryminalny majstersztyk.  Fabuła jest przemyślana, a napięcie tak dozowane, że z wypiekami na twarzy śledzimy poczynania zarówno niby ofiary, jak i inspektora policji.
Specyficzny klimat, wartka akcja i zaskakujące zwroty akcji, to tylko niektóre atuty tej książki. 

Kawał dobrej, kryminalnej roboty, polecam. Pułapka to kryminał na bardzo wysokim poziomie, taki w starym, dobrym stylu. Gorąco zachęcam do lektury wszystkich miłośników tego gatunku literackiego.

7 komentarzy:

  1. Sporo czasu temu czytałam "Mściciela" tego autora i była to na tyle wyrazista lektura, że mimo upływu czasu utkwiła mi w pamięci. Trzeba będzie zaopatrzyć się w kolejny tytuł spod jego pióra:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kryminały czytuję, ale gdy mam już wybór to wybieram psychologiczne i obyczajowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstydzę się, bo nie czytałam nic tego pisarza, a przecież kryminały uwielbiam. Muszę nadrobić i to koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zostanę przy tych skandynawskich jednak:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa recenzja. Jak najbardziej potwierdzam Twoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie książka zawiodła właśnie przez wspomniane schematy :/

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.