Instytut Wydawniczy Erica, Okładka miękka, 510 s., Moja ocena 5,5/6
Panowie północy to III tom serii opowiadającej o Wikingach.
I tom Ostatnie królestwo, recenzowałam o tutaj.
II tom Zwiastun burzy, recenzowałam o tutaj.
Muszę
na samym początku przyznać, że ten tom najbardziej z całej sagi
przypadł mi do gustu. Jest dużo spokojniejszy i dojrzalszy niż dwa
wcześniejsze.
Mamy rok 878. Kolejny raz przenosimy się na wyspy
brytyjskie. Anglia, którą prezentuje nam Cornwell w III tomie jest
krainą względnego pokoju, zajętą lizaniem ran i odbudową zniszczonych
walkami terenów. Bardzo szybko okaże się jednak, że ten spokój jest
tylko pozorny. Uthred (którego losy śledzimy od I tomu) opuszcza
dotychczasowe miejsce pobytu i udaje się na Północ, wraca do tych,
którzy go wychowali. Wraca, żeby pomścić śmierć człowieka, który go
wychowywał, przybranego ojca. Jednak droga na północ nie jest wcale taka
prosta. Gdy Uthred w końcu dociera do dawnego domu, okazuje się, że tam
wrze jak w kotle (powodów nie zdradzę, poznacie je w trakcie lektury
książki). Jednak to dopiero początek przygód i problemów, które na niego
czekają.
Wiem, wiem, dla niezaznajomionych z poprzednimi dwoma
tomami ta recenzja jest mało zrozumiała, mogę śmiało rzec – bez
większego sensu. Dlatego namawiam was do sięgnięcia po I i II tom.
Kolejny raz jestem pod ogromnym wrażeniem stylu pisarskiego Cornwella i umiejętności z jaką prowadzi nas przez meandry wczesnego angielskiego średniowiecza. Bernard
Cornwell jest mistrzem powieści historycznych i oddania wszelkich
szczegółów, zarówno jeżeli chodzi o sferę lingwistyczną, jak i
wyznaniową, czy uzbrojenie i walki.
Sfera lingwistyczna to wzajemne
przenikanie się dwóch dominujących w serii o Wikingach języków. Dodaje
to takiego specyficznego smaczku książkom oraz czyni je bardziej
wiarygodnymi.
Jeżeli chodzi o wyznania, religię to w każdym z
przeczytanych przeze mnie dotychczas tomów, wyraźnie widać starcia,
walkę pomiędzy wierzeniami pogańskimi, a chrześcijańskimi. Pamiętajmy,
że jest to okres wczesnego średniowiecza, gdy nowe wypierało stare, a
stare konsekwentnie się broniło. Bardzo zaciekawiło mnie ukazanie owego
ścierania się starej wiary z nową, ukazane przez autora z punktu widzenia poganina, jakim jest główny bohater Uthred.
Największy
jednak plus należy się autorowi za niesamowicie plastyczne odmalowanie
scen bitew i wszystkich elementów strojów i uzbrojenia. Gdy czytałam o
bitwach miałam wrażenie, jakbym brała w nich udział, jakbym słyszała
szczęk broni, tak plastycznie Cornwell wszystko opisuje, takie
literackie 3D:).
Natomiast jeżeli chodzi o stroje i życie codzienne
to...miałam ochotę kilkakrotnie umyć się. Nic nie poradzę, że opisy
codziennej egzystencji we wczesnym średniowieczu tak na mnie działają.
To także ogromny plus autora. Minusów nie znajduję. Cornwell po raz
kolejny udowodnił, że jest prawdziwym mistrzem powieści historycznej, a
ja książkę (mimo sporej objętości) wręcz pochłonęłam.
Pozostaje mi czekać na kolejne trzy tomy serii o Wikingach (Sword Song, The Burning Land, Death of Kings) i prosić w wydawnictwie, żeby oczekiwanie nie trwało zbyt długo.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Właśnie czekam na tę książkę. Cornwell to autor na którym nie można się zawieść:)
OdpowiedzUsuńPoprzednie tomy serii o Wikingach czytałaś?
UsuńNo właśnie nie, ale mam nadzieję, że to mi nie przeszkodzi w czytaniu:) Cornwella czytałam tylko "Trafalgar" milion lat temu, ale bardzo mi się podobał.
UsuńNawet mi nie mów! Mam straszną chętkę na wszystkie powieści Cornwella, tylko kiedy mam je przeczytać??? Chciałabym zacząć od "Pieśni łuków. Azincourt", bo to przynajmniej wydanie jednotomowe...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pieśń łuków czytałam, jeszcze przed założeniem bloga. Bardzo fajne.
UsuńTeraz czekam na I i II (II tom mam) serii Kampania Richarda Sharpe'a i będę czytać...na półce mam 3 kryminalno-przygodowe z Bellony. Rany!!! Kiedy przeczytam to wszystko?
Czytałam tylko jedną książkę Cornwella, ale wiem, co masz na myśli pisząc o literackim 3D w opisach bitew. Mam tylko nadzieję, że w tej serii pojawiają się też wątki obyczajowe?
OdpowiedzUsuńSą obyczajowe, są, nie walczą cały czas, bez obaw. Są nawet watki romantyczne:) choć w niewielkim natężeniu.
UsuńCzemu ja jeszcze nie znam tego autora? Jak to się w ogóle stało? :D
OdpowiedzUsuńMile to czytac, bo wlasnie sie miotac, czy zaczac czytac o Wikingach, czy "Zimowego monarche"... Dalej nie wiem:). Trylogia Swietego Graala byla swietna:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic z tej serii, więc narazie spasuję.. dopuki nie wpadną w ręce poprzednie części.:D
OdpowiedzUsuńCornwella bardzo lubię i cenię, a ta część czeka na półce na przeczytanie :D. Jego Trylogia Arturiańska mnie po prostu urzekła.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja Anetko, za mną obydwa tomy, chciałam sobie zrobić przerwę, ale teraz będzie ta cześć za mną chodzić!
OdpowiedzUsuńMam 'Złodzieja z szafotu' pora, żeby go przeczytać.)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miała okazji czytać nic tego autora:)
OdpowiedzUsuń