poniedziałek, 8 grudnia 2025

Daliśmy radę, chłopaku. Wspomnienia - Anthony Hopkins

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Daliśmy radę, chłopaku to książka, którą czyta się tak, jakby sam Anthony Hopkins siedział naprzeciw nas – przy kuchennym stole, z kubkiem herbaty, czasem się śmiejąc, czasem marszcząc brwi, a czasem po prostu milknąc na dłużej. Wyraźnie widać, że niektóre wspomnienia nadal bolą naszego bohatera. To nie jest typowa autobiografia, gładka, be zwiększych emocji. To gęsta, uczciwa, chwilami szorstka opowieść człowieka, który przeżył wiele, zrozumiał jeszcze więcej, a teraz potrafi mówić o tym do bólu szczerze. Ale czy o wszystkim potrrafi mówić? 
Hopkins wraca do swojego dzieciństwa w Port Talbot – szarego, zwyczajnego, pełnego braku wiary w sukces i przekonania, że „nieudacznik” powinien trzymać się w cieniu. To tło jest kluczowe, bo z niego nieuchronnie wyrasta późniejszy kontrast. Jakimś cudem człowiek uznawany za beznadziejnego ucznia zostaje jednym z największych aktorów swoich czasów. Hopkins opisuje tę przemianę z prostotą, bez triumfalizmu. Kluczowym momentem jest przypadkowe spotkanie z filmowym Hamletem z 1948 roku. Tojedno popołudnie odmieniło życie chłopca. Autor nie ukrywa, że sam długo nie rozumiał, dlaczego akurat ta historia go poruszyła. Po prostu coś w nim zapłonęło. I ten płomień nie zgasł już nigdy. 
Najciekawsze fragmenty dotyczą jego artystycznej drogi. Hopkins nigdy nie popada w mentorski ton, nie ma w nim chwały czy samouwielbienia. Pokazuje za to, jak wiele zawdzięcza swojej determinacji, ale też przypadkowi, szczęściu i ludziom, których spotkał po drodze. Opowieść o dostaniu się do Royal Academy of Dramatic Art dzięki monologowi Jaga jest fascynująca. To zdawało się być niemożliwym do spełnienia marzeniem. Stało się czymś niesamowitym za sprawą zupełnie nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności. Jeszcze bardziej poruszają późniejsze spotkania – z Olivierem, Burtonem. Isttne i poruszające są i inne spotkania. Długo można je wymieniać. Trzeba po prostu o nich przeczytać. 
Hopkins świetnie pisze o aktorstwie. Kiedy opisuje, jak budował rolę Króla Leara na wspomnieniu stoicyzmu swojego ojca i dziadka, każdy czytelnik będzie poruszony i zachwycony. Ten i wiele innych fragmentów brzmią jak wyznania człowieka, który całe życie próbował zrozumieć samego siebie poprzez role, jakie grał. 
Najbardziej bolesna w książce jest jednak szczerość dotycząca życia osobistego. Hopkins nie owija w bawełnę – pisze o uzależnieniu, które zniszczyło jego małżeństwa i relację z dzieckiem. Nie usprawiedliwia się. Nie szuka taniej empatii. Pokazuje upadki takimi, jakie były: brutalne, czasem poniżające, prawie śmiertelne. Trzeźwość jawi się tu nie jako triumf, lecz codzienne zobowiązanie, ciężka praca. Hopkins doskonale rozumie, że jego sukces zawodowy nie zawsze szedł w parze z sukcesem w sferze prywatnej. 
Wiele miejsca nasz bohater poświęca samotności. Jak sam pisze, samotność to pragnieniu, które jest w nim równie silne jak lęk przed bliskością. To nie są typowe hollywoodzkie zwierzenia o „życiu w świetle reflektorów”. To raczej uniwersalny opis człowieka, który przez lata nie potrafił przyjmować miłości, a jeszcze dłużej nie umiał jej dawać.
Motyw przewodni książki – fotografia trzyletniego Tony’ego, porusza i to bardzo. Hopkins spogląda na chłopca, którym kiedyś był, z niezwykłą czułością. W tym jednym zdaniu „Daliśmy radę, chłopaku” mieści się chyba cała mądrość jego wspomnień: akceptacja błędów, duma z przetrwania, brak potrzeby udawania, że życie było czymś innym niż było.
Daliśmy radę, chłopaku to pięknie niedoskonała książka. Opowiada ona o człowieku utalentowanym, trudnym, wrażliwym, czasem zagubionym, zawsze jednak szczerze próbującym zrozumieć samego siebie. To lektura, która inspiruje, ale przede wszystkim porusza – nie tanimi wzruszeniami, lecz prawdziwością. Jeśli ktoś szuka autobiografii gładkiej i efektownej, to nie ta lektura. Jeśli jednak chce usłyszeć głos człowieka, który przeszedł długą drogę, potknął się niezliczoną ilość razy, a mimo to potrafi dziś spojrzeć na dawnego siebie z czułym uśmiechem – ta książka jest strzałem w dziesiątkę. 
Po prostu: dali radę. I Hopkins, i trzyletni Tony.

 

 

piątek, 5 grudnia 2025

Mrok jest po naszej stronie - Katarzyna Zyskowska

 



Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 5,5/6
Mrok jest po naszej stronie to powieść, którą można opisać jednym słowem: bardzo poruszająca. Ale byłoby to niesprawiedliwe, bo Zyskowska tworzy historię tak bogatą, wielowarstwową i pełną szczegółów, że to zdecydowanie coś więcej niż opowieść o miłości w trudnych czasach. To książka o ludziach złapanych między własnym sercem a wirującą historią. Stało się to jakby poza nimi, niezależnie od ich woli. To wszystko z wielka historią, która nieustannie wdziera się w ich życie.
Jednym zdaniem, to książka o miłości, która nie miała prawa się wydarzyć. A gdy sie zdarzyła to....
Fabuła zaczyna się w 1938 roku. To wtedy przypadkowe okoliczności łączą młodą pisarkę oraz żydowskiego prawnika, idealistę wierzącego w prawo, sprawiedliwość i możliwość zmiany świata. To spotkanie jest z pozoru drobne, nieistotne, ale ma w sobie coś wyjątkowego, brzemiennego w skutki.
Zyskowska pięknie opisuje moment, w którym rodzi się więź między dwojgiem ludzi. To nie jest wybuch szalonego romansu. To raczej ciche, powolne, ale niezwykle głębokie przyciąganie. Takie coś zdarza się tylko raz w życiu i to niewielu. Bohaterowie odkrywają w sobie wrażliwość, której nie znajdują nigdzie indziej. Ich rozmowy mają moc, a ich spojrzenia wprowadzają w historię delikatny dreszcz przeczucia, że coś się wydarzy, coś wyjątkowego..
Jednym z najważniejszych bohaterów jest niestety wojna. Na początku lektury można sądzić, że to bohaterka trzeciego planu. Szybko okaże się, że jest zupełnie inaczej. Autorka nie skupia się jednak na samej wojnie w sensie militarnym. Nie przytłacza czytelnika faktami czy scenami bitewnymi. Zamiast tego pokazuje, jak wielkie wydarzenia polityczne powoli oplatają życie bohaterów i jakie to czyni spustoszenie.
Mamy narastający antysemityzm, niepokój na ulicach, pierwsze represje, podziały społeczne – to wszystko Zyskowska wplata w tło, jakby chciała podkreślić, że właśnie tak wygląda rzeczywistość zwykłych ludzi w obliczu wielkich wydarzeń. Zawsze jest nie od razu dramatycznie, ale coraz bardziej duszno. To jakby protest book, książka ostrzegająca, ukazująca, że nieomal to samo dzieje się teraz, na naszych oczach.
Wracajmy do książki. Wojna rozdziela bohaterów. Każde z nich trafia na inną drogę, podejmuje inne decyzje, nieraz wywołane strachem, nieraz poczuciem winy, chęcią przetrwania albo wiernością własnym wartościom. To właśnie tu pojawia się najciekawszy motyw książki: przeznaczenie zesłało im miłość, ale historia zrobiła z nich wrogów i nadal robi mimo zakończenia wojny. Konforntacja miłości i nienawiści jest straszna.
Stało się tak nie dlatego, że przestali się kochać, ale dlatego że świat wymusił na nich wybory, z którymi trudno żyć – a jeszcze trudniej przebaczać.
Kiedy bohaterowie spotykają się ponownie, nie są tymi samymi ludźmi, których poznaliśmy w 1938 roku. Oboje przeżyli rzeczy, których nie da się już odłożyć na bok. Oboje noszą w sobie ciężar decyzji, ran i lęków. Ich dawna miłość wciąż w nich żyje, ale teraz jest jak żar przykryty popiołem. Ale mimo "normalnych" z pozoru czasów, powojennych, nic nie jest proste.
Zyskowska bardzo umiejętnie buduje atmosferę napięcia między tym, co było, a tym, co mogłoby być. Bohaterowie boją się prawdy, ale jeszcze bardziej boją się własnych pragnień. Czy mogą jeszcze być razem? A jeśli nie – czy potrafią chociaż sobie wybaczyć? Więcej nic już nie zdradzę. Nie chce odbierać wam przyjemności wynikającej z tej lektury.
Pisarka tworzy bardzo „ludzkich” bohaterów. Mają słabości, popełniają błędy, czasem wybierają źle. To sprawia, że łatwo ich zrozumieć i poczuć z nimi więź. Nic nie jest tu czarno-białe, zupelnie, jak w życiu. Nie ma jednoznacznych winnych i niewinnych. Są tylko ludzie uwikłani w historię, która zabierała prawo do łatwych decyzji i życia.
To, co szczególnie wyróżnia tę powieść, to emocje opisane bez patosu, ale z niezwykłą czułością. Widać, że Zyskowska rozumie, jak funkcjonuje pamięć, trauma i tęsknota. Widzimy, jak bohaterowie zmieniają się pod wpływem historii – i jak próbują do końca zachować człowieczeństwo.
Mrok jest po naszej stronie to także opowieść o pamięci – o tym, jak wydarzenia, nawet dawne, wpływają na teraźniejszość. To historia o wyborach, które wracają po latach, niezależnie od tego, jak głęboko próbujemy je zakopać.
Zdecydowanie warto przeczytać tę powieść. To książka dla osób, które cenią literaturę emocjonalną, ale jednocześnie subtelną. Dla tych, którzy lubią historie miłosne splecione z historią XX wieku, gdzie najważniejsze jest nie to, co dzieje się na froncie, ale to, co dzieje się między dwojgiem ludzi.
Zyskowska pisze pięknym, obrazowym językiem, wciąga w świat bohaterów i pozwala przeżyć z nimi każdy lęk, każdy dylemat, każdą namiętność. To książka, którą czyta się sercem – i która pozostawia w czytelniku ślad. Ta historia niesamowicie mnie poruszyła, szczególnie w kontekście tego, co dzieje się teraz wokół nas. Gorąco polecam. Zdecydowanie warto.

 

wtorek, 2 grudnia 2025

Rozważania niepoważne - Umberto Eco, Tomasz Stawiszyński

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Jeśli ktoś uważa, że filozofia to sztywne, niezrozumiałe dysputy prowadzone z zadęciem, to po lekturze tej książeczki zmieni zdanie. Rozważania niepoważne są genialne i powinny być przepisywane w ramach terapii śmiechem. Są one bowiem literackim psikusem, dowcipem jaki Umberto Eco spłatał światu nauki. Co dziwniejsze, ten świat nauki śmieje się z tego do łez. A ponieważ polskiemu wydaniu towarzyszą komentarze Tomasza Stawiszyńskiego, mamy duet idealny: mistrzów ironii i filozofii.
W książece mamy myśli, wywody Sokratesa, Platona, Arystotelesa i innych niezwykle poważnych filozofów, którzy stają się bohaterami poetyckich, szelmowskich miniatur autorstwa Umberto Eco. Jego rymowanki są bardzo ciekawe, niebanalne, lekkie, z przymróżeniem oka, ale zawsze trafne. Z charakterystycznym dla siebie uśmiechem autor demaskuje pompatyczność filozofii i nauki, jednocześnie niczego im nie ujmując. Wydaje się to niemożliwe, a jednak...
Jest coraz zabawniej, coraz szybciej i momentami dziwniej, ale przy tym wspaniale. Eco stworzył studencko-biesiadne pieśni na kongres naukowy i wiele innych np. wierszowane, zabawne teksty o poważnych sprawach, przezabawne rysunki filozoficzne i wiele innych. Jestem pewna, że będziecie zaskoczeni. Jest zabawnie i bardzo intelektualnie.
Jaki jest tego efekt? Książka, która bawi, zaskakuje i wciąga jak prywatny notatnik niesfornego profesora. Aż ma się ochotę usiąść na nudnym zebraniu i spróbować stworzyć coś podobnego.
Gdyby książka ograniczała się tylko do żartów, byłaby cudowną, zabawną ciekawostką. Ale polskie wydanie zyskuje dodatkowy wymiar dzięki komentarzom Tomasza Stawiszyńskiego. Bardzo cenię Stawiszyńskiego i jego spojrzenie na świat. Czytając jego komentarze mamy wrażenie, jakby mówił: „Śmiej się do woli, ale popatrz – tutaj Eco naprawdę trafia w sedno. Śmiej się, to nie jest ani zakazane, ani trudne”. Stawiszyński nie odbiera żartom lekkości; przeciwnie, wydobywa z nich to, co czyni je naprawdę wartościowymi. Dzięki temu czytelnik przechodzi od śmiechu do refleksji i z powrotem. W trakcie lektury mamy wrażenie rozmowy z kimś naprawdę inteligentnym. 
Zdecydowanie warto przeczytać Rozważania niepoważne. Dlaczego? Bo to książka, która jest błyskotliwa, wciągająca, pełna ironii i inteligencji. Jest zachwycająca i bardzo mądra.
To świetny literacki prezent od Eco. Pokazuje on nam, że filozofia może być zabawą, a zabawa – filozofią. A Stawiszyński dba o to, żebyśmy nie przeoczyli ani jednego ukrytego sensu. Polecam.

 

niedziela, 30 listopada 2025

Franz Kafka: koszmar rozumu - Ernst Pawel

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Ernst Pawel w swojej książce dokonuje czegoś rzadkiego- odbiera legendzie aurę niedostępności i zastępuje ją fascynującym, namacalnym portretem człowieka. 
Ta książka rozprasza mity Kafki i robi to w sposób wyjątkowy. Efekt jest poruszający. Nawet trudno o tej książce coś napisać. 
Już na samym początku autor postawił sprawę jasno: mit o „znerwicowanym urzędniku” i samotnym geniuszu to zaledwie jedna z warstw, która przykryła człowieka. Pawel chciał tę warstwę zdjąć. Nie chodziło o to, by Kafka wyszedł z tego lepiej lub gorzej, lecz po to, by ujrzeć go w pełni: jako kogoś, kto był równocześnie profesjonalnym pracownikiem, oddanym urzędnikiem, i autorem świadomym swoich wyborów literackich. Mamy więc swoisty dualizm, w którym nasz bohater świetnie się sprawdzał. Ernst Pawel ukazuje to w sposób wyjątkowy. 
Badacz korzysta z wielu materiałów źródłowych. Dzięki temu książka jest jakby kroniką epoki. Ba, zarówno Kafka, jak i jego czasy są równoprawnymi bohaterami. Dzienniki i listy, oczywiście, są istotne, ale autor idzie dalej: sięga do kontekstów biograficznych, środowiskowych, do dokumentów urzędowych, do świadectw współczesnych. Dzięki opowieść wychodzi poza prywatne życie i staje się również portretem Pragi, środowiska żydowskiego przełomu XIX i XX wieku oraz ówczesnych zwyczajów pracy i życia. To książka o człowieku i o świecie, który go uformował — i obie te perspektywy Pawel prowadzi z równym mistrzostwem. Pawel potrafi genialnie oddać atmosferę Pragi — jej językowe złożenia, napięcia narodowościowe, kulturowe i religijne. To nie jest biografia wyjęta z kontekstu; to obraz człowieka wpisanego w skomplikowaną mozaikę swojej epoki. 
Co urzeka najbardziej, to sposób, w jaki autor demitologizuje Kafkę. Robi to przez ukazanie bohatera jako osoby wielowymiarowej, niejednoznacznej. Zamiast frazesu o nieudaczniku mamy opisy człowieka, który umiał „sprawnie obracać się w świecie”, zdobywał awanse, otrzymywał podwyżki, a przy tym prowadził życie wewnętrzne nie mniej intensywne. To czyni postać Kafki jeszcze bardziej tragiczną i ludzką. Kontrast między zawodowym sukcesem a literackim niepokojem jest wyjątkowo mocny i działający na czytelnika. 
Pawel rzetelnie przedstawia fakty i możliwe interpretacje. Trudne zagadnienia, np. stosunek Kafki do judaizmu, jego skomplikowane relacje z ojcem, związek z Felicją Bauer, romans z Mileną Jesenską — są omawiane z wrażliwością, dociekliwością i ludzkim podejściem. Autor świetnieukazuje napięcia, sprzeczności i wybory. Dzięki temu czytelnik otrzymuje nie gotową ocenę, lecz narzędzia do własnej refleksji. Oj zmusza nas autor do myślenia, analizowania, zmusza. Ale to bardzo dobrze. 
Dla mnie najbardziej wartościowe są fragmenty omawiające warsztat pisarski Kafki i jego świadomość literacką. Dzięki temu opowieść o życiu splata się z analizą dzieł. Bardzo ciekawe. 
Dla czytelników poszukujących czegoś więcej niż biograficznych anegdot, książka oferuje kontekst historyczno-kulturowy, który nadaje opowieści głębię, wspomniałam już o tym wcześniej. 
Jeśli szukać drobnych zarzutów, to można wskazać, że miejscami autor pozwala sobie na dłuższe dygresje historyczne, które mogą nieco rozpraszać czytelnika skoncentrowanego wyłącznie na osobie Kafki. Dla mnie były one wielkim atutem, ale wierzę, że są osoby, które to moze trochę nużyć. 
Franz Kafka: koszmar rozumu Ernsta Pawla to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć Kafkę nie tylko jako symbol literacki, lecz jako człowieka. To książka, która rozprasza mity po to by odsłonić bogactwo rzeczywistości bohatera. 
Gorąco polecam — zarówno miłośnikom prozy Kafki, jak i tym, którzy chcą rozpocząć z nim przygodę. To jedna z tych rzadkich biografii, które zmieniają sposób, w jaki patrzymy na literackiego geniusza, czyniąc go w rezultacie jeszcze bardziej przejmującym.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  

 

piątek, 28 listopada 2025

Żubura - Rafał Grupiński

 


Wydawnictwo Poznańskie, Moja ocena 5/6
Żubura to poruszająca powieść, która od pierwszych stron wciąga czytelnika w świat tajemnicy, emocji i trudnych pytań o naturę dobra i zła. To książka, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Ta przyjemność wynika przede wszystkim z faktu, iż intryga kryminalna jest naprawde dobra. Poza tym na uwagę zasługuje niezwykle sugestywny styl autora i bogactwo poruszanych tematów. W tej książce dzieje się oj dzieje, i to na każdej płaszczyźnie. 
Fabuła zaczyna się od brutalnego morderstwa młodego ziemianina, Konstantego Oporowskiego. Radca Teodor Goszczyński podejmuje śledztwo, a kilka kroków za zabójcą rusza również siostra Kostka, Makryna. Szybko okazuje się, że przeciwnik jest wyjątkowo sprytny i okrutny. Makryna wpada w jego pułapkę i znika. Sprawa nabiera jeszcze większej wagi. A to dopiero początek. Wiecej wam nie zdradzę. Nie chcę odbierać elementu zaskoczenia. Autor zaskakuje i to co chwila. Są to zaskoczenia, jak naajbardziej pozytywne. Żubura to z jednej strony historyczny kryminał, a z drugiej... 
To, co wyróżnia Żuburę spośród wielu innych powieści kryminalnych, to sposób, w jaki autor splata współczesne wątki z historią i filozofią. Grupiński zabiera czytelnika w podróż w czasie. I jejst to odległa podróż aż do rzymskiej prowincji sprzed ponad 15 wieków. W tych fragmentach poznajemy dramatyczne losy kobiet uciekających przed wojną. Pojawia się także św. Augustyn, uwikłany w intelektualne spory o wiarę i wolną wolę, które stają się tłem do refleksji nad cierpieniem i moralnością. 
Narracja jest płynna, a każdy rozdział przynosi nowe emocje. Autor z niezwykłym wyczuciem tworzy portrety psychologiczne swoich bohaterów, w tym samego zabójcy. Pokazuje ich wewnętrzne dylematy, motywacje i słabości, pozostawiając czytelnikowi miejsce na własną interpretację. Dzięki temu postacie wydają się niezwykle prawdziwe i wielowymiarowe. 
Żubura to książka, która skłania do myślenia o ludzkiej naturze. Zadaje pytania: czy zło rodzi się w człowieku, czy może istnieje poza nim – jako coś, co potrafi przejąć kontrolę? Czy cywilizacja naprawdę czyni nas lepszymi, czy jedynie ukrywa pierwotne instynkty? 
Mimo powagi poruszanych tematów, całość czyta się lekko i z ogromnym zainteresowaniem. Grupiński łączy historię, filozofię i kryminalną zagadkę w sposób przejrzysty i atrakcyjny, dzięki czemu książka trafia zarówno do miłośników kryminałów, jak i do osób lubiących literaturę bardziej refleksyjną. 
Żubura to niezwykle udana, bardzo ciekawa, mądra i emocjonująca powieść, która długo zostaje w pamięci. To książka, którą zdecydowanie warto przeczytać – dla atmosfery, dla bohaterów, dla intrygi, ale też dla pytań, które zadaje i na które nie daje łatwych odpowiedzi. Idealna propozycja dla każdego, kto szuka czegoś więcej niż typowy kryminał. Polecam. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  

 

wtorek, 25 listopada 2025

Trzech zabójców - Kotaro Isaka

 


Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6
Trzech zabójców to nietypowy thriller, który przenosi czytelnika do mrocznego, a jednocześnie trochę absurdalnego świata tokijskiego półświatka. Autor znany jest z łączenia brutalnych tematów z humorem, ironią i zadziwiającą lekkością – i w tej książce również to widać. Nie jest to typowa opowieść o mafii; raczej dziwna, momentami surrealistyczna układanka, w której nic nie jest całkiem takie, jakim się wydaje. 
Fabuła skupia się na Suzuki – zwykłym nauczycielu, który po śmierci żony postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość. Wstępuje do mafii, wierząc, że dzięki temu dotrze do winnych tragedii. Szybko odkrywa jednak, że jego plan wcale nie będzie prosty. Świat, do którego wchodzi, przypomina labirynt pełen zabójców o osobliwych zasadach, korporacyjnych struktur i ukrytych gier politycznych. Zadziwiający są płatni zabójcy, którzy wyglądają niczym pracownicy korporacji wyższego szczebla i do tego mają rozterki egzystencjalne :) A to tylko jeden ze smaczków tej zaskakującej książki. 
Autor wprowadza trzy ważne postacie – tytułowych zabójców – z których każdy ma własną filozofię, metody działania i cele. Dzięki temu książka zyskuje wielogłosowość i dynamikę, ale czasem również może sprawiać wrażenie chaotycznej. Mimo to ich wzajemne relacje, nieufne sojusze i nieprzewidywalne decyzje potrafią naprawdę wciągnąć. 
Jednym z największych atutów powieści jest atmosfera: mroczna, momentami wręcz groteskowa. Isaka lubi mieszać realizm z absurdem, dzięki czemu scena brutalnej walki potrafi niespodziewanie przejść w humor lub refleksję. Ten styl może podzielić czytelników – jednych zachwyci, innych zdezorientuje – ale na pewno trudno pozostać wobec niego obojętnym. 
Sam Suzuki to bohater cichy i niepozorny, ale właśnie dlatego tak ciekawy. Nie jest typowym mścicielem z kryminałów; nie umie walczyć, nie zna mafijnego świata, często działa po omacku. Jest inny, podobnie, jak inne są książki Kotaro Isaki. Suzuki próbuje zachowac godność, co w brutalnym środowisku jest bardzo trudne i wypada przejmująco. Widać to szczególnie gdy nasz bohater zaczyna rozumieć, że zemsta nie przyniesie mu ukojenia, a wręcz może zamknąć go w spirali przemocy. 
Książkę czyta się szybko dzięki krótkim rozdziałom, zwięzłym dialogom i intensywnemu tempu. Jednak warto przygotować się na to, że nie wszystkie wątki zostaną zamknięte tradycyjnie, a niektóre motywy pozostaną celowo niejednoznaczne. To powieść, która bardziej buduje nastrój i emocje niż stawia na klasyczne rozwiązania fabularne.
Trzech zabójców to bardzo ciekawa, oryginalna i nieszablonowa historia o zemście, moralności i świecie, w którym granice między dobrem a złem dawno zanikły. Choć momentami bywa dziwna lub chaotyczna, ma w sobie siłę, która zostaje w pamięci. To dobra propozycja dla osób, które lubią thrillery inne niż wszystkie – pełne czarnego humoru, nietypowych bohaterów i japońskiej specyfiki. Z pewnością warto tę książkę przeczytać. 

 

niedziela, 23 listopada 2025

Paryż to zawsze dobry pomysł - Agnieszka Łopatowska

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Paryż to zawsze dobry pomysł to książka, która prezentuję paletę doznań tak charakterystycznych dla francuskiej stolicy. Autorka prezentuje nam różne oblicza Paryża. Jej ukochane miasto jest z jednej strony pogodne, magiczne, znane z pocztówek, jak i tę szorstką, kapryśną, czasem nieoczywistą. To nie jest kolejny przewodnik turystyczny. To raczej osobisty dziennik, lekcja niespiesznego włóczenia się po mieście, które nieustannie zmienia twarz, ale nieustannie jest magiczne.
Agnieszka Łopatowska pozwala się Paryżowi prowadzić. Nie narzuca rytmu, nie goni za atrakcjami z list do odhaczenia. Zatrzymuje się tam, gdzie inni przechodzą obojętnie: w zaułkach pełnych historii, na mostach, z których rozpościerają się widoki nieco inne niż te znane z filmów, w dawnych dzielnicach praczek itd. 
Autorka z pasją opowiada o tym, co przetrwało ze spuścizny barona Haussmanna – postaci wielkiej i kontrowersyjnej. Z równym zamiłowaniem opisuje wkład inżyniera Bienvenüe, ojca paryskiego metra, dzięki któremu to miasto stało się bardziej dostępne. Jest tu również miejsce dla wikingów i ich zapomnianych ścieżek, dla anonimowych praczek nadających ton codzienności, dla bohaterów pobocznych, bez których Paryż nie mógłby być Paryżem.
Wiele tekstów o stolicy Francji tonie w nostalgii, ale Łopatowska potrafi zachować równowagę. Nie idealizuje miasta, podkreśla jego złożoność, odrapane fasady, brud i kontrasty. Paryż jest u niej jak „wielki ślimak”. Jest to nawiązanie do układu urbanistycznego miasta. Paryż Łopatowskiej jest powolny, czasem kapryśny, ale fascynujący. To miasto, które żyje pełnią życia: pachnie świeżą bagietką, ale też kurzem staroci; zachwyca perfumami, ale i hałasem ruchu ulicznego; kusi przygodą, a jednocześnie zmusza do refleksji. 
Największą siłą książki jest to, że nie traktuje Paryża jak eksponatu, ale jak partnera, przyjaciela, co widac od pierwszej strony. I miasto i badaczka zapraszają nas do wspaniałej wędrówki. 
Łopatowska pisze lekko, ale nie powierzchownie. Jej eseje i mini-reportaże podszyte są solidną wiedzą historyczną i urbanistyczną, a jednocześnie mają w sobie dużo wdzięku. To połączenie sprawia, że czytelnik nie tylko chłonie atmosferę miasta, lecz także uczy się dostrzegać ukryte w nim warstwy – ślady kolejnych epok, które nadal są teraźniejszością miasta. 
Autorka pokazuje nam ukochane miasto, jak przyjaciela. Oprowadza nas i pokazuje je takim, jakim sama je odkryła – bez pośpiechu, z miłością i ciekawością. To książka, która rozbudza apetyt na własne podróże i własne odkrycia
Paryż to zawsze dobry pomysł to książka pełna ciepła, wiedzy i wrażliwości. Pokazuje Paryż nie jako miasto idealne, ale jako miasto żywe, z charakterem – miasto, które warto poznawać krok po kroku, nie tylko głównymi ulicami, lecz wszystkimi zmysłami. To lektura, która napełnia czytelnika zachwytem i nieodpartą chęcią natychmiastowego spakowania walizki. Polecam. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  


 

sobota, 22 listopada 2025

Między Bogiem a Hitlerem. Kapelani wojskowi w służbie nazizmu - Doris L. Bergen

 



Wydawnictwo Bo.wiem, Moja ocena 6/6
Książka Doris L. Bergen to jedno z najważniejszych i najbardziej niepokojących, wręcz szokujących studiów dotyczących roli religii i kapelanów w strukturach nazistowskich Niemiec. Między Bogiem a Hitlerem wnika w problematykę, którą dotąd często marginalizowano. O tym problemie nie pisano, bo to księża, bo osoby duchowne, bo Bóg itd. 
Chodzi o obecność i działalność chrześcijańskich kapelanów w szeregach Wehrmachtu. Autorka nie poprzestaje tylko na portrecie duchownych w mundurach. Badaczka idzie o wiele dalej i proponuje szeroką, pełną niuansów analizę moralnej i instytucjonalnej dwuznaczności, w jaką uwikłane było duchowieństwo służące Trzeciej Rzeszy. Dla czynów "bohaterów" tego opracowania, nie ma usprawiedliwienia.
Bergen początkowo planowała skupić się wyłącznie na jednym fragmencie wojny – wydarzeniach roku 1941. Jednak wraz z postępem badań jej projekt stopniowo się rozszerzał. Ostatecznie powstała książka, która przenosi czytelnika nie tylko na fronty II wojny światowej, lecz również do realiów Republiki Weimarskiej. Autorka ukazuje, że aby zrozumieć lojalność, postawy i motywacje kapelanów Wehrmachtu, należy zacząć od momentu, gdy po klęsce 1918 roku duchowni wojskowi znaleźli się w dwuznacznej sytuacji: z jednej strony obciążeni odpowiedzialnością za moralne wsparcie armii, z drugiej – poszukujący sposobu odbudowania autorytetu Kościołów we wrogim, niestabilnym środowisku politycznym.To historyczne zakorzenienie okazuje się kluczowe. Umożliwia zrozumienie, jak mogło dojść do sytuacji, w której w armii Hitlera służyło blisko tysiąc kapelanów, często z pełną świadomością wspierających państwo dopuszczające się masowych zbrodni. Jednak to zrozumienie, jak i dlaczego, absolutnie, w najmniejszym nawet stopniu, nie usprawiedliwia tego, co "duchowni" zrobili ludziom w tym okresie. Gdy spojrzymy na historię kościoła tak w ogóle, szokujące jest, jak na przestrzeni kilkunastu wieków usprawiedliwiano
religią pogromy, wojny, zabójstwa. Obrzydliwe. Ale wracajmy do omawianej książki. 
Badaczka niezwykle dokładnie rekonstruuje świat kapelanów Wehrmachtu. Korzysta z wielu materiałów: listów i pamiętników, fotografii, dokumentów wojskowych, raportów z frontu oraz relacji ofiar. Dzięki temu powstaje wielowarstwowy obraz grupy, która – choć pełniła funkcję religijną – stała się elementem większego systemu przemocy i nie ukrywajmy, aktywnie go wspierała. 
Autorka pokazuje, że kapelani byli nie tylko świadkami, lecz także aktywnymi uczestnikami życia armii. Ich zadaniem było budowanie morale, zagrzewanie do walki. Ich kazania i rozmowy podtrzymywały narrację, że wojna ma charakter moralnej misji, a działania Wehrmachtu – nawet te najbardziej brutalne – mogą być interpretowane jako część wyższego planu. To oni wzmacniali w żołnierzach przekonanie, iż „Bóg jest po naszej stronie”, co w kontekście hitlerowskich zbrodni brzmi dziś jak tragiczna ironia. 
Bergen unika jednak uproszczeń. Nie przedstawia kapelanów jako jednolitej, bezrefleksyjnej masy. Wśród nich byli gorliwi zwolennicy reżimu, byli też tacy, którzy starali się utrzymać pewien dystans – choć rzadko odważyli się na otwarty sprzeciw. Autorka pokazuje, jak splatały się lęk, konformizm, lojalność wobec państwa i Kościołów oraz potrzeba utrzymania kapłańskiej posługi w ekstremalnych realiach wojny. Ten swoisty moralny labirynt czyni książkę szczególnie wartościową.
Jednym z najmocniejszych wątków jest analiza, jak Kościoły – katolicki i protestancki – negocjowały swoje miejsce w strukturze państwa hitlerowskiego. Kapelani stali się narzędziem nie tylko militarnym, ale i ideologicznym. Poprzez sakramenty, kazania, pogrzeby i symbolikę sakralną sankcjonowali wojenną machinę. 
Bergen nie oskarża religii jako takiej; wskazuje jednak, jak łatwo instytucje wiary mogą zostać wykorzystane przez totalitarne państwo. W tym sensie książka staje się nie tylko studium historycznym, lecz także uniwersalnym ostrzeżeniem. Uświadamia ona, że etyczna odpowiedzialność duchownych jest szczególnie duża w momentach, gdy władza oczekuje od nich legitymizacji działań sprzecznych z podstawowymi wartościami moralnymi.
Styl Bergen jest rzeczowy, ale nigdy suchy. Autorka potrafi połączyć chłodny, rzeczowy warsztat historyka z głęboką wrażliwością na los jednostek – zarówno tych, którzy służyli w mundurach, jak i tych, którzy padli ofiarą nazistowskiego terroru. Dzięki temu jej książka nie jest tylko kroniką wydarzeń, ale także opowieścią o ludzkiej słabości, zagubieniu i dramatycznych wyborach w czasach ekstremalnych.
Między Bogiem a Hitlerem to lektura niezwykle ważna, ponieważ dotyka tematu, w którym historia stawia trudne pytania o odpowiedzialność moralną – nie tylko żołnierzy, lecz także kapłanów, instytucji i wspólnot. Książka Bergen zmusza do refleksji nad tym, gdzie przebiega granica między służbą a współudziałem, między wiarą a manipulacją nią. 
To także przestroga, szczególnie ważna w kontekscie tego, co dzieje się wokół nas. Polecam. Ta książka na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)


 

środa, 19 listopada 2025

Ćwiczenia z dysonansu - Tomasz Stawiszyński

 


Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 6/6
Bardzo dobra i mądra książka. Idealna do podczytywania we fragmentach i do rozmyślania.
Ćwiczenia z dysonansu to książka, którą trudno zaszufladkować. Z jednej strony to zbiór felietonów, z drugiej jest to także rodzaj przewodnika po świecie pełnym intelektualnych pułapek, fejków i skrótów w każdej dziedzinie. Właśnie dlatego ta lektura robi tak duże wrażenie i jest tak bardzo potrzebna, właśnie teraz. Stawiszyński nie moralizuje, nie krzyczy i nie narzuca własnych poglądów. Zamiast tego zaprasza czytelnika do wspólnego myślenia. A myśleć – jak się okazuje – wcale nie jest łatwo, co widzimy na co dzień w mediach i nie tylko.
Autor wybrał 90 tekstów publikowanych na łamach „Tygodnika Powszechnego”. To felietony bardzo różnorodne – tematycznie, nastrojowo. W jednym tekście Stawiszyński rozważa, dlaczego ludzie tak chętnie wierzą w UFO, w innym przygląda się popularności współczesnych guru, którzy obiecują szybkie odpowiedzi na trudne pytania. Pojawiają się też odniesienia do filmów, literatury, mitologii, popkultury i filozofii. Autor pokazuje, że wszystko może stać się punktem wyjścia do refleksji. Ta różnorodność sprawia, że książkę czyta się zaskakująco lekko. Nie jest to jednak lektura „do poduszki”, bo niemal każdy tekst zostawia po sobie pytanie. Te pytania są różne, czasem niewygodne, czasem prowokujące, czasem wpędzające w smutek. Każde pytanie, każda kwestia zostają w czytelniku na bardzo długo. Śmiało możemy powiedzieć, że Ćwiczenia z dysonansu to ćwiczenia w myśleniu. 
Największą wartością tej książki nie jest to, że dostarcza wiedzy, lecz to, że pokazuje jak myśleć. Stawiszyński nieustannie zwraca uwagę na uproszczenia, którym wszyscy ulegamy – czy to w mediach społecznościowych, czy w codziennych rozmowach. Przypomina, że świat rzadko bywa tak jednoznaczny, jak sugerują nagłówki, memy i spory polityczne. 
W książce często powraca motyw dysonansu, czyli napięcia między różnymi, czasem sprzecznymi interpretacjami rzeczywistości. Autor nie próbuje tego napięcia zlikwidować. Wręcz przeciwnie. Stawiszyński uczy, pokazuje, jak je znosić, jak z niego korzystać. To te dysonansy są przestrzenią do autentycznego uruchomienia szarych komórek. 
To odświeżające i jakże miłe podejście, szczególnie w epoce, w której wszyscy oczekują od nas szybkich reakcji, jednoznacznych stanowisk - wszystko jest białe albo czarne i wszędzie mnóstwo papki medialnej.
Choć książka dotyczy spraw poważnych, jest napisana przystępnym językiem. Autor umie mówić o filozofii bez patosu i bez poczucia wyższości. Pokazuje, że filozofia nie należy wyłącznie do naukowców i nie wymaga specjalistycznej wiedzy tylko myślenia i chęci. 
Wszystkie eseje są porywające, fascynujące. Jednak prawdziwą wisienką na torcie (jak dla mnie) jest ostatni esej. To najbardziej filozoficzny, najbardziej zmuszający do myślenia tekst w książce. Autor podsumowuje w nim swoją wieloletnią pracę nad tematami, które przewijają się przez cały zbiór. Treści nie zdradzę. Nie chce wam odbierać przyjemności wynikającej z lektury. 
Ćwiczenia z dysonansu to wspaniała książka dla każdego, kto lubi myśleć i kto nie poddaje się siecczce medjalnej, jaką mamy wokół nas. Nie trzeba znać wcześniejszych książek Stawiszyńskiego ani orientować się w akademickiej filozofii żeby dac się porwać tej lekturze. Wystarczy ciekawość świata i szare komórki.
Ćwiczenia z dysonansu to książka, która zostaje w czytelniku na długo po odłożeniu. Uczy pokory wobec rzeczywistości, zachęca do krytycznego myślenia. To idealna, mądra i jakże potrzebna lektura na obecne czasy. Zdecydowanie polecam.


 

 

poniedziałek, 17 listopada 2025

Śmiały. Cykl: Bolesław II (tom 1) - Elżbieta Cherezińska

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6

Śmiały Elżbiety Cherezińskiej to powieść historyczna, która od pierwszych stron zachwyca rozmachem, dbałością o szczegóły i niezwykłą energią. Autorka opisuje jedną z największych zagadek polskiego średniowiecza. Chodzi o niezwykle (nawet, jak na tamte czasy) burzliwe rządy Bolesława Śmiałego i jego konflikty, a szczególnie jeden z biskupem Stanisławem ze Szczepanowa.
Ta książka funduje nam prawdziwą podróż w czasie. Autorka przenosi czytelnika do XI wieku. Był to czas chaosu, zdrad, wojen, ale też wielkich ambicji i odrodzenia polskiej państwowości. Cherezińska po raz kolejny pokazuje, że potrafi o historii opowiadać w sposób barwny, emocjonujący i w pełni angażujący. 
Głównym bohaterem jest młody Bolesław, później zwany Śmiałym. Po nagłej śmierci ojca, Kazimierza Odnowiciela, musi stanąć na czele zrujnowanego kraju. Jest zaledwie piętnastolatkiem, a wokół niego aż roi się od możnych, którzy chętnie przejęliby władzę, manipulując niedoświadczonym księciem. Tymczasem Bolesław szybko udowadnia, że ma w sobie siłę, charakter i spryt godny wielkiego władcy. Uczy się dyplomacji, rozpoznaje sojuszników i wrogów, a przede wszystkim – dostrzega, że największe zagrożenia często rodzą się najbliżej. Nie chcę wam zdradzać nic z fabuły. Nie da się w kilku zdaniach o niej napisać. Poza tym nie chcę wam odbierać przyjemności wynikającej z lektury. 
Największym dla mnie atutem jest fakt, iż Cherezińska znakomicie oddaje atmosferę epoki. Był to czas pełen religijnych sporów, politycznych wstrząsów i gwałtownych przemian. Europa tamtych czasów płonie, w przenośni i dosłownie. Ma miejsce schizma, która dzieli Kościół. Poza tym pogańskie powstania sieją terror, a sąsiednie kraje toną w bratobójczych walkach. Na tym tle losy młodego polskiego władcy stają się jeszcze bardziej fascynujące. 
Autorka słynie z tego, że potrafi ożywić postacie historyczne, nadać im charakter, emocje i głębię psychologiczną – i tym razem także robi to po mistrzowsku. Bolesław jest pokazany nie tylko jako władca, ale przede wszystkim jako człowiek: pełen ambicji, odwagi, wątpliwości i wewnętrznych zmagań. Obok niego pojawiają się świetnie nakreślone postacie kobiet – wrażliwych, silnych, wyrazistych. Cherezińska wydobywa je z przeszłości, pokazując, jak ważną rolę odgrywały, choć historia często o nich milczała. 
Mimo że książka pełna jest bitew, politycznych rozgrywek i dramatycznych wydarzeń, czyta się ją z ogromną przyjemnością. Styl autorki jest lekki i obrazowy, dialogi naturalne, a tempo – idealnie wyważone. Każdy rozdział przynosi coś nowego: zwrot akcji, odkrycie, moment refleksji lub napięcie godne najlepszych powieści przygodowych. 
Śmiały to także cudownie zrekonstruowana opowieść o odbudowie państwa, o odwadze, która czasem graniczy z brawurą, oraz o cenie, jaką trzeba zapłacić za władzę. To książka nie tylko dla miłośników historii, ale dla każdego, kto lubi dobrze napisaną, dynamiczną i emocjonującą opowieść.
Śmiały to świetna, mocna i pięknie napisana powieść, która na nowo ożywia jednego z najważniejszych polskich władców. Cherezińska tworzy historię, od której naprawdę trudno się oderwać – pełną pasji, polityki i ludzkich dramatów. Idealny wybór dla czytelników, którzy kochają literaturę historyczną, ale też dla tych, którzy chcą po prostu zanurzyć się w fascynującym świecie dawnych dziejów. Polecam i niecierpliwie czekam na 2. tom. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)