piątek, 31 lipca 2015

Widmowa kraina - Patrick Lee

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 5/6
Z podziemnego tunelu w Wyoming, gdzie przed laty przeprowadzono nieudany eksperyment, co jakiś czas wydostają się tajemnicze obiekty, wytwory nieznanej technologii. Dwa z nich, bliźniacze cylindry, umożliwiają przejście w przyszłość i  – co ważniejsze – powrót. 
Paige Campbell (młoda, ambitna badaczka) i naukowcy z korporacji Tangent decydują się na tę podróż w czasie i odkrywają coś przerażającego. Postanawiają o swoim odkryciu powiadomić osobę najważniejszą w kraju, czyli Prezydenta USA. Spotkanie w Białym Domu przebiega bardzo konkretnie, merytorycznie, a sama głowa państwa wydaje się być wielce zainteresowana sprawą, wykazuje chęć daleko idącej pomocy. Spotkanie kończy się porozumieniem, naukowcy jada na lotnisko i w trakcie tej podróży zostają zatrzymani i ostrzelani przez zamaskowanych męźczyzn. Napastniczy przesuwają się od auta do auta, oglądają swoje ofiary, jakby szukając konkretnej osoby. Ci, którzy są im zbędni zostają zastrzeleni jednym strzałem. Gdy dochodzą do Paige sytuacja staje się wręcz dramatyczna. A to dopiero początek.
Widmowa kraina, to książka, która nie ma wstępu, prologu, ma natomiast wielkie bum. Dalej (zgodnie ze znanym powiedzeniem Hitchkocka) jest tylko lepiej. Nasi bohaterowie muszą trzy rzeczy: uciec, zapobiec tragedii na skalę globalną, uratować ludzkość zmierzającą do zagłady i przeżyć. Niby proste, ale nie w tym przypadku. 
Akcja, choć sam jej szkielet jest sztampowy, to jednak prowadzona jest po mistrzowsku, tempo obezwładnia, a ilość rzeczy, którym muszą umknąć, czy które muszą pokonać główni bohaterowie zadziwia i wprawia kilkakrotnie w osłupienie. Akcja jest najważniejsza, a to sprawia, iż Widmową krainę się wręcz pochłania. Co prawda nie ukrywam, jest to książka z typu czytadeł, bardziej ambitnych niż inne, ale czytadeł. Nie należy ona do pozycji, które na długo zapadną w pamięć. Jednak autor i tym razem (znam jego inne książki) zapewnia doskonałą, inteligentną rozrywkę oraz świetną lekturę. I o to chyba chodzi. Jak będę chciała poczyta coś super ambitnego, sięgnę np. po Prousta:)
Zachęcam do sięgnięcia po Widmową krainę.

czwartek, 30 lipca 2015

Nowa książka Elżbiety Cherezińskiej...

Lata 30. XIX wieku
Kluczem do panowania nad Azją jest Afganistan, o który Wielka Brytania rywalizuje z Rosją. W Wielką Grę, nazywaną przez Rosjan Turniejem Cieni wplątane są losy Polaków: Jana Witkiewicza – młodzieńca ułaskawionego z wyroku śmierci i zesłanego na Syberię, Adama Gurowskiego – ucznia Hegla i przyjaciela Heinego, arcyzdrajcy sprawy polskiej, a także Rufina Piotrowskiego – prostego żołnierza i najsłynniejszego uciekiniera z syberyjskiej katorgi. W śniegach Syberii, na gorących piaskach afgańskich pustyń i wybrzeżach Morza Czarnego trwa Wielka Gra. Bohaterowie rzucają cienie, ktoś jednak pociąga za sznurki marionetek. Fascynująca opowieść o Polsce. O ludzkich losach, przeznaczeniu, zdradach i niezłomności.
Dane techniczne dotyczące wydania w miękkiej i twardej oprawie:
Elżbieta Cherezińska
Turniej cieni
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Liczba stron: około 816 stron
Format: 150x230mm
Wydanie: 1
Seria: -
Oprawa: miękka ze skrzydełkami/twarda z obwolutą
Gatunek: powieść historyczna
ISBN: 978-83-7785-669-7/978-83-7785-
668-0
E-book: tak
Cena detaliczna: 45 zł/59 zł

środa, 29 lipca 2015

Rok zerowy. Historia roku 1945 - Ian Buruma

Wydawnictwo PWN, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Bardzo dużo mówi, pisze się o całej II wojnie światowej. Epatuje się wręcz opisami poszczególnych jej etapów. Rzadko jednak pisze się o tym co było bezpośrednio przed i tuż po zakończeniem najokrutniejszej z wojen. 
Niniejsza książka w części wypełnia tę lukę. Jej treść to doskonale nakreślona panorama ostatniego roku wojny czasu zgliszcz i niepojętego wprost okrucieństwa. 
Rok 1945 oznaczał przede wszystkim zwycięstwo, triumf nad Hitlerem i osądzanie zbrodniarzy. Ale nie tylko. Był także początkiem nowego, nowego życia, nowego świata, nowego ładu, nowych szans. Ale czy na pewno? 
Żołnierze zwycięskich armii (niezależnie od narodowości) masowo dokonywali gwałtów, a środkową Europę ogarnął chaos przesiedleń. Prawie w całej Europie nie istniała większość instytucji, rządy dopiero się tworzyły, podobnie było z mniejszymi jednostkami samorządowymi. Nie istniały szkoły, kina, teatry, biblioteki, archiwa, muzea, brak było także książek, radia prasy. Było tak, jakby ludzie znależli się na pustyni, jakby nie było prawa, nie było historii, nie było terażniejszości. Najgorsze jednak było to, iż nie istniało żądne prawo, żaden wymiar sprawiedliwości. Oczywiście, lokalne jednostki próbowały jakoś się zorganizować, zaprowadzić względny ład, ale to kropla w oceanie wręcz potrzeb. 
Powojenna Europa tak właśnie wyglądała. Była ona dzikim miejscem na światowej mapie. Nam trudno sobie to wyobrazić. Brakowało nie tylko mieszkań, ubrań czy jedzenia. Brakowało także wszystkiego, co decydowało o bycie i świadomości człowieka. Brakowało swoistego kodeksu moralnego, pojęcia i zrozumienia tego co jest dobre, co złe, a co wręcz naganne, niedopuszczalne w normalnym świecie.
Tytułowy rok zerowy, to także wiele innych problemów, które dla nas żyjących w miarę bezpiecznym XXI wieku, wydaja się być drobiazgami. Dla ludzi w tamtym momencie były często sensem do którego dążyli, czymś co decydowało o ich życiu, zdrowiu psychicznym. 
Brytyjscy i amerykańscy wyzwoliciele obozów nieświadomie przyczyniali się do śmieci wygłodzonych więźniów, którzy nie byli w stanie strawić podawanego im pożywienia. Alianci krwawo tłumili wolnościowe zrywy w Algierii, Indiach i Wietnamie. Rządzący w Japonii Amerykanie usiłowali wykorzeniać ślady feudalizmu. 
O tym wszystkim w niniejszej książce opowiada Buruma. To jednak tylko fragment treści Roku zerowego. Trzeba bowiem autorowi przyznać, iż problematyka, jaka porusza w swojej najnowszej książce jest przebogata. Rok zerowy podzielony jest na trzy główne części, zatytułowane: Syndrom wyzwolenia, Sprzątanie gruzów i Nigdy więcej. Tytuły niezwykle wymowne.
Materiał jaki nam autor prezentuje to nie tylko rok 1945, ale także liczne nawiązania do lat 30., do rodzącego się faszyzmu, do antysemityzmu, do tego, co działo się z ludźmi, którzy jak jego ojciec odmówili lojalności. 
Buruma opowiada także o tych, którym wojna się przysłużyła. Przykładem może być Kishi Nobosuke, kierownik obozu niewolniczej pracy w Mandżurii, który w 1957 roku został premierem Japonii. To nie jedyny taki kuriozalny, oburzający, zadziwiający awans.
Rok zerowy.. jest mistrzowsko napisaną książką.  Oparta ona jest na bardzo bogatym i dokładnie sprawdzonym materiale źródłowym. Historyk korzysta i powołuje się na notatki, zdjęcia, listy, kroniki, ale przede wszystkim na wspomnienia zarówno ofiar, jak i katów.I tu nasuwa się jeszcze jeden temat, który Buruma porusza- kto był katem, a kto ofiarą. Buruma nie ocenia ludzi, nie ocenia ani ofiar, ani katów, prześladowców. W niektórych momentach próbuje ich nawet zrozumieć. Ale czy wszystkie zachowania da się zrozumieć, wytłumaczyć? Czy zbrodnia będąca efektem innej zbrodni jest dobra, czy zła? Bardzo ciekawie ukazane jest w tym kontekście aspekt żądzy odwetu, zemsty.
Kwintesencją i tematem przewodnim książki, obojętnie jakby na to nie spojrzeć, jest jedno - niewyobrażalny wprost ogrom ludzkiej tragedii, we wszystkich jej przejawach, w każdej z dziedzin życia. Coś niewyobrażalnego, okrutnego, nieludzkiego, przerażającego. Całość mistrzowsko napisana. Polecam. Prawdziwe arcydzieło. Minus daję tylko za umieszczenie przypisów na końcu książki i zdawkowe, bardzo zdawkowe potraktowanie kwestii Polski.

wtorek, 28 lipca 2015

Handlarz z Omska - Camilla Grebe, Paul Leander-Erngstrom

Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Handlarz z Omska, to 2. tom świetnej trylogii Mroczna Moskwa.
Recenzję tomu 1. Maestro z Sankt Petersburga znajdziecie tutaj- klik. Handlarz z Omska niczym nie ustępuje swojemu poprzednikowi. Ba, śmiało mogę napisać, iż ten tom jest jeszcze lepszy. 
Ponownie dane mi było przeczytać znakomity thriller, w którym przedstawiono Rosję początku XXI wieku, kiedy w okamgnieniu powstały największe współczesne fortuny liczące setki miliardów dolarów, kwitła korupcja, przestępczość, a mafia miała w swoim ręku wszystko.
Bohaterem książki, a właściwie jednym z głównych bohaterów, ponownie jest szwedzki finansista niespełna 40-letni Tom Blixen. Od 10 lat mieszka on w Moskwie i to w tym właśnie mieście wbrew tytułowi rozgrywa się akcja powieści. Toma znamy z tomu 1., w którym rozegrały się wydarzenia całkowicie zmieniające jego życie i nastawienie do niego. 
Akcja Handlarza.... toczy się ponownie wokół niewyobrażalnie wielkich pieniędzy, władzy, łączy ze sobą Moskwę widzianą przez zwyczajnych mieszkańców oraz tę, którą zna niewielu. Władza, seks, pieniądze oraz zuchwałe zabójstwo syna ambasadora Szwecji. W to wszystko, całkiem mimo woli zostanie wplątany Tom Blixen. Przyjmując nową pracę (po dłuższym okresie bezrobocia), sam nie wie w co wchodzi, w czym będzie brał udział. Gdy się zorientuje o co toczy się gra, na wycofanie się będzie za późno. Pozostaje mu tylko brnąć dalej. Krok po kroku Tom wraz z przyjacielem, moskiewskim prokuratorem Skurowem,  prowadzą dochodzenie w sprawie sięgającej najwyższych sił politycznych w Szwecji i Rosji. Życie obu męźczyzn oraz ich rodzin jest poważnie zagrożone. 
Szwedzkiemu duetowi pisarskiemu  Leander- Engström ponownie udało się mnie zachwycić, przykuć moją uwagę. Stworzyli doskonały, rozkręcający się z każdą przeczytaną stroną thriller i niezłą powieść społeczno-obyczajową w jednym. Zręcznie nakreślone realia życia i w Rosji, bieda zwyczajnych obywateli, przepych miliarderów, rezydencje bogaczy obok niewielkich, klaustrofobicznych mieszkań zwyczajnych ludzi, morderstwa, egzekucje, ogromne fortuny i dwójka ludzi, Tom Blixen i prokurator Skurow, którzy na wzór amerykańskich szeryfów walczą o sprawiedliwość. Ale spokojnie, wszystko jest jak najbardziej realne, i tak zręcznie odmalowane, że strach ogarnia w trakcie lektury. Do tego dochodzą- niesamowicie szybkie tempo akcji i krótkie niczym migawki zdjęciowe rozdziały, co dodatkowo podkręca i tak niewyobrażalną atmosferę książki. W sensacyjną fabułę autorzy niezwykle umiejętnie wpletli prywatne życie bohaterów, oraz obrazy Moskwy XXI wieku.
Co ciekawe, fabuła jest oparta (luźno, ale zawsze) na autentycznej aferze skandynawskiej sprzed kilku lat, która dotyczyła handlu bronią na olbrzymią skalę. 
Co prawda Handlarz z Omska jest 2. tomem trylogii, jednak osoby, które nie czytały tomu 1., mogą po Handlarza... sięgnąć bez obaw. W całej książce jest sporo nawiązań do wydarzeń z części wcześniejszej. To bez problemów pozwala zorientować się w akcji i perypetiach głównych bohaterów.
Zachęcam do lektury. 

niedziela, 26 lipca 2015

Wbrew sobie - Katarzyna Kołczewska

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 5/6
Do polskiej prozy, szczególnie tej dla kobiet, podchodzę delikatnie to ujmując..sceptycznie, z ogromną dozą braku zaufania. 
Nie ukrywam, gdy dotąd sięgałam po książki (szczególnie te debiutanckie) polskich autorek, w 8 na 10 przepadkach przeżywałam jedno wielkie rozczarowanie. 
Nic więc dziwnego, iż za lekturę Wbrew sobie zabrałam się ze sporą niechęcią. I nastąpiło wielkie rozczarowanie, pozytywne oczywiście. 
Książka doskonale napisana, poruszająca wiele ważnych problemów, kwestii, dylematów moralnych, przed którymi może w każdej chwili stanąć wielu z nas. Ot bardzo dobra, zręcznie napisana powieść z happy endem. 
Bohaterami są ludzie w wieku 35-45 lat i starsi, mieszkańcy stolicy, z pozoru normalni, zadowoleni z życia. Piszę z pozoru, ponieważ po zerwaniu pierwszej łuski, z ich idealnego życia niewiele zostaje. 
Każdy z bohaterów przedstawionych przez Kołczewską, aż się prosi o solidną terapię i pomoc. Tylko czy można pomóc komuś, kto tak na prawdę tego nie chce? A może do pomocy trzeba dorosnąć, dojrzeć? I chodzi tu zarówno o przyjmowanie pomocnej ręki, jak i o jej oferowanie.
Toksyczna rodzina, tłumione latami żale, przekonanie o tym, iż to własny los jest tym najgorszym, skupienie się tylko na sobie, żal, egocentryzm, niechęć do innych, konsekwencje własnych zaskakujących decyzji. To główne kwestie poruszane w książce. Ale nie tylko. 
Sporo miejsca autorka poświęca medycynie, tej czyniącej cuda i tej nie umiejącej jeszcze poradzić sobie z wieloma sprawami. Wykształcenie medyczne Kołczewskiej sprawiło, iż jej książka, mimo iż sporo w niej medycyny, jest powieścią niezwykle przystępną, w ciekawy sposób poruszającą tematykę chorób przewlekłych, przeszczepów, zabiegów chirurgicznych, czy zapłodnienia in vitro.
Niezwykle realistyczna fabuła, aktualność poruszanych w powieści kwestii (cena przyjaźni, depresja, kryzys w niewielkiej firmie, handel narkotykami, rozpad małżeństwa, brak porozumienia w rodzinie, wieczny brak pieniędzy etc), fakt, iż mogą one dotknąć wielu z nas, niezwykle zręczne pióro autorki, to wszystko sprawia, iż Wbrew sobie mimo ponad 500 stron objętości czyta się niezwykle szybko. Poza tym książka zmusza do myślenia, zarówno w trakcie lektury, jak i długo po jej zakończeniu. 
Zachęcam do sięgnięcia po powieść Katarzyny Kołczewskiej. To doskonała, wielowątkowa, prawdziwa historia i wyborna lektura nie tylko na trwające obecnie lato. Oby więcej takich książek.

sobota, 25 lipca 2015

Lwica - Katherine Sholes

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 4,5/6
Niezwykła podróż do serca Afryki. Główną bohaterką jest 32-letnia Australijka  Emma Lindberg, która przyjeżdża na czarny kontynent, żeby odwiedzić ośrodek badawczy, gdzie przed laty zmarła jej matka. Emma pragnie jedynie ukoić ból, dokonać swoistego rozliczenia z bolesną przeszłością. Jednak jak to często w życiu bywa, nic nie idzie tak jak to sobie zaplanowaliśmy, wszystko bez mała się komplikuje. Nie inaczej jest w przypadku Emmy. Kobieta zostaje bowiem wciągnięta w poszukiwania zaginionego dziecka. W poszukiwaniach pomaga jej masajski weterynarz Danielem Oldeani. Niespodziewanie akcja poszukiwawcza zaprowadzi Emmę do jednego z najbardziej tajemniczych miejsc Afryki, gdzie pozna niezwykłego człowieka. Tak rozpocznie się największa przygoda  młodej Australijki. A życie poszukiwanej dziewczynki ocalą niezwykłe poczynania lwicy. 
Strasznie trudno napisać chociażby krótkie streszczenie Lwicy. W rzeczywistości książka, a w zasadzie jej fabuła, wypada o wiele lepiej, bardziej intrygująco i zachęcająco, niż te kilka zdań, które powyżej nakreśliłam. Jest to niezwykła, pena afrykańskiej magii i głębi ludzkiej duszy, ciepła, momentami wręcz magiczna opowieść. 
W książce znajdziemy mnóstwo przygód, które uzupełniają niezwykle barwne opisy afrykańskiej flory i fauny, bezkresnych afrykańskich pustkowi, tajemniczych zwyczajów Masajów.  Sporo miejsca autorka poświęca także wewnętrznym rozważaniom bohaterów, oraz kilku ponadczasowym kwestiom, jak np. próba pogodzenia się z przeszłością, czy dokonania trudnych wyborów i znalezienia własnego miejsca w życiu.
Najbardziej jednak zachwycił mnie wątek niezwykłej przyjaźni małej dziewczynki z tytułową lwicą. Wspaniale opisany. 
Lwica, to nie tylko typowa lektura wakacyjna, książka akcji. To także, a może przede wszystkim mądra opowieść o życiu, jego różnorodnych aspektach, tajemnicach i trudnych wyborach, przed którymi prędzej czy później staje każdy z nas. 


czwartek, 23 lipca 2015

Laur - Jewgienij Wołdołazkin

Wydawnictwo Zysk i S-ka
Trudno mi ocenić tę książkę. Była ona podczytywana przeze mnie i moją przyjaciółkę przez ostatnie kilka tygodni, fragmentami, z doskoku. Trudna i inna powieść. Czy faktycznie tak piękna, wspaniała, jak to zapowiada opis na okładce? Trudno mi to jednoznacznie określić. 
Jest to powieść nagrodzona najbardziej cenioną rosyjską nagrodą literacką „Wielka Księga”, w zgodnej opinii krytyków i czytelników stanowi wybitne zjawisko we współczesnej literaturze, swoistą podróż w głąb rosyjskiej duszy.
Akcja Laura toczy się wprawdzie w XV wieku w Rosji, jednak jest odbierana w sposób jak najbardziej aktualny. Bohaterem jest męźczyzna cierpiący, rozdarty, nie potrafiący nie tylko pogodzić się z otaczającym go światem, ale także nie umiejący w nim żyć, współistnieć z jego wszystkimi elementami. 
W książce jest wiele elementów mistycznych, nietypowych, przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Zmienia się akcja, zmieniają się elementy fabuły, czas w jakim toczy się akcja. Generalnie nie ma nic stałego, pewnego, nic do czego przyzwyczaiła nas typowa literatura. Pod tym kątem faktycznie Laur jest inny, nowatorski. 
Siedzę i zastanawiam się, czy powieść Wołdołazkina przypadła mi do gustu. I chyba raczej odpowiedź jest negatywna. Może, ba prawdopodobnie, nie jest to zła książka, może nawet bardzo dobra, ale ja nie jestem idealnym jej odbiorcą, trafiła nie na tego czytelnika. 
Jedyne co na prawdę mnie zachwyciło w Laurze, to język, jakim powieść została napisana. Choć nie jest on łatwy, ba trąci z lekka biblijnym, mnóstwo w nim słów stylizowanych na archaizmy, to mimo to zachwycił mnie. Tu ogromne brawa i uznanie dla tłumaczki Ewy Skórskiej. 
Zachęcam do sięgnięcia po Laura. Jestem bowiem przekonana, iż wielu z was powieść przypadnie do gustu. Przygotujcie się jednak na nie lada wyzwanie czytelnicze i intelektualne. 

środa, 22 lipca 2015

Dziewczyny z Syberii - Anna Herbich

Wydawnictwo Znak, Moja ocena 5,5/6
Syberia, w encyklopedii znajdziemy tylko suchy opis, iż to  kraina geograficzna w północnej Azji, wchodząca w skład Rosji. 
Dla Polaków to miejsce ma wyjątkowy wymiar. Przez wiele, wiele lat wiązało się ono bowiem z licznymi deportacjami i wysiedleniami na Syberię i „na Sybir”. Ten los dotknął setek tysięcy Polaków, którzy często przesiedlani byli z całymi rodzinami. 
Anna Herbich w swojej książce przejmujący sposób opowiada o fali przesiedleń, ukazuje jak naprawdę wyglądała walka o przetrwanie na nieludzkiej ziemi. Niby o Sybirakach (jak często nazywamy  przesiedleńców) wiele już napisano, nakręcono wiele dokumentów, ale ta książka wyjątkowo chwyta za serce. Bohaterkami książki są bowiem kobiety, i to kobiety wyjątkowe w każdym calu. Były w kołchozach, więzieniach, straszliwych łagrach w Workucie. To historie Polek, które przeżyły sowieckie deportacje, syberyjskie piekło, gehennę zesłania.
Lekturę rozłożyłam sobie w czasie. Każdą z historii opisanych przez Herbich czytałam w odstępie kilku dni. Jedno co od pierwszej strony przychodzi na myśl, to ogromny szacunek i podziw dla kobiet będących bohaterkami książki. Ich życie przed Syberią było różne, póżniej stało się bez mała identyczne, podobnie tragiczne, podobnie wymagające wielkiego samozaparcia, odwagi i chęci przeżycia za wszelka cenę. Głód, niewyobrażalne zimno, bród, strach i to do tego katorżnicza wręcz praca,  to wszystko towarzyszyły im w każdej godzinie pobytu na Syberii. 
To cud, że tym niepozornym kobietom udało się przeżyć, wytrwać w warunkach,w  których załamywał się, nie dawał rady nie jeden dużo silniejszy z pozoru męźczyzna. I wszystkie one wróciły do ojczyzny.
Dziewczyny z Syberii, to wyjątkowa książka, wzbudzająca tak wiele różnorodnych emocji, że aż nie da się ich opisać. To także wielka nauka, zmuszająca do pamiętania o ofiarach Syberii, o dzielnych, którym udało się ocaleć. To także lektura, która uświadamia czytelnikowi w jak luksusowych warunkach żyjemy. 
Dziesięć historii, dziesięć losów, które każdy bez wyjątku powinien poznać. Genialnie napisana, przerażająca, poruszająca opowieść. 



poniedziałek, 20 lipca 2015

Jesienne werble - Diana Gabaldon

Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5-/6
Jesienne werble to 4. tom 8-częściowej serii, której bohaterką jest angielska pielęgniarka Claire Randall.
W tomie 1. Obca (recenzja tutaj- klik)  Claire z roku 1945 przeniosła się w czasie, a konkretnie do roku 1743. Kobieta musiała wysilić całą swoją inteligencję i pomysłowość, żeby w świecie sprzed 3 wieków odnaleźć się, przetrwać i wrócić do ukochanego męża. Nie chcę spojlerować, napiszę wiec tylko, iż plan ogólnie się powiódł, chociaż nie ukrywam - nastąpiły w trakcie jego realizacji pewne spore komplikacje. Kolejny raz dał o sobie znać diabelski chichot losu, który objawił się także w kolejnych 2. i 3. tomie serii. 
Nie chcę opisywać kolejnych tomów. Nadmienię tylko, iż ich osią są wędrówki Claire między epokami, nieustający powrót do ukochanego męźczyzny i związane z tym najrozmaitsze perypetie. Niewątpliwie ogromnym plusem serii jest jej wielowątkowość, drobiazgowe ukazywanie realiów epok, w których aktualnie znajduje się główna bohaterka. A to wszystko wplecione w mniej lub bardziej burzliwe wydarzenia historyczne i polityczne. 
Jednak nie ukrywam, Gabaldon jest dosyć nierówną pisarką. Niektóre tomy były rewelacyjne,  inne średnie. Nie ukrywam więc, iż po Jesienne werble sięgnęłam zarówno z pewną obawą, jak autorka poradzi sobie z kolejna falą perypetii szkockiej pielęgniarki i co wymyśli, żeby nie znużyć czytelnika. Wszak napisanie ciekawych, wręcz porywających kolejnych 1000 stron (tak, tyle liczy 4. tom) i zachęcenie do lektury tomu 5., jest nie lada sztuką. 
Tym razem Diana Gabaldon poradziła sobie z zadaniem w miarę dobrze, nie porywająco, nie zachwycająco, ale na tyle dobrze, że lektura była przyjemnością, a po kolejny tom serii z pewnością sięgnę.  
Tym razem Claire wraz z męźczyzną jej życia podbijają (dosłownie i w przenośni) nowe lądy, a konkretnie pragną skorzystać z hojnego rozdawnictwa ziemi i kolonizują Amerykę. Jaime po raz kolejny udowadnia, iż jest prawdziwym człowiekiem od wszystkiego, bardziej wszechstronnym niż np. Leonardo da Vinci i potrafi wszystko. A poważnie. atmosfera tego tomu jest zbliżona do poprzednich, bohaterowie odrobinę (ale na prawdę niewiele) przerysowani, trochę autorka przedobrzyła dodając im zbyt wiele cech pozytywnych, bliskich ideałom. Najbardziej realną istotą z tego tomu jest Rollo, fantastyczny, cudowny psiak, w którym nie sposób się nie zakochać. W ogóle zwierzęta są mistrzowsko ukazane w tym tomie, każde z nich ma niebanalną osobowość i charakterek. 
Mimo drobnego podkoloryzowania bohaterów (o którym wyżej wspomniałam) , książkę czytało się doskonale i nad wyraz szybko, biorąc pod uwagę niesamowitą wprost ilość 1000 stron. Bez wątpienia jest to wynikiem coraz lepszego stylu pisarskiego autorki, który zdecydowanie poprawia się z tomu na tom, doskonałego merytorycznego przygotowania pisarki (ten tom to kopalnia wiedzy o wczesnych dziejach USA z okresu kolonizacji) i poczucia humoru, którym Gabaldon hojnie okrasza Jesienne werble.
Podobnie, jak w poprzednich tomach, akcja tej części rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. 
Cała seria autorstwa Diany Gabaldon ma w sobie coś takiego, co przyciąga czytelnika i na kilka godzin pozwala zapomnieć o troskach dnia codziennego, o otaczającym nas świecie. 
Po 5. tom, który ma się ukazać w sierpniu, z pewnością sięgnę.

sobota, 18 lipca 2015

Żołnierze wyklęci: Jan Borysewicz "Mściciel" "Krysia"

Wydawnictwo Rytm, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Doskonale napisana książka o niezwykłym człowieku, patriocie i bohaterze w pełnym tego słowa znaczeniu.
Ów niezwykły człowiek, to Jan Borysewicz, który  urodził się w Dworczanach koło Wasiliszek w 1913 roku. Mając 25 lat, czyli w 1938 roku ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej-Komorowie ze stopniem podporucznika.Brał czynny udział w kampanii wrześniowej będąc dowódcą plutonu w 41 pp 29 DP, w składzie Armii Prusy.
Po kampanii został schwytany przez NKWD i był przetrzymywany w więzieniach w Baranowiczach i Brześciu.Jednak po pewnym czasie udało mu się uciec z konwoju. przedostał się w rodzinne strony, gdzie rozpoczął działania konspiracyjne z ZWZ-AK. 
Oddziały, którymi dowodził stopniowo się rozrastały i dokonywały coraz śmielszych aktów sabotażu i zemsty na okupancie. Borysewicz i jego ludzie maja na koncie m.in. uwolnienie wielu aresztowanych, rozbicie więzienia w Lidzie i uwolnienie około 70 zatrzymanych, rozbrojenie niemieckiego garnizonu, liczne sabotaże. 
Jan Borysewicz zginął 21 stycznia 1945 roku podczas walki z NKWD pod Kowalkami. Jego zwłoki, w ramach zemsty, a może i  ku przestrodze, gdyby podobne działania przyszły do głowy innym, przez kilka dni obwożone były po wsiach i miasteczkach. Jana Borysewicza pochowano. Gdzie, nie wiadomo do dziś.
Autor niniejszej książki, dr Kazimierz Krajewski to absolwent Wydziału Prawa UW, kierownik referatu Badań Naukowych OBEP IPN w Warszawie. Jest także autorem ponad 300 doskonałych pod względem merytorycznym prac i artykułów z zakresu dziejów podziemia niepodległościowego w latach II wojny światowej i w okresie powojennym. Współpracuje także ze środowiskiem AK. 
Nie dziwi więc fakt, iż bohaterem jednej ze swoich książek uczynił właśnie Jana Borysewicza, którego (co można odczytać między wersami opowiadanej historii) darzy sporą sympatią i szacunkiem. 
Jednak nie tylko Borysewicza dr Krajewski lubi, szanuje. Na tej liście jest wielu innych wyklętych żołnierzy, co do których działalności nadal są zdania podzielone. 
Książka ta to kolejny tom (świetnej pod względem pomysłu samego w sobie i wartości merytorycznej) serii Wydawnictwa Rytm. To także kolejna pozycja, którą zdecydowanie trzeba i warto poznać. 
W dwunastu rozdziałach autor szczegółowo przedstawia nam życie bohatera poczynając od dzieciństwa, idąc poprzez kolejne etapy walk przeciwko wojskom okupującym Polskę, aż do smutnego końca. Sporo miejsca badacz pozostawia na rozmaite dywagacje dot. powodów takich, a nie innych działań podejmowanych przez Borysewicza. Dużo miejsca poświęcone jest także niezwykle skomplikowanej sytuacji różnych oddziałów AK w rejonie, którym dowodził Borysewicz, ich dramatycznym, do dziś nie zrozumiałym dla przeciętnego człowieka losom, skomplikowanej sytuacji, często odrzuceniu przez rodaków.
Całość napisana jest doskonałym, niezwykle przystępnym językiem i ozdobiona licznymi archiwalnymi fotografiami. 
Gorąco zachęcam do lektury. Zarówno osoba bohatera, jak i jakość merytoryczna książki zasługują na naszą uwagę.

piątek, 17 lipca 2015

Zakopać maszynę do pisania. Dzieciństwo pod okiem Securitate – Carmen Bugan

Wydawnictwo Czarne, Moja ocena 5,5/6
Bardzo cenie książki wydawane przez oficynę Czarne z serii reportaży. Nigdy się na nich nie zawiodłam. Nie inaczej jest i w tym przypadku. 
Opowieść, którą snuje Carmen Bugan rozpoczyna się w 1976 roku, a toczy w Rumunii będącej wtedy pod rządami okrutnego Nicolae Ceaușescu i jego zony, światowej sławy uczonej. 
Wiele się mówi, pisze o czasach komunistycznej dyktatury Stalina. O tym wiemy bardzo dużo, a mimo to coraz to nowe doniesienia, odkrycia przyprawiają nas o wielkie zdziwienie, nieomal szok. O podobny (a momentami nawet większy) szok przyprawiła mnie lektura niniejszej książki. O komunistycznej dyktaturze, która miała miejsce w Rumunii, o rządach pary obłąkańców (bo inaczej ich nazwać nie można), o terrorze, o niewyobrażalnym strachu zwykłych ludzi, o całkowitym bezprawiu, o rządach tajnej i niezwykle groźnej policji Securitate, o tym wszystkim opowiada Bugan. 
Ale Zakopać...to nie tylko wspomnienia z komunistycznej Rumunii, wspomnienia osoby otoczonej mackami terroru. To coś więcej. Ta książka jest bowiem spojrzeniem na ów świat z perspektywy dziecka.Jest to spojrzenie dziwne, ale i zrozumiałe.Carmen wyparła bowiem część tragicznych wspomnień, nie rozumiała płaczu matki, gdy dziewczynka poszła pierwszy raz do szkoły, nie wiedziała co oznaczają krzyki w domu i przepłakane przez mamę noce, nie rozumiała wielu innych spraw. Z jej punktu widzenia, z poziomu kilkuletniego dziecka, dzieciństwo było trochę dziwne, ale momentami szczęśliwe. Wszystko zmienia się wraz z dorastaniem. Jeszcze większa zmiana zachodzi w Carmen, gdy będąc dorosłą kobietą odnajduje po latach 18 tomów dokumentów o rodzinie Buganów zgromadzonych przez Securitate. Treść jaką znajduje na setkach storn w połączeniu ze wspomnieniami z dzieciństwa, tworzy szokująca prawdę o niej samej, o rodzinie, o otaczającym ją wiele lat temu świecie. Trudna prawda, trud zrozumienia decyzji rodziców, próba pogodzenia się z nimi. 
Wspaniale napisana książka, szokująca bo przedstawiająca prawdziwą historię, książka zmuszająca do jej lektury bez przerwy, a także do wielu refleksji. 
Gorąco zachęcam do lektury.   

 Za książki dziękuję księgarni internetowej Platon (klik) 





 

czwartek, 16 lipca 2015

Premiera - Zapomniany legion

Dziś w księgarniach premiera bestsellerowej powieści Bena Kane’a, Zapomniany Legion

Wzniósł się kurz i rozległ łoskot stali – wkroczyli żołnierze Zapomnianego Legionu! Wędrówka etruskiego maga, galijskiego wojownika oraz młodego rodzeństwa pragnącego zemsty na nieznanym ojcu, podbiła serca czytelników w 11 krajach świata. To jeden z najgorętszych debiutów ostatnich lat.

Ponad 800 000 sprzedanych egzemplarzy książek Bena Kane’a. Ta liczba mówi sama za siebie!
Porywająca akcja, nieprzewidywalna fabuła i niezwykła panorama starożytnego świata.

TRZECH MĘŻCZYZN

Tarkwiniusz, etruski wojownik i wróżbita. Brennus Gall, jeden z najbardziej przerażających rzymskich gladiatorów. I Romulus, chłopiec-niewolnik, sprzedany do szkoły gladiatorów, ale marzący o zemście za los swój i siostry bliźniaczki, Fabioli.

JEDNA KOBIETA

Fabiola, sprzedana do domu publicznego jako trzynastolatka. Kochana przez jednego z najpotężniejszych ludzi Rzymskiej Republiki. Pełna nienawiści do nieznanego ojca, który zgwałcił jej matkę.

NIEWOLNICY RZYMU

Ich losy są splecione ze sobą w fascynującej odysei. Zaczyna się ona w przesiąkniętym korupcją i przemocą Rzymie, ale kończy dużo dalej, na granicy znanego świata, gdzie obszarpane pozostałości rzymskiej armii – Zapomniany Legion – będą się zmagać z przytłaczającymi przeciwnościami, gdzie trzej mężczyźni staną oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
 
„Bardzo podobał mi się Zapomniany Legion – tak bardzo, że czytałam do 2.00 w nocy, żeby go dokończyć! Gdy inni bawią się w elitarnym świecie senatorów, legatów i zamożnych kupców, Kane zanurza się w jego ponurym podbrzuszu – królestwie niewolnictwa, prostytucji i rzezi gladiatorów”
M. C. Scott, uznana autorka serii Rzym i Boudica

środa, 15 lipca 2015

Kręte ścieżki - Richard Paul Evans

Wydawnictwo Znak, Moja ocena 5/6
Trudno zdefiniować o czym dokładnie jest ta książka. Głównym bohaterem jest Alan, męźczyzna, który jak mu się wydaje wszystko w życiu stracił, nic się już dla niego nie liczy.Wobec tego postanawia wyruszyć w drogę. Jest to wędrówka, która trwa już od dłuższego czasu, a jej koniec jest wielka zagadką zarówno jeżeli chodzi o miejsce, jak i termin. 
Nasz wędrowiec nie wie dokąd zmierza, co go czeka, a jednak wędruje, wędruje, wędruje. Pod tym względem Kręte ścieżki, to typowa opowieść drogi.  
Po swojej wędrówce, która do złudzenia przypomina pielgrzymkę, Alan nie spodziewa się niczego - ani dobra, ani zła. Ku jego zaskoczeniu (wszak los lubi płatać figle) spotyka ludzi, którzy odmienią go na zawsze i staną się dla niego nauczycielami życia. 
Mimo niewielkiej objętości, jest to trudna lektura, niesłychanie złożona, zmuszająca do wielu refleksji. Wraz z bohaterem zastanawiamy się nad wieloma fundamentalnymi kwestiami ludzkiego życia. To sprawia, iż to trudna lektura, choć okładka sugeruje coś lekkiego, pogodnego. Dodatkowym utrudnieniem, sprawą która zmusza do jeszcze większej uwagi jest spore nagromadzenie różnorodnych szczegółów. Obraz, jaki widzi Alan, uczucia jakie się w nim kłębią, różnorodne sytuacje, Evans opisuje niezwykle dokładnie.
Niestety (albo stety, zależy, jak na to spojrzeć) w trakcie czytania Krętych ścieżek trzeba zadać sobie sporo trudu, ale warto. 
Zachęcam do lektury.

 

wtorek, 14 lipca 2015

Bez wahania - Gregg Hurwitz

Wydawnictwo Albatros
Gregg Hurwitz, to znany amerykański pisarz i scenarzysta. Jest autorem wielu książek oscylujących na pograniczy thrillera i kryminału.  Był wielokrotnie nominowany do nagród w dziedzinie thrillera. Współpracuje z wieloma największymi amerykańskimi studiami filmowymi. 
Hurwitz ma jedną poważna moim zdaniem wadę- jest mianowicie pisarzem strasznie nierównym. Niektóre z jego książek są doskonałe, wciągają od pierwszej strony, wręcz nie można się od nich oderwać. Inne to niestety gnioty pierwszej kategorii. Biorąc do ręki nową książkę tego pisarza, nigdy nie wiem, na którą z w/w pozycji trafię Podobnie było z książką Bez wahania. I tu niespodzianka. Po raz pierwszy natrafiłam na książkę autorstwa Hurwitza, która jest jak sinusoida, ani dobra, ani zła. 
Akcja oscyluje wokół typowo amerykańskich, wręcz nieprawdopodobnych wydarzeń, ale takie w tego typu literaturze lubię. 
Główny bohater Nate, mężczyzna blisko 40-letni, ciężko chory na nieuleczalna chorobę,  nie widzi sensu w dalszym życiu i postanawia popełnić samobójstwo. Chce to uczynić w sposób iście spektakularny  – chce skoczyć z okna budynku pobliskiego wieżowca. I niby ok, zdarza się. jednak Nate ma wielkiego pecha w życiu. Nie inaczej jest w tym przypadku.
W chwili, gdy stoi już na parapecie okna na wysokości wielu, wielu metrów nad ulicą i chce zakończyć swoje życie, wydarza się coś zupełnie nieoczekiwanego. Na bank, którego okna znajdują się tuż obok okna na którym stoi Nate, napada grupa niezwykle brutalnych bandytów. Chcąc ratować życie niewinnych klientów banku, Nate wkracza do akcji.I czyni to w wielkim, hollywoodzkim bez mala stylu. Ratuje nie tylko bankowe zasoby, ale także życie wielu osób. Jednak naczelny bandyta, herszt szajki poprzysięga mu zemstę. I się zaczyna. Nadmienię tylko, iż zemsta, którą pała bandyta to dopiero początek całej akcji, a choroba, na którą cierpi Nate to nic w porównaniu z grozą jaka czeka jego najbliższych. 
Niewątpliwym plusem książki są krótki rozdziały, przypominające do złudzenia kadry z amerykańskiego filmu oraz nieprawdopodobne wprost tempo akcji.  
Minusem natomiast jest taka ilość zbiegów okoliczności, taka ilość niewiarygodnych wręcz opresji z jakich Nate wychodzi cało, że nawet mając dużą, bardzo dużą dozę tolerancji czytelniczej, ma się ochotę wiele razy rzucić książkę na regał. Wybaczcie, ale nie znoszę, gdy autor robi z czytelnika idiotę i serwuje mu przysłowiowe cuda wianki i papkę rozmiękczającą mózg. 
Tak, jak wspomniałam na wstępie, Bez wahania jest niczym sinusoida. Niektóre rozdziały (tez bez nadmiernej ilości nieprawdopodobnych wypadków) są ok, czyta się je ze sporą przyjemnością. pozostałe rozdziały...no cóż... 
Nie zniechęcam do elktury. Być może wam książka przypadnie bardziej do gustu. Nie jest to zła pozycja, ale nie ukrywam, gdyby autor mniej popłynął, odchudził trochę akcję, byłaby to o wiele lepsza lektura. 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Cichociemna. Generał Elżbieta Zawacka "Zo" - Katarzyna Minczykowska

Wydawnictwo Rytm, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Tytułowa Cichociemna, to ur. w 1909 roku generał Elżbieta Zawacka, niezwykle prężnie i odważnie działająca w czasie II wojny światowej. Była m.in. członkiem konspiracyjnej Służby Zwycięstwu Polsce, póżniej Wydziału Łączności Zagranicznej KG AK. W ramach swojej działalności m.in. przewoziła tajną pocztę i inne materiały konspiracyjne na trasie Warszawa-Berlin-Londyn. W 1943 roku wracając z Londynu skakała na spadochronie na terenie okupowanej Polski. Była jedyną kobietą wśród  Cichociemnych. Brała udział w Powstaniu Warszawskim, a póżniej w różnego rodzaju działalności antykomunistycznej.
W 1951 roku została aresztowana przez UB i skazana na 10 lat więzienia. 
W kolejnych latach pracowała jako nauczycielka i wykładowca akademicki dochodząc do tytułu profesora. Gromadziła także materiały o AK. 
Została awansowana na stopień generała brygady, odznaczona m.in. dwukrotnie orderem Virtuti Militari i pięciokrotnie Krzyżem Walecznych. 
Elżbieta Zawacka zmarła w 2009 roku.
W/w aspekty życia naszej bohaterki, to tylko niewielka część jej biografii, która była wyjątkowa, fascynująca. Równie wyjątkowa jest niniejsza książka. Katarzynie Minczykowskiej, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii, udało się stworzyć książkę rzetelną, popartą niezwykle bogatym materiałem źródłowym (zawarta w książce bibliografia jest niezwykle bogata i obejmuje archiwa polskie i angielskie), a jednocześnie napisaną w sposób porywający. Od lektury Cichociemnej trudno się oderwać. 
Życie Zawackiej opowiedziane jest chronologicznie, co zdecydowanie ułatwia wczucie się w akcję.  Kolejne kadry z życia przyszłej generał Zawackiej przewijają się przed oczyma czytelnika w niesamowitym tempie. Odwaga, poświecenie, mądrość bohaterki zadziwiają. Dzięki jej cechom charakteru wiele zrobiła i osiągnęła to, co nie udało się innym.
Gorąco zachęcam do lektury książki. To doskonale napisana, dopracowana w każdym calu opowieść o wyjątkowej kobiecie, prawdziwej patriotce i bohaterce, której życiem można by śmiało obdzielić kilka osób. Zawacka nie tylko działała, ona także nie bała się przeciwstawić panującym w ówczesnym czasie normom. Głównie (ale nie tylko) chodzi mi o w/w skok na spadochronie z samolotu i bycie jedyną kobieta wśród Cichociemnych. Elżbieta Zawacka z wrodzoną skromnością twierdziła (...) Byłam jedyną cichociemną. Na pewno znalazłoby się dużo więcej chętnych, tylko nie było miejsca w samolocie (...).
Jeszcze raz zachęcam do lektury. 

niedziela, 12 lipca 2015

Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit – Suki Kim

Wydawnictwo Znak, Moja ocena 4,5/6
Korea Północna, to jak podają wszelakie dane (cytuję m.in. z w wikpedii)- państwo w Azji Wschodniej, powstałe w północnej części Półwyspu Koreańskiego po II wojnie światowej, na terenach zajętych przez Armię Czerwoną. Oficjalnie, według konstytucji, Korea Północna jest republiką socjalistyczną. Mniej oficjalnie - panuje tam dyktatura całkowita, najgorsza z możliwych do wyobrażenia i całkowite zniszczenie, upodlenie jednostki. 
Korea Północna, to państwo odizolowane od świata. Co jakiś czas uda się dosłownie cudem stamtąd komuś wydostać. I wtedy na jaw wychodzą kolejne okrucieństwa jakich jednoosobowa władza absolutna pod postacią kolejnego członka rodziny Kim dopuszcza się wobec Koreańczyków z Północy. 
Suki Kim to nauczycielka angielskiego pochodząca z Korei Południowej (urodzona w Seulu), a  obecnie (od 13. roku życia) wraz z rodzina mieszkająca w USA. Udało jej się wraz z grupą nauczycieli dostać do pilnie strzeżonej Korei Północnej i tam ucząc młodych ludzi poznać choć w pewnym stopniu ich życie. Wrażenia z pobytu i pracy w Pjonjgang Kim opisała w niniejszej książce. 
Nie da się streści książki, nawet w najmniejszym stopniu. To co opisuje Kim, to jeden wielki koszmar i absurd. Życie codzienne w Korei, wegetacja ludzi żyjących w głodzie i wiecznym przerażeniu, ich całkowicie wypaczone postrzeganie rzeczywistości i brak jakichkolwiek szans na zmianę losu. 
Kim, jako nauczycielka miała niezwykle trudne zadanie. Musiała żyć zgodnie ze wszystkimi nakazami i zakazami Korei Północnej, należycie wykonywać swoja pracę, a jednocześnie tak lawirować, żeby nie przekazać uczniom za dużo wiedzy o tym jak się żyje poza ich krajem. Najdrobniejszy nawet gest, najmniejsze niewłaściwie odebrane przez kogoś słowo mogło się dla autorki książki żle skończyć. Krótki w sumie pobyt w Korei Północnej Kim przypłaciła wielką depresją. Dlaczego? Zrozumiecie sami po przeczytaniu jej wspomnień.
Jak sama Sue Kim pisze (...)  Chciałam wyjść poza utarte, niemal komiczne portrety Wielkiego Wodza – szaleńca z dziwną fryzurą i w śmiesznym stroju, który w wolnym czasie uwielbia straszyć resztę świata wojną atomową. Prawda jest dużo bardziej bolesna i przerażająca. Chciałam pomóc ludziom z zewnątrz dostrzec w Północnych Koreańczykach osoby z krwi i kości, z którymi można się zidentyfikować, bo dzięki temu zaczniemy naprawdę przejmować się ich sytuacją (...). Czy jej się to udało? Sami oceńcie w trakcie lektury, do której serdecznie zachęcam. Książkę czyta się niezwykle szybko. Zasługą jest jej reportażowy styl, lekki język i nie ukrywajmy- bez mała sensacyjna, nie do uwierzenia treść. 
Po skończeniu lektury gwarantuje, każdy z nas będzie szczęśliwy, że mieszka tam, gdzie mieszka. To uczucie szczęścia bezcenne:).

sobota, 11 lipca 2015

Zrozumieć Amelię - Kimberly McCreight

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 5/6
Książka opowiada o prawniczce Kate Baron, która wezwana do szkoły swojej nastoletniej córki Kimberly, po dotarciu na miejsce dowiaduje się, że córka popełniła samobójstwo, skoczyła z dachu. Kate trudno się pogodzić ze stratą córki. Jej niepokój co do prawdziwych przyczyn zgonu nastolatki wzmacnia anonimowy sms. Po jego otrzymaniu Kate rozpoczyna śledztwo, które przyniesie nieoczekiwane wyniki.
Książka bardzo dobrze napisana, czyta się ją wyśmienicie. Chociaż jeżeli mam być szczera, nazwanie jej hitem jest przesadą. Bardzo dobry thriller, od lektury którego faktycznie trudno się oderwać, ale nie hit. 
Mimo tej drobnej uwagi gorąco zachęcam was do lektury. Debiutancka powieść amerykańskiej autorki jest na prawdę bardzo dobra. 
Autorce udało się świetnie uchwycić zarówno koszmarną wręcz atmosferę i toksyczne wnętrze prywatnej, niezwykle elitarnej szkoły, do której uczęszczała Amelia, jak i tragedię samotnej matki, która po śmierci jedynego dziecka wyrzuca sobie brak należytej opieki, szuka winy za doznaną stratę we wszystkich, a najwięcej w sobie i swoim postępowaniu. Czy Kate zbytnio poświęcająca się pracy mogła coś zrobić żeby zapobiec śmierci córki?
Wielkim atutem książki jest także jej tematyka. Wiem dramatyczna, ale także bardzo realna, przystająca do naszej rzeczywistości. Tyle się obecnie słyszy, czyta o dramatach nastolatków, gimnazjalistów, licealistów. Dotyczy to także w coraz większym stopniu Polski. Często zastanawiamy się co za tym idzie, co decyduje o fakcie, że młodzi ludzie zdobywają się na desperacki krok. Czy na prawdę jest on kwestią ich własnego wyboru? A może w tle stoi coś zupełnie innego....
Opowiedziana przez Kimberly McCreight historia jest przerażająca, bo prawdziwa i może się przydarzyć każdemu z nas. Polecam książkę zarówno osobom dorosłym jak i nastolatkom. To doskonały, donośnie brzmiący alarm i ważna wskazówka.

 

czwartek, 9 lipca 2015

Lost and found - Zadie Smith

Wydawnictwo Znak, Moja ocena 5-/6
Opowiadania nie są najbardziej lubianą w Polsce formą literacką. Ja jednak od czasu do czasu lubię po nie sięgać. 
Lost and Found to niezbyt gruba książka zawierająca 3 opowiadania. Nie ma sensu ich streszczać. Każde z nich  jest inne, każde ma wielka historię, jest wspaniale napisane, ale...każdemu też wg. mnie brak zakończenia. Tzn. niby ono jest, ale w żadnym z tych trzech opowiadań  nie usatysfakcjonowało mnie ono. Po skończeniu lektury czułam się, jak ktoś komu nie pozwolono zobaczyć końcówki niezwykle wciągającego serialu, zakończenia, które było tuż tuż. Bez wątpienia każda z historii przedstawionych w tym mini tomiku ma ogromny potencjał. Mam nadzieję, iż autorka stworzy z nich kiedyś dłuższe lub krótsze powieści. 
Poza tym to doskonała literatura, w której znajdziemy sporo problemów aktualnych od wielu lat. Bohaterowie Zadie Smith borykają się z uprzedzeniami i w każdej możliwej kwestii- zawodowej, życiowej, rasowej, majątkowej, religijnej etc.Każda z opowieści przepełniona jest jakby smutkiem, stratą, a jednocześnie nadzieją, że coś się zmieni. 
Troje bohaterów, obcych dla siebie, absolutnie ich nic nie łączy. Jednak jak się okaże, maja ze sobą wiele wspólnego. Jestem przekonana, iż także wielu czytelników w postaciach stworzonych przez Zadie Smith odnajdzie choćby fragment siebie, swojego życia. 
Zachęcam do lektury.



 

środa, 8 lipca 2015

Stulecie Winnych t. 3 - Ałbena Grabowska

Wydawnictwo Zwierciadło, Moja ocena 5/6
Stulecie Winnych, to dobrze napisana, ciekawa saga o losach polskiej rodziny Winnych. Sag na rynku wydawniczym jest sporo. Ja najbardziej cenie te, które oprócz historii rodzinnych mają w swojej treści coś więcej. Najnowsze literackie dzieło Ałbeny Grabowskiej bez wątpienia do takich książek należy.
Historię wielopokoleniowej rodziny Winnych śledzimy na przestrzeni blisko stu lat. Poznajemy koleje losu każdego członka rodziny, które autorka niezwykle umiejętnie wplata w dramatyczne wydarzenia, z których zasłynął miniony XX wieku. 

Ci, którzy wierzyli, to trzeci i ku mojemu żalowi ostatni tom sagi. Akcja tomu rozpoczyna się w latach 70. XX wieku, w okresie niezwykle trudnym dla większości polskich rodzin, także naszych bohaterów. Kwestia trudów życia w kolejnych latach w komunistycznej, a póżniej wolnej Polsce, to nie tylko problemy z zaopatrzeniem, czy innymi aspektami dnia codziennego, ale także dążenia niepodległościowe, na które odpowiedzią są represje władz skierowane przeciw opozycji, strajki, kolportaże ulotek, podziemie opozycyjne i wiele innych.
Razem z Winnymi przeżyjemy wprowadzenie stanu wojennego , zabójstwo księdza Popiełuszki, wybór Polaka na papieża, pierwsze wolne wybory, odradzające się państwo polskie, koniec cenzury. W tle  narodziny mafii pruszkowskiej, która będzie miała zbyt duży wpływ na losy rodziny Winnych.
Na tle tych wydarzeń toczą się losy kolejnych pokoleń Winnych. 
Genialnie odmalowani bohaterowie, to to co uderza już od lektury 1. tomu trylogii. Każda z postaci jest niezwykle wyrazista, ma swoje wady i zalety, przeżywa wiele radości, ale nie oszczędzają jej też smutki. Jednym słowem, autorce udało się stworzyć bohaterów, którzy są tacy jak my, z którymi zachowaniami, problemami, radościami możemy się identyfikować.
Niewątpliwym plusem całej trylogii są także doskonale, z oddaniem wielu szczegółów, nakreślone realia świata i czasu, w których rozgrywa się akcja książek. Plusem jest też wierne oddanie otoczenia, w którym w danym momencie żyją bohaterowie. Już od początku lektury rzuca się w oczy fakt, iż autorka bardzo wiele czasu poświęciła na zebranie materiału poznawczego, na poznanie danego wycinka XX wieku zarówno pod względem historycznym, jak i socjologiczno-obyczajowym. Dało to doskonały efekt w postaci książek, od których trudno się oderwać. 

 Za książki dziękuję księgarni internetowej Platon (klik) 




wtorek, 7 lipca 2015

Gołas - Agnieszka Gołas

Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Wiesława Golasa kojarzą chyba wszyscy. Ten wspaniały, liczący obecnie 85 lat aktor, to jeden z najznamienitszych polskich aktorów filmowych i teatralnych. Jego osiągnięcia są wręcz porażające. Zagrał bowiem w aż 90 filmach i serialach, z których te najsłynniejsze to: Żona dla Australijczyka, Dzięcioł, Hydrozagadka, Brunet wieczorową porą,  Poszukiwany poszukiwana, Czterej pancerni i pies, Kapitan Sowa na tropie, Droga, Lalka i Alternatywy 4. Występował także w teatrze oraz w kabaretach: "Dudek", "Koń" i w "Kabarecie Starszych panów". Zagrał ponad 120 ról. Równie doskonale czuł się w rolach komediowych, jak i dramatycznych. W obu gatunkach pokazywał pełnię swojego talentu. 
Jest nie tylko jednym z  najzdolniejszych polskich aktorów XX wieku, ale także jednym z  najbardziej lubianych. Ujmuje talentem, skromnością, uśmiechem, sposobem bycia. 
Z wielką radością sięgnęłam po biografię p. Gołasa. I nie zawiodłam się. Książka ma formę rozmowy aktora z córką (która jest jednocześnie autorką wspomnień aktora) Agnieszką Gołas. Właściwie jest to wywiad rzeka.
Z doskonale skomponowanej treści wyłania się obraz człowieka niezwykle ciepłego, mądrego, pokornego, który wiele w życiu przeszedł (chociażby w trakcie II wojny światowej), a mimo to potrafił chwytać życie, korzystać z nadarzających się szans i wielkiego talentu. 




Oprócz rozmowy aktora z córką, książka aż skrzy się od licznych anegdot, materiałów archiwalnych dot. życia i pracy bohatera, wypowiedzi innych osób o Wiesławie Gołasie. 
Dobrą chwilę zastanawiałam się, co w książce jest najciekawsze...i nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Całość, jak dla mnie genialna. Taką wisienką na torcie są liczne zdjęcia (od których książka wręcz pęka w szwach) i anegdoty dot. filmów, sztuk teatralnych, w których aktor występował. Ukazują one naszego bohatera nie tylko, jako genialnego artystę (każda jego rola jest genialna), ale także jako niezrównanego kompana, dowcipnisia, niesamowicie inteligentnego człowieka. 
Książkę dosłownie połknęłam. W trakcie lektury wielokrotnie śmiałam się, aż mnie brzuch bolał. Ale kilkakrotnie także łza w oku mi się zakręciła. 
Wielokrotnie w trakcie lektury zdumiewało mnie, jak wielkim i jednocześnie skromnym, mądrym człowiekiem był i jest ten wspaniały aktor. Osiągnął tak wiele bez wikłania sie w skandale, bez pchania się na czołówki gazet. 
Zachęcam do lektury.

Źródło zdjęć: www.tvp.info.pl

niedziela, 5 lipca 2015

Wahadło Foucaulta - Umberto Eco

Wydawnictwo Noir sur Blanc, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Wahadło Foucaulta to nietypowa książka, ponieważ zaczyna się..od końca. Włoski pisarz na pierwszych stronach przedstawia bowiem głównego bohatera w scenie bez mała finalnej, u kresu całej opowieści. Znamy jego los (czyli los głównego bohatera), wiemy także co przydarzy się innym postaciom, które do życia powołał na kartach książki niezrównany Włoch. Można by więc od razu powiedzieć..po co czytać, skoro wiemy już wszystko. Otóż nic bardziej mylnego. Mimo posiadanej wiedzy tak na prawdę nie wiemy nic. Eco snuje bowiem wspaniałą historie, w którą wplątani są bez mała wszyscy: templariusze, masoni, postaci mityczne, święci różnoracy, jest nawet Atlantyda, są czary i wiele innych rzeczy, osób, zjawisk. 
Wszystko to zmierza do wielkiego spisku, który... my sami, czytelnicy musimy wytropić. Ba musimy odgadnąć, czy ów spisek na prawdę istnieje, czy tylko jest naszą ułudą. 
Wahadło...to wspaniała książka, choć nie ukrywam, na pierwszy rzut oka może się wydawać nieźle zagmatwaną. jednak bez obaw. W miarę czytania, wszystko (no prawie wszystko) staje się coraz jaśniejsze, bardziej klarowne. Co jednak nie znaczy, że łatwo jest nam odkryć prawdę. 
Eco genialnie posługuje się słowem, metaforami, wspaniale ukrywa niektóre rzeczy, inne zamienia w iluzję. A to wszystko zaserwowane czytelnikowi wyjątkowo pięknym językiem. 
Nie ukrywam, Wahadło Foucaulta to trudna, wielowątkowa pozycja, wymagająca skupienia, taka, której nie da się czytać od razu, taka która niezbyt nadaje się na plażę, czy relaks w parku. Wymaga niesamowitego skupienia i wręcz 100-procentowej uwagi. Jednak warto dać jej szansę. Nagrodą jest wspaniała proza i powieść najwyższych lotów.

sobota, 4 lipca 2015

Zadbam o to, żeby nigdy cię nie stracić - Diego Galdino

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 4,5/6
Zadbam o to, żeby cię nie stracić, to moje drugie spotkanie z prozą Diega Galdino, właściciela kafejki i pisarza w jednym. 
Mniej więcej wiedziałam czego mogę się po książce spodziewać, ale autor i tak mnie zaskoczył.
Ale nie będę zdradzać szczegółów, żeby nie psuć wam przyjemności jaką niewątpliwie daje lektura książki. Fabula jest niezwykle prosta. Nakreślenie choby 3-4 zdań o niej, sprawiłoby, że w sumie zdradziłabym większą część historii. Zadbam o to......, to nie miała być lektura ambitna, poruszająca, zmuszająca do myślenia. To książka idealna na czas wakacji, gdy temperatura jest za oknem taka jak obecnie. Nowa książka włoskiego pisarza, to lekka i bardzo romantyczna, pełna niespodzianek, ale i sympatyczna, momentami wręcz urocza (ale nie infantylna) włoska opowieść o historii, która może przydarzyć się każdemu z nas. Namiętność, nowe miejsce w życiu, nieoczekiwane spotkanie z drugą osoba, która może się okazać tą jedyną, związane z tym (w pełni zrozumiałe) rozterki, a w tle magia Rzymu, kwintesencja włoskiego stylu życia.
Aromat kawy, magia Włoch i namiętność wręcz wyzierają z kart książki, która okazała się idealną lekturą na gorące (jeszcze urlopowe) popołudnie i przerywnikiem w czytaniu trudniejszej lektury. Autor wspaniale opisuje rodzące się uczucie i magiczna kwintesencję Wiecznego Miasta oraz pozostałej części Italii.
Gorąco zachęcam do lektury.Jeżeli szukacie lektury łatwiej, przyjemnej, przy której odpoczniecie, a do tego lubicie ciekawe, doskonale nakreślone historii i Włochy, Zadbam o to, żeby cię nie stracić jest lekturą dla was.

piątek, 3 lipca 2015

Stulecie winnych t. 1 i 2 - Ałbena Grabowska

Wydawnictwo Zwierciadło. Moja ocena 5/6
Stulecie winnych, to dobrze napisana, ciekawa saga o losach polskiej rodziny Winnych. Sag na rynku wydawniczym jest sporo. Ja najbardziej cenie te, które oprócz historii rodzinnych mają w swojej treści coś więcej. Najnowsze literackie dzieło Ałbeny Grabowskiej bez wątpienia do takich książek należy.  
Historię wielopokoleniowej rodziny Winnych śledzimy na przestrzeni blisko stu lat. Poznajemy koleje losu każdego członka rodziny, które autorka niezwykle umiejętnie wplata w dramatyczne wydarzenia, z których zasłynął miniony XX wieku. 
Opowieść rozpoczyna się od dramatu rodzinnego mającego miejsce tuż przed wybuchem I wojny światowej. Dalej czytamy o tym wszystkim, co było udziałem większości rodzin polskich w tamtym okresie. Są to choroby, strach, głód, bieda, z którą zmagała się ówczesna wieś etc. Jednak tom 1. to nie tylko zło, smutek  bieda. To także  wiele radości, miłości, sympatii, chwile szczęścia tym cenniejsze, że wplecione w dramatyczną historię rozgrywająca się bez mała tuż za oknem. 
2. tom sagi opowiada o latach poprzedzających wybuch najkrwawszej z wojen i o przebiegu II wojny światowej, oraz o latach po jej zakończeniu. Jest to okres o wiele gorszy, niż ten przedstawiony w tomie 1. Dotyczy to rodziny Winnych, ale także ich przyjaciół, których losy poznajemy. 
Razem z bohaterami bierzemy udział w przygotowaniach do wojny, walczymy na jej różnorodnych frontach, a także giniemy. Tak, może to odrobinę makabryczne, ale bardzo podobało mi się, iż autorka nie bała się uśmiercać wielu swoich bohaterów. W przeciwieństwie do niej, zbyt wielu pisarzy aż nadmiernie przywiązuje się do stworzonych przez siebie postaci, nie uśmierca ich, nawet gdy zgodnie z logiką wymaga tego treść książki, co daje często kuriozalne efekty. Ałbenie Grabowskiej tego się udało uniknąć. 
Niewątpliwym plusem trylogii są doskonale, z oddaniem wielu szczegółów, nakreślone zarówno losy bohaterów, jak i realia świata i czasu, w których rozgrywa się akcja książek. Plusem jest też wierne oddanie otoczenia, w którym w danym momencie żyją bohaterowie. Już od początku lektury rzuca się w oczy fakt, iż autorka bardzo wiele czasu poświęciła na zebranie materiału poznawczego, na poznanie danego wycinka XX wieku zarówno pod względem historycznym, jak i socjologiczno-obyczajowym. Dało to doskonały efekt w postaci książek, od których trudno się oderwać.
Tempo akcji obu książek jest różne, przy czym to tom 2. może się poszczycić tempem iście brawurowym i większą ilością różnych akcji, wydarzeń, często o wiele dramatyczniejszych niż te opisane w tomie 1.  
Burzliwe losy wielopokoleniowej rodziny zręcznie wplecione w zawirowania dziejowe XX wieku, to doskonały materiał na porywającą książkę, którą Ałbenie Grabowskiej bez wątpienia udało się stworzyć. 
Gorąco zachęcam do lektury. A ja lada moment sięgnę po tom 3.

Za książki dziękuję księgarni internetowej Platon (klik)