Nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się ta fantastyczna książka.
Jak pocieszyć przyjaciółkę po stracie narzeczonego?
Czy pomiędzy nalotami niemieckich bombowców można kochać, śmiać się i tańczyć fokstrota?
Wojna oczami brytyjskich dziewczyn i kobiet
Nominacja do British Book Awards
Pełna ciepła i humoru, podnosząca na duchu opowieść o zwykłych
Brytyjkach stawiających czoło wojennej nawałnicy jest debiutem A.J.
Pearce. Autorka inspirowała się prawdziwymi listami wysyłanymi przez
czytelniczki do gazet podczas II wojny światowej. Na podstawie książki
powstaje serial telewizyjny. W przygotowaniu także sequel powieści.
Pomysł na Drogą Panią Bird narodził się, kiedy wpadł mi w ręce egzemplarz magazynu dla pań z 1939 roku. To było cudowne odkrycie, dające wgląd w ówczesną epokę i świat — można w nim było znaleźć wszystko: od przepisu na duszony móżdżek jagnięcy po wskazówki, jak wydziergać na drutach kostium kąpielowy.
A.J. Pearce - studiowała amerykanistykę na Uniwersytecie Sussex, pracowała jako dziennikarka, zajmowała się marketingiem. Mieszka na południu Anglii. Droga pani Bird, pełna ciepła i humoru opowieść o zwykłych Brytyjkach stawiającym czoło niemieckim nalotom na Londyn, jest jej debiutem. Autorka inspirowała się prawdziwymi listami wysyłanymi przez czytelniczki do gazet podczas II wojny światowej. Na podstawie książki powstaje serial telewizyjny. W przygotowaniu także sequel powieści.
Tym, co mnie szczególnie zachwyciło, był kącik porad. Wśród setek listów, które przeczytałam, zbierając materiały do powieści, wiele wywołało mój uśmiech — na przykład pytania, jak sobie poradzić z piegami albo co zrobić, kiedy ludzie wpychają się do kolejki. Przede wszystkim jednak uderzyła mnie ogromna liczba listów od kobiet, którym w niezwykle ciężkich czasach przyszło stawić czoło niewyobrażalnym trudnościom.
Niektóre czytelniczki były samotne, nie widziały swoich ukochanych latami albo wiedziały, że nie zobaczą ich już nigdy. Inne związały się z kimś nieodpowiednim czy też „straciły głowę”, wpadły w kłopoty i nie miały do kogo zwrócić się o pomoc. Część doświadczała trudności, które zdarzają się także nam, tylko że w warunkach, jakie — mam nadzieję — nigdy się już nie powtórzą. Wiele prosiło o radę przy podejmowaniu decyzji, które miały zaważyć na całym ich życiu.
Wyraźnie widać, że pisma kobiece z czasów wojny zapewniały czytelniczkom znacznie więcej niż tylko porady, jak przetrwać w trudnych warunkach, najlepiej wykorzystać racje żywnościowe, robić na drutach czy szyć, choć to wszystko były sprawy bardzo istotne.
Odpowiedzi, których udzielały redaktorki, również mnie zaskoczyły. Nie ograniczały się bynajmniej do komunałów o tym, że należy zachować spokój i się nie poddawać. W większości wyrażały współczucie, dawały wsparcie i niosły praktyczną pomoc.
Powoli pisma z tego okresu stały się pomostem do świata, o którym chciałam napisać, inspiracją dla postaci, które chciały przemówić, i przygód, które chciały przeżyć.
Za każdym razem, gdy pokazywałam swój zbiór czasopism osobom, z którymi rozmawiałam o książce, z zachwytem patrzyłam, jak w ciągu kilku chwil pochłaniało je życie brytyjskich kobiet w czasie wojny.
Choć żyjemy w epoce cyfrowej, nadal wielu z nas zna, czyta i uwielbia kolorowe magazyny — wydaje się, że ich lektura pozwala cofnąć się w czasie. Gdy biorę do ręki czasopismo liczące niemal osiemdziesiąt lat, zawsze się zastanawiam, gdzie czytano je po raz pierwszy: czy w kuchni, tak jak ja czytam je teraz? A może pierwsza czytelniczka zerkała na nie ukradkiem podczas lunchu? Albo siedziała pochłonięta lekturą w autobusie, mijając zbombardowane ulice? Niewykluczone, że czytała na głos przyjaciółkom w schronie, żeby je czymś zająć podczas nalotu. Oczywiście nigdy się tego nie dowiem, ale w myślach czasami unoszę kubek z herbatą, pijąc jej zdrowie, i mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończyło.
Wiele listów, które pojawiają się w książce, zostało zainspirowanych korespondencją, artykułami i opowieściami opublikowanymi w tych właśnie czasopismach. Ich lektura skłoniła mnie do refleksji, okazała się poruszająca i zapładniająca, sprawiła, że mój podziw dla kobiet żyjących w tamtych czasach nie słabnie. Dla naszych matek, babek, prababek i przyjaciółek — kto wie, może któraś z nich przeczyta i polubi historię Emmy i Bunty. Wielkim zaszczytem było móc zajrzeć do ich świata, żeby przypomnieć sobie, jak niezwykłymi kobietami i dziewczętami były. A.J. Bird