poniedziałek, 13 października 2025

Entropia - Bartosz Szczygielski

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocen 6/6
Bartosz Szczygielski po raz kolejny udowadnia, że należy do absolutnej czołówki polskich autorów literatury kryminalnej i thrillera psychologicznego. Jego najnowsza powieść, Entropia, to książka nie tylko perfekcyjnie skonstruowana fabularnie, ale także głęboko poruszająca i literacko dopracowana. To książka, która od pierwszych stron hipnotyzuje mrokiem, emocjami i niezwykłą atmosferą napięcia, a jednocześnie daje czytelnikowi coś więcej niż klasyczną intrygę kryminalną. Głównym sednem, przesłaniem tej książki jest refleksja nad naturą winy, kłamstwa i ludzkiej słabości.
Bohaterką Entropii jest Alicja Mort — postać znana już czytelnikom wcześniejszych książek Szczygielskiego. Jest to kobieta o skomplikowanej przeszłości, przenikliwym umyśle i nieustannie walcząca z własnymi demonami. Alicja potrafi rozpoznawać kłamstwa z ludzkich twarzy — to jej dar, a może raczej przekleństwo. 
Tym razem los wciąga ją w sprawę, która zdaje się już dawno zakończona, lecz pod jej powierzchnią tli się coś znacznie bardziej niebezpiecznego niż zwykła zagadka kryminalna. Mamy kobietę o spojrzeniu pełnym bólu i ogień, który pochłania nie tylko ciało, ale też całe dotychczasowe poczucie bezpieczeństwa. Mort wchodzi w labirynt sekretów, gdzie każde kłamstwo rodzi następne, a każde odkrycie kosztuje coraz więcej. 
Szczygielski tworzy fabułę wielowarstwową — to nie tylko thriller, ale również studium emocji i psychiki. Autor z niezwykłą wprawą pokazuje, jak cienka jest granica między ofiarą a katem, między pragnieniem sprawiedliwości a potrzebą zemsty. Każdy rozdział przybliża nas do prawdy, ale też coraz bardziej komplikuje obraz wydarzeń. W efekcie czytelnik zostaje wciągnięty w emocjonalny wir, z którego trudno się wydostać.
Jednym z największych atutów Bartosza Szczygielskiego zawsze była i jest umiejętność budowania klimatu – gęstego, dusznego, niemal filmowego. Entropia to powieść, która mogłaby stać się scenariuszem doskonałego thrillera noir: zimowe pejzaże, mrok skrywający sekrety, napięcie, które rośnie z każdą stroną. Autor potrafi mistrzowsko łączyć realizm policyjny i psychologiczny z filozoficznymi, głebokimi refleksjami o naturze człowieka.
Język autora jest ostry jak brzytwa, precyzyjny i pełen emocji, ale Szczygielski nigdy nie popada w patos. Każde zdanie ma sens, każde słowo jest przemyślane. Pisarz nie epatuje przemocą – raczej pokazuje jej konsekwencje, psychiczne rany, które nie goją się przez lata. W Entropii najmocniejsze sceny to nie te, w których padają strzały, lecz te, w których bohaterowie muszą zmierzyć się z własnym sumieniem.
Alicja Mort to jedna z najciekawszych postaci kobiecych we współczesnej literaturze polskiej. Nie jest idealna, nie jest też klasyczną postacią. To kobieta poraniona, silna mimo słabości, inteligentna, ale często bezsilna wobec własnych emocji. W Entropii jej wewnętrzne rozdarcie osiąga apogeum. Szczygielski z niezwykłą empatią pokazuje, jak trauma, poczucie winy i pragnienie prawdy mogą zniszczyć człowieka od środka. 
Czytając o Alicji, trudno nie mieć wrażenia, że jest kimś realnym, kimś kogo można by spotkać w prawdziwym świecie. Jej decyzje bywają błędne, ale zawsze ludzkie. To bohaterka, której się wierzy i której się kibicuje, nawet jeśli zmierza w stronę katastrofy.
Bartosz Szczygielski od lat tworzy świetne książki. Jestem wielką fanką jego twórczości. Od debiutanckiej Aorty przez Nim skończy się noc, aż po Nie chcesz wiedzieć jego twórczość w świetny sposób balansuje między brutalnym realizmem, a głęboką introspekcją z mocnymi elementami egzystencjalnymi. Entropia to jednak coś więcej — to literacka kulminacja jego dotychczasowych poszukiwań. Autor coraz śmielej wychodzi poza ramy klasycznego kryminału, tworząc literaturę, która porusza, zmusza do refleksji i zostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury.
Entropia to książka, którą trudno odłożyć i jeszcze trudniej zapomnieć. To nie tylko świetnie napisany thriller, ale też poruszająca opowieść o ludzkiej naturze, o bólu i winie, o ogniu, który potrafi spalić nie tylko ciało, ale i duszę. Gorąco polecam tę i inne książki autora. Bartosz Szczygielski to świetny pisarz. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik) 

 

 

 

 

sobota, 11 października 2025

Gwiazdy na włoskim niebie - Jill Santopolo


Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5/6
Idealny relaks po poważniejszej literaturze.
Gwiazdy na włoskim niebie to jedna z tych powieści, które czyta się sercem, a nie oczami. Jill Santopolo, znana z niezwykłej wrażliwości i talentu do tworzenia emocjonalnych historii, tym razem zabiera nas w podróż przez dwa światy – powojenne Włochy i współczesny Nowy Jork. Autorka pokazuje, że miłość, choć zmienna w czasie i przestrzeni, ma w sobie coś nieśmiertelnego, ponadczasowego. 
Fabuła powieści rozwija się dwutorowo: w 1946 roku śledzimy losy Vincenza i Giovanny, dwojga młodych ludzi pochodzących z różnych klas społecznych. Połączyło ich uczucie silniejsze niż konwenanse i polityka. Ich historia jest pełna nostalgii, pasji i dramatyzmu. To taka miłość w trudnych czasach. Autorka mistrzowsko oddaje klimat powojennej Genui – miasta z jednej strony rozbitego wojną, a z drugiej pełnego nadziei i pragnienia odbudowy. Każda scena pachnie włoską kawą, tętni emocjami i pulsuje życiem. Dzieki tym opisom zanurzamy się w 100% włoskość. 
Drugą osią jest współczesny Nowy Jork. Tam poznajemy Cassandrę i Lucę – młodych, zakochanych, utalentowanych ludzi, których związek wydaje się idealny. Tak jest do momentu, aż przeszłość upomina się o swoje prawa. Jeden portret, jedno spotkanie rodzin, jedno przypadkowe odkrycie – i wszystko, co dotąd było pewne, zaczyna się kruszyć. Santopolo z niezwykłą finezją pokazuje, jak sekrety sprzed lat mogą wpływać na teraźniejszość, jak miłość może być zarówno błogosławieństwem, jak i ciężarem, i jak ważne jest, by zrozumieć historię, zanim zaczniemy pisać własną. 
Styl autorki zasługuje na osobne wyróżnienie. Jej język jest piękny, poetycki, pełen ciepła i refleksji. Każde zdanie wydaje się przemyślane, każda emocja – prawdziwa. Czytelnik nie tylko śledzi losy bohaterów, ale wręcz czuje, że sam z nimi przeżywa te wszystkie wzloty i upadki. Opisy Włoch są tak plastyczne, że niemal słychać szum morza i czuć zapach cytrynowych drzew, a Nowy Jork tętni nowoczesnością i artystyczną energią. 
Największym atutem książki jest jednak jej emocjonalna głębia. Santopolo nie opowiada po prostu o romansie – ona analizuje miłość w całej jej złożoności: miłość zakazaną, utraconą, odzyskaną, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. To opowieść o odwadze, lojalności i o tym, że prawda, choć bywa bolesna, zawsze jest kluczem do wolności. 
Gwiazdy na włoskim niebie to idealna propozycja dla miłośników literatury obyczajowej z nutą historii oraz dla fanów poruszających sag rodzinnych. To historia o tym, że czasem przeszłość nie jest tylko wspomnieniem – bywa mostem, który prowadzi nas do zrozumienia siebie i świata. 
Podsumowując, jest to piękna, poruszająca i pełna emocji opowieść o miłości, która przekracza granice czasu. Jill Santopolo udowadnia, że potrafi pisać o uczuciach w sposób, który chwyta za serce i nie puszcza do ostatniej strony.


 

piątek, 10 października 2025

W dobrych rękach - Yael van der Wouden

 


Wydawnictwo Znak, Moja ocena 6/6
Yael van der Wouden stworzyła powieść wyjątkową, taką która – choć osadzona w realiach powojennej Holandii – mówi o sprawach ponadczasowych: samotności, pragnieniu bliskości, potrzebie kontroli i ryzyku, jakie niesie za sobą otwarcie serca. W dobrych rękach to książka intensywna, ale zarazem subtelna, bardzo mądra i na długo zapadająca w pamięć.  
Główna bohaterka, Isabel, jest osobą, która od lat żyje w odziedziczonym domu. Dom jest płeen wspomnień, duchów przeszłości, przedmiotów. Jej świat jest bezpieczny, przewidywalny, wręcz hermetyczny, a wszystko ma w nim swoje miejsce. W tym zamkniętym uniwersum nagle pojawia się Eva – dziewczyna pełna życia, radosna, pewna siebie i zupełnie różna od Isabel. Kontrast między nimi jest ogromny. Bardziej różnić się nie mogą. To spotkanie dwóch odmiennych światów – ciszy i hałasu, porządku i chaosu. 
Autorka z niezwykłą precyzją buduje napięcie między bohaterkami. Relacja Isabel i Evy rozwija się stopniowo. W tej dziwnej relacji przede wszystkim jest walka, niepewność i odkrywanie własnych granic. To nie tylko romans, ale przede wszystkim opowieść o konfrontacji z samą sobą, o pytaniu, kim się jest, gdy ktoś wreszcie patrzy na nas naprawdę. Wątek uczuciowy staje się tu sposobem ukazania psychiki bohaterki, która wcześniej była ukryta pod rutyną i powinnościami. 
Ogromnym atutem tej książki jest język. Yael van der Wouden pisze prozą trochę niestandardową, pełną obrazów, które łatwo zapadają w pamięć. To styl, który przyciąga i hipnotyzuje, sprawia, że lektura jest wyjątkowym doświadczeniem i zapada w pamięć na bardzo długo. 
Nie sposób też pominąć tła historycznego, które autorka wplata w opowieść z dużą dbałością o realia. Powojenna Holandia nie jest tu jedynie scenerią, ale żywym kontekstem, który wzmacnia poczucie niepewności i przemian. To czas, w którym świat dopiero podnosi się z ruin, a ludzie – podobnie jak Isabel – uczą się, jak żyć na nowo. 
W dobrych rękach to książka wyjątkowa – jednocześnie intymna i uniwersalna, taka ponadczasowa. Opowiada ona o miłości, która wymyka się schematom, o odwadze bycia sobą, a także o cenie, jaką trzeba zapłacić za prawdę. To powieść, która nie tylko porusza, ale też zostawia czytelnika z pytaniami – o własne granice, wybory i tęsknoty. 
Dla miłośników literatury pięknej to pozycja obowiązkowa. Yael van der Wouden stworzyła dzieło, które z powodzeniem można postawić obok najlepszych współczesnych powieści nagradzanych na arenie międzynarodowej. To książka, która udowadnia, że literatura wciąż ma moc oczarowywania, prowokowania i wzruszania – a jej lektura to prawdziwa przyjemność. Zdecydowanie polecam. Oby więcej takich debiutów.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik) 

 

wtorek, 7 października 2025

Eleonora Plutyńska. Wielka dama polskiej tkaniny - Magdalena Stopa

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5/6

Eleonora Plutyńska. Wielka dama polskiej tkaniny to książka, która z niezwykłą wrażliwością i wiedzą przywraca pamięci czytelników postać artystki wyjątkowej – subtelnej, a jednocześnie niezwykle silnej. Lektura ta to prawdziwa podróż przez świat sztuki, historii i ludzkiej duchowości. 
Autorka ciekawie kreśli portret Eleonory Plutyńskiej – osoby, której życie mogłoby posłużyć za scenariusz filmowy. Córka potentata przemysłowego, uczennica Olgi Boznańskiej, znawczyni europejskich pracowni artystycznych, a jednocześnie kobieta, która najgłębszy sens odnalazła w pracy na wsi, wśród tkaczek Polesia i Podlasia. To właśnie tam, w prostocie i codziennym trudzie, Plutyńska odkryła źródło swojej twórczości, ocalając od zapomnienia dawne tradycje i techniki. Książka świetnie ukazuje, jak bardzo świadomy był jej wybór – zamiast blichtru i kariery w dużych ośrodkach artystycznych, wybrała drogę wymagającą cierpliwości, pokory i skupienia. 
Magdalena Stopa prowadzi narrację barwnie, w trakcie lektury nie da się nudzić. Autorka odsłania zarówno osobiste doświadczenia bohaterki – tragedie rodzinne, wojenne dramaty, rozłąkę z najbliższymi – jak i ogrom jej pasji i zaangażowania. Z kart książki wyłania się obraz kobiety emanującej spokojem, ciepłem i wewnętrzną siłą. To nie tylko biografia artystki, ale także hołd dla jej misji: pracy dla innych, uczenia, inspirowania, odkrywania i dawania nadziei. 
Wielką wartością książki jest bogaty kontekst historyczny i artystyczny. Czytelnik nie tylko poznaje losy Plutyńskiej, ale również dostaje wgląd w życie artystyczne dwudziestolecia międzywojennego, działalność spółdzielni „Ład”, a także początki wielkich indywidualności sztuki współczesnej, takich jak Magdalena Abakanowicz. To wszystko sprawia, że publikacja nabiera wymiaru uniwersalnego – mówi o sile tradycji, wartości współpracy i potrzebie przekraczania granic między sztuką wysoką a rękodziełem. 
Eleonora Plutyńska. Wielka dama polskiej tkaniny to książka nie tylko dla pasjonatów sztuki czy historii, ale dla każdego, kto poszukuje inspiracji w życiorysach ludzi wiernych swoim ideałom. To opowieść o kobiecie, która w ciszy i z dala od blasku fleszy budowała trwały pomnik własnej twórczości i charakteru. Magdalena Stopa oddała jej należne miejsce w polskiej kulturze, pisząc biografię, która zachwyca stylem, rzetelnością i sercem. 
To lektura, która zostawia w czytelniku nie tylko podziw dla talentu i pracy Plutyńskiej, lecz także poczucie, że sztuka ma moc ocalania ludzkiej pamięci, tradycji i sensu życia.

 

niedziela, 5 października 2025

Czerwona woda - Jurica Pavičić

 



Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Czerwona woda to powieść, która zachwyca i porusza. Już od pierwszej strony autor wciąga czytelnika w świat pełen tajemnic, emocji i dramatów rozciągniętych na dekady. Jurica Pavičić opowiada historię zaginięcia siedemnastoletniej Silvy. Niby coś zwyczajnego, coś o czym pisało wielu innych autorów. Jak się szybko okazuje, Pavičić stworzył coś wyjątkowego, całkowicie odmiennego od książek, które do tej pory czytałam. Porwanie nastolatki na zawsze odmienia życie jej rodziny i całej lokalnej społeczności. Z pozoru to kryminał, ale w rzeczywistości książka jest czymś znacznie więcej – wielopłaszczyznową opowieścią o pamięci, bólu, przemijaniu i historii, która nieustannie kształtuje ludzkie losy.
Autor zabiera nas do Chorwacji sprzed lat, tej jeszcze bez tłumów turystów i zalewu zdjęć w social mediach. To Dalmacja, zanim stała się celem wakacyjnych marzeń – surowa, autentyczna, zamknięta w codzienności rybaków i mieszkańców małych nadmorskich miasteczek. To także kraj zmuszony doświadczyć szeregu przemian społecznych i politycznych – od upadku komunizmu, przez brutalną wojnę na Bałkanach, po narodziny kapitalizmu. W tle tej wielkiej historii toczy się dramat rodziny Velów, która próbuje żyć z raną, jakiej nie sposób zabliźnić. Autor prowadzi czytelnika przez kolejne dekady, ukazując, jak życie toczy się dalej – mimo ran, które już zawszę będą jątrzyć. 
Każda kolejna epoka historyczna, można rzec, że każde kolejne pokolenie Velów, doświadcza nowych wyzwań. Są nimi: upadek komunizmu, wojna na Bałkanach, narodziny kapitalizmu. To nie tylko historia zaginięcia dziewczyny, lecz także kronika współczesnej Chorwacji, która była miejscem trudnym, naznaczonym niepokojami i dramatycznymi przemianami. Podróżując po Europie zbyt często nie pamiętamy o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat, lub zbyt często nie chcemy o nich wiedzieć. Szkoda. Znajomość historii danego regionu to podstawa do poznawania ludzi, kultury, kraju.
Pavičić w sposób wyjątkowy opisuje miejsca, ludzi i emocje. Morze, skały, zapach soli, ciężkie milczenie – wszystko to tworzy sugestywną atmosferę, która sprawia, że czytelnik niemal fizycznie przenosi się w dalmatyńskie pejzaże. Zniknięcie Silvy jest punktem wyjścia, ale prawdziwym bohaterem powieści staje się czas: nieubłagany, zmieniający nie tylko ludzkie losy, lecz także oblicze całego regionu. To wszystko zmusiło mnie do niezbyt wesołych przemyśleń.
Zaletą książki jest jej niezwykła wielowarstwowość. Z jednej strony to trzymająca w napięciu powieść z kryminalnym punktem wyjścia, z drugiej – psychologiczna analiza rodziny zmagającej się z utratą i poczuciem bezsilności. To także świetnie napisana proza społeczna, ukazująca zmiany polityczne i kulturowe Chorwacji na przestrzeni kilku dekad. Autor łączy w swojej narracji osobiste dramaty z historią całego regionu, dzięki czemu książka nabiera uniwersalnego wymiaru. Wiele aspektów można śmiało przenieść na nasz polski grunt. To także opowieść o tym, że czas nie zawsze leczy rany, a pamięć o bliskich może być zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.
Czerwona woda nie daje prostych odpowiedzi. To historia pytań, które nigdy nie tracą swojej siły, tragedii, która po latach nadal determinuje życie bohaterów. To książka o tym, że czas nie zawsze leczy rany, a pamięć potrafi być równie bolesna jak sama strata.
Powieść Juricy Pavičića to literatura najwyższej próby. Jest ona poruszająca, pięknie napisana, głęboka psychologicznie i jednocześnie niezwykle obrazowa. Autor udowadnia, że jest mistrzem nie tylko narracji kryminalnej, ale przede wszystkim obserwatorem człowieka i jego miejsca w świecie. Czerwona woda to książka, która zachwyci miłośników ambitnej literatury i na długo pozostanie w pamięci każdego czytelnika. Ta powieść udowadnia, że Jurica Pavičić to jeden z najciekawszych głosów współczesnej literatury europejskiej. Czyta się doskonale. Polecam.


piątek, 3 października 2025

Serce za bezcen. Cykl: Tajemnice Kijowa (tom 2) - Andriej Kurkow

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Nareszcie, nie mogłam sie doczekać 2. tomu tej wspaniałej serii. 
2. tom jest równie doskonały, jak tom 1. Recenzja tomu 1. (klik). Książka jest pełna smaczków literackich i klimatu przeszłości. Ale napisanie tylko tego byłoby ogromnym uproszczeniem. Serce za bezcen zasługuje na znacznie więcej niż jedno zdanie pochwały. 
Kurkow to zdecydowanie mistrz nastroju. Kolejny raz autor udowadnia, że nie ma sobie równych w konstruowaniu narracji, która jest mieszaniną literatury pięknej i powieści detektywistycznej. Po rewelacyjnym tomie pierwszym – Szpieg wśród przyjaciół – autor powraca do świata, który porwał czytelników. Mamy Kijów roku 1919. Miasto jest rozdarte chaosem rewolucji. Codziennośc zwykłych ludzi jest dramatyczna.
Już w pierwszym tomie poznaliśmy Samsona Kołeczkę. To młody, nieco nieporadny, ale szczery i inteligentny milicjant, który nieoczekiwanie odkrywa w sobie żyłkę śledczego. To właśnie jego postać stała się sercem opowieści i magnesem dla czytelników. Kurkow pięknie namalował obraz miasta – dusznego, niespokojnego, ale i tętniącego życiem. 
W drugim tomie autor jeszcze śmielej sięga po realia historyczne. Są one nie tylko tłem, ale i pełnoprawnym bohaterem powieści. Co cenne, pisarz inspirował się autentycznymi dokumentami bolszewickiej Czeka. Dzięki temu powieść nabiera niezwykłej autentyczności – czytelnik niemal czuje zapach wilgotnych kart akt i ciężar raportów pełnych donosów. 
Samson Kołeczko wraz z niezawodnym towarzyszem Serhijem Chołodnym zostają skierowani do Puszczy-Wodycy, gdzie spod drzwi szopy na jednym z podwórek wypływa tajemnicza kałuża krwi. To początek intrygi, która szybko okazuje się znacznie poważniejsza, niż mogłoby się wydawać. Dochodzenie odbywa się pod czujnym okiem Nikanora Abiazowa – czekisty, którego obecność od początku wzbudza niepokój. Kurkow zręcznie gra na emocjach czytelnika. W trakcie lektury zastanawiamy się kim naprawdę jest Abiazow? Sojusznikiem, przełożonym, a może ukrytym wrogiem, tropiącym sabotażystów w szeregach milicji? 
Nie można jednak zapominać, że Samson to nie tylko śledczy, ale i mężczyzna z krwi i kości. Nasz bohater przeżywa miłosne rozterki. Równie ważne, jak śledztwo jest dla niego zniknięcie Nadii. Poszukiwania ukochanej stają się dla Samsona niezwykle ważne. W niektórych momentach wysuwają się one na plan pierwszy. Wiele się dzieje, a z naszych bohaterów nie spuszcza oka tajna policja. 
Kurkow pisze z lekkością i humorem, ale też z ogromnym szacunkiem do realiów epoki. Jego Kijów nie jest jedynie dekoracją – to żywe, pulsujące miejsce, gdzie historia toczy się na oczach bohaterów. Autor z niezwykłą pieczołowitością odmalowuje zarówno pejzaże miejskie, jak i klimat prowincji. 
Serce za bezcen to wspaniała powieść, która łączy w sobie wszystko, czego można oczekiwać od dobrego kryminału retro: wciągającą intrygę, barwne postacie, historyczny realizm i odrobinę ironii. Ale jest tu również coś więcej – ciepło i sympatia autora wobec swoich bohaterów, a także  refleksja nad tym, jak jednostka radzi sobie z machiną historii i polityki. 
Serce za bezcen udowadnia, że Kurkow nie tylko utrzymał poziom pierwszego tomu, ale nawet go przewyższył. To opowieść, która bawi, wzrusza i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Oba tomy serii są równie doskonałe. Polecam. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  

 

środa, 1 października 2025

Oślizgłe macki, wiadome siły. Historia Ameryki w teoriach spiskowych - Piotr Tarczyński

 




Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 5/6
Piotr Tarczyński od lat udowadnia, że potrafi opowiadać o Ameryce w sposób nieszablonowy. Wraz z Łukaszem Pawłowskim prowadzi Podkast amerykański, gdzie polityka i historia USA ukazywane są z polskiej perspektywy – ale bez uproszczeń i publicystycznych skrótów. Jego najnowsza książka, Oślizgłe macki, wiadome siły idzie o krok dalej: to próba uchwycenia fenomenu Ameryki poprzez… pryzmat teorii spiskowych. Jest to naprawdę niezwykła podróż. 
Tarczyński stawia tezę, że Stany Zjednoczone są krajem zbudowanym nie tylko na Deklaracji Niepodległości czy Konstytucji, ale także na mitach, podejrzeniach i narracjach o spiskach. Od samego początku historii państwa – masonów i Illuminatów, przez paranoję czasów zimnej wojny, po erę internetu i QAnon – to właśnie teorie spiskowe były paliwem dla wyobraźni obywateli. W książce przewijają się zarówno poważne momenty, jak Watergate czy zabójstwo Kennedy’ego, jak i bardziej groteskowe wizje: reptilianie, satanistyczne sieci pedofilskie, UFO w Roswell.
Największą siłą książki jest jej lekkość – autor nie popada w akademicki ton, choć jego przygotowanie merytoryczne jest imponujące. W rozdziałach przeplata anegdoty z analizą kulturową. Dzięki takiej konstrukcji książki lektura przypomina trochę amerykański rollercoaster: od eksperymentów CIA z LSD, przez „tajemnicze” czerwone róże Jackie Kennedy w Dallas, aż po cyfrowe teorie QAnon, które wprost wpływają na politykę współczesnej Ameryki.
Tarczyński przekonująco pokazuje, że teorie spiskowe pełnią funkcję swoistego wentylu społecznego. Są jakby sposobem na oswojenie, okiełznanie chaotycznej rzeczywistości. Amerykanie dzięki nim nadają sens wydarzeniom, które w przeciwnym razie wydawałyby się przypadkowe lub absurdalne. W tym sensie książka nie jest katalogiem „dziwactw”, ale raczej próbą zrozumienia amerykańskiej mentalności.
Oślizgłe macki, wiadome siły można czytać na kilka sposobów: jako wciągającą opowieść historyczną, jako lekcję kulturoznawstwa, albo po prostu jako zbiór fascynujących historii, od których trudno się oderwać. To pozycja obowiązkowa nie tylko dla pasjonatów USA, ale też dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak funkcjonuje świat fake newsów, manipulacji i zbiorowych fantazji.
Piotr Tarczyński stworzył książkę błyskotliwą, zabawną i zarazem niepokojącą. Bo choć czytamy o „oślizgłych mackach” z przymrużeniem oka, szybko okazuje się, że spiski kształtują rzeczywistość bardziej, niż chcielibyśmy przyznać. To historia Ameryki w krzywym zwierciadle, ale odbicie, które widzimy, bywa zaskakująco prawdziwe. Polecam, zdecydowanie warto przeczytać. 

 

 

niedziela, 28 września 2025

Zielone wzgórza Afryki - Ernest Hemingway

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena brak oceny

Zielone wzgórza Afryki Ernesta Hemingwaya to książka, w której spotykają się przygoda, literatura i szczerość wyznania. Nie jest to typowa relacja z safari, lecz pełna życia opowieść o świecie widzianym oczami pisarza. Autor to człowieka, który z jednej strony z pasją tropi zwierzynę w Afryce Wschodniej lat trzydziestych, a z drugiej z równą namiętnością tropi sens pisania i rolę literatury. Hemingway udowadnia, że prawdę można uchwycić jedynie poprzez osobiste doświadczenie i uważne wsłuchiwanie się w język i ludzi.
Wg. mnie Zielone wzgórza Afryki to 100% Hemingwaya, niestety. Dlaczego niestety? O tym za moment. 
Na kartach książki obserwujemy relacje autora z towarzyszami podróży – żoną Pauline i miejscowymi przewodnikami. Jednak kwintesencją są relacje pisarza z samym sobą. Obok opowieści o polowaniu, o oczekiwaniu, o chwilach triumfu i porażki, pojawiają się błyskotliwe, a momentami gorzkie refleksje o literaturze, o pracy pisarza, o sztuce uchwycenia tego, co prawdziwe. To właśnie w Zielonych wzgórzach Afryki Hemingway tworzy autoportret człowieka zafascynowanego światem, a zarazem świadomego jego kruchości. To jest także obraz człowieka zafascynowanego polowaniem, niestety. I to boli. Idealny do tej pory autor, człowiek,  okazuje się takim wcale nie być. Nie toleruję polowań dla przyjemności, nie toleruję myśliwych. 
Styl powieści jest niezwykle zwięzły, oszczędny, a jednocześnie niezwykle sugestywny. Sprawia to, że czytelnik przenosi się w samo serce afrykańskiej sawanny. Każdy opis krajobrazu, każde spotkanie ze zwierzęciem, każda rozmowa nabierają intensywności, której nie da się znaleźć w zwyczajnych książkach podróżniczych. Hemingway miał rację, pisząc, że „większość cholernych książek o safari to piekielne nudziarstwo” – jego własna relacja jest zaprzeczeniem tej tezy: dynamiczna, szczera i nieprzewidywalna. 
Zielone wzgórza Afryki to nie tylko zapis przygody, ale też literacka medytacja nad światem, który potrafi być zarówno brutalny, jak i piękny. To książka dla tych, którzy szukają w literaturze refleksji nad człowiekiem i jego miejscem w świecie. Hemingway daje nam coś znacznie więcej niż opowieść o polowaniu, chociaż to niestety jest na pierwszym miejscu. Pisarz ukazuje także  obraz życia, które wciąż inspiruje i zachwyca. Kocham zwierzęta i każdy opis polowania omijałam, nie ukrywam Ale doceniam styl pisarski i zawartość w tekście samego Hemingwaya, jego życia, wnętrza. Za literaturę i przemyślenia daję 5, za opisy polowania -5. Trudno mi jednoznacznie ocenić tę książkę, ale zachęcam do jej lektury, warto.


piątek, 26 września 2025

Dziewczyna z konbini - Sayaka Murata



Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Dziewczyna z konbini to jedna z tych powieści, w których nie ilosć, a jakosć mają znaczenie. Książka choć niepozorna objętościowo, pozostawia w czytelniku niezwykle silne i dlugotrwałe wrażenie. Sayaka Murata to ceniona japońska autorka. Snuje ona historię, która na pierwszy rzut oka wydaje się prosta i kameralna, a jednak kryje zaskakującą głębię. 
Poznajemy Keiko – trzydziestosześciolatkę, która od osiemnastu lat pracuje w tym samym sklepie typu konbini. Dla wielu byłaby to sytuacja nie do pomyślenia: monotonia, brak awansu, brak „ambicji”. To tak w naszym rozumieniu, zachodnim. Jednak Keiko znajduje w tej pracy nie tylko poczucie bezpieczeństwa, lecz wręcz sens życia. Sklep staje się dla niej jej światem, przestrzenią, w której wszystko ma swoje miejsce. To właśnie uporządkowana rutyna pozwala jej funkcjonować w świecie, który w innych sferach jawi się jako chaotyczny i niezrozumiały. Jestem pewna, iż wielu czytelników w naszej bohaterce ujrzy samych siebie. 
Murata kreśli obraz bohaterki, która nie pasuje do społecznych norm – nie szuka partnera, nie dąży do założenia rodziny, nie pnie się po drabinie kariery. Szczególnie w Japonii jest to nie do pomyślenia. Zamiast tego jest ona „idealnym pracownikiem”. To rozdwojenie osobowości, balansowanie między rolą społeczną a własną, wewnętrzną tożsamością, staje się osią fabuły. Jest to także doskonały pretekst do głębszej refleksji nad tym, jak bardzo nasze życie kształtowane jest przez cudze oczekiwania. Warto się nad tym zastanowić. 
Na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki Murata portretuje Keiko. Zamiast sztampowej  psychologicznej analizy, otrzymujemy typowo japońską narrację, oszczędną, pełną obserwacji codzienności. W tym minimalizmie tkwi siła. Każdy gest, każde powtarzalne zdanie nabiera znaczenia. W momencie, gdy w życiu Keiko pojawia się mężczyzna, świat bohaterki zaczyna się chwiać. W tym momencie czytelnik staje przed pytaniem: czym właściwie jest normalność i dlaczego tak obsesyjnie jej wymagamy? 
Dziewczyna z konbini to niezwykle ciekawy przykład współczesnej literatury japońskiej. Podobnie jak u Harukiego Murakamiego, którego uwielbiam, codzienność zostaje tu ukazana w sposób niepokojąco obcy, jakby zza szyby. Japońscy pisarze słyną z tego, że potrafią wydobywać z prostych scen – zakupy, praca, rozmowa – głębokie znaczenia i ukryte napięcia. Kultura japońska od lat jest moją pasją, ale i nadal wielką zagadką. Murata doskonale wpisuje się w ten japoński nurt. 
Książka jest krótką, ale intensywną lekturą. Czyta się ją szybko, ale trudno przestać o niej myśleć. To historia, która zmusza do zadania sobie pytania: w jakim stopniu jestem sobą, a w jakim odgrywam role narzucone przez otoczenie? Czy „normalność” to rzeczywista potrzeba, czy tylko społeczna konstrukcja, której ulegamy z przyzwyczajenia i strachu? 
Dziewczyna z konbini to powieść zaskakująca, błyskotliwa i wciągająca. Napisana jest ona z lekkością, a jednocześnie jest aż gęsta od znaczeń. Sayaka Murata proponuje czytelnikowi nie tylko fascynujący portret jednostki wymykającej się normom, lecz także ponadczasową opowieść o samotności, konformizmie i poszukiwaniu tożsamości. Polecam. Jestem zachwycona.

 

środa, 24 września 2025

Queer - William Seward Burroughs

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5,5/6
Queer to bardzo dziwna książka, inna, taka, która zmusza do przyzwyczajenia się do sposobu narracji, ale także taka która wciąga od pierwszych stron. Trudno nazwać ją zwyczajną powieścią. To raczej wyznanie, monolog, zapis obsesji i samotności człowieka, który ucieka w opowieści, aby poradzić sobie z rzeczywistością. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z książką napisaną w ten sposób. To jakby porcja anegdot, zwierzeń...więcej nie zdradzę, nie chce psuć elementu zaskoczenia. Gwarantuję, że będziecie bardzo zdziwieni. 
Akcja powieści rozgrywa się w dusznym Meksyku lat 50. XX wieku, gdzie Lee – alter ego autora – błąka się po barach i spelunkach, wśród amerykańskich emigrantów. Lee ciągle szuka miłości. To, co z początku przypomina desperackie działania człowieka zagubionego, szybko odsłania swoją głębię. Jest to historia obsesyjnego uczucia, które miesza się z poczuciem odrzucenia i klaustrofobiczną samotnością. Wiem, brzmi dziwnie. Ale wierzcie mi, warto po tę książkę sięgnąć. 
Queer to z jednej strony wspaniała opowieść miłosna, z drugiej to przejmujący portret outsidera, któremu odmawia się prawa do szczęścia. 
To, co w książce uderza najbardziej, to ton – bezlitosny, tnący niczym nóż, a jednocześnie pełen ironii. Burroughs nie oszczędza ani swojego bohatera, ani czytelników. Jego język jest szorstki,  bardzo dziwny. Do końca lektury nie potrafiłam się do niego przyzwyczaić. 
Charakterystyczna jest też autoironia, która miesza się z dziwnym, wręcz maniakalnym humorem. Pod całą to powierzchnią znajduje się gorzka i smutna refleksja o tożsamości, pożądaniu i niemożności porozumienia się ze światem, czyli temat od zawsze aktualny. Właśnie ta niejednoznaczność sprawia, że Queer czyta się jak dziwną, literacką grę, zabawę, która jest wymagająca.
Ogromnym walorem najnowszego wydania jest przekład Teresy Tyszowieckiej, który pozwala na nowo docenić brutalne piękno prozy Burroughsa. Jej polszczyzna oddaje zarówno intymny, specyficzny ton wyznania, jak i sarkastyczne odcienie narracji. To wszystko sprawia, że książka brzmi świeżo i współcześnie, choć powstała ponad siedemdziesiąt lat temu. 
Queer to książka nie tyle o miłości, co o głodzie bliskości, o rozpaczy podszytej pragnieniem, o świecie, w którym każde uczucie podszyte jest lękiem przed odrzuceniem. Nawet dziś, w XXI wieku, książka ta brzmi jak rewolucja. Jest ona odważna, brutalnie szczera, zarazem piękna i przerażająca. To bez wątpienia jedno z najpiękniejszych „love story” tamtej epoki. 
Burroughs, często niedoceniany, jest tutaj pisarzem wielkiej miary, który potrafi z surowych emocji, ironii i chaosu zbudować powieść niepodobną do żadnej innej. Burroughs zapisał się w historii jako literacki prowokator i buntownik. W Queer pokazuje swoje najciekawsze oblicze.
Queer to książka, którą trudno odłożyć i o której długo nie da się zapomnieć. Jest ona pełna smutku, pragnienia i szorstkiej prawdy o człowieku. Polecam, choć nie ukrywam, nie każdemu ta książka przypadnie do gustu. Jest piekna, ale bardzo specyficzna.


poniedziałek, 22 września 2025

Płonące tajemnice - Hanna Greń

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 3,5/6
Płonące tajemnice Hanny Greń to powieść, która od samego początku obiecuje wiele – mroczne beskidzkie lasy, dramatyczna przeszłość bohaterki i tajemnica, której ślady nie znikają nawet w ogniu. To brzmi jak solidna baza pod pełnokrwisty thriller z mocnym tłem obyczajowym. Niestety, choć pomysł wyjściowy jest naprawdę intrygujący, wykonanie pozostawia uczucie pewnego niedosytu. 
Największym atutem książki jest klimat, Autorka potrafi sugestywnie oddać atmosferę górskiej miejscowości, gdzie przyroda wydaje się niemym świadkiem dawnych dramatów. Momentami opis lasów i zgliszcz nabiera niemal symbolicznego znaczenia, a sama sceneria staje się pełnoprawnym bohaterem opowieści. To właśnie w takich fragmentach Greń pokazuje swoje pióro z najlepszej strony. 
Problem w tym, że zamiast skoncentrować się na głównej linii fabularnej, autorka rozdrabnia się na liczne poboczne wątki. Wprowadzane są postacie i epizody, które w teorii mają budować tło, ale w praktyce rozmywają główną intrygę. Chwilami można odnieść wrażenie, że kluczowa historia – dramat dzieciństwa Danuty i mroczne sekrety rodzinnego domu – schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca czasem wręcz zbędnym dygresjom. 
Sama bohaterka jest ciekawie zarysowana, choć jej portret psychologiczny mógłby zostać pogłębiony. Danuta to kobieta naznaczona traumą, która zmuszona jest zmierzyć się z przeszłością. Jej emocje są przedstawione dość powierzchownie, co osłabia potencjał tej postaci. Również rozwiązanie głównej tajemnicy, choć logiczne, okazuje się przewidywalne i nie niesie ze sobą tego efektu zaskoczenia, którego czytelnik oczekiwałby od powieści tego typu. 
Płonące tajemnice to książka, która dobrze rokuje na starcie, ale nie do końca spełnia oczekiwania. Ma klimat, interesujący punkt wyjścia i kilka naprawdę udanych fragmentów, jednak gubi napięcie przez liczne poboczne wątki i brak wyrazistego finału. To lektura „średnio pozytywna” – ani rozczarowująca do cna, ani na tyle mocna, by na długo zapisała się w pamięci. Raczej propozycja dla tych, którzy lubią spokojniejsze tempo, atmosferyczne tło i są w stanie przymknąć oko na niewykorzystany potencjał głównej intrygi.


niedziela, 21 września 2025

Piękna brzydota - Alice Feeney


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 3-/6
Piękna brzydota Alice Feeney to książka, która z założenia miała być mrocznym, klimatycznym thrillerem psychologicznym, a ostatecznie okazała się historią pełną niewykorzystanych szans i rozczarowujących rozwiązań. 
Pomysł wyjściowy jest naprawdę obiecujący – tajemnicze zaginięcie żony znanego pisarza, otoczona mgłą szkocka wyspa i złudzenie, że utracona miłość nagle pojawia się ponownie. To materiał, który aż prosi się o pełną napięcia i emocji opowieść w stylu Hitchcocka. Niestety, Feeney bardzo szybko gubi potencjał. Fabuła zamiast nabierać tempa, rozmywa się w powtarzalnych opisach żałoby bohatera i przewidywalnych retrospekcjach. Zamiast niepokojącej atmosfery dostajemy serię klisz znanych z innych, kiepskich ksiażek. Co jakis czas mamy zwroty akcji. Gdy już pojawiają, są one na tyle naciągane, takie słabe, że bardziej irytują, niż zaskakują. 
Największym problemem jest jednak konstrukcja bohaterów. Grady, który mógł być fascynującym portretem człowieka na krawędzi obłędu, wypada raczej nijako. Jego emocje opisane są powierzchownie. Abby, wokół której przecież kręci się cała historia, jest obecna jedynie jako mglisty cień, postać w zasadzie nierzeczywista. Całkowicie bez sensu. 
Książce brakuje też płynności narracyjnej. Zamiast rosnącego napięcia mamy liczne dłużyzny, które skutecznie zabijają klimat. Feeney próbuje zbudować aurę tajemnicy, ale robi to w sposób tak przewidywalny, że czytelnik szybko domyśla się, w którą stronę zmierza akcja. 
Trzeba jednak przyznać, że autorka ma lekkie pióro – mimo niedociągnięć książkę czyta się dość szybko, a pojedyncze fragmenty opisujące krajobraz szkockiej wyspy potrafią naprawdę oczarować. To właśnie atmosfera miejsca bywa najmocniejszym i jedynym poytywnym elementem powieści. Szkoda, że Feeney nie pogłębiła tego wątku zamiast wikłać się w niezgrabnie prowadzone zwroty akcji. 
Piękna brzydota to thriller z dobrym pomysłem, który niestety nie został wykorzystany. Zamiast wciągającej opowieści o żałobie, złudzeniach i prawdzie ukrytej na końcu świata, otrzymujemy przeciętną historię, która ani nie trzyma w napięciu, ani nie zostaje w pamięci. To książka dla czytelników poszukujących lekkiego, niezobowiązującego czytadła, ale nie dla tych, którzy oczekują literackiej głębi czy finezyjnie skonstruowanej intrygi.


 

piątek, 19 września 2025

Nomadzi - Iza Klementowska

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Nomadzi Izy Klementowskiej to książka, która choć formalnie jest reportażem, tak naprawdę wykracza daleko poza jego granice. To nie tylko dokumentacja podróży przez Stany Zjednoczone, ale także głęboka refleksja nad kondycją współczesnego człowieka. To wyjątkowo poruszająca refleksja. 
Autorka przemierza tysiące kilometrów Ameryki. W trakcie podróży poznaje ten kraj obiecany, który jednocześnie jest krajem pełnym sprzeczności, czasami nawet przedsionkiem piekła. Autorka spotyka ludzi, którzy stracili dach nad głową, zmagają się z bezrobociem, migracją, uprzedzeniami czy brakiem akceptacji. Każda z tych historii jest jak fragment mozaiki. Razem układają się one w obraz społeczeństwa naznaczonego nierównościami, ale też w obraz uniwersalnej tęsknoty za miejscem, gdzie można poczuć się bezpiecznym i chcianym. 
Siłą tej książki jest to, że Klementowska nie tworzy tylko pełnej faktów relacji. Jej język, sposób pisania są pełene empatii i wrażliwości, przez co ten reportaż staje się czymś więcej niż zbiorem rozmów i obserwacji. Jest to wyjątkowe doświadczenie czytelnicze, które trafia prosto w serce. Autorka potrafi wsłuchać się w drugiego człowieka, dać mu przestrzeń do opowiedzenia własnej historii jednocześnie nie oceniając go. Dzięki temu każda opowieść brzmi tak przejmująco. 
Nomadzi to również książka głęboko osobista. Klementowska nie ukrywa, że pytania, które stawia swoim rozmówcom, stawia także samej sobie. Refleksje o tymczasowości, przemijaniu, poczuciu obcości i wiecznym poszukiwaniu miejsca na ziemi sprawiają, że treść jest wyjątkowo osobista, momentami wręcz intymna. To sprawia, że czytelnik ma wrażenie obcowania nie tylko z reporterskim zapisem, ale także z literaturą piękną i bardzo osobistą. 
Ogromne wrażenie robi też sposób, w jaki autorka splata losy postaci z szerszym kontekstem społecznym i historycznym. To, co spotyka bohaterów jej książki – bezdomność, bieda, migracja, rasizm – nie jest jedynie sumą przypadków, lecz efektem większych procesów, które kształtują współczesną Amerykę. Te procesy, zmiany kształtują także świat, w którym żyjemy. Dzięki temu Nomadzi są nie tylko zbiorem poruszających historii, ale też ważnym komentarzem do współczesności. A ta współczesność niestety mnie przeraża i zasmuca.
Trudno nie zachwycić się tym, jak Klementowska łączy reporterską rzetelność z literacką wrażliwością. Jej książka jednocześnie boli i koi. Treść boli, bo uświadamia ogrom cierpienia jakie towarzyszy bohaterom; koi, bo przypomina, że nawet w najtrudniejszych okolicznościach można odnaleźć dobro i sens. 
Nomadzi to reportaż wyjątkowy, który na długo zostaje w pamięci. To opowieść o Ameryce, ale także o każdym z nas. Pytanie o to, czym jest dom i gdzie go szukać, jest pytaniem uniwersalnym, przekraczającym granice i kultury. Iza Klementowska stworzyła książkę, która zasługuje nie tylko na uznanie, ale i na miejsce w kanonie polskiego reportażu. Jestem zachwycona i bardzo poruszona. Polecam każdemu myślącemu, wrażliwemu człowiekowi.Izę Klementowską, jej pióro, celne oko, wrażliwość uwielbiam od dawna. Każda książka porusza mnie jeszcze bardziej od poprzedniej, każda wpędza w zadumę. Zachęcam do lektury Nomadów oraz innych reportaży autorki. 

 

wtorek, 16 września 2025

Między książkami - Gabrielle Zevin

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5-/6
Między książkami Gabrielle Zevin to powieść, która na pierwszy rzut oka wydaje się klasycznym listem miłosnym do literatury. Jednak całość okazuje się historią o samotności, stracie i niespodziewanych szansach, jakie potrafi przynieść życie. 
Autorka przedstawia nam A.J. Fikry’ego – zgryźliwego, rozczarowanego księgarza, który dawno stracił radość życia. Jego codzienność jest monotonna, wypełniona żałobą po zmarłej żonie i poczuciem przegranej. Dopiero kradzież cennego egzemplarza poezji Poego i pojawienie się porzuconej, dwuletniej dziewczynki – zaczynają zmieniać go na nowo. Fikry powoli otwiera się na innych, a wraz z przybyciem Amelii, pracowniczki wydawnictwa, w jego świecie rodzi się także subtelny wątek miłosny. 
Książka jest zdecydowanie ciepła w tonie, pełna uroku i przesłań, które łatwo trafią do czytelników. . Od pierwszej strony widać, że Zevin chciała stworzyć opowieść pokrzepiającą, dającą nadzieję na nowe początki, nawet gdy życie zdaje się już pozbawione barw. I to jej się udało. Między ksiażkami to taki plasterek na zbolałą duszę.  
Jednocześnie trudno nie zauważyć, że fabuła chwilami bywa przewidywalna. Zmiana bohatera z cynicznego samotnika w czułego opiekuna i partnera przebiega według dobrze znanego schematu, przez co niektóre fragmenty tracą na sile. Bywa też nieco zbyt sentymentalnie. Autorka nie zawsze unika patosu, a niektóre wątki (np. zawodowe perypetie Amelii) potraktowane są powierzchownie. A szkoda bo mogły być ciekawym wątkiem.  
Mimo tych niewielkich niedoskonałości Między książkami czyta się bardzo dobrze, a lektura zostawia ciepłe wrażenie i uczucie, że nie ma sytuacji bez wyjścia. To nie jest powieść, która na zawsze zmienia sposób myślenia o literaturze czy o życiu, ale na kilka wieczorów pozwala się zatrzymać i uwierzyć, że miłość – zarówno do ludzi, jak i do książek – może uratować człowieka przed samotnością. 
To dobra, choć nie wybitna historia, która spodoba się czytelnikom ceniącym kameralne powieści obyczajowe, pełne literackich odniesień i ciepła emocjonalnego. Jeśli ktoś szuka głębokiej, psychologicznej analizy czy przełomowej refleksji nad rolą literatury, może poczuć lekki niedosyt. Ale jeśli oczekuje wzruszenia, odrobiny humoru i opowieści o drugiej szansie, ta książka spełni swoje zadanie
. Polecam. 

 

sobota, 13 września 2025

W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia - Agnieszka Kozak

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia to książka, która działa jak balsam dla duszy. Jest ona pełna ciepła, mądrości i refleksji. To nie jest zwykły poradnik psychologiczny ani zbiór suchych wskazówek. To intymna podróż w głąb ludzkiego doświadczenia, oparta na terapeutycznych opowieściach, które otwierają serce i umysł, pokazując, że każdy człowiek nosi w sobie historię wartą zrozumienia i opowiedzenia. 
Autorka, z ogromną empatią i profesjonalizmem, zaprasza nas do świata swoich pacjentów. Poznajemy Martę, która w lustrze widzi piękno, ale wewnętrznie wciąż odczuwa brak akceptacji; Patryka, który przez życie niesie ciężar opuszczenia przez ojca; czy Iwonę, ukrywającą przez lata dramat życia z alkoholikiem. Historie te nie są opisywane po to, by epatować dramatyzmem – wręcz przeciwnie. Autorka wydobywa z nich to, co uniwersalne i terapeutyczne, nadając im formę przypowieści, które każdy z nas może odczytać na nowo we własnym życiu. 
Szczególną wartością książki jest jej symboliczna warstwa. Każdy rozdział to opowieść, której motywem przewodnim jest obraz – „Ostryga”, „Gnom”, „Kryształ” czy „Las”. Te metafory stają się nie tylko drogowskazami, ale i zwierciadłami, w których odbijają się nasze własne doświadczenia, lęki, smutki i radości. Czytelnik dostaje w ręce nie tylko historie, ale i słowa, sformułówania, dzięki którym może lepiej nazwać własne uczucia, lęki i pragnienia. 
Ogromnym atutem jest także styl autorki. Kozak pisze językiem prostym, ale głębokim. Unika psychologicznego żargonu, a jednocześnie nie banalizuje treści. Każda historia jest przystępna, a zarazem skłania do refleksji. To sprawia, że książka nie jest przeznaczona wyłącznie dla osób w kryzysie – równie dobrze mogą po nią sięgnąć ci, którzy chcą po prostu lepiej rozumieć siebie i innych. 
Nie sposób pominąć także warstwy wizualnej. Cudowne obrazy Aleksandry Wagi-Mizery idealnie dopełniają treść. Są subtelne, ale jednocześnie wyraziste – tworzą jakby most pomiędzy słowem a emocją. Dzięki nim książka staje się jeszcze bardziej wyjątkowa, bo angażuje nie tylko intelekt, ale i zmysły. 
Największą siłą tej publikacji jest jednak poczucie obecności autorki. Czytając, ma się wrażenie, że Agnieszka Kozak naprawdę prowadzi nas krok po kroku przez meandry psychiki, z czułością i zrozumieniem. Nie ocenia, nie narzuca gotowych recept. Po prostu towarzyszy. 
W poszukiwaniu siebie to książka, którą trudno czytać szybko. Każda opowieść zatrzymuje, zmusza do zastanowienia, a czasem do wzruszenia. To lektura, która uczy samowspółczucia, daje nadzieję i pokazuje, że nawet z bólu można wydobyć sens. 
To nie jest pozycja, którą po prostu odkłada się na półkę – to książka, do której wraca się wielokrotnie, gdy życie stawia przed nami kolejne pytania. Jej moc polega na tym, że w słowach innych ludzi zaczynamy dostrzegać własną opowieść. Polecam.

czwartek, 11 września 2025

Wady ukryte - Katarzyna Kostołowska

 



Wydawnictwo Książnica, Moja ocena 5,5/6
Wady ukryte Katarzyny Kostołowskiej to literacka uczta, która już od pierwszych stron wciąga czytelnika w wir emocji, tajemnic i nieoczywistych relacji. Autorka, znana z bestsellerowej serii Czterdziestki, udowadnia, że potrafi nie tylko kreślić pełnokrwiste portrety bohaterów, ale też tworzyć fabuły pulsujące napięciem i autentycznością. 
Przenosimy się do Wrocławia, a dokładniej do kancelarii prawniczej na klimatycznym Nadodrzu. To przestrzeń, która z jednej strony kojarzy się z chłodną literą prawa i profesjonalizmem, a z drugiej – na kartach ksiażki– zamienia się w scenę pełną dramatów, namiętności i ludzkich słabości. Drzwi tej kancelarii kryją bowiem nie tylko akta spraw, ale również sekrety jej właścicielek – adwokatki Justyny Maliniak i radczyni prawnej Natalii Zych. 
To właśnie one stają się centralnymi postaciami tej opowieści. Obie są silne, niezależne, błyskotliwe – a jednocześnie kruche i uwikłane w sprawy, o których najchętniej by milczały. Kostołowska ma dar przedstawiania kobiet prawdziwych – takich, które popełniają błędy, które czasem się gubią, ale zawsze próbują odnaleźć własną drogę. Ich losy splatają się w sieci nieporozumień, ukrytych uczuć i bolesnych doświadczeń, które nie pozwalają zasnąć spokojnie ani bohaterkom, ani czytelnikowi. 
Wady ukryte to jednak nie tylko historia o dwóch prawniczkach i ich sekretach. To opowieść o odwadze bycia sobą, o pragnieniu miłości, nawet tej zakazanej, o prawie do szczęścia, które każdy z nas nosi w sercu. Autorka znakomicie balansuje pomiędzy światem paragrafów, a światem uczuć. Kostołowska pokazuje, że jedno i drugie często bywa nieprzewidywalne, a zasady, które miały chronić, potrafią stać się pułapką. 
Atmosfera książki jest gęsta od emocji – od napięcia rodem z thrillera prawniczego, przez nuty romansu, aż po psychologiczną głębię relacji międzyludzkich. To powieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie: fani intryg docenią zwroty akcji, miłośnicy historii obyczajowych odnajdą w niej autentyczne emocje, a czytelnicy szukający literatury kobiecej – inspirację i wsparcie. 
Katarzyna Kostołowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać nie tylko lekko, ale i mądrze. Jej styl, opisy, klimat są takie, że niemal czujemy zapach parzonej kawy czy ciężar ciszy w kancelaryjnych murach. 
Wady ukryte to dopiero początek nowej serii, ale już dziś można powiedzieć, że zapowiada się ona jako literacki hit. To książka, która nie tylko bawi i wzrusza, ale też daje do myślenia – o tym, ile w nas samych jest niewypowiedzianych tajemnic i jak trudno czasem przyznać się do własnych wad. 
Gorąco polecam – to powieść, którą czyta się jednym tchem.

wtorek, 9 września 2025

Dzieci świętej Małgorzaty - Ante Tomić

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Dzieci świętej Małgorzaty Ante Tomicia to bardzo zaskakująca powieść, w której obok siebie spotykają się cuda i zwyczajność, a absurd i humor są wszechobecne. Klimat książki jest taki, że czytelnik niemal nie zauważa, kiedy uśmiech przeradza się w szczery wybuch śmiechu. To książka, która zachwyca swoją wielowarstwowością – można ją czytać zarówno jako satyrę na małomiasteczkową mentalność, jak i jako baśń o cudach, nadziei i sile wspólnoty. Mądra, wspaniałą powieść, która potwierdza fakt, iż nie ilość ma znaczenie, że liczy się treść. 
Autor rozpoczyna powieść w sposób dramatyczny – katastrofą statku z imigrantami. Z tego mrocznego zdarzenia rodzi się jednak historia pełna światła, ciepła i takiego ogólnego, otulającego dobra. Ocalony Syryjczyk Selim zostaje niespodziewanym bohaterem nadmorskiego miasteczka. Miasteczko to szykuje się do najważniejszego w roku święta patronki. Już od pierwszych stron czytelnik zostaje wrzucony w niesamowicie energetyczną mozaikę ludzkich losów. Mamy małżeństwa modlące się o dziecko, bankruta obawiającego się o własną męskość, orkiestrę dętą próbującą okiełznać siebie samą, a nawet… upartego osła (dosłownie osła). Tak na marginesie, osioł kradnie ksiażkę i jest moim ukochanym bohaterem 
Tomić ma dar łączenia pozornie niepasujących elementów – ćevapy, ludowe procesje, imigranci i cudowne interwencje świętej Małgorzaty spotykają się na raz, w jednej, niezbyt grubej książce. Zdaje się to bez sensu, ale to tylko pozory. Wszystko jest świetnie wymieszane, w odpowiednich proporcjach i układa się w barwną, smakowitą opowieść. Jest to zadziwiająca fabuła. Religijność przenika się z codziennością, a sacrum z profanum. Każda z postaci, choć często przerysowana, nawet karykaturalna, tętni życiem i emocjami, jest energetyczna, a autor wydobył z niej wszystko, co możliwe. Bohaterowie są ludzcy, podobni do nas i na długo zapadają w pamięć. Są wyciśnięci niczym cytryny i równie gorzko-słodcy. 
Największym atutem powieści jest humor – nie szyderczy, lecz ciepły, pełen empatii i bardzo inteligentny. Autor potrafi wyśmiać absurdy codzienności, charaktery czy mentalności bohaterów. Co istotne, pisarz nigdy nie obraża, nie upokarza swoich postaci. Wręcz przeciwnie – poprzez komizm przybliża ich do nas i pozwala dostrzec w ich zmaganiach, codzienności obraz nas samych i odbicie naszych słabości. To taki śmiech przez łzy. 
Dzieci świętej Małgorzaty to także opowieść o przekraczaniu granic – kulturowych, religijnych, społecznych i tych najintymniejszych. Chodzi tu o: tabu wokół niepłodności, kryzys męskości, lęk przed innością, a nawet strach przed własną śmiesznością. Tomicia nie interesuje jednak moralizowanie – zamiast tego proponuje barwny, groteskowy spektakl, na który nie możemy się napatrzeć. 
Czytając tę książkę, można poczuć serce Dalmacji, zapach tamrejszych potraw, usłyszeć fałszującą orkiestrę i niemal dotknąć emocji zgromadzonych na uroczystości ku czci patronki. A przy tym uświadomić sobie, że cuda – choćby najmniejsze – naprawdę mogą wydarzyć się w najbardziej niespodziewanym momencie. 
Ante Tomić stworzył powieść genialną, poruszającą. To opowieść, która bawi, wzrusza i prowokuje do refleksji. To literacka uczta – pełna śródziemnomorskiego słońca, ironii i czułości wobec człowieka. Dzieci świętej Małgorzaty to książka, która pozwala uwierzyć, że nawet w świecie pełnym kryzysów i absurdów można odnaleźć nadzieję i dobro. Polecam. Mistrzostwo, śmiech przez łzy, zaduma i wielka ulga. Jestem zachwycona. 

 

niedziela, 7 września 2025

Madame Schiaparelli. Ekstrawagancka krawcowa - Agnès Gabriel

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Agnès Gabriel stworzyła niezwykle barwną i wciągającą powieść biograficzn. Opowiada ona o jednej z najbardziej odważnych i oryginalnych kobiet świata mody – Elsie Schiaparelli, znanej włoskiej projektantce mody. Co cenne, to nie jest sucha biografia, a opowieść pełna emocji, wzlotów i upadków. W tej książce moda jest nie tylko tłem, ale także sposobem na przetrwanie, wyrażenie siebie i walkę o niezależność. 
Autorka przedstawia Elsę nie jako odległą ikonę, lecz jako kobietę z krwi i kości, z którą może utożsamić się wiele z nas. Nasza bohaterka jest zraniona, porzucona, jest samotną matkę, która w Paryżu próbuje zbudować nowe życie dla siebie i chorej córeczki Gogo. Od pierwszych stron można poczuć jej determinację i odwagę. To właśnie one sprawiają, że zamiast załamać się po bolesnych doświadczeniach, Elsa odkrywa w sobie siłę i talent, które odmieniają jej przyszłość. 
W książce pięknie ukazano, jak Schiaparelli tworzyła projekty wyprzedzające swoją epokę. Jej pomysły były szalone, odważne, pełne fantazji. Przykładem może być suknia z homarem, sweter z iluzją kokardy, czy intensywny róż, który dziś znamy jako „shocking pink”. Czytelnik ma okazję śledzić, jak krok po kroku rodzi się legenda mody, jak Elsa zdobywa uznanie największych gwiazd Hollywood i nawiązuje współpracę z wybitnymi artystami epoki, jak Salvador Dalí czy Man Ray. 
Jednocześnie autorka nie pomija trudnych tematów – samotności, napiętej relacji z córką, ogromnej ceny, jaką Elsa płaci za sukces. To właśnie sprawia, że postać projektantki jest tak autentyczna. Nie idealna, nie „papierowa”, lecz pełna sprzeczności, a przez to jeszcze bardziej fascynująca i taka normalna, bliska wielu czytelniczkom. 
Atutem książki jest również niezwykle sugestywne oddanie klimatu międzywojennej Europy. Autorka przenosi nas do Paryża lat 20. i 30., pozwala zajrzeć do pracowni projektantek, kawiarni pełnych artystów i na eleganckie przyjęcia, a jednocześnie przypomina, że ówczesny świat kobiet był pełen ograniczeń i stereotypów, które Schiaparelli odważnie przełamywała. 
Madame Schiaparelli. Ekstrawagancka krawcowa
to nie tylko wspaniała opowieść o modzie, ale przede wszystkim o sile charakteru, pasji i umiejętności podnoszenia się po porażkach. To historia kobiety, która zamiast pozwolić, by życie ją złamało, stworzyła z niego dzieło sztuki. Wyjątkowa opowieść o niezwykłej kobiecie.  
Książka Agnès Gabriel napisana jest prostym, lekkim językiem, dzięki czemu czyta się ją jednym tchem. Z jednej strony dostarcza wzruszeń, z drugiej – inspiruje i motywuje. Po lekturze zostaje wrażenie, że Elsa Schiaparelli była nie tylko projektantką mody, lecz także projektantką własnego losu. 
Polecam tę powieść każdemu, kto szuka inspirującej, pięknej i poruszającej opowieści o kobiecej sile i niezależności.

piątek, 5 września 2025

Cesarzowa Piotra. Tom 1 - Kristina Sabaliauskaitė

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Kristina Sabaliauskaitė w swojej najnowszej powieści Cesarzowa Piotra dokonuje rzeczy, która w literaturze historycznej udaje się nielicznym – zdejmuje blichtr z legendy i pokazuje nam bohaterkę taką, jaką mogła być naprawdę. Jej bohaterka jest zdeterminowana, targana wieloma sprzecznościami, wielka, ale i bardzo mała. Katarzyna I, wdowa po Piotrze Wielkim, w tej książce przestaje być „Kopciuszkiem XVIII wieku”, jak lubili ją nazywać dawni kronikarze. Staje się postacią dramatycznie prawdziwą, taką, która zabierze nas do swojego świata i nie wypuści do końca lektury. 
Sabaliauskaitė konstruuje narrację w niezwykle odważny sposób. Mamy 24 godziny, 24 rozdziały, jedno odchodzące życie. Ostatnia doba cesarzowej
ższej próby – plastyczną, pełną emocji, a przy tym intelektualnie uczciwą opowiedziana jest w pierwszej osobie, w czasie teraźniejszym, tak że czytelnik niemal czuje ciężar odchodzącego w chorobie ciała. Nie ma tu dystansu podręczników historii ani taniego sentymentalizmu biografii. Jest życie, są myśli niezwykłej kobiety, która wspomina drogę od litewsko-polskiej sieroty po władczynię imperium, od nędzy i przemocy po purpurę i absolutną władzę – która wcale nie okazała się wybawieniem. 
Autorka odwołuje się do licznych źródeł i dokumentów epoki, ale zamiast nużącej faktografii dostajemy literaturę wyjątkową, plastyczną, esencjonalną, wymagającą intelektualnie. Widzimy dwukolorowe włosy Katarzyny, słyszymy szepty dworu, czujemy ciężar każdego z dwunastu porodów. Historia nie jest tu bajką o awansie społecznym, lecz opowieścią o cenie, jaką płaci się za bliskość władzy. Sabaliauskaitė w mistrzowski sposób pokazuje trójkąt miłosno-polityczny sugerując, że w grze o tron nie ma czystych ról: nikt nie jest tylko ofiarą ani tylko manipulatorem. 
Ogromnym atutem książki jest język – gęsty, wręcz esencjonalny, a zarazem przejrzysty. Sabaliauskaitė potrafi jednym zdaniem uchwycić paradoks życia na carskim dworze: przepych naznaczony strachem, triumf podszyty upokorzeniem. Czytelnik nie tylko poznaje wydarzenia, ale też wchodzi w głąb psychiki kobiety, która do ostatniego oddechu pozostaje zagadką – dla siebie i dla innych. 
Cesarzowa Piotra to nie jest książka, która odpowiada na wszystkie pytania. To raczej powieść, która każe je zadawać, np. Czy Katarzyna I była narzędziem w rękach potężnych mężczyzn, czy raczej sama nauczyła się ich ogrywać?
Sabaliauskaitė po raz kolejny udowadnia, że można pisać powieść historyczną bez patosu czy egzaltacji, a jednocześnie tak, by czytać ją jak literacki thriller. Każda godzina ostatniego dnia cesarzowej jest tu wręcz namacalna. 
To książka dla tych, którzy szukają historii żywej, wciągającej i wolnej od schematów. Dla tych, którzy chcą poczuć dworski przepych, ale też odór choroby; którzy wolą trudne pytania od łatwych morałów. Cesarzowa Piotra to powieść, która nie tylko ożywia przeszłość, ale pokazuje, jak bardzo władza – zwłaszcza kobieca – pozostaje aktualnym tematem także dziś. Bardzo polecam.

 

wtorek, 2 września 2025

Rdzeń - Weronika Mathia

 



Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6

Weronika Mathia w swojej powieści Rdzeń udowadnia, że thriller psychologiczny może być jednocześnie pełen napięcia i głęboko poruszający. Autorka łączy wciągającą zagadkę kryminalną z refleksją nad ludzką naturą, rodziną i cienką granicą między dobrem a złem. To książka, która nie tylko trzyma w napięciu do ostatnich stron, ale również zmusza do zadania sobie niewygodnych pytań. 
Punkt wyjścia jest dramatyczny – po jedenastu latach od zaginięcia do domu wraca chłopiec, którego nikt już nie spodziewał się zobaczyć żywego. Julia, siostra Damiana, w jednej chwili musi zmierzyć się z mieszaniną ulgi, szoku i strachu. Jednak to, co wydaje się cudem, szybko okazuje się początkiem nowego koszmaru. Autorka umiejętnie pokazuje, jak radość i nadzieja potrafią ustąpić miejsca nieufności i grozie, kiedy prawda o przeszłości zaczyna wychodzić na jaw. 
Największą siłą książki jest jej atmosfera – gęsta, niepokojąca, a momentami wręcz duszna. Mathia doskonale stopniuje napięcie, unikając tanich efektów i zbędnej sensacji. Zamiast epatować przemocą, skupia się na emocjach bohaterów i powolnym odkrywaniu kolejnych warstw tajemnicy. A wierzcie mi, jest co odkrywać. Ta historia jest jak cebula, ma mnóstwo warstw. 
Wraz z Julią i śledczymi czytelnik zanurza się w labiryncie rodzinnych sekretów, kłamstw i półprawd, które prowadzą aż do samego rdzenia zła – tego, co tkwi nie tylko w zbrodniarzach, ale i w każdym człowieku. Każdy z nas ma w sobie jakiś pierwiastek zła. Od nas (ale i okoliczności) zalezy, co z nim zrobimy. 
Postacie są sporym atutem. Julia to nie jednowymiarowa ofiara, lecz kobieta zmagająca się z własnymi lękami i poczuciem winy. Nawet drugoplanowi bohaterowie mają swoje motywacje i słabości, co sprawia, że cała opowieść nabiera psychologicznej głębi. Świetnie poprowadzono również wątek policyjnego śledztwa – z jednej strony realistyczny, z drugiej wciągający jak najlepsze seriale kryminalne. 
Rdzeń to opowieść o rodzinnych dramatach, o tym, jak dawne winy i sekrety potrafią zniszczyć życie, jeśli nie zostaną wypowiedziane. To również historia o tym, że każdy człowiek nosi w sobie światło i mrok – a wybory, których dokonujemy, decydują, która strona przejmie kontrolę. Weronika Mathia stworzyła thriller, który nie tylko wciąga fabułą, ale też porusza i zostaje w pamięci na długo po lekturze. Polecam.

 

poniedziałek, 1 września 2025

Kroki między nami - Ana Maya

 


Wydawnictwo Czwarta Strona, Moja ocena 3-/6
Jednym zdaniem, to książka, która miała szansę stać się wielką opowieścią, ale nie wykorzystała swojego potencjału.
Między jednym a drugim krokiem może zmieścić się całe życie – to piękne zdanie zapowiada powieść pełną głębi i emocji. Niestety na obietnicach się końcczy. 
Trudno określić, czym tak naprawdę jest Kroki między nami. To niby powieść o miłości, ale bez prawdziwego uczucia. Tzn. uczucie jest, niczym grom. Jest ono jednak tak nudne i infantyne, że aż przykro czytać. 
Książka ta to także po trochu thriller rodzinny, trochę podróż przez Europę, ale bez napięcia i bez wyraźnego celu. Gatunek rozmywa się, jakby autorka sama nie wiedziała, jaką historię chce opowiedzieć – czy dramat psychologiczny, czy romans z tajemnicą w tle. 
Bohaterowie są zarysowani bardzo słabo, a szkoda bo możliwości były. Ona – kobieta z trudną przeszłością – jest bardziej szkicem niż autentyczną postacią. On nie budzi ani sympatii, ani ciekawości. Brakuje im prawdziwych emocji, jakby autorka bała się zejść głębiej pod powierzchnię. Przez to trudno się z nimi związać, trudno im kibicować, trudno w ogóle uwierzyć w ich relację. Do tego infantylna, nudna jugosłowiańska mafia. Litości.
Wszystko byłoby ok gdyby autorka podeszła do sprawy profesjonalnie, wykorzystałą potencjał, jaki miała. Niestety, ale tak się nie stało. 
Do tego intryga – choć na papierze brzmi obiecująco – szyta jest grubymi nićmi. Tajemnice są zbyt łatwe do odgadnięcia, a kolejne zwroty akcji wyglądają bardziej jak obowiązkowe punkty fabularne niż naturalne wydarzenia. Zamiast zaskakiwać, fabuła po prostu „odhacza” kolejne etapy, prowadząc czytelnika do przewidywalnego finału. 
Największym problemem tej książki jest jednak zmarnowany potencjał. W tle mamy ważne tematy: wpływ rodziny na życie dziecka, samotność w wielkim świecie, cenę, jaką płaci się za brak zaufania. To wszystko mogło stać się materiałem na mocną, zapadającą w pamięć opowieść. Zamiast tego dostajemy ładnie napisaną, ale pustą historię, w której słowa mają więcej znaczenia niż same wydarzenia. 
Kroki między nami to powieść, którą czyta się powoli – i niestety nie dlatego, że chce się smakować każde zdanie, ale dlatego, że trudno wciągnąć się w tę opowieść. To książka, która miała być hipnotyzująca, ale działa raczej jak sen – szybko się rozmywa i trudno ją zapamiętać. Szkoda.

 

niedziela, 31 sierpnia 2025

Kobieta, która oszukała świat. Historia Belle Gibson i największego skandalu wellness - Nick Toscano, Beau Donelly

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Jest to reportaż, który czyta się niczym thriller, a jednocześnie otwiera oczy ze zdumienia. 
Nick Toscano i Beau Donelly stworzyli książkę, która wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca – choć przecież znamy finał tej historii. Opowieść o Belle Gibson, gwieździe Instagrama, która zbudowała swoje imperium na kłamstwie o chorobie nowotworowej szokuje. Jednocześnie jest to fascynujące studium współczesnej kultury wellness i mediów społecznościowych.
Autorzy nie poprzestają na prostym opisie skandalu. To nie tylko kronika oszustwa, lecz przede wszystkim reporterska podróż przez świat iluzji – gdzie inspirujące hasła, modne diety i kolorowe zdjęcia smoothie stają się walutą, a nadzieja ludzi zmagających się z chorobą bywa cynicznie wykorzystywana. Dzięki skrupulatnej pracy dziennikarskiej poznajemy kulisy afery: rozmowy z osobami oszukanymi, analizę mechanizmów psychologicznych i biznesowych, które pozwoliły Belle Gibson zdobyć międzynarodową sławę, a nawet uznanie Apple czy wydawnictw książkowych.
Ogromną siłą tej książki jest jej uniwersalność. To nie tylko historia o jednej kobiecie, ale też o nas samych – o tym, jak chętnie wierzymy w piękne narracje, jak łatwo ulegamy sile charyzmy i prostym receptom na zdrowie i szczęście. Autorzy stawiają ważne pytania: Dlaczego tak wielu z nas wolało uwierzyć w cudowną dietę niż w medycynę opartą na faktach? Co to mówi o potrzebach i lękach współczesnego człowieka?
Reportaż czyta się momentami jak thriller psychologiczny. Narracja jest dynamiczna, a styl pełen emocji. Donelly i Toscano z wyczuciem balansują między faktami, a opowieścią o ludzkich słabościach. Nie oceniają czytelników, którzy dali się zwieść – pokazują za to, jak sprytna manipulacja i perfekcyjny marketing mogą stworzyć mit niemal nie do podważenia.
Kobieta, która oszukała świat to książka ważna i potrzebna. Nie tylko demaskuje jeden z największych skandali wellness, ale też uczy krytycznego myślenia, zachęca do zadawania pytań i weryfikowania źródeł informacji. To również opowieść o potędze mediów społecznościowych – i o tym, jak łatwo, w epoce filtrów i lajków, oddzielić emocje od prawdy. 
Książka idealna dla fanów dobrych reportaży – lektura obowiązkowa. Dla osób interesujących się psychologią, socjologią internetu czy zjawiskiem influencerów – źródło bezcennych spostrzeżeń. A dla każdego, kto kiedykolwiek uległ „cudownym poradom z Instagrama”, będzie to książka, po której już nigdy nie spojrzy na branżę wellness tak samo. Polecam.

 

 

sobota, 30 sierpnia 2025

Córeńka - Megan Miranda

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4/6

Córeńka Megan Mirandy to thriller z mocnym tłem obyczajowym, który wciąga przede wszystkim atmosferą małego miasteczka pełnego tajemnic. Historia zaczyna się od powrotu Hazel do rodzinnego Mirror Lake – miejsca, które zna zbyt dobrze, by czuć się tam swobodnie. Dziedziczy dom ojca, lokalnego detektywa, i choć wolałaby zostawić przeszłość za sobą, okoliczności zmuszają ją do zmierzenia się z tym, co zostało przemilczane. Susza odsłania dno jeziora, a wraz z nim dawne sekrety. W tym wszystkim powraca najtrudniejsze pytanie: co naprawdę stało się z jej matką? 
Megan Miranda umie pisać tak, by czytelnik czuł napięcie i chłonął każdy szczegół. Klimat jest gęsty, a kolejne odkrycia Hazel sprawiają, że trudno odłożyć książkę na bok. Autorka potrafi też ciekawie ukazać relacje rodzinne i to, jak grzechy z przeszłości – te ojcowskie i te własne – nie przestają kształtować życia następnego pokolenia. Widać tu też głębszą refleksję o tym, że prawda, choć bolesna, jest konieczna, a jej ukrywanie niszczy powoli wszystkich dookoła. 
Nie wszystko jednak działa idealnie. Choć fabuła jest spójna, miejscami staje się zbyt przewidywalna. Hazel trafia na kolejne tropy i wskazówki w taki sposób, że bardziej doświadczeni czytelnicy gatunku mogą odgadnąć rozwiązania jeszcze zanim autorka je ujawni. 
Fragmenty, które miały być zwrotami akcji, były czasem do bólu przewidywalne. Gdy pojawiał się kolejny trop, część czytelników może poczuć: Serio? To już?. To nie psuje całkowicie przyjemności, ale trochę ją osłabia. 
Dodatkowo w środkowej części książki tempo zwalnia, a zamiast nagłych zwrotów akcji dostajemy rozwinięcia, które nie zawsze zaskakują. Nie psuje to całkowicie wrażenia, ale trochę odbiera historii siłę i świeżość, jakiej oczekiwałoby się po dobrym thrillerze. 
Mimo tych wad Córeńka to powieść warta uwagi – napisana prostym językiem, bez niepotrzebnego nadęcia, z bohaterką, której trudno nie kibicować. To historia o powrotach i konfrontacji z własnymi demonami, ubrana w klimat małomiasteczkowego thrillera. Nie jest to może książka, która rzuci na kolana czy zupełnie zaskoczy finałem, ale z pewnością daje przyjemność czytania i zostawia wrażenie, że czas spędzony z Hazel i tajemnicami Mirror Lake nie był stracony.

piątek, 29 sierpnia 2025

Wrocławska Madonna - Jolanta Maria Kaleta

 


Wydawnictwo MG, Moja ocena 5/6
Jest to świetna powieść, która łączy sztukę, historię i szpiegowski dreszcz emocji.
Jolanta Maria Kaleta po raz kolejny udowadnia, że potrafi spleść fakty historyczne z wciągającą fabułą, tworząc literaturę rozrywkową na najwyższym poziomie. Inspiracją do powstania książki stało się prawdziwe zniknięcie renesansowego obrazu Łukasza Cranacha Starszego Madonna pod jodłami, znanego jako Wrocławska Madonna. Było to dzieło, które przez dziesięciolecia uchodziło za bezpowrotnie utracone. Pisarka rozpoczęła pracę nad powieścią w czasach, gdy o powrocie obrazu nikt nawet nie śnił. I oto, niemal równolegle z ukończeniem maszynopisu, wydarzyła się historia bardziej sensacyjna niż fikcja – obraz rzeczywiście wrócił do Polski.
Akcja książki przenosi nas do późnej jesieni 1970 roku. Historyk sztuki Marek Wolski, człowiek inteligentny, sprytny i obdarzony nieodpartym urokiem, trafia na trop zaginionego arcydzieła. Przypadek? Zrządzenie losu? A może element większej gry, której reguły ustalają inni? Bohater zmuszony jest opuścić Polskę, a jego poszukiwania prowadzą przez mroczne zaułki Wiednia, wrogi teren enerdowskich służb Stasi i sieci agentów PRL działających poza prawem. Każdy krok niesie ryzyko, każdy sojusznik może okazać się zdrajcą. I wreszcie na drodze Wolskiego staje piękna, utalentowana malarka, której losy nierozerwalnie splatają się z jego własnymi. To spotkanie zmienia nie tylko bieg wydarzeń, ale i jego życie. 
Autorka z wielką dbałością oddaje klimat epoki: duszną atmosferę ówczesnej Europy, w której wielka polityka miesza się z ludzkimi dramatami i marzeniami o wolności. Wiedeń jawi się tu jako miasto olśniewająco piękne, ale pełne niebezpieczeństw – prawdziwy labirynt intryg, w którym łatwo się zgubić. Kaleta tworzy bohaterów wyrazistych i wiarygodnych: Marek Wolski to człowiek z krwi i kości – odważny, ale nie pozbawiony wątpliwości; kobieta, którą spotyka, to postać fascynująca i pełna tajemnic, daleka od papierowego ideału.
Wrocławska Madonna to powieść wielowymiarowa. Z jednej strony to świetnie skonstruowany thriller szpiegowski, pełen napięcia, pościgów i fałszywych tropów. Z drugiej – hołd dla sztuki i historii, przypomnienie o tym, jak cenne dziedzictwo kulturowe może stać się przedmiotem brutalnej gry politycznej i bezwzględnych interesów. Kaleta mistrzowsko prowadzi czytelnika przez świat, w którym piękno obrazu kontrastuje z brzydotą spisków i kłamstw. 
Wielką zaletą książki jest to, że mimo oparcia na prawdziwych wydarzeniach, nie traci ona tempa ani powieściowego uroku. Autorka stawia pytanie: czy literatura może przewidzieć bieg historii? Czy fikcja może stać się prorocza? I choć rzeczywistość okazała się niezwykła – powrót Madonny do Polski stał się faktem – opowieść Kalety jest tak barwna i pełna emocji, że czytelnik ma wrażenie, iż śledzi równoległy, alternatywny los obrazu.
Wrocławska Madonna to lektura obowiązkowa dla miłośników powieści sensacyjnych, pasjonatów historii sztuki i każdego, kto lubi książki, które wciągają jak najlepszy film. Znakomicie napisana, z wyrazistymi bohaterami i wartką akcją, jest nie tylko rozrywką, ale też zaproszeniem do refleksji nad wartością dziedzictwa kulturowego i ceną, jaką czasem trzeba zapłacić za prawdę. Polecam.

 

 

środa, 27 sierpnia 2025

Koszmarny dom i inne opowieści o duchach - A. M. Burrage

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6
Pierwsze polskie wydanie opowiadań Alfreda McLellanda Burrage’a to niewątpliwie wydarzenie dla miłośników klasycznej literatury grozy. Choć jego nazwisko nie jest tak rozpoznawalne jak M.R. James, Burrage tworzył w tym samym kręgu. 
Zbiór Koszmarny dom i inne opowieści o duchach nie jest antologią krwawych horrorów czy nagłych zwrotów akcji. To raczej zestaw misternie skonstruowanych miniatur grozy, w których najważniejsza jest atmosfera i powolne budowanie napięcia. Burrage nie epatuje makabrą, lecz gra na wyobraźni czytelnika. Autor korzysta z niedopowiedzeń, sugestii i klasycznych rekwizytów: starego dworu, mgły nad wrzosowiskiem, tajemniczych dźwięków w pustych korytarzach. Jego duchy nie są krwiożerczymi potworami, ale cieniem dawnej krzywdy czy echem przeszłości, które powraca, by niepokoić żywych. 
Na uwagę zasługuje również język. Jest on elegancki, miejscami archaiczny, co dodaje opowieściom specyficznego uroku, choć może być też pewnym wyzwaniem dla współczesnego czytelnika. Widać w nich styl epoki, w której liczyła się powściągliwość i umiejętność budowania klimatu. To literatura, która wymaga cierpliwości i skupienia, ale nagradza to głębokim, narastającym poczuciem niepokoju. 
Nie wszystkie historie są jednakowo mocne. W niektórych opowiadaniach akcja rozwija się zbyt powoli, a zakończenia bywają przewidywalne. Zdarza się, że Burrage bardziej ceni nastrój niż fabularną precyzję. Mimo, iż jest to cecha charakterystyczna dla tego typu literatury, może to rozczarować czytelników przyzwyczajonych do współczesnego tempa narracji. 
Mimo tych drobnych zastrzeżeń, Koszmarny dom i inne opowieści o duchach to pozycja wartościowa – zarówno jako literacka ciekawostka, jak i jako przykład kunsztu w tworzeniu „cichej grozy”. To książka, która przypadnie do gustu czytelnikom ceniącym subtelność, melancholijny klimat i powolne odkrywanie tajemnic. Zamiast krzyku i gwałtu – mamy tu szept, skrzypnięcie deski, cień na schodach. Zamiast nachalnego straszenia – eleganckie budowanie napięcia. 
Burrage nie konkuruje z nowoczesnym horrorem – on przypomina, że strach może rodzić się z ciszy i niewyjaśnionych drobiazgów. Dzięki temu jego opowiadania, choć napisane kilkadziesiąt lat temu, wciąż potrafią działać na wyobraźnię.

 

poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków - Karolina Dzimira-Zarzycka

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Karolina Dzimira-Zarzycka zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po atelier. Miejsca te były czymś więcej niż tylko pracowniami, stawały się przestrzenią wolności, twórczej odwagi i osobistego buntu wobec ograniczeń narzucanych kobietom przez społeczeństwo końca XIX i początku XX wieku. 
Autorka w fascynujący sposób łączy solidny warsztat historyka sztuki z lekkością gawędziarki. Z jednej strony przywołuje fakty, dokumenty, anegdoty, z drugiej – potrafi z tych fragmentów zbudować opowieść pełną życia, w której artystki stają się bohaterkami z krwi i kości, a nie tylko nazwiskami w podręcznikach. Anna Bilińska, Olga Boznańska, Maria Dulębianka czy mniej znane dziś twórczynie odsłaniają przed czytelnikiem kulisy swojej pracy, walki o przestrzeń i niezależność. 
Dzimira-Zarzycka świetnie pokazuje, że atelier to nie był luksusowy kaprys, lecz warunek przetrwania w świecie sztuki – miejsce, gdzie twórczyni mogła nie tylko malować czy rzeźbić, ale także przyjmować mecenasów, kolekcjonerów i dziennikarzy. Badaczka z wyczuciem opisuje, jak często pracownia stawała się jednocześnie domem, bo brak środków zmuszał artystki do łączenia życia prywatnego i zawodowego w jednym wnętrzu. Dzięki bogactwu szczegółów i przykładów książka przywołuje atmosferę epoki – od paryskich pracowni pachnących farbą olejną, po berlińskie wnętrza pełne przepychu i pozłoty. 
Ogromnym atutem książki jest też jej różnorodność. Obok historii polskich artystek autorka wplata opowieści o ich europejskich koleżankach, takich jak Rosa Bonheur czy Harriet Hosmer. Pozwala to zobaczyć polskie doświadczenie na tle międzynarodowym. Liczne anegdoty nadają opowieści lekkości i sprawiają, że lektura nie jest suchym wykładem, lecz pełną koloru i emocji narracją. 
Choć książka dotyka poważnych tematów – nierówności płci, ograniczeń finansowych, społecznych stereotypów – pozostawia wrażenie siły i nadziei. Bohaterki Własnej pracowni nie rezygnują ze swoich marzeń, a ich upór i talent budzą podziw. To nie tylko historia sztuki, ale także opowieść o emancypacji, wolności i osobistym spełnieniu.
Własna pracownia... to fascynująca książka, która ożywia historię kobiet-artystek przełomu wieków i pokazuje ich codzienność z bliska – od wielkich sukcesów po zmagania z rzeczywistością. Karolina Dzimira-Zarzycka stworzyła opowieść, która nie tylko poszerza wiedzę, ale też budzi emocje i zachwyt wobec twórczej pasji swoich bohaterek.