poniedziałek, 6 sierpnia 2012

70. rocznica śmierci Janusza Korczaka.


Janusz Korczak jako 10 -letnie dziecko
Dla mnie to postać wyjątkowa,pełna dobroci i godna podziwu. Wiele razy zastanawiałam się, jak wielkim trzeba być człowiekiem, żeby mogąc się ocalić, zdecydować się na śmierć z bliskimi co prawda sercu, ale jednak obcymi dziećmi.
Nie mogłam w takim dniu nie napisać o Januszu Korczaku. 

Janusz Korczak właściwe Henryk Goldszmit urodził się 22 lipca 1878 lub 1879 r. w Warszawie. Brak dokładnej daty rocznej Korczak tłumaczył zaniedbaniem formalności metrykalnych przez ojca. Pochodził z rodziny Goldszmitów żyjących od wielu pokoleń w Polsce, która była związana z ruchem oświatowym - Haskalą. Jego pradziad był szklarzem, dziadek lekarzem, a ojciec Józef Goldszmit, znanym warszawskim adwokatem. Matka, Cecylia z Gębickich, pochodziła z rodziny niezupełnie spolszczonej. W domu rodzinnym, oprócz rodziców i starszej siostry –Anny, mieszkała ukochana babcia Henryka- Emilia Gębicka. To jej pięcioletni Henryk zwierzał się ze swoich tajemnic i marzeń o lepszym świecie.
W ósmym roku życia rozpoczął naukę w szkole początkowej Augustyna Szmurły, gdzie panował surowy porządek. Tak głęboko przejął się stosowaną tam karą chłosty, że rodzice musieli zabrać go ze szkoły. Przebywając w domu i przygotowując się do pierwszej klasy gimnazjum, marzył o lepszym świecie, w którym nie będzie okrucieństwa i niesprawiedliwości. Marzenia te znalazły odbicie w Królu Maciusiu Pierwszym.
Główną pasją piętnastoletniego Henryka Goldszmita było czytanie książek, w tym czasie także marzył o założeniu pisma „Debiut”, w którym zamieszczałby prace odrzucane przez inne redakcje. Jako siedemnastolatek rozpoczął pisanie powieści „Samobójstwo”, której nie ukończył.
Henryk Goldszmit uczęszczał do Gimnazjum Praskiego, w którym nauka odbywała się w języku rosyjskim. Henryk nie lubił szkoły, uczył się raczej średnio, natomiast interesował się literaturą, której poświęcał cały czas wolny. Ulubionym miejscem Korczaka z okresu dzieciństwa i młodości był Ogród Saski, w którym spotykał się z rówieśnikami i starszymi kolegami. Długotrwała choroba ojca i śmierć w 1896 r. zmusiły młodego Korczaka do udzielania korepetycji, aby finansowo wspomóc rodzinę. W r. 1896 opublikował w tygodniku satyrycznym „Kolce” swoją humoreskę pt. „Węzeł gordyjski”, która zapoczątkowała współpracę z tym czasopismem, a także innymi. Pierwsze teksty Henryk Goldszmit podpisywał pseudonimem Hen.
W r. 1898 zdał maturę i ku zaskoczeniu przyjaciół zapisał się na Wydział Lekarski Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Studia lekarskie zajęły Korczakowi sześć lat, gdyż pierwszy rok musiał powtórzyć. Prawdziwą atmosferę naukową odnalazł na Uniwersytecie Latającym, którego został słuchaczem. Jednocześnie stał się członkiem Towarzystwa Kolonii Letnich i Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego. W dalszym ciągu rozwijał się literacko. Pisał liczne artykuły i recenzje w tygodniku „Kolce” oraz jednocześnie współpracował z innymi czasopismami. W okresie studenckim powstała pierwsza powieść „Dzieci ulicy”. Korczak podjął pracę nauczycielską. Prowadził zajęcia na tajnej pensji Stefanii Sempołowskiej, również pracował w bezpłatnej czytelni dla biednych dzieci, natomiast sobotami w swoim mieszkaniu organizował zabawy dla najmłodszych.
W latach 1900-1915 był aktywnym działaczem Towarzystwa Kolonii Letnich. W 1904 i 1907r. prowadził kolonie dla dzieci żydowskich w okolicach Małkini.  W 1912r. dzięki staraniu Korczaka w Gocławku powstała kolonia letnia Domu Sierot pod nazwą Różyczka. W 1940r. Janusz Korczak chcąc zapewnić spokój i bezpieczeństwo zorganizował tam swoim podopiecznym ostatnie kolonie.
Korczak na koloniach letnich w Michałówce (1907)
W 1912 r. Korczak rozstał się z pracą w szpitalu i objął funkcję dyrektora Domu Sierot przy ul. Krochmalnej 92, pozostającego pod opieką Towarzystwa „Pomocy dla Sierot”. Współpracował ze Stefanią Wilczyńska i razem z nią zaopiekował się 85 wychowankami. Dom Sierot stał się dla Korczaka miejscem pedagogicznych obserwacji procesu wychowawczego, a także zrodziły się w nim nowe pomysły pedagogiczne (różne formy samorządu, praca nad wydawaniem „Tygodnika Domu Sierot”, którego współtwórcą stały się dzieci). Korczak zabiegał o dobry kontakt podopiecznych z otoczeniem, w tym celu zorganizował akcję 200 doniczek fuksji, którymi dzieci obdarowały sąsiadów z parterowych mieszkań. 
W lutym 1913 r, nastąpiło uroczyste otwarcie Domu Sierot. Korczak w pierwszych dniach wojny wraz z wychowawcami i współpracownikami dyżurował dzień i noc w Domu Sierot. We wrześniu 1939 roku przemówił do dzieci i rodziców w Polskim Radiu, nawołując do spokoju.
Od pierwszych dni wojny Korczak nieustannie zabiegał o wsparcie dla Domu Sierot, organizując kolonie letnie (czerwiec-lipiec 1940). Dostarczał żywność dzieciom poprzez działalność jałmużniczą. W 1940 roku Dom Sierot został przesiedlony do getta, zaś Korczaka aresztowano za nienoszenie nakazanej Żydom przez władze okupacyjne opaski z gwiazdą Dawida.
Dom Sierot, Korczak zamieszkał na poddaszu.

Wychowawca wyczerpany fizycznie wrócił po miesiącu aresztu do Domu Sierot znajdującego się na ul. Chłodnej 33.
W październiku 1941 r. Dom Sierot został przeniesiony na ul. Sienną 16-Śliską 9. Korczak cały czas walczył o środki finansowe i dary na utrzymanie dzieci. Mimo beznadziejnej sytuacji organizował tajne nauczanie, życie kulturowo-oświatowe poprzez inscenizacje bajek i innych tekstów.
Na początku 1942 r. Korczak podjął się opieki nad zaniedbanym internatem dla sierot przy ul. Dzielnej.
Od maja do sierpnia 1942 nocami pisał „Pamiętnik”, który ukazywał tragiczny obraz okupacji hitlerowskiej.
W dniu 18 lipca 1942 r. została wystawiona ostatnia sztuka w Domu Sierot pt. „Poczta” Rabindranatha Tagore. Przygotowywała ona wychowanków do świadomej i godnej śmierci.
22 lipca 1942 r. w dniu urodzin Korczaka rozpoczęła akcja zagłady w getcie.
Ostatnie zdjęcie Janusza Korczaka z 1940r.
Ostatnim człowiekiem, który widział Korczaka na Umschlagplatzu i chciał mu pomóc był Nechum Remba (działacz podziemnej organizacji samoobrony w getcie).
Ostatnią drogę Korczaka i dzieci Nechum Remba relacjonuje: „Wszystkie dzieci ustawiono w czwórki, na czele Korczak z oczami zwróconymi ku górze trzymał dwoje dzieci za rączki, prowadził pochód. Drugi oddział prowadziła Stefania Wilczyńska, trzeci - Broniatowska (jej dzieci miały niebieskie plecaki), czwarty oddział - Szternfeld z internatu na Twardej. Były to pierwsze żydowskie szeregi, które szły na śmierć z godnością. (...) Nawet Służba Porządkowa stanęła na baczność i salutowała. Gdy Niemcy zobaczyli Korczaka, pytali: Kim jest ten człowiek”.
W dniu 6 sierpnia 1942 r. hitlerowscy okupanci wyprowadzili z  Domu Sierot Korczaka, Wilczyńską, wszystkich współpracowników i dwustu wychowanków.

Korczak prowadził pochód swoich dzieci idąc bez kapelusza, w wysokich butach wojskowych i trzymając dwoje dzieci za rękę. W wymarszu uczestniczyło 192 dzieci i dziesięcioro opiekunów. Rekonstrukcja opisu marszu jest częściowa i oparta na szeregu opisów.
Nie chcę być obrazoburcą ani odbrązawiaczem – ale muszę powiedzieć, jak to wtedy widziałem. Atmosferę przenikał jakiś ogromny bezwład, automatyzm, apatia. Nie było widocznego poruszenia, że to Korczak idzie, nie było salutowania (jak to niektórzy opisują), na pewno nie było interwencji posłańców Judenratu – nikt do Korczaka nie podszedł. Nie było gestów, nie było śpiewu, nie było dumnie podniesionych głów, nie pamiętam, czy niósł ktoś sztandar Domu Sierot, mówią, że tak. Była straszliwa, zmęczona cisza. Korczak wlókł nogę za nogą, jakiś skurczony, mamlał coś od czasu do czasu do siebie (...). Tych paru dorosłych z Domu Sierot, między nimi Stefa (Wilczyńska), szło obok, jak ja, lub za nim, dzieci początkowo czwórkami, potem jak popadło, w pomieszanych szeregach, gęsiego. Któreś z dzieci trzymało Korczaka za połę, może za rękę, szły jak w transie. Odprowadziłem ich aż do bramki Umschlagu ...
Dzień 06 sierpnia 1942r. przyjmuje się za symboliczną datę śmierci Janusza Korczaka.
Wszyscy zostali wywiezieni w wagonach krytych, zatłoczonych, z okienkami zakratowanymi drutem kolczastym do obozu zagłady w Treblince, niedaleko Małkini. Na terenie symbolicznego cmentarza w Treblince wśród siedemnastu tysięcy kamieni znajduje się jedno imienne upamiętnienie: JANUSZ KORCZAK (Henryk Goldszmit) I DZIECI. Wychowawca, lekarz stał się symbolem męczeńskiej śmierci deportowanych i zamordowanych ludzi. Janusz Korczak do końca pozostał wierny swoim dzieciom i powołaniu.

„ …jedno słońce nam przyświeca, jeden grad niszczy nasze łany i jedna ziemia kryje kości przodków naszych.”

J. Korczak, Społeczeństwo, 1910
 Więcej informacji znajdziecie w pozycjach, z których korzystałam:
  1. M. Falkowska, Kalendarz życia, działalności i twórczości Janusza Korczaka, Warszawa 1989,
  2. M. Falkowska, Śladami Janusza Korczaka po Warszawie, Warszawa,
  3. W. Okoń, Wizerunki sławnych pedagogów polskich, Warszawa 1993, 
  4.  M. Rudnicki: Ostatnia droga Janusza Korczaka. „Tygodnik Powszechny” 1988 nr 45
  5.  Anna Mieszkowska, Dzieci Ireny Sendlerowej WWL MUZA SA
 Polecam także dwie inne pozycje:
Książka wyjątkowo chwytająca za serce. Oparta na dokumentach, wśród których zasadnicze znaczenie miał Pamiętnik – autobiografia Korczaka, pisana podczas wojny w getcie, w ostatnich miesiącach życia, w przeczuciu śmierci. Autorka podjęła zadanie w przekonaniu o nieobecności klasyka literatury dziecięcej we współczesnej rzeczywistości, o oddalaniu się Starego Doktora w przeszłość. Zrodziło się ono pod wpływem obserwacji rynku wydawniczego i postaw czytelników. Wartość publikacji została doceniona. Książka uzyskała Nagrodę KLIO za wybitny wkład w popularyzację historii oraz Nominację do Nagrody Literackiej NIKE 2012. 



Jeżeli komuś uda się dotrzeć do tej pozycji to polecam z całego serca, niesamowita, poruszająca w wyjątkowy sposób lektura. 
 08 sierpnia 2012r. wydawnictwo WAB wydało Pamiętnik i inne pisma z getta, Janusza Korczaka. POLECAM!!!















8 komentarzy:

  1. Bardzo, ale to bardzo ciekawy post. Przeczytałam z wypiekami na twarzy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba pamiętać o tym Człowieku.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. O takim człowieku łatwo się piszę takie posty, nie da się po prostu napisać złego.

      Usuń
  4. Warto przypominac taką postac. Piękny wpis...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny życiorys, pięknego człowieka. Warto o nim pamiętać i poznać go bliżej. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.