piątek, 20 kwietnia 2012

Janusz Korczak. Życie dla dzieci. - Erich Dauzenroth

Wydawnictwo WAM, Tytuł oryginału: Ein Leben fur Kinder. Janusz Korczak Leben und Werk, Okładka miękka, 167 s., Moja ocena 5/6
Z tej niewielkiej książeczki dowiadujemy się nie tylko faktów znanych już powszechnie. Autor wydobywa bowiem na światło dzienne drastyczne tajemnice z przeszłości legendarnego pedagoga, jak np. choroba psychiczna ojca i wiele innych wydarzeń, które wg. mnie bardzo silnie rzutowały na dorosłe życie i zachowanie autora Króla Maciusia.
Janusz Korczak (właściwie Henryk Goldszmit) nie znał nawet prawdziwej daty swoich urodzin, gdyż jego ojciec zaniedbał tak prozaiczną procedurę, jak urzędowa rejestracja swojego potomka. 
Henryk Goldszmit przed wybuchem wojny zajmował się najbiedniejszymi dziećmi ulicy. Będąc w warszawskim gettcie czuł, że po prostu musi trwać przy porzuconych i opuszczonych ludziach. Żydzi skazani byli na śmierć odgórną decyzją okupanta, ale niektórzy mieli możliwość uratować swoje życie. Możemy zastanawiać się, dlaczego nie zostawił dzieci, dlaczego ten znany pedagog, lekarz i publicysta się nie uratował, chociaż mógł to zrobić? Ja wielokrotnie zastanawiałam się, dlaczego? Nie ptorafiłabym poświęcić życia w ten sposób i chyba większość osób także by nie potrafiła. On jednak zdecydował się trwać przy "swoich" dzieciach do samego końca. I za to oraz za to co wcześniej dla dzieci zrobił, szczerze go podziwiam.
Dauzenroth w swojej książeczce stworzył, jakby apoteozę postawy Janusza Korczaka. W wychwalaniu tej bohaterskiej postawy ucieka się do cytowania fragmentów różnych dziel literackich oraz Biblii. W książce także dużo jest bardzo poetyckich strof i listów, które bardzo wiarygodnie ukazują nam atmosferę, która musiała towarzyszyć jeszcze za życia Januszowi Korczakowi. Wszak wielu podziwiało jego poświęcenie dal dzieci, ale wielu ono także przeszkadzało.  
Książeczka jest opowieścią o niesamowicie trudnym życiu i wyborach oraz o niezrozumiałej dla wielu do dziś walce o godność i szczęście najmłodszych. Mamy okazję poznać sylwetkę Korczaka, która wyłania się z zebranych przez autora wywiadów, korespondencji ze współpracownikami i wychowankami oraz wspomnień przyjaciół i nieprzyjaciół, którzy żegnali Korczaka w ostatniej drodze z warszawskiego getta do Treblinki. 
Z materiału zebranego przez autora wyłania się chyba jedyny moimi zdaniem słuszny obraz Janusza Korczaka - człowieka napiętnowanego trudnym dzieciństwem, dobrego człowieka, przyjaciela dzieci, wrażliwego idealisty, po prostu dobrego człowieka, który mawiał (...) Nie ma dzieci, są po prostu ludzie.
Plusem książeczki jest bardzo duża liczba ilustracji ukazujących zarówno Janusza Korczaka, jak i jego dzieci i miejsca z nimi związane, np. ochronki, domy dziecka.
Jedna z ochronek - 1935r.
Poza tym ogromna ilość przypisów. W każdej recenzji podkreślam, że przypisy o ile są sensownie zamieszczone, są zawsze ważnym dodatkiem do lektury. W tym wypadku tak jest, przypisów jest dużo i są bardzo dobrze zamieszczone. Jeżeli kogoś zainteresuje osoba Korczaka i interpretacja jego postawy przez Dauzenrotha, może łatwo znależć dodatkowe materiały.
Książka jest niewielka rozmiarowo, ale ważna. Ukazuje z odrobinę innej strony osobę Janusza Korczaka, ukazuje ogromne zafascynowanie autora osobą wielkiego pedagoga. Chociażby z tego powodu, warto po nią sięgnąć.  
Warto także pamiętać, że rok 2012 został przez Sejm RP ogłoszony Rokiem Janusza Korczaka. W tym roku przypadają aż dwie bardzo ważne rocznice związane ze Starym Doktorem- 70. rocznica śmierci pedagoga oraz 100. rocznica założenia przed doktora Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej w Warszawie.
Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. – Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka...  Tak mawiał Janusz Korczak


4 komentarze:

  1. Niemcy bardzo cenią Korczaka i można o nim znaleźć nawet sporo publikacji, widziałam też bardzo fajne pozycje dla dzieci. Okazuje się, że jedna z tych książek znalazła nawet drogę na polski rynek. Już nawet wiem, komu się mogłaby spodobać:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam w Wiedniu, to też sporo pozycji "korczakowskich" widziałam. Czasami mam wrażenie, że jest bardziej znany i doceniany za granica niż u nas.

      Usuń
  2. Może macie rację, co do znajomosći Korczaka. Próbowałam rozpropagować Rok Korczaka w szkole, na razie z miernym skutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korczak chyba jest za mało modny...wiem, to głupie, ale tak się teraz wielu pisarzy czy inne osoby postrzega. A czego uczysz Ruda?:)

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.