piątek, 13 kwietnia 2012

Niebo istnieje...Naprawdę! - Todd Burpo

Dom Wydawniczy Rafael, Tytuł oryginalny:Heaven is for Real 192 s., Okładka miękka, Moja ocena 4-4,5/6
Czteroletni Colton Burpo, syn pastora Kościoła Wesleyańskiego Todda i jego żony Sonji, młodszy braciszek Cassie, nagle ciężko zachorował. Błędna lekarska diagnoza doprowadziła do rozlania się wyrostka, a w efekcie do operacji, po której nawet chirurdzy nie obiecywali sobie zbyt wiele.  Kiedy Colton Burpo cudem wyzdrowiał, jego rodzina nie posiadała się z radości. Nie spodziewała się jednak, że w ciągu następnych kilku miesięcy usłyszy piękną i wyjątkową historię o podróży małego chłopca do nieba i z powrotem. Niespełna czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, wiarygodnie opisując, co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o zdarzeniach mających miejsce jeszcze przed jego narodzinami. Zaskoczył swoich rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do tego, co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie umiał czytać. Z rozbrajającą niewinnością i typową dla dziecka prostolinijnością Colton opowiadał o spotkaniach z członkami rodziny, którzy już dawno odeszli z tego świata. Opisywał Jezusa i anioły, twierdził, że Bóg jest „bardzo, bardzo duży” i naprawdę nas kocha. Historia ta – opowiedziana przez ojca przywołującego proste słowa własnego syna – ukazuje miejsce, które czeka na nas wszystkich, gdzie, jak mówi Colton, „nikt nie jest stary i nikt nie nosi okularów”. 
To tyle treści. Przyznam się, że nie bardzo potrafię ocenić i zaklasyfikować książkę, dlatego dałam ocenę 4-4,5. Po wspaniałych reklamach, recenzjach etc oczekiwałam... no właśnie sama nie wiem czego oczekiwałam, może jakiejś zmiany światopoglądu... Niebo istnieje... naprawdę! na zawsze zmieni sposób, w jaki myślisz o wieczności, pozwalając ci przyjąć perspektywę dziecka i uwierzyć jak ono.Tak głosi napis znajdujący się na okładce książki. Niestety mnie to zdanie nie dotyczy. Owszem, książka mnie wzruszyła, nawet kilkakrotnie popłakałam się, ale powodem nie było nagłe uwierzenie w życie pozagrobowe, tylko fakt, że historia dot. dziecka, a na wszelkiego typu historie, opowieści, dramaty, gdzie bohaterami są dzieci, jestem bardzo czuła. I pod tym względem książka jest na prawdę świetna, doskonale napisana. Wzrusza prostota z jaką chłopiec opowiada swoje przeżycia. Wszystkim lubiącym łzawe, ale dobrze się kończące historie polecam lekturę. Opowieść wzruszyła mnie i to bardzo, miałam ochotę przytulić Cottona, ale to wszystko. Być może za dużo oczekiwałam. W każdym bądż razie reklamy znajdujące się na okładce książki w moim przypadku nie sprawdziły się. Ale zachęcam do sięgnięcia po książkę, warto chociażby dla samego sprawdzenia jak każdy z nas zareaguje na jej treść.

2 komentarze:

  1. Czyli to nie powieść, tylko coś z gatunku "Znam Prawdę,a teraz wam ją opowiem"? Jakoś nie moje klimaty, ale z drugiej strony dobrze czasem poczytać coś zupełnie innego.

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej też nic dla mnie, omijam wyciskacze łez:-)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.