Wydawnictwo Bukowy Las Tytuł oryginalny: Dancing for Degas, Okładka miękka, 392 s., Moja ocena 4,5/6
Wyobraźcie sobie, że kreski, które
rysuje, zmuszają mnie do tańca (…). Niemal widzę, jak jego ręka wędruje w
górę kartki, a ja w tym samym momencie czuję skurcz w nodze i wyobrażam
sobie, że najmniejszy ruch jego nadgarstka przyniesie mi ulgę...
Akcja powieści rozgrywa się pod
koniec XIX w. we Francji. Główną bohaterką jest Alexandrie. Gdy
ją poznajemy jest młodą dziewczynką pochodzącą z ubogiej
rodziny, mieszka na pd. Francji, rodzina zajmuje się hodowlą papryki na niewielkim poletku, jej suszeniem i przerabianiem na pasty i przyprawę. Rodzina jest nie tylko biedna, ale i
bardzo zadłużona z powodu nałogu ojca Alexandrie. Rodzice
dziewczynki liczą na dobre (pod względem finansowym) małżeństwo
syna, ale chłopak zawodzi ich całkowicie – żeni się z
najbiedniejszą dziewczyną w okolicy. Żeby ratować rodzinę
zaplanowano więc małżeństwo Alexandrie. Dziewczynka ma jednak
inne marzenia – taniec, taniec i jeszcze raz taniec. Po namowach
matka zawozi ją na przesłuchanie do miejscowej nauczycielki tańca,
która orzeka, że Alexandrie ma niebywały wprost talent. Ponieważ zaczęła ćwiczyć 2 lata póżniej niż inne dziewczynki,
będzie musiała dołożyć o wiele więcej starań, żeby osiągnąć
odpowiedni poziom, który pozwoli jej udać się na przesłuchanie do paryskiej opery. Alexandrie haruje praktycznie dniem i nocą. Haruje
także jej matka, która nie mając pieniędzy na opłacenie czesnego
w szkole córki, czyści w zamian podłogi. Obie mają taki sam cel,
chcą żeby Alexandrie dostała się do zespołu Opery w Paryżu,
jednak każda z innego powodu. Dziewczynka marzy po prostu o tańcu,
który jest jej prawdziwą pasją. Natomiast jej matka marzy
o...bogatym opiekunie dla córki, który kupiłby jej mieszkanie i
wypłacał odpowiednią pensję, żeby mogła pieniądze przysyłać
do domu. Jednym słowem matka oczekuję, że Alexandrie znajdzie sobie bogatego sponsora. Dziewczynie udaje się spełnić marzenie, po wielu wyrzeczeniach i godzinach morderczych ćwiczeń zostaje
zaangażowana do zespołu baletowego w Paryżu, ale to nie koniec
trudów i wyrzeczeń. Rozpoczyna nowe życie, życie pełne radości
(w końcu spełniła swoje marzenie), ale także pełne bólu i
cierpienia, pełne zawiści, podłości, której za kulisami opery
było mnóstwo. Autorka doskonale i bez ogródek ukazuje drugie życie
tancerek, ukazuje co działo się za kulisami, ukazuje to czego
normalny widz nigdy nie zobaczył. I to jest ogromny plus powieści Kathryn Wagner. Jest to książką przede
wszystkim o pięknie baletu i zawodowego tańca, ale także o jego
okrucieństwach, wadach i czarnych stronach. Autorka udowadnia nam, jak prawdziwe jest powiedzenie – nie wszystko złoto, co się świeci.
Ale nie samym tańcem człowiek żyje, nawet baletnica. Ważna jest także miłość.
W związku z tym jest
to także opowieść o uczuciu, uczuciu trudnym, ale pięknym, opowieść o Edgarze Degasie (1834-1917), francuskim malarzu
i rzeźbiarzu, genialnym impresjoniście, obrazy którego porażają
umiejętnością twórcy do uchwycenia przelotnej chwili. Ale...no
właśnie, zawsze jest jakieś ale. Autorka
już na wstępie zaznacza, iż książka jest fikcją literacką, a
jakiekolwiek podobieństwa do osób i wydarzeń są zupełnie
przypadkowe. Fikcja fikcją, ale jeżeli mam być szczera miałam
nadzieję, że przeniosę się w klimat epoki i w środowisko
artystów (Degas, Pissarro, Manet, Monet), które mnie od dawna
fascynuje, uwielbiam XIX - wieczny Paryż i świat impresjonistów. I pod tym względem nie zawiodłam się. Wagner
doskonale odmalowała środowisko impresjonistów końca XIX w.
Jednak jest jeden minus. Otóż w opowieści o Degasie (który obok
Alexandrie jest drugim głównym bohaterem) jest za mało...Degasa. A
tak. Dodałabym trochę więcej elementów z życia malarza, spotkań
z kolegami po fachu, czyli innymi impresjonistami etc. Pod tym
względem bezbłędna była książka Claude i Camille, którą recenzowałam tutaj.
Tym bardziej, że w tytule widnieje
nazwisko artysty, a poza tym duża część akcji książki opiera
się na znajomości Alexandrie i Degasa, na malowaniu przez niego
portretów tancerek.
Poza tym był to niesamowity wprost artysta, o którym warto by było trochę więcej napisać. Niedoceniony za życia, przez cały okres swojej twórczości malował tancerki. Przez ponad 25 lat były jednym z najczęściej podejmowanych przez Degasa tematów. Malował je zarówno podczas występów, jak i w czasie prób czy chwilach odpoczynku. Jak nikt inny artysta potrafił doskonale uchwycić magię i wdzięk ruchu tancerek. Pod koniec życia zaczął tracić wzrok i musiał posługiwać się pastelami. Właśnie w ten sposób wykonany jest jego najsłynniejszy chyba obraz – Błękitne tancerki.
Poza tym był to niesamowity wprost artysta, o którym warto by było trochę więcej napisać. Niedoceniony za życia, przez cały okres swojej twórczości malował tancerki. Przez ponad 25 lat były jednym z najczęściej podejmowanych przez Degasa tematów. Malował je zarówno podczas występów, jak i w czasie prób czy chwilach odpoczynku. Jak nikt inny artysta potrafił doskonale uchwycić magię i wdzięk ruchu tancerek. Pod koniec życia zaczął tracić wzrok i musiał posługiwać się pastelami. Właśnie w ten sposób wykonany jest jego najsłynniejszy chyba obraz – Błękitne tancerki.
Dlaczego maluje Pan
tancerki?-pyta Degasa amerykańska kolekcjonerka Louise
Havemeyer pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX w. Ponieważ
tylko u nich odnajduję gesty starożytnych Greków...-odpowiada
artysta,który nie krył swego podziwu dla antycznej rzeźby.
Chętnie przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWarto na prawdę. W ogóle cała seria tego typu książek wydana przez Bukowy Las jest świetna. Niedawno ukazała się pozycja o modelce van Gogha, mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać.
UsuńZachęciłaś mnie, lubię tego typu powieści i uwielbiam Degasa. Ale ostatnio z ostrożnością podchodzę do książek, które mają znane nazwisko w tytule, bo część z nich bywa lichego sortu, i jedyne co je ratuje, to właśnie ten Monet, Cezanne czy da Vinci na okładce. Ale skoro ta jest sprawdzona, to poszukam jej po bibliotekach.
OdpowiedzUsuńMnie też właśnie impresjoniści w tytule i na okładce kuszą. A czytałaś może Claude i Camille z tej samej serii? Świetne. W recenzji Tancerki... jest link do Claude i Camille. Jeżeli nie czytałaś, polecam.
UsuńBardzo mi miło,że tu trafiłam.
OdpowiedzUsuńMnie też jest niezmiernie miło, ze tu jesteś i zapraszam do regularnych odwiedzin.
UsuńUwielbiam impresjonistów, a tancerki Degasa to dla mnie kwintesencja zwiewności. Mimo słabsze oceny książką bym nie pogardziła. Czy te wszyskie piękne reprodukcje można znaleźć w środku?
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam impresjonistów. Tancerki malował przepiekne, to prawda. W ogóle Degas to był niesamowicie ciekawy człowiek, jak każdy chyba artysta tamtego okresu, dlatego tak żałuję, ze za mało Degasa w opowieści o Degasie. No i brak ilustracji, niestety, ale obrazy pochodzą z internetu, w książce nie ma ani jednej reprodukcji, a to błąd, to tak jakby (moim skromnym zdaniem) książka kucharska nie zawierała ani 1 ilustracji proponowanego dania. Ale i tak warto sięgnąć po Tancerkę...z tym, ze na więcej niż moje 4,5 książka raczej nie zasługuje.
Usuńwydaje mi się, że książka mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam namalowane przez Degasa baletnice. Chętnie sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńPolecam i witam na blogu:)
Usuń