piątek, 6 kwietnia 2012

Fotografia smaku. - Zofia Nasierowska, Janusz Majewski

Wydawnictwo Margniesy Okładka twarda, 184 s., Moja ocena 5,5/6
Zapoznając się z treścią książki byłam zaskoczona. Spodziewałam się typowej książki kucharskiej sławnych osób, a miałam w ręku...taki miszmasz - szczypta wspomnień (jakże czarownych i ujmujących) + szczypta wątków biograficznych + szczypta anegdot i na okrasę 24 wspaniałe przepisy. 
Pełen tytuł książki brzmi : Zofia Nasierowska gotuje, pisze Janusz Majewski. Fotografia smaku, czyli 24 obiady dla tych, którzy lubią i nie lubią przyjmować gości.
Pani Zofia i pan Janusz zapraszają nas do siebie, zapraszają nas do swojego domu na Mazurach. Dom ten początkowo miał być tylko  daczą, aż pewnego dnia (jak pisze Janusz Majewski) porządek zaczął się odwracać i wreszcie podjęliśmy decyzję - przenosimy się na wieś na stałe (...).  
 Leśmiady - dworek Zofii Nasierowskiej i Janusza Majewskiego.
Przez wiele lat, o których opowiadają, odwiedzali ich przyjaciele, znajomi, rodzina, a jak sami przyznają - z biegiem czasu także...znajomi znajomych:). Bywali u nich zwykli ludzie oraz sławne osoby. Przyjaciele gospodarzy zjeżdżali do Dworu Morena z różnych zakątków. Gośćmi bywali tu Wojciech Pszoniak, Janusz Gajos, Wojciech Młynarski, Andrzej Mleczko, José Carreras, Marek Kondrat, Andrzej Wajda, Jan Kobuszewski. W jednym z wywiadów przed kilkoma laty Zofia Nasierowska tak opowiadała o ich idylli o ich dworku: – Jeśli coś nas zachwyci, gotowi jesteśmy do dużych poświęceń – zapewniała pani Zofia. I wspominła, jak zdobyli przepiękną orzechową angielską witrynę, w nasyconych czerwienią barwach, rzadko spotykanych w osiemnastowiecznym meblarstwie. – Był rok 1965, w Poznaniu odbywała się akurat moja wystawa. W jednym z antykwariatów wypatrzyłam witrynę i od razu wiedziałam, że musi stanąć w naszym domu. Ale czasy były takie, że o koncie bankowym dostępnym 24 godziny na dobę nikt nawet nie śmiał marzyć. A gotówki przy sobie nie mieliśmy. Po krótkiej naradzie z mężem zaczęłam szukać... zakładu fotograficznego. Sama robiłam zdjęcia, a mój ojciec znany był w środowisku fotografów i cieszył się szacunkiem. Udało się i to właśnie pewien fotograf pożyczył nam potrzebną sumę – wspominała. W witrynie kiedyś przechowywano cenne książki, dziś stoi porcelana. Biedermeierowski komplet wypoczynkowy należał przed laty do Jerzego Zawieyskiego. Pisarz cały swój majątek zapisał stworzonej przez siebie fundacji na rzecz młodych poetów i pisarzy. A że chciał, by meble trafiły w dobre ręce, ich kupno proponowano głównie artystom. – Dzięki temu jego salonowe biedermeiery dołączyły do naszego stoliczka po babci i przywędrowały wraz z nami na Mazury – mówiła pani Zofia. – Stoją w nieco bardziej oficjalnej części salonu, w doborowym towarzystwie miśnieńskiej porcelany. Te delikatne cacka to jej kolejna fascynacja.
Z kolei pan Janusz uwielbia książki. – Przy sypialni mamy podręczny księgozbiór. Na bibliotekę przeznaczyliśmy strych. Co jakiś czas sporo tomów trafia do bibliotek i wtedy znajduje się miejsce na kolejne. Ulubionym miejscem domowników jest kuchnia. Gotowanie przypomina fotografowanie, w obu sztukach obowiązują te same zasady – mówiła zawsze Zofia Nasierowska. – Trzeba zwracać uwagę na proporcje, kompozycję, smak... Gdy pachnie pieczonym chlebem, od pieca bije ciepło, a spiżarnia jest pełna słoików z konfiturami i marynowanymi grzybkami – zawsze myślę, że nie żałuję miasta ani zostawionego tam życia.
I do takiego miejsca magicznego, ukochanego zapraszają nas autorzy na kartach Fotografii smaku. Przez wiele, wiele lat w swojej ostoi na Mazurach podejmowali wszystkich, jak tylko potrafili, karmili, gościli wszystkich, którzy spragnieni byli rozmowy, rady, towarzystwa i wspaniałych mazurskich krajobrazów. Ale karmienie takiej ilości gości nie było łatwe, tym bardziej, ze czasy były niezbyt ciekawe jeżeli chodzi o zaopatrzenie. No, ale trzeba było sobie jakoś radzić. Zarówno pan Janusz jak i pani Zofia mieli bogatą wyobrażnię więc dania, które przyrządzali w mazurskiej kuchni cieszyły się zasłużoną sławą, Wszyscy zaczęli prosić o podanie przepisów i tak powstała 1. edycja książki. 
Jak pisze znana restauratorka Magda Gessler -  Dom Zosi Nasierowskiej był ostatnią ostoją ciepła, smaku i gościnności. Fotografie, które robiła swoim gościom, były zawsze odzwierciedleniem karmionych przez nią dusz. Prawdziwa dama estetyki i smaku, która zatrzymała mijające wartości.
W książce autorzy prezentują pomysły na 24 obiady. Każdy z obiadów składa się z: przystawki, zupy, drugiego dania i deseru. Przykładowe menu: na przystawkę - naleśniki ze szpinakiem (moje ulubione), dalej - zupa z papryki, eskalopki schabowe po węgiersku a na deser ciasto z jabłkami.  Mimo braku zdjęć proponowanych potraw (co przyznaję na początku bardzo mnie zaskoczyło i zdziwiło) książka nic nie traci, a to z kilku powodów. Wielkie brawa należą się moim zdaniem  Annie Pol za szatę graficzną, zdjęcia, ilustracje, grafiki i ryciny żywcem przeniesione z poradnika dla gospodyń domowych sprzed kilkudziesięciu lat, a konkretnie z Nowoczesnej kuchni domowej, wydanej w 1935 r. Każdy przepis opatrzony jest komentarzem Janusza Majewskiego, który dodaje potrawom niezwykłego smaczku. A menu dosłownie dla każdego. I do tego wspaniała rozmowa z autorami, wspomnienia, zdjęcia z albumu rodzinnego, cudo po prostu. Całość  jest piękna, wspaniałą, klimatyczna, inna po prostu.Gorąco polecam. To magiczna podróż w czasie i w miejscu i magiczne spotkanie tylko ma jeden mankament - zbyt szybko się skończyło, książka powinna być grubsza, powinno w niej być jeszcze więcej rozmów i wspomnień.



 - 

2 komentarze:

  1. Bardzo lubię takie pozycje z pogranicza wspomnień i gotowania - bo faktycznie samo kucharzenie to połowa sukcesu, kucharzy się dla kogoś i to jest równie ważne jak świeże składniki.

    Czytałam kiedyś "Książkę poniekąd kucharską" Chmielewskiej - napisana w podobnej konwencji. Do dziś pamiętam tekst "Po wierchu gruba warstwa sra" - co było niewyraźnie napisanym poleceniem "na wierzchu duża warstwa sera" :D

    A tak poza konkursem - piękny dom :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dom faktycznie marzenie:) Książkę Chmielewskiej tez czytałam, świetna. Uwielbiam Chmielewską od lat. A Fotografia smaku jest fantastyczna.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.