czwartek, 23 sierpnia 2012

Wet. Moi wspaniali dzicy przyjaciele - Luke Gamble

Wydawnictwo WAB, Seria Biosfera, Okładka twarda z obwolutą, 397 s., Moja ocena 6/6
Jeżeli podobała wam się seria James'a  Herriota Wszystkie stworzenia duże i małe, książka Luke'a Gamble'a jest dla was.Jeżeli serii Herriota nie znacie, tym bardziej książkę Gamble'a musicie przeczytać.
Po ukończeniu studiów Luke pełen zapału rozpoczął pracę jako weterynarz w niewielkim miasteczku w brytyjskim hrabstwie Dorset. Nie spodziewał się, że pierwsza operacja kociego oka (pacjenta postrzelonego ze śrutówki) nie będzie najtrudniejszym zadaniem, jakie go czeka. W swojej kilkunastoletniej praktyce spotkał się z rozwścieczoną kozą broniącą dostępu do zakochanego w niej osła, przyklejoną do palców lekarza myszą (no cóż Luke, jako początkujący weterynarz zapomniał na czas mysiej operacji założyć rękawiczek), świątynnym słoniem w Indiach, ropuchą, która ku rozpaczy właściciela straciła apetyt oraz wyjątkowo agresywną wiewiórką. Tak, wiewiórka jest najlepsza. Spróbuję w skrócie zarysować wam wiewiórczą historię. Otóż pewnego dnia dwójka dzieci ok. 10 letnich, przyniosła do lecznicy w pudełku wiewiórkę, którą potrąciła ciężarówka. Bardzo prosili Luke'a, żeby ją uratował. Luke zgodził się, ale popełnił kardynalny błąd początkującego weterynarza. Nie zdradzę o co dokładnie chodzi, nadmienię, tylko, że fragment ten czytałam w  tramwaju i zaczęłam śmiać się na głos.Tę historię musicie przeczytać całą. Konkluzja sponiewieranego przez szarą wiewiórkę Luke'a jest taka: Należę do osób, które uważają, że poddawanie podejrzanych o terroryzm torturze wodnej, to łamanie praw człowieka, ale powiem tak: jeśli będziecie kiedyś chcieli zmusić więźnia do mówienia, radzę napuścić na niego wiewiórkę. W Konwencji Praw Człowieka o wiewiórkach nic nie ma.
Luke Gamble opowiada nie tylko o zabawnych utarczkach ze zwierzętami i ich właścicielami, opowiada także o smutkach - razem z nim płakałam, gdy na Samoś musiał uśpić cały miot kilkugodzinnych szczeniaczków. Ale  przede wszystkim opowiada niezwykle barwnie o przeżyciach i wyzwaniach, które pomogły mu odnaleźć swoją własną drogę. 
Przykładem może być epidemia dziesiątkującą bydło i niezwykle trudna z nią walka, które zmusiły go do stawienia czoła wielu ludzkim dramatom. Z kolei podróż na drugi koniec świata skłoniła go do założenia międzynarodowej organizacji pomagającej zwierzętom, a chęć zdobycia ślicznej dziewczyny - do przebiegnięcia jednego z najtrudniejszych maratonów. Wspomnienia Luke'a Gamble'a są niezwykle barwne, zabawne, momentami nostalgiczne, pouczające, momentami nawet romantyczne i mają niesamowite wprost pokłady dobra, serca i ciepła.  I chociaż określenia te pasują bardziej do powieści przygodowej niż do autobiografii weterynarza, autoironia, poczucie humoru, realistyczne spojrzenie na siebie i otoczenie oraz  wrażliwość, z którą autor opisuje zabawne przypadki i trudne wybory sprawiają, że jego opowieść to znakomita książka nie tylko dla miłośników zwierząt.
Książkę zaczęłam czytać kilka tygodni temu, skończyłam wczoraj. Podzielona jest na kilka rozdziałów, z których każdy jest odrębną opowieścią. Śmiało można więc czytać książkę "w odcinkach"  sięgając po nią, gdy tylko dopadnie nas zły humor, chandra, lub gdy chcemy przeczytać coś mądrego, a jednocześnie zabawnego. 
Ogromnym plusem jest także wysoka jakość wydania - twarda okładka, książka szyta, a do tego obwoluta. To wszystko sprawia, że książka zarówno nadaje się na prezent, jak i do własnej domowej biblioteczki. Miłym uzupełnieniem sa zdjęcia ukazujące Luke'a oraz jego podopiecznych.
Gorąco polecam lekturę tej wyjątkowej pozycji. I chociaż od wydania słynnej już pozycji autorstwa James'a Herriota minęło kilkanaście lat, a medycyna i weterynaria w ogóle poszły z duchem czasu, to przygody, jakie przeżywają wraz ze swoimi pacjentami i ich właścicielami weterynarze nadal śmieszą, bawią, uczą i rozczulają.
Luke Gamble w 2003r. założył fundację Wordlwide Veterinary Service, która bardzo prężnie działa i wspiera organizacje pomagające zwierzętom na całym świecie. W brytyjskiej tv Sky Luke prowadzi program poświęcony swojej praktyce. W Polsce na Animal Planet emitowany jest program Weterynarz bez granic z jego udziałem.
Luke mieszka wraz z żona i dwójką dzieci w New Forest. Ma także psa i apodyktycznego kota o imieniu Charlie.

12 komentarzy:

  1. Może to infantylne, ale książki o zwierzętach są dla mnie. Przeczytałam cały cykl Herriota (uwielbiam!) i tyle ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Zresztą - czytam Małemu o zwierzątkach, co obojgu nam sprawia przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A coś ty, jakie infantylne. To o czym mamy czytać? O seryjnych mordercach? Zarówno cykl Heriotta, jak i książka Gamble'a są super, ciepłe, mądre, śmieszne, pouczające.

      Usuń
    2. Dokładnie. I prawda, że się przyjemnie czyta, i od razu lepiej na duszy się robi, a i czasem zdarza się parsknąć ze śmiechu:)

      Usuń
  2. Nie znam serii James'a Herriota, więc żałuje,bo nie wiem o czym ona jest, choć domyślam się, że pewnie o zwierzętach.
    Powyższa książka zaciekawiła mnie tematycznie i widzę, po twojej recenzji, że warto ja poznać, co też zamierzam uczynić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to masz poważne zaległości:):) poszukaj w pierwszej lepszej bibliotece, powinni mieć wszystkie części Herriota. Polecam, doskonałą zabawa i niezła nauka.

      Usuń
  3. Książka w sam raz dla mnie:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię zwierzęta, więc chyba muszę jej poszukać

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli porównujesz do Herriota, to to już jest najwyższe uznanie:) Dobrego humoru nigdy za wiele...

    OdpowiedzUsuń
  6. No to mnie zachęciłaś :)! Kupuję :D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejna opisywana przez Ciebie Anetko książka, którą chciałabym przeczytać. Wpisują ja na swoją listę do kupienia :-) Pozdarwiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Polecam również drugą książkę Pana Gamble, chyba nie ma jeszcze polskiego tłumaczenia, nazywa się The Vet, the big wild world. Czyta się wspaniale.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.