Książkę podczytywałam we fragmentach od ok. 1,5 tygodnia.
W trakcie lektury cofamy się w czasie. A jest to podróż wyjątkowa, niezapomniana, dziwaczna i szokująca. Poznajemy bowiem historię leczenia (bo trudno do nazwać medycyną) począwszy od okresu antycznego, poprzez wieki średnie, okres renesansu i lata wielkich "odkryć" medycznych, które na ogół likwidowały choroby wraz z chorymi. Niestety, w dawnych wiekach medycyna wyrządzała ludziom więcej złego niż dobrego, paradoksalnie bardziej szkodząc, aniżeli pomagając.
Jak napisał historyk David Wootton: Od 2400 lat chorzy uważają, że lekarze postępują właściwie; przez 2300 lat było to błędne mniemanie.
Niniejsza książka potwierdza tę tezę. Autor opowiada o najdziwniejszych pseudomedykach, najbardziej kuriozalnych metodach leczenia, wzbudzających przerażenie czytelnika kuracjach oraz o tych lekarzach, uczonych, którzy sądząc iż pchają do przodu wózek medycznego postępu, czynili wręcz odwrotnie, tym samym przyczyniając się do zacofania w zakresie teorii i praktyki medycznej. Co istotne autora nie obchodzą praktyki znachorów, zielarzy, konowałów, wiejskich bab przyjmujących w rozpadającej się chałupie itp osób. Skupia się on tylko i wyłącznie na lekarzach, zarówno tych przeciętnych, jak i wybitnych medykach danego okresu. Wiele terapii, sposobów radzenia sobie z chorobami, zabiegów, sposobów usuwania choroby z ciała człowieka, które propagowali wybitni lekarze, przyprawia o zdziwienie, śmiech, przerażenie.
W starożytnej Babilonii chorzy albo zdrowieli, albo umierali, przy czym babilońska medycyna lub czary miały niewielki wpływ na kondycję pacjentów.
Z glinianych tabliczek (na szczęście wypalonych podczas pożaru i dzięki temu ocalałych) wiadomo, że babilońscy szamani, zwani asipu, oraz lekarze, czyli asu, często ze sobą współdziałali, choć słowom tych pierwszych poświęcano zdecydowanie więcej uwagi.
Wierząc, że niektóre choroby są efektem niepokojenia bogów, demonów i różnych innych istot niewłaściwymi postępkami, asipu ustalali, dlaczego dana osoba zachorowała, i zalecali odpowiednią terapię. Szukając wskazówek, asipu wypatrywali różnych znaków w drodze do domu chorego – na przykład zaglądając świniom pod ogon. (...)
Z kolei wiele wieków póżniej,
Jan z Gaddesden, doktor nauk medycznych z Oksfordu, naprawdę zawieszał łebki kukułek na szyjach epileptyków. Nieco później doktor Benjamin Rush, sygnatariusz Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych i skarbnik amerykańskiej mennicy, kręcił swymi chorymi psychicznie pacjentami jak bączkami. Z kolei doktor Walter Freeman z Yale, ówczesny światowy autorytet w dziedzinie chirurgii, wbijał drewnianymi młotkami szpikulce do lodu w oczy cierpiących.(...)
Wiele kuriozalnych opinii, rad lekarskich przetrwało wieki. Przykładem (jednym z wielu) może być antyczny grecki pogląd dot. menstruacji. W ogóle wiele greckich poglądów wpłynęło na
teorie późniejszych medyków. Uważali oni, że krew miesięczna powoduje
kwaśnienie wina, rdzewienie żelaza i to, że drzewa tracą owoce. W edycji British Medical Journal z 1878 roku lekarze w dalszym ciągu spierali
się o to, czy kobietom w czasie miesiączki należy zezwalać na „wcieranie
solanki z kwaszonych ogórków w wieprzowe udźce”.
Książka jest pełna smaków i smaczków. W wiele z nich trudno uwierzyć i w trakcie lektury odczuwałam jednak radość i bezmierną wdzięczność obecnej służbie zdrowia.
Mam tylko jedno zastrzeżenie do autora, brak przypisów podających źródłoznawstwo.
Gorąco zachęcam do jej lektury.
Gorąco zachęcam do jej lektury.
W MOCAKu na wystawie było jedno dzieło, w którym pokazane były dawne przyrządy lecznicze wyglądające dziś na współczesne. To fascynujące, jak coś co miało ratować życie, teraz jest jak narzędzie okrutnych tortur.
OdpowiedzUsuńZnajoma właśnie podczytuje tą książkę i mówiła mi, że momentami zdarzało się jej płakać ze śmiechu przy niektórych przykładach niegdysiejszych praktyk lekarskich :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka artykułów na ten temat. Wynika z nich, że twierdzenie ,,od 2400 lat chorzy uważają, że lekarze postępują właściwie; przez 2300 lat było to błędne mniemanie" jest prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńTrochę przerażająca ta książka;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie smaczki - można potem przy rodzinnym stole zabłysnąć jakąś historyjką ;-)
OdpowiedzUsuńTeż się denerwuję, jak nie ma podanej bibliografii, bo potem ciężko szukać źródeł samemu.