sobota, 20 września 2014

Wyspa na prerii - Wojciech Cejrowski

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6
Po książkę sięgnęłam bez obaw. Znam programy Wojciecha Cejrowskiego i uwielbiam zarówno je, jak i momentami kontrowersyjny styl bycia i przekazywania informacji przez WC.Wyspa na prerii jest doskonale napisana, choć jest to łagodniejsza, bardziej stonowana wersja Cejrowskiego:), ale i tak lektura całkowicie mnie pochłonęła.
Świetnie napisana książka o roku na prerii, w odziedziczonej po ojcu chacie, ala chylący się ku upadkowi domek na prerii. Bliskość granicy z Meksykiem, oddalenie od sąsiadów, specyficzny styl bycia mieszkańców prerii ubarwiają życie codzienne WC, a jednocześnie sprawiają, że na codzienne rzeczy, czynności patrzy się zupełnie inaczej.
Preria to zupełnie inny świat. Jak pisze sam autor, nawet osoby znające doskonale Amerykę, są całkowicie zaskoczone prerią i jej codziennym rytmem dnia-nocy, mieszkańcami, ich sposobem myślenia. Po lekturze książki ja jestem zaskoczona, iż można żyć tak lekko, prosto, a zarazem logicznie.
Życie codzienne na prerii w połączeniu ze stylem narracji Cejrowskiego sprawia, iż opis banalnego wydawałoby się prania, czy sprzątania jest wyborną lekturą wywołującą u czytelnika co najmniej szeroki uśmiech, jeżeli nie salwy śmiechu. 
Jeżeli uważacie, że na większość zwyczajnych z pozoru kwestii, problemów macie odpowiedź, znacie rozwiązanie i jest ono tym najwłaściwszym, to gwarantuje wam, iż po lekturze książki uznacie, iż byliście w wielkim błędzie.
Na prerii nie zamyka się okna w aucie w trakcie parkowania. Zakupów (gdy je zostawisz w samochodzie) nikt nie ukradnie, bo gorące tak tam stale praży; po co kraść np. gorącą pepsi z auta jak w sklepie jest zimna w lodówce. I tak sobie myślałam, że w Austrii gdzie teraz mieszkam też wiele osób nie zamyka aut, też zakupy nie giną z samochodu (przynajmniej u nas w dzielnicy), ale dlatego, że tak ludzie są wychowani, a  na prerii bo to bez sensu, a jedzenie i picie jest tak tanie, że nie opłaca się kraść.
Na prerii opłaca się podłączyć prąd do jednej chałupiny położonej hen, hen od drogi i innych sąsiadów. Elektrownia za 20 usd doprowadza prąd, słupy, przewód w cenie. W Polsce przewód taki właściciel gospodarstwa podejrzewam, że musiałby kupić sam, o słupach i związanej z tym papierologii i przepychance kilkuletniej nie wspomnę. Jak to jest - w USA się chce i opłaca, w Polsce zbyt często ani to ani to.
Na prerii nikt nie ma alarmu, każdy ma...pompkę. Nic tak nie działa na włamywacza jak odgłos przeładowywanej pompki. Genialne jest prawo do posiadania broni i obrony własnego miru domowego. Tylko należy pamiętać, żeby strzelać dopiero jak bandyta wejdzie na co najmniej  cztery kroki na teren gospodarza, jak się przewróci, to cały bandyta (martwy, postrzelony) musi być na terenie posesji, nawet włos nie może być poza jej terenem. Wtedy szeryf nie wszczyna śledztwa tylko pakuje delikwenta do czarnego worka i do kostnicy. 
Prosta zdawałoby się kwestia odbierania śmieci, która w Polsce po ostatnich zmianach przepisów dla właścicieli domków, firm przypomina często gehennę, na prerii jest samą przyjemnością i to dodatkowo niesłychanie tanią. Jak to jest, iż tam opłaca się praktycznie wszystko, a w Polsce niewiele, a dodatkowo to niewiele jest poparte swoistą drogą przez mękę jaką częstokroć musi przebyć petent. Zadziwiło mnie i wpędziło w rozmarzenie podejście do klienta w Walmarcie i zwrot przez WC przedłużaczy w momencie, gdy nie miał on nie tylko paragonów udowadniających ich zakup, ale nawet opakowania, a zakupu dokonał kilka tygodni wcześniej. 
Zdaję sobie sprawę, iż Ameryka to nie tylko preria i nie wszystko tam jest wspaniałe, ale ta część tego wielkiego kraju, który pokazał Cejrowski zachwyciła mnie, a właściwie sposób życia na prerii, podejście ludzi do otoczenia i siebie nawzajem. 
Genialna książka-śmieszna (cały czas w trakcie lektury uśmiechałam się), pięknie wydana, po prostu przepięknie no i zmuszająca do porównań (oni-my) i chwili zadumy (chcemy mieć jak na prerii, czy nie).  
Zachęcam do sięgnięcia po Wyspę na prerii, wspaniała, poprawiająca nastrój lektura. 

7 komentarzy:

  1. Mnie się też te historie o prądzie, śmieciach i przedłużaczach bardzo podobały. Myślę, że ta kwestia opłacania się wielu rzeczy jednak trochę wynika z faktu, że jednak Ameryka to olbrzymi kraj, natomiast czemu podejście do klienta u nas jest takie "jontek, łap za widły, to ogr", to tego nie kumam.
    Śmiałam się chyba najbardziej jak przyjechał po Cojerowskiego autobus szkolny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, schoolbus był suuuper:) W tej książce nie ma słabszych fragmentów.

      Ja też się zastanawiam, czy to traktowanie klienta u nas w Polsce często jak najgorszego wroga to kwestia mentalności, naszego polskiego charakteru, czy sama już nie wiem.

      Usuń
  2. Ja raczej nie skorzystam z twojego polecenia, ale ''prześlę'' je dalej do mojej siostry, która jest wielką fanką Cejrowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już też jestem po "Wyspie na Prerii". Ta książka ma niesamowity klimat. Dla mnie rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest rewelacyjna, podobała mi się (o dziwo!) nawet bardziej niż publikacje WC o Ameryce Południowej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty ..... a tak długo udawało mi się udawać że nie widzę nowej książki WC, to nie, musiałaś napisać i teraz MUSZĘ kupić. Dobra żartuję ale i tak zwlekałam a teraz chyba jednak nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.