czwartek, 28 marca 2013

Wytłumaczcie mi coś...



Jestem kociara, psiara etc, to już chyba wiecie. Kocham wszystkie zwierzaki i najchętniej każde futro bym przygarnęła, ale nie da się i tak mam sporo futrzastych pieszczochów w domu...
Ale nie w tym rzecz...
Dokarmiam też takie 2 koty mieszkające w piwnicy 2 ulice dalej. Wielka kamienica, na oko ze 25-30 mieszkań i koty chodzą głodne, nie mogę tego zrozumieć. Ja codziennie dokarmiam, przed pracą rano podjeżdżam autem, trwa to już z rok mniej więcej.  
Próbowałam złapać koty, nawet klatkę-łapkę pożyczyłam, ale nie dają się, a szkoda, zabrałabym je do domu. Podejść do skubańców mogę, nawet tę biało czarną kotkę pogłaskać, ale broń Boże wziąć na rękę...musiałabym mieć chyba taki kombinezon w jakim strażacy wchodzą w ogień:). Gdy pewnego dnia próbowałam ja złapać, skończyłam na pogotowiu i założono mi na ręce 2 szwy+ musiałam brać zastrzyki p. wściekliźnie:)
Ale do czego zmierzam...jak wspomniałam wielka kamienica, a kotów nie ma kto nakarmić. Dodatkowo co jakiś czas, któraś z bab tam mieszkających (przepraszam, ale innego określenia nie mogę użyć) krzyczy z okna, żebym kotów nie karmiła. Przy czym zaznaczam, że jeść daję na tackach przy lub w śmietniku, sprzątam po nich, więc co to ludziom przeszkadza?
A poza tym, jak przy tylu lokatorach koty podwórkowe mogą chodzić głodne i dokarmiać je musi ktoś z zupełnie innej ulicy?
Albo ja jestem jakaś niedzisiejsza, albo z ludźmi jest coś nie tak.
I powiedzcie mi jak te skurczybyki dwa złapać?:)

11 komentarzy:

  1. Jak podejdzie do Ciebie masz jedną szansę.
    W lewej torba długa a prawą ręką głaszczesz
    i na chama za skórę na karku i do worka.
    Złapana za skórę na karku i podniesiona
    nie powinna się szarpać, tak nosiła ją matka.
    I bardzo szybko do wora...

    Przemyśl i całą akcję wypróbuj na swoim kocie najlepiej,
    żeby sprawdzić jak Ci to pójdzie
    i jakie błędy robisz.

    Ja tak łapię Milenkę, która jest bardzo dzika. Moja własna kotka.
    Da się pogłaskać, podchodzi tylko do mnie.
    Ale kiedyś pakując ją wspólnie z mężem
    do transporterka rozorała jemu rękę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro nie ma innego wyjścia, to najlepszy chyba sposób byłby tak, jak pisała Jasna. Poza tym ludzie mało kiedy martwią się o zwierzęta, błąkające się po ulicach. Dla nich są one zupełnie niepotrzebne, neutralne bądź wkurzające. Sama nie jestem w stanie tego zrozumieć, dlaczego ludzie tak reagują, ale najwyraźniej dla zwierząt potrafią być nieczuli. Chociaż nie wiem, co im przeszkadza, jak ktoś da im jeść...

    OdpowiedzUsuń
  3. Już ci tłumaczę: bo na świecie są ludzie i taborety, a tamte baby należą do tej drugiej kategorii. Co do łapania nie mam zielonego pojęcia. Koty wydają mi się nie do uchwycenia. Jedyne co przychodzi mi do głowy to włożenie do transporterka czegoś czemu się nie oprą i zatrzaśnięcie drzwiczek. Może rybka będzie dobrym wabikiem? Chociaż mówisz, że takie podstępy nie działają... Chyba ci nie pomogę niestety:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :):) koleżanko najdroższa Madlen ukochana zawiodłaś mnie...liczyłam, że przyjedziesz, okopiemy się tam, kotki razem złapiemy:)
      A serio, nie wejdą do pojemnika, do klatki łapki i w tym problem. A ja tam tez nie wiem ile nie mogę stać, bo mnie wyganiają z tego podwórka.

      Usuń
  4. Do takich przypadków nadała by się klatka-łapka. Spróbuj wejść na forum MIAU i poszukać, czy ktoś z Twojej okolicy takiej nie posiada, może ktoś doświadczony w takich łapankach mógłby też Ci pomóc. W Warszawie takimi akcjami zajmuje się Koteria. Życzę powodzenia i 3mam mocno kciuki, a co do baby - no niestety, ludzie tacy są, czasem mam wrażenie, że dużo więcej jest takich bab, niż tych ..., jak ich nazwać, normalnych? porządnych? dobrych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na klatkę łapkę próbowałam,ale kota nie weszła, może dlatego, ze niedaleko ze m dalej stałam, a klatki ze wzgledu na wrednych ludzi tam mieszkających nie mogę zostawić i odejść.

      Usuń
  5. Klatka łapka jest super, ale może się zdarzyć, że musiałabyś ją na kilka godzin zostawić... Koty wejdą za jedzeniem prędzej lub później. Nie wiem jednak, czy to wykonalne w związku z panującą wokół kotów w tej kamienicy atmosferą... :(...

    OdpowiedzUsuń
  6. Z ludźmi jest coś nie tak, ja to nie mogę patrzeć, jak zwierzę takie biedne się pałęta samo po ulicy...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego wg. wielu pies jest fajny a kot nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro pozwalają Ci się głaskać to może chwyć je za kar (wiesz, tak jak kocice noszą swoje młode) i wpakuj do transportera. Pewnie już tego próbowałaś, skoro te szwy i zastrzyki były, ale niestety nie wiem co innego można zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jakiś czas temu pytałam się babki z fundacji pomagającej kotom jak można złapać takiego dzikuska. Powiedziała że oprócz klatki łapki ważne by kot był dobrze głodny bo inaczej nic z tego - może spróbuj im nie dać jednego dnia jeść? Nic na pewno im się nie stanie a może łatwiej będzie je złapać.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.