czwartek, 2 października 2014

Czarne skrzydła

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Temat niewolnictwa, swoistego piętna USA, poruszany był w literaturze wielokrotnie. Możemy się zastanawiać, co nowego można jeszcze na ten temat napisać, powiedzieć. Sue Monk Kidd udowodniła, że można wiele powiedzieć i to w sposób wyjątkowy.
Bohaterkami książki są siostry Grimke, które na Południu USA w I połowie XIX wieku, czyli u szczytu egzystencji niewolnictwa postanowiły coś zmienić, walczyć o zniesienie niewolnictwa.  
Sarah i 13 lat od niej młodsza Amelia, były córkami sę­dzie­go Sta­no­we­go Sądu Naj­wyż­sze­go Johna Fau­che­raud Grimke, o ironio plantatora i wła­ści­cie­la setek nie­wol­ni­ków. Były także jednymi z  pierwszych feministek i abolicjonistek. W ich świecie posiadanie niewolnika było normalne jak dla nas pralki, lodówki. Obie niezwykle inteligentne, wrażliwe, żądne wiedzy, z pewnością o wiele bystrzejsze od dużej rzeszy otaczających ich mężczyzn. Niestety zarówno otoczenie w jakim żyły, czasy, jak i sztywna, konserwatywna rodzina odmówiły im nauki, zepchnęły do roli umysłowo ograniczonych ozdób salonów i kobiet rodzących kolejne dzieci. Sarah zaczęła się buntować przeciwko tym stereotypom i narzuconej jej roli w dniu 11. urodzin, gdy w prezencie dostała...własną niewolnicę. Drogo płaciła za kolejne bunty. Kilka lat póżniej urodziła się jej siostra Amelia, którą Sarah właściwie wychowała jak córkę. Obie siostry prężnie działały przeciwko niewolnictwu, tuż przed wojną secesyjną wydano na nie nawet nakaz aresztowania. To samo w sobie świadczy o tym, co i na jaka skalę robiły, jak sprzeciwiały się otaczającemu je złu.  Odrzucone, wyśmiewane, samotne, momentami biedne jak przysłowiowe myszy kościelne, za swoją odwagę i trzymanie się poglądów zapłaciły bardzo wysoką cenę.
Sue Monk Kidd dorastała na południu USA w latach 50. i 60. XX wieku. Była świadkiem wielu nie tylko niesprawiedliwości, ale wręcz okrucieństwa i sankcjonowanych obyczajowo przestępstw na tle rasowym. Jak twierdzi w wywiadzie, jednym z najwcześniejszych jej wspomnień jest widok Ku Klux Klanu na ulicy mojego rodzinnego miasteczka i przerażenie, które wtedy czuła.
Być może za sprawą doświadczeń z dzieciństwa, pisarce udało się doskonale oddać atmosferę, w jakiej żyły i działały siostry Grimke. Jednak tym co wg. mnie zasługuje w książce na największą uwagę, jest relacja między Sarah, a Hetty jej służącą, niewolnicą, prezentem na 11. urodziny. Jest to relacja niezwykle skomplikowana, trudna, bolesna i niebezpieczna dla każdej z nich. Życie obu kobiet śledzimy przez ponad 30 lat i jest to lektura niesamowita pod każdym względem. 
Dla nas żyjących w Europie temat niewolnictwa jest dosyć odległy. Jednak Czarne skrzydła zmuszają do zastanowienia tak ogólnie nad naszym stosunkiem do ludzi innych rasowo, biedniejszych, słabiej wykształconych. Zapewne większość z nas chlubi się swoją otwartością,  tolerancją. Ale zróbmy w duchu uczciwy rachunek sumienia, czy tak na prawdę jest?! Mam nadzieję, iż ta książka uskrzydli choćby jedną-dwie osoby do zmian, do działania. 
Gorąco zachęcam do lektury. 

6 komentarzy:

  1. Czekam aż doleci do mnie, a Twoja recenzja tylko podsyciła mój apetyt

    OdpowiedzUsuń
  2. To musi być świetna książka. Poprzednia tej autorki też taka była.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, że nie na temat mój komentarz, ale chciałam zapytać czy docierają do Ciebie linki do wyzwania? Podsyłałam już chyba ze 3 razy w zeszłym miesiącu i dzisiaj kolejny raz, a na stronie nic się nie wyświetla nadal.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z tobą - to niesamowita lektura:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę na półce, ale jeszcze jej nie czytałam, lecz zamierzam, dlatego bardzo się cieszę, że tak pozytywnie ją oceniasz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię książki o takiej tematyce, więc jej poszukam :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.