poniedziałek, 21 października 2013

Wodne anioły- Mons Kallentoft

Wydawnictwo Rebis, Okładka twarda z obwolutą, 432 s. Ocena 5-/6

Recenzja mojego męża. Ja jeszcze nie czytałam żadnej książki autora . Chciałam rozpocząć przygodę z prozą Kallentofta od tej pozycji, ale wszyscy zachęcają mnie do lektury od I części przygód inspektor Malin Fors. W związku z  tym kryminały Kallentofta w moim przypadku będą musiały poczekać na swoją kolej.

Mamy wrzesień 2012 roku. Główna bohaterka całego cyklu kryminałów, inspektor Malin Fors została wezwana do domu mieszczącego się w ekskluzywnej i zamożnej dzielnicy Linkoping. Zostały tam znalezione zwłoki małżonków. Błyskawicznie okazuje się, ze zaginęła kilkuletnia, adoptowana córka ofiar. Czy jej zniknięcie ma związek z zabójstwem? Czy widziała mordercę? A może była świadkiem tej makabrycznej zbrodni? Dlaczego zamordowano nikomu nie wadzącą, przeciętną parę? Na te i wiele innych pytań musi sobie odpowiedzieć inspektor Fors. A nie będzie to zadanie łatwe, bowiem dochodzenie z każdym momentem coraz bardziej się komplikuje. Dodatkowo kobietę ścigają jej własne demony i przeszłość, która ponownie daje o sobie znać.
Malin Fors to jedna z najbardziej wyrazistych policjantek w skandynawskiej literaturze. Kobieta mocno stąpającą po ziemi, odnosząca sukcesy na polu zawodowym, które okupione są coraz większymi problemami z nastoletnia córką. Do tego w/w demony przeszłości i częstokroć nieumiejętność poradzenia sobie samej ze sobą oraz oczekiwaniami, jakie wszyscy mają wobec niej. To wszystko czyni ją osobą, z którą mogłoby utożsamiać się wiele kobiet, postacią na wskroś autentyczną, a przez to niezwykle wiarygodną, i co tu ukrywać- taką, którą da się lubić i której się wiernie kibicuje.
Każde śledztwo prowadzi rzetelnie, doprowadza je do końca, który (to trzeba autorowi przyznać) jest zawsze zaskakujący i niezwykle mroczny. Nie inaczej jest  w przypadku Wodnych aniołów. Gwarantuję, że takiego finału się nie spodziewacie.
Wbrew napisom na okładce, Kallentoft nie jest lepszy od Stiega Larssona. Nie mniej stworzył on serię doskonałych, wysokiej klasy kryminałów, które zasługują na uwagę czytelnika. Wiadomo, jak od jakiegoś czasu jest ze skandynawskimi kryminałami, na fali popularności Larssona i Mankella próbuje wypłynąć wielu autorów. Tylko nieliczni zasługują na uwagę. Jednym z takich pisarzy bez wątpienia jest Mons Kallentoft. 

Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy kryminały  
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy literaturę skandynawską

9 komentarzy:

  1. Książka przyciąga swoją okładką... Pozdrów męża - naprawdę zazdroszczę, mógłby mój też czasem machnąć jakąś recenzję, to by było coś...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Skoro biorę dla niego książki do recenzji, to nie ma wyjścia, musi się wywiązać. Ale to wygląda tak, ze on pisze w punktach, a rozwijam i przepisuję i tak ja. Murzynek jestem od czarnej roboty:)
      Gdyby nie mąż i jego czytelnicza pasja, to recenzji kilkunastu książek nie byłoby na blogu. Np. fantastyka, czy historia II wojny światowej, to już nie moja domena.

      Usuń
  2. Ostatnio czytałam pewien skandynawski kryminał, lecz z bólem serca przyznam, że zawiodłam się na nim, ponieważ akcja niesamowicie się dłużyła, zaś napięcie było niemal zerowe, dlatego na jakiś czas mam dosyć owej literatury.
    Co do powyższej pozycji muszę przyznać, że brzmi szalenie intrygująco, ale z powodów wyżej wymienionych na razie się wstrzymam z szukaniem tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. No niestety kryminały to nie moja bajka

    OdpowiedzUsuń
  4. To było moje pierwsze spotkanie z tym autorem, a Larssona nie znam, więc porównać nie mogę, ale "Wodne anioły" były OK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie musisz po Millenium musisz siegnąć i nadrobić zaległości.

      Usuń
  5. Ja zaczęłam Kallentofta od tej książki i wcale nie czułam się jakbym wpadała w połowie. To jest nowy cykl tyle, że z tą samą bohaterką co poprzedni, ale jest tak napisany, że nie sposób się pogubić. Poza tym owszem Kallentoft pisze bardzo dobrze, książka mi się podobała, ale Larssonowi to on sięga co najwyżej do kolan. Może kiedyś w przyszłości osiągnie poziom mistrza,bo zadatki ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie mnie denerwują takie napisy-taki jak Mankell, lepszy niż Larsson etc. Larsson napisał genialne dzieło, szkoda, że już żadnego więcej nie napisze.

      Usuń
  6. Mnie główna bohaterka zaczynała niekiedy ostro irytować i miałam dość jej problemów. Można tę książkę spokojnie przeczytać, nie znając poprzednich części.
    Denerwuje mnie bardzo to używanie nazwiska Larssona w takich zestawieniach, które najczęściej z prawdą się mijają : / Co najmniej jakby Larsson był taką wycieraczką dla innych pisarzy, dla mnie to częściowo przykre. Poza tym Millenium naprawdę jest genialne i oryginalne, nikt tego nie przebije.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.