wtorek, 22 października 2013

Trochę...włoszczyzny...

Uwielbiam (niestety już nie istniejący) duet Romina Power i Al Bano. Pamiętam, gdy pierwszy raz ich usłyszałam i słynną piosenkę Felicita, to xxx lat temu było, jak to mówił mój dziadek - na stojąco pod stołem przechodziłam:). 
Włoskie piosenki są chyba jednymi z niewielu, które są ponadczasowe, nigdy się nie starzeją. Lubię wielu włoskich wykonawców, ale ten duet najbardziej. Szkoda, że od lat już nie występują razem. Chociaż podobno w miniony weekend mieli wystąpić wspólnie w Moskwie z okazji 70. urodzin Al Bano. Czy wystąpili nie mam pojęcia, nie udało mi się dogrzebać do żadnych konkretnych informacji.
A na muzyczną włoszczyznę tak mi się zebrało, bo pogoda różna, tęsknię za słoneczkiem, (greckim lub z południa Włoch), a poza tym od przyszłego tygodnia rozpoczynam kurs jęz. włoskiego. Kiedyś uczyłam się 2 lata. Ale sami wiecie pewnie jak to jest, język obcy, z którego się nie korzysta...postanowiłam sobie odświeżyć wiadomości i kontynuować naukę. Trzymajcie kciuki. Szkoda zaprzepaścić tyle pracy ile włożyłam w naukę włoskiego. Tym bardziej, że nauka języków obcych zawsze sprawiała mi dużą frajdę. No, może poza nauką francuskiego. Poległam na całej linii. Nawet lektorka po dwóch semestrach stwierdziła, że raczej szkoda mojego czasu:( Mam podobno wyjątkowo rzadko spotykany brak talentu do tego języka:) Trudno, nie będę drzeć z tego powodu szat. Jest tyle innych języków, których mogę się uczyć.
A wy lubicie włoską muzykę, włoską kuchnię, kulturę? Ja uwielbiam:) Nie znoszę tylko antycznego Rzymu. Tzn. doceniam sztukę, kulturę, relikty, które dotrwały do naszych czasów, ale samej kultury nie. Może wam się to wydawać sprzeczne, ale ma to silne uwarunkowania historyczne. Kultura antycznego Rzymu była jedną z najokrutniejszych i najmniej ludzkich w historii świata starożytnego. Ale to już temat na odrębny post.

6 komentarzy:

  1. Włoską kuchnię uwielbiam. Muzyki włoskiej nie słucham, bo ja ogólnie tylko polską preferuje. Natomiast teraz rozpoczynam przygodę z włoską literaturą, ale w polskim przekładzie. Mam nadzieję, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno nie znać tych piosenek, a ja ostatnio sięgnęłam po książkę włoskiego pisarza Beppe Fenoglio.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuchnia włoska jak najbardziej tak, muzyka też, a duetu, o którym piszesz, słucham bardzo często i podśpiewuję pod nosem;)
    Marzy mi się pojechać kiedyś do Włoch...

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uwielbiam ten duet. Jako dziecko oglądałam Koncert życzeń, gdzie był wyświetlany 'teledysk' z San Remo "Ci Sara" i od tego czasu ta piosenka razem z Felicita stanowią mój sposób na deszcz za oknem. Też bym chciała się włoskiego nauczyć, podobno to prosty język zwłaszcza dla Polaków. Francuskiego uczyłam się cztery lata w liceum, ale jako że nie używam go, to pozostała mi raczej bierna znajomość i to na poziomie podstawowym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też lubiłam ich słuchać. Wielka szkoda, że się rozstali i nie Śpiewają razem chociaż to on ma wspaniały głos, mocny o pięknym brzmieniu. Włosi to śpiewacy od urodzenia, ale ich język juz jest dla ucha muzyka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem nieco przymuszona do uwielbiania wszystkiego co włoskie :) Moja rodzicielka mnie nimi "katuje". Wizyta bez włoskiej muzyki, wizytą straconą :D Ale fakt, jest ponadczasowa i można ją słuchać bez oporów. A co do kuchni... nie wyobrażam sobie życia bez makaronu. Jakiś geniusz wymyślił kuchnię włoską, 15 minut i danie gotowe!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.