Wydawnictwo Literackie, Okładka twarda, 336 s., Moja ocena 5,5/6
Jest to jedna z tych książek, które czytam " w odcinkach", czyli co jakiś czas kolejny fragment. Czasami robię tak, bo tematyka danej pozycji jest zbyt trudna, ciężka, a czasami po prostu żeby dłużej przebywać z bohaterami:), nie udaje się to w przypadku powieści, kryminałów, ale w przypadku - dzienników, biografii, reportaży sprawdza się doskonale.
Jarosław
Iwaszkiewicz, autor znany wydawało by się. Zmarł w 1980r., a więc
nie tak dawno.
W
związku z tym powinniśmy wiedzieć o nim dużo, ale czy tak jest
naprawdę?
Ludwika
Włodek w swojej książce udowadnia nam, że wcale tak nie jest
mimo, iż do dziś zachowało się całkiem sporo pamiątek po
pisarzu. Przede wszystkim liczna twórczość literacka. Poza tym
listy i wspaniałe choć momentami kontrowersyjne dzienniki.
Sporo
materiału, żeby poznać twórce, żeby poznać człowieka. Ale czy
na pewno?
Autorka
chcąc dokonać jakby rozliczenia z mitem pradziadka włożyła ogromna
pracę w zgromadzenie materiału na książkę.
Przede
wszystkim odbyła wiele podróży, ponieważ zarówno rodzina, jak i
miejsca związane z Jarosławem Iwaszkiewiczem są bardzo rozproszone
po świecie. Rozmawiała m.in. z wieloma członkami rodziny,
odnalazła i zbadała bardzo dużą ilość różnorodnych materiałów
związanych z Iwaszkiewiczem. Podróżowała nawet na Ukrainę do
dalszej gałęzi rodu Iwaszkiewiczów. Zgromadzony w ten sposób
materiał zebrała razem i stworzyła wspaniałą pozycję, którą
bardzo trudno zaklasyfikować, ale która na pewno jest ważna i
niezmiernie osobista.
To
jest dosyć osobista książka. Wyszłam z założenia, że jak już
piszę o rodzinie, to muszę napisać prawdę, a przynajmniej pokazać
pewne rzeczy tak jak moim zdaniem to było. Ja właściwie nie piszę
o swoim życiu, tylko o czyimś. Z drugiej strony są to jednak
bliskie mi osoby, więc to wszystko razem było dla mnie trudne -
mówiła autorka na antenie Polskiego Radia.
Ale to nie tylko książka o
pisarzu, a także o ojcu, dziadku, mężu. Autorka opowiada nam
przedwojenne losy rodziny na Ukrainie, wraca do historii rodzinnych
prababci Anny, wspaniale opisuje nam mieszkańców Stawiska z czasów
wojny i ich słynnych gości. Jednym z ukrywających się w majątku
był m.in. Czesław Miłosz.
Dom Jarosława Iwaszkiewicza w Stawiskach |
Opowiada
także o losach rodziny w czasach PRLu. Niezwykle barwny collage i
przesympatyczna opowieść okraszona ogromną ilością rodzinnych
fotografii.
Sporo
dowiadujemy się także o samej autorce i jej rodzicach:
Gdy
mieszkaliśmy z rodzicami na Stawisku, mama prowadzała mnie karmić
pod portret Babuni Koczkodan. - Zobacz, jakie babunia ma piękne
kwiaty, a jaki ma ładny kapelusz - mówiła, ja oniemiała z
zachwytu otwierałam buzię, a wtedy mama ładowała mi łyżeczkę
jakiejś papki. Niestety, nie zawsze karmienie odbywało się w tak
kulturalny sposób. Różni ludzie, którzy widywali moją mamę przy
tej nieszczęsnej czynności, do dziś wspominają, jak kompletnie
wyprowadzona z równowagi, wrzeszczała do mnie: 'Jedz, ty mała
kurwo!
Ponieważ
rodzina była liczna, a i opisywana przez autorkę liczba bohaterów
znaczna, bardzo dobrym pomysłem było dołączenie do książki drzewa
genealogicznego Iwaszkiewiczów.
Co ważne
autorka wzbogaciła dotychczas znane nam fakty z życia pisarza o
wiele nowych oraz o wspaniałe, nikomu wcześniej nieznane anegdoty.
Mieliśmy
w rodzinie kuzyna, który uchodził za takiego niezbyt
inteligentnego, dosyć upierdliwego starego wujaszka. Był leśnikiem.
Słynął z tego, że jak już kogoś sobie upatrzył, to zanudzał
go na śmierć. I podobno kiedyś jak przyszedł w odwiedziny, to
inny krewny usiłował wyjść innymi drzwiami żeby go nie spotkać.
Kuzyn to jednak zauważył i rzekł: "Ha, przed okiem leśnika
nie skryjesz się panie" – wspomina autorka
Ludwika Włodek przedstawia nam także „nowego” pradziadka. M.in. bez skrupułów
opisuje jego wady oraz, jak niektórzy uważają wręcz poddańczą
współpracę dla władz PRLu.
Jest to
wspaniała opowieść nie tylko o znanym pisarzu, ale o całej
rodzinie. Mimo wielu wad, czy postępków, które nam się mogą
nie podobać, albo wydawać się co najmniej kontrowersyjne, opowieść
jest naprawdę niesamowita.
Książkę
określiłabym, jako opowieść o magicznym zjawisku, którym była
rodzina Iwaszkiewiczów. Czasem –
jak sama twierdzi- to zjawisko lśniło, czasem zachodziło
chmurą wstydu, mroku, ale zawsze trwało. I niezależnie od kolei
losu swoich przodków, autorka jest z nich niezmiennie dumna. To mi
się w niej i w całej książce najbardziej podobało. Miałam
wrażenie, że ta duma przebija z każdej kartki opowieści. I, że
sam pisarz także był dumny ze swojej prawnuczki.
W końcu
nie bez kozery napisał w dzienniku (…) Urodziła mi się dziś
prawnuczka, Ludwika Włodek. Zadziwiające.
A
pod koniec życia Jarosław Iwaszkiewicz napisał wiersz Do
prawnuczki:
Ten
kwiat, co leci w górze i wieje skrzydłami,
To
motyl. Słowo obce, nie wiesz, co to znaczy,
Teraz
nie am motyli. Ten jest jedynakiem.
Za
chwilę może i jego nie będzie.
Nie
myśl o tym. Patrz, niebo jest takie niebieskie,
Po
niebie chmurki lecą, to jasne, to ciemne.
Słońce
co rano wstaje, co wieczór zapada.
Świat
będzie zawsze piękny, Ludko. I beze mnie.
I jak
sama autorka przyznaje, Fajnie jest być prawnuczką
Iwaszkiewicza.
A
co rodziny pisze tak:
I nie
dlatego ta rodzina jest dla mnie ważna, że to jego - słynnego
pisarza - rodzina, tylko dlatego, że to moja rodzina. Też się
zastanawiam, co we mnie jest z nich wszystkich. Raz odnajdywałam te
podobieństwa z przyjemnością, innym razem ze smutkiem i
zażenowaniem. Wgłębianie się w rodzinną historię było
przyjemne, ale jednocześnie bolesne. Bo odkrywałam, że czasami
wyglądała inaczej, niżbyśmy wszyscy chcieli ją pamiętać.
Wczoraj
wcześniej wróciłam z pracy, okropnie bolała mnie głowa, ale gdy
tylko zagłębiłam się w świat Iwaszkiewiczów poczułam się
fantastycznie, przy opisach, anegdotach, przypowiastkach odpoczywa się
wspaniale. Od przedwczoraj czytam thriller szpiegowski, ale na
wczorajsze popołudnie i wieczór, odwiedziny u Iwaszkiewiczów były
zdecydowanie lepszym wyborem niż perypetie CIA:).
Zachęcam
do lektury książki, wtedy dowiecie się także dlaczego tak fajnie
być prawnuczką znanego pisarza, nie tylko dlatego, że Ludwika
Włodek całe dzieciństwo chwaliła się, że ma sławnego pradziadka,
a w szkole nauczyła się to pokrewieństwo perfidnie wykorzystywać.
Zachęcam do lektury, tym bardziej, że nie jest to tylko i wyłącznie
książka o sławnym pisarzu, ale także o jego rodzinie i czasach
jemu współczesnych.
Jarosław Iwaszkiewicz z Ludwiką Włodek. |
Zdecydowanie wolę żonę p.Iwaszkiewicza, fakt że literacko to raczej znany i lubiany jest właśnie Jarosław Iwaszkiewicz za to dwie książki p.Anny{Hani} są tak pełne miłości do ludzi i zwierzat że pozostają od lat moimi ulubionymi. Z pewnością przeczytam, szczególnie,że jest jak twierdzisz sporo o rodzinie.
OdpowiedzUsuńBardzo dużo i dużo a do tego niezmiernie ciepło zaserwowane - o oby prababciach:)
UsuńPamiętam, że przerabialiśmy jego ,,Ikara" w szkole. Podobał mi się. Po tę książkę jednak nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńA Ja życzę Miłego Dnia
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię Opowiadania Iwaszkiewicza. Na studiach miałam przedmiot, na którym bardzo fajna doktorka przybliżyła nam Iwaszkiewicza i jego twórczość, od tej strony drugiej strony. Uwielbiałam te zajęcia. Mam w domu chyba ze 3 wydania rożnych opowiadań i często do nich zaglądam. Nie wiem, czy miałaś okazję oglądać film Wajdy, na podstawie opowiadania Iwaszkiewicza "Tatarak"? Uwielbiam go, szczególnie, że gra tam K. Janda, którą uwielbiam. Życie Iwaszkiewicza było bardzo ciekawe i bardzo mnie zachęciłaś do tej lektury.
OdpowiedzUsuńPs Ja również tego typu książki sobie dawkuję. Właśnie teraz po małym fragmencie czytam Biografię Szymborskiej i uważam, że takich książek nie da się czytać jednym cięgiem. Pozdrawiam
Tatarak oczywiście, że oglądałam. Janda to świetna aktorka.
UsuńTeraz na mnie czeka biografia Igora Newerlego, ale lekturę zacznę dopiero po urlopie, czyli po 08 lipca:)
Pisząc recenzję zastanawiałam się, czy lubisz Iwaszkiewicza i jakie masz o nim zdanie.
Teraz dopiero przeczytałam swój komentarz i wstyd mi za ten styl. Ech wszystko ten pośpiech. Jejku to miło, że o mnie pomyślałaś pisząc o Iwaszkiewiczu. To dla mnie zaszczyt:)
UsuńŻyczę więc Tobie bardzo udanego urlopu i z niecierpliwością czekam na kolejne recenzje:)
Urlop mam dopiero od 29.06 więc jeszcze kilka recenzji napiszę.
UsuńStosunkowo niedawno odkryłem Iwaszkiewicza - z lat młodości pamiętam wydane w serii Koliber opowiadania w zbiorku "Stara cegielnia", jakoś wówczas do mnie nie przemówiły - ale "niechcący" obejrzałem "Panny z Wilka" i zaczęło się :-). Na jego ocenie na pewno zaciążył serwilizm wobec władz i to "przykryło" np. jego postawę w czasie okupacji a i dorobek literacki. Nie ma co ukrywać, że nie każdemu się podoba - to trochę salonowa twórczość ale ma swój klimat, który mi się podoba. Po biografii M. Radziwona, który omijał niewygodne dla siebie tematy, trochę podejrzewałem L. Włodek o zapędy hagiograficzne ale kierując się tylko przeczuciem :-) - skoro jednak zapewniasz, że jest co najmniej ok to pewnie zaryzykuję :-).
OdpowiedzUsuńDla mnie jest ok, mam nadzieję, że tobie także się spodoba.
UsuńJakoś nie ciekawi mnie życie tego człowieka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)