poniedziałek, 11 czerwca 2012

Gotenhafen - Izabela Żukowska

Wydawnictwo Nowy Świat, Okładka miękka, 240 s., Moja ocena 5/6
Podczas II wojny światowej polskie okno na świat, jakim był port w Gdyni hitlerowcy przekształcili w potężną bazę wojskową. Dogodne położenie, z dala od nieprzyjacielskich baz wojskowych sprawiło też, że nowoczesny polski port i przynależna do niego zatoka stały się zapleczem badawczym nowych broni. Nowoczesna infrastruktura sprawiły, że to właśnie tam przechodziły remonty i wyposażanie duże okręty jak Gneisenau czy jedyny niemiecki lotniskowiec Graff Zeppelin.
W takim miejscu i czasie rozgrywa się nowy kryminał autorstwa Izabeli Żukowskiej Gotenhafen.

Niemcy w Gdyni, czyli w Gotenhafen.
Bohaterem jest emerytowany komisarz policji Wolnego Miasta Gdańsk – Franz Thiedtke. 
Jest to bohater, które poznałam przy okazji lektury kryminału Teufel pióra tej samej autorki. 
Pewnego poranka Franz Thiedtke budzi się z okropnym bólem głowy i co najgorsze nie wie, ani gdzie jest, ani kim jest. 
Na dodatek na podłodze koło łóżka, na którym leży znajduje...zwłoki mężczyzny. Nie ma pojęcia kim jest ten mężczyzna. Bardzo szybko okazuje się, że to wysoki rangą urzędnik Gestapo. Thiedtkemu nic to nie mówi, ponieważ nie ma pojęcia co to za instytucja Gestapo, nie ma pojęcia, że jest wojna etc. Okazuje się, że stracił pamięć, w co nikt mu nie wierzy. 
W trakcie przesłuchań, jakim jest poddawany wmawiają mu, że to jego linia obrony.
Thiedtke próbuje odkryć prawdę i odpowiedzieć na pytanie, co się stało.Ucieka z konwoju, który wiezie go do kwatery Gestapo. Z kajdankami na rękach i amnezją idąc wzdłuż torów kolejki podmiejskiej dociera do kościoła, w którym znajduje schronienie. Nie wie, co robić dalej, ale opatrzność w postaci pastora z Rygi czuwa nad nim. Komisarzowi pomoże także polska lekarka, która podpisała Volkslistę - dr Kamieńska.
To jednak dopiero początek przygód komisarza. Akcja z każdą kolejną stroną rozkręca się i gmatwa. Chociaż jest to akcja powolna z dużą ilością opisów, wciągnęła mnie niesamowicie. Mam nadzieje, że wam także przypadnie do gustu.
A kto jest mordercą, dlaczego zabił i komu jest na rękę amnezja komisarza Thiedtke? Tego dowiecie się z kart książki.
Gorąco polecam lekturę Gotenhafen, to świetny kryminał z niebanalnym zakończeniem. Jest jeszcze lepszy niż Teufel, o którym wspomniałam wcześniej. Widać, że autorka zdecydowanie ewoluowała, zarówno, jeżeli chodzi o styl pisarski, jak i samą intrygę i treść kryminałów.
Za co niezwykle cenię Izabelę Żukowską, to fakt, iż w obu powieściach widać niezwykłą dbałość zarówno jeżeli chodzi o realia jak i tło historyczne. Autorka włożyła mnóstwo pracy w zgromadzenie odpowiedniego materiału, jak chociażby nazwy ulic, placów, właściwa topografia niemieckiego miasta. Niesamowicie drobiazgowo odtwarza realia tamtych czasów, wplata w tekst wiele ciekawostek dot. zarówno historii, jak i tła społecznego i kulturowego. Informacje, których nie uda jej się zawrzeć w tekście książki umieszcza w licznych bardzo rozbudowanych przypisach, które ku mojemu ogromnemu zadowoleniu znajdują się u dołu każdej strony.
Gotenhafen.
Plusem są wspaniałe zdjęcia z tamtego okresu, których jest bardzo dużo, a które dodatkowo pozwalają wczuć się w atmosferę książki. Kilka zdjęć pozwoliłam sobie zamieścić w tej recenzji. Bardzo pomocnym dodatkiem jest także plan Gotenhafen z okresu okupacji hitlerowskiej, który zamieszczono na wewnętrznej stronie okładki. Daje to przedsmak wspaniałej przygody, jaką bez wątpienia jest wyprawa do Gdyni w 1940r.
O klimacie książki stanowi także nietypowy główny bohater. Nie jest to super macho wymachujący bronią. Thiedtke to solidny urzędnik, stateczny obywatel i przykładny mąż, tuż (na oko) po 50tce, a przy tym kiedyś bardzo skuteczny śledczy. Jak się w trakcie lektury okaże, mimo przejścia na emeryturę nie stracił nic ze swojego policyjnego nosa. Zawsze znany był z niebanalnych metod śledczych i chodzenia własnymi drogami, za co jedni go niezwykle cenili, a inni nie znosili. Te cechy bardzo mu się przydadzą w trakcie śledztwa, jakie prowadzi w Gotenhafen.
Thiedtke jest przy tym zdystansowany wobec świata i innych, nawet wyobcowany, można śmiało powiedzieć, że znajduje się na marginesie, dlatego że nie akceptuje nowych porządków, jakie zaprowadzają jego rodacy zapatrzeni w Hitlera; przy czym nie buntuje się, stosuje strategię biernego oporu i po prostu robi to, co do niego należy. Niektórzy uznają tą metodę za próbę przetrwania okupacyjnego horroru, który nawet dla części Niemców musiał być straszny. Ale dla mnie to wygląda trochę na metodę strusia, głowy i piasku...
Co by jednak nie mówić o naszym komisarzu, na pewno nie jest on bohaterem sztampowym. 
Gotenhafen to nie tylko  kryminał, to także świetna powieść z dogłębnie ukazanym tłem historycznym, socjologicznym i psychologicznym. Autorka bardzo interesująco opisuje rozterki poszczególnych bohaterów, nawiązuje do ich przeszłości, analizuje wpływy, jakie na ich czyny i postawę ma przynależność narodowa.
Gorąco zachęcam do lektury obu kryminałów Izabeli Żukowskiej i czekam na kolejny tom przygód komisarza Thiedtke.


17 komentarzy:

  1. Po takiej recenzji to już nie żałuję, że wybrałam w wygrywajce... Teraz tylko proszę o uśmiech losu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie masz mój :):):):)
      Trudno napisac więcej o treści w recenzji, bo tym samym zdradziłam za dużo.
      Nie jest to ala amerykański kryminał na zasadzie zabili go i uciekł, ale doskonale dopracowany polski kryminał z niebanalnym tłem historycznym.

      Usuń
  2. Jak dla mnie rewelacja! U mnie na półce czeka nieco podobna tematycznie pozycja - "Gestapo" Svena Hassela. Muszę tylko znaleźć trochę więcej czasu...:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie kryminały, muszę zwrócić uwagę na tę książkę... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę warto, na www.poczytajka.pl można kupić z 30% rabatem.

      Usuń
  4. Zachęciłaś jeszcze bardziej, wybrałam to w wygrywajce, mam szczerą nadzieję na szczęście w losowaniu tej powieści :D Tak mi trochę brzmi to jak cykl wrocławski Krajewskiego - podobne? Bo jak tak to muss haben!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee średnio, tylko jeżeli chodzi o okres trwania. Ale ja nie ejstem obiektywna bo cyklu Breslau nie lubię za bardzo:) Może szczęście ci dopisze i sama porównasz:)

      Usuń
  5. Nie wybrałam jej w wygrywajce, ale teraz widzę, że ona też by mi się spodobała

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku, co napiszesz, że fajne, to chciałabym przeczytać, a nie da się wszystkiego;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból niestety. Mnóstwo fajnych ksiażek, a doba nie jest z gumy.

      Usuń
  7. Oj, tyle jest fajnych kryminałów, że nie da się wszystkich przeczytać.
    BTW, ostatnio w księgarni zauważyłam retro kryminał o Łodzi (Trzeci brzeg Styksu). Może też okaże się ciekawy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeci brzeg Styksu mam na półce, w planach lekturowych na przyszły tydzień.

      Usuń
  8. Bardzo ciekawa recenzja - może się skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada sie bardzo interesująco :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.