Wydawnictwo
Carta Blanca, Tytuł oryginalny: The Woman behinde Polar Exploration, 360 s.,
Okładka miękka, Moja ocena 5/6
Autorka
książki, Kari Herbert, jest córką znanego polarnika, sir Wally’ego
Herberta.
Tematykę
zna więc doskonale, dlatego jej książka jest tak wyjątkowa, bo
prawdziwa.
Kari
opisuje okres wielkich odkryć polarnych. Niby wydawałoby się, że
temat znany, oklepany, wykorzystywany już wiele razy. Ale nic
bardziej mylnego. O polarnikach, ich zmaganiach z trudem wypraw,
przeszkodach i podbojach napisano wiele książek. Nikt jednak dotąd
nie zainteresował się często bezimiennymi kobietami, ich
towarzyszkami życia, bez których nie czarujmy się, większość
mężczyzn nie dokonałaby podbojów.
Zarówno
moja matka, jak i inne żony polarników były dla swoich mężów
niczym latarnie morskie. Nawet tysiące kilometrów od domu zdawali
się słyszeć ich głosy, przebijające się przez polarne burze,
zachęcające, by szli do przodu, dodające im sił w walce z naturą
nawet wtedy, gdy nadzieja na powrót była nikła. Mam nadzieję, że
moja opowieść pozwoli wyjść tym nadzwyczajnym kobietom z cienia
ich mężów, bohaterskich odkrywców, po to, by mogły opowiedzieć
własne historie.
Te
bardzo często nieszczęśliwe, poświęcające się, ale i kochające
kobiety dbały, jak nikt o swoich mężczyzn - pomagały, doradzały
i podnosiły ich do pionu po którymś z niepowodzeń. Jednocześnie
ukrywały przed światem wszystkie ich niepowodzenia czy problemy (a
wbrew pozorom było ich nie mało) po to, żeby nie zburzyć
wizerunku bohaterów. Trwaly przy nich i dbały o nich, jak dobre
duchy. Były opiekunkami, żonami, kochankami, przyjaciółkami.
Tylko nieliczne z tych dzielnych kobiet sporadycznie towarzyszyły
mężom w najtrudniejszych warunkach pokazując, że są równie
dzielne jak i oni. Najczęściej jednak zostawały w domach,
opiekując się dziećmi i walcząc z ogromną tęsknota i problemami
dnia codziennego, których, jak to w domu samotnie wychowującej
dzieci kobiety, nigdy nie brakowało.
Dodatkowo
wiele z nich sprawiało cuda, żeby zdobyć fundusze na wyprawy mężów.
Dlatego
warto oddać się lekturze się w opowieści o żonach polarników, o
których tak mało wiemy i poznać 7 wspaniałych kobiet, które
swoimi dokonaniami zdecydowanie wyprzedziły epokę.
Żona
Peary'ego, podobnie jak wiele lat później matka Kari Herbert, nie
wahała się wyruszyć w rejony polarne żeby być bliżej męża.
Żona
Shackletona wspierała jego starania nawet wtedy, gdy wyprawa
zabierała jej wszystko, a w domu zaczynało brakować pieniędzy.
Eleanor
Anne Porden (żona sir Johna Franklina) była sławną poetką i
prowadziła niezwykle popularny salon literacki..
Kathleen
Scott była słynną rzeźbiarką.
To tylko
przykłady, ale każda z tych kobiet bez wątpienia sama także
dałaby sobie doskonale radę, ale czy ich mężowie daliby sobie
radę bez nich? Wątpię.
Niejedna
była zdradzana przez mężów pozostających w ciągłych
rozjazdach, na wyprawach.
Jedna z
żon polarnych, pokusiła się o podsumowanie i wyliczyła, że na
23 lata małżeństwa spędziła z mężem zaledwie 3 lata.
Wszystkie
bohaterki opowieści łączyła jedna wspólna cecha – niesamowita
wprost wiara w niezwykłość misji ich mężów. A co za tym idzie
każda z nich zachęcała swojego mężczyznę do działania, do
kolejnej wyprawy, była dla niego ostoją.
Ale nie
tylko na postaciach żon polarników skupia się opowieść Kari
Herbert. Autorka ukazuje nam mniej znane wizerunki ich mężów,
prezentuje ich dokonania, ambicje, ale nie waha się przed ukazaniem
licznych słabości i wad.
Ogromnym
plusem książki jest żródłoznawstwo, które opiera się w
przeważającej mierze na listach, notatkach, pamiętnikach
polarników, ich żon i rozmów z nielicznymi, które jeszcze żyją.
Jest to
fascynująca opowieść o odwadze, miłości, przyjażni,
poświęceniu.
Książka
powstała po to, żeby kobiety polarników mogły wyjść z cienia
swoich mężów, z cienia ich dokonań, żeby zauważono zarówno je,
jak i ich trud, żeby po prostu zostały zauważone.
Kari
Herbert oddała im głos, żeby mogły opowiedzieć swoją historię.
Słyszałam o tej książce wiele dobrego. Mam ochotę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPolecam, jest na prawdę świetna.
UsuńNie czytałam nigdy ani o polarnikach, tym bardziej o ich żonach. Myślę, że kiedyś po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńLubię zaczytywać się w biografiach ciekawych ludzi - ta książka należy do moich ulubionych:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jeszcze poluję na Córkę polarnika tej samej autorki. Koniecznie musze przeczytać.
UsuńMam ją na oku :)
OdpowiedzUsuńTo czekam na recenzje:)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś. Uwielbiam biografie!
OdpowiedzUsuńJa też, a ta jest na prawdę godna polecenia, świetnie napisana i niebanalna tematycznie.
UsuńA ja się wyłamię widzę z towarzystwa... bo niestety to nie moja tematyka, więc powiem pass :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji mam jeszcze większą ochotę na tę książkę. Mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMój ojciec znał kiedyś polskiego polarnika, który spędził jakiś czas w bazie na Spitzbergenie. Też opowiadał czasem historie, że głowa mała... Uwielbiam takie z życia wzięte niesamowite opowieści.
OdpowiedzUsuńTo kupuj i czytaj i podziel sie wrażeniami:)
UsuńMało czytam biografii ale widzę że może warto jednak sięgnąć po niektóre pozycje ... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBiografię chyba znowu nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuń